Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 02-07-2008, 16:47   #191
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Akito przyjrzał się uważnie listowi, jednak poza oceną charakteru pisma, które uznał za ładne, nie był w stanie nic więcej powiedzieć. Chwilę wcześniej w zadumie przyglądał się Manjemu, który oglądał list ze wszystkich stron, większą uwagę poświęcając formie niż treści, tak przynajmniej zdawało się Krabowi. Po przeczytaniu wiadomości od razu oddał pismo Fukurou, jeśli ktoś miałby coś w nim znaleźć to byłby to Skorpion nie Krab.

Manji tymczasem po raz pierwszy odkąd się poznali pokazał towarzyszom swoją twarz. Nie był szpetny, ani naznaczony, a Krab zaczął już delikatnie podejrzewać wszystkie Skorpiony o chowanie jakichś ukrytych skaz. W tym momencie jego podejrzenia prysły. Nie mniejszą niespodzianką były słowa Manjego,

- Drodzy przyjaciele, Akito-san i Fukurou-san - lekko skinął, w stronę każdego z nich, głową - czuję, że nie mam wyjścia i muszę wam zdradzić pewną tajemnicę, lecz zanim to zrobię to będę chciał abyście złożyli przysięgę na swoich przodków, że z wiedzą tą będziecie się obchodzić niezmiernie ostrożnie. Nie musicie się śpieszyć z decyzją, jednak prosiłbym abyście ją podjęli najpóźniej do jutrzejszego wschodu słońca.

Krab nie należał do samurajów, którzy wiecznie gdybają nad jedną kwestią. Krab albo jest gotów złożyć przysięgę i wysłuchać co Manji ma do powiedzenia, albo nie usłyszy tego co być może ważne jest dla jego klanu. Manji nie kazał im milczeć na temat o którym powie, nie chciał aby pozostało to tylko między nimi, prosił jednak o to by obchodzić się z tą wiedzą ostrożnie. Zdjęcie maski, moment który Skorpion wybrał na ujawnienie tajemnicy, sposób w jaki przygotował sobie grunt przed przemową – żądając najpierw przysięgi…
To wszystko sprawiało, że Akito podejrzewał, iż informacje które chce im Skorpion ujawnić są niezwykle ważne.

Gdyby wyjawienie ich byłoby możliwe jedynie przy poważniejszej przysiędze, albo pod innym nakazem bądź zakazem, Akito niezwykle wnikliwie i długotrwale zastanawiałby się czy warto. W tym przypadku, gdy chodziło „jedynie” o ostrożne obchodzenie się z wiedzą którą miał im przekazać Manji, Akito nie miał żadnych powodów aby nie przysiąc.

Przygotował mały ołtarzyk, zrobiony z okolicznych liści, w jego centrum położył tabliczkę z wypisanymi imionami przodków, gdy odpalił świeczkę był gotów na przysięgę. Jeszcze tylko chwilka medytacji, skupienia i:

- Biorę Was za świadków moi przodkowie, że będę niezwykle ostrożnie obchodził się z wiedzą, którą mi zaraz przekaże Manji-san.


Nie było sensu wchodzić w dyskusję nad zniknięciem Akodo Michiko-san, przynajmniej dopóki obaj samuraje nie znali wiedzy, którą posiadł trzeci z nich. Tym bardziej, że postanowił się nią podzielić tuz po przeczytaniu listu, Akito czekał więc na oświecenie nim podejmie dyskusje i wyrazi swoją opinię. Póki co przychylał się do opinii Smoka, niezależnie bowiem od zagrożenia, jeszcze gorsza byłaby bezczynność – o czym bushi Kraba wiedział doskonale.
 
Eliasz jest offline  
Stary 04-07-2008, 19:33   #192
 
Manji's Avatar
 
Reputacja: 1 Manji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnie
Rozdroża prowincji Ayo, terytorium Klanu Kraba; 2 dzień miesiąca Hantei; wiosna, rok 1114, czas postoju.


Po słowach Fukurou i Akito, Manji nie miał już wątpliwości. Skinął jedynie głową na znak, że obie przysięgi są satysfakcjonujące. Manji zignorował słowa Fukurou dotyczące Maekuriego, którego zaczęto torturować, a który był już strzępem dawnego człowieka. Mimo, że zignorował słowa Smoka to zraniły go one dotkliwie. Mógł się zdradzić jedynie chłodnym spojrzeniem, wykalkulowaną maską twarzy.

Przemówił głosem nieco ściszonym i pełnym powagi:
- Do twierdzy przybyłem z konkretną misją. Nie przypadkiem trafiłem do szóstki, do której trafiliście wy, nasza szóstka również wyszła poza mur celowo, a że akurta byliśmy gotowi, Karma.
W każdej twierdzy i mieście utrzymywana jest tajna policja mająca za zadanie przeciwdziałać spiskowcom. Przesadzam trochę ale Klan Tajemnic to niemal sama tajna policja, mamy stulecia doświadczeń w tej dziedzinie i to pewnie jest przyczyną dla której mnie tu skierowano. Moje zadanie polegało aby znaleźć dowody i wyjaśnić przyczynę zaginięć, które zdarzały się elitarnym zwiadowcom Kuni Tsukai Sagasu. Do tego zaginięcia zdarzały się najlepszym z nich. Gdy pojawili się Kuni Ren Li i Kuni Hige, którzy prowadzili nasz guntai przeciwko Zaberu, miałem ich obserwować. Na własne oczy widziałem jak nieludzki jest Kuni Hige, który zamordował samurajów z innej szóstki powracającej do twierdzy, widziałem jak zrasta się jego ciało, jak dysponuje nadludzką siłą. Wiedzę tą przekazałem odpowiednim organom ale wciąż zło może być obecne na Murze. Dlaczego o tym mówię? Mój sensei, Bayushi Katsumata-sama posłał mnie tu bym pomógł odpowiednim ludziom z Klanu Kraba, nie powinienem mówić nic ponad to. Śmiem twierdzić, że zagrożenie dotyczy już całego Rokuganu, że wróg jest już wewnątrz, a my wykryliśmy jego obecność może już za późno.
- Zawiesił głos, liczył, że się myli, ale odkąd pamiętał jego nadzieje zawsze były brutalnie rozdzierane przez rzeczywistość. - Teraz dochodzi sprawa wyciągająca, Ciebie Fukurou-san, z twierdzy i to w sposób niemal klasyczny, książkowy. Zdrajcy Kuni Tsukai Sagasu są na wolności, może daleko od ziem Kraba, i kto wie jakie tam dokonują zbrodnie. Proszę Przyjaciele skoncentrujcie się na przyczynach porwania pani Akodo Michiko-san, bo może mieć to związek z zaginięciami wśród Krabich zwiadowców. Wróg nie wie, że my wiemy o jego istnieniu i z tą wiedzą nie możemy się zdradzać, a musimy ją maksymalnie wykorzystać. Wybaczcie brak etykiety ale nie potrafię o takich sprawach mówić delikatnie, a nie mogę sobie pozwolić na milczenie, nie w tak poważnej kwestii.
 
__________________
Świerszcz śpiewa pełen radości,
a jednak żyje krótko.
Lepiej żyć szczęśliwym niż smutnym.

Ostatnio edytowane przez Manji : 29-07-2008 o 22:41.
Manji jest offline  
Stary 05-07-2008, 12:28   #193
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
"To był dobry ruch z tą przysięgą Manji" – pomyślał, uspokojony tym, że nie musi od razu odpowiadać na opowieść Skorpiona. Gdyby nie przysięga, pewnie miotałby się pomiędzy odczuciem obrazy i dyshonoru, wstrętnego podłego kłamstwa, które można zmazać jedynie krwią... i to natychmiast, a wiarą w to, że słowa są prawdziwe, co nie zmniejszało wcale obrazy Klanu. Akito wolałby, aby Manji kłamał, niż gdyby potwierdzić się miała opowieść o zdrajcach wewnątrz jego klanu i to z elitarnej jednostki. Lecz gdyby Manji miał kłamać, to wolałby tego nigdy nie usłyszeć.

Akito jednak czuł, że Manji mówi prawdę, prawdę za którą niejeden porywczy Krab żądałby pojedynku, prawdę która wbijała się szponami w świadomość każdego samuraja, próbującego zrozumieć rozmiar obłędu. Bracia przeciw braciom, mordy, spiski, zabójstwa, nawet tu w Twierdzy Ostrzy, pod samym nosem…

- Manji–san, przyjmuję twoje słowa, zanim je w pełni ocenię pozwól, że w spokoju nad nimi pomyślę.

Dopiero teraz dostrzegł, że dłonie zacisnęły mu się w pięści, było też coś czego nie widział, pulsująca żyłka na czole, które z wygładzonej toni jeziora zmieniło się w pomarszczone falami morze.

Ponieważ Akito niezwykle uważnie słuchał Manjego, nie uszły jego uwadze jego słowa o nieprzypadkowym trafieniu do jego szóstki. Zamiast jednak wysilać swój Krabi umysł, zapytał wprost:

- Póki co odpowiedz jeszcze, o co chodziło Ci z tym , że nieprzypadkowo trafiłeś do naszej szóstki? Rozumiem motyw pilnowania od środka, ale czemu akurat wśród naszej szóstki?


Sposób w jaki Manji to powiedział, nie dawał Krabowi spokoju, jeszcze bardziej dręczyły go pytania o zdrajców, ale słowo dane przodkom, kazało mu spokojnie rozdzielać elementy układanki. Zalanie Manjego stertą pytań, oraz rosnące wzburzenie po wysłuchaniu każdej odpowiedzi, nie ułatwiłoby mu spełnienia obietnicy danej przodkom.

- Manji-san wiedza, którą mi przekazałeś… każdy bushi swojego Klanu powinien przekazać ją wyżej od siebie. Skąd mogę mieć pewność, że osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo wiedzą o tej sytuacji? No i przede wszystkim czemu ryzykujesz życie i naszą przyjaźń mówiąc nam coś czego nie możesz udowodnić, a czego skala, powiem szczerze, przekracza nieco moje pojęcie?

Manji musiał zdawać sobie sprawę, że rzuca nie udowodnioną potwarz na innych braci z jego Klanu. Wymienił wprost Kuni Ren Li i Kuni High , o których Akito starał się w tym momencie przypomnieć jak najwięcej. Gdyby nie fakt, że tajemnicze zniknięcia rzeczywiście się przytrafiały i to najlepszym…

Akito został gwałtownie zalany takim strumieniem informacji, że musiał naprawdę się starać by ogarnąć to wszystko. Słowa Skorpiona zdawały się potwierdzać najczarniejsze przypuszczenia, choć Akito nie pamiętał już czy w nich mieścili się jeszcze wewnętrzni zdrajcy, czy też przekraczali już oni wizje Kraba. To co dla niego było szczytem podstępu, dla Skorpiona było zaledwie preludium, do znacznie bardziej wyrafinowanej sztuczki.

Manji miał rację mówiąc , że to co ma do powiedzenia, nie nadaje się do opowiedzenia. Gdyby informacje te przekazał mu jakikolwiek Krab z ich szóstki, Akito szybciej dałby mu wiarę, nie widząc powodu, aby ten miał kłamać. U Skorpionów kłamstwo miało różne oblicza, a jedno kłamliwe zdanie w całej opowieści Manjego – mogłoby wypaczyć cały sens i cel tej opowieści. Z dobrego rozmówcy, stałby się podłą gnidą, która przemyca kłamstwo i zdradę w znacznie większej i ciekawszej opowieści. Akito teraz żałował, że nie poświęcił więcej czasu z matką, gdy ta wyjaśniała mu tego typu zagrywki. Tak jak w szachach, czasem należało poświęcić wiele, by uszykować pułapkę i by na końcu, pomimo strat, powiedzieć "Basura".
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 07-07-2008 o 12:06.
Eliasz jest offline  
Stary 05-07-2008, 16:47   #194
 
Manji's Avatar
 
Reputacja: 1 Manji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnie
Rozdroża prowincji Ayo, terytorium Klanu Kraba; 2 dzień miesiąca Hantei; wiosna, rok 1114, czas postoju.


- Póki co odpowiedz jeszcze, o co chodziło Ci z tym , że nieprzypadkowo trafiłeś do naszej szóstki? Rozumiem motyw pilnowania od środka, ale czemu akurat wśród naszej szóstki?

Manji dostrzegł emocje sączące się z obydwu bushi, nie dziwił się temu sam by prędzej podejrzewał kłamstwo niźli prawdę, prawdę w którą ciężko uwierzyć.

- Akito-san, samuraju z którym zabiłem Oni no Kyoso, uwierz mi, że najchętniej opowiedział bym wam wszystkie szczegóły, jednak zrozum, że nie mogę tego uczynić. Szóstki są dobierane przypadkowo, nasza składała się z bardzo honorowych bushi, bushi którzy nie sprzedaliby się pomiotowi Nienazwanego. Zanim do waszej szóstki trafiłem zapoznałem się z historią każdego z was. Wiem z jakiego powodu przyjechał tam Lew, Żuraw i Smok, wiem o Twoim ojcu Akito-san i jego oddziałach, a także o ojcu Kraba oraz ciążących na nim podejrzeniach o klątwie. Jednak nie powiem kto dobrał tą szóstkę.

- Manji-san wiedza, którą mi przekazałeś… każdy bushi swojego Klanu powinien przekazać ją wyżej od siebie. Skąd mogę mieć pewność, że osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo wiedzą o tej sytuacji? No i przede wszystkim czemu ryzykujesz życie i naszą przyjaźń mówiąc nam coś czego nie możesz udowodnić, a czego skala, powiem szczerze, przekracza nieco moje pojęcie?

- Proszę nie obrażaj mnie Akito-san, ci dla których pracowałem wiedzą o spisku, mają listę podejrzanych i ich obserwują tak aby ich nie spłoszyć, tak aby nie ostrzegli innych. Mają również mój raport, który sporządziłem zaraz po przybyciu do twierdzy i tą wiedzę mam przekazać do innych miejsc. Tu należy działać ostrożnie, a ja wciąż kontynuuję swoją misję, mam jeszcze wiele do zrobienia i szczerze mówiąc liczyłem na waszą pomoc. Gdybyśmy spotkali Kuni Hige lub Ren Li ja nie miałbym z nimi najmniejszych szans w pojedynkę, są nie tylko nieludzko szybcy, ale także nieludzko silni i do tego w jakiś sposób ciało Hige się z powrotem skleja. Pamiętacie Zaberu? Biegła za nami, a nie widać było po niej zmęczenia, tak samo rześki był Hige. Wysłano trzy szóstki, a dotarliśmy jedynie my, jak myślicie dlaczego? Pamiętacie jak Kaiu Ti Shin posłał Kuni Ren Li i Kuni Hige wraz z jeszcze jednym Krabem, Hida? Niestety Kaiu-san nie miał pojęcia, że to są zdrajcy, a ja nie mogłem go o tym poinformować. Powtarzam, widziałem na własne oczy jak Higa porąbał inną szóstkę wysłaną przez Kaiu Ti Shina, ale wtedy musiałem jak najszybciej dostarczyć wieści o dowodach zdrady. Czyż mordowanie swoich braci z klanu to nie wystarczający dowód? Czy nieludzkie zdolności to nie dowód? Czy masz swoich przełożonych za idiotów Akito-san? Uważasz, że nie sprawdziliby słów Skorpiona? - Wciąż przemawiał spokojnym głosem choć Akito uraził Manjiego. Uraził go swoją niewiarą i podejrzeniami. Zaczynał powoli żałować tego, że powiedział.
"Przykro mi Akito-san, że należysz do tych samurajów, którzy wolą wierzyć w złe opowieści o Skorpionach. Łatwiej jest ci uwierzyć w to, że jestem kłamcom niż, że to co mówię jest prawdą. Sam wolałbym aby to co powiedziałem i to co wiem było nieprawdą, mógłbym wtedy zając się spokojnie swoimi sprawami. Jednak w obliczu takiego zagrożenia ważniejsze jest Sonno Yo! Jedyne co teraz jest ważne i ma znaczenie to obrona Cesarstwa."
Skorpion już teraz wiedział, że nie wystarczy zdjęcie maski, Krab chciał czegoś więcej. Ostrożnie zdjął z pleców Ai no Atae.
- To jest miecz moich przodków. Miecz ten został złożony w świątyni, a po stuleciach trafił w moje ręce. Przysięgam na Ai no Atae, poświęcone przez Fortuny ostrze, że słowa które wypowiedziałem nie zawierają nieprawdy. Rozumiem, że nie łatwo wam jest w to uwierzyć ale już teraz nie macie wyboru, stało się. Teraz albo będziecie bezczynnie stać i przyglądać się, albo w imię Cesarstwa i Niebiańskiego Porządku pomożecie mi w przeciwdziałaniu knowaniom Nienazwanego.
 
__________________
Świerszcz śpiewa pełen radości,
a jednak żyje krótko.
Lepiej żyć szczęśliwym niż smutnym.

Ostatnio edytowane przez Manji : 26-07-2008 o 18:18. Powód: namieszałem strrrraszliwie
Manji jest offline  
Stary 06-07-2008, 16:21   #195
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Rozdroża prowincji Ayo, terytorium Klanu Kraba; 2 dzień miesiąca Hantei; wiosna, rok 1114, czas postoju

Fukurou przyjął słowa Skorpiona zadziwiająco spokojnie. Owszem zaskoczyły go, i to bardzo...Ale próżno było szukać na jego obliczu gniewu, jaki wyrażał Krab.
Fakty które przedstawił Manji były niezwykłe, ale wnioski jakie na ich podstawie wyciągał za daleko idące...Teorie Skorpiona, według oceny Smoka, były mało prawdopodobne.
Spoglądał na wymianę słów pomiędzy Krabem i Skorpionem, w której emocje powoli zaczęły brać górę nad argumentami.
Usiadł i spoglądając w ogień rzekł. - Nie spieszyłbym się z oskarżaniem Kuni Ren Li i Kuni Hige o zdradę. Błahostką bowiem dla Nienazwanego jest zabicie dwóch bushi i zastąpienie ich zmiennokształnymi potworkami. A jak sam wspomniałeś Kuni Hige miał zdolności bardziej pasujące do oni niż do śmiertelnika. A i większe jest prawdopodobieństwo podmienienia dwóch bushi na oni, niż zdrada członków tej rodziny.
Co prawda Fukurou nie był tego pewien, ale za to taka interpretacja faktów mogła uspokoić Akito.
-Gdy natomiast spotkamy Kuni Hige lub Ren Li...- rzekł Smok akcentując każde słowo.- Wymienimy uprzejmości i pójdziemy swoją drogą. Skoro bowiem jeszcze żyją, to znaczy, że taka jest wola twoich przełożonych. Sądząc po twych słowach sprawa jest poważna i zapewne wielu bushi jak i shugenja jest związanych z tym śledztwem. I przypadkowa śmierć tych stworów widocznie jest im nie na rękę. Poza tym, gdybym chciał zabić dwójkę oni, to wysłałbym znacznie bardziej doświadczonych samurajów, uzbrojonych przynajmniej w jeden egzemplarz kryształowej broni. A nie trzech bushi którym, dzięki łasce Fortun, poświęceniu towarzyszy, i kryształowemu sztyletowi ledwo udało się ujść z życiem z pojedynku z jednym oni. Chyba że masz rozkaz ich odnaleźć i zabić Manji-san. W co wątpię.
Fukurou nieco spokojniej zaś dodał.- Za szybko wyciągasz wnioski Manji-san. A nadinterpretacja faktów bywa zwodnicza. List był w twierdzy, gdy dotarliśmy do niej z fatalnej wyprawy. Gdyby wierzyć twym słowom obaj fałszywi Kuni musieliby to zaplanować wcześniej owe porwanie Michiko. Co więcej musieli przewidzieć, że zabijemy Zaberu...Nie Manji-san. Jeśli nawet w porwanie jest wplątany pomiot Nienazwanego, to niewielkie są szanse na to by to dotyczyło bezpośrednio kogokolwiek z nas. Zresztą, bardziej bym posądzał o uczestnictwo w tych machinacjach członków klanu Żurawia, Lwa lub Osy. Gdyż, ów zamek leży w sferze ich interesów politycznych.
Fukurou wiedział, że zdradza w ten sposób podejrzenia, które ukrywał głęboko w sercu. Ale wiedział też, że taka okazja do szczerej wymiany poglądów nie nadarzy się zbyt szybko. Mimo wszystko, każdy z nich należał do innego klanu i każdy innemu daimyo ślubował lojalność.
-Ale tego się nie dowiemy, dopóki tam nie dotrzemy...A im szybciej dotrzemy tym rzadsza będzie zasłona kłamstw, którą uknują winowajcy.- zakończył Fukurou swą wypowiedź. Co prawda język świerzbił Smoka by zapytać o wiele spraw...O sprawach związanych z Akito i z jego ojcem, o ewentualnej klątwie związanej z Saburou, o przeszłość samego młodego Bayushi, o to co Manji wiedział o nim, o jego zdanie dotyczące feralnego napadu chłopów...Czy i co wiedział o Węgorzu ? Kasumi? Ślepym Smoku? Kunai?...Ale odpowiedzi na te pytania musiały poczekać na kolejną chwilę szczerości pomiędzy trójką bushi.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 31-07-2008 o 17:41. Powód: poprawki w tekście
abishai jest offline  
Stary 07-07-2008, 08:31   #196
 
Tammo's Avatar
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację
Zejście z Shiro Togashi, terytorium Klanu Smoka; wieczór trzeciego dnia miesiąca Onnotangu, wiosna roku 1114.

Dotarcie do owej przystani zajęło małej Togashi dłużej niż pół dnia. Może to z racji takiej, że w górach schodzenie trudniejsze jest od wchodzenia? A może z racji wyrobionego ostatnimi wydarzeniami nawyku wypatrywania najmniejszej oznaki lawin, czy uważnym doborem drogi, który spowolniał ją dodatkowo? Może po prostu dlatego, że nadawca wiadomości lepiej chodził po górach?

Może też wszystko to naraz. Na pewno jednak swoje dołożyło załamanie pogody, jakie w czasie może godziny zdołało pokryć góry paskudną, gęstą mgłą, mokrą, zimną i lepką, tłumiącą wszelkie dźwięki. Zdawało się, że nawet skrzypienie śniegu pod sandałami małej Togashi dobywa się z niechęcią, nie chcąc być pochłonięte przez chciwą mgłę.

Nawet wiatr, jaki szarpał za ubranie i włosy dziewczyny, kiedy przekraczała przełęcz, nie zdołał przegnać uciążliwego zjawiska. Piękne widoki, jakie zwykle można było podziwiać w tym miejscu szlaku schowane były za burosinymi pasmami.

Wioska nie wyrosła na drodze Kyoko, nie dała się poznać światłami rozpalonymi w oknach, dźwiękami oporządzanych gospodarstw czy głosami matek nawołujących swoje pociechy na kolacje. Nic z tych rzeczy. Znienacka Kyoko stanęła, gdy dwa kroki przed nią wyrósł masyw kamienno-drewnianej ściany, a rozglądnąwszy się, cokolwiek zaskoczona dziewczyna spostrzegła, że minęła już pierwsze budynki, o ile tą nazwą na wyrost można było określić starą szopę i dwie chatki. Przyglądnąwszy się solidnej ścianie przed nią Kyoko rozpoznała w niej ścianę kuźni, po pierwsze przez godną zaufania konstrukcję, po drugie przez charakterystyczne otwory w dachu, znamionujące obecność dymiarek w środku.

Była u celu. Pustego niczym komnaty gościnne Shiro Togashi, upiornie cichego i całkowicie pogrążonego w ciemności i mgle.


Rok 1113 wg Kalendarza Isawa; niecałe ri od Shiro Tengu, terytorium Klanu Żurawia; zmierzch 22 dzień miesiąca Onnotangu, wiosna.

Samurai-ko Daidoji uspokoiła oddech. Opierając się o rozłożysty pień jakiegoś drzewa, powoli i rytmicznie oddychała, licząc każdy wdech.

Straciła swoich prześladowców z oczu dobrą chwilę temu, była na skraju lasu i nie miała już dokąd iść dalej. Niewielka grobla prowadziła w stronę zamku a pas pól ryżowych oddzielał szumiący las od przedpola niewielkiej twierdzy. Niewielka, skromnie obsadzona wieża strażnicza wznosiła się ku górze, prezentując zwisający teraz sztandar pana na Zamku Goblina. A Daidoji Yuuki polecała duszę przodkom, nie miała bowiem żadnych szczególnych pomysłów na wyjście z sytuacji, a wiele do stracenia.

Przymknąwszy lekko oczy, dziewczyna sprężyła się i rzuciła się do przodu sprintem. Cztery kroki wyniosły ją z lasu, prowadząc na pola. Cztery pierwsze, nabierające prędkości kroki, to było też wszystko czego potrzebowali prześladowcy, by poznać jej plan. Nie wzniosły się żadne okrzyki, ale uszy i serce Yuuki przeszył wysoki, przenikliwy świst, który poniósł się po lesie i pod szarym, nabrzmiałym chmurami niebem.

Pochylona sylwetka dziewczyny dotarła do pierwszego skrzyżowania. Grobla, którą dotąd biegła, tu się rozgałęziała. Dziewczyna nie wahała się. Dawno już obrała trasę skokiem po lekkim skosie wylądowała na kolejnej grobli, szerszej, wygodniejszej do biegu. Skok był długi i dziewczynie ledwie udało się sięgnąć celu. Dwa kamienie zjechały z cichym pluskiem w dół, pluskiem, który zagłuszył świst pierwszej strzały, strzały daleko niecelnej, nie uwzględniającej bowiem susa dziewczyny. Ta, nieświadoma jeszcze niebezpieczeństwa, runęła do przodu, czując jak krew tętni jej w piersi, pulsuje i szumi w skroniach.

Wiatr, tak wyraźny, tak chłodny, wyciskający łzy z oczu. Czy naprawdę aż tak było wietrznie, kiedy stała pod drzewem i decydowała się, którędy pobiegnie?

Twardość i sprężystość udeptanej ziemi pod stopami. Tak świetny grunt do biegu.

Dwadzieścia kroków. Pierwsza strzała z pluskiem wpada w wodę, po lewej, trzy kroki z przodu. Serce zachłystuje się, kiedy umysł dziewczyny uświadamia sobie, że ten smukły kształt wbijający się w wodę, to nie ptak czy ryba.

Kolejne skrzyżowanie. Nagły skręt w prawo, pod obstrzałem. Łuczników jest co najmniej trzech, a samurai-ko Daidoji uświadamia sobie lukę swojego planu.

Jej droga, wybrana przez nią droga, widoczna z lasu tak dobrze, tak doskonale wiodąca do upragnionego celu, do bezpieczeństwa, najlepsza droga do biegu, najtwardszy grunt, droga, którą najszybciej wydostanie się poza zasięg ich łuków, którą najszybciej doniesie swemu panu wiadomość...

Jest doskonale widoczna z lasu. Nie tylko dla niej. Dla nich także.

Osiemdziesiąt kroków. Tętnienie serca, spowodowane sytuacją, zagrożeniem oraz zwykłym wysiłkiem, zagłusza krzyki ptaków. Zagłusza kolejne świsty, własny ciężki oddech. Nie zagłusza tylko szumu wiatru i rytmicznych uderzeń własnych sandałów o kamienistą w tym miejscu ścieżkę. To, jaką ma teraz prędkość, mówi dziewczynie fakt, że jej stopy czasem na chwilkę drętwieją wskutek impetu uderzenia. Przestała już liczyć strzały. W myślach tylko wdzięczna jest przodkom, że tamci mają tak kiepskich łuczników. Nikt z bandytów, najwyraźniej. Pamiętając sceny spod klifu, pamiętając strzałę przeszywającą podskakującego ptaszka, Yuuki pewna jest, że nie ma tu żadnego łucznika o zbliżonych choćby umiejętnościach.

Dwadzieścia kroków później cztery strzały zabierają jej oddech, pomimo odległości z impetem uderzają o zbroję. Dobra robota płatnerza rodu Daidoji czyni swoje - strzały ześlizgują się po wypolerowanych i odpowiednio ułożonych płytach drewna i metalu. Serce wali tak mocno, że mogłoby robić za bęben doboszowi, a oddech młodej kobiety staje się chrapliwy z wysiłku. Dziewczyna chwieje się na nogach, zwalnia, niemal wpada do wody.

Sto trzydzieści kroków. Mija właśnie drugie pole. Widać ją. Już ją widać ze strażnicy, nawet przy pokrytym szarymi chmurami niebie. Musi ją być widać. Ma białe włosy, nie można kogoś takiego przeoczyć.

Sto czterdzieści kroków. Rzeczywiście nie można. Wśród cichego syku spadających nieopodal strzał (wstrzeliwują się, łotry) muzyką dla uszu jest dźwięk alarmującego o ataku gongu. W całym zamku teraz wojownicy zrywają się na nogi, mieszkańcy gotują się do obrony bądź ucieczki, rodzice szukają swych pociech a na mury wybiegają łucznicy.

Shiro Tengu nie jest wielką twierdzą. Ale Daidoji Sanzo ma w miarę sprawną świtę i dobrych dowódców, którzy wiedzą jak przygotować żołnierzy.

Rozlewające się po całym ciele uczucie ulgi. Widzą. Biegną. Rysują się już sylwetki strażników na wieży, widać, że jeden jak najszybciej stara się zejść na dół po drewnianej drabinie, drugi z napiętym łukiem lustruje sytuację. Minęła właśnie kolejne ryżowe pole, jeszcze tylko dwa...

Pierwsza strzała trafiła Daidoji Yuuki pod mostkiem. Druga przebiła zbroję przeszywając lewą rękę tuż nad łokciem. Trzecia wbiła się w bok, głęboko, stercząc niczym wyrzut.

Palący ból rozlał się po płucach dziewczyny przy pierwszym strzale. Zaczerpnięcie powietrza napełniało jej pierś żywym ogniem, łzy napłynęły do oczu, a ciało wygięło się konwulsyjnie. Ból był tak wielki, że Yuuki sama zatrzymała się, nie mogąc postąpić nawet kroku dalej, próbując opanować na nowo czynność, której naukę podjąć musi każdy zaraz po narodzinach - oddychanie.

Szok, ból, i palące pragnienie wzięcia choć jednego wdechu, walczące ze strachem, jakim ciało zareagowało na wyrządzoną mu krzywdę - wszystko to spowodowało, że dziewczyna nawet nie poczuła jak kolejna strzała przeszywa gładko i bez trudu solidną płytę, jaka chroniła jej przedramię, razem z samym przedramieniem, wchodząc tuż nad łokciem i wychodząc z drugiej strony.

Obserwujący całą rzecz przez szkło gaijinów z blanków zamku taisa doskonale widział całe zdarzenie. Dostrzegł więc, że drugi strzał był skiepszczony. Trzeci jednak zgrabnie zakończył sprawę, gdy z uderzeniem młota wbił się w bok dziewczyny, przeszywając wnętrzności.

Yuuki krzyknęłaby. Gdy rozpalona igła przeszywała jej wątrobę, nie powstrzymała się i wydała okrzyk bólu, a raczej wydarto go zeń... problem był taki, że krew z płuc wtedy odebrała jej już głos, razem z oddechem.

Zawirował świat. Dziewczyna nie poczuła nawet twardości gruntu. Jej świadomość zanikła, jeszcze nim ciało zaczęło upadać.

* * *

- Tak się to robi, idioci - rzucił zniesmaczony Trzynaście Kciuków, odkładając łuk i zamykając kołczan.

Pozostali z podziwem patrzyli na mężczyznę, którego pierwsza strzała, oddana z lasu jeszcze, nawet jeśli już ze skraju, sięgnęła uciekającej. Kunszt. To już nie była umiejętność czy dar. To był kunszt.

- Należy dobrze wybrać strzały - mówił tymczasem obiekt podziwu, prezentując jedną strzałę patrzącym - a wtedy żadna zbroja nie jest problemem.

Strzała trzymana przezeń miała podłużny i wąski grot, długi niemal na palec i o zbliżonej szerokości. Zebrani pokiwali głowami: togari*.


* togari - strzała o wąskim grocie, służącym do przebijania pancerzy, tarcz, papierowych ścian czy parawanów. Popularna zwłaszcza wśród Krabów.
 
__________________
Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje:
Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji
Shiro Tengu
Kosaten Shiro

Ostatnio edytowane przez Tammo : 09-07-2008 o 23:30. Powód: dodano paragraf
Tammo jest offline  
Stary 12-07-2008, 19:24   #197
 
Manji's Avatar
 
Reputacja: 1 Manji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnie
Rozdroża prowincji Ayo, terytorium Klanu Kraba; 2 dzień miesiąca Hantei; wiosna, rok 1114, czas postoju.

- Nie spieszyłbym się z oskarżaniem Kuni Ren Li i Kuni Hige o zdradę. Błahostką bowiem dla Nienazwanego jest zabicie dwóch bushi i zastąpienie ich zmiennokształnymi potworkami. A jak sam wspomniałeś Kuni Hige miał zdolności bardziej pasujące do oni niż do śmiertelnika. A i większe jest prawdopodobieństwo podmienienia dwóch bushi na oni, niż zdrada członków tej rodziny.

- Gdybym nie był pewien ich zdrady nie składałbym przysięgi na święty miecz.
Widzę, że wciąż traktujesz mnie jako Skorpiona, Fukurou-san, a nie samuraja, przykro mi.

"Skąd w tobie tyle nienawiści do Klanu Skorpiona?"

-Gdy natomiast spotkamy Kuni Hige lub Ren Li...- rzekł Smok akcentując każde słowo.- Wymienimy uprzejmości i pójdziemy swoją drogą. Sądząc po twych słowach sprawa jest poważna i zapewne wielu bushi jak i shugenja jest związanych z tym śledztwem. I przypadkowa śmierć tych stworów widocznie jest im nie na rękę. Poza tym, gdybym chciał zabić dwójkę oni, to wysłałbym znacznie bardziej doświadczonych samurajów, uzbrojonych przynajmniej w jeden egzemplarz kryształowej broni. A nie trzech bushi którym, dzięki łasce Fortun, poświęceniu towarzyszy, i kryształowemu sztyletowi ledwo udało się ujść z życiem z pojedynku z jednym oni. Chyba że masz rozkaz ich odnaleźć i zabić Manji-san. W co wątpię.

- Naiwnie Fukurou-san chcesz zdrajców przerobić na stwory Nienazwanego, niestety tak nie jest. Nie możemy im się ukłonić i odejść, oficjalnie są uważani za zaginionych, a oni z pewnością zakładają, że Zaberu przed swoją śmiercią wybiła nas wszystkich, skoro oni sami wybili pozostałych. Wniosek jest prosty, jeśliby nas spotkali to nie tylko nas rozpoznaliby, a także z pewnością by chcieli nas przesłuchać i wydobyć jak najwięcej informacji. Mam nadzieję, że ich nie spotkamy, to byłby straszliwy pech.

- Za szybko wyciągasz wnioski Manji-san. A nadinterpretacja faktów bywa zwodnicza. List był w twierdzy, gdy dotarliśmy do niej z fatalnej wyprawy. Gdyby wierzyć twym słowom obaj fałszywi Kuni musieliby to zaplanować wcześniej owe porwanie Michiko. Co więcej musieli przewidzieć, że zabijemy Zaberu...Nie Manji-san. Jeśli nawet w porwanie jest wplątany pomiot Nienazwanego, to niewielkie są szanse na to by to dotyczyło bezpośrednio kogokolwiek z nas. Zresztą, bardziej bym posądzał o uczestnictwo w tych machinacjach członków klanu Żurawia, Lwa lub Osy. Gdyż, ów zamek leży w sferze ich interesów politycznych.

- Nie mam pojęcia jak połączyłeś oboje zdrajców Kuni z zaginięciem Michiko-san. Ja mówiłem o możliwości, że sprawa porwania może być powiązana z możliwą akcją Nienazwanego, a nie, że zdrajcy są za to odpowiedzialni.
 
__________________
Świerszcz śpiewa pełen radości,
a jednak żyje krótko.
Lepiej żyć szczęśliwym niż smutnym.

Ostatnio edytowane przez Manji : 22-07-2008 o 23:10.
Manji jest offline  
Stary 13-07-2008, 20:16   #198
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Manji dostrzegł emocje sączące się z obydwu bushi, nie dziwił się temu sam by prędzej podejrzewał kłamstwo niźli prawdę, prawdę w którą ciężko uwierzyć.

- Akito-san, samuraju z którym zabiłem Oni no Kyoso, uwierz mi, że najchętniej opowiedział bym wam wszystkie szczegóły, jednak zrozum, że nie mogę tego uczynić. Szóstki są dobierane przypadkowo, nasza składała się z bardzo honorowych bushi, bushi którzy nie sprzedaliby się pomiotowi Nienazwanego. Zanim do waszej szóstki trafiłem zapoznałem się z historią każdego z was. Wiem z jakiego powodu przyjechał tam Lew, Żuraw i Smok, wiem o Twoim ojcu Akito-san i jego oddziałach, a także o ojcu Kraba oraz ciążących na nim podejrzeniach o klątwie. Jednak nie powiem kto dobrał tą szóstkę.

Manji-san jesteś niezwykle dobrze poinformowany o wszystkim, to potwierdza jedynie plotki jakie krążą o Klanie Skorpiona od których tak usilnie próbujesz się odciąć. Jednak taka wiedza sprawia, że twoja obecność została dokładnie przygotowana, to zaś sprawia, że możesz mieć dużą słuszność w swoich osądach, popartych przecież niemałą wiedzą. Fortuny chrońcie jeśli próbujesz nas oszukać"

…- Powtarzam, widziałem na własne oczy jak Higa porąbał inną szóstkę wysłaną przez Kaiu Ti Shina, ale wtedy musiałem jak najszybciej dostarczyć wieści o dowodach zdrady. Czyż mordowanie swoich braci z klanu to nie wystarczający dowód? Czy nieludzkie zdolności to nie dowód? Czy masz swoich przełożonych za idiotów Akito-san? Uważasz, że nie sprawdziliby słów Skorpiona? - Wciąż przemawiał spokojnym głosem.

Nie rozumiesz Manji, że to dla ciebie jest dowód, masz owszem sporo dowodów, ale ja mam tylko jeden, twoje słowo , że to co mówisz jest prawdą. Bo jeśli kłamiesz, to swoją tezę możesz udowadniać na wszystkie sposoby, dopóki wymagają one jako potwierdzenia tylko, lub też aż , twojego słowa.”

Skorpion już teraz wiedział, że nie wystarczy zdjęcie maski, Krab chciał czegoś więcej. Ostrożnie zdjął z pleców Ai no Atae.

- To jest miecz moich przodków, podarowany mojemu przodkowi Bayushi Nanji-sama przez samego chui wojsk Skorpiona Bayushi Tomaru-dono. Miecz ten został złożony w świątyni, a po stuleciach trafił w moje ręce. Przysięgam na Ai no Atae, poświęcone przez Fortuny ostrze, że słowa które wypowiedziałem nie zawierają nieprawdy. Rozumiem, że nie łatwo wam jest w to uwierzyć ale już teraz nie macie wyboru, stało się. Teraz albo będziecie bezczynnie stać i przyglądać się, albo w imię Cesarstwa i Niebiańskiego Porządku pomożecie mi w przeciwdziałaniu knowaniom Nienazwanego.


Tak Manji-san zaskoczył Kraba. Akito nie był przygotowany na tak drastyczne przypieczętowanie słów i kryjącej się za nimi prawdy. Prawdy w którą obecnie całkowicie uwierzył, znikły jego wątpliwości podsycane przez fałszywe demony jego tchórzostwa. Tak, tchórzostwem było nie mierzenie się z prawdą, którą objawiał Manji-san, co więcej zmusił swego przyjaciela do tak wyjątkowej przysięgi…z powodu swojej chęci do nie wierzenia w najgorsze. Do chwytania się złudzenia, że Manji może się mylić. Tą przysięgą udowodnił Akito nie tylko, że mówił prawdę, ale też że się nie mylił.

Tymczasem Smok usiadł i spoglądając w ogień rzekł. - Nie spieszyłbym się z oskarżaniem Kuni Ren Li i Kuni Hige o zdradę. Błahostką bowiem dla Nienazwanego jest zabicie dwóch bushi i zastąpienie ich zmiennokształnymi potworkami. A jak sam wspomniałeś Kuni Hige miał zdolności bardziej pasujące do oni niż do śmiertelnika. A i większe jest prawdopodobieństwo podmienienia dwóch bushi na oni, niż zdrada członków tej rodziny.


Słowa te byłyby słodką pieśnią dla Krabiego ucha. Miodem dla ust sączonym wolno i z przyjemnością, ulotną chwilą szczęśliwej ułudy w której Kraby NIE ZDRADZAŁY , w której to jedynie podstępne sztuczki Oni mogły sprowokować takie oskarżenia. Jednak te słowa przyszły zbyt późno by stać się balsamem na świeże rany. Zbyt późno, gdyż po przysiędze Manjego, która złożona została na święty miecz co miało szczególne znaczenie dla Akito.

- Naiwnie Fukurou-san chcesz zdrajców przerobić na stwory Nienazwanego, niestety tak nie jest. Nie możemy im się ukłonić i odejść, oficjalnie są uważani za zaginionych, a oni z pewnością zakładają, że Zaberu przed swoją śmiercią wybiła nas wszystkich, skoro oni sami wybili pozostałych. Wniosek jest prosty, jeśliby nas spotkali to nie tylko nas rozpoznaliby, a także z pewnością by chcieli nas przesłuchać i wydobyć jak najwięcej informacji. Mam nadzieję, że ich nie spotkamy, to byłby straszliwy pech.

- Co więc powinniśmy zrobić Manji-san gdybyśmy ich jednak spotkali?Gdybyśmy tego nie mieli zrobić pewnie nie mówiłbyś nam tego wszystkiego, choć jestem Ci mimo to wdzięczny za podzielenie się swoją wiedzą z nami. Niewiedza nie może tłumaczyć głupich czynów, a te najczęściej z niej płyną …


Filozoficznie zakończył kirując tą uwagę do siebie i Smoka w szczególności. "Fukurou-san powinien być wdzięczny za przekazaną wiedzę, a nie podważać ją filozofując i sam nie będąc świadomym tego co widział lub czego nie widział Mani–san. Nawet jeśli jego przypuszczenia były błędne, to warto było je poznać. Manji wysnuwał przypuszczenia na podstawie swojej wiedzy, Fukurou na podstawie swojej, brak którejkolwiek z nich były pustą kartą dla drugiej osoby. Powinni się więc cieszyć, że mają różne źródła i różne przypuszczenia, spotkanie kogoś kto tylko by potwierdził własne, wcale nie przybliżyło by nikogo do prawdy, jedynie do silniejszego związania się z własnym poglądem. "

Ponieważ Akito lekko już zaszumiało w głowie od nadmiaru myślenia, łyknął nieco trunku rozsiadł się wygodniej i powoli dla przyjemności niż dla zaspokojenia głodu,trochę dla rozluźnienia sytuacji zaczął pałaszować ze smakiem porcję ryżu do której dodał kilka malutkich wędzonych rybek. Uprzednio zdjął maskę , która ukrywała paskudną bliznę przypominającą o wspólnym i zwycięskim starciu z Zaberu.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 13-07-2008 o 20:24.
Eliasz jest offline  
Stary 17-07-2008, 19:12   #199
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Rozdroża prowincji Ayo, terytorium Klanu Kraba; 2 dzień miesiąca Hantei; wiosna, rok 1114, czas postoju.

- Gdybym nie był pewien ich zdrady nie składałbym przysięgi na święty miecz.
Widzę, że wciąż traktujesz mnie jako Skorpiona, Fukurou-san, a nie samuraja, przykro mi.-
słowa okraszone były dawką dramatyzmu, ale pragmatyczny z natury Fukurou nie zwrócił uwagi na ten tragizm zawarty w wypowiedzi.
„ - Ale TY jesteś Skorpionem Manji-san, tak samo jak twoi przełożeni i ich przełożeni. I wystarczy, że na którymś z ogniw owego łańcucha pojawi się kłamstwo, to skazi cały łańcuch. Zresztą kłamstwo to nie musi być użyte w złych intencjach. Miecz nie potrzebuje wiedzieć, gdzie uderzać. Wystarczy, iż wie to ręka która, nim steruje. A tego, czego nie wie podwładny, tego zdradzić na torturach nie może.”- pomyślał Smok, ale nie powiedział na głos. O ile można bowiem się mierzyć z argumentami opartymi na logice, to argumenty oparte na emocjach były nie do pokonania.
- Naiwnie Fukurou-san chcesz zdrajców przerobić na stwory Nienazwanego, niestety tak nie jest. Nie możemy im się ukłonić i odejść, oficjalnie są uważani za zaginionych, a oni z pewnością zakładają, że Zaberu przed swoją śmiercią wybiła nas wszystkich, skoro oni sami wybili pozostałych. Wniosek jest prosty, jeśliby nas spotkali to nie tylko nas rozpoznaliby, a także z pewnością by chcieli nas przesłuchać i wydobyć jak najwięcej informacji. Mam nadzieję, że ich nie spotkamy, to byłby straszliwy pech.
Fukurou z tym by się nie zgodził. Sam Smok pamiętał tylko dwoje dowódców, a także bushi ze swojej szóstki...A resztę? Reszta poszła w zapomnienie... Wątpił by ich przeciwnicy ich pamiętali...Kilku przypadkowych bushi?
- Nie mam pojęcia jak połączyłeś oboje zdrajców Kuni z zaginięciem Michiko-san. Ja mówiłem o możliwości, że sprawa porwania może być powiązana z możliwą akcją Nienazwanego, a nie, że zdrajcy są za to odpowiedzialni.- Fukurou też zgadzał się z opinią Manji-san. Jakkolwiek słowa Skorpiona były sensacyjne i przerażające, to nie miały żadnego powiązania z zaginięciem Michiko. Nie stanowiły żadnego argumentu mogącego poprzeć pomysł podążania okrężną drogą. Więc dlaczego Bayushi opowiedział o tym?
Widać wiedział więcej niż im zdradził.
- Co więc powinniśmy zrobić Manji-san gdybyśmy ich jednak spotkali? Gdybyśmy tego nie mieli zrobić, pewnie nie mówiłbyś nam tego wszystkiego, choć jestem Ci mimo to wdzięczny za podzielenie się swoją wiedzą z nami. Niewiedza nie może tłumaczyć głupich czynów, a te najczęściej z niej płyną …- powiedział Krab.
- Z porywczości...i pośpiechu.- dodał Smok. Krab widać uznał rację Skorpiona...Cóż...jakby rzekł jego dziadek:
- „Nie przejmuj się wzrostem przeciwnika Fukurou-kun. Twoja katana się nie przejmuje, więc i ty nie powinieneś.”
Co w obecnej sytuacji oznaczało, że nie ma znaczenia czy to zdrajcy czy podstawieni oni. Nie zmieniało to w żaden sposób sytuacji.
Smok spojrzał wyczekująco w kierunku Skorpiona...Musiał przyznać, że Akito-san dał mu ciężki problem do rozwiązania...
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 29-07-2008 o 11:12.
abishai jest offline  
Stary 27-07-2008, 19:53   #200
 
Manji's Avatar
 
Reputacja: 1 Manji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnie
Rozdroża prowincji Ayo, terytorium Klanu Kraba; 2 dzień miesiąca Hantei; wiosna, rok 1114, czas postoju.

- Co więc powinniśmy zrobić Manji-san gdybyśmy ich jednak spotkali? Gdybyśmy tego nie mieli zrobić, pewnie nie mówiłbyś nam tego wszystkiego, choć jestem Ci mimo to wdzięczny za podzielenie się swoją wiedzą z nami. Niewiedza nie może tłumaczyć głupich czynów, a te najczęściej z niej płyną …- powiedział Krab.

Manji przez dłuższą chwilę zastanawiał się nad słowami Kraba. Był przygotowany na takie pytanie, lecz ani Smok ani Krab nie byli jeszcze gotowi na odpowiedź.
"Wystarczająco dzisiaj powiedziałem, a może nawet zbyt wiele."
- Akito-san, Fukurou-san przez kilka najbliższych dni nie powinniśmy spotkać przestępców, dlatego pozwólcie, że odpowiem na to pytanie za kilka dni. Obecnie są ważniejsze sprawy, bardziej pilne jak choćby warta i wypoczynek. Jedno jest pewne, każdy z nas jest ukierunkowany w pewnej szczególnej dziedzinie, Fukurou-san ma zdolności dyplomaty, Akito-san zaprawionego wojownika, a ja zajmuję się spiskami. Razem się świetnie uzupełniamy i wierzę, że razem jesteśmy w stanie wiele zdziałać. Z czasem opowiem wam więcej o sobie i liczę na to samo, im więcej będziemy wiedzieli o sobie tym lepiej wykorzystamy tkwiący w nas potencjał.

Manji wstał, zabierając ze sobą łuk i miecze, rozpoczął wartę. Ustwił się pośród cieni, pozostając nie widocznym, a samem mając świetny widokna obozowisko i otoczenie.
 
__________________
Świerszcz śpiewa pełen radości,
a jednak żyje krótko.
Lepiej żyć szczęśliwym niż smutnym.
Manji jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:41.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172