Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-06-2008, 00:00   #81
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Twardy, niski głos nieznajomego wyrwał młodego rohirrima z zamyślenia. Spojrzał zaskoczony na towarzysza niedoli sprzed dwóch dni, po czym zauważywszy rankę jaką sam sobie zrobił skrzywił się z niesmakiem i przyłożył odruchowo palec do ust, by zatrzymać krew.
- Witaj i Ty... - odrzekł po chwili wahania - Leciwa już z niej kobyłka. Chyba dlatego. Łatka ma na imię.
Kasztanka zastrzygła uszami przypatrując się rozmawiającym.
- A Ciebie jak zwą?
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline  
Stary 29-06-2008, 17:08   #82
 
Smoqu's Avatar
 
Reputacja: 1 Smoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodze
Galdor, mimo, że najwcześniej był na nogach, pojawił się najpóźniej przed karczmą. Ubrany w szary płaszcz i z kapturem na głowie nie wyglądał na nikogo specjalnego. Za nim szedł koń o siwym umaszczeniu. Za cały rząd robiło finezyjne ogłowie bez wędzidła.

- Widzę, że już jesteśmy wszyscy. Zatem czas w drogę. Mam nadzieję, że wszyscy potrafią jeździć wierzchem.

Jego spojrzenie powędrowało do braci, zaś brwi uniosły się pytająco.
 
Smoqu jest offline  
Stary 29-06-2008, 23:38   #83
 
Ticket's Avatar
 
Reputacja: 1 Ticket nie jest za bardzo znany
Dumny hobbit odwzajemnił spojrzenie Galadora i hardo zadzierając głowę do góry odkrzyknął:

-Ha!

Była to fałszywa pewność siebie gdyż, choć miał już okazję dosiadać zwierząt, ostatnie dwadzieścia lat życia jak mu się zdaje spędził wygodnie umościwszy zadek na krześle, trawie czy łożu. Cóż, kiedyś potrafił przepłynąć jezioro ze dwadzieścia razy, ale to nie znaczy że teraz byłby gotów powtórzyć ten wyczyn. Miał tylko nadzieję że uniknie kompromitacji i zdoła utrzymać się w siodle, nie wyglądając przy tym jak kurtyzana która podczas stosunku powiedziała swemu kochasiowi o dokuczającej jej chorobie wenerycznej (ot, kolejny dowcip zasłyszany u krzatów).

-Hej? A co ty robisz, do kroćset? Odłóż to w tej chwili!
-krzyknął na brata który zwędził skądś butelkę brandy i teraz był już nieźle podpity, opróżniwszy ją do połowy. Złośliwi mogliby powiedzieć że między pijanym Rajonem a trzeźwym nie było wielkiej różnicy -ot temu pierwszemu trudniej było ustać, jednak Leon miał nerwy napięte jak postronki. "Zmieniony" młodszy Powe był silniejszy niż zwykle (~~zwierzęco silny~~) i choć nie używał przemocy w stosunku do brata to pijany mógł nie kontrolować swych odruchów. I instynktu.

Zwierzęta które zabrali ze sobą na podróż reagowały alergicznie na obecność Rajona, jakby się go bały - i nie dziwota, jeżeli przyjąć na wiarę ostatnie rewelacje mistrza Orendila. Gdyby hobbit miał istotnie wilczą naturę, konie i osiołki będą się go bały niczym stary Buckenredd kąpieli.

-Auuuu!!Auuu!! Hrrr..hrpf! Auu!

-Chichaj Rajon! Cicho!


Powe nie chciał narażać się na wstyd i brać brata na zaimprowizowaną smycz, lecz coś zrobić musiał... Podobno pijaństwo najlepiej wybiegać, alkohol ulatnia się wraz z potem, ale na przebieżki z pijanym Rajonem naprawdę nie miał w tej chwili ochoty.
[i]
 

Ostatnio edytowane przez Ticket : 30-06-2008 o 20:52.
Ticket jest offline  
Stary 30-06-2008, 15:53   #84
Zak
 
Zak's Avatar
 
Reputacja: 1 Zak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znany
Kiedy Manfennas wyszedł na podwórko, cała kompania była jeszcze w trakcie swoch przygotowywań do drogi. Sokolnik miał już wszystko czego potrzebował, więc podszedł do swojego nowo nabytego wierzchowca, aby spakować wszystkie tobołki.
Na pytanie elfa uśmiechnął się tylko do siebie i pomyślał:
-„Uciekinier czy nie w moich żyłach płynie krew Rohirrimów, znakomitych jeźdźców”.- jednocześnie spojrzał na młodego chłopaka, rozmawiającego z mężczyzną, który- z tego co usłyszał- był ranny. Bez wątpienia był jego rodakiem, ale na razie wolał, żeby tylko on o tym wiedział.
Jego uwagę znowu przykuł mężczyzna, zachowaniem przypominającego wściekłego psa. Szedł krokiem kogoś kto może wszystko i nikogo się nie boi, a przynajmniej tak musiało mu się wydawać. Manfennas dałby sobie uciąć rękę, że ów człowiek pochodzi z Dunlandu, a to czyniło go wrogiem. To właśnie przez jego rodaków był zmuszony do opuszczenia Rohanu.

Sokolnik otrząsnął się z tych myśli, przypominając sobie o czekającym go zadaniu. Skończył pakowanie rzeczy swoich jak i tych, które otrzymał od mieszkańców. Najbardziej zadowolony był z płaszcza obszytego futrami. Dotychczas na szlaku zawsze był zmarznięty, więc to będzie miła odmiana.
Kiedy skończył wskoczył na siodło i ruszył powoli w kierunku Galdora.

-Więc ruszajmy przyjacielu!- powiedział wesoło- Zobaczmy co dzisiaj przygotował dla nas los!
 
Zak jest offline  
Stary 30-06-2008, 22:04   #85
 
Betterman's Avatar
 
Reputacja: 1 Betterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnie
Jego płaszcz różnił się od pozostałych, najwidoczniej powstał w innych rękach, a bliższe oględziny nasuwały pewne wątpliwości, czy była ich para tylko jedna i czy osiągnęła efekt za pierwszym podejściem.

Przemaszerował przez podwórko do wolnego wierzchowca i mimo pewnych obiekcji z jego strony, przytroczył półtoraka do kulbaki. Na widok łuku zmarszczył lekko brwi, jakby jego obecność przy siodle nie do końca mu odpowiadała, jakby był elementem nie całkiem potrzebnym. Potem rozejrzał się jeszcze wokół, drapiąc wolno w policzek i krzywiąc się nieznacznie.

- Jeszcze nie - mruknął dość głośno, żeby wszyscy usłyszeli, nawet jeśli nie ścisłe słowa, to choć ogólny przekaz i zniknął za gospodą. Wrócił z solidnym, spracowanym toporem, wygładzonym przez niezliczone polana tak, że lśnił w porannym słońcu nie gorzej niż niejedno książęce ostrze. Znów szedł pewnie, widać to wyraziste, butterburowe narzędzie było czymś, czego mu w tej podróżniczej scenerii brakowało. I tak, sądząc na pierwszy rzut oka, miejscowy łajdak, czyściciel wygódek a w najlepszym razie topornik za miskę zupy, który cały swój dobytek mógł jeszcze wczoraj włożyć na siebie a miejsca by zostało, wyruszał w świat z nich wysztkich uzbrojony najciężej. Czy też raczej wyruszyłby, gdyby nie jawny już bunt rumaka, który dosiąść się żadnym sposobem dać nie chciał.
 

Ostatnio edytowane przez Betterman : 02-07-2008 o 22:56.
Betterman jest offline  
Stary 01-07-2008, 15:41   #86
 
Keledrall's Avatar
 
Reputacja: 1 Keledrall jest na bardzo dobrej drodze
Valin podszedł do konia i powoli, ostrożnie wsiadł na siodło. Rana wciąż jeszcze trochę doskwierała. Umieścił lepiej pochwę na pasie, poprawił płaszcz (gdzieniegdzie było na nim widać rdzawe plamy) i rozejrzał się po pozostałych. Lekki wiatr rozwiał włosy opadające na ramiona. Wszyscy zdawali się być gotowymi do wymarszu. Pogłaskał konia po grzywie i zanucił coś cicho.

Widzisz pomyślał, zwracając się do konia - ty i ja jesteśmy teraz jak bezdomni - bez dachu nad głową, czy zapewnionego odpoczynku. Z tym, że ty masz się lepiej. Znasz swoje pochodzenie i masz gdzie wrócić. Westchnął i spojrzał na niebo. W końcu powiedział tubalnym głosem, który wyrwał wszystkich z zamyślenia:

- Wyruszymy w końcu, czy zostajemy w Bree?

I ruszył w stronę bramy.
 
__________________
Fanuilos heryn aglar
Rîn athar annún-aearath,
Calad ammen i reniar
Mi ‘aladhremmin ennorath!

Ostatnio edytowane przez Keledrall : 01-07-2008 o 16:13.
Keledrall jest offline  
Stary 02-07-2008, 18:39   #87
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Zignorowany przez rozmówcę, schował nożyk i niedoszłą figurkę do torby widzące, że reszta wyprawy już się zebrała. Starał się nie spoglądać więcej na mężczyznę w futrzanym ubraniu, by nie psuć sobie bardziej i tak już podłego humoru. Czuł, że aż go nosi, żeby mu przywalić... a to miał być dopiero początek. I jeszcze ten cudak co konie straszy i się ślini. W ogóle nie będą na siebie zwracać uwagi podczas drogi...

Osiodłał Łatkę i założył sakwy. Sprawdziwszy czy włócznia i łuk są na miejscu, naciągnął swoje skórzane rękawice bez palców. Łatce też udzieliła się już niecierpliwość. Poczuwszy jeźdźca na grzbiecie zatańczyła pod nim parę kroków podnosząc wysoko kopyta jak przed samym dworem i parsknęła cicho.

Nie mogąc nie zauważyć zmagań Szramy z wierzchowcem mruknął coś tylko cicho pod nosem. Co za bęcwał. W sumie nie dziwota. Oni tylko z kozami wszak żyją, którym rozumu cokolwiek braknie. Jaki pan taki kram...
Odwrócił konia i ruszył powoli w stronę bramy nie chcąc dłużej patrzeć na tę scenę.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline  
Stary 02-07-2008, 18:50   #88
 
Smoqu's Avatar
 
Reputacja: 1 Smoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodze
"To nie będzie łatwa podróż."

Elf podszedł do braci Powe i popatrzył na nich z góry. Po chwili przykucnął, aby móc w miarę swobodnie porozmawiać.

- Chyba najlepiej będzie, jeśli wezmę twojego brata ze sobą na konia, zaś ty musisz sobie poradzić z którymś z kucy. Później zaś musimy się zastanowić, w jaki sposób najlepiej podróżować.

Po czym odwrócił się do Rajona. Ujął jego ręce i delikatnie zmusił do chwilowego uspokojenia się, po czym spojrzał prosto w jego oczy, szukając pozostałości po osobowości hobbita. Znalazł tam tylko pustkę. Pozostał jedynie instynkt, który kazał małemu zachowywać się tak, a nie inaczej.

Po krótkiej chwili trwania w bezruchu małe ciało zwiotczało, kiedy nagle Rajon zapadł w sen. Jednak nie upadł, gdyż Galdor szybko je złapał i podniósł, jak śpiące dziecko. Podszedł do swojego wierzchowca, pogładził go po szyi i wyszeptał kilka słów wprost do kosmatego ucha, po czym wsadził śpiącego hobbita na grzbiet i sam wskoczył na konia.

- Ruszajmy.

Po tych słowach skierował się powoli w kierunku bramy ...
 

Ostatnio edytowane przez Smoqu : 02-07-2008 o 19:07.
Smoqu jest offline  
Stary 02-07-2008, 19:41   #89
 
Makuleke's Avatar
 
Reputacja: 1 Makuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znany
Jakkolwiek hobbit z początku ruszył w kierunku bramy dosyć zamaszystym krokiem, po chwili zatrzymał się ze zdziwieniem obserwując człowieka ze szramą na twarzy idącego w grubym futrzanym płaszczu i uzbrojonego po zęby. Młody niziołek, który, jak się rzekło, nie miał ani odrobiny obycia z bronią, ze zgrozą patrzył jak mężczyzna przyniósł jeszcze wielki topór a nucona jeszcze przed chwilą piosenka zamarła mu na ustach. Mówiąc szczerze, Telio zaczynał się bać. "Jakże to... tyle tego niesie, jakbyśmy nie w podróż się wybierali ale na wojnę jakąś... W co też ja się wpakowałem..." - takie myśli kłębiły mu się w głowie, ale zaraz zaczął się uspokajać - "Co mi też przychodzi do głowy... Jakbyśmy na wojnę szli toby imć Orendil i imć Galdor nie zwyprawiali w drogę hobbitów... A może to i lepiej, a jak w drodze jakiegoś wilka spotkamy? To co ja sam poradzę?" Tu hobbit zerknął na swój mieczyk, który jeszcze przed chwilą wydawał mu się niezwykle groźnym a teraz wyglądał raczej jak zabawka. Te przemyślenia jednak nie zdołały ochłodzić jego zapału do podróży, więc z uśmiechem rzekł do reszty towarzyszy:
-Mają rację mości Valin i mości Galdor, wyruszajmy lepiej w drogę. Zawsze, jak to mówią, im wcześniej wyjdziesz, tym wcześniej zjesz kolację.
 
Makuleke jest offline  
Stary 02-07-2008, 22:23   #90
 
Avaron's Avatar
 
Reputacja: 1 Avaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetny


[MEDIA]http://ketheme.googlepages.com/03-skeleton-of-a-town.mp3[/MEDIA]

Poranek był chłodny. Lekki wiatr rozwiewał poranne mgły, doprowadzając Was do gęsiej skórki. W promieniach wschodzącego słońca wszystko skrzyło się od kropelek wszędobylskiej rosy nawet Wasze tobołki. Konie powoli człapią uliczkami miasteczka. Każdy krok zbliża Was do nieznanego i oddala od tego co swojskie. Już za zakrętem zniknęła fasada "kucyka". Ach jakie dobre tam było piwo! Czy jeszcze kiedyś znów dane Wam będzie zasiąść przy trzaskającym ogniu kominka? Już wszystko znikło w tyle. Zostało Wam szczelniej okryć się płaszczami i ruszyć dalej nie oglądając się za siebie.

Zdaje Wam się, że odprowadzają Was spojrzenia za szczelnie pozamykanych okiennic. Widać żadnemu z mieszkańców nie spieszno do pożegnań. Cóż jest w tych spojrzeniach? Nadzieja na lepszą przyszłość? A może i podziw dla odwagi tych co za sakiewkę gotowi są ruszyć w dzikie krainy? To wiedzieć może tylko ten, który zagląda w ludzkie serca...

Nie wiedzieć kiedy stanęliście przed otwartą bramą. Za nią zaczynała się droga i cały ten wielki niezbadany świat. Kto wie gdzie zaprowadzi Was szlak? Jakie niebezpieczeństwa kryją się w pobliskich zaroślach? Na razie na Waszej drodze stanął jedynie Orendil wraz ze strażnikami furty. Uśmiecha się niby to milo, półgębkiem jak to on zwykł czynić. Siedzi pewnie w siodle swojego karego konika i wyraźnie już znudzony czeka na Was.
 
__________________
"Co będziemy dzisiaj robić Sarumanie?"
"To co zwykle Pinki - podbijać świat..."
by Marrrt

Ostatnio edytowane przez Avaron : 02-07-2008 o 22:30.
Avaron jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:22.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172