|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
16-03-2018, 05:35 | #31 |
Reputacja: 1 | Ciężko było powiedzieć, dlaczego cięciwa pękła. Własnoręcznie jej nie skręcał, więc winnego szukać było na marne, a za rozbitą brew należałoby się przynajmniej za nadobne. Takie wypadki musiały szkodzić wizerunkowi mrocznego samotnika, szczególnie, że elf zaklął w rodzimym dosyć siarczyście. Może udałoby się uniknąć wypadku, gdyby nie skakał ciągle z miejsca na miejsce i zachował tym samym lepszą kontrolę nad łukiem, ale wyjątkowo, zajmował go ogień i raczej nie było dyskusji, że miał większy wybór. Nie, jeżeli chciał zastrzelić tamtego goblina, a zdecydowanie chciał. |
19-03-2018, 12:45 | #32 |
Reputacja: 1 | Randar zaśmiał się doniośle widząc efekt swojego pgnistego ataku. Czuł się w tym momencie potężny... Uwielbiał to uczucie... Widząc, że było to jeden z ostatnich ataków, uśmiercający resztki agresorów, rozluźnił się. Klepnął w bok rozjuszoną Pepę chwaląc ją za animusz w walce. Do leopardzicy podszedł spokojniej, ukazując jej wyrazy szacunku. Podziękował za wsparcie i rzekł że ma nadzieję iż ich drogi się jeszcze kiedyś zejdą. Czekając na decyzję księżniczki zajął się pomocą przy opatrywaniu rannych. |
20-03-2018, 09:57 | #33 |
Reputacja: 1 | Sidhe czuła się całkiem dumna z tego, jak potoczyła się walka. Owszem, mogło jej pójść lepiej, ale sporo się nauczyła i w końcu pokonała jednak dwóch przeciwników. Miała nadzieję, że z każdym kolejnym będzie już tylko łatwiej. Pogłaskała sówkę, która wróciła na jej ramię i szepnęła jej kilka słów, po których sowa również poczuła się dumna z siebie. |
24-03-2018, 19:58 | #34 |
Reputacja: 1 | Esmeralda nie była zadowolona z przebiegu tego starcia. Straty były zbyt ciężkie. Zostali zaskoczeni i choć spodziewała się tego, że wcześniej czy później to nastąpi, nie sądziła, że aż tylu spośród chroniących ja żołnierzy i gwardzistów zostanie rannych i doprowadzonych do ciężkiego stanu. Miała nadzieję, że w pozostałych kolumnach sprawy miały się nieco lepiej niż u nich. Księżniczka zarządziła szybkie przegrupowanie. Ranne osoby zabrano na wozy, do tyłu a także zmieniono orszak. Nie pozostało nic innego jak teraz skoncentrować się na przedarciu dalej i wzmożeniu uwagi. Znaleziony amulet na razie schowała. Nie było czasu szukać kogoś, kto będzie wiedział jak to funkcjonuje. W pewnym momencie jej uwagę przykuł elf, przykładający zakrwawioną, wilgotną chustę do głowy. Śnieżynka przestapiła nerwowo z nogi na nogę, gdy się zbliżył, ale Esmeralda pogładziła ją dłonią i poklepała po boku szyi. Biała klacz prychnęła tylko cicho. Księzniczka wysłuchała go i kiwnęła głowa - Dokładnie nad tym pracujemy. My też co prawda musimy się nieco przegrupować, ale teraz choć będziemy wiedzieli że takiej formy ataku możemy się spodziewać. Już o tym pomyślałam, ale dziękuję za twoje spostrzeżenia - powiedziała i kiwnęła głową dla podtrzymania swej wdzięczności i jednocześnie w specyficznej formie pochwały względem... czyżby to w sumie od wyruszenia nie była pierwsza osoba spoza jej prywatnej gwardii, która odważyła się do niej odezwać? Przyglądała się Cieniowi jeszcze chwilę uważnie, wyraźnie nad czymś zastanawiając. Po czym odwróciła wzrok i wyszukała kogoś ze straży. Poleciła przekazanie wiadomości na tył kolumny. Potrzebowała, by wiadomości między częściami jej orszaku były teraz przekazywane w miarę regularnie podczas dalszej podroży. - Nie ma na co czekać. Gdy wszystko już zostanie przestawione, ruszamy dalej! - zarządziła, tym razem mówiąc dużo głośniej, by więcej osób usłyszało jej słowa. Może i było ciężko, ale równie ciężko mieli ci, którzy czekali na ich pomoc. A może i ciężej... Esmeralda zmieniła tez nieco swoją pozycję. Nadal zamierzała iść z przodu, ale nieco bliżej pierwszego z wozów.
__________________ If I had a tail I'd own the night If I had a tail I'd swat the flies... |
05-04-2018, 19:30 | #35 |
Reputacja: 1 | Wojsko ruszyło ponownie w drogę, tym razem w jeszcze bardziej zbitym szyku. Po kilku minutach marszu udało się znaleźć niedobitków z grupy zwiadowczej. Według ich relacji zostali również zaatakowani przez gnolle. Po dłuższym czasie udało się odnaleźć zwiadowcą znajomy szlak, gęsta mgła również zaczynała się przerzedzać by w końcu zniknąć. Po kolejnej godzinie marszu udało się przebić na granicę lasu z pastwiskami przy stolicy królestwa. Nowy widok nie napełniał serc nadzieją. Domostwa rolników, drwali i reszty chłopów były spalone, podobnie pola uprawne były wypalone do gruntu, kilka zwierząt hodowlanych błąkało się bez celu na pobliskich łąkach i pastwiskach. Dwa kilometry dalej majaczyły mury obronne królestwa, a za nimi wznosił się ponury dym wojennej zawieruchy. Most zwodzony był podniesiony, a przy fosie majaczyły wrogie wojska, które nie dotarły na czas do miasta. Wojska przeciwnika aktualnie rozpraszały się na kilka frontów. Z dalekiego północnego zachodu majaczyły proporce lwów. Wyglądało na to, że Sagila Maakrina i jej zastępy przedarły się jako pierwsze przez las. Złota armia była związana w boju z przeważającymi siłami przeciwnika, odwrócili uwagę sporej ilości przeciwników od mostu zwodzonego. Najwidoczniej harda przywódczyni złożyła gildię w ofierze, aby pozostałe armie miały szanse dotrzeć do celu. Z południowego wschodu szarżowały lisy. Musieli przebić się jako drudzy przez las, a na ich widok lwy sprowokowały przeciwników. Esmeralda mogła sobie tylko wyobrazić gniew Lysandra z tak pochopnej decyzji Sagili. Mężczyzna pędził z resztkami kawalerii na odsiecz atakowanym, w tyle za nimi biegli piesi w kierunku fosy. Jednak siły przy fosie szykowały już oddziały by przechwycić kawalerię czerwonych. Przed białymi oddziałami Esmeraldy Niedźwiedzicy stanęły nowe rozterki. Mogli ruszyć w swoim drobnym składzie lub czekać na resztę nadciągającej armii z lasu. Jeśli ruszą bez zwłoki to w jakim kierunku? Na wschód przez pastwiska do lisów, wzdłuż drogi do kawalerii Lysandra lub do mostu zwodzonego, przez spalone pola na północ do lwów, przez rzekę na zachód ku słabo strzeżonym wozom wroga. |
09-04-2018, 15:41 | #36 |
Reputacja: 1 | Księżniczka poczuła nieco ulgi, gdy mgła opadła, a przedostanie na skraj lasu okazało się już bezproblemowym. Kolejne kłopoty wykwitły, gdy przednia część jej kolumny, wysunięta na przód zatrzymała się, mając przed sobą widok na to, co działo się na połaciach przestrzeni rozciągniętych przed murami miasta. - A niech to... - huknęła głośno, ale zreflektowała się, orientując, że ludzie naokoło słuchają, więc 'szlag' wyszło już cicho i pod zgrabnym noskiem Esmeraldy. Biała Niedźwiedzica zsiadła z konia i zwołała oddział swoich gwardzistów rozpoczynając snucie strategicznego planu, który tworzyła na kolanie i w pospiechu oceniając sytuację. - ... Przemieścimy piechotę i wozy na skraj ruin wioski, od strony spalonych pól. Po drodze można będzie zebrać część tych zbłąkanych zwierząt. To zawsze jakiś dodatek do 'zapasów' - wyjaśniała, rysując czubkiem szabli na ziemi. - Druidzi, potrzebuję by udali się do tamtego mostu - zrobiła pauzę wskazując kierunek - Chcę, żeby przestał istnieć. To da nam kontrolę nad stroną od rzeki. Konnica Czerwonych Lisów skupi na sobie uwagę rozpierzchniętych oddziałów wroga, ale sądzę, że Lysander był na to przygotowany, wybierając taki manewr oderwania jej od piechoty. Liczę na to, że oddział Złotych Lwów wytrzyma jeszcze, bo wy - tu zwróciła się wprost do gwardzistów, wiedząc, że na pewno znajdujące się najbliżej osoby i tak przysłuchuiją się jej planom strategicznym - Zostaniecie tu i pokierujecie resztę naszej kolumny do brzegu miasta, gdzie zrobimy tymczasową bazę wypadową. Między budynkami będzie wrogom ciężko do nas dojść, a my będziemy mogli działać. Rozmieścimy łuczników na dachach i zwalonych budynkach, a piechota, od pleców wroga wesprzemy konnicę Lysandera - wzięła głęboki wdech i wyprostowała się, zagarniając kosmyk włosów za ucho - Dzięki temu będziemy mieć zabezpieczoną pozycję dla wozów z pożywieniem i bronią, oraz cywili. Piechota będzie mogła wesprzeć Lysandera, będziemy kontrolować stronę od rzeki, a potem z połączonymi siłami z tyłu ruszyć, by pomóc Lisom i Lwom - zakończyła i schowała szablę do pochwy przy pasie - Wszystko jasne? - zapytała retorycznie. Wydawała komendy szybko, bo nie było czasu na długie planowanie. - To do roboty, mamy bardzo mało czasu! - zagrzmiała chcąc dodać werwy tym, którzy przysłuchiwali się jej wypowiedzi, by zabrali się do roboty i aby jej oddział zebrał się i rozpoczął akcję, która zaplanowała. Esmeralda dosiadła Śnieżynki i kontrolowała pole przed nimi, jednocześnie wydając polecenia swoim ludziom. Nie było czasu na ociąganie i pogaduszki. Esmeralda była w swym strategicznym żywiole, jednakże w duchu martwiła się o doradców, którzy zwarli się już w walce na polu przed nimi. Oby Wszechstwórca miał ich w swej opiece...
__________________ If I had a tail I'd own the night If I had a tail I'd swat the flies... |
10-04-2018, 17:14 | #37 |
Reputacja: 1 | Cień wolał być łucznikiem w całym tym planie, więc zwrócił się po pomoc do Kłosa, który - wydawało się elfowi - był rzemieślnikiem i mógł mieć przy sobie jeszcze jakieś zapasy, jeżeli szczęście dopisze i nie poszły z dymem podczas zasadzki. |
10-04-2018, 19:56 | #38 |
Reputacja: 1 | Gdy do alchemika dotarły rozkazy księżniczki ograniczył się do dokładnego przypięcia zdobycznej tarczy do przedramienia. Zrobił kilka głębokich wdechów dla uspokojenia nerwów i z przepastnych kieszeni swojego płaszcza wyciągnął garść odczynników i pustą butelkę. Do środka wrzucił odrobinę tego, szczyptę owego, zalał całość odrobinką rumu i już po kilku sekundach zawartość naczynia zaczęła się niepokojąco jarzyć. Bartholomeus zakorkował butlę, otarł spocone czoło i asekuracyjnie ustawił się tak aby nikt go przez przypadek nie popchnął. Zdecydowanie nie chciał by ktoś wyleciał w powietrze. A co gorsza żeby on to zrobił. Akcja: Improwizowana mała bomba |
10-04-2018, 23:37 | #39 |
Reputacja: 1 | Raileyn nie znał się za specjalnie na taktyce wojskowej, ale nie był przekonany do prób wyłapywania zwierząt po drodze, jeśli mieli mieć jakąś wartość bojową i dotrzeć gdziekolwiek na czas. Jednak zapasy były konieczne, zaś wozy miały prawdopodobnie ominąć główny bój, przynajmniej póki co. Na pytanie mężczyzny odnośnie cięciwy, skinął głową i zajął się tą drobną naprawą. Na wozie miał obecnie dużo więcej zapasów, niż zwykła mieścić jego polowa kuźnia. Nie zajęło mu to wiele czau. - Postaraj się uważać, za murami, możemy mieć ograniczone zapasy. - Powiedział, oddając mu broń. W trasie do punktu, który wozom i piechocie wyznaczyła kisężniczka, miał zamiar mieć oko na jakiś złom. Skoro i tak mieli zamiar się wlec i wyłapywać zwierzęta, równie dobrze, mógł się zatroszczyć i o inne zapasy. Użycie umiejętności: Zbieractwo
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |
11-04-2018, 00:26 | #40 |
Reputacja: 1 | Skinieniem głowy, elf podziękował rzemieślnikowi, wyrażając jednocześnie zrozumienie w stosunku do drastycznie ograniczonych zapasów. |