31-10-2021, 09:58 | #91 |
Administrator Reputacja: 1 | Seavel zaklął, gdy druid zrewanżował mu się w dość bolesny sposób... Ale sytuacja polu walki nie pozwalała magowi na odpłacenie się pięknym za nadobne. Jaka korzyść płynęłaby z pokonania druida, gdyby kompani zostali rozszarpani przez wilki? Żadna. Nie zważając na rany Seavel zgromadził odrobinę magii, a potem rzucił magicznym w jednego z wilków długi lodowy sopel. Atak był celny i bestia padła na ziemię bez życia. Ostatnio edytowane przez Kerm : 31-10-2021 o 10:02. |
31-10-2021, 21:19 | #92 |
Reputacja: 1 | Wilki parły do ataku bezmyślnie, wściekle. Gdy zaciskały swoje zęby nie chciały odpuścić. Miało to też swoje plusy. Sir Ladyn mimo bolesnych ran, bez większego trudu dał radę wrazić ostrze w bok zwierzęcia. Zaraz potem jego zajadłe szczęki odpuściły a truchło opadło bezsilnie na trawę w kałuży krwi. Przed samą drużyną stała już tylko przywódczyni stada. Jeśli Tristan faktycznie chciał ją oszczędzić, będzie musiał się bardzo postarać. Wilczyca wyraźnie nie ma zamiaru odpuścić do samego końca. Jej szał nie zmalał ani o krok. Wściekła szarża znów posłała ją w stronę rycerza. Tym razem jednak bez pomocy swojej sfory, nie była w stanie ominąć zwartej obrony wojownika. Inaczej sytuacja wyglądała, jeśli chodziło Gawrona. Elfowi rany wyraźnie dały się we znaki. Zaczął zataczać się na nogach, gdy jego strój wyraźnie przesiąkał krwią. Z trudem podpierał się o ścianę domu po czym zerkając w stronę Seavela krzyknął -Czeka Was zguba a zwą ją Baris!- Po tych słowach Gawron wpadł do domu przez drzwi i zniknął we wnętrzu domostwa. Nie trzeba było długo czekać, by zrozumieć kim był owy “Baris”. Z wnętrza lasu drużynę dobiegł wściekły ryk, by zaraz potem nabrać realnego kształtu. Na polanę przed domem, wybiegł wściekły, ogromny zwierz. Na pierwszy rzut oka przypominał niedźwiedzia, jednak od swojego pobratymca, odróżniał go tak dużo większy rozmiar, jak i kostne wypustki pokrywające część jego ciała. Gdy tylko stwór dostrzegł kto stanowi zagrożenie dla jego Pana, natychmiast ruszył do ataku.
__________________ "Miłość której najbardziej potrzebujesz to Twoja własna do siebie samego" |
03-11-2021, 08:15 | #93 |
Reputacja: 1 | Tristan czuł gdzieś głęboko w sobie pokłady współczucia dla tego wilka... Sam siebie nie rozumiał. To było coś nowego, zupełnie jakby to był zewnętrzny głos... Było coś w spojrzeniu tej wilczycy... Nagle zerwał się do przodu i wskoczył między szczerzącego kły wilka, a Ladyna. Szeroko rozkładając ręce, tak by ochronić towarzysza. Powoli zaczął się obniżać, schodząc do poziomu zwierzęcia. Nie znał się na nich, ale coś mu podpowiadało, że górowanie nad zwierzęciem jest niczym grożenie mu. On chciał uspokoić tą wilczycę. Na jej łapie nie było śladu po potrzasku, ale był przekonany, że w rozumnych oczach bestii znajdzie się prawda i pamięć o ich pierwszym spotkaniu! Wyciągnął uspokajająco rękę w stronę Luny, odkładając na bok sztylet. Musiało to wyglądać co najmniej dziwnie. Tristan sam nie wiedział jaka siła pchnęła go w tę stronę. Zdał sobie sprawę, że on jako jedyny nie podniósł reki na zwierzęta, coś mu w głowie huczało, że one są niewinne. Czym do cholery była ta pewność... - Spokojnie - powiedział pewnym głosem... |
03-11-2021, 13:11 | #94 |
Administrator Reputacja: 1 | Nowy przeciwnik, który pojawił się na polanie, wydał się Seavelowi dużo groźniejszy, niż cała sfora wilków. I nie wyglądało na to, by dało się go pozbyć lekko i łatwo... Mag ponownie zaczepnął energię z szybko się kurczących zapasów magii, po czym posłał w stronę niedźwiedzia pokaźnych rozmiarów lodowy pocisk. Celny, ale nie na tyle skuteczny, by przeciwnika powalić. Niedźwiedź zachwiał się odrobinę, ale wyglądało na to, że wnet będzie gotów do ataku. |
03-11-2021, 22:08 | #95 |
Reputacja: 1 | Widząc, że Tristan oświadcza się wilczycy Sir Ladyn musiał zająć się miśkiem. Takie okazy, no może mniejsze , widział w miejskim ogrodzie. Ale tamte były wyliniałe i kulawe. A ten... ech, czego by nie dał Sir Ladyn by na miejscu tego, był okaz z miejskiego zoo. - Hey! - krzyknął by zwrócić uwagę potwora. Wiedział, że ma małe szanse by powalić bestię, ale mógł odwrócić jej uwagę by Seavel dobrze przy celował. Gdy niedźwiedź ruszył na paladyna ten zagarnął szpiczastym końcem tarczy siemię i kępy trawy i posłał je w ślepia potworowi. |
05-11-2021, 19:53 | #96 |
Reputacja: 1 | Zaklęcie Seavela mogło rozbić się o jedną z kostnych wypustek monstrum jednak olbrzymi rozmiar zwierzęcia i kiść trawy ciśnięta przez Sir Ladyna, wybitnie ułatwiły zaklęciu osiagnięcie zamierzonego celu. Sopel lodu choć nie był wybitnie potężny, wbił się brutalnie w ucho bestii wprawiając je w szaleńczy amok. Rozwścieczony niedźwiedź zaczął pędzić bezmyślnie przed siebie, wymachujać przed sobą ostrymi jak brzytwa pazurami. Tristan widząc, że Luna zaraz mimowolnie zostanie posiekana na kawałki, odruchowo pochwycił ją odskakując na bok. Wilczyca mimo swej wrogości była zbyt zaskoczona całą sytuacją by odpowiednio zareagować. Gdy Tristan i Luna zeskoczyli z drogi niedźwiedzia, ten parł dalej na przód. Najbliższym celem był Sir Ladyn. Potężny cios ogromnych łap od razu posłał rycerza na trawę. Gdy ten myślał, że z pewnością ma już rozoraną klatkę, dostrzegł mieniacą się złocistą poświatę która uchroniła w ostatniej chwili. Zaklęcie które zdało się już wygasnąć, wciąż jeszcze działało. Niestety nie mogło to ochronić Sir Ladyna przed masą wściekłego olbrzyma, który z rozpędu wbiegł na swoją ofiarę i przygniutł go swoją ogromną masą. Sekundy dzieliły Sir Ladyna od kolejnego potężnego ciosu wściekłego zwierzęcia.
__________________ "Miłość której najbardziej potrzebujesz to Twoja własna do siebie samego" Ostatnio edytowane przez JPCannon : 05-11-2021 o 19:56. |
05-11-2021, 23:11 | #97 |
Reputacja: 1 | Sir Ladyn wiedział, że szarpać się z niedziwieniem to równie bezcelowe, jak tłumaczenie przeorowi klasztoru, że przez mur przeskakuje się tylko w ramach zwiększania tężyzny fizycznej. Zaczął wić się wykorzystując tarczę jako dźwignię by wyślizgnąć się z włochatych objęć. |
08-11-2021, 17:02 | #98 |
Reputacja: 1 | Trzeba było przyznać, że przemyślenia Sir Ladyna na temat prób siłownia się z wielkim niedźwiedziem były bardzo słuszne. Najmniejsza próba kończyła się natychmiastowym dociśnięciem do gleby kolejny wściekłym ciosem. Manewr z tarczą zdał się być świetnym posunięciem. Drewno skrzeczało a metalowe okucia gięły się z przerażającym piskiem. Mimo ogromnej masy, taktyka poskutkowała a rycerz wyturlał się z pod bestii, w ostatniej chwili zanim ta roztrzaskała łączenia jego tarczy. Gdy Sir Ladyn powstał był pozostawiony bez żadnej ochrony. Gdy cios niedźwiedzia już miał nastąpić, Potężny sopel lodu wbił się głęboko w jego bok, powalając go na polanę z łoskotem. Pysk olbrzyma zalewały posoki krwi, wypływające z rannego wnętrza ucha. Drugi cios okazał się być dopełnieniem dzieła pierwszego. Jeszcze kilka głośnych haustów powietrza i bestia przestała całkiem się poruszać. Na chwilę zrobiło się cicho. Nawet Luna przestała warczeć a jej zachowanie stało się znacznie spokojniejsze. Opuściła łeb i oczami niby pełnymi żalu, spoglądała w twarz Tristana. Naglę dało się słyszeć ochrypłe krzyki dochodzące z chaty Gawrona. -Nie zabierzecie mi go! To moje, to mój amulet! Nie jesteście godni stąpać po tej ziemi ani spoglądać na niego! Wynoście się stąd i nigdy nie wracajcie! - Im bliżej chaty podchodziliście tym głos wyraźniej zdawał się krztusić i dławić. Uchylają drzwi, dostrzegliście ślady krwi, ciągnące się od wejścia do wnętrza pomieszczenia. Gawron leżał na niewielkim, zrobionym z leśnej ściółki dywanie, gęsto pokryty krwią. W szkarłatnych dłoniach trzymał jakiś przedmiot. Kamień z jakimiś symbolami. Seavel dostrzegł w nich glif ochronny, lecz zauważył również coś dużo bardziej niepokojącego. W ręce maga trafiła swojego czasu niewielka skórzana księga, która wspominała o odwróceniu glifów w specyficzny sposób, tak by zmienić efekt pozytywny w klątwę. W tym wypadku ochrona, musiała zmienić się w obłąkańczą chęć chronienia tego co bliskie sercu. Gawron może i był potężnym druidem, ale widać wiedza na temat świata mu umykała. Najpewniej ktoś musiał mu wcisnąć ten naszyjnik. Elf zdawał się być teraz w szaleńczym amoku. Wszyscy mogliście w tym momencie zdać sobie sprawę, że gdyby druid myślał klarownie, z pewnością posiadał w zanadrzu dużo większą potęgę i obrażenia z którymi wyszliście z potyczki, były ogromnym szczęściem. Pozostawało pytanie co zrobić teraz. Wyglądało na to, że amulet mimowolnie osłabiał Gawrona. Jego rany i aura przeklętego przedmiotu sprawiały, że mimo gróźb i piany wyrzucanej przy każdej obeldze, nie wydawał się być już groźny.
__________________ "Miłość której najbardziej potrzebujesz to Twoja własna do siebie samego" |
09-11-2021, 09:00 | #99 |
Reputacja: 1 | Tristan podniósł się i odruchowo przeczesał palcami futro luny. Ruszył w kierunku chary zbierając po drodze swój sprzęt. pogryzione miejsca szarpały bólem przy każdym ruchu. Ubranie nasiąkało krwią. Ale Tristan miał do pogadania z druidem. - Seavel możesz rozbroić ten amulet? Czy trzeba go po prostu pozbawić go głowy razem z łańcuchem, na którym wisi? Tristan powoli przesuwał się do przodu ze sztyletem w ręce. Widać po nim było różnicę, o ile ewidentnie miał opory przed atakowaniem zwierząt, to teraz widać było po nim, że gotów jest spełnić swoje groźby. |
09-11-2021, 11:27 | #100 |
Administrator Reputacja: 1 | Walka była wygrana, ale Seavel szczerze żałował, że nie przyszedł tu Hof ze swoją wesołą gromadką. Kto inny oberwałby wtedy od magii druida i kłów posłusznych druidowi zwierzaków. Druid, jak się okazało, został na tyle ranny, że nawet nie myślał o obronie. Zdawać się mogło, że nawet nie myślał o ocaleniu swego życia... - Przeklęty amulet.... - Seavel pokręcił głową. - Trzeba by związać Gawrona, potem dopiero odebrać mu ten kamień. Druid powinien przeżyć i móc nam powiedzieć, kto mu sprzedał obarczony klątwą przedmiot. Magia druidyczna nie pozwala na tworzenie takich talizmanów - dodał, chociaż tego akurat nie był całkiem pewien. - Który z was ma linę? - spytał, równocześnie rozglądając się po chacie, w poszukiwaniu czegoś, czym można by spętać Gawrona. - A potem zabiorę mu ten talizman - dodał. Miał zamiar zrobić to przez rękawice albo przez kawał grubej skóry. Wolał nie ryzykować kontaktu z przeklętym przedmiotem. |