|
| Narzędzia wątku | Wygląd |
20-08-2013, 20:24 | #121 |
Reputacja: 1 | Balbinus nie odezwał się, teraz jedynie uważnie obserwował okolicę. Był skupiony, a przez to nie dochodziły do niego odgłosy z tego „bardziej materialnego” świata. Młody czarodziej teraz skupiał się na obserwacji tej magicznej sfery, która ich otaczała. Miał nadzieję, że wykryje jakieś źródło magii, cokolwiek, co da mu większe światło na to, co się tu dzieje. Żałował, że nie posiadł w trakcie nauk więcej wiedzy o magii śmierci, wiedziałby teraz więcej, jak postępować w takich wypadkach… Jak czarami odpędzić to, co już dawno powinno ten świat opuścić… Dać spokój tym zbłąkanym duszom… Jeśli jednak jego obserwacje nie dadzą więcej informacji, to w końcu skinie głową Naimowi i podążą, tak jak zaproponował. |
20-08-2013, 22:12 | #122 |
Reputacja: 1 | Faro – strach (+10) 47 (PS 15), sukces! Trupy odeszły powłócząc nogami w kierunku kamieniołomu, zupełnie ignorując ukrytych w krzakach ludzi. Po chwili rozkładające się sylwetki pochłonął mrok. Faro otrzepał się i wzdrygnął, jakby obudzony z koszmaru. Balbinus – wykrywanie magii 69, porażka Próby czarodzieja zmierzające do zlokalizowania źródeł magii w okolicy, spełzły na niczym. Dodatkowy zmysł maga nie ujawnił jakichkolwiek szczegółów. Były dwie możliwości takiego stanu rzeczy – nic tutaj nie było, czemu przeczyły dwa trupy, które ich właśnie minęły, albo Balbinus nie potrafił wykryć obecnej w Vernio magii. Chwilę potem, idąc skrajem zagajnika przemykali ku osadzie. Zrobiło się już całkiem ciemno, a lejący się z nieba deszcz utrudniał poruszanie się. Można było zapomnieć o cichym podejściu do świątyni – trzeba było uważać, żeby nie połamać nóg na nierównościach i kamieniach! W końcu jednak dotarli do zagłębienia między dwoma wzniesieniami. Po lewej stronie mieli zrujnowaną osadę, a po prawej znajdował się ich cel. Świątynia była ledwie widoczna, mimo że znajdowała się nie dalej niż pięćdziesiąt kroków od nich. Spowijała ją cisza, wewnątrz było ciemno. Naim – spostrzegawczość (-20) 75, porażka Faro – spostrzegawczość (-20) 64, porażka Naim – ZR (-10) 50, porażka Balbinus – ZR (-10) 25, porażka Faro – ZR (-10) 26, porażka Podejście okazało się nie lada wyzwaniem. Zbocze spływało błotem, było śliskie i wcale nie dawało możliwości podparcia dla stóp. Pierwszy poślizgnął się Naim. Zaraz za nim na ziemię runął Balbinus i to tak nieszczęśliwie, że zsunął się na sam dół. Faro nawet nie zaśmiał się z nieszczęścia towarzyszy, bo sam osunął się kilka metrów. Wszyscy trzej, nie dość że mokrzy od padającego deszczu, teraz dodatkowo oblepieni byli błotem. Naim – ZR 13, sukces! Balbinus – ZR 05, sukces! Faro – ZR 19, sukces! Dalsze próby wejścia na wzgórze okazały się bardziej owocne. Przynajmniej teraz wiedzieli jakiego podejścia się spodziewać. Pomogło też użycie broni jako podparcia. Umorusani błotem i zziajani w końcu stanęli przy bocznej ścianie świątyni. Woda ciurkiem lała się z dziurawej, miedzianej rynny, niemal dokładnie nad ich głowami. Nieco zniekształcone, zerodowane twarze bogów thoertiańskiego panteonu patrzyły w mrok z głowic kolumnady. Wszystko wskazywało na to, że poza tamtymi dwoma chodzącymi trupami, nic tutaj nie ma. Budynek nie miał drzwi. Cztery szerokie, śliskie od wody schody prowadziły wprost do ciemnego wnętrza. I gdy śmiałkowie stanęli w progu, w środku w końcu coś się poruszyło. Po obu stronach wejścia rozbłysły błękitne, zimne ogniki oczu. Inicjatywa nieumarli 25+1=26 vs 31+10+6=47, drużyna sukces! Naim – strach 41 (PS 46), porażka Balbinus – strach 98 (PS 20), sukces! Faro – strach 64 (PS 19), sukces! Tym razem to Naim, który wcześniej pomagał Fabiusowi opanować negatywne, paraliżujące emocje znieruchomiał ze strachu. Dwa ożywione trupy powoli wynurzyły się z mroku... Ostatnio edytowane przez xeper : 20-08-2013 o 22:25. |
20-08-2013, 22:25 | #123 |
Reputacja: 1 | Przeklęte błoto. Potwierdzało to starą prawdę że nie ma się co śmiać, bo na bank ktoś za to przypierdoli. W tym wypadku wziął na siebie ta role los. Udało im się wygrzebać z osuwiska błota i weszli do świątyni. Kłusownik cicho odmówił modlitwę do dostrzeżonych bogów, zwłaszcza Treai, patronki śmierci, która tak często nawiedziła ich ostatnio oraz Kiveasowi i Sespirowi, patronom tej nocy, poświęcił swe myśli. Wtem z ciemności wynurzyły się trupy... Tym razem bogowie nie sparaliżowali swego thoerskiego sługi, może w nagrodę za jego modlitwy. Chwycił zdobyczne oszczepy i i posłał je prosto we łby natchodzacych. Na myślenie przyjdzie czas później... [ po oszczepie w łeb] Ostatnio edytowane przez vanadu : 21-08-2013 o 16:46. |
21-08-2013, 11:06 | #124 |
Reputacja: 1 | Naim stanął jak wryty zaskoczony i przez to przestraszony. Emocje były tak duże, że miał wrażenie jakby mu moc odebrało ze wszystkich członków ciała. Wysilał się aby jakoś opanować strach i szybkie bicie serca. Dopiero po opanowaniu emocji mógłby działać dalej, zaszarżować z włócznią w ręku na umarlaka.
__________________ Pro 3:3 bt "(3) Niech miłość i wierność cię strzeże; przymocuj je sobie do szyi, na tablicy serca je zapisz" Ostatnio edytowane przez Szamexus : 21-08-2013 o 11:55. |
21-08-2013, 17:41 | #125 |
Reputacja: 1 | Widząc, że Naim ma problem, by otrząsnąć się po tym, co zobaczył, Balbinus pewnie wykonał parę kroków, stając przed kompanem. Veneficius wiedział, że to co jest przed nimi to tylko i wyłącznie magia. Wolał jednak, by dopóki zwiadowca się nie ocknie, nie był narażony, ni to na bezpośredni atak, ni to nawet na mroczny wzrok. Młody czarodziej poprawił uchwyt i chwycił mocniej miecz, poczekał aż nieumarli wykonają parę kroków w przód, dopiero wtedy zaatakował. Po cichu, bez krzyku, bo i po co… Na wrogów to i tak nie będzie miało wpływu… Ważne by cięcie było skuteczne... |
21-08-2013, 21:35 | #126 |
Reputacja: 1 | Naim – strach 63 (PS 96), porażka Rusanamani nie wiedzieć czemu, nie był w stanie opanować strachu. Stał w wejściu, bezpieczny od ataków nieumarłych, odgrodzony przez Balbinusa, ale i tak czuł, że nie może się ruszyć, zaatakować. Strach paraliżował jego ciało. Naim, który bez strachu walczył z porywającymi dzieci odmieńcami i samoczwart wyprawiał się na Drentius, teraz trząsł się jak dziecko. Faro – US 91, porażka Nieudolnie ciśnięty przez Faro oszczep zniknął w ciemności. Kłusownik usłyszał jak drzewce uderza w kamień i ze stukotem spada na ziemię. Sięgnął po następny pocisk. Balbinus – WW 24, sukces! Obrażenia 3+3-3=3 I znów tylko mag, osoba po której można się było spodziewać, że okaże się najbardziej zabójcza, spełniła pokładane w niej nadzieje. Veneficus ciął na odlew szkieleta z lewej strony. Oczy trupa błysnęły mocniej, gdy klinga rozorała zasuszone mięśnie na lewym ramieniu. Z rozcięcia buchnął smród gnijącej tkanki. - Czego tu chcecie? – z mroku dobiegł silny głos z północnym akcentem. – Czemu atakujecie moich strażników? |
21-08-2013, 21:54 | #127 |
Reputacja: 1 | Balbinus podniósł rękę w geście, który mówił Faro, by zaprzestał ataków. Skinął mu głową, by podszedł do Naima. - Jam Balbinus Lucretius Veneficus - rzekł pewnie mag. - Przybyliśmy tu rozwiązać problem – odpowiedział szczerze. - Wyjdź i ukaż się, co chyba będzie rozwiązaniem najlepszym i pewnym dla obu stron. Wiemy, żeś gotowy do walki. Ty wiesz, że i my. Teraz bądź tyś silny bardzo i teraz dajesz nam żyć, bądź my silni bardzo i walka byłaby przykra dla ciebie. Widać jednak, żeś odezwał się, zatem i ja proponuję rozmowę… dialog. I na taki daję me słowo. Jak więc będzie? - donośnie rzekł, a następnie czekał na odpowiedź, gotów jednak by skończyć, to co wcześniej zaczął… Ostatnio edytowane przez AJT : 21-08-2013 o 22:19. |
21-08-2013, 22:27 | #128 |
Reputacja: 1 | - Pogadajmy – odpowiedział głos z ciemności. – Ale ja nie mam zamiaru wychodzić, a wy też lepiej pozostańcie tam gdzie jesteście. Skoro mówisz o problemie, to mniemam, że przysłał was ten dureń, Opius z Scentio. Ile wam zapłacił za zabicie mnie? I w ogóle jaki znalazł pretekst, żeby was tu przysłać? |
22-08-2013, 18:16 | #129 |
Reputacja: 1 | - I będziemy tak wykrzykiwać po jaskini? - odparł z lekką ironią w głosie przy okazji zerkając w stronę z której dobiegał wzrok. Mogło to być mylące, więc skupił się bardziej na magicznym poznaniu tego miejsca. Z bliska powinno być już łatwiej, niż wcześniej. - Tak on nas przysłał. Może i on głupcem, taką możliwość jak widzisz dopuszczamy chcąc rozmawiać. Zatem nas możesz w inny sposób potraktować. Zatem jak sam mówisz, wiesz po co tu przyszliśmy. Nie chcę mówić, byś nas przekonał, by tego nie robić. Chcę powiedzieć, byś nam powiedział, gdzie prawda leży. Słyszeliśmy jedną wersję, taką która szczerze nam wątpliwą się zdała. Nie znaleźliśmy jednak dowodów na łganie. Chcemy więc usłyszeć drugą- odparł donośnie. - Przyjemniej by było jednak nam gdzieś usiąść, spocząć, oschnąć. Zamiarów, jak mówiłem, wrogich nie mamy. Prawdy jeno szukamy... |
22-08-2013, 19:31 | #130 |
Reputacja: 1 | Balbinus – przekonywanie (+20) 03, sukces! Balbinus – wykrywanie magii (+10) 08, sukces! Kierując swoją odpowiedź w ciemności zalegające w świątyni, czarodziej równocześnie skanował wnętrze w poszukiwaniu emanacji związanych z ingerencją w Osnowę. Potwierdziło się przypuszczenie, że mają do czynienia z Heinrichem Kemmlerem. Balbinus dostrzegł niewyraźną poświatę otaczającą sylwetkę mężczyzny stojącego z tyłu, w ciemności. Dostrzegł też dwa silne źródła aury wybijające się na magicznym tle postaci – niechybny znak, że nekromanta miał w posiadaniu magiczne lub runiczne przedmioty. Okaryjczyk powiedział coś niezrozumiałego, słowo które ciężko było nawet wyartykułować i ożywieńce cofnęły się, znikając w mroku. Chwilę potem rozbłysł płomyk lampy, oświetlając wnętrze. W kręgu światła widać było, że świątynia jest całkiem pusta. Poza resztkami ofiarnego ołtarza i rozbitymi figurami stojącymi pod ścianą, nie było tu nic. Sam Heinrich Kemmler był wysokim, ubranym w filcowany kaftan brunetem, o pociągłej, przystojnej twarzy, przyozdobionej kilkudniowym zarostem. Na piersi zawieszony miał metalowy krążek z wyrytą runą, a przy pasie wisiał prosty kord. Mag zaprosił gestem do wejścia. - Skoro chcecie rozmawiać, to nie stójcie na deszczu – postawił lampę na ziemi i sam usiadł obok niej. – Nic wam nie zaproponuję, bo ledwie mi starcza, żeby nie głodować. Dobrze, że oni nie muszą jeść. Zaśmiał się głośno. – Gdzieś koło osady zalągł się Wirgenstalz. Demon, który zapładnia dziewki, a jego potomstwo wychodząc na świat, zabija żywicielki. Oczywiście wieśniacy całą winę zwalili na mnie, nawet nie rachując do dziewięciu. Takie czasy. Pojawiłem się w Scentio zupełnie przypadkiem i zrządzeniem losu wpadłem w oko córce sołtysa. Ofelia też mi się spodobała, bo to ładna dziewczyna, prawda? Koleją rzeczy zaczęliśmy się widywać, ale nie spodobało się to tatkowi i oblubieńcowi Ofelii, Kaeso. We dwóch, a mają największy posłuch wśród ludzi ze wsi, nagadali, że to ja winny jestem tych okropieństw. Doszło też do rękoczynów, bo mnie wychłostali i mieli zamiar spalić, ale uciekłem. Taką mam naturę, że się mszczę. Nie zależy mi na ich losie, poza Ofelią. Jak dla mnie wszyscy mogą umrzeć, a dziewczyna pójdzie ze mną. Sama mi powiedziała, że nienawidzi Kaeso i ojca, za to że kazał jej iść za spaślaka. Kogo miała wybrać? Mnie czy jego? Powiedzcie sami? |
| |