|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
22-08-2007, 19:27 | #121 |
Reputacja: 1 | Johann powoli wstał i sprawdził czy jest cały, i czy niczego nie zgubił. "Zdaje się, że mieliśmy rację co do tej zagadki, rzeczywiście trzeba było zanurkować pod wodę i zamknąć oczy. Hmm... wydaje się, że jesteśmy w komplecie. A nie nie ma tego człowieka, Garreta chyba i skąd się tu wziął ten szlachcic, nie widziałem go w pobliżu, gdy płynęliśmy. mniejsza z tym; gdzie my teraz jesteśmy? Zdaje się, że to jakaś jaskinia. A tam dalej jest korytarz, a raczej dwa." Po paru krokach w stronę korytarza Johann zobaczył, że wszędzie są ślady łapek jakiegoś niewielkiego psa i małych, dziecięcych dłoni. Zdaje się, że Burza Alfreda podróżuje razem z twoją Ann Verenie. Oczywiście o ile są to ich ślady a nie czyjeś inne. Myślę, że powinniśmy za nimi ruszyć, w końcu już raz zaprowadziły nas do bezpiecznego miejsca, prawda?
__________________ Jeśli masz zamiar wznieść miecz, upewnij się, że czynisz to w słusznej sprawie. Armia Republiki Rzymskiej |
22-08-2007, 20:40 | #122 |
Reputacja: 1 | "Ehmm... jak przyjemnie..." - myślał Sumar błądząc w myślach. Nagle przebudził się. Byli wszyscy, większość wstała. "No tak zanurkowaliśmy. Utopiliśmy się..." - pomyślał. "Zaraz!" - Cholera jasna, mój topór! - wykrzyknął krasnolud zrywając się z ziemi na równe nogi, trochę był jeszcze otumaniony. - Psia krew! I żarcie! Na brzegu. - wykrzyknął, po czym zobaczył krwawe ślady psich odcisków - Psia krew... - dodał potwierdzającym głosem. - Niech no szlak trafi to wszystko, jak tu się dostaliśmy? - zapytał rozglądając się, po ścianach. - Hehe! Jaskinia! - zawołał uradowany krasnolud. Sam jeszcze nie wiedział co robi, czuł się trochę jak jakiś głąb totalny, który zatracił rozum. Rozglądając się tak po ścianach zobaczył jeszcze odcisk ręki małej dziewczynki. "No, to widać, że razem łażą..." - pomyślał, po czym usłyszał głos Johanna - Zdaje się, że Burza Alfreda podróżuje razem z twoją Ann Verenie. Oczywiście o ile są to ich ślady a nie czyjeś inne. Myślę, że powinniśmy za nimi ruszyć, w końcu już raz zaprowadziły nas do bezpiecznego miejsca, prawda? - Całkiem się z Tobom zgadzam. - odpowiedział - Dosłownie... całkiem. - powiedział do siebie. Alfred zawołał, że jakiś napis, czy coś gdzieś jest. "Kto przetrwał w swej wierze Do końca nie podglądając Ten dotarł w dużej mierze Śmierć swą przeżywając." "Hmmm. No, ja nie podglądałem. Dotarł w dużej mierze? Jeno nic o moim toporze. " pomyślał uśmiechając się lekko. Dopiero po chwili orientując się, że topora przecie nie ma pomyślał - "Choroba!". Rozejrzał się... - Co?! Znowu droga nam się rozdziela? - zapytał załamany, dokonując tego wielkiego odkrycia. - No choroba, mam dość - dodał śmiejąc się, to załamując na przemian. Chciało mu się śmiać... śmiać z bezradności. Trochę go to przerastało, ale jednocześnie coś go dalej ciągnęło...
__________________ Question everything. |
23-08-2007, 09:17 | #123 |
Reputacja: 1 | Alfred wziął od Verena świecący kamień. Nigdy nie widział niczego podobnego. Zastanawiał się jak to jest możliwe. W jaki sposób ten zwykły kamień zaczął nagle świecić jak latarnia. Trzymając kamień przed sobą podszedł do rozwidlenia. Spojrzał w jedną stronę, a potem w drugą. Wydawało mu się, że oba tunele niczym się nie różnią. Wszedł do prawego tunelu na kilka kroków. Rozejrzał się i wrócił. Następnie wszedł do lewego i także się rozejrzał. Nie było w tych tunelach nic nadzwyczajnego. - No panowie którędy idziemy? - zapytał wszystkich. - Na pierwszy rzut oka to wyglądają tak samo.
__________________ Nic nie zostanie zapomniane, Nic nie zostanie wybaczone. Księga Żalu I,1 |
23-08-2007, 09:44 | #124 |
Reputacja: 1 | Niziołek rozejrzał sie, obejrzał oba tunele. Za chwilę wrócił mówiąc: - No panowie którędy idziemy? Na pierwszy rzut oka to wyglądają tak samo. - A bo ja wiem. Obacz, czy ni mo jakiś śladów psa, abo dziewczynki Verena. Abo daj, ja obacze. W końcu górnikiem jestem, nie? - powiedział Sumar podchodząc do Alfreda, oglądając ściany. - A nie widział który z was mego toporca? Bo chyba ostawilem go tam, ale może gdzie jest. - zapytał jeszcze wszystkich.
__________________ Question everything. |
23-08-2007, 22:49 | #125 |
Reputacja: 1 | przepraszam za niewygodne spóźnienie Sandor rozejżał się po jaskini. " Ach, nie zdążyłem. Było się nie zastanawiać tak długo, czy ptaszek krążący nieopodal jest chowańcem Verena, czy może jednak nie... " - pomyślał z goryczą. - No panowie którędy idziemy ? - usłyszał z ust niziołka. - No a jakże, Alfredzie, chyba po śladach twojego pieska, czyż nie tak ? Przecież wszyscy pragniemy znaleść twoją sukę i bachora Verena - rzekł niezbyt uprzejmie z przesadnym sarkazmem. Był zły. Veren za szybko zawrócił, a także tamci nie potrzebnie wywoływali zamieszanie, które go ściągnęło. Nie udało mu się, a żadko coś mu się nie udawało, a on z pewnością nie lubił uczucia porażki.To przypominało mu młodość. Kiedy był ignorowany i lekceważony, krytykowany i wzgardzany. " O nie, to się nie powtórzy, a ci którzy wyrządzili mi krzywdy jeszcze usłyszą o Sandorze Magrane'nie, a wtedy...! " - z przepowiedni swojej zemsty wyrwał go przyjazny krasnal. " Przyjazny ? Cóż za niedorzeczność. Sandorze, ty nie masz przyjaciół, nie potrzebujesz ich. " A jednak... - A nie widział który z was mego toporca ? - Czy to było to coś czym grzmotnołem się w głowę po skoku ? - zachichotał nerwowo i potarł obolałą głowę - Widać z nurkowaniem poradziłbyś sobie równie dobrze z toporem jak i w pełnej zbroi płytowej ? Ech, krasnoludy... - uśmiechnął się. Poluzował w pochwach obie szable, był przygotowany, atmosfera zaraz mogła się stać... napięta.
__________________ Młot na czarownice. |
24-08-2007, 09:10 | #126 |
Reputacja: 1 | - Czy to było to coś czym grzmotnołem się w głowę po skoku ? Widać z nurkowaniem poradziłbyś sobie równie dobrze z toporem jak i w pełnej zbroi płytowej ? Ech, krasnoludy... - usłyszał od ważniaczka. "O co mu chodzi?" - pomyślał Sumar. trochę zdziwiło go to, co powiedział Sandor, jakoś nie mógł zrozumieć tej aluzji, czy to czym to było. "Ale choroba, ma racje, było brać ten topór." - Kruca, no musiało nas wywalić, aż tutej. - powiedział cicho do siebie. - Nawet nie wiesz co to był za Topór... - powiedział powoli, ze smutkiem i trochę złością Nagle krasnolud uderzył z całej siły pięścią w ścianę jaskini. Poczuł nagłą złość do siebie, że zostawił ten topór tam na brzegu. Nie chciał wyżywać się na innych, wiedział, że to nic pożytecznego nie przyniesie. Dlatego zawsze jak zdążył się opanować starał się swoją złość wyładować, na czymś co nie zaszkodzi innym. - Obra... - sapnął pocierając dłoń - ja tam nie wiem, czy chceta dalej odpoczywać czy... - przerwał machając ręka olewczo. - Eeh. A tak w ogóle, który nie ranny - zapytał wszystkich.
__________________ Question everything. |
24-08-2007, 12:06 | #127 |
Reputacja: 1 | - No a jakże, Alfredzie, chyba po śladach twojego pieska, czyż nie tak ? Przecież wszyscy pragniemy znaleźć twoją sukę i bachora Verena - Alfred usłyszał słowa szlachcica i spojrzał na niego. Rozłożył ręce pokazując, że nie wie którędy iść i powiedział: - Ależ panie ślady są tylko tam - wskazał na miejsce, w którym się obudzili. - Tutaj nie widać żadnych śladów. Ani w jednym tunelu ani w drugim. Ja nie wiem w którą stronę się udać. - Alfred był naprawdę nie zdecydowany. Nie zauważył żadnego znaku, który pomógłby mu podjąć decyzję. Korytarze wyglądały dla niego tak samo. Były tak samo ciemne tak samo wilgotne jak miejsce w którym się znajdowali. Oczywiście ściany nie były jak dwie krople wody, ale przecież to jaskinia.
__________________ Nic nie zostanie zapomniane, Nic nie zostanie wybaczone. Księga Żalu I,1 Ostatnio edytowane przez Kokesz : 24-08-2007 o 12:09. |
24-08-2007, 14:38 | #128 |
Reputacja: 1 | - Skoro nie widać dalej śladów, mamy dwie możliwości, ojej aż dwie, co te małe móżdżki zrobią nie będą się mogły zdecydować. O słyszę, iż już doszedłeś do siebie Arczi jak zwykle złośliwy doprawdy nie wiem jak mogę z tobą wytrzymać. Jeśli kiedyś zaczniesz być miły to będzie chyba znaczyło, iż to nie jesteś ty i podmieniono mi cię na coś innego – powiedział Veren z uśmiechem na twarzy spoglądając na stroszącego pióra szpaka. - Możemy iść jednym z tych dwóch korytarzy albo poczekać, aż Grry odzyska węch, ale może to jakiś czas potrwać, ponieważ zawsze traci na jakiś czas węch po dłuższej kąpieli. Ależ bardzo cieszę, iż jesteś z nami Sandorze widać wreszcie twoja prawdziwa naturę chyba charakteryzującą całą szlachtę. Nie wiem jak mogę tak długo tolerować twoje zachowanie. Kładę to jednak na karby zgubnego szlacheckiego wychowania, może jak pobędziesz trochę wśród ludzi twoje maniery się poprawią. Uważaj, słyszałem zgrzyt szabli w pochwie właśnie je poluzował. Jeśli coś ci zagrozi to go bierzemy tak jak uzgodniliśmy. Wiem o tym Arczi można się tego było spodziewać mości Sumarze, trochę problemów i to, co najgorsze wychodzi z tego młodzika. – w zamyśleniu Veren oczekiwał na reakcję. „Przydałoby się trochę brodę skrócić, bo za wiele paprochów się w nią chwyta. Zostaw ją w spokoju, to przydaje się. Arci ma racje zostaw Veren lepiej działać z zaskoczenia niech zawsze biorą cię za śmiesznego staruszka z długą brodą, sklerotyka mówiącego sam do siebie, rozmawiającego ze swymi zwierzętami. Z gładkim licem od razu by zobaczyli, iż nawet trzydziestki jeszcze nie masz. Wiem niezły kamuflaż, nawet nie wiedzą ile czasu zajęło opanowanie sztuczki z wypowiadaniem kwestii do was na głos przecież w ogóle tego nie muszę robić, nasza komunikacja jest szybsza od mrugnięcia okiem”. - Sumarze przecież toporzysko zostawiłeś na brzegu widziałem jak wskakiwałeś bez niego do stawu, też dziwiłem się dlaczego tak postąpiłeś pewnie taki miała wpływ ta polanka na ciebie.
__________________ Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę. Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem. gg 643974 Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975 |
24-08-2007, 15:59 | #129 |
Reputacja: 1 | - Sumarze przecież toporzysko zostawiłeś na brzegu widziałem jak wskakiwałeś bez niego do stawu, też dziwiłem się dlaczego tak postąpiłeś pewnie taki miała wpływ ta polanka na ciebie - usłyszał Sumar. - Ano właśnie o to chodzi, cholera jasna. Sam nie wiem, czemuż go tam zostawiłem. Może i ta polanka, może i coś innego. Toć ja go zawsze jak oka w głowie pilnuje, a tera tak o sobie go... ehh. - mówił zły krasnal, prawie przez zęby. Myślał, dlaczego to zrobił. "Może ta dziewczynka mi go zwróci..." - miał głęboką nadzieję. Działo się tu tyle dziwnego, że aż miał tego dość, ale gdyby nagle topór wyskoczył z wody, to i byłby nawet zadowolony.
__________________ Question everything. |
24-08-2007, 17:38 | #130 |
Reputacja: 1 | -Myślę magistrze, że powinniśmy ruszyć już teraz, którymś z korytarzy. Chociaż możemy poczekać nic nas na razie nie pogania. Z tego co pamiętam mówiłeś na polanie, że ten twój wilk nie mógł wyczuć tam zapachu, bo ten był wszędzie. Sądzę że tutaj będzie tak samo. To który tunel wybierzemy jest chyba obojętne, dla mnie i tak oba wyglądają tak samo.- Johann z powrotem usiadł na skale, nie sądził aby ta dyskusja, gdzie pójść szybko się zakończyła. Zresztą nie było się po co spieszyć tym razem mieli czas na zastanowienie się, nie musieli podejmować decyzji w sekundę.
__________________ Jeśli masz zamiar wznieść miecz, upewnij się, że czynisz to w słusznej sprawie. Armia Republiki Rzymskiej Ostatnio edytowane przez John5 : 24-08-2007 o 17:41. |