Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-01-2020, 20:42   #191
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację


- Co… konkretnie? - zapytała Angie, gdy już odzyskała panowanie nad żołądkiem, który nie miał już czego się pozbywać.
Tego było już dla niej nieco za dużo. W sumie od jakiegoś czasu było tego za dużo. To jednak co stało się zanim wylądowała wewnątrz budynku było… Było… W sumie nadal nie mogła dojść do tego co się wydarzyło. Puste kukły, z którymi walczyli, nagle zaczęły zmieniać się w ludzi. W zwykłych ludzi, mieszkańców miasta, niewinnych. Co było prawdą, a co iluzją? Czy osoba, którą widziała jako Petera Parkera aka Spider-Mana, była nim czy była kimś innym, kto tylko w ich oczach wyglądał jak znana postać z kreskówek. Pokręciła głową bo to wszystko zaczynało tworzyć w jej umyśle zgiełk, nad którym ciężko było zapanować, a poznawszy siłę swojej mocy nie chciała zacząć krzyczeć gdy w pobliżu znajdował się sojusznik. Właśnie… Siła jej mocy. Drgające kukły, ludzie… Znowu zwymiotowała.
Była z siebie tak zadowolona gdy wreszcie udało się jej złapać swoją moc za rogi. Że udało się nad nią w miarę zapanować. Wreszcie nie była słabym ogniwem, co jej działało na nerwy od jakiegoś czasu. Ba! Nawet została wystawiona w pierwszym szeregu, co niekoniecznie było super ale sprawiło że jej pewność siebie zyskała dodatkowy boost. Teraz jednak, gdy wyszło na jaw kim byli jej przeciwnicy. Gdy pomyślała, że nie mieli żadnej kontroli nad tym co robili. Że być może ich świadomość stale funkcjonowała, wiedzieli co się z nimi dzieje, wiedzieli co ich za chwilę spotka, a jednak musieli iść dalej, musieli atakować i ginąć…
Wsadziła dłoń do ust i zagryzła, byle tylko nie krzyczeć. Patrzyła na Petera czekając na jego odpowiedź, na jakąś reakcję, na cokolwiek co da jej siłę do tego żeby wstać i działać. Widziała że był wstrząśnięty i zapewne sam potrzebował chwili ale jej to nie obchodziło. Był postacią z komiksu. Superbohaterem. Miał w tej robocie większe doświadczenie od niej więc sorry, bywa, życie jest do dupy i nie ma w nim sprawiedliwości. Chciał pomocy w szukaniu to niech jej wyjaśni czego mają szukać. Powoli budził się gniew. Gniew był dobry, a już z pewnością lepszy od samoużalania. Czasu się nie cofnie, a przynajmniej ona tego nie potrafiła. Trzeba było iść na przód. Tylko dlaczego musiało to być takie trudne?
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 01-02-2020, 23:07   #192
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Spider-Man dopiero po chwili spojrzał na Angelę, zaś jeszcze dłuższą przypatrywał się jej.

- Nie wiem! Skąd mam wiedzieć?! To wy jesteście prawdziwi! - zamilkł po swoim wybuchu. Stał milczący i nieruchomy ze wzrokiem wlepionym w jakiś najpewniej wyimaginowany punkt znajdujący się za swoim ramieniem. Nie patrzył na pozostałych.

- Przepraszam. Nie wiem co to może być. Coś, co powoduje, że niebo w tym miejscu ma trochę inny kolor niż czerwony. Trochę fioletowy. Coś, co sprawia, że moje pajęczyny znikają tuż przed ścianą budynku jakby nigdy nie istniały. Coś, co sprawia, że starsze panie latające na książkach znikają, gdy przelatują nad budynkiem i pojawiają się, gdy się od niego oddalą. Podejrzewacie, że jest to sen, iluzja lub alternatywna rzeczywistość. Ale to wszystko już wiecie. Nie dodałem nic nowego. Równie dobrze mogliście sami to zebrać do kupy.

Podjął dopiero po chwili milczenia. Znacznie ciszej.
- Niczego więcej nie jestem w stanie dodać...
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 01-02-2020, 23:31   #193
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację


- W takim razie musimy przeszukać tą stertę kamieni, szkła i stali - zadecydowała, chwilowo pomijając kwestię prawdziwości Parkera bo nie miała zwyczajnie ochoty wdawać się w dyskusję na ten temat. Stopniowo zwiększa poziom wkurzenia. Musiała, inaczej by zwariowała.
- Skoro wszystko dzieje się jak powiedziałeś i wybacz, ale w tej chwili nie mam sił na to by to maglować w głowie więc uznaję że tak jest, to masz rację, trzeba to coś znaleźć. Biorąc pod uwagę, że ten budynek wygląda jakby z niego wywiało wszystkich to… No jakie trudne może być znalezienie jakiejś anomalii. Kurwa, no! - Wstała, otrzepała spodnie, wytarła ramieniem usta. Następnie zaś otworzyła i zaczęła niemo krzyczeć, ponownie przesuwając się po skali dźwiękowej, tak jak to robiła na dole. Krzesło, jej obiekt eksperymentalny, zaczął najpierw lekko, a później coraz mocniej podrygiwać.
- No dobra, moja moc działa, więc przynajmniej to jest nam na rękę - odgarnęła włosy do tyłu i rozejrzała się wokoło. - To idziemy czy nie? - zapytała, rzucając to pytanie do wszystkich zebranych.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 04-02-2020, 17:30   #194
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
Niemy krzyk wyrwał się z jej piersi. Eksplozja bólu była o tyle większa, że niespodziewana. Próbowała się ruszyć, ale miała wrażenie jakby coś przyszpiliło ją do tego miejsca. Napięcie mięśni powodowało kolejne skupiska bólu. Nie wiedziała w jaki sposób, ale ta krzyżówka Terminatora z Sowieckim komisarzem ją zraniła. Co więcej, widział ją. Czy ten sabak nie mógł być już bardziej przepakowany? Nawet kiedy odzyskała większą swobodę ruchu, rosnący ból niemalże ją otumanił. A potem nagle wszystko puściło. Adrenalina zaszumiała w jej uszach. Rzuciła się do przodu, aby wykorzystać okazję. Wyskoczyła z cienia. Ten nie dawał jej już takiego bezpieczeństwa jak wcześniej. Próba biegu nie była najlepszym pomysłem. Krew momentalnie wytrysnęła z rany, cieknąć łydce. Ktoś złapał ją w pół i pomógł. Ograniczała obciążenie rannej nogi. Dopiero kiedy dotarli do budynku zorientowała się, że to był Witold. Trafili tam wszyscy, łącznie z Adamem, Angelą oraz Spider-Manem, teraz zabezpieczającym wyjście.
- Posadź mnie tutaj – wskazała na kanapę w lobby budynku. Noga nie wyglądała najlepiej. Przebity mięsień znacznie ograniczał jej możliwości, ale na szczęście piszczel zdawał się być nienaruszony. Zerwała materiał ze ściany, robiąc prowizoryczny bandaż. Jęknęła głucho, zaciskając opatrunek. Łzy momentalnie spłynęły jej po twarzy. Dopóki jeszcze działa adrenalina było nieźle. Potem będzie żałowała tych popisów.
Wyciągnęła Glock’a z kabury i odbezpieczyła zamek. Mogła stać, mogła chodzić, a w cieniu nawet dość szybko się przemieszczać. Nie wiedziała dlaczego, ale ekipa wyglądała na podminowaną.
- Założenie jest takie, że ktokolwiek albo cokolwiek się tutaj znajduje, powoduje te anomalie. Musimy odnaleźć źródło i je unieszkodliwić. Ewentualnie dowiedzieć się jak to odkręcić. Skoro wpływa to na niebo to logika zakładała by, że należy udać się na dach. Ale w tych okolicznościach nic nie jest logiczne. Na pewno w tym miejscu dochodzi do jakiegoś zakrzywienia. Może niebo jest fioletowe bo próbuje przejść do swojej naturalnej barwy.
 
__________________
you will never walk alone
Noraku jest offline  
Stary 04-02-2020, 22:22   #195
Interlokutor-Degenerat
 
Bardiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Bardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputację
Umysł Burego zawiesił się na dobrą chwilę. W sytuacji bojowej mogło się to wydawać wiecznością. Obserwował zawodzących, zakrwawionych ludzi. Patrzył jak desperacko próbują czołgać się na bok, by tylko znaleźć się dalej od zagrożenia. Otwarte złamania nóg, oderwane kończyny... Wiedział aż za dobrze, kto im to zrobił. Nie mógł uwierzyć w to co widzi, ale w jakiś sposób zmasakrował grupę cywili. Właściwie wszyscy razem masakrowali. Znów zaczął się zastanawiać: czy to się dzieje naprawdę? Czy jego umysł nie szwankuje? A może doktor Zawisza miał rację i mu odbiło ostatecznie? Może w końcu umysł wytworzył wyimaginowanego wroga, a on zaczął rzeź cywili. I to wszystko z myślą, że pomaga swojemu idolowi z dzieciństwa - Batmanowi! Poczuł niemal paraliżujące uderzenie gorąca...

Kątem oka dostrzegł, że Patricia potrzebuje pomocy i tylko dzięki temu się otrząsnął. Zaraz potem głos Batmana przypomniał o celach misji. Gorąca głowa Burego miast eksplodować od natłoku myśli, zaczęła się z powrotem chłodzić.
- Batman - skorzystał z systemu łączności, pomagając policjantce w prowizorycznym opatrzeniu rany. Bycie eks-paramedykiem zobowiązywało, nawet gdy zostawiło się apteczkę w batmobilu. - Ja ruszam do parkingu podziemnego. Jeśli te anomalie wywołuje jakieś urządzenie, musimy jak najszybciej odciąć prąd. Główna rozdzielnia powinna znajdować się w podziemiu, razem z zapasowym generatorem. Powyłączam wszystko.
 
Bardiel jest offline  
Stary 05-02-2020, 21:29   #196
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Adam był w szoku osobiście nikogo nie zabił cieszył się, że podjął decyzje unikania bezpośredniej przemocy, ale czy nie współuczestniczył w masowym ludobójstwie... Podobne myśli przebiegały przez jego myśli, gdy łapał oddech po szaleńczym biegu i morderczym tańcu już skryty w budynku.

- Nie wydaje mi się żeby to była prawda. Sądzę, że wy postaci komiksowe też jesteście prawdziwi po prostu musiał być jakieś konwent i najbardziej się identyfikujecie z postaciami i ich ideologią tak samo Sowieta, który był tym PRLowskim Kapitanem Milicji... To wszystko jakaś masowa iluzja Zagórskiego nic, co nam tam pokazywał nie jest prawdziwe - Powiedział Adam zdecydowanym tonem wyraźnie będąc w fazie zaprzeczenia.

Wstał z półprzysiadu do wtóru serwomotorów kombinezonu - Gdzieś tutaj musi być ukryte źródło iluzji - Powiedział i ruszył na poszukiwania czegoś niepasującego do reszty wystroju najprędzej spodziewał się kogoś podłączonego do rurek w stylu ludzi z Matrixa. Pewnie jakaś nieszczęsna osoba z Placu Zwycięstwa, której sztucznie dopalają moc, aby odwrócić uwagę świata.
 
Brilchan jest offline  
Stary 06-02-2020, 00:31   #197
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Każdy miał nieco inny pogląd na obecną sytuację, niemniej wymiana poglądów trwała krótko i była rzeczowa. Każdy zadeklarował swój wkład, zaś nikt inny nie protestował. W końcu szukali nie wiadomo czego nie wiadomo gdzie. Wiedzieli jedynie tyle, że znajduje się w tym budynku.

Wszyscy wpadli na klatkę schodową i tam się rozdzielili. Jedynie Witold popędził na dół. Reszta skierowała się ku górze rozpoczynając poszukiwanie anomalii w nienaturalnie pustym budynku. Gdyby wszystko funkcjonowało jak należy, byłaby tu przynajmniej ochrona. Takich obiektów nigdy nie zostawiało się niepilnowanych. Ten tymczasem był całkiem wyludniony. Jak podczas apokalipsy zombie. Puste korytarze, puste gabinety, puste pokoje. Oraz porządek lub bałagan taki, jaki zostawiliby pracownicy tuż przed wyjściem do domu.

Bury przeskakiwał po kilka stopni na raz i już chwilę później znajdował się na parkingu. Nie było tam ani jednego samochodu. Jarzeniówki na suficie migotały lekko. Widok był lekko niepokojący, ale były żołnierz nie miał czasu się nad tym zastanawiać. Metodycznie przeczesywał wzrokiem halę o suficie wspartym na potężnych kolumnach aż w końcu znalazł odpowiednie drzwi. Wejście z ostrzegawczym trójkątem i znakiem elektryczności. W kilku potężnych, wzmocnionych susach dopadł do nich. Były zamknięte. Naparł na nie barkiem. Nie ustąpiły. Uderzył ponownie i jeszcze raz. Metal najpierw zazgrzytał, a potem ustąpił z hukiem.

Niewielkie pomieszczenie skąpane było w ciemności. Obraz noktowizyjny włączył się automatycznie ukazując gąszcz kabli zamkniętych w szafach z pleksiglasowymi drzwiami, a także panel sterowania oraz generator awaryjny. Podszedł do tego ostatniego i kilkoma szarpnięciami odłączył wyłączył go z obiegu.

Nagle ziemia zaczęła drżeć. Na piętrach przeszukiwanych przez pozostałych trzeszczały biurka, dzwoniło szkło, postukiwały długopisy.

Witold nie zważając na przeciwności dopadł do panelu zaczynając przełączać i pstrykać wszystko, co wyglądało mu na wyłączniki.

Wszystkie włączone do tej poty światła zgasły w niechybnej oznace powodzenia akcji Burego. Trzęsienie ziemi wzmagało się. Krzesła na kółkach jeździły po podłodze, stoły podskakiwały. Ledwie trzymali się na nogach. Jedynie amortyzatory w egzoszkielecie Adama pozwalały mu na względnie stabilne poruszanie się. Z sufitu spadł panel powierzchni podwieszanej.

Ochroniarz sprawdził wszystko. Był pewien, że powyłączał co trzeba, a jednak wciąż świeciła się jedna dioda sygnalizując włączone zasilanie w pomieszczeniu na siódmym piętrze. Metalowe drzwi waliły co chwila w ścianę, ale pancerz Batmana wspomagał zachowanie równowagi do tego stopnia, że nie musiał się niczym przejmować. Coś musiało znajdować się na siódmym piętrze.
Odwrócił się gwałtownie. Cała hala skąpana była w zielonej, noktowizyjnej poświacie.

Batman nie odzywał się, ale pozostali powinni go usłyszeć. Siódme piętro. Wskoczył na podskakującą mu pod nogami klatkę schodową i popędził w górę.

Spider-Man pomagając Patricii także wskoczył na schody. Za nim był Adam oraz Angela. Siódme piętro. Szli tak szybko, jak mogli. Istniało coraz większe prawdopodobieństwo zawalenia się budynku. Piąte. Gdzieniegdzie na ścianach pojawiały się pajączki pęknięć. Szóste. Jeszcze jedno. Półpiętro. Siódme. Wpadli na korytarz pogrążony w ciemności. Monitory, które siłą podłączonych do nich kabli jeszcze utrzymywały się na biurkach jeden po drugim z trzaskiem rozbijały się o podłogę, gdzie dodatkowe wstrząsy dopełniały dzieła zniszczenia.

W oddali dostrzegli światło. Zataczając się, chwiejąc i upadając popędzili w tamtym kierunku. Zza zakrętu po przeciwnej stronie korytarza wypadła jakaś postać. Batman. Nie... Bury. Zręcznie przeskakiwał nad zalegającymi na podłodze śmieciami jedynie od czasu do czasu asekurując się muśnięciem ściany dłonią.

Wpadł do środka jak pocisk. Pozostali byli tuż za nim. Wskoczyli do środka i... upadli. Wszyscy poza Witoldem i Adamem wspomaganych przez siłowniki i amortyzatory. Nie było to jednak spowodowane wyjątkowo silnym wstrząsem, a... ich zanikiem. Nagłym i całkowitym.


Znajdowali się w sali szpitalnej z oknem wychodzącym na miasto. Było zasłonięte zasłoną w misie i lizaki. Na podłodze pokrytej linoleum znajdowało się jedno łóżko. A na nim jeden pacjent. Chłopiec mógł mieć nie więcej niż dziesięć lat. Był podłączony pod sprzęt monitorujący stan organizmu.

Obok, na stołeczku siedziała półprzezroczysta kobieta głaszcząca dłoń dziecka. To musiała być jego matka. Jej oczy wpatrywały się w leżącego, lekko rozczochranego chłopca z niewysłowioną troską. Zdawała się nikogo nie widzieć.

- Coś tu... - odezwał się Spider-Man. Kiedy obejrzeli się na niego, stał z wyciągniętą do przodu ręką. Nie było jej. Kończyła się rozmyciem na wysokości łokcia znajdującego się w progu. Kiedy ją cofnął ukazała się w całości, nienaruszona. Spróbował wystrzelić pajęczynę, lecz po przekroczeniu progu zniknęła.

- Mieliście rację - powiedział Parker w przypływie nagłego olśnienia.

- Wszyscy mieliście rację. Ten chłopiec musi być źródłem. To pomieszczenie... nie może się tutaj dostać nikt, kto nie istnieje na prawdę. To dlatego starowinka z książką po przeleceniu nad budynkiem zniknęła. Jak moja ręka i pajęczyna. To dlatego niebo jest tutaj bardziej fioletowe niż gdzie indziej. Naturalnie jest niebieskie, ale Sowieta jakoś zmusił je do zmiany barwy na czerwoną. Tyle, że tutaj, w okolicy tego pomieszczenia jego moc nie działa. Tak jak moja pajęczyna. Na tego chłopca nie działają żadne efekty nieistniejących osób... - zamilkł.

- Nieistniejących... - dodał i zdjął maskę. Wyglądał na nieprawdopodobnie smutnego. Spojrzał na swoje ręce.

- Chcesz, żebym ci coś poczytała? Może kolejną część przygód Batmana? - sięgnęła na stolik i podniosła powieść graficzną. Pod spodem znajdował się wysłużony zeszyt. "Kapitan Żbik. Portret pamięciowy."

- Gotham City. Rodzice idą z synem po brudnej ulicy miasta. Chyba wracają do domu. Narrator mówi. "Kiedy dorastasz tutaj, w Gotham... Mam na myśli to, że kiedy rzeczywiście jesteś wychowany w jego sikach i dymie coś... nie wiem... coś się z tobą dzieje." Skręcają w ciemną uliczkę. "To nie jest tak, że zaczynasz to lubić. Siki to wciąż siki. Dym to nadal dym. To jest bardziej tak, jakbyś się tym stawał." Rodzina jest szczęśliwa. Tata obejmuje synka, a mama się uśmiecha. "Przestajesz to postrzegać jako coś zewnętrznego, bardziej jak część ciebie. Radości tego są twoimi radościami." Pojawia się ręka trzymająca broń wycelowaną w rodzinę. "Zmartwienia tego są twoimi zmartwieniami." Tym człowiekiem jest pan w brudnym, białym podkoszulku na ramiączka i złotym naszyjnikiem. "Powstaje. Upada. Jak ty. Było zepsute. Było maltretowane. Jak ty." Tata wychodzi przed mamę i syna z wyciągnięta pojednawczo ręką. Bandyta uderza tatę w brzuch. Mama i synek krzyczą. "I dlatego ugina się tak jak ty się uginasz. I musisz to wybaczyć tak, jak musisz wybaczyć samemu sobie." Zbir chwyta mamę i przyciska ją do muru. "Siki i dym, to wciąż mnie ma." Syn upada. "I ciągle czuję się jakbym wymiotował, kiedy czuję swąd najgorszych z nich. Tak jakbym potrzebował wydostać się z tego jakąkolwiek drogą." Tata też leży i nie może się podnieść, bo w jego stronę jest wycelowany pistolet. "Ale będąc w tym miejscu wiem... Skądś wiem do czego to wszystko zmierza." Syn krzyczy i płacze, ale nie może nic zrobić. "Rozumiem, że to wszystko jest też we mnie." Zbir chwyta... złoty łańcuszek mamy? - zamilkła na chwilę, by napić się wody stojącej w szklance na stoliku.

- Czy Martha Wayne nie miała pereł? "I jakoś to... to czyni mnie lepszym." Zbir próbuje zerwać mamie łańcuszek. "I zamiast wymiotować oddycham głębiej." Zbir celuje pistoletem w głowę mamy. "I uśmiecham się." Jakaś czarna ręka chwyta złodzieja za rękę. Pistolet wypada. "I wykrzykuję to głośno..."

- "Nie." - odezwały się dwa głosy. Jeden pochodził od matki. Drugi należał do postaci w czerni stojącej na korytarzu.

- Oh! Pojawił się Batman! I powstrzymał tego człowieka przed zrobieniem krzywdy rodzinie! - kobieta uśmiechnęła się szeroko i zmierzwiła chłopcu włosy. Pogłaskała po policzku. Przytuliła. Nie mogła go wypuścić z objęć.

- Dominik Leśniewski. Śpiączka. Podejrzewam, że jego mocą jest chwytanie śpiących i nieprzytomnych ludzi, których wciąga do swojego świata. Wydaje mi się, że nieświadomie. Jego świat jest zbudowany na podstawie komiksów i dlatego niektóre prawa fizyki nie działają tutaj tak jak powinny. Dla osób z jego świata ten stanowi realne zagrożenie. Żelazny Sowieta jest czymś w rodzaju systemu obronnego, białej krwinki organizmu. Nikt, kto jest częścią tego miasta nie może wyrządzić chłopcu krzywdy, ale obcy mogą. Dlatego pod postacią kapitana Żbika wyczuwa zagrożenie i próbuje je zneutralizować. Początkowo pokojowo, wciągając w wykreowaną przygodę. Umysł Dominika podświadomie wyczuwa zagrożenie dla siebie. Teraz jesteście w miejscu, gdzie jest nietykalny dla nas oraz bezbronny dla was. Nie jesteśmy rzeczywiści, Peter. Ale to nie oznacza, że nie istniejemy. Nie ma za to żadnych wątpliwości, że Dominik zabija ludzi niezależnie czy są obcy, czy nie. I będzie to robił dalej. Moim zdaniem nieświadomie, ale jednak. Trzeba go powstrzymać.

Spider-Man odsunął się nagle.
- Wiedziałeś! Od początku wszystko wiedziałeś!

- Nie. Podejrzewałem. I nie od początku. Nie wszystko. Nie zabijałbym ludzi... Chyba, że nie byłoby żadnej nadziei. Wtedy... Nie wiem... - spojrzał na śpiącego spokojnie chłopca. Wyglądał tak, jakby się uśmiechał.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 06-02-2020, 05:03   #198
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
- Tak miałem racje - Ucieszył się Adam - Słuchajcie to biedny dzieciak zrobił wielu ludziom krzywdę, ale nie miał złych intencji i w sumie dobrze się z nim bawiłem... Mam pewien pomysł. Chciałbym mu opowiedzieć historie. Słyszeliście o "podróży na wschód"? Chińska mitologia tak naprawdę proto - komiks chciałbym spróbować opowiedzieć mu historie małpiego króla bez urazy ale oryginał bije was w kwestii zajebistości na głowy panowie - Stwierdził z uśmiechem patrząc na Petera i Bruca.

- Pomyślałem, że zacznę od wersji klasycznej a potem opowiem mu o Dragon Ballu i smoczych kulach może wtedy namówimy go, że już koniec zabawy i trzeba magicznie naprawić wszystkich rannych i wskrzesić zabitych? Nie wiemy czy ci wszyscy wymordowani faktycznie umarli w realnym świecie może też wpadli w śpiączkę czy katatonie i da się ten proces odwrócić ?

- Siedzimy w tym razem nie chcę nic robić bez waszej zgody, ale mam zaliczony fakultet z pracy z dziećmi, uczyli mnie jak zająć i zainteresować maluchy na studiach mam też młodszego brata, któremu niejadaną bajkę opowiedziałem... Po za tym, moje myśli zaczęły krążyć w naprawdę złe rejony po tych tragediach... Zacząłem się zastanawiać nad pójściem na układy z mordercą i służbami, które teraz mnie będą chciały zabić tym bardziej. Pewnie będę potrzebował zatrudnić ochroniarza... Ten szkrab, przypomniał mi, że w tym całym gównie przyda się mieć odrobinę idealizmu -Westchnął.

- To jak pozwolicie mi się sprawdzić w roli Bajarza? - Zapytał.
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 10-02-2020 o 22:18.
Brilchan jest offline  
Stary 08-02-2020, 23:20   #199
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację


Angela stała i patrzyła. Widziała szpitalne łóżko, chłopca i matkę. Jednocześnie jednak wcale ich nie widziała. Przed jej oczami rozgrywały się sceny, które miały miejsce na zewnątrz. Sceny które miały miejsce wcześniej. W uszach zaś rozbrzmiewały słowa Batmana. Zatem miała rację, nadal leżała pod stertą gruzów rezydencji Papy, gdzieś tam, w realnym świecie. Ten zaś świat, w którym teraz przebywali był efektem mocy tego chłopca, mocy której nikt nie kontrolował. Teraz, przynajmniej dla Angie, pozostawało pytanie czy ci, którzy zginęli dzisiaj, zginęli naprawdę, w realnym świecie, czy tylko tutaj, w tym dziwnym tworze porażonego mocą umysłu. Ta wątpliwość była jedyną rzeczą, która utrzymywała dziewczynę w miejscu. Gdyby nie to, nie bawiłaby się w opowiadanie bajek, w delikatne podejścia. Przymknęła by oko na zrozpaczoną matkę, na to, że dzieciak w sumie nie zrobił niczego złego świadomie, a jedynie był naczyniem dla tych potworności. Gdyby nie to, to skorzystałaby z broni, którą wciąż przy sobie miała. Nie była złą osobą, a przynajmniej nie uważała się za taką. To jednak, co stało się na zewnątrz, co być może nadal się działo w innych częściach miasta. Ludzie… Dorośli i dzieci, kobiety i mężczyźni, starzy, schorowani czy nawet nienarodzeni. Oni umierali okrutną śmiercią, podczas gdy przyczyna tego wszystkiego leżała sobie tu, w łóżku, słuchając opowieści o superbohaterach.

- Jaka jest szansa na to, że ci ludzie umarli naprawdę, w naszym świecie. Jaka jest szansa na to, że ich śmierć odbyła się tylko w tym? - Zapytała w końcu, ignorując w dużej części propozycję Adama i zwracając się do Batmana. Odpowiedź na nie była w tej chwili bardzo, ale to bardzo istotna. Umysł Angie powoli odcinał się od sumienia, przygotowywał. Jedna śmierć by ocalić setki. Mniejsze zło.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 10-02-2020, 21:42   #200
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Na pytanie zadane Batmanowi odpowiedział Adam - A skąd on ma wiedzieć? To twór podświadomości dzieciaka sam przed chwilą powiedział, że miał podejrzenia, ale nie pewność, bo skąd Dominik miałby to wiedzieć? Ma jeszcze mniej zrozumienia i kontroli niż wy ? Może zwabiając go zabijemy siebie i wszystkich innych którzy jeszcze żyją ? - Nagle zauważył, że jego, zarąbisty egzoszkielet zaczął się rozpływać jakby był zrobiony z mgły. Szybkim krokiem podszedł do krzesła stojącego obok łóżka, Domiego i ciężko na nim usiadł, gdy był już blisko poczuł ból w stopie, z której znikło zabezpieczenie.

- Uff, kostka dalej skręcona. Na dwoje babka wróżyła może żyją a może każda rana to jakieś obrzęk na mózgu? Może właśnie mam jakąś bliznę w regionie mózgu odpowiadającym za czucie stopy a tam umierają ludzie, w czym nieumyślnie wzięliśmy udział... Nie mamy pojęcia, jaki jest zasięg jego mocy on sam o tym nie wie... Neil Gaimana powiedział kiedyś że mamy prawo i obowiązek opowiadać stare historie w nowy sposób. Spróbuje więc to zrobić i naprawić tym samym zło które się stało - Przeczyścił gardło i mimo bólu kostki udało mu się w kilku podskokach podsunąć do młodego.

Nachylił się nad jego łóżkiem i zaczął spokojnym głosem mówić mu do ucha na studiach miał cykl zajęć Edu, który dał mu uprawnienia do pracy w bibliotekach szkolnych i młodzieżowych. Składało się nań wiele przedmiotów między innymi: Retoryka, podstawy psychologii klasycznej, psychologia rozwojowa dziecka, planowanie i przeprowadzanie zajęć dydaktycznych oraz historia sztuki. Musiał zaliczyć praktyki, podczas których czytał książki dzieciakom o wiele bardziej rozbrykanym niż ten maluch w śpiączce był wiec przygotowany do realizacji tego pomysłu....

- Cześć Dominik bardzo fajnie się dzisiaj dzięki tobie ubawiłem. Wytańczyłem się za wszystkie czasy, więc w ramach podziękowań chciałbym ci opowiedzieć historie o pierwszym super bohaterze, o którym mama ci raczej nie czytała. Jest fajniejszy niż Batman, Spider-Man a nawet Kapitan Żbik! A nazwa się Małpi Król Son Wu Kan - Ciepłym miłym wyćwiczonym głosem zaczął opowiadać chłopcu najśmieszniejsze fragmenty z Podróży na Wschód starochińskiego traktatu. Starał się skrócić tą kobyłę do fragmentów skupiających się na walce, które mogłyby zachwycić małego chłopca. Pamiętał jednak żeby podkreślić też zabawniejsze momenty i te wszystkie klisze, które zapożyczyli z mitów twórcy współczesnej komiksowej mitologii:


[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=61nuXrvqNgI&list=PLu12FFIlClyKtchM83TYOXva ngbcXETgj[/MEDIA]


Gdzieś z tyłu głowy świtało mu, że być może, gdy on tu opowiada bajkę tam gdzieś mogą umierać od zadanych ran ludzie... Zignorował tą myśl po pierwsze i tak nie miał na to wpływu. Jeżeli ta zagrywka się uda miał jeszcze szanse im pomóc, ale wiedział, że musi to rozegrać poprawnie.

- Małpi Król i jego towarzysze walczyli z wielkim złem jest dużo tego typu opowieści ale najważniejsze że nawet gdy podczas bitew zostali ranni niewinni zawsze zbierali siedem magicznych smoczych kul z pomarańczowego kryształu i wzywali potężnego smoka Shong Longa i prosili go żeby wyleczył rany wszystkich rannych i wskrzesił tych którzy zginęli w walce bo podobnie jak Kapitan Żbik byli dobrymi ludźmi i tak jak Spider-Man używali swoich magicznych mocy odpowiedzialnie nawet jeżeli trochę się powygłupiali po drodze - Na koniec nieco oszukał i pożyczył sobie inspiracje od Akiro Toryamy.
Przez chwilę chciał tak jak w anime dodać o tym żeby wskrzeszać i leczyć tylko dobrych ludzi, ale zrezygnował z tego szczegółu, bo nie ufał w kompas moralny młodego, którego podświadomość stworzyła Cyber Stalina.

Przez chwilę zastanowił się czy nie sprzedać informacji o tym dzieciaku Wajchę... Jasne tamten był amoralnym mordercom, ale ktoś musi zabezpieczyć tego malca żeby nie ściągał w świat wyobraźni więcej niewinnych. Jeden rzut oka na Pajęczaka uświadomił mu, że nie może zrobić tak złej rzeczy. Dziecięca podświadomość potrafi być niewinnie okrutna, co udowodniła mordercza parodia komunizmu, lecz Sosnowski musiał niechętnie przyznać, że ta przygoda nauczyła go wiele i przypomniała, kim powinien starać się być. Nie zamierzał rezygnować z zemsty na Zagórskim, ale teraz będzie miał więcej zasad.

Może warto wsadzić dzieciaka do Klatka Faradaya? Zadziałała na Witolda, więc może i tu pomoże? Albo spróbować poprzez Patrycje znaleźć jakieś kontakt rządowy? Nie ufał Smitowi ani temu, co rządy świata mógłby zrobić z tym dzieckiem, ale trzeba ochronić Dominika a świat osłonić jego mocą może to byłby pierwszy krok we współpracy z jakąś agencją skoro zrezygnował już z pomysłu sprzedawania niewinnych i patrzenia do końca życia za plecy pod fałszywą tożsamością, co proponował Wajcha.

To wszystko jednak pieśń przyszłości teraz mógł się jedynie modlić żeby jego historia przekonała Dominiczka a jego moc nad świadomym śnieniem była tak potężna jak miał na to nadzieje...
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 10-02-2020 o 22:23.
Brilchan jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:52.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172