Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-08-2019, 01:12   #41
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
- Jesteśmy w domu Stwórcy, to najlepsza kryjówka. Tu nikt nikomu krzywdy nie zrobi - Marysia odpowiedziała bratu.
I w tym właśnie momencie, oboje dostrzegli jak Vaida okłada pięściami Heńka... Patryk spojrzał tylko wymownie na siostrę.
Drzwi kaplicy zrobione były z solidnego materiału, ale nie dźwiękoszczelnego. Dało się więc usłyszeć, że zbrojni rycerze nie są zbójami, czy chorągwią z armii wroga plądrującą co się da. Z tego co się udało usłyszeć, byli to innego rodzaju najeźdźcy - lordowscy.
- W razie czego, schowaj się za mną - powiedział Patryk.
- To Ty schowaj się za mną, co by cię na wojnę nie zabrali - odparła Marysia od razu argumentując swój punkt widzenia. - Czemu ja miałabym się kryć? - spytała.
- Co by cię rycerz jakiś nie zbałamucił - rzucił chłopiec.
- Bzdury gadasz. Zresztą nadal jesteś niższy ode mnie, więc tylko 'ty za mną' ma sens - powiedziała, odnosząc się przy tym do obowiązującej umowy.
Gdy wiadomo było, że Marysia i Patryk mieli zostać sami, ustalono że to z nich które jest wyższe i silniejsze, to ma decydujący głos. W ten sposób starsza z ocalałego rodzeństwa, miała opiekować się młodszym, dopóki ten nie będzie gotów.

Na zewnątrz coś się działo, gdyż ludzie licznie gromadzili się przy drzwiach. Im samym tak spieszno nie było.
- A podejdź no do okna - powiedziała Marysia ruszając do przodu.
- A na co mnie to? - spytał Patryk, ustępując jednak z miejsca, gdy siostra pociągnęła go za rękę.
- Podejdź, jak i ja podchodzę - odparła dziewczyna. - Zobaczymy co się dzieje - rzekła.
Msza i tak już została przerwana. Ciekawość wzięła górę i trzeba było zobaczyć na własne oczy, to co się działo na zewnątrz.
Podczas gdy inni gromadzili się przy drzwiach, Marysia i Patryk szybko podeszli do okna.
 

Ostatnio edytowane przez Mekow : 11-08-2019 o 01:15.
Mekow jest offline  
Stary 11-08-2019, 16:59   #42
Interlokutor-Degenerat
 
Bardiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Bardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputację
Nawoja i Jeremi

Nagłe pojawienie się Jeremiego spowodowało, że wzrok wszystkich momentalnie spoczął na wiedźmiarzu. Co by nie mówić, czarna owca rodziny Grolschów nie wzbudzała zaufania na pierwszy rzut oka. Czarnobrody rycerz przyglądał mu się bardzo uważnie i podejrzliwie. Dopiero gdy Jeremi zaczął uderzać mosiężną kołatką do wrót świątyni, rycerz spojrzał na mężczyznę jakby łaskawszym okiem.
- Nie oddalajcie się przesadnie - rzucił czarnobrody do Nawoji, czujnie spoglądając na horyzont. - Wygląda na to, że nadciąga mgła. Ostrzegano mnie po drodze przed tym lasem...
Zbrojny na moment zatonął we własnych myślach, ze spojrzeniem utkwionym w stronę drzew. Dopiero kolejne nawoływania Jeremiego wyrwały go z tej toni. Nonszalanckim gestem dał znać dziewczynie, że może się już oddalić.




W świątyni

Mieszko nie zwlekał z wypełnianiem poleceń Ojca Wielebnego. Przystojny kleryk znajdował się przecież w swoim żywiole - miał idealny pretekst, by zgromadzić wokół siebie wszystkie niewiasty.
- Nie obawiaj się niczego, moja droga. Musimy być silni w wierze... - oznajmił pokrzepiająco Mieszko, na moment ściskając dłoń nieco roztrzęsionej Ruty. Córka Arniki wyglądała tak, jakby lada moment miała się rozpłynąć. Kobieca intuicja podpowiadała zielarce, iż kleryk chętnie pokrzepiłby dziewczynę nie tylko w wymiarze duchowym...

Nim Eugeniusz zdążył przemówić Heńkowi do rozumu, już zajęła się nim Vaida. Krzepkie ramiona chłopobaby skutecznie powstrzymywały wioskowego pijaka przed dalszym ryglowaniem wrót.
- Złaź ze mnie babsztylu, bo wszystkich nas wygubisz!!! - wrzeszczał Henryk, przewrócony przez brutalne natarcie Vaidy. Mężczyzna nie pozostawał jej dłużny - choć leżał, to nie przestawał wierzgać i kopać, broniąc się w ten sposób przed napaścią.

Zasmarkana dziewczynka chwyciła dłoń Franciszki na tyle mocno, na ile pozwalały jej niewielkie siły. Wyglądała na przestraszoną i zagubioną, toteż nie zamierzała się opierać. Nigdzie nie było widać jej rodziców - a przynajmniej nikt się o nią nie upominał.
- Mama mówi, że najlepiej się chować pod podłogę - wyłkało dziecko, uspokajając się nieco.
Na tyłach świątyni znajdowało się boczne wyjście - dokładnie to, które wcześniej zostało zaryglowane przez Mieszka. Oprócz niego znajdowały się też drzwi prowadzące do zakrystii oraz do piwnicy - te były jednak zamknięte na potężną kłódkę.

Pomysł Marysi okazał się odrobinę karkołomny. Okna świątyni nie znajdowały się w bezpośrednim zasięgu ich ramion - ktoś rozmyślnie zbudował ten gmach w taki sposób, aby posiadał jak największe walory obronne. Z tego względu okna były niewielkie i położone prawie trzy metry nad ich głowami. Choć Marysia mogła się odrobinę zniechęcić na ten widok, to jednak Patryk nie zamierzał odpuszczać. Młodszy brat najwyraźniej był żądny przygód i nie zamierzał nikomu dać się prześcignąć w dzielności. A już na pewno nie po tym, jak siostra wypomniała mu lichą posturę!
- Można się wspiąć! - oznajmił z entuzjazmem Patryk, z trudem przesuwając pobliską ławą w stronę otworu. Zaraz potem zręcznie wskoczył na kawał spróchniałego drewna, by podciągnąć się nieznacznie i wyjrzeć na zewnątrz.
- O jaaaa.... Rycerze! Maryś, mają miecze! I jakie wielkie konie! Ciekawe czy...
Stare drewno trzasnęło głośno, łamiąc się pod nogą chłopaka. Nim Marysia zdołała się obejrzeć, leżał on na zimnej, kamiennej posadzce. Trzymał się za lewe przedramię i wyraźnie krzywił z bólu.




Przed świątynią

Gdy otworzono wreszcie wrota, w stronę rycerskiego orszaku udał się komitet powitalny, wiedziony przez Eugeniusza Niemysła. Towarzyszył mu Horst, Luther, Maryna, Gawain, a nawet stary Józef. Prawdziwa śmietanka Drzewiec - chciałoby się rzec. Oczom kmieci ukazali się dosiadający potężnych rumaków rycerze. Nie wiadomo dlaczego mieli na sobie zbroje - być może obawiali się zbójców w okolicy, lub też sargońskich zagonów, którym czasem zdarzało się nie respektować traktatów pokojowych. A może po prostu zależało im na uroczystym wjeździe, tak by z miejsca pokazać wieśniakom, gdzie jest ich miejsce w hierarchii?

Za jeźdźcami znajdowało się kilka wozów, powożonych przez parobków. Na jednym z nich siedziały dwie strojnie odziane damy. Reszta z nich zapewne zawierała dobytek. Niemalże do każdego z pojazdów przywiązany był jakiś podjezdek. Prawie dla wszystkich kmieci było to jedno z większych spotkań z "wielkim światem", jakiego mieli okazji doświadczyć ostatnio. W zasadzie każdy koń, którego dosiadali rycerze, był wart więcej niż całe chłopskie dobytki.
- Ojciec Wielebny wybaczy najście, ale jesteśmy strudzeni i mamy ważne nowiny - oznajmił czarnobrody zbrojny, dosłownie patrząc na kapłana z góry. Towarzyszących starcowi kmieci nie uraczył już spojrzeniem, jakby go nie interesowali. Eugeniusz nie pierwszy raz miał do czynienia z rycerską butą, która czasem nie znała szacunku ani dla stanu kapłańskiego, ani dla siwych włosów...
- Jam jest Otton z Karmanii, a to moja rodzina. Oczekuję, że będziecie traktować ich z szacunkiem należnym panom.
Mężczyzna pokrótce przedstawił kmieciom swój ród. Nie chodziło tu jednak o kurtuazję - bardziej o to, aby wieśniacy wiedzieli kogo mają się słuchać i komu kłaniać w pas. Jedna z kobiet na wozie zwała się Sybilla i była małżonką Ottona. Wyglądała na wyraźnie młodszą od niego. W podobnym do niej wieku była Konstancja - synowa Ottona.
Pozostali rycerze zwali się Harald - starszy brat Ottona, Gerhard i Fulko - jego synowie. Ten ostatni był mężem Konstancji. Pozostałych trzech zbrojnych nie przedstawiano - najwyraźniej Otton uznał, iż nie ma takiej potrzeby. Zapewne byli serwientami bądź giermkami rycerzy. Po dokładniejszym przyjrzeniu się widać było, że ich ekwipunek oraz rumaki były gorszej jakości.
- Skoro są wszyscy mieszkańcy, proszę Ojca o odczytanie tego dokumentu z ambony. O ile macie tu ambonę...
Nie mieli. Otton wręczył wielebnemu zwinięty w rulon pergamin, z którego zwisała na sznurku królewska pieczęć.
- Drogi mężu, może weźmiemy udział w nabożeństwie? - odezwała się kobieta przedstawiona wcześniej jako Sybilla. Rycerz podkłusował do niej, by zsiąść z konia i pomóc kobiecie opuścić wóz. Pozostali rycerze również zeskoczyli na ziemię. Najwyraźniej szlachecka rodzina zamierzała wysłuchać dzisiejszego kazania, pozostawiając z dobytkiem jedynie sługi i trzech zbrojnych.

((Eugeniusz - dostaniesz treść dokumentu na PW))




Józef

Dziadunio jak to dziadunio - miał nielada kłopoty z pamięcią. Kiedy jednak rycerz przedstawił się z imienia, w umyśle Józefa jakby coś zaskoczyło nagle. Otton... Otton... Otton... Wydawało mu się, że kiedyś często słyszał to imię. Jednakże nikt w Drzewcach nie nazywał się Otton! Im dłużej powtarzał to imię w umyśle, tym silniej na myśl przychodziła również świętej pamięci małżonka. To właśnie żona Józefa często mówiła coś o jakimś Ottonie...
"Pana Huberta znowu zdenerwował ten cały Otton" - głos żony nagle rozbrzmiał w umyśle staruszka. Coś dzwoniło, ale dziadunio nie był pewny w którym kościele. Twarz rycerza wydawała się w pewien sposób znajoma, ale jeszcze nie potrafił jej skojarzyć.




Bogna

Nie mogła wyzbyć się wrażenia, że cały czas ktoś ją obserwuje. Każdy najdrobniejszy szmer wywoływał trwogę. Sama już nie wiedziała ile z tych dźwięków było prawdziwych, a ile stanowiło wytwór galopującej wyobraźni. Mieszkała tu od niedawna, ale wiedziała że okoliczni wieśniacy obdarzali Las Mgieł pewną dozą szacunku oraz bojaźni. Nawet gdy zbierało się chrust na opał, to tylko w dobrze nasłonecznione dni i nigdy zbyt głęboko. Z mglistej powłoki niebawem wyłonił się jeden z powodów...


Ogromny, czarny wilk przeciął drogę Bogny. Piękny i przerażający zarazem. Ale tak naprawdę głównie przerażający. Warczał i szczerzył potężne kły, wpatrując się dzikimi ślepiami prosto w Bognę.




Nawoja

(rozegramy Twoje poszukiwania Bogny na PW, aby pozostały tajemnicą dla innych graczy)
 
Bardiel jest offline  
Stary 11-08-2019, 21:53   #43
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Stary Eugeniusz pochylił głowę. Rycerzowi należał się szacunek, choć na swój sposób byli sobie równi. Otton z Karmanii troszczył się o królestwo Remy, kiedy Niemysłowi przypadło królestwo niebieskie.

Dla prostych ludzi widok mężczyzn w pełnych zbrojach i niewiast w pięknych sukniach mógł być zapierający dech w piersi, jednak wielebny odwzajemniał spojrzenie nie wyrażające onieśmielenia.

- Bądź pozdrowiony mistrzu rycerzu i cała wasza rodzina. Zwą mnie Eugeniusz Niemysł, opiekuję się tą parafią z ramienia Klasztoru Górskiego Płomienia - przemówił oficjalnie pięćdziesięciolatek, kiedy tamten zdążył się przedstawić i przekazać mu pismo.

Gierki polityczne i sztuczna uprzejmość nie była mu niczym obcym. Takie praktyki były popularne nawet w Ognisku.

Eugeniusz spojrzał na chłopów, którzy stali po jego lewicy oraz prawicy. Przez chwilę wydawało się, że zechce przemówić w ich imieniu, być może przedstawić, ale coś go powstrzymało.

No tak, co wysoko-urodzonego obchodziły imiona jakiś wieśniaków? Chociaż Niemysł darzył ich kapłańską miłością, dla rycerza byli niczym jak tylko siłą roboczą. Próba przedstawienia ich na równi ze świtą mogłaby zostać odebrana jako osobista zniewaga.

- Sprawicie nam niebywałą przyjemność i honor, przyłączając się do nabożeństwa! - zawtórował małżonce Ottona.

- Gość dom, bóg w dom! - dodał i odwrócił się do chłopów. - Proszę, powróćmy wszyscy do świątyni. Grzechem jest pozwolenie Stwórcy czekać na dokończenie modłów w jego imieniu! - dodał i pierwszy zawrócił do drzwi.

Mijając Jeremiego posłał mu zaciekawione spojrzenie.

- Dla ciebie również znajdzie się miejsce w domu bożym.

***

Kiedy pierwsze wrażenie przeminęło, a wierni powrócili do ławek, Eugeniusz ponownie stanął za ołtarzem. Uwadze kapłana nie uszło, jak Mieszko przymilał się do Ruty. Będzie musiał później o tym z nim porozmawiać.

Brakowało jeno Bogny i Nawoi, co wielce przygnębiło kapłana. Jako pasterz nie sprawdził się i pozwolił, by owce odłączyły się od stada. Miał tylko nadzieję, że sierota nie wpakowała się w żadne kłopoty i szczęśliwie wrócą wraz z córką młynarza.

- Jeszcze raz w imieniu parafii Drzewiec chciałbym powitać szanowną rodzinę z Karmanii. Jesteśmy prostym ludem, ale wiem, że wykażemy się gościnnością godną naszych przyjaciół, tak by ich pobyt tutaj przebiegł spokojnie i zdrowi mogli powrócić do domu - zaczął kapłan, zdejmując królewską pieczęć z przekazanego mu wcześniej dokumentu.

Eugeniusz jeszcze raz obrzucił zebranych uważnym spojrzeniem. Panika zasiana przez Heńka, uciekająca Bogna, szarpiąca się z pijaczyną Vaida, ludzie biegnący we wszystkich kierunkach… Wielebny był świadom ile strachu zasiał w sercach wieśniaków nagły przyjazd niespodziewanych gości. Nauczyło go to też tego, że w Drzewcach brakowało poczucia jedności. Każdy odpowiadał za siebie i dbał o swój, bądź najbliższych interes.


Eugeniusz dokończył modły, jasno dając do zrozumienia, że szacunek do Stwórcy jest dla niego najważniejszy. Kiedy przyszedł czas na kazanie, zwrócił się do zebranych.

- Sir Otto poprosił mnie o odczytanie dla was tego pisma. Pieczęć sugeruje, że są to słowa samego króla, dlatego tym bardziej wymagam od was uwagi - pouczył wielebny Niemysł, rozwijając rulon i układając go na ołtarzu.

Ze swobodą na twarzy zaczął czytać, jednak wraz z kolejnymi akapitami jego mina zrzedła.
Cytat:
My, Renald III, z Bożej łaski król Remy, obrońca wiary, młot na Sargonów et cetera

Darowujemy Ottonowi z Karmanii wieś Drzewce, położoną na północ od miasteczka Menander, wraz z przyległymi lasami oraz inszymi dobrami. Rycerz ów zasłużył się nam ogromnym męstwem, które wykazał na wojnie z podstępnymi Sargonami. Ponadto jako, że wieś należała do jego stryja, tragicznie poległego Huberta, słusznym jest, aby pozostała w rodzie.

Od tej pory Otton z Karmanii sprawuje sądy nad ludnością Drzewiec. Winien jest jej bronić i nie zapominać o lennych obowiązkach wobec swego suwerena.

Taka jest nasza wola i niech gniew Stwórcy spadnie na każdego, kto spróbuje jej przeciwdziałać.
Kapłan odchrząknął w pięść, raz jeszcze przeleciał pismo wzrokiem, upewniając się, że nic nie pominął, po czym zwinął dokument i odłożył go na bok.

- Cz… cześć naszemu panu na dworze - dodał jakby nieobecny.

Stojący pod ściana Mieszko zrobił marsową minę. Najwidoczniej obecność świeckiego autorytetu w jakiś sposób budziła w nim buntownika. Szanował Eugeniusza i słuchał go… w większości przypadków. Jednak cały ten Otto nie wydawał się tak wyrozumiały jak wielebny Niemysł. Będą z nim jakieś problemy? - rozmyślał młodzieniec.

- Czy szanowny waszmości zechce uraczyć nas kilkoma słowami ku pokrzepieniu swoich poddanych? - zapytał na końcu kapłan.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline  
Stary 13-08-2019, 20:35   #44
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Trzask i charakterystyczne stęknięcie od razu zwróciło uwagę znachorki. Z piątką dzieci łatwo było nabrać doświadczenia kiedy któreś, z własnej i nieprzymuszonej woli, robiło sobie krzywdę. Zobaczyła Patryka zwijającego się z bólu na posadzce i uszkodzoną ławę. Wstała od ogniska, gestem ręki karząc swoim dzieciom pozostać na miejscu, a sama podeszła do chłopca.

- Tylko koty mają wiele żywotów - powiedziała Arnika do Patryka i przykucnęła przy nim. - Daj, obejrzę, czy sobie czego nie złamałeś. Gdzie boli? - ostrożnie pomogła mu podnieść się do pozycji siedzącej.

Zaciskając zęby Patryk pokazał Arnice gdzie go boli. Kobieta powoli podwinęła mu rękaw i przyjrzała się ręce. Przedramię zaczynało mu puchnąć i sinieć.

- Stwórca pokarał cie za wścibstwo, módl się do niego, żeby na sińcu się skończyło - pouczyła chłopaka. Po dokładnych oględzinach znachorka nie zauważyła by kości przemieściły się, ani też nie wystawały spod skóry. Bardzo dobrze, bo nastawianie kości było trudne, a często kości jak na złość lubiły się krzywo zrastać. Dla kogoś tak młodego byłoby to nieprzyjemną uciążliwością z jaką musiałby się zmagać do końca życia.

Wypadało mu owinąć to bandażem, ale żadnego nie miała przy sobie. Musiała więc zabrać Patryka do siebie by opatrzeć jego rękę. Powinna za karę kazać chłopakowi siedzieć w kącie do końca mszy i nie ruszać ręką. Ale sama by nie wytrzymała tej myśli, że dzieciak cierpi i nic z tym nie zrobiła.
- Nie obejdzie się bez owijania tego. Chodźmy - zadecydowała i pomogła mu się podnieść. Gdyby jego siostra chciała z nimi pójść to nie zamierzała jej zabraniać.

- Ruta, pilnuj rodzeństwa - nakazała jeszcze najstarszej córce. Ta wzdrygnęła się słysząc ton matki, bo znów jej uwaga była skupiona na Mieszku. Prędko pokiwała głową i odruchowo rozejrzała się za bratem i siostrą, którzy również siedzieli przy ognisku.

Pani Grolsch wykorzystała zamieszanie przy głównym wejściu, żeby wyjść ze świątyni. Jako wytłumaczenia użyła opuchniętej ręki Patryka, którą ten trzymał na wierzchu. Pokornie przeprosiła możnych, tłumacząc się nieszczęśliwym wypadkiem i wymownie spoglądając na męża oraz brata, poszła z chłopcem do swojego domu. Oczywiście przy okazji ukradkiem przyjrzała się wszystkim przybyszom.

Nie była zadowolona, że musi się oddalić w takim momencie od zbiegowiska, ale przynajmniej miała pewność, że jej mąż i brat będą mieli oko na dalsze wydarzenia, o które wypyta go, gdy wszystko się już skończy.

 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn

Ostatnio edytowane przez Mag : 17-08-2019 o 12:27. Powód: rozwinięcie posta
Mag jest offline  
Stary 15-08-2019, 01:05   #45
 
Wisienki's Avatar
 
Reputacja: 1 Wisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputację
Maryna tuliła córę do piersi w uspokajającym geście, a przez głowę pędziła jej melodia znana z rodzimej wsi co ją śpiewał Stary Anzelm jeszcze zanim mu rękę za co ją podniósł na panicza odjeli. Zapętliła jej się w głowie i nie chciała z niej wyjść.

Doloż moja, doleńko
Sługi pana złego, przeklętego
Praca w dzień i w nocy praca
Zysk dla pana, księdzu taca
https://www.youtube.com/watch?v=O3VCxEcZ9o4

Ugryzła się w policzek po wewnętrznej stronie chcąc oderwać się od wspomnień. Wszak nawet taka myśl niechciana była grzechem przeciw przyrodzonemu porządkowi świata. Poczuła smak krwi, który powiódł za sobą jeszcze więcej natrętnych myśli i obrazów.

Bunt w Zalipiach był dawno, kiedy Maryna chowała się jeszcze za matczyną spódnicą. Zdarzyło się, że Panicz w trakcie polowania stratował Kaśkę córkę Anzelma, co była do niej o 2 niedziele tylko starsza jak jagody zbierały w lesie. Do dziś czasem słyszała ten krzyk. Nie powinny były być w Pańskim lesie, nie powinny zbierać, tych jagód, nie powinny ruszać tego co nie ich ale były głodne, były dziećmi robiły to już nie raz i co najwyżej borowy je kijem zbił. Nie myślały, nie przypuszczały...

Pan i Pany z sąsiednich wsi przybyli z czeladziom i wybili bunty z głowy nie tylko chłopom w sile wieku ale i starcom i dzieciom i kobietom nawet Anzelmowi co był najbardziej zacięty bo miał tylko jedną pociechę.

Maryna objęła córkę jeszcze mocniej, sama szukając w tym uścisku ukojenia i nie ustanie wpatrywała się w Panów i ich żony zastanawiając się jakimi byli ludźmi i jaka przyszłość czeka jej dzieci pod ich panowaniem.

Bała się nieznanego.
 
__________________
Wiesz co jest największą tragedią tego świata? (...) Ludzie obdarzeni talentem, którego nigdy nie poznają. A może nawet nie rodzą się w czasie, w którym mogliby go odkryć. Ruchome obrazki - Terry Pratchett

Ostatnio edytowane przez Wisienki : 15-08-2019 o 11:00.
Wisienki jest offline  
Stary 15-08-2019, 12:36   #46
 
Lynx Lynx's Avatar
 
Reputacja: 1 Lynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputację
Kapłan wszedł do świątyni. Pan z orszakiem też to Józwa też bo co miał robić.
Nowy Pan przybył jaki będzie tylko pytać mu zostało.
~Czy będzie dobry? Czy litościwy? Zapewne będzie pańszczyźniane zbierał bez litości co tu się oszukiwać. Dobry litościwy Pan to tylko Stwórca reszta to łagodniejszy czy surowszy ciemiężyciel. Pan Hubert był łagodny to trza by przyznać, ale Stwórca stworzył świat w równowadze. Był łagodny pan to teraz równowaga będzie.~ tego Józwa jest pewien, bo jak Marylka się nawet na Pana Ottona skarżyła to znaczy jedno dla niego.
~To musi być kawał wrednego skurwysyna. No, ale Pan skurwysyn ma swoje zalety. Tacy wychowani są do walki jak ogary bojowe. Banici i im podobni będą zwiwać od Drzewiec na hen koniec świata nawet hehe.~ rozmyślał sobie Józwa w kościelnej ławie. Czekając aż Pan przemówi.
 
Lynx Lynx jest offline  
Stary 17-08-2019, 15:00   #47
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Patryk był pełen zapału, ale Marysia nie była pewna, czy wolno tak wchodzić na ławę. W końcu ława ta miała służyć do siedzenia, podczas mszy. Nie mniej jednak, skoro nikt nic takiego nigdy nie zrobił, to i żadnej dotyczącej tego reguły nie było.
Lekko zaniepokojona dziewczyna odwróciła się w stronę zgromadzonych. To ludzie decydowali o tym co jest moralnie uzasadnione i do przyjęcia, a co niemile widziane, czy nawet złe. Ona sama nie była pewna jak zareagować, ale mogła się zorientować, sądząc po reakcjach innych... Okazało się, że mało kto zwrócił na nich uwagę. Przede wszystkim kapłani Eugeniusz i Mieszko byli zajęci. Tyle się działo na raz.
Marysia oczywiście słuchała relacji jakie zdawał jej młodszy brat, cały czas pilnując i gotowa zareagować gdyby ktoś skarcił go nieprzychylnym spojrzeniem. Niestety takie pilnowanie nie bardzo miało się do faktycznego-fizycznego pilnowania. Gdy odwróciła się w krytycznym momencie, było już niestety za późno i dziewczyna nie miała szans go złapać.

- Ojej, braciszku - wyrwało jej się z wyraźnym niepokojem, gdy kucnęła przy nim.
Zwykle w takiej sytuacji warto było pójść do znachorki. Już nie raz ją odwiedzali. Na szczęście Arnika nie tylko była blisko, ale nawet wyprzedziła myśli obojga rodzeństwa, spiesząc im z pomocą.
Marysia była zaniepokojona o zdrowie swojego brata i naprawdę nie chciała aby stało mu się coś złego. Fakt, że wyjrzenie przez okno było jej pomysłem, wcale nie poprawiał jej samopoczucia. Na szczęście ręka Patryka nie wyglądała na uszkodzoną, ale zdaniem Arniki warto było zadbać o to, aby taką pozostała.
Zbrojny oddział nie miał złych zamiarów i można było przejść obok nich, nie obawiając się o utratę życia. Ruszyli więc całą trójką do domu znachorki.
- Nie martw się. Wszystko będzie dobrze - Marysia podnosiła brata na duchu, gdy opuścili kaplicę.
 
Mekow jest offline  
Stary 17-08-2019, 16:20   #48
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Wilk.

Wpatrywał się w Bognę swoimi ślepiami, szczerząc kły. Duży, czarny, przerażający. Była sam na sam z dziką bestią w lesie, mogącą rozszarpać ją na strzępy. Nie, tak też nie chciała skończyć.

Zadrżały jej usta, zaszkliły się lekko oczy. Bogna znów zatrzęsła się na całym ciele. Przez głowę przemknęła jej myśl by uciekać, ale raczej nie miała by szans. W końcu wilk miał cztery nogi, ona tylko dwie... nie odrywając od niego oczu, lekko kucnęła, chwytając za jakąś leżącą w trawie, krótką ale dosyć grubą, gałąź. Serce waliło jej jak oszalałe. Ponownie się wyprostowała, oddychając coraz szybiej...
- Uciekaj precz!! - Wrzasnęła na wilka, ciskając w jego stronę owym marnym orężem. A potem długa na najbliższe, solidne drzewo. Taki był jej mały plan.




.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD

Ostatnio edytowane przez Buka : 17-08-2019 o 22:50.
Buka jest offline  
Stary 17-08-2019, 20:36   #49
 
avvsugar's Avatar
 
Reputacja: 1 avvsugar ma wspaniałą reputacjęavvsugar ma wspaniałą reputacjęavvsugar ma wspaniałą reputacjęavvsugar ma wspaniałą reputacjęavvsugar ma wspaniałą reputacjęavvsugar ma wspaniałą reputacjęavvsugar ma wspaniałą reputacjęavvsugar ma wspaniałą reputacjęavvsugar ma wspaniałą reputacjęavvsugar ma wspaniałą reputacjęavvsugar ma wspaniałą reputację
- W tak miejscu bydzie nam się cinszko schować pod podłogą mała - zwróciła się do zasmarkanego dziecka Franciszka - Patrz, tam leżą jakieś worki, usiądziemy a nimi. Powiesz mi w końcu kim są Twoi rodzice, dziecko?
Dziewczynka jednak milczała, z tylko jej znanego powodu nie chciała się przyznać jak miała na imię, ani kim byli jej rodzice. Siedziały obydwie przez dłuższą chwilę w milczeniu. Franciszce zdawało się, że nagłe poruszenie w świątyni uspokoiło się, jednak gdy chciała wyjść zobaczyć co się dzieje, mała nie chciała jej puścić. Na szczęście, z miejsca, w którym siedziała słyszała słowa kapłana dość wyraźnie.
 
avvsugar jest offline  
Stary 17-08-2019, 22:41   #50
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Zbierali się z Lutherem z ławy... Horst wiedział, że to była niebezpieczna gra, ale pierwsze wrażenie było najważniejsze. Być jednymi z pierwszych którzy wysłuchają uważnie słów nowego Pana na włościach. To co powie i jak powie. To jak przybędzie i co powie o nim strój. To czym się otacza i to jak potraktuje kapłana... To wszystko były cenne, bardzo cenne wskazówki warte ryzyka, a ryzyko... nie było małe.

- Zrobisz tak. - powiedział cicho do syna - Wychodzimy, ukradkowy rzut oka na wszystko, kroki w bok, łeb w dół i na kolano. Za nic w świecie nie nawiązuj kontaktu wzrokowego. Masz zostać niezapamiętany. Zrozumiano?

To nie było pytanie, a wcześniejsze słowa oczywiście nadal obowiązywały. Nie wycofał ich. Stary Grolsch wiedział dobrze co to szlachta... uwaga szlachty w większości... nie, niemalże zawsze oznaczała problemy. Trzeba było zostać zapamiętanym jako jeden z tych chłopów, ale taki co zna swoje miejsce, ale nadal nie ma jak przypiąć się do twarzy, bo jej nie widać. Szczęśliwie, miał nadzieję i niemalże pewność, że szlachciur skupi uwagę na Spaleńcu. Tak... taki byłby najlepszy obrót sprawy...

Była jeszcze kwestia starego, cwanego "wielebnego psia jego mać". Doskonały test by sprawdzić gdzie to próchno stoi. Może okazać się wrogiem, lub najlepszym przyjacielem... Czas pokaże, a on, Horst Grolsch wiedział nader dobrze, że czas się kurczył...

* * *

Głowa Rodu Grolsch miała głowę pełną myśli, ale nie skupiała się na nich. Musiał być w pełni skupiony, a wyglądało na to, że oto szlachta weźmie udział w nabożeństwie...

Posłał Luther'owi ukradkowe surowe spojrzenie. Niech tylko spróbuje się wychylać! Jeśli wejdą przed szlachtą czekają ich tylko problemy. Ich wszystkich. Niech rycerstwo ze świtą wita pierwsze... Nigdy nie nastawiaj pleców wrogowi... chyba, że to fortel... ale to już inna historia...

* * *

"Oto pycha kroczy przed upadkiem" - pomyślał z niewielką satysfakcją Horst słuchając Niemysła i jego subtelnego faux pas. Jak inaczej nazwać słowa wstępu o przejezdnych kiedy widzi się pieczęć królewską i nie zna zawartości listu? Ha! Jednak książulek nie jest najbystrzejszą rybą w stawie! Niestety... patrząc po jego zachowaniu była to... niefortunna nowina. Być może jednak była jeszcze nadzieja!

Wszystko zależało od Ottona z Karmanii... co do którego nie żywił nadziei na spokojne życie w Drzewcach dla miejscowych. Coś było... nie tak. Musiał usiąść na spokojnie przy fajce i przemyśleć sprawy. Przede wszystkim jednak uważnie zapamiętać wszystko to co działo się w tym miejscu w tej chwili i być nad wyraz czujnym. Spokojnym i opanowanym, ale czujnym...
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Dhratlach jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:03.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172