Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-01-2007, 22:20   #11
 
Esco's Avatar
 
Reputacja: 1 Esco ma wyłączoną reputację
Mortar spal. To byl bardzo dlugi i niezmacony niczym sen. Spal tak i spal... az sie w koncu obudzil. A raczej zbudzilo go jakies dudnienie czy tez chrobotanie. Pierwsze co poczul, to przerazliwe zimno. Nie otwierajac oczu wymamrotal, na wpol spiac jeszcze.
- Manka, napal w piecu, bo zimno w chalupie jak w psiarni...
Chcial zasnac dalej, gdyz czul sie nadal zmeczony, ale jakos nie mogl. Ciagle to dudnienie jakies czy chrobotanie, jakby z gory...

"Kot! Kot na pewno!" pomyslal ze zloscia Mortar i siegnal reka ponad siebie, gdzies, gdzie mialo znajdowac sie rzekome kocisko. Jego reka natrafila w koncu cos zywego. "Udusze kurwysyna! Inaczej przeca spac nie idzie!" pomyslal Mortar po czym szarpnal kotem z calej sily i cisnal nim gdzies na bok. Dalo sie slyszec nieboski pisk, a zwierze najwidoczniej umknelo.

"No! Tera to sie wyspie, jak trza!" pomyslal Mortar i przekrecil sie na bok. ale wciaz zasnac nie mogl. Nagle jak cos nie zaczelo lomotac, wrzaski jakies i huk wystrzalu - "Zaczelo sie! Gdzie moja kosa?" pomyslal i wyskoczyl z lozka jakby go sam diabel gonil. Przebil sie glowa przez warstwe ziemi i wypelzl z dziury.

- Ekhyyy... ekhem... ekhrrrr.....! - zaczal kaslac przeokrutnie, a z jego ust wylatywaly kleby kurzu. "Zaraz zaraz... pomyslal... cos tu jest nie tak". Spojrzal w dol.
- O Kyrje Elejson - gnaaaty... O Chryste Elejson - ziebra... - patrzyl wstrzasniety na siebie gdy nagle ujrzal stojace przed nim umorusane w ziemi, krwi i innych swionstwach brodate monstrum z psem i dwururka.

- AAAAAAAAAAAAAAAAA !!!! Lucyper !!! Ratunku !!! Gdzie moja kosa??? Zabierzcie go ode mnie!!! - wydarl sie wnieboglosy i zaczal biegac wkolko w poszukiwaniu schronienia, starajac sie przy okazji zemdlec ze strachu...
 
Esco jest offline  
Stary 13-01-2007, 00:07   #12
 
Harv's Avatar
 
Reputacja: 1 Harv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie coś
Dziad borowy był tak zajęty witaniem się z ukochanym pieskiem, że zapomniał o całym świecie. Nagle przez warstwę mchu, piachu i miodu w jego uszach przebił się dźwięk wystrzału. Podniósł głowę, i zobaczył wystraszoną twarz jakiegoś człowieka. Głośno zaburczało mu w brzuchu, człowiek uciekł. Wyprostował się i rozejrzał powoli- podwójny totenkopf, blady młodzieniec stojący na wzgórzu, świecący kosteczkami Mortar i człowiek z rozbitą głową.leżący obok dziwnie wyglądającej na uniżoną kapliczki. I jeszcze ksiądz. Żużel pisnął

Nie martw siem maluśki, wiem, że z głodu popiskujesz se - weź sobie tego co tam rymsnął. Ja padliny nie tykam, a ten już śmirdzi. wskazał na kapliczkę. Spojrzał w stroną kogoś wyglądającego na księdza.

Oo, tyn wyglondo na mondrego człowieka. Moży un zna siem na lekarstwie. Coś mnie w gnatach łupie. Posuń się, dobry człowieku - powiedział do Mortara formułkę, którą zawsze wypowiadał, gdy ktoś zastępował mu drogę. Nic nie zrobim Ci, nie bój nic. Postarał sie uśmiechnąć.
 
__________________
Nie chcę ukojenia, które mogłoby mi odebrać skruchę, nie pragnę uniesień, które wbiłyby mnie w pychę. Nie wszystko, co wzniosłe, jest święte, nie wszystko co słodkie - dobre, nie wszystko co upragnione - czyste, nie wszystko co drogie - miłe Bogu.
Harv jest offline  
Stary 13-01-2007, 01:42   #13
 
Esco's Avatar
 
Reputacja: 1 Esco ma wyłączoną reputację
Po tych słowach Mortar uspokoił się nieco. Zdjął (a raczej oderwał z trudem i z brudem) z głowy czapkę i zamiótł nią po ziemi kłaniając się nisko. W tym momencie jednak na widok kości wygłodniały Żużel puścił się biegiem w jego stronę i zakleszczył najeżoną kłami paszczę na lewej piszczeli.
- AAAAAAA... gryzieee... gryzieee... - Mortar zaczął znowu biegać wkółko, tym razem z Żużlem przyczepionym do nogi.
- A żeby cie tak chuju na śmierć zagryzł! - doszedł do jego kościstych uszu (których w zasadzie nie było) jakiś krzyk zza nagrobka.
- Osz to kurew chędożona, ja mu zaraz... AAAAAA... gryzieeee - próbował odgryźć się śmiertelnikowi Mortar. Lecz w odgryzaniu z całej trójki najbieglejszy okazał się być Żużel, który za nic w świecie nie chciał puścić swojej nowej spiżarni.

W końcu silne wierzgnięcie wysłało Żużla w krótki lot zwiadowczy, zakończony katastrofą lotniczą po spotkaniu z jakąś obtłuczoną kapliczką. Mortar skoczył natychmiast do dziury w ziemi, z której dopiero co wypełzł, wsadził tam czache i zaczął grzebać łapami. W końcu znalazł to czego szukał. Wyciągnął z dumą osadzoną na sztorc kosę. Drzewiec co prawda rozsypywał sie pod najlżejszym dotykiem, a odgłos chrupania, jaki wydawały jedzące go korniki można było usłyszeć na kilometr - ostrze jednak, choć pokrytę rdzą i śniedzią, nadal budziło respekt.
- No, tera niech podejdzie! Żarłoczna swołocz!

Mortar podszedł w końcu w stronę dziada borowego i ukłonił się nisko.
- Zawżdy to przyjemność poznać tak zacnego pana. Moja familija brzmi... eee.... yyyy - starał się przypomnieć sobie jak miał na nazwisko. "Hmm... żona to Mańka, córa zaś Helena, kotu Mruczek, wujowi zaś Wacław. A mnie?" Spojrzał kątem oka na nagrobek i posmutniał jakby. No tak. Był martwy jak nic. Popatrzył na swoje obgryzione przez Żużla piszczele.
- Ja.. eee... szkieli... - Mortar wahał się przez moment.
- Szkieli? - wymruczał zdziwiony nieco dziad borowy unosząc krzaczastą brew.
- Ha ha! To tylko sie mówi - "Szkieli". A na prawdę na krzcie nam Mortar dali! - rozpromienił się uśmiechnięty, gdy w końcu rozszyfrował napis na nagrobku i odkrył swe imię.
 
Esco jest offline  
Stary 13-01-2007, 03:31   #14
Cep
Banned
 
Reputacja: 1 Cep nie jest za bardzo znany
Solidny, oprawiony w czarną skórę dziennik formatu A4. Na przedniej stronie widnieje napis, okraszony orłem trzymającym w szponach swastykę, wykreślony gotyckim pismem w języku niemieckim: "Pamiętnik nieżycia SS-Untersturmführer'a - Ludwiga Heintze"

************************************************** *************************

Strona 3

Po likwidacji dysydenta opuściłem dymiącego jeszcze Mausera C96 i zacząłem rytmicznie uderzać nim o kościaną dłoń. Przeklęty księżulo zachował swe marne życie! Donnerwetter! Te przeklęte pistolety zawsze muszą zacinać się w złym momencie. Jednak to prawda ,że semickie wieprze sabotują niemieckie fabryki broni negując niezawodność aryjskiego przemysłu zbrojeniowego. To nie wróży nic dobrego. Gott mit Uns!

************************************************** *************************

Nieumarły nazista rzucił pistolet na ziemię i począł z furią wdeptywać go w ziemię obcasami skórzanych oficerek. Nagle nienaturalny podmuch eterycznego wiatru zrzucił mu oficerską czapkę z totenkopfem. Szkielet, czując się dziwnie zaniepokojonym, zaklął parszywie i schylił się po swoją własność pstrykając gnatami. Wtem jego wzrok zogniskował się na zbiorowej mogile i mrożącym krew w żyłach (gdyby jeszcze je posiadał, razem z płynącą w nich cieczą) napisem ,,Nieznanych żołnierzy, poległych w latach 1939-45, dzięki którym nasz kraj wyzwolił się spod jarzma Niemieckiego". Ludwig padł na kolana... począł z przemieszaną goryczą furią rwać kępki trawy rzadko porastające cmentarną glebę. - Katastrophe! Wymamrotał z trudem. - Ruin und schande...

************************************************** *************************

Strona 3 cd.

Po przeczytaniu pisu wygrawerowanego na stalowej tablicy zbiorowej mogiły dowiedziałem się ,że Polska wyzwoliła się spod panowania III Rzeszy. To nie mogła być prawda, zbyt okrutna i przerażająca... Zebrało mi się na mdłości. To musiało być semickie kłamstwo mające odwieść mnie od mojej świętej misji. Chociaż... jeśli jest w tym choć trochę prawdy to musiałem ją poznać za wszelką cenę. Dodawałem sobie otuchy powtarzając w myślach ,że jestem Niemcem, dumnym aryjczykiem a Nam dane jest zatriumfować nad wszelkimi podrzędnymi ludami. Mimo ,że ten padół łez i goryczy był jak Narrenturm, wieża szaleńców, mój chłodno-rozsądkowy aryjski umysł nie poddał się napadom przesiąkniętego strachem i słabością zwątpienia!


************************************************** *************************

Szkielet podniósł się z klęczek trzaskając stawami. Po chwili namysłu podniósł Mausera C96 z ziemi i schował go z powrotem do nadgniłej kabury. Lepiej czuł się z bronią, nawet jeśli była uszkodzona. Wymamrotał złowrogo - Ich bin immer kampfbereit! Zaczął rozglądać się po mogilnym polu walki, uważnie lustrując wzrokiem pozostałych przy życiu cywili, w celu zlokalizowania osobnika mogącego posiadać informacje o rzeczywistym przebiegu działań militarnych i stanie infrastruktury wroga. Niepokoiła go myśl ,że nie dowie się niczego wartościowego od tych słowiańskich obdartusów... Wbrew wszelkim wyrokom losu miał zamiar dowiedzieć się jak daleko prawdziwe są słowa wyryte na upiornej mogile. To wszystko zaczynało napawać go odrazą.

Niespodziewanie jego wzrok przykuł, zauważony kątem oczodołu, wysoki, blady młodzieniec w płaszczu z kapturem. Ludwig wiedziony niewidzialną siłą ruszył ku niemu, urzeczony jego obmierzłą aparycją i aurą która go otaczała. Całkowicie zignorował i jakby zapomniał na moment o pozostałych bywalcach cmentarza. Było coś dziwnego w tym mężczyźnie, coś co przyciągało Ludwiga z siłą której nawet jemu samemu ciężko było się przeciwstawić. Naszło go niepokojące przeczucie... Jeśli ktokolwiek jest tu coś wart, to z dużym prawdopodobieństwem tą osobą jest ów tajemniczy jegomość.
 
Cep jest offline  
Stary 13-01-2007, 15:40   #15
 
Harv's Avatar
 
Reputacja: 1 Harv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie coś
Dziad świsnął przez dziurę w piersi.Zły psiak! Zajmij się tym mienskiem, jak żem Ci powiedział! Krzyknął w stronę psa Zbigniew, wskazując na martwe truchło, leżące tam, gdzie była wcześniej kapliczka. Odwrócił się z powrotem w stronę sparaliżowanego strachem księdza i złapał go najdelikatniej jak umiał za ramię. Jego oczy rozpoznały koloratkę Oo, witom mości dobrodzieja, znu siem pan na felczerstwie? Bo mni cuś jakieś choróbsko chyba wzięło. Pokazał swoje ręce i palce zielonemu na twarzy księdzu. A tek wogle tom głodny. powiedział do siebie, co dodatkowo przestraszyło człowieka, którego trzymał.
 
__________________
Nie chcę ukojenia, które mogłoby mi odebrać skruchę, nie pragnę uniesień, które wbiłyby mnie w pychę. Nie wszystko, co wzniosłe, jest święte, nie wszystko co słodkie - dobre, nie wszystko co upragnione - czyste, nie wszystko co drogie - miłe Bogu.
Harv jest offline  
Stary 13-01-2007, 16:59   #16
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Ludwig Heintze
Idąc w stronę jegomościa zobaczyłeś również napis po drugiej stronie pomnika. Sam nie jesteś pewien, który zszokował cię bardziej:
,, Pamięci Niemieckich żołnieży poległych na naszych terenach. Świeć panie nad ich duszami, albowiem przed tobą wszyscy są równi"
Gdy doszedłeś do jegomościa, okazało się, że to manekin w czarnym płaszczu... tylko skąd u licha on się tu wziął?

Zbigniew Kozon
Dwóch meneli chyba zrozumiało, e nie jesteś urojeniem spowodowanym winem. Jeden zaczął biegać w kółko wymachuąc rękami, ale zachowanie drugiego było naprawdędziwne. Jego wzrok wytrzeźwiał w momencie. Z kieszeni wyjął worek soli (skąd on ją wziął?) a z drugiej srebrną łyżeczkę. Rozsypał sól wokół siebie, w kształt okręgu, ściskając w dłoni srebrną łyżeczkę jakby była bóg-wie-jakim orężem. Ksiądz zwiotczał ci w rękach. Smród znacznie przedawkowanego wina mszalnego został zabity przez odór uryny. To sienazywa pech...

Mortar
Dziwne, ale twoja kosa była idealnie ostra, mimo tego, że jakiś czas pod ziemią leżała


Hanna
Chyba ktoś usłyszał twój krzyk, gdyż zostałaś wraz z trumną wywleczona z grobu przez... kapliczkę. Chyba rozumiesz z tego coraz mniej...


Zombie Zenek
Udało ci się wywlec trumnę Hanny, ale niestety kapliczka rozpadła się na cztery części
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline  
Stary 13-01-2007, 17:48   #17
Nansze
 


Poziom Ostrzeżenia: (0%)
Nina siedząc na jednej z cmentarnycg figur z ciekawością przyglądałą się tym zabawnym wydarzeniom. Zaczęła się śmiać, aż spadła z rzeźbionego anioła na którym siedziała. Największy ubaw miała z księdz.-Głupi klecha!-Wrzasneła, gdy ten zwiotczał w rękach zombiego.
Podleciałą do chłopaka, który dzierżył łyżeczkę.-A co grób sobei chcesz już tym kopać?-I zrobiła dość powarzną minę, zakładajac splecione ręce na klatce piersiowej. Lewitowała 5 cm nad ziemią.
 
 
Stary 13-01-2007, 18:53   #18
 
Tammo's Avatar
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację


W pewnych sprawach po prostu należy być uczciwym. Na przykład, jeśli zabijemy kogoś w egzorcystycznym transie, na pewno uda nam się wygnać zeń demony, jakie w nim drzemały, prawda? Możemy zatem nie czuć się winni jego, przypadkowej w końcu, śmierci.

Na wszelki jednak wypadek - a także dlatego, że dobrze jest się pokazać - dobrze byłoby, jeślibyśmy takiej osobie zafundowali naprawdę rzetelną kapliczkę nagrobną. Poszperawszy chwilę w pamięci, ksiądz proboszcz przypomniał sobie, że Zenek zawsze lubił czerwień, zapytał więc grabarza, czy ma jakiś czerwony kamień nagrobny. Grabarz miał. Marmurowy. Ksiądz zadowolony popił herbatkę (grabarzowa zawsze parzyła doprawdy przepyszną herbatkę z rumiankiem) i powiedział, doskonale. Biorę.

Grabarz powiedział cenę.

Pewną chwilę i jedną wytartą herbatkę później, ksiądz zapytał - już ostrożniej, nauczony doświadczeniem - czy grabarz ma może INNY czerwony kamień, bo Zenek to tak, niespecjalnie no za marmurem przepadał.

Grabarz pokiwał ze zrozumieniem głową, rozsądnie decydując się nic nie mówić o tym, że ze wszystkich obowiązków przykościelnych Zenek najbardziej to lubił te związane z czyszczeniem marmurowych stelli. W końcu on też chciał zarobić.

Ugodzili się na piękny, wielobarwnie czerwony karkonoski granit. W jednej niemal bryle. Nadal jednak cena kosztowała księdza kolejną herbatkę oraz wysoce nieprzychylny wzrok grabarzowej. Nie było wyjścia. Wobec wzroku grabarzowej oraz strasznie dużej szmaty w jej dłoni, ksiądz podziękował za gościnę, i szybko się pożegnawszy wyszedł, obiecując dostarczyć pieniądze.

Na następnej mszy parafianie podzielili się niczym u zarania dziejów, na część męską i żeńską, kiedy doszło do składania ofiary. Ofiara bowiem była w intencji i na pogrzeb Zenka.

Mężczyźni, wiedzeni męską solidarnością, odmówili sobie pół rozrywki cotygodniowej. Każdy z nich złożył półtorej złocisza, rezygnując z połowy kufla lokalnego browara, pitego co sobotę "U Krzycha". Czuli się dumni ze swego chrześcijańskiego poświęcenia. Poczuli się bardzo oburzeni tym, że wiedzione cholera właściwie wie czym kobiety dały trzy razy tyle. Ten Zenek na pewno na tyle nie zasługiwał. W dodatku tak płakać... w kościele... podczas mszy... Nie przystoi, powtarzali sobie mężczyźni. Nijak nie przystoi. Poza tym zupełnie zbędne było dawać aż tyle.

Tak czy inaczej, starczyło nawet na krucyfiks na kapliczce, na dobrą, jesionową trumnę, wszystko to o powiększonych rozmiarach.*

Granit karkonoski jest najwytrwalszym rodzajem granitu. Potrafi znieść potworne siły, mówi się nawet, że gdyby w Karkonoszach miało być trzęsienie ziemi, to złoża granitu na pewno by to uniemożliwiły.

Dlatego, kiedy na oczach Hani mały lecący słoń zrobił to, co robią najlepiej małe lecące słonie***, kierując się w swoim ruchu ukośnym wprost na czerwoną kapliczkę, Hania, mając wiedzę na temat granitu karkonoskiego, miała wszelkie podstawy oczekiwać, że kapliczka zgrabnie zamortyzuje uderzenie.

I miałaby rację. Żużel zsunął się z niewielkim łoskotem, który spłoszył swym podobieństwem do trzęsienia ziemi stado wron żerujące kilometr dalej, otrzepał niczym najprawdziwszy pies (co wywołało daleko gorsze skojarzenia u startujących już wron, znacznie przyspieszając ich odlot, a parę najbliższych osób miało okazję ujrzeć jak z psa odpadają maleńkie fragmenty cielska) a następnie potruchtał do swego pana z powrotem, merdając zaostrzonym ogonem.

Niestety, granit karkonoski jest najlepszym granitem do rzeźby. "Dłutem jak w masło", jak mawiał o tej zacnej skale Rzeźba Żbik z Karkonoszy, jeden ze słynniejszych artystów regionu.

Ku rozpaczy Zenka, ilustrowanej jego głębokim, basowym NIEEEEEE!!, które zawstydziłoby Marka Hamilla w kluczowej scenie na Bespinie, kapliczka po machnięciach Żużla rozpadła się na cztery części.

A raczej rozpadłaby się, gdyby znów nie dostała rąk, które naraz poczęły łapać upadające części kapliczki, obejmować ją, odginać metalowe obejmy z krucyfiksu i próbować nimi objąć samą kapliczkę. Kiedy zaś obejmy okazały się za krótkie, silne szarpnięcie skłoniło je do zmiany zdania. Tj. długości.

Ten moment wybrał krucyfiks, by się przekrzywić, przez co kapliczka spoglądnęła na Hanię jakby przekrzywiając głowę, powolnym basem pytając:

- Oddychasz już? Jak tam ta astma?

* Starczyłoby nawet na marmurową "replikę" grobowca Tutanchamona**, którą grabarz miał "przypadkiem" na składzie ale ksiądz wolał nowy sprzęt grający na plebanii. Stary miał już pół roku i czasem radio trzeszczało jak się kręciło gałką.

** Plebania u grabarza zawsze miała dobre ceny.

*** Czyli zaSLOŃł SŁOŃce
 
Tammo jest offline  
Stary 14-01-2007, 01:38   #19
 
Esco's Avatar
 
Reputacja: 1 Esco ma wyłączoną reputację


Mortar pobrał kosę i ruszył dziarsko przed siebie. Niedawny huk wystrzału i wołania o pomoc jasno świadczyły o tym że się zaczęło. "Zaczęło się" pomyślał. "Tylko co się zaczęło... hmmm... co to sie miało zacząć? Coś ważnego - to na pewno... tylko co to miało być?" rozmyślał nadal, próbując dojść, co też takiego miało się wydarzyć. Znowu spojrzał na swoje wystające żebra. "Kości... kości... no taaak. Kościuszko! Tadeusz gadali że to ważne bedzie, historyczne... Ehhh... ten Kościuszko to zawsze mieli skłonność do przesady".

Nagle z rozmyślań wyrwał go widok dwóch podejrzanie wyglądających jegomościów. Jeden biegał wkółko, drugi zaś rozsypał sól wokół siebie, w kształt okręgu, ściskając w dłoni srebrną łyżeczkę.
- Ha! Mam was, darmozjady! - Mortar wyskoczył na nich z kosą drąc się przeraźliwie głośno.
- Ty tam - stójże i gadaj kim jesteś - Szkieli wymierzył drzewcem kosy nisko, w nogi biegającego wkoło gościa i ściał go kładąc na ziemię, aż wióry z drzewca się posypały. Stanął nad nim wznosząc kosę nad głową.
- No śpiewajże prędko! Moskal? Czy prusactwo chędożone? - oczodoły Mortara przybrały groźny wyraz. - A ty tam stój w miejscu spokojnie. Nie uczyła matula, że rozsypywanie soli przynosi pecha?

Nagle Mortar zauważył iż nowo poznany brodaty jegomość trzymał teraz jakiegoś księdza za fraki. Ruszył groźnie wywijająć kosą w tamtą stronę.
- A ty coś mi tu księdza dobrodzieja za sutanne ułapił? Puszczaj księdza, żydu! Ino raz! Bo zara przekrzcze kosą, że cie własny rabin nie pozna!
 
Esco jest offline  
Stary 14-01-2007, 10:25   #20
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację


- Aua! To bolało! - powiedziała sama do siebie gdy drzazga utknęła jej w pięści dłoni po czym beznamiętnie dodała
- A nie. Jednak nie bolało. - wzruszyła tylko ramionami i zaśmiała się gdy nagle poczuła jak trumna w której się znajduje zaczyna się poruszać. Złapała się obiema rękami za boki drewnianej trumienki po czym zamknęła oczy. Czując dziwne kołysanie i lekkość Hania poczuła się jak wtedy, skacząc z mostu zapomniała, że nie przyczepiła się do linki. Na szczęście miała przy sobie google więc, że bandżi nie wypaliło to przynajmniej sobie ponurkowała.

Gdy erozja zaprzestała swych działań Hanna otworzyła oczy. Zobaczyła iż trumna jest otwarta a nad nią pastwi się...coś?
- Ee...dzięki. Mam na imię Hanna. - zaśmiała się i jedną ręką złapała za głowe a drugą podała na przywitanie.
"Ożesz, ale on sexi" - zadrwiła w myślach i zadławiła własnym śmiechem po czym zaczęła kasłać.
- Już jest wporządku. Ej przypominasz mi Czesia z "Włatcy móch" na TV4. Jesteś taki słodki! - rzekła uroczo i złożywszy razem piąstki przesunęła je w kierunku brody i zaczęła się delikatnie kiwać to w prawo to w lewo ciesząc się niezmiernie. Gdyby miała ogon pewnie poleciałby gdzieś daleko. Zawsze chciała spotkać słodkiego zombie!
"Jaki on uroczy" - pomyślała po raz kolejny i nie mogła oderwać od niego wzroku.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:47.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172