Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-11-2007, 19:05   #41
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
- A co jeśli policja tez jest skorumpowana?Sonia tylko tyle zdążyła rzucić w stronę Katarzyny, bowiem w słuchawce odezwał się kobiecy głos.

- Halo, Blanka? – wygrzebała szybko z pamięci imię rudowłosej.

- Taaak.

- Tu Sonia. Posłuchaj mnie uważnie. Jestem teraz u Kasi, tej kasjerki z marketu, kojarzysz prawda? Musiałam sprawdzić co z nią. Wygląda jednak na to, że mieszkanie jest obserwowane przez jakiegoś cygana. Zastanawiamy się właśnie co z tym zrobić...
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 30-11-2007, 21:18   #42
 
Geisha's Avatar
 
Reputacja: 1 Geisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumny
- Czyje mieszkanie? A tak, Kasi... - Blanka po chwili odzyskała pewność w głosie. - Jesteście pewne, ze jest obserwowany? Może... może moglibyśmy po Was podjechać? Jerzy, eee... Ojciec Jerzy umówił się już za pół godziny z jednym z... - spojrzała niepewnie na stojącego nieopodal Księdza. I wróciła jej właściwa dla niej pewność siebie. - Gdzie w ogóle jesteście? Spotkamy sie na mieście, tylko musimy wykombinować, gdzie. I powinnyśmy się wyrobić w pół godziny.
 
__________________
Oto tańczę na Twoim grobie;
Ty, który wyzwałeś mnie od Aniołów...
Geisha jest offline  
Stary 01-12-2007, 22:45   #43
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
Radował się Jerzy, iż w tej trudnej sytuacji spotka chociażby i brata Dominika- co by bowiem o nim nie mówić, była to osoba mu bliska, mógłby go nawet i nazwać "przyjacielem". I chociaż ksiądz nie miał zamiaru przeżywać publicznie dzisiejszych zdarzeń, więc z pewnością nie zwierzy się ze swych utrapień bliskiemu mu człowiekowi- chciał za to porozmawiać o czymś innym. O tym, kim jest ich przeciwnik i jak mogą posłać go wprost do nieba, wcześniej jednak mordując go w bolesny i zbawienny dlań zarazem sposób...

Czekał więc, siedząc w fotelu ustawionym bezpośrednio przed oknem i odliczając sekundy. Myślał naprawdę intensywnie. Czyjego syna mogli trafić? Dlaczegóż ten ktoś nie cieszy się, iż dziecko jego- mimo zejścia na złą drogę życia- dostało się w ten sposób wprost do niebios? Ból bowiem był zbawienny, a wszelkie istoty boże opętane przez Smoka po śmierci trafiały znów do swego dobrego pasterza... Czy ludzie byli tak opętani przez nowoczesne bóstwa, przez złowieszczy Internet, okrutną Telewizję, przez to "racjonalne podejście do życia"?

A przecież Jakub, po tym, gdy Bóg uczynił go wolnym, stał się także kulawym...

- Wychodzę. Będę za parę chwil, mam nadzieję. Tu masz mój telefon.- rzucił Blance, gdy w końcu wstał z fotela i zapisał na kartce swój numer. A potem powolnym krokiem opuścił mieszkanie, wcześniej jednak biorąc ze sobą futerał na kije do golfa z wiadomą zawartością.

Nie zwracał już uwagi na telefon Soni, który zaczął dzwonić, gdy opuszczał mieszkanie. Chciał po prostu spotkać się z Dominikiem.
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.
Kutak jest offline  
Stary 02-12-2007, 11:58   #44
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
- A co mnie do jasnej anielki obchodzą randki klechy?! – wrzasnęła znów Sonia , nerwowo chodząc po pokoju. – Posłuchaj, bo od tego może zależeć życie nas wszystkich, trzeba coś z tym zrobić! Kasia mówi, żeby dzwonić na policję, ale... oni też mogą być w to wmieszani. Kurde no, myślę, żę najlepiej spotkać się za kwadrans pod czerwonym mostem. Idź do kuchni, zobaczysz go przez okno. Tam są obluzowane płyty, możesz się za jakąś schować i... w razie czego zobaczyć kto nas śledzi i unieszkodliwić go. Co ty na to, Blanka?

Dziewczyna mówiła szybko, prawie jednym tchem. Teraz , gdy przerwała, spojrzała na Katarzynę, szukając u niej poparcia.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 02-12-2007, 14:45   #45
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
Kasia przysłuchiwała się rozmowie z rosnącym napięciem. Co robić, co robić? Sytuacja jak w tragedii greckiej, cokolwiek się zrobi będzie źle. Chyba po prostu trzeba wybrać mniejsze zło. Tylko która to opcja? Za która bramką czeka Zonk?

Kiedy Sonia spojrzała w stronę dziewczyny, ta zrobiła niepewną minę. Bo jeśli ten który ich śledzi to policjant, nawet jeśli skorumpowany, wyeliminowanie go ściągnie tylko jeszcze większe kłopoty. Tu nie można działać w pośpiechu i pod wpływem emocji, trzeba to przemyśleć na spokojnie. Kasia podeszła do Sonii i położyła jej rękę na ramieniu.

- Nie, nie możemy nic zrobić temu gościowi, to ściągnie na nas jeszcze większe kłopoty i tylko rozjuszy tego, który wysłał faceta za nami, kimkolwiek ta osoba jest.
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher
Redone jest offline  
Stary 02-12-2007, 18:22   #46
 
Geisha's Avatar
 
Reputacja: 1 Geisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumny
Blanka potrząsnęła głową z niedowierzaniem. Policja zamieszana?? jakim cudem Policja może być zamieszana w sprawę strzelaniny w sklepie w sposób inny, niż właściwy Policji? Widocznie dziewczyny wiedziały, zaobserwowały coś więcej.
Należało sie z nimi spotkać jak najszybciej... Uwagę o randkach blanka puściła mimo uszu.
- W porządku. Spotkamy się na poście. jeśli nie uda sie Wam zgubić tego cygana, nie zatrzymujcie się przy mnie, idźcie dalej, ja się nim zajmę. Opisz mi go jeszcze w miarę możliwości, żebym wiedziała dokładnie, który to. Acha, będę raczej sama...
- odpowiedziała, spoglądając przez okno. Most faktycznie był wyraźnie widoczny. Sonia wybrała dobre miejsce...
Wysłuchała jeszcze pobieżnego opisu tego faceta, który ponoć je śledził, i odłożyła słuchawkę.
Pomysł, żeby iść na Policję... One mogły. Fakt napadu, obrona własna, stres, same zgłosiły się na komisariat - mogło by to być poczytane za okoliczność łagodząca. Ale Blanka dobrze wiedziała, ze dla niej okoliczności łagodzących nie będzie. Strzeliła w twarz facetowi z nielegalnej broni. Po całej sprawie z wróbelkiem nikt nie uwierzy, że to był przypadek. Nikt. Nawet jej rodzina, nawet Karolek. Zobaczył by, jak przez ten czas go zwodziła i oszukiwała, że niby dała sobie spokój. Że cały czas polowała na tego gościa. Blanka nie wyobrażała sobie nawet tego, co by jej powiedział, jakby na nią patrzył. Z żalem, z wyrzutem... z bólem, z tą miną zbitego psa, od której zawsze krajało się jej serce. Blanka wolała sie zabić, niż pójść na Policję.
"Mam nadzieję, Wróbelek, ze chociaż Ty jesteś zadowolona..." - szepnęła Blanka, patrząc na zachmurzone niebo za oknem. Ale coś jej mówiło, że przyjaciółka patrzyła na nią z góry bardziej z wyrzutem niż radością. Blanka zamknęła okno i spojrzała na zegarek. Miała jeszcze trochę czasu. Włączyła telewizor, nastawiła na kanał MTV i starała sie nie myśleć...
Co to za cholerny cygan??
 
__________________
Oto tańczę na Twoim grobie;
Ty, który wyzwałeś mnie od Aniołów...
Geisha jest offline  
Stary 10-12-2007, 17:30   #47
 
mataichi's Avatar
 
Reputacja: 1 mataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie coś
Kasia/Sonia

Dziewczyny musiały działać szybko i sprawnie, jeśli chciały żeby ich plan się powiódł. Kasia wygrzebała parę swoich ubrań, w które szybko wskoczyła Sonia, byłe trochę za duże na jednak nieco drobniejsza dziewczynę, ale nie wyglądało to źle. Teraz były już gotowe do drogi, jednak obie stanęły przed drzwiami i zamarły wpatrując się w siebie nawzajem jakby nie były do końca pewne tego, co robią. Czas mijał nieubłaganie i trzeba było zrobić ten pierwszy krok, obie wzięły głęboki wdech i jak na komendę złapały za klamkę. Dotyk bliskiej osoby dodawał otuchy, razem nacisnęły klamkę i otwarły drzwi z taką siłą, że huk, z jakim uderzyły nimi o ścianę musiał być słyszany na całej klatce schodowej. Nikogo za nimi nie było, pusto. Kasia zamknęła drzwi na klucz i razem z Sonią szły już powoli starając się zachować pozory spokoju, w stronę auta.


Na zewnątrz również wydawało się czysto, żadnego śladu po podejrzanym typie, jedynie kilku zakapturzonych wyrostków paliło papierosy koło miejsca, które kiedyś można było nazwać placem zabaw.

„Czyżby Kasia się pomyliła i nikt jej nie śledził?”

Sonia odpaliła silnik i czarne punto powoli potoczyło się po osiedlowej drodze pełnej dziur. Dziewczyna klęła pod nosem za każdym razem jak koło natrafiało na fragment brakującego asfaltu natomiast Kasia wypatrywała znajomej twarzy, ale faceta w berecie jak nie było tak nie ma.

Gdy wyjechały na ruchliwsze drogi było już znacznie lepiej i dziewczyny czuły się o wiele spokojniejsze. Ulica Nowohucka jak zwykle była zakorkowana między innymi przez dziesiątki L-ek, które odjeżdżały z pobliskiego ośrodka ruchu drogowego, toteż wszystko wyglądało na to ze przyjazd na miejsce się przeciągnie.

Dziewczyny wykorzystały tą chwile żeby przyjrzeć się ludziom w samochodach za nimi…
gruby facet z nieogoloną gębą, którą można było dostrzec z kilkunastu metrów siedział za kółkiem starego jak świat tira stojącego na sąsiednim pasie i dłubał w nosie – a było to zajęcia tak dla niego zajmujące, ze nie zauważył zielonego światła na skrzyżowaniu i dopiero klakson małego Tico z tyłu sprowadził go z powrotem. Starsza pani w kapeluszy go pogoniła, ewidentnie się gdzieś śpieszyła, bo wrzeszczała w niebogłosy aż część niewyraźnych słów dotarła do Kasi i Sonii, na tylnym siedzeniu wiozła małe dziecko, które wtórowało jej krzykiem.

Dalej polonez z całą rodziną i srebrne volvo kierowane przez tlenioną blondynkę o długich pofalowanych włosach i ustach wymalowanych na krwistoczerwony kolor. Spojrzenia obu blondynek spotkały i Sonia zadrżała. Obca kobieta, uśmiechnęła się do niej i posłała całusa a potem jakby nigdy nic zaczęła się bezczelnie wpatrywać w tatuażystke. Przestała dopiero, gdy na jej ramieniu pojawiła się ręka osoby siedzącej za nią. Czy to możliwe?

Gdy po raz kolejny samochody ruszyły Sonia zwolniła i zrównała się z volvo jadącym na lewym pasie. Za wcześnie myślała, że wszystko jest już w porządku…choć widziała go zaledwie przez chwilę była pewna, że na tylnym fotelu samochodu blondynki siedzi Cygan.

- Jesteśmy śledzone, samochód obok- powiedziała do Kasi, która już miała przyjrzeć się lepiej pojazdowi, ale opamiętała się, w końcu nie mogła zdradzić, że wiedza o ogonie.


Gdy wyrwały się z korka Sonia nie zamierzała poprowadzić swoich prześladowców wprost do celu. Kluczyła i wybierała skróty tak, aby spróbować zgubić natrętów nie zdradzając przy tym swoich zamiarów. Chciała już wdepnąć gaz do dechy i pokazać im, kto jest lepszym kierowcą, ale ostatecznie postanowiła się dostosować do planu, jaki ustaliły razem z Blanką.

Były już prawie na miejscu, ale czarne punto tym razem nie skręciło pod blok na osiedlu Bohaterów Września tylko pojechało kawałek dalej stając niedaleko „Czerwonego mostu”. Dziewczyny z dużą niechęcią opuściły samochód, który dawał uczucie względnego bezpieczeństwa i udały się w stronę miejsca, w którym powinna czekać na nich Blanka. Cygan, już sam szedł pogwizdując w bezpiecznej odległości…

„Gdzie się do cholery podziała ta blondynka i samochód? No i gdzie jest Blanka



Blanka

Muzyka nie uspokoiła Blanki ani na chwilę, podenerwowana wyłączyła telewizor i zebrała się na wyznaczone miejsce. Była już tam po 5 minutach, z bliższa „Czerwony most” okazał się być zwykłym wiaduktem pomalowanym na czerwono, tak dawno temu, że farba odlatywała wielkimi płatami. Kobieta chodziła w kółko żeby wybrać dogodną pozycje, z której mogłaby zaatakować faceta, który śledził Sonię i Kasię. Czas leciał a dziewczyna nie mogła zebrać myśli – „Trzeba będzie improwizować, ale przynajmniej wiem którędy nadjadą”. Postanowiła czekać, w końcu ludzie, którzy dybią na nich nie wiedzą jak wygląda a więc to może być element zaskoczenia.

Blanka rozmyślała o dostępnych opcjach i nie zauważyła nawet jak minęło prawie pół godziny a po dziewczynach dalej nie była ani śladu. „Może już je ktoś dopadł?” Nie mogła i nie chciała dopuszczać do siebie takich myśli.

Po kolejnych 10 minutach umierała już z nerwów i po raz pierwszy pożałowała, że nie ma z nią tego szalonego klechy. Wtedy to pojawiło się czarne punto, które bez pośpiechu zaparkowało na małym parkingu. Kamień spadł z serca Blance, która już bała się, że Kasia z Sonią są już stracone. Te nie zauważając jej najwyraźniej kierowały się w kierunku „mostu”, zgodnie z planem a za nimi szedł facet w szarym berecie i czarnej kurtce. To był on, Cygan, o którym wspominała Sonia przez telefon. -„Jest mój.”


Jerzy

Zostawił rudą kobietę samą w mieszkaniu i pomaszerował w stronę przystanku. Na nim, jak co dzień był cały tłum ludzi upychających się do kolejno podjeżdżających tramwajów. „Okropny ścisk, zdecydowanie lepiej się przespacerować.” – pomyślał klecha zanim z jednego z zatłoczonych wagonów wyskoczył brat Dominik.



Młodzieniec ściskał w swoich rękach małą walizeczkę, porozglądał się nerwowo aż wyłowił sylwetkę Jerzego z całej zbieraniny ludzi i ze łzami w oczach rzucił się księdzu w ramiona.
- Szczęść Boże, jak dobrze ojca widzieć. – wyszeptał i zacieśnił uścisk a rana ramienia zabolała jak tak mocno, że Jerzy syknął z bólu. Dominik zauważył to i odstąpił od współbrata.

– Przepraszam nie chciałem – powiedział z miną zbitego kundla i dodał starając się zrehabilitować w oczach przełożonego. – ale mam ze sobą wszystko. – Potrząsał swoją walizką jak oszalały i ponownie dopiero po chwili uspokoił się

- Chodź za mną nie powinniśmy tutaj dłużej przebywać.
– powiedział dość surowym tonem Jerzy i smokobójca posłusznie udał się za nim. Ale najwyraźniej z nerwów rozplątał się język, na co dzień cichego Dominika, bo minęła niespełna minuta i znów zaczął ględzić o głupotach. Ksiądz rozumiał zdenerwowanie młodego doskonale, sam pragnął jedynie zemsty na ludziach, którzy ośmielili się podnieść rękę na braci z jego zakonu tym samym podnieśli rękę na samego Boga.

W drodze powrotnej dreptając po ubitej ścieżce przecinającej trawniki zobaczył - prawdopodobnie swoją córkę. Sonia wraz z tą drugą, nie mógł przypomnieć sobie jej imienia, jechały najwyraźniej z powrotem. Nie zwrócił już uwagi na srebrne volvo, które przystanęło na moment niedaleko dwójki zakonników i na oczy spoglądające w ich stronę z wnętrza samochodu.

Przed blokiem nie widać było dobrze znanego Jerzemu od wczoraj samochodu Sonii, ale najwyraźniej zastawiała je w innym miejscu. Już miał wejść na klatkę schodową, gdy usłyszał znajomy dźwięk odbezpieczającego pistoletu. Powoli wraz z Dominikiem odwrócili się i ujrzeli pękną kobietę, która celowała do klechy z małego „damskiego” pistoletu.



-No, no, kto by pomyślał, że łowy okażą się równie udane. - miała piękny głos anioła a nie diablicy, którą się okazała .- Ręce do góry i nie próbować mi żadnych numerów, jesteście równie cenni żywi, co martwi. – w lewą ręką wyszukała mały telefon komórkowy i patrząc się cały czas no swoje zdobycze wybrała numer.

- Tak szefie, mam go, tego gnoja, który załatwił wczoraj pańskiego syna, jesteśmy na…- nie zdołała dokończyć, Dominik rzucił się na nią. Kobieta nie spodziewając się ataku upuściła komórkę i oddała jeden strzał w kierunku nacierającego zakonnika…celny strzał. Młodzian upadając zdołał jednak przewrócić ciężarem własnego ciała Blondynkę na ziemie…

To była okazja dla Jerzego
 
mataichi jest offline  
Stary 15-12-2007, 13:40   #48
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
Usta Jerzego przez chwilę rozwarły się w niemym krzyku...

Sam fakt wysłania za nimi kobiety był dla dość konserwatywnego duchownego czymś dziwnym, niegodnym. Kobieta z bronią wymierzoną w niego wyglądała zaś dla niego bardziej groteskowo, niż strasznie. I chciał już spojrzeć na Dominika, uśmiechnąć się i rzucić szeptem jakieś półsłówko, kod jednej z akcji. A potem, korzystając z niewielkiego rozmiaru pomieszczenia, wypalić w kierunku blondynki tak prędko, jak umiał tylko Smokobójca. "Najszybszy katecheta na dzikim zachodzie", nazywał go młody brat Olgierd, przeraźliwie nadpobudliwy chłopak. Teraz zapewne już martwy.

A potem brat Dominik rzucił się w kierunku tej kobiety. Rzucił się po to, by ocalić życie swojego przyjaciela, wierzył w jego przeznaczenie- w to, iż to on ma ściąć ostatnią ze smoczych głów... Dlaczego? Dlaczego i on!? Kolejne pytania rozbrzmiewające w umyśle duchownego wprowadzały go w stan coraz większej histerii. Czy raczej wprowadzałyby, gdyż Jerzy nie mógł zmarnować tej szansy... Musiał działać.

Tak jak wtedy...

***

Długo lokalizowali Szarego, jak mówiono- "największego z kutasów". A słowa te w ustach ludzi mafii, w prawdzie pojmanych i skruszonych odpowiednimi prośbami i, gdy to nic nie dawało, cichymi torturami, oznaczały kogoś naprawdę groźnego. I gdy pewnej nocy podczas jednego ze zwyczajnych spacerów z bratem Dominikiem dostrzegli go wychodzącego z agencji towarzyskiej, nie mogli odpuścić tej szansy...

Szczał w bramie, jak zwykły śmieć. Dokończ i łapy na mur, rzucił Jerzy, stając za nim i wymierzając w jego plecy ze starego i dobrego wyciszonego Glocka. Szary, jak to każdy z ludzi mafii, musiał odwrócić się i wyrwać broń- a smokobójcy nie chcieli go zabijać, był im potrzebny. I wtedy, korzystając z chwili nieuwagi przeciwnika, Dominik rzucił się w jego kierunku, przygniatając go do ziemi.

Jerzy zaś wykonał standardowy zestaw ruchów w takiej chwili. Ciężkim butem natychmiast zgniótł mu rękę, w której trzymał broń, powodując przy okazji poważne złamanie. Krzyk mocno już zalanego gangstera zlał się w jedno z następnym, towarzyszącym mocnym ciosem w głowę- na tyle mocnym, iż jego wrzaski po chwili ucichły, a sam osunął się w otchłań nieprzytomności.

- Wstawaj, Dominiku. Kolejny smoczy łeb ucięty.- odezwał się Jerzy...

***

...lecz tym razem Dominik nie poderwał się radośnie do góry. Ręka kobiety wyglądała jakby wyjęta z maszynki do mięsa, przy okazji trzech ciosów kolbą strzelby księdza straciła sporą część swego piękna- teraz nieprzytomny wyraz twarzy był urozmaicony przez strużkę krwi spływającą z jej skroni.

- Dominiku... Żyjesz... To przecież jeszcze nie twój czas...- mówił Jerzy, powoli zdejmując ciało przyjaciela z nieprzytomnej zabójczyni.

Nie pamiętał, kiedy ostatni raz modlił się tak gorliwie o ludzkie życie.
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.
Kutak jest offline  
Stary 15-12-2007, 22:34   #49
 
Geisha's Avatar
 
Reputacja: 1 Geisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumny
Blanka wzięła głęboki oddech i przyjrzała się Cyganowi, idącymi za kobietami. Oceniła jego możliwości. Powinna sobie poradzić, wykorzystując element zaskoczenia, kilkoma prostymi ciosami, których nauczyła się na treningu. Jej Trener, Radosław, mówił w końcu, że nieźle sobie radzi. Bo tak było - pomagała jej determinacja, której i teraz miała w nadmiarze. Potrafiła znokautować nawet Banana, a to już sztuka.
Tylko... gdzie teraz? Blanka rozejrzała się dookoła. Ludzie nie było tutaj dużo, lecz w każdej chwili mógł znaleźć sie jakiś zabłąkany "świadek". Dlatego z żalem porzuciła myśl o zasadzce za czerwonym, całkiem sporym kontenerem. Pozostała wiec "dziura w moście", obluzowana płyta, dająca i miejsce na schronienie się, i na wrzucenie tam Cygana, o ile tylko w ogóle uda sie jej go obezwładnić...
Blanka wsadziła ręce do kieszeni płaszcza, a jej prawa dłoń natrafiła na zimną stal pistoletu. Poczuła sie pewniej - to prawda, co mówił jej trener - poczucie siły daje pewność siebie, i skłania do brawury. Dziewczyna uśmiechnęła się do siebie. Ruszyła pewnym, powolnym krokiem w kierunku mostu, zupełnie nie zwracając uwagi na idące w jej stronę Kasię i Sonię. Gdy tylko znalazła się pod wiaduktem, przyśpieszyła, i schowała się w dziurze powstałej po płycie. Jakiś szczur wybiegł stamtąd z piskiem, ale Blanka nie zwróciła na to najmniejszej uwagi. Wstrzymała oddech... Bardziej z powodu smrodu, jaki panował w jej kryjówce - ludzie są jak zwierzęta - szczają wszędzie. Ze zdziwieniem stwierdziła, że to właśnie smród w tym momencie jest jej największym problemem, a nie to, co za chwilę będzie musiała zrobić. Blanka wyciągnęła z kieszeni pistolet i złapała go tak, by łatwo mogła ogłuszyć faceta rękojeścią. W myśli przypomniała sobie wszystkie newralgiczne miejsca, w które trzeba zadać silny cios, aby choć na chwilę unieszkodliwić przeciwnika. Potem wystarczy już tylko silny kopniak w twarz...
Blanka stała, nasłuchując kroków...
 
__________________
Oto tańczę na Twoim grobie;
Ty, który wyzwałeś mnie od Aniołów...

Ostatnio edytowane przez Geisha : 16-12-2007 o 22:37.
Geisha jest offline  
Stary 27-12-2007, 17:17   #50
 
mataichi's Avatar
 
Reputacja: 1 mataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie coś
Jerzy

Życie jednak całkiem nie uszło z młodego Dominika, Jerzy wyczuwał jak w jego ramionach ciało współbrata unosiło się chwytając łapczywie powietrze w płuca. Młodzian straszliwie zakaszlał a z jego ust wyciekła malutka stróżka krwi.

-Przepraszam ojcze…jak zwykle wygłupiłem się…wybacz. – Mówił z wielkim trudem, co chwilę krwawy kaszel przerywał jego słowa. Złapał mocno za rękaw Jerzego i wbijając wzrok gdzieś w niebo ze spokojem dodał. – Wszystko, czego potrzebujecie jest w mojej teczce…dorwij ich i pomścij nas…- Nie zdołał jednak dokończyć, bezwładnie zawisł w objęciach klechy.

-Dominiku, DOMINIKU?! – zakrzyknął w gniewie i rozpaczy smokobójca żeby dopiero po chwili zauważyć, że brat Dominik jedynie zemdlał. Najwyraźniej nie miał zamiaru żegnać się z życiem, jeszcze nie teraz. Jego stan był jednak fatalny, potrzebował pomocy medycznej i to natychmiast.

Wtedy właśnie Jerzy usłyszał głos mężczyzny w leżącym od niego na wyciągniecie ręki telefonie komórkowym należącym to obezwładnionej blondynki. Jej stan było ciężko ocenić, jeżeli jeszcze żyła to musiała mieć naprawdę płytki oddech…

-Czy wszystko w porządku?! Co się tam do cholery dzieje?! Odpowiadaj natychmiast! – głos uporczywie domagał się wyjaśnień, wywołując w Jerzym coraz to większy gniew.

Kimkolwiek był ten facet on go dorwie…Ksiądz w pobliżu usłyszał odgłosy strzelaniny, zbliżały się w jego kierunku - „Co tym razem?!”



Blanka

Czy ten huk w oddali to był wystrzał?” – Nie miała czasu na zastanowienie, ponieważ obie dziewczyny przeszły obok nie zwracając najmniejszej uwagi na wyrwę w ścianie. Teraz przyszła kolej na Blankę, w napięciu oczekiwała nadejścia faceta, który miał śledzić jej „przyjaciółki”. Czuła, że zamiast strachu ogarnia ją coraz większe podniecenie powodowane zapewne przez adrenalinę i poczucie tego, że robi słuszną rzecz.

„A może po prostu zabijanie sprawia mi przyjemność, może stałam się taka jak ONI”

Gdy Cygan pojawił się bez żadnych oporów rzuciła się na niego mierząc kolbą pistoletu w jego kark. Miała przewagę zaskoczenia, ale zlekceważyła przeciwnika. W chwili, kiedy Cygan zablokował bez większego problemu jej cios i wykonał prostą dźwignię, przypomniała sobie jak sama trenowała dokładnie to samo. Banalnie proste posunięcie…

Było już jednak za późno i Blanka z impetem uderzyła bokiem ciała o twardą powierzchnię jezdni. Zrobiło jej się ciemno przed oczami a w ustach wyczuła smak krwi –„Kiedy ten gnój mnie przewrócił, musiałam sobie przygryź język” – przeleciało jej przez myśl, ale nim na powrót doszła do siebie choć trwało to sekundy była udupiona.

Jej pistolet leżał po nogami Cygana, żeby już po chwili znaleźć się w jego dłoni. Popatrzył z zagubionym wzrokiem na Blankę jakby nie wiedząc, co powinien właściwie zrobić…

BANG!



Kasia i Sonia


Wzdrygnęły się usłyszawszy stłumiony wystrzał albo coś, co mogło to przypominać. Niewiele brakowało żeby rzuciły się przed siebie ile sił w nogach, ale…ale one już nie były tymi samymi kobietami, co wcześniej i zamierzały zrealizować plan od początku do końca. Poczucie wzajemnej bliskości tylko dodawało im sił.

Tak jak Sonia myślała, Blanka wybrała sporą wyrwę, aby w niej poczekać na tajemniczego mężczyznę, który je śledził.

Obie dziewczyny usłyszały dźwięki szamotaniny i zanim zdążyły się odwrócić rudowłosa kobieta leżała już na ziemi a Cygan podnosił z ziemi jej broń.

„Nie mogę na to pozwolić!” Sonia wyszarpała pistolet z kieszeni kurtki, którą dostała w mieszkaniu Kasi i wystrzeliła w stronę napastnika…chybiła. Kula świsnęła obok głowy Cygana, który jedynie skulił się nie bardzo wiedząc, co się dzieje i nie zastanawiając się dłużej rzucił się do ucieczki. Nie odwracając się nawet, w pełnym biegu strzelił za siebie dwa razy, ale kule jedynie naderwały nieco rdzy, która odleciała z „Czerwonego mostu” wielkimi płatami, po czym upuścił broń kilka metrów od leżącej Blanki.

Blanka/Sonia/Kasia

Kobiety wiedziały doskonale, że nie mogą pozwolić mu uciec, byłyby wtedy spalone na całej linii, w końcu widział ich twarze.

Sonia i Kasia podbiegły do Blanki podnoszącej się z ziemi, która mimo twardego lądowania była cała nie licząc paru zadrapań i sińców. Wściekła na siebie dziewczyna kuśtykając podniosła swój pistolet i wymierzyła. Cygan był na nich za szybki, nie mogła spudłować. Kolejna kula poszybowała w kierunku uciekiniera.

Mężczyzna zawył a z jego prawej łydki trysnęła krew, ale jego determinacja była tak wielka, że zaczął czołgać się byle tylko uwolnić się od swoich niedawnych ofiar. Jego wysiłek był jednak nadaremny…
 
mataichi jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:58.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172