Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-02-2006, 10:51   #21
 
Escalla's Avatar
 
Reputacja: 1 Escalla ma wyłączoną reputację
Kathy

W czasie zamieszania, które powstało przy siadaniu do posiłku Kathy nie od razu zauważyła, że Tom wyszedł. Teraz już jednak było za późno na szukanie go, ~ no cóż poszukam go zaraz jak obiad się skończy, ciekawe, dlaczego tak nagle zniknął, cóż za intrygujący człowiek~

- pastorze jak widzę nikt nie chce odmówić modlitwy dziękczynnej, najwyraźniej są zbyt nieśmiali, więc może ja to zrobię. Lecz najpierw chciałabym przeprosić za swoje zachowanie względem meksykanina nie powinnam była reagować tak…
Po tych słowach Kathy pochyliła głowę zamknęła swoje zielone oczy i zaczęła modlitwę;
Pobłogosław, Panie, nas, pobłogosław ten posiłek i tych, którzy go przygotowali, i naucz nas dzielić się z innymi. Amen


Po skończeniu modlitwy uśmiechnęła się ślicznie pokazując swoje dołeczki w policzkach i życzyła wszystkim smacznego.
 
Escalla jest offline  
Stary 05-02-2006, 11:02   #22
 
Templarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Templarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwu
Dahdii Uadad
Siadając między mieszkańcami miasteczka, wyprostowany niczym drąg, czerwonoskóry opiera tylko swoją strzelbę o ścianę za nim. Patrzy ponuro na pastora, a następnie na odmawiającą modlitwę Kathy. Nawet nie spogląda na meksykanina siedzącego kilka krzeseł dalej.
Widać, że próbuje zachować kamienną twarz, bardziej robi to jednak nieświadomie, z przyzwyczajenia, niż by ukazać pogardę i wyższość. A może po prostu siedzący tutaj nie są godni nawet tych uczuć?
Gdy tylko powaga modlitwy zamieni się w radosne spożywanie posiłku, Dahdii Uadad, nie zwracając uwagi na nikogo, zajmuje się swoim talerzem.
Po skończonym posiłku przysłuchuje się tylko w milczeniu rozmowom. Czasami widać na jego twarzy ożywienie, kiedy meksykanin i irokez głośną z sobą rozmawiają.
Przysłuchuje się wtedy ukradkiem, jednak widać, że nie ma zamiaru pierwszy włączyć się do rozmowy. Widzą to wszyscy, a takie przysłuchiwanie się może zirytować bezpośrednio zainteresowanych.
 
__________________
"All those moments will be lost... In time... Like tears... In the rain. Time to die."
Templarius jest offline  
Stary 05-02-2006, 12:43   #23
 
Kulek's Avatar
 
Reputacja: 1 Kulek ma wyłączoną reputację
Rodriguez

Usłyszawszy przeprosiny Kathy meksykaninowi opadła szczęka. Po raz kolejny dzisiaj zresztą, gdyż to miasto co chwila go zadziwiało.
Gdy zjadł, ciężko podniósł się z miejsca, górując nad wszystkimi. Rozejrzał się mrużąc oczy, świadom strachu, który wywołuje w bogobojnych mieszczuchach. Poprawił pas z obrzynami. Zgasił cygaro na stole.

I ruszył powolnymi krokami cały czas mrużąc oczy.

W kierunku panienki Kathy...

Krok, drugi, trzeci... śledzony spojrzeniami całego stołu, kilka osób udawało że coś je, lecz niezgrabnie, co chwila coś im spadało z widelca i pusty wkładali do ust. Mieli się czego bać. Meksykanin przewyższał o głowę większość mężczyzn, a ważył tyle co dwóch lub trzech. I zabijał od kiedy skończył dwunasty rok życia...

Stanął nad medyczką. Gdy spojrzała mu w twarz lekko zmrużył oczy.

- Masz większe cahones niż ci wszyscy tutejsi razem wzięci senhorita... a może powinnem rzec senhora? -
Meksykanin miał oddech śmierdzący nikotyną i zepsutymi zębami.

Oparł dłoń o rękojeść obrzyna...

Patrzał w oczy Kathy bez mrugnięcia powieką. Jego przymrużone oczy, wcześniej błyszczące gniewem i szaleństwem teraz nie wyrażały nic. Jakby były z martwego i zimnego szkła.

- ... - W nienaturanej ciszy która zapanowała nagle upadł komuś nóż. Ale nikt nawet nie drgnął.

- ... -

- ... Hahahaha! Buhahahaa! - Meksykanin zaniósł się śmiechem. - Nazywam się Rodriguez senhorita. I wybacz że wziąłem cię za kogoś kim nie jesteś. Ale ty masz cahones! Jak preriowy bizon! Nie jesteś tu aby szeryfem? A powinnaś! Pewnie byś mnie jeszcze postrzeliła z jakiejś damskiej pukawki! Niewielu ma odwagę odpyskować mi raz. Jeszcze mniej nie uciec po tym. Ale nikt, mówię NIKT, nie odezwał się już po raz drugi. Oto moja ręka senhorita. Rodriguez ceni sobie hombres z jajami... nawet jeśli noszą spódnice.-
Włochate łapsko wielkości łopaty wyciągnęło się w kierunku Kathy.
Teraz, gdy napięcie prysło wprawne oko medyczki zauważyło pewien drobiazg. Zapewne nikt poza nią nie zwrócił na to uwagi. Straszne, przymrużone oczy meksykanina... przymrużone... ten wielki, straszny facet był krótkowidzem! I zapewne nie rozróżniał twarzy na więcej niż dziesięć kroków...
 
Kulek jest offline  
Stary 05-02-2006, 14:59   #24
 
Darken's Avatar
 
Reputacja: 1 Darken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumny
John Carten

~Spokojnie, przeciesz Ci to smakuje, prawda? Nie nawidzę piątków, i tych bezmięsnych breii~
John pogodnie patrzał na ludzi wokół stołu, jednak kiedy ktoś chciał coś do niego powiedzieć, widział dziwny błysk w oczach. Wtedy ochotą odrazu przemijała. Mineły 4 miesiące, odkąd tutaj przybył, a nadal nie potrafi się przyzwyczajć. I nauczyć gotować. Posiłek powoli konczył się, a on nadal zastanawiał się dlaczego akurat dzisiaj musieli przybyć ci poprańcy. Indianie swoją drogą, ale najbardziej zastanawiała go obecność Trapera w mieście.
~Facet wpadł na kubeczek, możliwe że kawy. Przebyć kilka dni od swojej samotni żeby nie wchodzić do sklepu ale do saloonu.~
Strząsnął tą myśl z siebie, zrzucając swoje podejrzenia na przewrażliwiony instynkt. 4 miesiące to za mało, może za kilka lat jego dusza odetchnie i wypocznie.

Kiedy jego jedzenie nadal stanowiło ćwartkę całosci nałożonej, John z rozbawieniem spostrzegł że Pan Meksykanin przystawia się do Panny Kathy. Gdyby nie była taka niewinna i zgodna z księdzem, to sam by to już dawno zrobił.
Zapomniał (szybko) o posiłku i obserwował jak grubasek chwali jaja lekareczki.
~Cóż, nigdzie nie uciekniemy przed taką rozrywką. Czy to się Pastorowi podoba czy nie~Pomyślał z ironiczną zadumą.
 
__________________
Mroczna wydawnicza małpa przedstawia Gindie, czyli wydawnictwo fabularnych gier karcianych.
Uuuk.
Darken jest offline  
Stary 06-02-2006, 21:15   #25
 
Escalla's Avatar
 
Reputacja: 1 Escalla ma wyłączoną reputację
Kathy

Kathy mało jadła jak zawsze zresztą, a przy tym była bardzo cicha, odzywała się z rzadka i tylko jak ją ktoś zapytał. Na osobach postronnych nieznających jej mogła sprawiać wrażenie nieśmiałej, ale dla tych, co ją znali było oczywiste, że w towarzystwie księdza czuła się po prostu skrępowana. Gdy podszedł do niej meksykanin i wygłosił swój monolog dziewczyna uśmiechnęła się do niego promiennie pokazując po raz wtóry już tego dnia swoje dołeczki w policzkach.

Dziękuje ci to najmilsza rzecz, jaką tu usłyszałam

Z tymi słowami Kathy wybuchła radosnym śmiechem i ku ogólnemu przestrachowi i mimo groźnego spojrzenia pastora stanęła na palcach i pocałowała obcego w policzek ukazując przy tym wręcz nieprzyzwoicie swoje mleczne jędrne piersi, wszystkim siedzącym przy stole. Dwie starsze panie i pastor zaczerwienili się z zażenowania ~ pewnie stare próchna zazdrosne były~, francuska para popatrzyła na siebie z żarem i oczach i zaczęła chichotać natomiast reszta siedzących przy stole mężczyzn wlepiała swe rozpromienione oczy w pannę Bells. Kobiety zaś udawały jak by nigdy nic się nie stało.
 
Escalla jest offline  
Stary 06-02-2006, 22:08   #26
 
Darken's Avatar
 
Reputacja: 1 Darken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumny
John Carten

-Jasna Cholera-wyrwało się sklepikarzowi, który wcale nie tego spodziewał się po lekarce.
~Zamknij się i jedz idioto~
-To znaczy, faktycznie niezwykły komplement, ale może pozwólmy skończyć Innym posiłek.
Oczy dewotek skierowały się z niezdrowym zainteresowaniem w stronę człowieka, którego uważały za nawet miłego sąsiada. Cóż, cztery pieprzone miesiące to za długo dla człowieka, który chciał znaleść spokojne miasto. Spokojne a nie tak popapranę jak te. W labiryncie było ciężko, w końcu Wielebny z Lost Angels był niezłym kawałkiem skurwiela który powinien iść do piekła. I to niezależnie czy to co czynił było cudem czy nie.

Zaś Pastor działa John'emu na nerwy, specialnie a może tylko tak przypadkiem. Rozumiem odprawianie szopek z obiadami, ale tu nic nie działo się bez jego udziału. Nigdy nie zapomnę momentu kiedy zawitał mojego sklepu.
Cytat:
-Oczywiście, mam nadzieje że będzie ci przyjemnie w naszym mieście. I na zakończenie, chce żebyś wiedział, mój synu, że w tym mieście nie wolno sprzedawać alkoholu. Chyba że mszalne wino, ale je sam sprowadzam. Osobiście.
Osobiście mój zadek!

Carten wstał, przyżegnał się i powiedział na głos.
-O Panie, dziękuje ci za ten hojne dary które dzisiaj spożyłem.
Zwrócił się do wszystkich zebranych ze słowami -Jakby ktoś mnie szukał to jestem w moim sklepie.
 
__________________
Mroczna wydawnicza małpa przedstawia Gindie, czyli wydawnictwo fabularnych gier karcianych.
Uuuk.
Darken jest offline  
Stary 07-02-2006, 10:15   #27
 
SHAQER's Avatar
 
Reputacja: 1 SHAQER ma wyłączoną reputację
Gdy wszyscy skończyli posiłek wielebny wstał i przesunął wzrokiem po wszystkich zgromadzonych.

- Mam nadzieje, że wszystkim wam smakowało tak jak mnie. Posiłek ten zjedliśmy dzięki łasce naszego Pana, więc teraz jak co wieczór wyraźmy Mu nasze podziękowania chwaląc Jego imię w pieśniach. Will wiesz gdzie jest flet a Ty Andy znowu będziesz dziś grał na trąbce czy masz problemy z gardłem. Jak widzę Greta jak zawsze przyniosła skrzypce. Bez zbędnego chaosu ludzie zróbmy to profesjonalnie.

Na nic jednak słowa pastora się nie zdały gdyż w pomieszczeniu wszyscy zaczęli się gdzieś śpieszyć, gdzieś przesuwać. Bardzo szybko utworzono rząd z krzeseł dla śpiewających. Natomiast grający stanęli przed ladą. Wielebny zniknął na chwilkę by po chwili wrócić niosąc gitarę. Gdy zaczęła śpiewać pierwsza osoba nie brzmiało to wcale cudnie dopiero gdy zarówno muzycy jak i śpiewacy „zgrali się” ze sobą można było w pełni docenić ten rodzaj sztuki. Widać było, że taka forma spędzania wolnego czasu nie jest tu obca nikomu gdyż wszyscy tubylcy znali słowa i już po kilku chwilach śpiewali niemal jednym głosem.

Na zewnątrz tymczasem zapadła już niemal całkowita ciemność i Tom przechadzał się tak po tym niewielkim acz swojskim miasteczku. Dość szybko również zauważył, iż domy nie są w żaden sposób ponumerowane, więc gdyby jakiś przyjezdny poszukiwał jakiegoś konkretnego miejsca nie obyłoby się bez zapytania miejscowych. Jedyną osobą, która wraz z nim znajdowała się teraz na ulicy był spotkany wcześniej w zajeździe człowiek z firmowym fartuchem. Szedł on zdecydowanym krokiem ruszając ustami jak gdyby coś mówił pod nosem, lecz do uszu Toma nic takiego nie docierało.
 
__________________
It`s not a vengance, It`s Punishment
SHAQER jest offline  
Stary 07-02-2006, 10:43   #28
 
red_mosquito's Avatar
 
Reputacja: 1 red_mosquito ma wyłączoną reputację
Maqua

Obiad i atmosfera bardzo podobały sie Irokezowi, a w każdym razie takie sprawiał wrażenie. Starał sie być miły i odpowiadać na wszelkie pytania, które kierowano doń. Co prawda nie uśmiechał sie zbyt często bo i nie leżało to w jego naturze ale jak na dzikiego zachowywał się całkiem przyzwoicie. Cała sytuacja Mexykanina i drobnej kobietki lekko go ominęła, ponieważ w tym czasie uwagę jego przyciągał talerz pełen smakołyków leżący przed nim, zawartość którego pożerał ze smakiem. Gdy zaczęto przygrywać Maqua nie chciał stać bezczynnie, a przecież nie znał textów piosenek zaczął więc wystukiwać w rytm melodii swoim tomahawkiem. No lekko przy tym fałszował gubił sie czasem ale ważne były przecież chęci. Był całkiem towarzyski.
 
red_mosquito jest offline  
Stary 07-02-2006, 12:58   #29
 
Kulek's Avatar
 
Reputacja: 1 Kulek ma wyłączoną reputację
Rodriguez

Ucałowany w policzek meksykanin nie krył zdumienia. Śmiech, którym przed chwilą się zanosił w mgnieniu oka zmienił się w głupawy uśmieszek. Dotknął policzka. Dziwne to miasto... znacznie częściej dostawał po gębie. Ale otrząsnął się zszoku szybko, jak na meksykańskiego bandytę przystało. Nalana twarz nie zdradzała faktu że Rodriguez się zaczerwienił. Spojrzał groźnym wzrokiem po pastorze, i wszystkich którzy patrzyli na scenę z niesmakiem. Po czym spowrotem spojrzał na Kathy.
- Senhorita Bells, masz przyjaźń Rodrigueza. - głos meksykanina brzmiał spokojnie i niegroźnie, choć oddech był równie śmierdzący. Zmarszczył brwi. - Jeśli ktoś będzie ci nieprzychylny lub będziesz potrzebowała pistoleros do pomocy daj znać. Rodriguez nafaszeruje ołowiem wszystkich twoich wrogów -

Gdy zaczęła się zabawa i muzyka, wielki bandyta przypomniał sobie takie zabawy z czasów gdy był jeszcze w bandzie: Morze tequli, wszeteczne dziewki, Luther, Arnie, Sam, reszta chłopaków. Brakowało mu tego, ta namiastka tutaj nie zastąpi prawdziwej zabawy.
Jako że myślenie nie było najlepszą stroną Rodrigueza już kilka minut później złapał go ból głowy.
- Muszę zapalić - powiedział cicho. Wyciągnął połówkę cygara i odpalił. - I się napić... -
Tylko gdzie do diabła w tym miasteczku znaleźć choć kroplę tequili?
 
Kulek jest offline  
Stary 07-02-2006, 13:33   #30
 
Templarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Templarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwu
Dahdii Uadad
Twarz indianina stałą się jeszcze bardziej zmęczona. Jednak bez wyraźnej zmiany spoglądał na całą scenę, oraz wdzięki tej dziwnej, białej kobiety. Zmarszczył brwi w ponurym grymasie, gdy ludzie rozpoczęli pieśni.
Wstał, wziął swój karabin w rękę, podstawiając swoje krzesło pod ścianą, w ostatnim rzędzie, jak najdalej od rozochoconych modlitwą tubylców.
Spoglądał tylko spode łba na raz po raz podrygujący tomahowk irokeza. Co bardziej spostrzegawczy zauważyli w jego oku błysk... może to po prostu stare wspomnienia. Twarz czerwonoskórego nie wyrażała nic poza prawdziwą nudą.
Przysunął krzesło bliżej "dzikiego", przepychając się bezceremonialnie przez siedzących mu na drodze bywalców zajazdu.
Nadal spogląda tym swoim otępiałym wzrokiem na irokeza, w milczeniu przyłączając się do wystukiwania rytmu swym winchesterem.
 
__________________
"All those moments will be lost... In time... Like tears... In the rain. Time to die."
Templarius jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:17.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172