31-01-2006, 19:53 | #111 |
Reputacja: 1 | Nathiel Witam, zwą mnie Nathiel, jestem drowem. Dziwne, że nigdy nie słyszeliście ani nie widzieliście istot podobnych do nas. W szczególności jak sami twierdzicie, że jest to jedyne bezpieczne miejsce gdzie można się zatrzymać na tej wyspie. No ale mniejsza o to, czy możemy się zatrzymać w karczmie? Jesteśmy bardzo zmęczeni i chcielibyśmy coś zjeść. Tak jak powiedział Bast nie mamy złych intencji. Ja również pojawiłem się tu z Sigil, szedłem na umówione spotkanie i nagle straciłem chyba przytomność, jak się obudziłem to byłem juz tutaj na plaży. Nie wiecie może czy ktoś ostatnio przebywał tutaj na plazy i w nocy rozpalał ogień? Pytam się dlatego, ponieważ wszyscy pojawiliśmy się koło paleniska, którego my nie rozpaliliśmy. "Co ten elf robi? Nigdy się nie oddaje broni nie znajomym, w szczególności w takiej sytuacji" Myśli Nathiel "Skoro lubi być łatwym celem to proszę bardzo". |
31-01-2006, 20:05 | #112 |
Reputacja: 1 | Maureen Maureen westchnęła. Tym razem jej dyplomacja i poczucie humoru zawiodły. Wypada zatem przeprosić biednych tubylców i przyznać się do wszystkiego. - Moi towarzysze mówią prawdę. Zostaliśmy przeniesieni na tę wyspę przez jedne z drzwi należących do miasta Sigil. Nie wiemy dlaczego przeniosło się aż tyle osób i to w tym samym czasie. Przepraszam, że skłamałam, ale bałam sie, że nie uwierzycie w tę wersję wydarzeń. Naprawdę niczego nie knujemy. Jeśli jednak jesteście wobec nas nieufni, o co nie mam pretensji, możecie nas eskortować do karczmy. Mamy pieniądze - dodała szybko widząc niepewność na twarzach strażników. |
31-01-2006, 20:14 | #113 |
Reputacja: 1 | Phaere Jak widzisz Rufusie, my tak strasznie tylko wyglądamy. Możesz spokojnie wpuścić nas do miasta i o nic się nie martw.- Mówi do strażnika. Phaere z miłą chęcią odwiedziłaby bibliotekę, gdyby nie była tak głodna. Tiloup tymczasem zaczyna ciuchutko skradać się w stronę Calcifera . Kot najwyraźniej jest bardzo głodny i nie pogardzi nawet gadającym krukiem.
__________________ Żeby ujrzeć coś wyraźnie, wystarczy często zmiana punktu widzenia. |
31-01-2006, 20:46 | #114 |
Reputacja: 1 | Rufus przyjrzał się wam uważnie i rzekł: Przeniesieni, powiadacie? Dziwna moc musi za tym stać, lecz brzmi bardziej wiarygodnie niż wasze przybycie tu w jakiejś łupinie. Gdybyście na prawdę mieli złe intencje nie wymyslilibyście tak marnego kłamstwa. Na słowa Nathiela skrzywił się lekko - To, że w tym "Sigil" zamieszkuje wasza rasa, nie znaczy to, że występuje ona na Kedros czy w całym Lavondyss. Choć nieco podobna jest... Poza tym nie powiedziałem, że miasto jest jedynym bezpiecznym miejscem a że jest ono jedynym wejściem wgłąb wyspy. A dzieci często bawią się na plaży, może to ich ognisko. Co do znikania - nic mi o tym nie wiadomo, przynajmniej z miasta nikt nie zaginął za mojego życia. Propozycję Basta zbył machnięciem ręki: Co mi z tego, że Ty oddasz szablę, skoro inni mają swoje? Zaprowadzimy was do karczmy. Gdy się już posilicie radzę Wam udać się do świątyni - może tutejszy kapłan będzie umiał wam pomóc. Sakit, leć no do Sama, powiedz, żeby posilek gotował - huknął na chłopaczka, ktory prysnął do miasta Zostawie przy was kogoś ze straży, zaprowadzi was potem do świątyni. To powiedziawszy dał wam znak, żebyście poszli za nim i ruszył przodem. Reszta mężczyzn otoczyła was z dwóch stron - pomimo, że idą w luźnym szyku, ze schowaną bronią, przyglądając się wam z żywym zainteresowaniem, czujecie się eskortowani. |
31-01-2006, 21:00 | #115 |
Reputacja: 1 | Nathiel Drow ruszył razem z Rufusem. Próbował zagadać: -Sporo cumuje u was w porcie statków? Skąd najczęściej przybywają? Prawie całe swoje życie pływałem na łodzi... Widać głębokie zadumanie na twarzy Nathiela |
31-01-2006, 21:09 | #116 |
Reputacja: 1 | Rufus uśmiechnął się do Nathana z wyraźną sympatią: O tej porze roku cumują tu głównie nasze łodzie rybackie. Co pół roku przybywają statki handlowe z kontynentu ale ostatni odpłynął półtora miesiąca temu. Teraz nadchodzi czas sztormów więc i z najbliższych wysp też nikt nie przypłynie. Miasto utrzymuje się głównie z rybołóstwa i choć Kedros słynne jest z rzadkich klejnotów, robimy też świetne łodzie - szybkie i zwrotne, idealne do żeglowania wśród tutejszych skał i raf..... - tu kapitan rozgadał się na temat wyrobu wioseł, połowów i typów ożaglowania. |
31-01-2006, 21:25 | #117 |
Reputacja: 1 | Fosht'ka Calcifer błyskawicznie znalazł się na jej ramieniu, ona zaś żartobliwie pogroziła Tiloupowi palcem i mrugnęła do niego. Następnie dotknęła krótko i po przyjacielsku ramienia Anzelma, uśmiechając się do niego i całego świata. Ruszyła ze wszystkimi. Zbliżyła się do Phaere. Zdaje się, że Tiloup ma ochotę nawet na moje byle co, pani Phaere.. - Tu kruk zaczął burczeć - Jestem pewna, że stara się opanować instynkt i wytrzyma do karczmy, gdzie się posili. Czy mogłabym jednak zamienić z nim dwa słowa?.. W Twojej obecności, oczywiście.. Spojrzała niepewnie w oczy drowki. Czy faktycznie piszesz książkę o świecie? zapytała, przypominając sobie jej niedawne słowa.
__________________ - Dlaczego nie wolno mi kłamać? (..) Dlaczego tylko ja mam być prawdomówna? Wujek nie myśli, że to jest wystawianie się na cel? Jasne jest chyba, że jeśli ktoś tu oberwie, to nie ci, którzy kłamią, tylko ja. - (..) Tu nie o to chodzi, kto oberwie. Tu chodzi o to, żebyś nie dołączyła do ich stada. |
31-01-2006, 21:25 | #118 |
Reputacja: 1 | Anzelm Prawie podskoczyłem na dźwięk słowa świątynia. "Obcy kapłan nieznanego bóstwa... z tego nie może wyniknąć nic dobrego". Sama myśl o tym wywołała na mojej twarzy wyraźny grymas, a resztki dobrego humoru pierzchały jak najszybciej i jak najdalej to możliwe. Nagły dotyk na ramieniu wyrwał mnie z zamyślenia. To była Fosht'ka. Uśmiechnęła się, po czym skierowała się w stronę Phaere. "Weź się w garść... najpierw się czegoś dowiedz, a potem wyciągaj wnioski...". -"Jakiego boga jest ta świątynia, o której wspominał wasz kapitan?" -odezwałem się tak opanowanym głosem, na jaki było mnie stać w tym momencie, do najbliższego z eskortujących nas strażników. |
31-01-2006, 21:33 | #119 |
Reputacja: 1 | Nathiel -W tym rzecz właśnie, że byłem dziesiątki lat Korsarzem, od małego się wychowywałem na morzu. Widząc zdziwiony wzrok Rufusa co do dziesiątek lat Nathiel szybko z prostował: -Bo widzisz Panie Rufusie my, drowy potrafimy przeżyć nawet i 5 stuleci |
31-01-2006, 21:33 | #120 |
Reputacja: 1 | Miasto Rangard Ścieżka prowadzi was z plaży przez kamieniste zbocze do głównej bramy – na oko jedynego wejścia od strony morza; nie licząc portowego nabrzeża, które teraz dopiero wyraźnie widać. Mieliście widać szczęście wylądować w piaszczystej zatoce, gdyż dalej morze wydaje się bardzo głębokie a brzeg kończy się stromymi skałami. Miasto nie jest nawet w połowie tak duże jak Sigil, ale na pewno lepiej utrzymane. Otoczone wiekowym, wbudowanym w skały murem, z kilkoma katapultami skierowanymi w stronę morza. Bliżej nabrzeża stoją dwie baszty z balistami; po murach nieśpiesznym krokiem przechadzają się kusznicy. Szerokie, brukowane ulice, pną się w górę zbocza, jedno-dwupiętrowe, murowane domy są zadbane, na wielu wiszą kwiaty – lub pranie. Drowom styl budownictwa kojarzy się trochę z Waterdeep. Przy nabrzeżu stoli kilka sporych łodzi oraz jeden statek wyciągnięty na balach na brzeg i właśnie oskrobywany z morskich zyjątek przez kilkunastu wyrostków. A Wy wędrujecie za kapitanem, coraz bliżej bramy, karczmy i wytęsknionego posiłku. Tubylcy przyglądają wam się z ciekawością. Rufus: Czyżby? W takim razie jesteście podobni to tei'ner nie tylko kolorem włosów. Ale oni żyją chyba jeszcze dłużej. Korsarzem, co? Czyżbym miał rację posądzając was o piractwo? - uśmiechnął się krzywo. Strażnik do którego zwrócił się Anzelm spojrzał na niego ze zdziwieniem: Zivilyn oczywiście! |