Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-07-2008, 10:30   #91
 
Keth's Avatar
 
Reputacja: 1 Keth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodze
Orendil
Orendil aż pacnął się otwartą ręką w udo na Wasz widok.

- Witam, witam. Nic nie mówcie, patrzcie.

Powiedział to szeptem pełnym tajemniczości i nieukrywanego zachwytu. Na jego znak strażnik uchylił furtę. Wbiegło przez nią coś małego i rudawego. Lisek. Wskoczył na Orendilowego konia, prosto w ręce czarodzieja. W pyszczku trzymał skrawek materiału, który teraz posłusznie oddał. Zeskoczył z konia i czmychnął z powrotem za mur.

- Oto i ślad. Jest ich więcej. Śladów? Też, ale ja o lisach. Cały las zgodził się nam pomóc. No otwierajże te żelastwo.

Nie dając strażnikowi wiele czasu ruszył przez bramę, nim ta na dobre się otworzyła. Dopiero gdy Kapelusznik przejechał, odsłaniając przy tym widok na zewnątrz, ukazał się Wam iście ciekawy widok. Pod bramą czekała cała zgraja lisów. Te które coś znalazły siedziały w równym rządku. Reszta biegała w te i nazad wąchając, grzebiąc i nasłuchując tu i ówdzie. Co chwila któryś dołączał do siedzącej grupy. Nad drogą krążyło też kilka kruków i jeden większy ptak, drapieżca. Manfennas rozpoznał swojego sokoła. Leciał prosto do niego. Widać miał dość rozłąki z właścicielem.

- A tak. To twoje zwierze, prawda? Zaprzyjaźniłem się z nim. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko. Znalazł pierwszy trop. Dalej było już jak z górki.

Wtedy nadbiegł kolejny lisek. Niósł coś dziwnego.

- Nie. Co ty mi tu dajesz? Takich śladów nam nie trzeba. Nie, nie, nie. Niepotrzebnie ich stresujesz. Odnieś tą dłoń, tam skąd ją przytargałeś! Eeee… nie martwcie się. To fałszywy trop. Znalazł to gdzieś na trakcie, przy Komarowym Bagnie. A taaak… traaakcie.

Orendil skrzywił się, gdy zdał sobie sprawę z tego co powiedział. Wszak to właśnie tym traktem prowadzi Wasza droga. Machnął ręką, by przerwać ciszę, która zapadła.

- Nie przejmujcie się tym. To normalne na tra… Nie, to nie jest normalne. Ale wy się nie przejmujcie. Nie jesteście samotnymi wędrowcami. Na sam wasz widok wszelki zbój się w krzaki schowa.

Nachylił się w siodle i spojrzeniem znacząco wskazał Galdora, a potem Haerthe i ciężkozbrojnego Szramę. Zwłaszcza dwóch ostatnich szczegółowo obejrzał.

- Nie pozabijajcie się po drodze. - Rzucił mimochodem.

- Jeśli macie jakieś pytania, to teraz jest ostatni moment, by je zadać. Jeśli nie, to od razu wyjaśnię w czym rzecz.
 

Ostatnio edytowane przez Keth : 15-07-2008 o 13:06.
Keth jest offline  
Stary 03-07-2008, 23:19   #92
Zak
 
Zak's Avatar
 
Reputacja: 1 Zak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znany
Manfennas ucieszył się widząc swojego przyjaciela, nadlatującego z nieba, prosto na wystawione przedramię. Zdziwił go fakt, że czarownik zdążył nawiązać kontakt z Sokołem, jednak nie przeszkadzało mu to.
Kiedy usłyszał, że to właśnie on znalazł pierwszy trop pogładził zwierzę rękę i mruknął słowa pochwały. Cieszył się, że jego przyjaciel okazał się przydatny i jednocześnie domyślał się, że jeszcze będą go potrzebowali.

- Jeśli macie jakieś pytania, to teraz jest ostatni moment, by je zadać. Jeśli nie, to od razu wyjaśnię w czym rzecz.

-Mnie dręczy jedna sprawa…- zaczął posępnie- Nie dane mi było być uczestnikiem ostatnich wydarzeń w Bree, dlatego ja, tak jak i nasi mali przyjaciele- powędrował wzrokiem na hobbitów- nie wiem czego można się spodziewać po tych zjawach- zakończył.
- Pytam się, ponieważ mniemam, że jeżeli te upiory zaatakowały Bree, to możemy je również spotkać na szlaku. Jeżeli dojdzie to takiej sytuacji, wolałbym wiedzieć choć trochę o walce z nimi. Nie chcę biegać jak pijane dziecko po zmierzchu.
 
Zak jest offline  
Stary 04-07-2008, 15:03   #93
 
Ticket's Avatar
 
Reputacja: 1 Ticket nie jest za bardzo znany
Trzymał mocno za wodze Admusa i prowadził jucznego osiołka, w duchu gratulując sobie podjęcia się arcyważnej funkcji pierwszego nadzorcy uposażenia i zapasów. Praca godna Powe'a znad Brązowej Baranduiny! Sadził długie kroki, trzymając wysoko głowę i rozkoszując się chwilą wytchnienia od wyczerpującej konieczności opieki nad Rajonem. Mina zrzędła mu dopiero gdy pojawiać się zaczęło coraz to więcej lisów, rudych niczym jego skołtuniona czupryna. Orendil jak się zdaje potrafił z nimi rozmawiać, co tylko wzmocniło pewność i nadzieję jaką w czarodzieju pokładał "znamienity" hobbit.

Galador wziął jego brata na swe siodło i od kiedy tylko z konieczności dołączyli do tej osobliwej kompanii, wykazywał wobec nich obu sporą dozę uprzejmości połączonej z zainteresowaniem. Rudowłosy hobbit, po prawdzie nie wiedział jak mu na tę serdeczność odpowiedzieć, nie będąc obeznany ze zwyczajami elfów a bojąc się nieopatrznie obrazić przedstawiciela tej szlachetnej rasy. Pilnował się tylko by nie patrzeć mu w oczy i przy każdej wymianie zdań przyglądał się z zainteresowaniem to w jego buty, to znów w powietrze obok Galadorowej sylwetki. Z łba wyleciały mu całkiem sprośne krasnoludzkie krotochwile, bo też i na nic by mu się w tej kompani nie zdały.

Upewniwszy się ze Rajon jest z Galadorem bezpieczny, zwrócił się do trzeciego niziołka w drużynie, któremu jeszcze nie został należycie przedstawiony:

-Brandybuck...hmm, niech mnie osy starej Elizy oblezą, jeżeli to nazwisko nie brzmi znajomo! Z której ćwiartki zielonego Shire pochodzicie panie Teliamoku? Chyba mnie nos nie myli gdy każe podejrzewać że z tej pierwszej nad pierwszymi, na wschodzie się mieszczącej, hę? -zapytał wesoło, choć niegramatycznie Leon.

*****************

Ręka! Ludzka, czy nie ludzka ale kiedyś na stałe przyczepiona do kroczącej, oddychającej, wypełnionej po brzegi życiodajną krwią istoty...W jakie to straszne krainy ich prowadzono? Ku jakim okropieństwom? Sokolnik wyraził wątpliwości hobbita lepiej niż mógłby to zrobić on sam. Żałując nieco że wcześniej słuchał przemowy Orendila pochłonięty obserwacją otoczenia, teraz skupił się tylko i wyłącznie na słowach wypowiadanych przez ich przewodnika. Oderwana od ciała dłoń! Na Baranduinę! Gdzie to przyszło uczciwemu hobbitowi stawiać zacne stopy...
 
Ticket jest offline  
Stary 04-07-2008, 23:04   #94
 
Makuleke's Avatar
 
Reputacja: 1 Makuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znany
Słowa krajana dopiero po niejakiej chwili dotarły do zaaferowanego widokiem lisów (szczególniej zaś jednym z ostatnich dostarczonych przez nie "tropów") hobbita. Kiedy jednak Telio uświadomił sobie, że stojący obok Powe czeka na jego odpowiedź, natychmiast otrząsnął się z nieprzyjemnych skojarzeń i wspomnień sprzed dwóch dni, z radością zmieniając temat.

-Istotnie, z tej części naszego pięknego kraju się wywodzę, mości... Powe, tak? Z samego jej, że się tak wyrażę, wschodniego krańca na dodatek, spod Starego Lasu. A swoją drogą, ciekawa nam się udała kompania, nie sądzicie panie Powe? Niby spokojne strony to Bree, a tu wnet i elfa, i czarodzieja można spotkać. Mówię wam, że gdyby nie imć Galdor, który przepędził zmory, o których się ciągle mówi, najpewniej zginąłbym już w drodze do miasta, a widzę, że i wam skory pomóc. Przyznajcie, ciekawa zapowiada się wędrówka, nieprawdaż? - hobbit mówił z ożywieniem, jak gdyby rozmowa z kimś z rodzinnych stron mniej go onieśmielała.

"Trochę dziwnego ma brata ten Powe, ale co tam, przynajmniej odezwie się jak hobbit, a nie jak te wszystkie dryblasy, co to tylko wilkiem wkoło patrzą i miecze ostrzą..." - myślał sobie.

-A w ogóle to mówcie mi Telio, te długie imię zbyt jakieś poważne jest jak dla mnie.
 
Makuleke jest offline  
Stary 05-07-2008, 10:02   #95
 
Ticket's Avatar
 
Reputacja: 1 Ticket nie jest za bardzo znany
Oczy rozbłysnęły mu nieukrywaną radością gdy puścił na moment wodze Admusa, by oburącz uścisnąć serdecznie dłoń nowo odkrytego ziomka.

-Ha! Doprawdy to zaszczyt prawdziwy móc się do was zwracać skrótowo, wierzcie mi bowiem że rodzina Powe od niepamiętnych lat hołduje sobie tej zasadzie. Skrótowości jako przeciwieństwu próżności i nadymania się niczym ropucha, znaczy się. Bo i po cóż miałbym się tytułować Leonardem Heliogobalem Morfeuszem Powe, nawet jeżeli tak brzmi me pełne imię, jeżeli przyjaciele i rodzina (a to nie zawsze jednoznaczne, mój panie, nie, nie) mogą mnie nazywać po prostu Leonem. "Leo" jednak - tu mrugnął- to już przesadna poufałość.

Jak miał się przekonać pan Brandybuck, starszemu z Powe'ów dość często zdarzało się wrażać w sposób który zarówno gramatyką jak i treścią kazał sugerować wypicie co najmniej kilku mocnych piw. Leon był jednak duszą serdeczną, nawet jeżeli czasem nazbyt dumną, zapatrzoną w siebie i zadufaną.

-Tak! Tak, zgadzam się! - szepnął z ożywieniem gdy rozmowa zeszła na ich towarzyszy podróży- Mistrz Orendil i Galdor zdają się być zacni i zaufania ze wszech miar godni, choć przyznam że nie rozumiem ścieżek którymi podążają ich myśli, ale reszta...Toć to jakieś szemrane typy, pewnikiem czarodziej wziął ich ze sobą tylko po to by wszelka zbójecka mać zmykała w las już od pierwszego spojrzenia! Te ich miecze, sokoły - spojrzał na "Szramę"- ...blizny. To z pewnością taki efikalent* stracha na wróble, z dyniowatą głową. Potrzebuje ich do przebycia niebezpiecznych terenów. -osądził.

-A do prawdziwego celu swej szlachetnej i ważnej misji, zwerbował z pewnością mężów godnych zaufania. Choćby Galdora..No i nas, bo czy świat słyszał o zacniejszych hobbitach niż wschodnioćwiartkowcy?

**************

-Eee...khm! -kaszlnął stojąc pod jadącym na koniu elfem, nie za bardzo wiedząc jak zacząć rozmowę.

-Panie Galadorze- zajęty intensywnym wpatrywaniem się w cholewy jego butów, nawet nie zauważył że przekręcił imię towarzysza.- Tak żem sobie myślał, że skoro udajemy się w tereny, no...niebezpieczne. Może nie jakieś...no ale dłoń...Khmm! Czy nie znalazłbyś może na podorędziu zbędnego noża, bom nie spodziewając się udania na tę wyprawę żadnej broni ze sobą nie zabrał?




*tu Leon chciał pewnie użyć trudnego słowa "ekwiwalent"
 
Ticket jest offline  
Stary 05-07-2008, 17:03   #96
 
Smoqu's Avatar
 
Reputacja: 1 Smoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodze
Galdor dopiero teraz spojrzał z góry na rudą głowę starszego z braci Powe. Do tej pory nie zwracał specjalnej uwagi na wymianę uprzejmości pomiędzy hobbitami.

"To dobrze, że będzie ich dwóch. Zawsze to raźniej."

Uśmiechnął się, słysząc, jak zostało przekręcone jego imię.

- Mości Leonardzie, zapewniam Cię, że znajdzie się jakiś nóż, gdy będziesz tego potrzebował. Teraz jednak dosiądź swego rumaka i przygotuj do drogi.

Po czym odwrócił się do Orendila oczekując jego odpowiedzi. Pomimo, że sam doskonale wiedział, gdzie się wybiera i po co, był ciekaw jak tę sprawę przedstawi czarodziej. I był pewien, że uczyni to lepiej.
 
Smoqu jest offline  
Stary 05-07-2008, 19:36   #97
 
Keth's Avatar
 
Reputacja: 1 Keth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodze
Orendil
Nie martw się Sokolniku. Póki co w centrum zainteresowania upiorów, a raczej tego, kto nimi steruje, jest mała mieścinka Bree. Im dalej od Bree, tym bardziej będziecie bezpieczni. Pomijając oczywiście inne zagrożenia i trudności na szlaku. Gdyby jednak – To rzekł z naciskiem, z góry traktując taką opcję jako niemożliwość. – Gdyby jednak się pojawiły, to musicie przestrzegać kilku zasad. Nie okazywać strachu, to je syci. Nie uciekać w ciemność – tam będziecie na ich łasce. Nie rozdzielać się, razem raźniej, a w kupie siła khe-he. Ponadto musicie wiedzieć, że nie lubią światła i boją się ognia. To powinno wystarczyć, resztę zostawcie Galdorowi.

- Widzę, że nie macie więcej pytań. Dobrze więc. Słuchajcie uważnie, bo na powtarzanie czasu nie będzie. Jedziecie do domu elfów, którego głową jest Mistrz Elrond. Jemu należy się najwyższy szacunek, jednak nie lekceważcie pozostałych domowników, lub gości. Buta, marudność, a przede wszystkim gburowatość nie są tam mile widziane. Przyniesiecie stamtąd… powiedziałbym, że za wszelką cenę, jednak wtedy Galdor nie zgodziłby się pomóc, więc pokornie poprosicie o użyczenie nam traktatu Celebrimbora zwanego po naszemu, wspólnemu Księga Złotego Daru, a po ichniemu, elfiemu Parma Maltaanna. Wierzymy, a przynajmniej ja i ten, któremu służę, że przy pomocy tej księgi uda nam się już na zawsze ułożyć upiory do snu. To rozwiązałoby problemy nie tylko Bree, ale też jeszcze kilku innych regionów. I jeszcze jedno, o czym Mistrz Elrond zapewne wie, tego fragmentu, na którym nam zależy, nie da się odczytać ot tak. Potrzeba, że tak powiem klucza, a klucz mam ja. To tyle jeśli chodzi o przyczyny, skutki i argumenty. A teraz, jeśli to wszystko, wybaczcie. Zwierzaki chyba coś wywąchały.

Istotnie, lisy skończyły swoje zadanie i jak na komendę odbiegły w stronę lasu. Został tylko jeden, od kilku chwil trącający Orendila w czubek buta. Kapelusznik wychylił się w siodle i chwycił małego rudzielca w rękę. Przyłożył go do ucha i zastygł w tej pozycji.

- Tak… Uhm… Tak, tak…

Nie minęła dłuższa chwila, przerywana takimi dźwiękami, a Orendil wykrzyknął:

- Co! Durniu! To nie trop! To kiełbasa! Wracać tutaj! Lisy wracać!

I popędził w stronę lasu, w którym zniknęły lisy. Przynajmniej jego rumak zdawał się wiedzieć co robi. Skoczył ryjąc trawę, aż miło. Od razu w galop, bez chwili zwłoki na rozpęd. Kto był w Rohanie, ten mógł czasem widzieć podobne popisy. Ale to nie był popis, to działo się naprawdę. Koń nurkował już w zaroślach, a wraz z nim jeździec.
 

Ostatnio edytowane przez Keth : 15-07-2008 o 13:06.
Keth jest offline  
Stary 06-07-2008, 00:17   #98
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Gdy mijali wrota w ślad za Orendilem, Haerthe poczuł ulgę, że opuszczają to puste miasto. Zdążył nasłuchać się już trochę o Bree, ale to co zobaczył nie było zgodne z jego wyobrażeniami... A cóż to za czarostwa??? Lisy, kruki i jeszcze ten sokół. Nie widziałem tu sokołów - musi z południa być... i proszę - należy do naszego towarzysza Manfenasa. Ciekawe...

Spojrzał z przekąsem na gadatliwe niziołki. Z jednej strony wydawało się, że przeraża ich znalezisko jednego z pupilków Orendila, a z drugiej coś nie pozwalało im przestać gadać. Zupełnie jak baby... Co z nich może być za pożytek? Nie był w stanie wyobrazić sobie co te bezradne ludziki mogłyby znacznego uczynić dla Śródziemia.

Zatrzymał Łatkę minąwszy bramę i spojrzał na pozostałych. Z pewnym zaskoczeniem zauważył, że w jakiś przedziwny sposób zaczął obawiać się elfa. A może to tylko chwilowe rozdrażnienie? Odwrócił się z powrotem w stronę całej tej dziwacznej Orendilowej menażerii i skupił na słowach Kapelusznika. Sarumanowy człek mimo pozornego szaleństwa i jakby wymuszanego żartu, który miał coś taić, sprawiał jak najbardziej pozytywne wrażenie. Czyżby jednak nad Iseną miało się dziać ku lepszemu? Tak bardzo brakowało mu już tamtejszych stepów.

Przypatrywał się jeszcze przez chwilę w nieustępującym zdziwieniu rudemu liskowi, który jako ostatni rzucił się w stronę gęstej leszczyny tylko po to by już im się z niej nie pokazać...
Po chwili wspólnego milczenia ruszył gościńcem powoli, a potem już rysią na wschód trzymając wodzę lewą ręką, a prawą opierając luźno na udzie obok, spoczywającej w mocowaniu kulbaki, długiej włóczni... Byle ochłonąć od Szramy... i od elfa...
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline  
Stary 06-07-2008, 09:00   #99
 
Keledrall's Avatar
 
Reputacja: 1 Keledrall jest na bardzo dobrej drodze
Valin podjechał znów do Haerthe.

- Wybacz, że wcześniej nie odpowiedziałem, ale chciałem, żeby wszyscy się już ruszyli. Jestem Valin. Nie znam swojego pochodzenia.

Zasępił się, jakby to, co przed chwilą powiedział było powodem do wielkiego przygnębienia. Rozchmurzył się nagle.

- Ale ty, Haerthe wyglądasz mi na człowieka, który pochodzi z krainy, którą chcę kiedyś odwiedzić. Czy nie jesteś z Rohanu?

Po tych słowach w jego oczach błysnęły promyki nadziei, nadziei na to, że wreszcie pozna swoje przeznaczenie. Przypomniał sobie konającego Dominiona, który szeptał swe ostatnie słowa:

- Rohan.... Twoje przeznaczenie... Twoja przeszłość..

Otrząsnął się z tych ponurych zamyśleń i spojrzał na Haerthe, czekając na jego odpowiedź.
 
__________________
Fanuilos heryn aglar
Rîn athar annún-aearath,
Calad ammen i reniar
Mi ‘aladhremmin ennorath!
Keledrall jest offline  
Stary 06-07-2008, 13:15   #100
 
Betterman's Avatar
 
Reputacja: 1 Betterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnie
- Panie Rohirrim! - zawołał Szrama, zbliżając się dopiero do bramy, bowiem tak już ten świat urządzony, że piechór od jeźdźca jest zwykle wolniejszy, a zwłaszcza piechór ciągnący za sobą opierającego się wściekle rumaka. - Panie Roh...!

A szlag by go... tak mu spieszno. Zresztą, nie było się czego spodziewać, tak patrzył na mnie, jakym mu matkę zabił i sponiewierał... Tfu... w dowolnej kolejności.

- A mnie Szramą zwą - rzekł, gwałtownie klękając między hobbitami tak, że jego urocza twarz znalazła się nagle na poziomie ich twarzy, a krnąbrna chabeta mało nie wyrżnęła łbem o Adamusa.
- By mi się szanownych panów pomocna dłoń przydała. A po prawdzie to pewnie wszystkie cztery - powiedział trochę jakby przez zęby. Napięte mięśnie brzucha i klatki, w rześkim powietrzu wiosennego poranka, spływały potem i drażały lekko. Co się działo z zakrytymi rękami, można było tylko zgadywać, ale żyły na ściskających rzemienie dłoniach starały się najwyraźniej ze wszystkich sił podpowiedziać.
 
Betterman jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:28.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172