11-12-2016, 01:38 | #31 |
Reputacja: 1 | -Takich cudaków może tam być więcej, uważajcie na siebie - oznajmił Wilbur. Zerknął na kłusowników.-Znacie się na swojej robocie, panowie - powiedział bardzo uprzejmie.-O ile zrozumiałem naszego... gościa, to na pokładzie może być całkiem niezły kawał zwierzaka. Jeżeli chcecie wrócić do gościnnego lochu mojego bratanka, kimże jestem, by was powstrzymać. Jeżeli jednak upolujecie to diabelstwo, wasze przewinienia zostaną wam darowane. Skoro Przedwieczni pozwolili nam wyjść na ląd, to zapewne po to, byśmy mogli podejmować decyzje, nim wrócimy do morza. To jak, panowie? Nie czekając na ich odpowiedź zwrócił się do Seamana. -Wchodzimy, ale ostrożnie. Poślij kogoś zręcznego na klify z czerwonym płótnem. Jeżeli zauważy inne okręty, niech da nam znać. A teraz zobaczmy, jakie to bogactwa ze wschodu wpadły nam w ręce. Jego przeważnie martwe oczy rozbłysły, ciesząc się na darmowe towary znacznej wartości, które mogły zwiększyć aktywa Darkwaterów. |
11-12-2016, 17:17 | #32 |
Reputacja: 1 | - Hm... - Phomand słuchał rozbitków z zainteresowaniem. Ich historia była składna, ale... o czym nie wspomnieli. Nie wiedział co to mogło być ani czy na nich naciskach i postarać się czegoś od nich dowiedzieć czy nie. Zdecydował, że może z nimi porozmawiać kiedy będą już w zamku, najedzeni i ubrani w suche ubrania. Póki co skoncentrował się na niesieniu im pomocy medycznej. |
17-12-2016, 15:42 | #33 |
Reputacja: 1 | Wilbur: Widział, że kłusownicy nie byli zbyt chętni do przeszukiwania statku, po tym co zobaczyli nawet Mur nie wydawał się zbyt straszny. Jednak chcieli czy nie, Musieli wejść z nim na pokład, podobnie jak o wiele bardziej... stoiccy zbrojni Pokład był nieco przechylony. Najpierw zajrzeli do kajuty kapitana. Leżał on przy drzwiach, martwy z rozprutym brzuchem. Było tam wiele map przedstawiających Essos, zwłaszcza obszar morza nefrytowego i krainy długiego lata. Były też przyrządy nawigacyjne, rzecz całkiem cenna. Były też dwie księgi i dziennik kapitański, oba jednak napisane w języku, którego nie znano, w piśmie Yi Ti . Pod pokładem znaleźli wiele ciał, niektóre były rozszarpane, jakby niedźwiedź lub coś większego się nimi zajęło. W końcu Wilbur i dwóch kłusowników weszli do środka ładowni. Było tam trochę wody, sięgała do kostek, ale najwyraźniej powolutku jej przybywało. Niedługo zostanie pochłonięty przez wiecznie głodne morze. Tak los spotkał już tysiące podobnych , taki los spotkał przecie większą część Valyrii, i według starych mądrych ludzi, pewnego dnia cały świat powróci do odmętów z których się narodził i znów zapanuje porządek pod słońcami i gwiazdami… Nagle Wilbur dostrzegł coś w półmroku. Za jedną ze skrzyń krył się człowiek uzbrojony krótkie ostrze. Nie wyglądał zdrowo (opis sytuacji. Po lewej i prawej od Wilbura są uzbrojeni kłusownicy. Mają siekiery i żadnej zbroi, jeden z nich trzyma lampę oliwną a Wilbur ma miecz długi i Ring armor. ) Reszta W tym samym czasie… Gdy starucha usłyszała o Besti splunęła trzy razy. - Nic nigdy dobrego nie przybyło do nas z Essos, nie licząc może Smoczych Królów. Andalowr, Siedmiu, Maesterzy , lichwiarze, nic! – splunęła jeszcze raz Zapytana o Rose starucha skrzywiła się. - Nie lubię jej! Nie jest stąd, jest ze wschodu. Ale trzeba przyznać że dużo wie jak na takiego młodą dziewuchę. No i stare prawdy szanuje, nie jak niektórzy – posłała Maestarowi pełne czystej pogardy spojrzenie. Niewiele udało się ustalić po rozgrzebaniu ogniska, wiadomo było tylko, że ogień płoną bardzo. gorąco. Poszukiwania śladów wskazały, że ci co rozpalili ognisko, udali się spokojnie w głąb moczarów. Rose przybyła niedługo i uśmiechając się czarująco rzekła do Korbana. - Czego może od tej kobiety może chcieć sługa naszego dobrego pana – bawiła się kosmkiem włosów. Tymczasem do Maestera podszedł starszy mężczyzna. Uśmiechał się do uczonego i wdkazał na siebie. - Maestere – a potem na Phomanda - Mastere? – zapytał.
__________________ Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo. Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda... Cisza nastanie. Awatar Rilija Ostatnio edytowane przez Slan : 29-12-2016 o 17:58. |
18-12-2016, 07:50 | #34 |
Reputacja: 1 | Korban widząc nadchodzącą Lotaryjkę szybko zlustrowała gdzie znajduje się Brax i Starucha, a następnie delikatnie zasłonił ją ciałem aby Rose nie widziała jak się jej Babcia natarczywie przygląda. W końcu zobaczymy co za litanie sobie wydzierała na ciele. Może. Następnie rozłożył ręce w szerokim geście przywitania a usta ułożył w miłym uśmiechu. Piękna kobieta choć on nie lubi takich „ozdób” ciała. Ostrożnie….. Kobieta wygląda tak jak by umiała wykorzystać swoje przymioty. -„ Witaj Rose. Kasztelan życzył sobie porozmawiać z tymi rozbitkami jednak brak nam umiejętności językowych. (spojrzał rozbawiony na staruszka maestera) To twoje strony prawda? Może ty się z nimi porozumiesz i dowiesz się co wydarzyło się na tym statku? (uśmiechnął się szyderczo) i dlaczego kłamią?” Usłyszał kontem ucha jak jeden z rozbitków zaczepił Maestera. O chyba dojdzie z kimś do porozumienia. Dobrze by było później z nim porozmawiać choć by pod względem informacji skąd pochodzą. Spojrzał do tyłu na ognisko. Trzeba będzie ściągnąć dupka Wilbura, najwidoczniej to „jego” ludzie rozpalili ten ogień i z stąd tak katastrofa. To piractwo. Uśmiechnął się pod nosem. Ciekawe co z tym zrobi. Dobra teraz najważniejsze. Wydał szybko rozkazy aby zabezpieczono teren. Ten cholerny jaszczur może gdzieś tu łazić. Jeszcze jego tu brakowało do kompletu. Jebane Bagna…… |
21-12-2016, 17:34 | #35 |
Reputacja: 1 | Maester Phomand spojrzał intensywnie na starca. Widocznie z kimś mógłby się porozumieć. - Ja maester - powiedział powoli i wyraźnie, wskazując na siebie i na swój łańcuch - Ja Phomand. Ty chcieć moja pomoc? - póki co wolał nie używać skomplikowanej odmiany przez przypadki. |
29-12-2016, 18:03 | #36 |
Reputacja: 1 | Rozmowa Lotaryjki z rozbitkami nie szła za dobrze, język Yi Ti bowiem znała nie lepiej niż inni. Za to na widok ogniska rzekła. - To albo łupieżcy, albo wyznawcy Rhilora. Lub jedno i drugie. - mruknęła. Tymczasem rozpoczęto zabezpieczanie terenu, a potem jeden z myśliwych zapytał - A jak kto trafi na tego jaszczura, to może sam zabić, czy lorda ma wzywać? Tym czasem Yitijczyk uśmiechnął się - Tak! Ja ten słowa! Ja maester – pokazał, że potrafi pisać
__________________ Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo. Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda... Cisza nastanie. Awatar Rilija |
30-12-2016, 18:36 | #37 |
Reputacja: 1 | Phomand także się uśmiechnął, choć był to - tylko nieco - pobłażliwy uśmiech. Maester, który nie potrafi dobrze mówić po staro valariańsku? Kto to widział? - Jak ja Ci pomóc? Ja medyk, ja umieć leczyć. Ja nieść pomoc teraz. - kontynuował powolne i wyraźne mówienie. |
06-01-2017, 13:25 | #38 |
Reputacja: 1 | Wyznawcy Rhilora? Ukryty kult na bagnach? Nie raczej mało prawdopodobne. Choć ta temperatura.... Raczej obstawia łupieżców. Ciekawe, ciekawe. A przede wszystkim na ile lord i kasztelan wiedzą o ty procederze. Jeśli byli by to przestępcy, może uda się nad nimi przejąć kontrolę. Co on tam mówi? że jak powiadomić lorda? Hym... Ja bym ją zarżnął jak połowę tego badziewia na bagnach. Ale jego lordowska mość może chce coś od tego Jaszczura. albo sam go pokona w błyszczącej zbroi i postawi sobie wypchane truchło sali tronowej. -"Pchnijcie człowieka na zamek. Niech zapyta lorda o rozkazy w tej materii. A na razie trzymać się od niej z daleka. Jednak jeśli zaatakuje bronić się. " Popatrzył na Lotaryjke. No i tyle jeśli chodzi o tłumacza. Może przynajmniej coś babcia o niej później coś mu powie. Wziął Braxa na bok. -"Jeśli będą to przestępcy, potrzebujemy ich. Trzeba ich przejąć. Rozumiesz?" |
08-01-2017, 14:52 | #39 |
Reputacja: 1 | Wilbur zwrócił uwagę na kryjącego się człowieka. Wskazał go Seamanowi. -Hej, człowieku - zawołał. - Dotarłeś do brzegów Westeros i jako rozbitek, podlegasz prawu pana tych ziem. Opuść broń i wyjdź, porozmawiamy. Równocześnie, biorąc pod uwagę stan jego zdrowia, szepnął do zbrojmistrza: -Jeśli nie zna naszej mowy, to go ubijcie. Na brzegu mamy wystarczająco wielu świadków, a nie będziemy ryzykować zarazy niepotrzebnie. |
09-01-2017, 20:05 | #40 |
Reputacja: 1 | Zbrojny jak usłyszał rozkaz, lecz jak tylko postąpił krok Yi Tijczyk rzuł się nań z ostrzem w ręce. Broń zraniła mężczyznę w bark, Wojownik odepchnął go i siekł w łeb rozrąbując głowę. Dalsze przeszukiwania pozwoliły odnaleźć kilka niezamokniętych bel jedwabiu. Niewielką skrzynię przypraw, sporo mosiężnych talerzy ozdobnych, dziwne pałeczki z kości słoniowej i srebra oraz parę beczek rumu oraz veczka jakiś czarnych granulek. Najdziwniejszy skarb znajdował się na ostatnim pokładzie. Była to kobieta zakuta w srebrne kajdany. Była wyższa od innych Yi Tijczyków, skórę miała ciemniejszą, pokrytą pręgami podobnymi do tygrysich pasków. Zęby miała spiłowane na ostro… A paznokcie długie jak szpony. Wkrótce wszystko wyniesiono na pokład statku Darkwaterów Tymczasem na brzegu Mężczyzna Rozmawiający z z Phomandem pokręcił głową. A potem wskazał na zamek i na siebie. A potem na bagna i drżąc rzekł „Jaszczur!” Lord nakazał aby w razie spotkania stwora zabić i przynieść zwłoki. W końcu pod wieczór wszyscy, po za poszukującym Braxem, udali się do wielkiej Sali. - Więc mamy rozbitków z dalekiego kraju, potwora na bagnach i bandę łupieżców. – podsumował Gilbert.
__________________ Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo. Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda... Cisza nastanie. Awatar Rilija |