Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 07-03-2014, 09:36   #21
 
Alien_XIII's Avatar
 
Reputacja: 1 Alien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie coś
Obudził się wraz z pierwszymi promieniami słońca. Punktualność i odpowiedzialność były ważnymi dla niego cechami tak więc nawet przez myśl mu nie przeszło, żeby przewrócić się na drugi bok zamiast wstać. Chłodne powietrze wdzierało się przez okiennice w trakcie, gdy, by lepiej się obudzić robił standardową porcję ćwiczeń. Ekwipunek miał przygotowany, więc tylko drugi raz sprawdził czy ma wszystko co potrzebne.
Czysta szata podróżna czekała na niego rozwieszona. Był bardzo zadowolony z niej, mimo iż kosztowała więcej niżby powinno się wydać na kawałek materiału.
Tak krój, jak i kolor idealnie pasowały dla poważnego, dorosłego Wysokiego Elfa, który musi robić dobre pierwsze wrażenie osoby światłej i pełnej kultury.
Biel, czerń i elementy czerwieni. Po prostu idealna.
Najcięższym w jego plecaku była oprawiona w cielęcą skórę księga w której notował ważne rzeczy oraz robił krótkie zapiski.
Skórzanym paskiem przypiął do niej drewnianą skrzynkę z zabezpieczonymi kałamarzami oraz zwojami.
Pod nią zmieściły się zmienne ubrania na różną pogodę. Coś co dla ludzi było nienormalne, a dla Elfa jak on ważnym punktem, by zachować zdrowie przy ciężkiej pogodzie.
Gotowy do wyjścia przypiął jeszcze pasek z pochwą na miecz i schował w nim swoje ulubione ostrze które błyszczało w słońcu wdzierającym się do komnaty.
Po krótkiej strawie spędzonej w ciszy i samotności dotarł do stajni.
Widząc innych kompanów skinął tylko głową, by nie okazywać niegrzeczności, a jednocześnie nie będąc zmuszonym do rozmowy z nimi.
W zagrodzie stały dwa konie, które z wszystkich jakie ujeżdżał najlepiej potrafiły zrozumieć swojego jeźdźca.
Zmierzch oraz Świt patrzyły na niego mądrym wzrokiem, gdy podszedł delikatnie pogładzić je po szyi.
-Wybacz Świt, ale musisz zostać tutaj. Mogłabyś nie wytrzymać podróży - cicho szepnął do klaczy.
Nie protestowała jakby rozumiejąc co chciał jej powiedzieć. Czasem wydawało mu się, że zwierzęta lepiej rozumiały niż ludzie.
Gdy zasiadł w siodle, a koń leniwym krokiem krążył po placyku przed stajnią czuł jak nadchodzi przygoda na którą tak bardzo czekał.
Na jego twarzy wykwitł uśmiech co nie zdarzało się często.

https://www.youtube.com/watch?v=NZ7WMYoZWBU
 
__________________
Great men are forged in fire
it is the privilege of lesser men to light the flame

Ostatnio edytowane przez Alien_XIII : 07-03-2014 o 10:07.
Alien_XIII jest offline  
Stary 07-03-2014, 19:44   #22
 
Ferr-kon's Avatar
 
Reputacja: 1 Ferr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znany
Zawieszony kolanami o drążek w komnacie, gdzie sypiali przechodzący strażnicy, robił poranne ćwiczenia, zastanawiając się co go czeka. Większości nazwisk w swojej nowej ekipie nie kojarzył, zaś to, że do drużyny dołączyła Atharna niezwykle go uradowało. W końcu ryzykował, że ledwo co kogoś poznał i już musiałby tę osobę zostawić za sobą... Jednak los był dla niego dla odmiany łaskawy i ta nowa znajomość miała się nie zmarnować.

Podciągnął się jeszcze raz, po czym chwycił się drążka i opadł na ziemię. Idąc do swojego łóżka założył koszulę i przyjrzał się całemu swojemu dobytkowi, który należy nadmienić - nie był zbyt imponujący. Kilka ubrań na zmianę, jego zbroja, kij, parę drobnych pamiątek... Bryant nigdy nie przywiązywał dużej wagi do rzeczy. Jak mawiał, wszystko co miał przy sobie, było wszystkim co miał. To była chyba jakaś stara sentencja, według Randira, ale Bryant uważał, że to są tylko i wyłącznie jego słowa i jeśli jakiś zadufany w sobie starzec chciałby mu je odebrać, niech tylko spróbuje.

Ubrał się, spakował szybko i ruszył na dół do stajni. Nie miał konia, zawsze podróżował pieszo, więc miał nadzieję, że i tym razem tak się stanie. Ciężko będzie jechać z kijem konno... Ale pewnie jechali daleko. Kto by tam wiedział, dobrze że nie Bryant zajmował się planowaniem tego wszystkiego.
 
Ferr-kon jest offline  
Stary 08-03-2014, 22:39   #23
 
Izydir's Avatar
 
Reputacja: 1 Izydir nie jest za bardzo znanyIzydir nie jest za bardzo znanyIzydir nie jest za bardzo znanyIzydir nie jest za bardzo znanyIzydir nie jest za bardzo znanyIzydir nie jest za bardzo znany
- Witaj, Kevin. - kiwnęła głową, gdy mężczyzna wszedł do stajni. Ona sama siedziała na furtce do boksu jej Kasztanki. Koń zatrząsnął puszystą grzywą i zaparskał.


- No już piękna. Niedługo ruszamy. - powiedziała łagodnie do klaczy i pogłaskała ją lekko po szyi. Zeskoczyła zwinnie na ziemię, po czym sięgnęła po swój plecak, który stał pod wejściem do stajni. Była ubrana w typowy strój podróżny do jazdy konnej. Ciemnozielona tunika, na niej kamizelka, obwiązana skórzanym, zużytym pasem podkreślającym jej wąską kibić, na którym przy jej biodrach wisiały już dwa jednoręczne miecze, schowane w pochwach. Do tego lniane spodnie, schowane w wysokich, jeździeckich butach. Włosy miała spięte w koka, kilka kosmyków miała uplecionych w warkoczyki.

- Jesteś gotowy na podróż? - zapytała spokojnie, a w tym momencie wszedł Gedan. Kiwnęła mu tylko głową. Oni nie potrzebowali słów. Nie odzywając się już nic a nic, zabrała się za czyszczenie konia uczennicy. Dziewczę pewnie jak zwykle wstanie o wyznaczonej porze, acz będzie miała takie tempo, że przybędzie jako ostatnia. Zapewne też się nie umyje, nie zje śniadania, a po godzinie będzie marudzić, że jest głodna i śmierdzi. Westchnęła ciężko na samą myśl o kolejnych przeprawach z tą dziecinką.

Po chwili w stajni pojawił się Wysoki Elf. Kiwnęła mu głową z wyraźnym dystansem i jeszcze bardziej zainteresowała się koniem drugiej Elfki. Słysząc, jak rozmawia z końmi, westchnęła bezgłośnie, ale osiodłała te jej i Uczennicy, po czym wyprowadziła oba i przywiązała do słupa przed stajnią. Gdy Bryant nie zajął się żadnym koniem, zmarszczyła brwi i podeszła do niego.

- Gdzie twój wierzchowiec? - zapytała spokojnym, acz surowym głosem, krzyżując ręce. - nie wyobrażam sobie, że będziesz biegł za nami. - dodała jeszcze, po czym pokazała mu głową na stajnie, w której były konie nieprzypisane do nikogo. - weź jakiegoś. Gedan, pomóż mu wybrać tak, żeby nie padł. - dodała jeszcze, po czym zabrała się za doczepianie juków do swojego siodła.
 
Izydir jest offline  
Stary 08-03-2014, 23:24   #24
 
Akari's Avatar
 
Reputacja: 1 Akari nie jest za bardzo znany
Atharna powłóczyła nogami w tempie kalekiego ślimaka. Toteż nie było w tym niczego dziwnego, że doszła do stajni w czasie, który normalnie pozwalałby na pokonanie tej trasy ze cztery razy.
Podeszła do słupa, gdzie stały przygotowane konie i zrzuciła sprzęt przeciągając się mocno jakby chciała dosięgnąć pochmurnego nieba. Przetarła jeszcze oczy oraz pokręciła energicznie głową wybudzając się tym z pół snu, w którym trwała. Dopiero wówczas zarejestrowała w pełni otoczenie rozglądając się po zebranych. Po czym pomachała do wszystkich przyjaźniej się uśmiechając. A następnie przeleciała wzorkiem po placu starając się policzyć do sześciu.
- Jej! - krzyknęła. - Nie jestem ostatnia.
- Jesteś - mruknęła Izydir ostudzając jej samozachwyt. - Reszta jest w stajni - dodała widząc zapytanie na jej twarzy.
- Kicha - rzuciła widocznie markotniejąc i chcąc nie chcąc zabierając się za przymocowanie swojego dobytku do konia. Długi spacerek krótką trasą spowodował rozbudzenie się i napływający entuzjazm z wyprawy, na którą już chciała wyruszać. Przez to już po chwili była gotowa do wymarszu informując o tym wskoczeniem w siodło.
 
Akari jest offline  
Stary 09-03-2014, 01:38   #25
 
Alien_XIII's Avatar
 
Reputacja: 1 Alien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie coś
-Weź kremowego z przedostatniego boksu. Będzie dla ciebie idealny - Skontrował słowa Izydir mówiąc do Bryanta. Spoglądał wciąż przed siebie, nie racząc nawet na nich spojrzeć.
Zawsze w taki sposób pomagał innym. Wtrącał rady, które były najlepszymi w danej sytuacji. Niektórzy unosili się honorem i robili na przekór zwykle jednak się myląc, bądź też próbowali dyskutować z elfem. Ten jednak zawsze był głuchy na dyskusje. Nie odzywałby się nie będąc pewnym, że ma rację.
Nikt nie wiedział czy Advenae robił to, by pokazać swoją wyższość będąc osobą, która zawsze ma rację czy może był to jego pokrętny sposób na troskę o innych.
 
__________________
Great men are forged in fire
it is the privilege of lesser men to light the flame
Alien_XIII jest offline  
Stary 14-03-2014, 18:19   #26
 
Ferr-kon's Avatar
 
Reputacja: 1 Ferr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znany
Rzucił okiem na Atharnę i uniósł nieśmiało dłoń, ale jako że dziewczyna chyba go nie zauważyła, skinął głową Gedanowi i spojrzał zaciekawiony na Advenae. Wygiął dziwnie usta, przekrzywił głowę i z dużą dozą nieufności podszedł do przedostatniego boksu, w którym znajdował się kremowy wierzchowiec.
- Konie? Czy musimy... - spojrzał w bok, widząc jak wszyscy przygotowują sobie wierzchowce i jęknął żałośnie, podchodząc do konia - Ech... No dobra...

Wszedł na wierzchowca, wyraźnie nie mając w tym wprawy, a gdy znalazł się na jego grzbiecie złapał oburącz wodze, jakby były jedynym, co chroni go przed śmiercią. Przełknął głośno ślinę, rozejrzał się i gdy zrozumiał, że wszyscy mogą na niego spojrzeć, natychmiast odgonił wyraz twarzy przestraszonego nastolatka i postarał się wyglądać nieco bardziej dostojnie. Nie wyszło mu.

- To jaki jest plan? A, jestem Bryant, jeśli ktoś mnie n-nie zna - głos lekko mu zadrżał. Co jakiś czas rzucał spojrzeniem na grzywę konia, który chyba nawet nie zwrócił na niego uwagi.
 
Ferr-kon jest offline  
Stary 15-03-2014, 14:04   #27
 
Izydir's Avatar
 
Reputacja: 1 Izydir nie jest za bardzo znanyIzydir nie jest za bardzo znanyIzydir nie jest za bardzo znanyIzydir nie jest za bardzo znanyIzydir nie jest za bardzo znanyIzydir nie jest za bardzo znany
Wszyscy są gotowi? - rzuciła okiem na wszystkich, zawieszając na moment wzrok na Bryancie. Podeszła do niego spokojnie, po czym delikatnie złapała wodze przy łbie konia. Posłała chłopakowi delikatny uśmiech, po czym wyprowadziła delikatnie konia do pozostałych.
- Atharna, mam nadzieję, że coś zjadłaś. - rzuciła cicho do uczennicy, przechodząc obok niej. Na placyku puściła konia, po czym jeszcze sprawdziła, czy juki jej uzennicy jak i własne są dobrze zamocowane.
- gotowi? - zapytała spokojnie, po czym wsiadła na konia. Wszyscy towarzysze poczynili to samo. Ruszyła więc przodem, ku wyjazdowi ze stolicy. Kiwnęła dłonią strażnikom w bramie, po czym ruszyła bez słowa dalej.
Słońce nieśmiało wyjrzało zza chmur, delikatnie muskając poruszane wiatrem liście. Przerzedzający się z wolna las szumiał z cicha, jakby szeptem życząc im dobrej drogi. Ścieżka z czasem przeszła w zwykłą dróżkę, wyjechaną przez konie.

Izydir wzdychała zadowolona, przymykając oczy i napawając się szumem liści. Jej radość nie trwała jednak długo. wkrótce przywitała ich otwarta łąka, pełna wiosennych kwiatów, rozciągająca się gdzie tylko sięgał wzrok. Z oddali widzieli cienką wstęgę Telmy, a nawet Góry Szczytów.
Półelfka skręciła lekko w ich stronę, jednak tylko nieznacznie, odbijając od nikłego szlaku idącego wgłąb lasu, który zostawili już za sobą. Zerknęła na towarzyszy, chcąc zorientować się, czy wszyscy są, a potem uśmiechnęła się lekko i pospieszyła lekko konia.
- W najbliższej wiosce wypytamy o Korsarzy. - rzuciła spokojnie, czasami zarzucając dłonią jasne kosmyki na głowę. Rozglądała się zadowolona, napawając się widokiem wiosny.
Po kilku godzinach spokojnej jazdy dotarli do wioski, leżącej na skraju oranych właśnie przez bawoły pól. Nad wioską, na stoku góry, piętrzyły się ruiny starego zamku. Nie wiadomo dlaczego, aż dreszcze przechodziły na jego widok.

Izydir uśmiechnęła się na sielski widok pracujących jak mrówki wieśniaków i na skraju domostw zsiadła z konia, po czym skierowała się spokojnie w stronę jakiejś kobietki, która na swym podwórku pasła kury.
- Witaj, pani. - kiwnęła jej lekko głową. Ta przestała rozrzucać ziarno z koszyka i zmierzyła ich podejrzliwym wzrokiem. Nie wyglądała na zbyt rozumną, wręcz przeciwnie. Jej wzrok biegał od jednej twarzy Strażnika do drugiej. Kiwnęła lekko Izydir głową, jakby zbrakło jej języka w buzi.
- Którędy do sołtysa? - zapytała po chwili Izydir, na co wieśniaczka podrobiła chwilę w miejscu a po chwili niechętnie pokazała dłonią w kierunku rynku. Izydir nie drążyła, kiwnęła jej tylko głową w podziękowaniu i ruszyła we wskazanym kierunku. Na rynku westchnęła, rozglądając się.

Wszystkie domy wyglądały mniej więcej tak samo, znów więc została zmuszona do wypytania któregoś z mieszkańców. Stary dziadek, idący o lasce, wskazał im jeden z lepszych domów, a potem kłaniając się głęboko, czmychnął gdzieś, jakby bojąc się, że zaraz go za cokolwiek skażą. Wojowniczka pokręciła z niedowierzaniem głową, po czym z cichym westchnieniem ruszyła w stronę wskazanego budynku. Załomotała silnie do drzwi, po czym przejechała wzrokiem po twarzach towarzyszy, starając się z nich zczytać ich emocje. Zmęczenie, znudzenie, zainteresowanie, co kłębiło się pod ich czaszkami? Nie zastanowiła się jednak nad tym dłużej, gdyż drzwi otwarły się z rozmachem. Stanął w nich wesoły, uśmiechnięty łysolek, z obfitymi rumieńcami na policzkach. Ubrany w zwykłą, lnianą koszulę, która ciasno opinała jego obfity brzuszek, a do tego jeszcze luźne spodnie, przywitał ich głębokim ukłonem.
- Witaaajcie, mości Strażnicy! - zawołał wesoło, gdy tylko dostrzegł ich bransolety, po czym rozłożył ramiona w powitalnym geście, po czym wpuścił ich do środka.
Ich oczom ukazał się szeroki, krótki pokój, sięgający aż do samego dachu. Zarówno ściany, jak i sufit były obite drewnem. Na środku stało pokaźne biurko, na którym leżało kilka świstków. Po dokładniejszym przyjrzeniu się, były to w większości nieaktualne listy gończe.
- Mości państwo w takiej grupie? - zdziwił się lekko, ale uśmiech nadal nie schodził z jego ust. Zaraz zaczął zbierać wszelkie krzesła dla nich. Izydir przyjrzała mu się z lekkim rozbawieniem, acz usiadła spokojnie, gdy w końcu liczba siedzisk odpowiadała obecnym gościom. Usiadła spokojnie na środku, po czym zarzuciła spokojnie nogę na nogę. Siedząc prosto jak struna, wpatrywała się w sołtysa, który rozradowany usiadł za biurkiem i spojrzał na nich, jakby dostał od losu to, czego najbardziej pragnął.
- Więc? - zapytała spokojnie Izydir. - czy potrzebujecie tu naszej pomocy?
- O taak, jak najbardziej, mili państwo! - zaczął od razu, po czym poprawił się na szerokim siedzisku. - ten zamek, no...- mruknął zakłopotany i pokazał głową w stronę okna, za którym mniej więcej znajdowały się ruiny. - tam.. no, trza sprawdzić, bo coś ludzi mi pożera. - sapnął na jednym wydechu. Izydir kiwnęła tylko spokojnie głową, po czym poprawiła się również. Ci, którzy znali ją bliżej - w tym przypadku byli to Gedan i Atharna - wiedzieli, że nagle zainteresowała się sprawą.
- co dokładniej? Kiedy się pojawia? - zapytała cicho.
Z sołtysa uleciała wszelka radość, jaką prezentował. Spojrzał na nią jak przestraszony, jednak zasapał chwilę.
- pani... to takie stwory, co... ludzi w polu koło zmierzchu atakują... Zaciągają, krzyki aż pół nocy słychać, ludzie w pole nie chcą mi iść... Trza orać pani, wiosna przyszła... - mężczyzna zaczął się jąkać.
Izydir westchnęła ciężko, a po chwili kiwnęła głową.
- dobrze, zajmiemy się tym. - kiwnęła głową, przerywając kaleczny wywód wieśniaka. - czy ktoś ma jakieś pytania? - spojrzała na swoich towarzyszy przez ramię.
 

Ostatnio edytowane przez Izydir : 16-03-2014 o 18:22.
Izydir jest offline  
Stary 16-03-2014, 21:00   #28
 
Alien_XIII's Avatar
 
Reputacja: 1 Alien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie coś
-Jak wyglądają te stwory? Czy ktoś przeżył i je widział dokładnie? Na którym polu? - Mówił rzeczowym tonem Advenae opierając się o ścianę.
Przez jego głowę przelatywały już atlasy ilustrowane ze wszelkimi bestiami i układał powoli mentalne zakładki w miejscach, gdzie byli nocni łowcy. Zawężył obszar poszukiwań na ile mógł, lecz potrzebował więcej informacji, by móc wydać osąd.
Oczywiście jego mina nie wyrażała niczego. Żadnej emocji.
Gdzieś w głębi cieszył się, że ich wyprawa nie przeciąga się w czasie o niepotrzebne obozowanie, a co za tym idzie bycie zmuszonym do niepotrzebnej interakcji.
Oczywiście podczas całej trasy był skupiony na jeździe nie odzywając się do nikogo.
Nawet pogoda nie robiła na nim większego wrażenia.
 
__________________
Great men are forged in fire
it is the privilege of lesser men to light the flame
Alien_XIII jest offline  
Stary 18-03-2014, 09:10   #29
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Są pewne różnice między podróżą na własną rękę, a podróżą w grupie zwłaszcza tak licznej, Kevinowi to jednak nie przeszkadzało. Jechał spokojnie w charakterze tylnej straży i dbał o to, by nikt się nie zgubił. Przypadkiem.

Droga upływała im w miłej ciszy, umilanej śpiewem ptaków i szumem drzew.
Żaden bandyta na niech nie napadł, żaden Korsarz, nawet marny niedźwiedź nie stanął im na drodze.
Miła i przyjemna nuda.

W wiosce od razu było widać, że obcy nie cieszą się zbytnią popularnością. A to znaczyło jedno. Kłopoty. Oczywiście dla mieszkańców wioski, a dla przyjezdnych niekoniecznie.
Gdyby był sam, sprbowałby coś wyciągnąć od tej dziewczyny, ale nie zamierzał, przynajmniej na razie, oddzielać się od grupy.
Z drugiej strony, rozmowa z sołtysem może też dać jakiś punkt zaczepienia.

***

- Od dawna się to dzieje? - spytał Kevin, gdy Adveane skończył zadawać swoje pytania. - I jakie ślady zostały na ziemi? Odciski stóp? Butów? Cokolwiek?
 
Kerm jest offline  
Stary 18-03-2014, 20:43   #30
 
Akari's Avatar
 
Reputacja: 1 Akari nie jest za bardzo znany
To było szalenie dziwne, Atharna sama z siebie siedziała cicho na koniu nie paplając jak najęta. No dobrze, stwierdzenie "sama z siebie" jest ciut naciągane, gdyż zachowywała się tak pod wpływem ostrego spojrzenia Izydir. Niemy przekaz informujący o konieczności dobrego zachowania i chociażby wywarcia w miarę pozytywnego pierwszego wrażenia. Toteż dziewczyna posłusznie - w końcu czasami trzeba udawać dobrze wychowaną - jechała w ciszy nie zaczepiając kogo tylko popadnie i zbytnio nie wyprzedzając grupę. Skupiła się na sobie i otoczeniu. Oglądała uważnie mijane okolice podziwiając piękno przyrody i ciesząc się rześkim powietrzem oraz otwartą przestrzenią bez wyłaniających się jak potwory za mgły budynków Stolicy Strażników. A gdy mijane okolice zaczęły być łudząco do siebie podobne zajęła się nucenie piosenek w myślach, do których w rytm przekrzywiała głowę. Po wykończeniu się repertuarów przeszła na wyższy poziom, a mianowicie prowadzenia rozmowy sam ze sobą, oczywiście również w myślach, żywo przy tym gestykulując jakby przeprowadzała konwersację z duchem, którego tylko ona widzi. Taką metodę radzenia sobie opanowała podczas pracy z poprzednim opiekunem. Mężczyzna nad wyraz lubował się w absolutnej cichy nie tolerując żadnego dźwięku, toteż Atharna zmuszona była milczeć, za czym osobiście średnio przepadała. A dzięki takim wyimaginowanym rozmową spełniała wymogi Strażnika oraz zapewniała sobie rozrywkę.

W końcu jednak dojechali do wioski z piękną, malowniczą ruiną wyrastającą nad dachami domów, rzucając na nie mroczny cień. Nie lubiła taki osad, gdzie ludzie przed tobą uciekają, gdyż nie można było nikogo poznać a sołtysi rzadko bywali interesującym obiektem. Po wysłuchaniu problemu od razu padły pytań z ust części męskiej grupy a gdy nastała chwila ciszy po wypowiedzi Kevina, Atharna postanowiła również zabrać głos. Zwracając uwagę na zupełnie inne aspekty niż jej współtowarzysze.
- A ruina nie była nigdy zagospodarowana? Przeważnie w takich miejscach ktoś jednak mieszka. Jacyś żebracy, bezdomni, ubodzy czy nawet dzieciaki biegając się tak bawić. Znacie takie osoby? Może one coś widziały lub wiedzą czym lub kim jest zagrożenie? A wiele osób zniknęło? Jakieś wnioski na ich podstawie? Może giną konkretni ludzie, na przykład tylko mężczyźni w jakiś konkretnych przedziałach wiekowych? Wprowadziliście zakaz opuszczania domostw po zmroku? Jakie środki ostrożności przedsięwzięła osada? Może jakie zabezpieczenia lub nawet zebrała się grupa odważnych, która poszła już to zbadać? Macie osobę, która przeżyła spotkanie z tym ktoście lub cosiem? Czy pola jakie atakuje są specyficzne? Na przykład tylko pola z pszenicą. Duże zniszczenia tych pól są? Wioska jest w stanie zniwelować straty, czy potrzebujecie w tym wsparcia? - Zasypała sołtysa gradem pytań, bardziej przejmując się osadą i ludźmi niż potworem, który równie dobrze może być człowiekiem podszywającym się pod nadnaturalne zwierze. Takie rzeczy się zdarzały a Atharna miała przypadłość do brania pod uwagę nawet najbardziej absurdalne z domniemań.
 
Akari jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:58.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172