Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 02-11-2007, 20:45   #31
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
- Ona jest Łowczynią - mruknęła do swojego towarzysza i uśmiechnęła się.

Uira zadrżała. Nie raz już widziała Szermierczy uśmiech... Kobieta szczerzyła nierówne zęby w szalonym grymasie, którzy oglądali tylko świadkowie niesamowitych walk i pojedynków. Uśmiech Szermierza szykującego się do walki, przeczuwającego, że już niedługo będzie mógł spuścić ze smyczy swoje potężne moce...
Strach był naturalnym odruchem w tej sytuacji, wynikał ze zwierzęcego instynktu przetrwania, ukrytego gdzieś tam głęboko w Uirze. Kobieta jednak widziała już kilku szermierzy i nie raz doświadczyła ich mocy. A choć nadal się bała to uśmiech człowieka nie wywarł takiego wrażenia, jakiego zapewne by pragnął.
Mężczyzna odrzucił połę płaszcza, ukazując wyjątkowo długą strzelbę. Nawet w półmroku Uira mogła stwierdzić iż było to prawdziwe dzieło sztuki rzemieślniczej... Do tej pory nie widziała takiej broni.
Niemniej kunszt tej broni nie zrobił na kobiecie wrażenia. Dla niej rodzaj i jakość broni nie miały znaczenia. Bo to ciało i umysł zabija...Kula, strzała czy nóż jedynie przekazują śmierć celowi. Uira jednak uśmiechnęła się ...Bawiło ją to, że ktoś tak potężny jak Szermierz powierz swe życie broni palnej... Zupełnie jakby nie ufał własnej sile.

- Możesz zostać i zginąć - powiedział mężczyzna - albo odejść w tej chwili.
Miał rację...Uira niechętnie musiała to przyznać przed sobą. Zaczęła sie ostrożnie wycofywać. "Będą inne dni, lepszy czas na łowy.-" pomyślała.

Na chwilę zaległa cisza. Potem Kobieta-Szermierz zacisnęła dłoń na poharatanych knykciach, aż strzeliły. Można było dostrzec drgnięcie jej powiek...

- Ktoś jeszcze tu idzie... - szepnęła.
- Śpiąca z Ogniem..? - spytał jej towarzysz, nie spuszczając oczu z Uiry.
- Nie... Gwaith. Albo metys...
- Nie ma tu żadnych sklepów ani gospód. Więc albo się zgubił, albo... Jest partnerem naszej nowej przyjaciółki. - Choć Uira nie widziała twarzy mężczyzny lodowaty, chropowaty głos pełen spokoju działał jej na nerwy.
- Poczekajmy na niego.
Uirę zdziwiła ta wymiana zdań...Jakiż to Gwaith bądź Metys miałby ją z kolei śledzić. I z jakiego powodu?
Gdy wszedł do środka, na twarzy Metysa widać było zaskoczenie. Błyskawicznie odskoczył, shiviana zaśpiewała wyskakując z pochwy na plecach i układając w gardę.
"-Dobry jest.-" oceniła w myślach Uira.
- C-c-co?! Co wy tu robicie?! Wynocha!! - wykrzyczał Metys. Fuknął kilka razy obnażając kły, w panicznej mimice defensywnej agresji. Zmrużył oczy i spiął ciało do skoku...
Uira wyciągnęła w kierunku Metysa obie otwarte dłonie w geście pokoju. Wskazała na Metysa i siebie po czym pokazała mu drogę którą wszedł.
Kobieta ponownie zaczęła się wycofywać cały czas obserwujac szermierzy i od czasu do czasu zerkając na jej "przypadkowego sojusznika"
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 03-11-2007, 19:59   #32
 
Julian's Avatar
 
Reputacja: 1 Julian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie coś
Kiedy Nevar opuściła wóz, Isseno odetchnął i zwalił się na swoje posłanie. Nie było to łóżko jego marzeń, ale nie spodziewał się niczego wiele lepszego. Jazda po wybojach też nie wydawała się mieć zamiaru pomagać w wysypianiu się, ale andryl nie przejmował się tym. Przeciągnął się spokojnie. W końcu dzielił wóz z ludźmi Bera-mana, a to znaczyło, że był bezpieczny. W każdym razie miał taką nadzieję.
Wstał i rozejrzał się po wozie. Nie miał nic konstruktywnego do roboty i właściwie odpowiadało mu to. Póki miał wolne, chciał z tego skorzystać. Szybko wyskoczył ze swojego nowego 'mieszkania' i z radością zauważył, że ulice miasta nie były już tak bardzo zatłoczone. Zaczął powoli iść wzdłuż ulicy, szukając miejsca gdzie mógłby spędzić czas do wyjazdu. Bez głębszego namysłu skręcił w pierwszą uliczkę w której usłyszał muzykę, śpiew i wesoły gwar.
Isseno od razu zauważył światło wypadające przez otwarte drzwi gospody i podążył w jego kierunku. Przyspieszył kroku stąpając wesoło w rytm dochodzącej z gospody muzyki. Szedł przy ścianie gospody, więc askotę stojącego w drzwiach gospody zauważył dopiero kiedy wchodząc wpadł w niego z dużą siłą. Sam andryl prawie wylądował na podłodze.
- Przepraszam bardzo. - powiedział do askoty wstając - Wszystko w porządku?
Dopiero po chwili Isseno zauważył, raczej z niezadowoleniem, że wiele osób w gospodzie patrzyło na askotę, nie tracąc także okazji aby przyjrzeć się jemu.
 

Ostatnio edytowane przez Julian : 04-11-2007 o 08:12. Powód: Opisany w komentarzach
Julian jest offline  
Stary 12-11-2007, 09:12   #33
 
Killian's Avatar
 
Reputacja: 1 Killian nie jest za bardzo znany
Hosmash uśmiechnął sie przyjaźnie - Spokojnie, nic mi nie jest. A Tobie nic sie nie stało? Przyjrzał się andrylowi, właściwie to spojrzał wyżej bo dwumetrowy olbrzym robił wrażenie - nie tylko wzrostem ale i posturą. Na uwagę zasługiwały oczy - dwukolorowe. Spojrzał ponownie na tłum który na nich patrzył w gospodzie. Askota uśmiechnął sie trochę onieśmielony, zrobił wesoły grymas jakby sie uśmiechał i powiedział Eeeee, cześć. I pomachał ręką. Ponownie skierował wzrok na andryla - Przybyłeś na Marathoont? Po czym delikatnym gestem-prośbą skierowali sie do kontuaru. Hosmach zamówił dwa piwa, nadal go trochę deprymowało spojrzenie kilkudziesięciu oczu które przyglądały mu sie z zaciekawieniem, więc skupił swoją uwagę na andrylu. Jestem Hoshmach - jak widzisz jestem Askotą, właśnie wracam z audiencji (jeżeli to można nazwać wogóle audiencja) od Bera-mana - na jednym z etapów pielgrzymki mam być przewodnikiem. Miałem sie zgłosić z pewnym Gwaithem do jakiejś Adanto, ale to potem, mam prawdopodobnie ostanie chwile by coś wypić porządnego i dobrze zjeść nim ruszymy.. A Ty? Co Cię sprowadza na Marathoont? Askota zaabsorwowany rozmową nawet nie zauważył kiedy muzyka ponownie zaczęła grać i powrócił przyjemny dla ucha gwar rozmów..

---------------------
Przepraszam ze tak długo nie pisałem - już jestem..
 
Killian jest offline  
Stary 15-11-2007, 11:32   #34
 
Julian's Avatar
 
Reputacja: 1 Julian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie coś
Isseno odczuł pewną ulgę, kiedy zobaczył przyjazne zachowanie Hoshmacha. Dopiero gdy usiedli uświadomił sobie, że nawet on przygląda się askocie. Widywał już askotów, ale i tak nie dość często aby się na nich napatrzyć. Przyglądał się od czasu do czasu tatuażom na jego skórze, i czasem dyskretnie zerkał na poruszającą się rytmicznie klatkę piersiową. Skarcił się za to w myślach gdy Hoshmach zaczął mówić i skierował swój wzrok na swój kufel.

-No to zdaje się, że jedziemy na tym samym wózku. Dosłownie. - odpowiedział na słowa askoty - Jestem Isseno, zajmuję się winksami Nevar Adanto, więc jak chcesz to mogę cię do niej zaprowadzić w każdej chwili. Ale teraz obaj mamy wolne, więc chyba przyjemniej będzie posiedzieć tutaj. - andryl uśmiechnął się i przerwał na chwilę.
-No więc...- zaczął ponownie - przez co będziemy się przeprawiać, że będziemy potrzebować przewodnika?
 
Julian jest offline  
Stary 16-11-2007, 19:11   #35
 
Killian's Avatar
 
Reputacja: 1 Killian nie jest za bardzo znany
Askota spokojnie sączył piwo i patrzył na andryla. Jak każdemu kto rzadko widywał askote - oczy nowego towarzysza zerkały na jego tatuaże i klatkę piersiową. Czuł się trochę niezręcznie czując po raz kolejny wzrok na sobie, ale powoli musiał do tego przywykać. Kiedy towarzysz odwrócił wzrok na kufel - spokojnie powiedział - To gamno, płynny barwnik pod skórą, wiem ze są fascynujące dla was. Tak jak dla mnie wasza budowa ciała. Zadziwiające są kultury na Arche - niedawno poznałem Gwaitha o pięknej sierści. A wśród tłumów które podążają Marathonntem jest tyle ciekawych osobistości. Nie krępuj się, przyjrzyj dobrze - tu sie uśmiechnął. Znów upił łyk piwa i kontynuował - Bardzo dobrze że pracujesz u Adanto - nie będę musiał jej szukać, a Bera-man poprosił mnie o pomoc bym był przewodnikiem w mojej krainie. Rozumiesz.. Marathoont przejdzie część pielgrzymki pod ziemią..
 
Killian jest offline  
Stary 19-11-2007, 22:21   #36
 
Julian's Avatar
 
Reputacja: 1 Julian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie coś
Isseno napił się piwa i pokiwał głową. Jego towarzysz był bardzo tolerancyjny i miły, tak, że nawet kiedy zachowywał się nietaktownie nie sprawiało to wielkiego problemu. W swoim mniemaniu lepiej mógł trafić tylko wpadając na piękną, napaloną jinnkę. Chciał podtrzymać rozmowę z askotą, ale nie mógł wymyślić żadnego ciekawego tematu. Poszedł więc po linii najmniejszego oporu.
- A więc po co przybyłeś pod Marathoont? Nie wyciągali cię chyba tutaj tylko jako przewodnika, a wątpie żebyś przybył po to by posiedzieć w czerwonym cieniu.
Andryl uśmiechnął się i pociągnął łyk z kufla.
 
Julian jest offline  
Stary 20-11-2007, 11:38   #37
 
Ninetongues's Avatar
 
Reputacja: 1 Ninetongues ma wspaniałą przyszłośćNinetongues ma wspaniałą przyszłośćNinetongues ma wspaniałą przyszłośćNinetongues ma wspaniałą przyszłośćNinetongues ma wspaniałą przyszłośćNinetongues ma wspaniałą przyszłośćNinetongues ma wspaniałą przyszłośćNinetongues ma wspaniałą przyszłośćNinetongues ma wspaniałą przyszłośćNinetongues ma wspaniałą przyszłośćNinetongues ma wspaniałą przyszłość
[Odwiedźcie proszę komentarze do sesji]

***

Oboje patrzyli na wycofującą się Uirę.

Najwyraźniej prosta mowa gestów kobiety uspokoiła parę Szermierzy i teraz patrzyli jak się wycofuje. Mężczyzna zerkał jednak na Metysa ostrożnie, trzymając dłoń na rękojeści długiej strzelby.

- Bardzo dobrze. To była pomyłka, nie ma potrzeby nikogo zabijać. - Mruczał bardziej do swojej towarzyszki niż do Archejczyków.

***

Goście prostej gospody "Dym" wciąż zerkali nerwowo na wygadanego Askotę, tak innego niż ci z opowieści o "podziemnych ludziach", jakimi ich karmiono jeszcze długo po zakończeniu wojen Askockich.

Jednak Jinński zespół, który sprytnie przybył do miasta na czas Pielgrzymki właśnie zastąpił miastowych grajków. Trójka Jinnów i trzy smukłe Jinnki. Rozkładali swój profesjonalny sprzęt: Chibale, vinny, bębny, kryształy rezonujące - niektórzy miejscowi po raz pierwszy w życiu widzieli taką technologię. Wokalistka wolno wsunęła swój Igłos* na miejsce i sprawdziła akustykę.
Jej głos, wzmocniony i wyraźny rezonował od kryształów, zdając się wypełniać powietrze.

Gdy zaczęła śpiewać melodyjną pieśń w języku Jinnah, większość rozmów ucichła, a wszystkie stoły szybko okazały się zajęte.
Wzmocnione bębny, jej głos i melodyjny chór zawładnęły nocą. Archejczycy szeroko otwierali oczy z podziwu. Zapowiadał się występ wart sali koncertowej w Illumarze...

[MEDIA][/MEDIA]

Klienci, wabieni egzotyczną pieśnią przybywali do gospody mimo późnej pory i już wkrótce w "Dymie" panował taki tłok, że ciężko było dopchać się do kontuaru. Właściciel gospody przyjmował dziesiątki zamówień, i już zacierał ręce patrząc na wszystkie srebrne midhry i złote tesqualony które zbierał.

Pozostałe gospody szybko zamknięto, i później mówiono że nawet ich właściciele przybyli do "Dymu" tej nocy żeby posłuchać Jinńskiego zespołu.


__________________________________________________ _
*igłos - archejskie urządzenie pozwalające przenosić dźwięki na odległość. Popularne wśród profesjonalnych muzyków, może zostać podłączone zarówno do instrumentów, kryształów rezonujących, jak i pozwolić wzmocnić głos śpiewaka.

Igłos jest Navalijską przeróbką pewnego artefaktu znalezionego w Tessgan, właściwie składa się z cienkiego włókna/źdźbła pewnej rośliny w równie wąskiej, stalowej osłonie, całość ma różne rozmiary, ale najczęściej jest grubości i długości ołówka.

Oprócz wzmacniania głosu igłosy znalazły zastosowanie wśród elitarnych oddziałów żołnierzy, oraz wśród watach Szermierzy - porozumiewanie się na odległości liczone w setkach metrów szybko stały się nieocenione.
Takie zestawy osobiste są mniejsze i zawierają dodatkowo pierścień odbiorczy, który zaciska się w zębach, aby "odebrać", usłyszeć wiadomość. (Przetworzone przez igłos w prawie niewykrywalne, ale stabilne drgania powietrza dźwięki są wychwytywane i przenoszone przez kości szczęki do ucha odbierającego).

Sam nadajnik, czyli właściwy igłos umieszcza się w szyi, tak, że jego wrażliwy, ostry koniec tkwi stabilnie w ciele właściciela, na zasadach podobnych do piercingu - o niewielki otwór w szyi trzeba dbać, a żeby trafić w odpowiednie miejsce niektórzy Archejczycy tatuują sobie na szyi wypukłe okręgi wokół otworów.
Wprawiony użytkownik potrafi założyć swój igłos w niecałą minutę, łącznie z dezynfekcją.
 

Ostatnio edytowane przez Ninetongues : 20-11-2007 o 12:19.
Ninetongues jest offline  
Stary 21-11-2007, 17:40   #38
 
Judeau's Avatar
 
Reputacja: 1 Judeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znany
Powoli wycofywał się. Jego wzrok przeskakiwał z szermierzy na wojowniczkę i z powrotem. Dreszcze stroszyły mu falami futro na ciele.
Spokojne brzmienie słów strzelca łagodziło nieco nerwy. Nie czuł od niego wyraźnej adrenaliny i choć obie kobiety kipiały emocjami, Ran czuł że zagrożenie uchodzi. Cofał się szybko, nie przestając celować w szermierzy shivianą, ale z każdym krokiem obronny grymas ustępował z jego twarzy.
Gdy tylko ściany domów zasłoniły obie potężne istoty, wrzucił miecz do pochwy, obrócił się gwałtownie i zaczął dyszeć. Oczy niemal wyszły z orbit a pięści zacisnął tak mocno, ze mimo wsuniętych pazurów krew lekko zwilżyła skórę. Perspektywa nadchodzącej... walki... napełniła go euforią. Czuł jak każda cząstka jego ciała pulsuje od niezaspokojonej żądzy walki. Radość z przetrwania walczyła dziwnym rozczarowaniem... smutkiem.
Więc to jeszcze nie był –ten- czas... Szkoda... To byłaby taka godna śmierć... dobra śmierć... Cóż, na śmierć jeszcze przyjdzie pora! Narazie czekają na niego obowiązki. Wiele istnień będzie zależeć od jego skoncentrowania, sprawności i obecności. Tak... na tym trzeba się skupić...
Odwrócił się gwałtownie do kobiety.
- Nigdy więcej mnie nie potrącaj! – wysyczał, ukazując kły i cofając się o krok. Głupie babsko. Wywoływało w nim agresję, jakby nie dość na dziś wrażeń...
 
__________________
"To bez znaczenia, czy wygrasz, czy przegrasz, tak długo jak będzie to WYGLĄDAŁO naprawde fajnie"- Kpt. Scundrel. OotS
Judeau jest offline  
Stary 22-11-2007, 18:50   #39
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Uira spoglądając na magazyn przeanalizowała sytuację...Wspomnieniami cofnęła się do ostatnich chwili. Gdyby wyzwała ta kobietę wcześniej, gdyby zaatakowała znienacka zanim jeszcze doszło do spotkanie z tym drugim Szermierzem. Ale nie co rozpamiętywać straconych szans. Z rozmyślań wyrwały ją słowa Metysa.
- Nigdy więcej mnie nie potrącaj! – wysyczał, ukazując kły i cofając się o krok.
Uira spojrzała na Metysa. Dziwaczny powód do łażenia za kimś przez pół miasta. Ruszyła kawałek po nabrzeżu i spojrzała przez ramię...W tym Metysie było coś, co powodowało że Uira widziała w nim nią duszę. Machnęła dłonią jakby chciała rzec, żeby szedł za nią. Po czym ruszyła dalej nie odwracając głowy. Kobieta skierował się do najbliższej tawerny... Dobywały się z niej dźwięki skocznej muzyki i odgłosy rozmów. Święto jakim było przybycie pielgrzymki już się rozpoczęło. Gospoda była obecnie całkiem zatłoczona. Było w niej dość gorąco, więc kobieta zsunęła kaptur i zgromiła wzrokiem ewentualnych nachalnych adoratorów. Wskazała na karcie dobry trunek i czekała...aż Metys się zjawi. Lub nie. Kobieta nie sprawdzała bowiem czy za nią idzie, czy też ruszył własną drogą. Uira spoglądała przez okno na morze zalane czerwonym blaskiem księżyca, wyglądające jak morze krwi.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 24-11-2007, 22:24   #40
 
Julian's Avatar
 
Reputacja: 1 Julian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie coś
Wsłuchując się w muzykę Isseno delikatnie mrużył oczy a na jego twarzy można było zauważyć delikatny uśmiech. Wprawdzie w gospodzie robiło się coraz bardziej tłoczno z czego andryl nie był zadowolony, ale długo nie miał już możliwości naprawdę się odprężyć i niczym nie przejmować, dlatego nie miał zamiaru marnować być może ostatniej takiej okazji przez najbliższy rok. Siedział, a właściwie w połowie leżał oparty luźno plecami o kontuar i wpatrywał się w jedną z pięknych Jinnek. Wiele zespołów widział i wiele pieśni słyszał, ale mimo wszystko ta grupa prawie w całości pochłaniała jego uwagę. Delikatne melodia i śpiew przywoływały miłe wspomnienia. Szkoda, że nie rozumiał słów...
Raz po razie popijał piwo z wielkiego kufla nie odrywając wzroku od Jinńskiego zespołu. Normalnie zapewne nie wytrzymałby już ścisku i poszedł do swojego wozu, ale muzyka trzymała go w karczmie. Tak jak chyba resztę towarzystwa. Postanowił nie zwracać uwagi na tłok i nie ruszać się z miejsca, przynajmniej dopóki Marathoont nie zacznie odchodzić z miasta. Chwilowo potrzebne było mu tylko dużo piwa, dobra muzyka i porządne towarzystwo. Tak się składało, że w gospodzie nie brakowało żadnej z tych rzeczy...
 
Julian jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:59.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172