Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18-12-2011, 18:32   #11
 
Pruszkov's Avatar
 
Reputacja: 1 Pruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumny
Krzysztof trzymał ręce w kieszeniach. Jego mięśnie były napięte, wargi zacięte, a oczy przymrużone. Skupił się na klamce, która lekko drgnęła.
Daniel wpadł do środka niemalże razem z drzwiami, Ospa już "miał nóż na gardle", wyjątkowo dosłownie. Zza drzwi wypadł jakiś dres, Krzysztof instynktownie wprowadził perfekcyjny prosty, którego siła była jeszcze spotęgowana kastetem i rozbiegiem. Niemalże w zwolnionym tempie słyszał nieprzyjemny trzask, przytłumione stęknięcie bólu i ciało dresa spadające na ziemię bardzo, bardzo powoli, z niejaką gracją, zostawiając za sobą w powietrzu strużkę krwi z absurdalnie krwawiącego nosa. Wrzucił kastet do kieszeni i jednym, płynnym ruchem już miał mały rewolwer w ręku. Trwało to wszystko ułamki sekund, teraz tylko obserwował z satysfakcją czysty strach w oczach reszty oponentów.
Aneta wypuściła Ospę ze swego objęcia (dla którego bycie trzymanym jako zakładnik przez taką dziewczynę było chyba najlepszym zdarzeniem dnia dzisiejszego) tylko po to, by chwilę później obserwować, jak Ospa dostaje potężnego haka w nery.
Krzysztof wzdrygnął się. To musiało boleć.

Daniel począł wyciągać informacje z Ospy, przynajmniej na początku. Upewniony o ignorancji ich wspólnego przyjaciela, Daniel zaczął opowiadać ciekawe rzeczy, jednocześnie wykazując się wyjątkowo sporym zasobem ciepła i empatii. Kiedy Ospa powiedział, że Ruscy go zabiją, Daniel pocieszył go mówiąc, że tak, że oczywiście rozumie sytuację Ospy.

To było bardzo miłe z jego strony.

Potem zaczął opowiadać inne ciekawe rzeczy. Było coś o kastracji, była edukacja o bólu jej towarzyszącym, było całe mnóstwo innego, ciekawego contentu - Krzysztof niemal poczuł się zaintrygowany. Niemal.
Grzegorz wciąż nie rozumiał, że naprawdę potrzebowali tego towaru, ale Daniel nie przejmował się. Chciał przyjacielsko poklepać Ospę po plecach, ale chyba mu nie wyszło, bo zrobił to z zamkniętą pięścią i zamiast w plecy, trafił pod nos.

A teraz panu Grzegorzowi leciała krewka z noska.

Krzysztof skupił się. Dosyć robienia sobie jaj, trzeba było zabrać się za robotę. Danielowi wreszcie udało się zdobyć informacje, gdzie jest skład. Dobry był. Jeśli kiedyś będzie trzeba kogoś poobijać, będą wiedzieli, komu to zlecić.
Poruszenie, które w międzyczasie wywołał jeden z dresów zostało szybko przytłumione przez Anetę i jej niesamowite umiejętności w rzucaniu noży (Krzysztof zrobił sobie notatkę w umyśle, żeby zapytać ją kiedyś o parę wskazówek - sam zawsze chciał umieć tak rzucać) i przez agresywnego Rosjanina, Dimitreja.

- W piwnicy jest skrytka...
- Gdzie kurwa!!
- Tak, Dimitreja. Krzysztof zdążył zobaczyć, że Rosjanin nie był zbyt lotny - a przynajmniej sprawiał takie wrażenie. Poza tym, był straszliwie agresywny.
Tu Krzysztof się uśmiechnął. Wiedział teraz, że ma w składzie samych specjalistów, takich, jakich zawsze znienawidzony Sebastian szukał w krajowej bazie danych, oczywiście bezskutecznie z oczywistych powodów. Jedyne, czego im brakowało, to ktoś naprawdę agresywny.
Aggression goes a long way, parafrazując tego czarnego aktora z Pulp Fiction tego amerykańskiego filmu, który Krzysztof oglądał parę lat temu. Przydawała się do wielu rzeczy, między innymi jako zastraszacz, rozwiązanie do trudnych problemów metodą węzła gordyjskiego czy jako mała pomoc do przełamania morale słabszych oponentów. A dla tych mocniejszych, do sprawiania wrażenia, że oto mają do czynienia z amatorami, więc spoko, ryzykować można. Agresję zawsze można poudawać, w teorii, ale w praktyce nigdy nie będzie tak wiarygodna, jak ta prawdziwa. Dobrze jest mieć kogoś takiego, jak Dimitrej, pomyślał Krzysztof.

Krzątał się po mieszkaniu przez chwilę, rzucając tylko co jakiś czas ukradkowe spojrzenia w stronę Anety , potem zdecydował zejść na dół. Zabezpieczył broń i zszedł po schodach.

Ospa leżał nieprzytomny, a Daniel miał takie tło tematyczne w postaci głupiej (po prostu głupiej) ilości narkotyków, że brakowało tylko tego, żeby odwrócił się w jego stronę z M60 i poprosił o powiedzenie "cześć" jego małemu przyjacielowi.
Daniel dał mu kluczyk i poszedł po golfa. Krzysztof przymknął tylko drzwi i opierając się o mur zastanowił się, kiedy to Daniel został ich przywódcą. Nie, żeby miał coś przeciwko temu. Po chwili porzucił to na rzecz innych przemyśleń. Ciekawiło go, kto będzie miał jaką rolę w grupie podczas następnych zadań.
Już niedługo wszystko się skrystalizuje.
 

Ostatnio edytowane przez Pruszkov : 18-12-2011 o 18:38.
Pruszkov jest offline  
Stary 19-12-2011, 10:02   #12
 
Piter1939's Avatar
 
Reputacja: 1 Piter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodze
Załadunek do bagażnika poszedł wam całkiem sprawnie. Dimitrej w tym czasie zakończył swoje poszukiwania w mieszkaniu Ospy. Znalazł pistolet TT z jedynym magazynkiem, parę zwykłych noży, kij, trochę drobnych i niewielkie działki prochów. Gdy wszyscy wsiedli do Golfa, Daniel otrzymał od Kosy dalsze instrukcje. Mieliście zostawić swój wóz wraz z towarem na pewnym wyznaczonym miejscu na parkingu parę ulic dalej. Obok będzie czekał na was nowy samochód. Nowe auto okazało się znacznie lepsze od poprzedniego. W schowku znajdowała się zapłata.



Później pojechaliście do swej meliny. Był to samotny budynek, gdzieś na przedmieściach blisko lasu. Był dośc stary nad drzwiami widniał napis AD.1936. Wnętrze też nie powalało, jeden duży pokój, jeden mniejszy, kuchnia i łazienka. Pokoje były prawie puste, ot parę krzeseł stół, w mniejszym pokoju jakieś biurko i stare łóżko. Wyposażenie kuchni pochodziło z czasów PRL, nie dziwne, że nikt go nie zabrał. Przygotowanie były dla was śpiwory. Po pół godzinie krzątania, zmęczeni akcją, udaliście się na spoczynek.

Wtorek godzina 10.00

Niespodziewanie rano odwiedził was Kosa. Po zwyczajowych przywitaniach, usiadł przy stole i od razu przeszedł do rzeczy.

-Dobry znajomy szefa jest szantażowany. Co gorsza, kompromitujące go zdjęcia trafiły w ręce ukraińskich gangsterów. Musimy coś z tym zrobić. Dziennikarzem, które je zrobił zajmie się inna ekipa. Wy zajmiecie się Ukraińcami. Chcą 50 tysięcy euro okupu. Pieniądze mają trafić do nich na cmentarzu w Pleszewie. Będą ukryte w schowku przy jednym z grobów. Podejrzewamy, że akcją kieruje niejaki „Сатана”. Totalny świr, podobno wpierdala koty. Przesyłkę on i zapewne jego kumple mają odebrać jutro około 18nastej. Ukraińcy na pewno będą lepiej uzbrojeni niż wasi wczorajsi przeciwnicy. Ważne jest też byście ich za wcześnie nie spłoszyli. „Satana” nie może wykonać żadnego telefonu póki nie znajdziemy gościa , który przekazał mu zdjęcia. No i oczywiście musicie też przejąć kase z okupu. 20% dla was. Jakieś pytania?
 

Ostatnio edytowane przez Piter1939 : 19-12-2011 o 10:33.
Piter1939 jest offline  
Stary 27-12-2011, 12:04   #13
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Danio pierwszy przystąpił do pytań.
- Liczymy się z ofiarami? Nikt nie będzie miał nam tu za złe, jeśli któryś z Ukraińców zginie? - pytał kierowca - Mamy wyciągnąć tylko informację o źródle, z którego mają zdjęcia? - Daniel począł prostować kapelusz i otrzepywać go z niewidzialnego brudu, po czym spakował do licznych kieszeni płaszcza swoje “akcesoria biurowe”, w końcu wybierał się do pracy.
-Nie trzeba nawet nic wyciągać, poradzimy sobie. Ewentualnie przydałby się nam telefon “Satany”. Szef Ukrainców ‘Ataman” będzie na pewno miał wam za złe, jest spokrewniony z “Sataną”, lecz jeżeli załatwicie sprawę szybko i sprawnie, trupy tym razem nam nie przeszkadzają. Psy będą o tej porze zajęte czym innym, już my się o to postaramy. - Kosa jak widać miał zwyczaj oprócz zwykłej odpowiedzi na pytanie, dodawać coś od siebie. Informacje o policji były oczywiście jak najbardziej na miejscu.

Inni też trochę popytali, Krzysio przedstawił pospieszny plan, Daniel słuchał wszystkiego oparty o framugę drzwi, przypatrując się swoim kompanom. Całkiem miło pracować w grupie. Sielanka.

- Niezgorsze myślenie, ale jeśli nam nie uwierzą, że rzeczywiście gdzieś tam jest snajper, to dla uwiarygodnienia swego istnienia ten będzie musiał strzelić do któregoś, albo gdzieś. Wtedy jeśli nie ma tłumika to może się zrobić zamieszanie, jak wiemy wystrzały ciche nie są. Ponadto sam wystrzał może pobudzić Ukraińców. Sądzę, że tak czy siak wyjdzie z tego duża bura - Daniel podzielił się swoją opinią, poprawiając niesforny krawat.

Potem Dmitri i Dragunov udali się na mały szoping i rekonesans krajobrazowy czy coś w tym stylu.
- Dobrze - mruknął Seraf - W takim razie wybieramy się gdzieś? Już przygotować się w okolicy cmentarza, albo co? Oni zabierają prywatny motor, więc mamy wóz do dyspozycji - powiedział zabierając karnety na siłownię i strzelnicę i wkładając je do swojej torby. Wcześniej zadbał by ona i jego walizka były odpowiednio ukryte.


W końcu dotarli na cmentarz, nowy samochód prowadziło się zdecydowanie lepiej niż Golfa.
- Taa - Mruknął Daniel - To brzmi znacznie lepiej. Miejsc za którymi można się ukryć tu nie brakuje. Nawet będąc mojego wzrostu - Wyraził swoją opinię na temat słów Krzysia, kucając za dużym nagrobkiem
- Dyplomatycznie wpoimy w resztę ten plan. Szczegółów w nim tak dużo nie potrzeba, a i tak jest lepszy - Powiedział wstając i otrzepując kapelusz z paru grudek ziemi nieznanego pochodzenia.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline  
Stary 28-12-2011, 01:03   #14
 
Pruszkov's Avatar
 
Reputacja: 1 Pruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumny
Krzysztof wysiadł z samochodu. Wszedł do meliny i rozejrzał się. Optymistycznie rzecz biorąc, była do dupy, ale przynajmniej można było się przespać. Podszedł do materaca, którego zaklepał jako swój i pościelił go.
- Wychodzę zaczerpnąć świeżego powietrza po tej akcji. Niedługo wrócę. - rzucił Krzysztof i wyszedł.

Noc była bezwietrzna i ciepła. Prawdziwy letni wieczór. Wolnym krokiem szedł, delektując się wyjątkową ciszą, z dźwiękami miasta jakby wytłumionymi, gdzieś w oddali. Melina była dobrze położona, daleko od skupisk. Szedł jeszcze przez pół godziny.

W końcu znalazł kawiarenkę internetową. Poprosił o godzinę, zapłacił z góry i odpalił swoją pocztę. Oho, oczekiwany mail od Janka. Krzysztof pogrążył się w lekturze.

***

- Trzeba się przejmować ofiarami?
-Nie...


Krzysztof dosiał się do stołu. Gdy wrócił z wczorajszego spaceru, coś się w nim zmieniło. Już nie rzucał beztroskich spojrzeń w stronę Anety, mimo, że ewidentne było, że podoba mu się na swój sposób.
Przysunął krzesło. Słuchał chwilę jego towarzyszy, po czym zabrał głos.
- Zastanówmy się, jak to zrobić bez rozlewu krwi. Użyjmy głowy. Będziemy potrzebowali wsparcia z daleka, proponuję, żeby zapewnił je nasz strzelec, Dragunov. Jeśli uda nam się to załatwić bez wystrzału, będzie nam łatwiej w przyszłości. Ale z drugiej strony, jeśli nam się nie uda, wszyscy zginiemy. - Krzysztof chrząknął. - Mógłbym spróbować dostać się tam jako członek Ukraińców, ale to zbyt ryzykowne, najprawdopodobniej znają swoich gangsterów. Wynika z tego, że mamy dwie opcje - albo szturmujemy i robimy jatkę, albo wchodzimy spokojnie i trzymamy ich szefa na muszce. Ze wsparciem snajperskim. - Krzysztof spojrzał w stronę Daniela. - Pan, zdaje się, dobrze jeździ, prawda? Ja też. Jeden z nas mógłby zostać w samochodzie, gotowym do szybkiej ucieczki. Dimitrej też, jako pasażer uzbrojony w dobrą broń, jeśli trzeba by było się ostrzeliwać. Zostaje pani Aneta, - Krzysztof uniknął jej spojrzenia. - która może zrobić, co chce, czyli albo zostać w samochodzie, albo pójść na cmentarz. Będziemy musieli powiadomić Satanę, że jeden ruch palca i snajper pokaże wszystkim, jaką on miał pustą głowę. To nasza jedyna szansa, bo na negocjacje raczej bym nie liczył.
Krzysztof zakończył. Spojrzał po obecnych.
- A przynajmniej to mój plan. Jeśli ktoś ma coś innego, powiedzcie, musimy zapoznać się z każdą możliwością rozwiązania tego zadania. - dodał Krzysztof dyplomatycznie.

Pomysł najwyraźniej się spodobał. Pierwszy odezwał się Dragunov.
- Trzeba tam wcześniej pojechać we dwie osoby i znaleźć dogodne dla mnie miejsce. Ktoś się pisze?
Zaraz potem przemówiła Aneta.
- Ja mogę siedzieć na cmentarzu udając, że jestem zwykłą odwiedzającą jakiś grób. Dzięki temu będę w pobliżu jakby co. I nie mów mi na pani - zwróciła się bezpośrednio do Krzysztofa. - Powierzamy sobie nawzajem nasze życia, więc myślę, że to uprawnia nas do mówienia sobie na Ty.
Krzysztof zmieszał się i poczuł, jak się rumieni. No, to było nieprofesjonalne - rumienienie się, to znaczy. Nie mógł jednak temu pomóc, Aneta zbyt przypominała mu Annę.

Na jej wspomnienie Krzysztofowi żołądek związał się w supełek. Jej śmierć była wyłącznie jego winą. Próbował zapomnieć, ale wiedział, że to jeszcze potrwa.

Wrócił niepewnie do rzeczywistości i zdołał posłać Anecie niezdarny uśmiech. Z niezręczniej sytuacji wyciągnął go Daniel, wytykając słuszne wady jego planu.
- Niezgorsze myślenie, ale jeśli nam nie uwierzą...

***

Zdecydowali się pojechać na cmentarz. Gdy byli już na miejscu, wyszły na wierzch problemy z ich planem. Po pierwsze, byli cywile. Po drugie, nie było dobrej pozycji snajperskiej. Musieli pomyśleć nad nowym planem. Krzysztof myślał przez chwilę.
- Chyba mam lepszy i bezpieczniejszy pomysł...

***

Stanęło na pułapce. Teraz będą musieli przedstawić plan reszcie.
 
Pruszkov jest offline  
Stary 28-12-2011, 10:19   #15
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
Udana akcja dodała Anecie energii i zastrzyk adrenaliny. Całą drogę do meliny uśmiechała się i gawędziła wesoło. Podpytując jak się wszyscy nazywają, czy znają i miasto i takie tam luźne pytanka. Nowy samochód zdecydowanie przypadł jej do gustu. Przynajmniej był trochę wygodniejszy i nie musieli się tak cisnąć. A do tego kolor, który zdecydowanie uważała za najładniejszy.

Na miejscu okazało się, że słowo melina doskonale pasowało do tego miejsca. Nikt nie protestował gdy przywłaszczyła sobie najmniejszy pokój z jednym łóżkiem. Materac nie był zbyt wygodny i na dodatek był cały zakurzony, ale pomogli sobie nawzajem i wytrzepali trochę to coś. Jak łatwo było przewidzieć, dziewczyna nie spała dobrze.

-------------

Na następny dzień wstała cała obolała. Ogarnęła się trochę, przebrała i psiknęła odrobiną perfum. Drogich, pięknie pachnących perfum. Tym razem miała na sobie czarne jeansy i ciemno-zieloną bluzkę. Szpilki wymieniła na trampki. Tylko to z resztą miała przy sobie, czas na jakieś zakupy.

Wtedy pojawił się Kosa. Nowe zadania wymagało zdecydowanie więcej przygotować i obmyślań. Ale czuła, że dobrze będzie się jej pracować w takim gronie. Daniel wyglądał na najbardziej rozgarniętego z nich wszystkich, więc pewnie on będzie zajmował się myśleniem. Pasowało jej to, lubiła podążać za rozkazami. Oczywiście tak jak wczoraj, czasem zdarzało się jej przejąć inicjatywę, ale tylko jeśli była pewna swojego planu.

Po wizycie Kosy ruszyli z Danielem i Krzysztofem na cmentarz. Całość nie wyglądała źle, da się tu coś wymyślić. Plan Krzysztofa został szybko zaakceptowany, zasadzka tu będzie w sam raz. Aneta postanowiła wmieszać się w tłum i udawać odwiedzającą. Jednak ponieważ nie była najlepszym strzelcem, ktoś jeszcze musiał być na tym cmentarzu. To jednak ustalą gdy wszyscy zasiądą razem. A wracając oczywiście zakupy. Nie prosiła nawet by jej towarzysze z nią zostali, powiedziała że wróci taksówką.

Kupiła kilka wygodniejszych ciuchów, jakieś adidasy i kilka przyborów do codziennej higieny. Potem ruszyła kupić sobie jednak jakąś broń. Może i nie była mistrzem w strzelaniu ale wiedziała gdzie nacisnąć by poleciała kuleczka. I na ogół trafiała mniej więcej w cel. Co prawda nie raz celując w głowę gość dostał np. w kolano, ale ważne że dostał. Cóż, to kolejna rzecz której Anety jeszcze nie do końca opanowała. Rzucanie nożami jest dla niej zdecydowanie łatwiejsze. Może poprosi potem chłopaków by dali jej kilka lekcji. Chociaż raczej nie zdążą już przed jutrzejszą akcją.
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher
Redone jest offline  
Stary 28-12-2011, 18:05   #16
 
Dimitrej Dreamix's Avatar
 
Reputacja: 1 Dimitrej Dreamix nie jest za bardzo znanyDimitrej Dreamix nie jest za bardzo znanyDimitrej Dreamix nie jest za bardzo znanyDimitrej Dreamix nie jest za bardzo znany
Dimitrej, który noc spędził w pokojowym hotelu, przyjechał teraz do reszty swoim motorem, a następnie wziął krótki prysznic zanim przyjechał do nich Kosa, aby opowiedzieć im szczegóły zadania. Cały czas przysłuchiwał się rozmowy, ale gdy zaniepokoiła go perspektywa zabijania, oraz ścigania przez policję, musiał się odezwać:
-Hej, hej, ale jak będą jakieś ofiary śmiertelne, to umywam ręce. Oczywiście biorę kasę po zadaniu.
-Jestem wytrawnym strzelcem, zawsze można jedynie postrzelić.-Taką odpowiedź usłyszał od Dragunova, po czym z ulgą powrócił do słuchania.

Gdy po jakimś czasie nastała chwila ciszy, a Krzysztof przestał gadać, zagadał do Dragunova, chłopak miał łeb na karku:
-No dobrze-Rzekł.-Widzę, że się zgadzamy. W nocy byłem się przejechać i popytałem ludzi. Znalazłem taki fajny sklep z bronią. Jest jakiś chętny, żeby ze mną pojechać?
-No dobrze wy tu ustalajcie ja będę leciał. A! Byłbym zapomniał zostawiam wam przepustki do wojskowej strzelnicy i tygodniowe karnety na siłownie. Jestem współwłaścicielem tej ostatniej, więc nie rozrabiać.Trzymajcie się i powodzenia! - po czym wstał, uścisnął wszystkim rękę i wyszedł.-Rzekł Kosa.
- Dobra, to chyba będziemy musieli wybrać się do sklepu z bronią? Celem zakupienia tłumika oczywiście. Przy okazji zwiedzimy sobie cmentarz.-Odpowiedział po chwili Dragunov.
-To w takim razie lecę z Dragunovem. Wy się tutaj trzymajcie - Powiedział, po czym szybkim krokiem poszedł po bluzę, a następnie na motor.


Pojechali do sklepu z bronią, w którym już byli, bo adresu tamtego z nocnej wyprawy już zapomniał.
-To jak?-Powiedział Dimitrej, zsiadając ze swojej “Maluśkiej”.-Co kupujesz?
- Ja pierdolę, samobójstwo... Ja dzisiaj jedynie tłumik, a Ty? Weź mi tłumik do Dragunova, a ja tu poczekam, zapalę. Potem pojedziemy na cmentarz.-Powiedział lekko zszokowany Dragunov.
-To ja w takim razie lece. Ej, a co palisz?
-Black Devile...
-Aha, nie słyszałem, ale ja wole takie rosyjskie "zoloto- bumagi". No nic, ja idę.

W sklepie powtórzyła się niemal identyczna sytuacja jak w dniu wczorajszym. Gdy już doszedł na zaplecze pan Maciej zapytał Dimitreja:
-Co tym razem dla ciebie?
-Dzień dobry. Ja się wczoraj pytałem o amunicje do FN-90. Oprócz tego prosiłbym dwa tłumiki. Jeśli jest wybór to do Glock’a i Dragunov’a.
-To tak: amunicje mogę załatwić ale to będzie kosztowało extra 200 zł za 50 naboi, będą za pare dni , zaś tłumiki to u pana Zbyszka na ulicy Farbrycznej 3.


Dimitrej pożegnał się z panem Maciejem i wyszedł na zewnątrz.
-Tłumiki są na Fabrycznej 3, u pana Zbyszka. Pakuj manatki i jedziemy.
-No dobra.-Powiedział Dragunov i wyraźnie zdenerwowany wsiadł na motor.
Pod po danym adresem znajdował się zakład blacharski, gdy Dimitrej zapytał o Pana Zbyszka,jeden z pracowników od razu zaprowadził go na zaplecze.Siwawy Pan który siedział za niewielkiem biurkiem zapytał od razu:
-W czym pomóc?
-Dzień dobry. Potrzebuję dwa tłumiki, a tak przy okazji, ma pan amunicje do FN-90?
-Jakie tłumiki? Maciek mi mówił przez telefon że do Glocka i SWD tak? To ten pierwszy od ręki za 300 zł.A ten drugi za parę dni za 600. Amunicje to u Maćka.To jak?
-No w ostateczności niech będzie.-Powiedział Dimitrej, po czym zbliżył się do Pana Zbyszka dyskretnie się zbliżając.-A może bym tak dostał tłumik do SWD za tysiąc, ale zaraz?-Wyszeptał te słowa, wyciągając portfel, a następnie odliczając 1300 złotych i namiętnie nimi wachlując przed nosem sprzedawcy.
-Jutro rano i musisz zostawić karabin, bo pewnie lufa nie jest przystosowana do zamontowania tłumika prawda?
-Pan poczeka.-Powiedział Dimitrej, po czym szybkim krokiem wyszedł ze sklepu. Po chwili wrócił z Dragunovem.-No więc, Pan to powie Dragunovi.
Dragunov wszedł za Dimitrejem ciekawie się rozglądając.
- No co jest? - Rzucił do sprzedawcy zapytanie.
-Tłumik do Dragunova będzie gotowy na jutro rano ale musi pan zostawić karabin u mnie.Pasuje? Tylko prosze się nie spodziewać efektów jak z amerykańskich filmów.
- Mogę zostawić sam rdzeń z lufą. Względy bezpieczeństwa, okay?
-Nie ma problemu.
-No, to do jutra.-Rzekł Dimitrej, a potem wrócił z Dragunovem do reszty.
 
Dimitrej Dreamix jest offline  
Stary 29-12-2011, 13:09   #17
 
Piter1939's Avatar
 
Reputacja: 1 Piter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodze
Środa , cmentarz w Pleszewie około godziny 17.30

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=1dQHgrh4v8s&feature=fvst[/MEDIA]

Zdecydowaliście się przyjechać na cmentarz odpowiednio wcześnie aby spokojnie zająć dogodne pozycje do zasadzki. Daniel zaparkował tuż za kontenerem na śmieci, by ich wóz nie zwracał zbytniej uwagi. Dragunov, który rano zaopatrzył się w tłumik zajął dobrą pozycję na dachu zarządu. Okazało się, że tamtejsi pracownicy kończą pracę o godzinie 17, więc przy odrobinie szczęścia nie będzie świadków. Reszta, z wyjątkiem Krzysztofa zajęła pozycje w promieniu około 30 metrów od miejsca gdzie była schowana kasa, tak żeby w razie potrzeby wziąć wrogów w krzyżowy ogień. Ciszyński natomiast został w samochodzie. Przeciwnicy pojawili nawet odrobinę wcześniej niż to było ustalone. Dragunov obserwował przez lunetę jak trzech gości wysiada z czarnej Bmki seri 3. W samym samochodzie pozostało jeszcze dwóch. Najwyższy z trójki miał płaszcz co było dziwne zważywszy, że dziś był bardzo ciepły dzień. „Satanę” łatwo było poznać , cały ubrany ma czarno, długie włosy. Cała trójka była dość zdenerwowana , wszyscy rozglądali się na wszystkie strony, wyglądali tak jak by zaraz mieli wyciągnąć broń. Szli gęsiego w wąskim przejściu między nagrobkami. Powoli zbliżali się do celu.
 

Ostatnio edytowane przez Piter1939 : 05-01-2012 o 23:19.
Piter1939 jest offline  
Stary 02-01-2012, 22:29   #18
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Serafin zostawił kapelusz w samochodzie. Wolał żeby podczas strzelaniny nie ucierpiał. Po namyśle zostawił też płaszcz, został więc w czarnym garniturze pod czerwonym krawatem, z białą koszulą. Chwycił w rękę obrzyna, do kieszeni wsypał troszkę naboi. Wziął też nóż do walki wręcz i kastet. Darował sobie te do rzucania, bez płaszcza nie miał jak ich bezpiecznie umieścić.

Znalazł sobie ładny, duży grób, wyryte były na nim, aż cztery nazwiska. Cała rodzina. Wszyscy na dodatek zmarli młodo. Jaka szkoda. Przynajmniej się na coś przydadzą dla biznesmena jak Daniel. Och tak, nie określał się mianem "GANGSTER". Nie. Gdyby miał zostać gangsterem wszystko by się rypło. On po prostu traktował to pojęcie na swój własny, poważny i bardzo brutalny sposób. Gdyby jednak naprawdę nim został, to by nie przestał zabijać, póki nie dostałby się na szczyt. Niczym Al Pacino w "Scarface", zabijałby bez opamiętania, każdy konflikt, każdą sprawę rozwiązałby przemocą. Często mało subtelną, jednak jak z worka krwi i mięsa jakim jest człowiek, można stworzyć subtelną i piękną martwą naturę? Można zabić po cichu, nie zostawić śladów, ale brzydki stanie się absolutnie każdy z poderżniętym gardłem, dziurą w klatce, czy z wyciętym nosem lub spaloną twarzą, ale te ostatnie były mało subtelne.

Tak czy siak, teraz po prostu załatwiał interesy. Nikt nawet nie musiał zginąć. Chociaż w to Daniel wątpił. Źle się czuł z tym, ze już przez tyle dni jego ofiarą jest właśnie taka osoba jaką zabił w Anglii przed ucieczką. Musiał zmienić swoje... statystyki. Satana nadawał się do tego idealnie. Wielki, pomylony i groźny. Z takim chętnie zmierzyłby się bez broni, metalu czy kija, tylko na gołe pięści. Jednak to nie był czas zabaw, sprawdzianów i ogólnych rozrywkowych przyjemności. Teraz pracował dla szefa wedle ścisłych reguł. Telefon, możliwe ofiary, kasa. Kazali im się zająć Ukraińcami, tak też Serafin miał zamiar się nimi zająć, a cóż mógł teraz rozumieć pot tym słowem, jak nie pomoc w rozkładzie ciała dla ich sąsiadów?

W końcu przyjechał obiekt biznesu.

Gdy cele znalazły się dostatecznie blisko miejsca gdzie ukryta była walizka. Daniel rozejrzał się po pozostałych. Nikt nie chciał zacząć, a kobiecie by nie pozwolił, to by było nieuprzejme gdyby to dama pierwsza naraziła się na niebezpieczeństwo. Wstał szybkim i pewnym ruchem, licząc, że reszta pójdzie za nim. Znalazł się na tyle blisko, że w razie wystrzału, łuski trafiłyby przynajmniej dwa cele, ustawione do Daniela bokiem, idioci, powinni być bardziej rozproszeni, a nie iść gęsiego, narażając się na jakąś broń potrafiącą razić parę osób naraz.
Wycelował wraz z innymi swoją broń w trójkę jegomościów, dokładniej w tego pośrodku, by szelki z obrzyna miały szansę musnąć również Satanę i trzeciego kolegę.
- Łapy w górę! Klękać na kolana! - wydarł się swoim gardłowym głosem Seraf - Drgnąć to jesteście martwi, z pomocą moją, ich - kiwnął głowa na pobliskich towarzyszy - Lub snajpera - dodał na koniec, skupiając całą swoją uwagę na trójce przyszłych ofiar.

Gdyby któryś z trójki odważył się nie wykazać chęci do współpracy, Daniel był gotowy natychmiast nacisnąć spust. Miał nadzieję, że Dragunov skupia się na samochodzie i dwójce, która w niej została.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline  
Stary 05-01-2012, 12:43   #19
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
Przed akcją wszyscy wydawali się bardziej skupieni i poważni. Wszystko mieli obmyślone i zaplanowane, można było liczyć na to że pójdzie gładko, ale to nigdy nie wiadomo. Właściwie tamci też mogli mieć jakiś plan awaryjny i kto wie co z tego wyjdzie.

Na cmentarzu byli wcześniej, rozejrzeli się jeszcze raz, ustalili ostatnie szczegóły i zajęli pozycję. Byli ustawieni tak by mogli otoczyć Satanę i jego ekipę jeśli zajdzie taka potrzeba. Aneta wybrała sobie jakiś większy grób, rodzina Strzeleckich, Tomasz i Małgorzata. Pewnie małżeństwo, byli w podobnym wieku. Kiedy pomyślała o tym poczuła w sercu dziwne ukłucie. Czyżby wciąż gdzieś tam w jej uczuciach był jeszcze Paweł? Nawet jeśli to był to ten Paweł, w którym się zakochała, nie ten który ją oszukał. Nawet jeśli ten pierwszy istniał tylko w jej głowie. No cóż, na pewno żaden nie istnieje w tej chwili.

Z zamyślenia wyrwał Anetę odgłos samochodu. Od razu domyśliła się, że to Ci, na których tu czekają. Szli pewnie przed siebie, jedna morda brzydsza od drugiej. Typowe zakapiory. Aneta tylko chwilowo na nich zerknęła po czym skupiła się na poprawianiu kwiatków na grobie. Czekała na reakcję chłopaków.

Serafin pierwszy ruszył do grupy i od razu walił prosto z mostu. I dobrze, przynajmniej sprawa jest jasna. Ale oczywiście kolesie okazali się idiotami i jednak woleli rozlew krwi. Nim ktokolwiek się zorientował jeden nóż Anety tkwił już w ciele oprycha. Dziewczyna szybko schowała się za nagrobkiem, więc kolesie mogli tylko orientacyjnie strzelać w jej kierunku. Przynajmniej ona jedna była w nie najgorszej sytuacji. Miała nadzieję, że nikt z jej paczki nie zostanie ranny.

Wyciągnęła z kieszeni malutkie lusterko i rozejrzała się za jego pomocą. Sytuacja nie wyglądała kolorowo dla żadnej z grup, właściwie mogło się jeszcze wszystko wydarzyć. Aneta nie miała ochoty się wychylać lecz zrobi to jeśli sytuacja przybierze gorszy obrót. W prawej ręce miała gotowy kolejny nóż a w lewej trzymała już spluwę. Kiedy kolesiowi, który w nią strzela skończy się amunicja, lub zrobi sobie przerwę, zobaczy w swojej piersi jej piękny nóż. A jak Bóg da po kolejnej sekundzie będzie miał już kuleczkę w ciele.
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher
Redone jest offline  
Stary 06-01-2012, 00:40   #20
 
Pruszkov's Avatar
 
Reputacja: 1 Pruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumny
Krzysztof kierował. Minęli kilka miłych krajobrazów w drodze do celu, które kilka razy wytrąciły go z koncentracji. Żył z maksymą, że jeśli nie można uprzyjemniać sobie życia widokiem chmur w najmniej odpowiednich momentach, nie można tego robić nigdy.
Czasami zastanawiał się, jak bardzo nie pasował do mentalności zabójcy. Trafił tu niemalże przypadkiem. Nie traktował "pracy" tak poważnie, jak inni mordercy, nie podporządkowywał jej całego swojego życia. Traktował ją bardziej jako środek, nie cel.
I zastanawiał się, co by było, gdyby. Bo przecież mógł kontynuować pracę w policji.
Mógł zostać paramedykiem, ta praca zawsze mu się podobała.
Mógł zostać ochroniarzem.
I udałoby mu się. Zastanawiał się, jak tymczasowe jego życie zawsze było. Spokojne dzieciństwo w blokach, z problemami, które go nie dotyczyły, spokojnie przejście przez szkołę, spokojne zdanie matury, spokojne dostanie pracy. Całe życie działo się obok niego.
Nigdy nie miał trosk finansowych, bo niewiele wydawał, nie miał trosk o dom, bo cały czas podróżował, nie miał trosk osobistych, bo nie nawiązywał bliższych kontaktów.

Zawsze była tylko samotność i piękno zachodzącego nieba. I gwiazdy, podczas spokojnych nocy spędzonych na rozmyślaniu.

Tak, kiedyś była ta jedyna. Anna, jego partnerka jeszcze z czasów policji. Na jej wspomnienie poczuł uścisk w żołądku.
Pamiętał ten wieczór, gdy jego pierwsza, jedyna i najprawdopodobniej ostatnia miłość umarła mu w rękach, wyłącznie z jego winy.
Chciał zamknąć oczy, ale prowadził. Skupił się raz jeszcze. Nie, nie miał mentalności zabójcy.
Ale był kompetentny i profesjonalny. Wiedział, jak efektywnie zabijać, co do tego nie było wątpliwości.
Ale najważniejszą przyczyną jego sukcesu było to, że wcale nie wyglądał na takiego. Wiele razy śmiech ze złapania "takiego maślaka i frajera" przyczyniła się do śmierci oponentów, gdy niedawny fajtłapa nagle przemienił się w zimnokrwistego mordercę, z którym nie mieli szans.
Lubił podtrzymywać to wrażenie, nawet względem sojuszników. Tak było lepiej.

Skręcił w boczną drogę. Teraz jechali pod górkę, a to znaczyło, że są blisko. Krzysztof był ubrany ponownie w sposób cywilny, w bluzę z kapturem i wygodnie dżinsy. Koncentrując się na drodze, spojrzał na kieszenie.

Walther P99 i nic więcej.

Jeden magazynek.

Krzysztof nie potrzebował więcej, zresztą i tak robił za kierowcę, jak ustalili.
Traktował broń jako narzędzie, nic więcej. W końcu to nie klucz francuski naprawiał rury, tylko hydraulik i w ten sposób Krzysztof podchodził do swojej pracy. Z jednej strony nie podobał mu się sposób, w jaki jego towarzysze obnosili się arsenałem na prawo i lewo, z drugiej strony jednak był zadowolony, że mieli tyle siły ognia w razie najgorszego scenariusza.
Widział już cmentarz i podjechał w jego stronę.

Znał ten typ roboty. Na taką robotę nie wysyłało się profesjonalistów, tylko mięso armatnie. Przy takim rodzaju pracy przeżycie nie było zawdzięczane umiejętnościom, a jedynie szczęściu, przy czym przypadek był zazwyczaj nieprzychylnie nastawiony ludziom w ich położeniu.
Pewnie próbują pozbyć się najsłabszych ludzi w zespole, pomyślał Krzysztof, żeby płacić mniej i tylko tym lepszym.
Krzysztof spojrzał w lusterko, na twarz Daniela. No to się, cholera, zdziwią, bo dzisiaj nikt z ich grupy nie umrze. O nie. Wiedział, że Daniel o to zadba. Lubił go, bo miał głowę na karku i nie był zbyt szybki do spustu. Zaparkował kilkanaście metrów od bramy.
- Powodzenia. - rzucił Krzysztof wychodzącemu Danielowi. Potem jeszcze przez chwilę dyskretnie rzucił okiem na wychodzącą Anetę. Podobała mu się. Na swój sposób. Z zamyślenia został niemal natychmiast wyrwany przez to, co napisał mu Janek dwa dni wcześniej. Lepiej nie ryzykować, Janek zbyt rzadko się myli.

Patrzał przez przednią szybę, jak wchodzą i zajmują miejsca. Gdyby to był film, to teraz wyciągnąłby papierosa. Ale to nie był film, a Krzysztof nie palił. Spokojnie przyglądał się całym przygotowaniom.
Kilka minut później przyjechały tarcze strzelnicze. Problem tylko, że mieli narysowane "ręce do góry", czyli tak, jak w policji na treningach - te niebieskie paskudy do których tak bardzo chce się strzelić, ale nie można, cholera. Dwóch zostało w samochodzie. Krzysztof wyciągnął broń, odbezpieczył i trzymał w ręce, z dala od widoku.

I wtedy się zaczęło.

Najpierw nieśmiałe charknięcie śrutówki oznajmiło preludium, które zostało szybko zakończone na rzecz aktu pierwszego, autorstwa Anety, w wykonaniu oprycha i jego tenoru zaraz po ranie nożem. Niedługo później piękna kompozycja Dragunova powaliła Satanę na kolana swą epickością, rychło zastąpiona przez Dimitreja podnoszącego głos oprycha Anety o kilka oktaw ze skutkiem śmiertelnym.
Niestety, publiczność próbowała wedrzeć się na scenę, co zostało powitane z powalającą (jednego przeciwnika) dezaprobatą ze strony Dragunova. Drugi oponent jednak zdołał się przedrzeć.
Cóż, wygląda na to, że epilog będę musiał napisać sam, pomyślał Krzysztof. Narzucił kaptur, po czym wyskoczył z samochodu i od razu popędził w stronę muru.

Dwóch rannych, dwóch zabitych. Zaraz będzie trzech, pomyślał Krzysztof, i spokojnie wycelował w drania przez ogrodzenie cmentarza, z zewnątrz. Niczym strzelanie do butelek, z tym tylko, że butelki nie mają w zwyczaju odpowiadać ogniem zaporowym.
Miał jego łeb na muszce. Powoli pociągnął za spust i niemal w zwolnionym tempie usłyszał huk i zobaczył, jak bandzior uderzył głową w nagrobek, po czym upada na plecy i zaczyna tworzyć czerwoną kałużę.
Dobra, jeszcze 14 naboi. Krzysztof od razu schował się za murek i oparł się o niego plecami.
 

Ostatnio edytowane przez Pruszkov : 06-01-2012 o 11:09.
Pruszkov jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:09.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172