Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-01-2008, 15:46   #61
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
Ona nie żyje... ona nie żyje...

Te słowa wciąż kołatały się w głowie Kasi od czasu gdy zobaczyła, że ta dziewczyna, którą niosła... to tylko jej zwłoki. Co innego zabić jakiegoś bandziora, ale ta kobieta... przecież Kasia nawet nie wiedziała czym ona zawiniła i czy naprawdę była złą osobą. Mimo tego musiała pomóc ja ukryć pod stertą gazet. Life is brutal, a death nawet bardziej.

Dziewczyna robiło wszystko co jej kazano. Nieść trupa? Niosła. Przykryć trupa? Przykryła. Iść za Sonią? Poszła. Tylko do czego to wszystko dąży? Prędzej czy później wszystko się wyda, tam było tyle świadków. Wszyscy widzieli jak wynosili tę kobietę.

I ten ksiądz. Przyszedł cały we krwi innego księdza. Co to za chory zakon? Bo chyba nie wszyscy księża latają ze spluwami. Ten jednak okazał sie nie być jedyny, ten jego kumpel pewnie też nie raz zabijał. To było zbyt dziwne by Katarzyna potrafiła to objąć swoim niedouczonym umysłem. Usiadła na podłodze po turecku i zaczęła bawić się swoimi włosami.

- Że tak spytam... o co właściwie chodzi? Kim ty jesteś księżulku, i kim był ten twój kolega, czym zajmował się was zakon? Kim była ta zabita kobieta? I czego oni od nas chcą? - Kasia patrzała pytająco na księdza, czuła że on zna wszystkie odpowiedzi.
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher
Redone jest offline  
Stary 31-01-2008, 17:39   #62
 
Geisha's Avatar
 
Reputacja: 1 Geisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumny
Blanka wpatrywała się w kartkę jak zaczarowana, z trudem powstrzymując łzy piętrzące sie jej pod powiekami. To nie może być prawda... jej Karolek? Przecież on... po prostu nie może... być przestępcą! Przecież... przecież on zrobił stronę internetową dla schroniska dla zwierząt i nie wziął za to ani grosza! Aktualizował ją po nocach... Przecież pamiętała, jak przed pierwszą wizytą u jej rodziców pocił sie ze strachu. Pamiętała, jak sie jej oświadczał, jak mu drżał głos i trzęsły sie ręce. Nosił na barana dzieciaka sąsiadki. Ten uroczy, wyrozumiały chłopiec NIE MÓGŁ być przestępcą!
Ale... Blanka nie pamiętała, czy kiedykolwiek powiedział coś więcej o swojej pracy niż: nudna, nie zainteresuje Cię... Tak na dobrą sprawę wcale nie wiedziała, czym sie zajmował, co robił. Te telefony po nocach "z pracy", zjazdy, z których wracał niewyspany. Kiedyś przeglądała, co ma na swoim domowym komputerze i zdziwiło ją, że nie ma tam nic. Nic z pracy. Same głupoty... A przecież nie raz siedział nad "pracą" po nocach...
Nie, to niemożliwe! Przecież mięli wziąć ślub, planowali wspólne życie, chcieli mieć dzieci... Na pewno by jej tak nie oszukał! Bo jeśli to prawda... przecież on wiedział, że ona szuka tych ludzi. Wiedział, musiał wiedzieć, kim był morderca Wróbelka! I nic z tym nie zrobił? Przecież on i jej przyjaciółka bardzo sie lubili! Nie mógł być aż tak wyrachowany... Blanka czuła, jak jej serce na zmianą zamiera i wali tak, jakby miało pęknąć. W głowie jej huczało...
Blanka spojrzała na księdza.
- To jakaś pomyłka, prawda? To.. to coś, co to w ogóle za informacje? Skąd je masz?? od kogo je masz, te... brednie. To pomyłka jakaś musi być... - spojrzała na niego z nadzieją, ale nie zobaczyła w jego oczach nic, co mogło by ją pocieszyć.
- To pomyłka... - szepnęła jeszcze raz cicho. I zaczęła płakać. Strasznie, rozpaczliwie...
 
__________________
Oto tańczę na Twoim grobie;
Ty, który wyzwałeś mnie od Aniołów...
Geisha jest offline  
Stary 04-02-2008, 14:34   #63
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Sonia siedziała nadzwyczaj cicho, przeglądając papiery, które wyjęła z neseseru księdza. Gdyby zgromadzeni w jej salonie ludzie znali ją, wiedzieliby, że to tylko pozorne wyciszenie. Ot spokój przed burzą. Najlepiej w takiej sytuacji było zostawić ją samą, lecz... nikt tutaj tego nie wiedział. Każdy skupił się na sobie i swoich wątpliwościach, a tymczasem przez głowę dziewczyny przebiegały tysiące myśli. Tysiące wątków, które teraz łączyły się w całość. Wraz z kolejnym listem, kostka rubika zazębiła się, rażąc oczy swymi barwami.

Szczęść Boże!

Mam wspaniałe wieści Ojcze Jerzy. Udało mi się natrafić na ślad Twych dzieci – córki i syna. Młodzi, mimo śmierci matki, radzą sobie nadzwyczaj dobrze, mają nawet jakiś własny interes i to tutaj! W Krakowie! Na dniach powinienem zdobyć dokładny adres. Póki co wiem, że dziewczyna to Sonia, chłopak – Radosław.
Postaram się zdobyć informacje jak najszybciej, zdaję sobie sprawę Ojcze ile to dla Ciebie znaczy. Niech no zresztą Twe dzieci Cię poznają – to dopiero będzie radość. Radość, na którą Ojciec zaprawdę zasłużył. Pan wszak wynagradza swe najwierniejsze sługi.

Błogosław mnie Ojcze i módl się za mnie
G.


W głowie huczało, oczy zasnuła dziwna mgła. Nagle wszystko wokoł przestało istnieć. Nie było pościgu, nie było trupa, nie było związanego Cygana na dywanie, nie było dwóch kobiet. Był tylko on – facet z koloratką.

Jerzy miał coś już odpowiedzieć Kasi i Blance, gdy nagle usłyszał ryk wściekłości, po chwili zaś został przewrócony przez drobne, szamoczące się ciało.

Sonia rzuciła się na klechę, drąc jego odzież i drapiąc dotkliwie twarz i szyję.

- Nikt cię tu nie zapraszał, rozumiesz? Nie masz prawa tu być! Czego chcesz? Czego ty kurwa chcesz ode mnie teraz?! Sprawdzić co wyszło po tym jak włożyłeś chuja? A może pierdolcu masz ochotę przelecieć własne dziecko?! Wynoś się! Wynoś sie z mojego życia!!!


Nie opierał sie. Dziewczyna zamierzyła się do potężnego uderzenia pięścią w twarz Jerzego, lecz zawahała się. Z jej oczu trysnęły łzy, a ona sama jakby zwiotczała, opierając się rękami o pierś mężczyzny i zwieszając głowę tuz nad jego twarzą. Wielkie jak grochy łzy kapały na oblicze księdza, drażniąc swą słonością świeże zadrapania.

- Dlaczego? Dlaczego teraz? Mogłeś ochronić Radka, mogłeś go uratować... Teraz jest już za późno...

I wybuchła głośnym, przejmującym szlochem.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 04-02-2008, 16:38   #64
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
Jerzemu najwidoczniej umknęła obecność w neseserze drugiej koperty- skupił się na tej pierwszej. Większość materiałów zgromadzonych przez Dominika w aktualnej sytuacji wyglądała na nieprzydatne- były to różnego rodzaju zeznania świadków i protokoły nielegalnie wyniesione z posterunków policji w całym Krakowie, dokładne metryki podejrzanych i wszystko inne, co mogło się przydać w walce z przestępcami. W tej chwili najważniejsza była jedna kartka, ten swoisty graf, "drzewko zależności". Dominik wykonał świetną robotę...

- Mój przyjaciel jeszcze nigdy się nie pomylił. Te informacje są pewne, proszę pani.- oznajmił zdecydowanie Jerzy słysząc pełen rozpaczy głos Blanki, po czym przez chwilę spoglądał jej w oczy, jakby oczekując wyjaśnień. Chociaż powoli sam się domyślał, o co może chodzić...

- Powoli, proszę pani.- odezwał się, gdy po chwili zaczęła pytać i Kasia- Cały nasz zakon ma imię Świętego Jerzego, to grupa smokobójców. Walczymy ze Smokiem, tyle, że ze Smokiem współczesnym- z grzechem, występkiem i złem tego świata. Walczymy w sposób bezpośredni- bo po długich latach walki słowami i modlitwami Bóg nakazał nam wziąć sprawy w swoje ręce. Niektórzy po prostu nie umieją właściwie korzystać z wolnej woli...

- A co do całej sprawy, z przykrością muszę powiedzieć, iż głównym ich celem jestem ja, panie zaś wplątane są w to dodatkowo, rzec można- przez przypadek. Podczas strzelaniny w sklepie zamordowaliśmy syna jednego z najważniejszych gangsterów Krakowa
- wskazał delikatnie na wyciągnięte z walizki dzieło brata Dominika- Gangster rozpoznałby pewnie tylko mnie, lecz wy panie...

Nie dokończył. Przerwał mu ryk i atak Soni.

Nie bronił się, dawał córce zadawać sobie kolejne ciosy. Oto kolejna część jego cierpienia, oto kolejny przystanek jego pokutnej drogi krzyżowej. Już po chwili dziewczyna była cała we krwi- mieszaninie tej Dominika, od której lepił się cały płaszcz księdza i tej jego samego- w furii samymi paznokciami poważnie poraniła jego ciało.

A potem usłyszał o Radku. Usłyszał o nim w czasie przeszłym i natychmiast przebudził się na nowo. Chciał zacząć pytać, chciał zacząć krzyczeć, chciał odrzucić Sonię i odszukać tą zagubioną ze stadka owieczkę. A potem spojrzał na nią. Miała takie same oczy, jak jej matka...

- Przyszedłem tak szybko, jak tylko mogłem...- szepnął, delikatnym ruchem wycierając łzę córki. Powoli, delikatnie, ze strachem- doskonale wiedział, iż w tej chwili Markowska była niczym jadowity wąż, który przy jednym złym ruchu jest zdolny zabić.- Musiałem cię poznać... Jestem słaby, jestem jedynie marnym człowiekiem, nie mogłem umrzeć ze świadomością, iż na świecie żyje moja córka... Chociaż już nie jestem tym, kim byłem.

Pogładził dziewczynę po policzku. Skóra niszczona regularnie przez dym papierosowy, ale ciągle tak gładka. Czym w oczach Boga Jerzy zasłużył na skarb, który odkrył dopiero w tej chwili?

- Możesz mnie nienawidzić. Jeżeli zechcesz, nie opuszczę cię już nigdy. Mogę też odejść. Możesz...- cicho stęknął, wyciągając spod kolana dziewczyny rękę i zaczął szukać nią czegoś za plecami, w swoim futerale, którego zawartość teraz wbijała mu się w plecy.

Po chwili wyjął z niego pistolet. Trzymał go za lufę, by Sonia nie miała wątpliwości, iż nie ma zamiaru go użyć.

- Trzymaj. Ja rozpocząłem twoje życie niegodnie. Ty masz prawo zakończyć moje i nie będzie to grzech. Nie dla mnie. Po tych wszystkich latach masz do tego prawo...
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.
Kutak jest offline  
Stary 04-02-2008, 18:04   #65
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Nie odtrąciła jego ręki, gdy ocierał łzy z jej policzków. Może po prostu nie zwróciła na to uwagi?

Sonia trzęsła się na całym ciele, jakby w gorączce. Gdy Jerzy – jej ojciec - wsunął w dłoń dziewczyny pistolet, by mogła odebrać mu życie, wysunęła rękę po broń. Wahała się tylko chwilę.

„Ja... zrobię to!”

<<TRZAAASK>>

Z całej siły ręka Soni wybiła broń z dłoni księdza. Ta zaś przeleciała przez mieszkanie, trafiając w lustro, które w odłamkach posypało się na podłogę.

- Czy ty myślisz, że jeden nabój jest w stanie naprawić moje życie? Czy jest on w stanie zbudować mi dom dzieciństwa i unieważnić wszelkie złośliwości, jakich się nasłuchałam przez te lata? Czy ty... Zresztą to nie ma znaczenia... – dziewczyna jakby uspokoiła się i wstała, prostując obolałe ciało. Na jej policzkach wciąż widać było ślady łez.

- To nie ma znaczenia. – powtórzyła po chwili – Tak samo jak ty nie masz znaczenia. Nie uratowałeś mojej matki, nie uratowałeś mego brata... nie jesteś mi już do niczego potrzebny. Potrafię o własnych siłach stąpać po tej przeklętej ziemi.

Po tych patetycznych słowach, młoda Markowska skierowała się w stronę szafki, gdzie leżały papierosy i zapalniczka. Na zwnatrz była już zupełnie spokojna, nie licząc kopniaka, którego wymierzyła w brzuch Cygana.

- Nie gap się... – mruknęła, po czym zapaliła papierosa.

- Chce ktoś szluga?
– spytała, wysuwając paczkę w stronę zebranych.
 
__________________
Konto zawieszone.

Ostatnio edytowane przez Mira : 04-02-2008 o 18:06.
Mira jest offline  
Stary 05-02-2008, 20:17   #66
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
Kasia zmieniła pozycję, podgięła kolana pod siebie, objęła je rękami i tak obserwowała to co robi jej przyjaciółka. Nie zdążyła dobrze przeanalizować wiadomości od księdza o tym zakonie, gdy jej myśli pobiegły w kierunku tego co powiedziała Sonia. To jest jej ojciec?

Dziewczyna nigdy nie mówiła wiele o swojej rodzinie. Kasia z resztą także, to zbyt bolesny temat. Ale teraz Sonia odnalazła ojca. I ma mu za złe, że chciał ją odnaleźć i zobaczyć? Dziewczyna oparła głowę o kolana i próbowała przypomnieć sobie ojca. Pamiętała tylko krótkie urywki. Jak razem bawili się przed domem piłką. Jak kiedyś przyniósł do domu małego kotka. Ja czytał jej na dobranoc Małą syrenkę. Jak kiedyś ze szpitala zadzwoniono do mamy, że tata nie żyje.

Te wspomnienia nie bolały. Właściwie nie znała ojca, to było tak dawno temu. Ale oddała by wszystko by móc znów mieć przy sobie kogoś z rodziny. By znów mieć pięć lat i przytulać na kanapie małego kotka, gdy wraz z rodzicami oglądała bajki. A Sonia odrzuca swojego ojca. Tego Kasia by nigdy nie zrobiła. Zawsze należy dać drugą szansę. Pewnie wkrótce wściekłość jej przejdzie i spojrzy na sytuację pod innym kątem. Katarzyna postanowiła poczekać jak rozwinie się sytuacja, ale cieszyła się, że nie będą mieli kolejnego trupa, chociaż może to by coś rozwiązało skoro szukają właśnie jego.
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher

Ostatnio edytowane przez Redone : 05-02-2008 o 20:19.
Redone jest offline  
Stary 12-02-2008, 21:49   #67
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
Serce Jerzego płonęło. Jego córka odrzuciła go, lecz tego mógł się spodziewać- coś stało się jednak Rafałowi, coś okropnego... Chciał pytać, krzyczeć, wyciągać każdą informację z dziewczyny- wiedział jednak, że nic to nie da. Teraz tylko wybuchnie większą histerią, znów rzuci się na niego, wykrzyczy parę słów... Nie, musi poczekać, musi...

Jak masz pokonać Smoka, nie mogąc nawet okiełznać własnego życia?

Głęboki oddech pomógł duchownemu. Musiał się uspokoić, teraz był czas na działanie- później zaś poukłada swój żywot. O ile dotrwa do tej pory. Walka ze Smokiem była zadaniem od samego Boga, ważniejszym niż szczęście doczesne jego, ważniejszym nawet niż szczęście córki księdza...

- Porozmawiamy jeszcze. Musimy.- westchnął tylko, powoli wstając z ziemi- Ale teraz musimy zająć się całą tą sprawą... Nie ulega bowiem wątpliwości, iż jesteśmy w niej naprawdę głęboko. I nie wydostaniemy się z ciała bestii jaką jest zbrodnia bez rozprucia jej brzucha. Mówiąc krótko- z ofiar przypadkowego napadu musimy wszyscy stać się graczami, wojownikami. Nowymi smokobójcami.- mówił, zerkając na kobiety- Zajmiemy się kolejnymi postaciami z listy Dominika, jak znam takie sprawy, jeden doprowadzi nas do drugiej. I nie lękajcie się- to prawdziwa wojna, ale Bóg jest po naszej stronie...

Kątem oka spojrzał na uśmiechającego się z lekką drwiną Cygana.

- A teraz prosiłbym drogie panie o opuszczenie tego pomieszczenia. Oczywiście, to tylko moja delikatna sugestia- jednak mogą tu mieć miejsce rzeczy naprawdę okropne...- mruknął Jerzy, zakładając ciemne okulary. Powolnym krokiem zbliżył się do skrępowanego mężczyzny.

Twarzy "jeńca" pojawił się delikatny, pełen złośliwości uśmiech, a po chwili odezwał się po rosyjsku. Nie dokończył. Szybkie uderzenie smokobójcy zmiażdżyło jego wyglądający na wcześniej złamany nos. Po chwili przemówił, łamanym w prawdzie, acz nie tak źle brzmiącym językiem sąsiadów ze wschodu.

- Nie będzie tu pogaduszek. Opowiesz mi o paru osobach, wszystko co wiesz. Co do słowa. A potem, jeżeli Bóg będzie ci sprzyjał, przeżyjesz. Jeżeli wsparcia nie udzieli, zastrzelę cię.- z torby na kije golfowe wyjął swą nieodłączną strzelbę- Z tego. A jeżeli uzna cię za kompletnie nic nie wartego... Wtedy naprawdę pomęczysz się ze mną. Rozumiesz?

Więzień wybełkotał coś, co Jerzy uznał za odpowiedź.

- Wszystko nagram.- powiedział, kładąc na stoliku obok włączony dyktafon- A teraz opowiedz mi dokładnie o każdej z tych osób- przed oczy podetknął mu diagram przygotowany przez Dominika- Wszystko co wiesz. O nich, o swoim zleceniodawcy, o zleceniu. Każdy, kogo znasz ze światka jest dla nas ważny. No chyba, że chcesz poczuć, jak to jest tracić palec za palcem, a wcześniej jakie uczucie towarzyszy wbijaniu całych szpilek pod paznokcie. Dyskretne tortury. Niedyskretne będą tylko twoje krzyki...
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.

Ostatnio edytowane przez Kutak : 12-02-2008 o 22:02.
Kutak jest offline  
Stary 12-02-2008, 22:13   #68
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
Kasia zgadzała się że najwyższy czas zacząć działać, ale nie miała pojęcia od czego zacząć. Cieszyła się, ze ksiądz ma najwidoczniej jakiś pomysł, bo gdyby została z tym wszystkim sama chyba po prostu oddałaby się w ręce policji. Teraz ludzie w więzieniach nie mają tak źle. Mają co jeść, gdzie spać, czasem nawet radyjko maja w celi. To wcale nie takie złe warunki.

Kiedy jednak zrozumiała jaki jest plan Jerzego, zerwała się na równe nogi. Już ona coś wie o bólu, doświadczyła ich na własnej skórze. I chociaż było to tak dawno temu, wciąż ma wrażenie jakby to było wczoraj.

- Chcesz go skrzywdzić? - zwróciła się do księdza. - Jakim chorym popaprańcem ty jesteś? Co innego obrona, a co innego świadome krzywdzenie bez skrupułów. To też jest człowiek, nawet jeśli zły. Bóg kazał nam wybaczać prawda? Gdy ktoś cię bije nadstaw drugi policzek! A jeśli twoja dusza jest jednak tak czarna, to miej chociaż na tyle przyzwoitości i nie podawaj się za księdza.

Dziewczyna wręcz krzyczała na Jerzego patrzeć z zawziętością w jego oczy. Nikomu nie życzyła bólu, i nie czuła by się dobrze ze sobą gdyby po prostu pozwoliła męczyć tego człowieka i gdyby wyszła stąd jak gdyby nigdy nic.
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher

Ostatnio edytowane przez Redone : 12-02-2008 o 22:21.
Redone jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:13.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172