Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-10-2007, 13:59   #21
 
Ninetongues's Avatar
 
Reputacja: 1 Ninetongues ma wspaniałą przyszłośćNinetongues ma wspaniałą przyszłośćNinetongues ma wspaniałą przyszłośćNinetongues ma wspaniałą przyszłośćNinetongues ma wspaniałą przyszłośćNinetongues ma wspaniałą przyszłośćNinetongues ma wspaniałą przyszłośćNinetongues ma wspaniałą przyszłośćNinetongues ma wspaniałą przyszłośćNinetongues ma wspaniałą przyszłośćNinetongues ma wspaniałą przyszłość
Uira śledziła kobietę aż ta opuściła hałaśliwe nawet o tej porze doki i skierowała się do wielkich, starych magazynów. Tam od czasu do czasu można było już tylko spotkać grupki żebraków, tanie dziwki i starych rybaków śniących żółte, pachnące korysą sny.
Coraz trudniej przychodziło Uirze pozostać niezauważoną. Ale jej spryt, ostrożność i lata spędzone w Tarencie odpłacały się z nawiązką. Kilka razy ryzykowała, chowając się w cień w ostatniej chwili - ale jak do tej pory, kobieta nie zauważyła jej, bądź nie zwracała na nią uwagi.

Wreszcie kobieta-szermierz stanęła przed wielkimi drzwiami jednego z magazynów i naprężając barki odsunęła je na boki po stalowych szynach. Praca, którą zwykle musiało wykonywać pewnie dwóch rosłych mężczyzn.

I wtedy Uira ujrzała krwawy refleks na kamiennym chodniku - ale było już za późno.

- Przyprowadziłaś koleżankę? - Mrukliwy, cichy głos dobiegał z góry. Uira zobaczyła przyczajonego na dachu mężczyznę. Wielka askocka tarcza którą trzymał w lewej ręce odbijała szkarłatny blask księżyca, nadając ciemnej sylwetce demoniczną aurę.

Kobieta z napisem na twarzy odwróciła się powoli, wyłapując wzrokiem Uirę.
Mężczyzna zeskoczył z dachu. Trzy i pół piętra. Tarcza zawyła metalicznie, gdy obracał się w locie, a potem jego obute stopy tąpnęły o kamienną ulicę. Uira poczuła jak ziemia drży, i mogła przysiąc, że widziała jak kilka z płaskich płyt pęka od uderzenia.
W czerwonym półmroku trudno było Uirze stwierdzić do jakiej rasy należał mężczyzna.

Mężczyzna i kobieta - Szermierze, stali w cieniu magazynu i patrzyli na Uirę wyczekująco.

***

- Nazywam się Nevar Adanto. Możesz mi mówić Adan. - Nidyjka zaprosiła Issena gestem do środka. Mówiła poprawnie po tessgańsku, ale dało się w jej głosie wyczuć znużenie. Prawdopodobnie bardzo często przeprowadzała podobne rozmowy. - Ze mną będzie Ci się dobrze podróżować. Zajmuję się kwaterunkiem. Mam wielu gości w moich wozach, nazwij to takim hotelem na kółkach. Większość z nich jest już zajęta, ale zawsze trzymam kilka wolnych, w razie gdyby Bera-man nie miał gdzie kłaść spać swoich ludzi.

Wnętrze wozu było przestronne, urządzone tak, aby zmieściło się w nim osiem osób. Na niektórych pryczach leżeli Archejczycy pochrapując cicho.

- Łączę kilka takich wozów ze sobą, zaprzęgam czwórkę lub szóstkę winksów i jakoś się poruszamy. - Adan odwróciła się i spojrzała na Issena. - Moja oferta jest prosta. Wyglądasz mi na kogoś, kto zna się na winksach. Potrzebuję kogoś do opieki nad zwierzętami. Będziesz je zaprzęgał, wyprzęgał, czyścił i dbał o nie jak potrafisz najlepiej. Będziesz odpowiedzialny za każdego z moich dwunastu winksów. W zamian dam Ci jedno miejsce w wozach należących do Bera-mana, a tamte mają o wiele więcej prywatności, oraz dwa posiłki dziennie. Co Ty na to?

**

Bera-man był stary.
To można było dostrzec na pierwszy rzut oka. Nocował pod gołym niebem, o ile można tak powiedzieć o kimś, kto nie ruszał się ze swojej lektyki. Czwórka archejskich mężczyzn pilnowała jego prywatności.

Kiedy Ran-Rota i Askota którego miał znaleźć dotarli na miejsce, przywódca straży, Andryl z wygoloną czaszką, na której wytatułowano przecinające się proste linie pozwolił im przejść.
Żaden ze strażników nie miał przy sobie broni, ani nie nosił pancerza. Wyglądali na silnych i zdrowych, dwóch było nawet potężnych. Niemniej brak broni był nieco dziwny.

Bera-man odsunął ciężką, haftowaną zasłonę swojej lektyki. Siedział wewnątrz, na wielu poduszkach, ze swoją nieodłączną, dziwaczną czerwoną laską na kolanach.

- Witajcie obydwaj - mruknął stary, błękitny Gwaith.

- Będę Was potrzebował. - Bera-man zdawał się oszczędzać głos - Podczas ostatniego roku spotkało nas wiele nieszczęść i potrzeba nam silnych ramion, aby w tym roku uniknąć ofiar.
Ciebie Askoto, będę potrzebował, bo w tym roku, po raz pierwszy Marathoont przejdzie przez podziemia. - Łysy strażnik spojrzał na Bera-mana ze zdziwieniem, ale nic nie mówił. - Będę potrzebował kogoś, kto zna się na rzeczy. Wszystko wyjaśnię Ci w odpowiednim czasie... - Gwaith stęknął, jakby przedłużające się przemówienie go męczyło. Rozprostował kości, westchnął.

- Ciebie, Shivie - Oczy Bera-mana musiały być naprawdę dobre, skoro potrafił wysnuć z postawy Rana odpowiednie wnioski - będę prosił o pomoc w organizacji straży. Dello radzi sobie doskonale - Lekki ruch ręką w stronę łysego strażnika - ale nie zaszkodzi, aby i jemu czasem ktoś doradzał. Na czas podróży będziesz jego zastępcą, w zamian za miejsce do spania i jedzenie.

- Jest pewna kobieta, Nevar Adanto. Zgłoście się do niej - zapewni Wam miejsca na wozach. - Bera-man zakaszlał i wolnym ruchem spuścił zasłonkę. Najwyraźniej audiencja była skończona.
 
Ninetongues jest offline  
Stary 23-10-2007, 21:23   #22
 
Judeau's Avatar
 
Reputacja: 1 Judeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znany
Metys ukłonił się z szacunkiem. Bera-Man pachniał podróżą, zmęczeniem, starością, ziołami... jego Gwaith-zapach był przytłumiony, nie wywoływał tych dziwnych sensacji, tego zaniepokojenia, jak woń innych jego pobratymców. Gwaith był konkretny i inteligentny, wzbudzał w Ranie wielki szacunek. Ten alfa-zapach był intensywniejszy niż u kogokolwiek kogo spotkał, nawet Shivskich mistrzów. Czuł, jak żołnierskie serce wyrywa się do służby mędrcowi. Nie pamiętał kiedy jego dusza gwaith i shivy były tak zgodne. Kojąca aura starca ogrzała go ciepłem nadziei.
Nieistotne! To bezcelowe myślenie do niczego nie prowadzi. Odwrócił się i, skłaniając lekko głową swojemu nowemu przełożonemu, wyszedł z namiotu.
Jego umiejętności i cechy charakteru zostały dostrzeżone i uznane. Zastępca. To bardzo... odpowiednie. Bera-Man podjął właściwy wybór. Ktokolwiek będzie chciał zakłócić spokój Marathoontu, będzie to teraz musiał zrobić po trupie Rana.
Czerwone ulice wydały mu się teraz nieco bardziej przyjazne. Takiego spokoju nie czuł już od bardzo długiego czasu. Pozwolił sobie na zamkniecie oczu i chwilkę delektowania się tysiącami zapachów miejskiej nocy.
Jeden z zapachów wyraźnie wyróżniał się na tle chaotycznej kotłowaniny woni. Wojowniczka z tanais! Sierść lekko zjeżyła mu się na plecach. Głupia baba co nie umie chodzić, to właśnie ona. Potrącenie nie dawało mu spokoju... Może to była zaczepka? Czyżby chciała pokazać mu pogardę jaką do niego żywi? Ogon przyspieszył, uderzając ze złością to w jeden, to w drugi bok. Niech będzie przeklęta, nie powinien jej tego puścić płazem... Jeśli spróbuje tego jeszcze raz, shiviana posmakuje jej krwi.
Nagle zamrugał i z impetem oderwał dłoń od ramienia, którym się z nią zderzył. Durna kobieta... Zmarszczył nos, gdy wyczuł jej strach. Hah. czyżby myśliwy stał się zwierzyną? Dobrze jej tak... ... to nie jego sprawa ... dobrze jej tak... Ryzyko wojownika, wiedziała co robi, a jeśli nie... to nie jest godna by przeżyć.
Szukając ucieczki przed natarczywymi, głupimi myślami, odwrócił się do askoty, nabrał tchu by coś powiedzieć, po czym nabrał go znowu. Kłapnął zębami i skulił uszy. Musiał zająć umysł czymś konkretnym...
- Eee... to tanais? – wskazał oczy na ruchomy tatuaż, mrużąc oczy zażenowany własnymi słowami.
 
__________________
"To bez znaczenia, czy wygrasz, czy przegrasz, tak długo jak będzie to WYGLĄDAŁO naprawde fajnie"- Kpt. Scundrel. OotS

Ostatnio edytowane przez Judeau : 24-10-2007 o 08:22.
Judeau jest offline  
Stary 25-10-2007, 15:08   #23
 
Killian's Avatar
 
Reputacja: 1 Killian nie jest za bardzo znany
Askota nie zdążył nawet powiedzieć słowa kiedy audiencja się skończyła. A miał tyle pytań do świetego człowieka. Nim sie obejrzał został wyprowadzony razem z Nisem z sali. Założył torbę na ramię, poprawił Tabnar i ruszył za niezbyt spokojnym Gwaithem. Podczas drogi uważnie mu się przyglądał. Widać że cos dręczy młodego kotoludzia. Po chwili się zatrzymał i zwrócił do Hoshmasha
- Eee... to tanais?
Askota spojrzał na swoje ciało - Chodzi Ci o moje tatuaże? W moim języku nazywają się Gamno - i wyrażają moje emocje tak jak twój zapach kiedy sie boisz czy jesteś zły. Mogę je kontrolować a czasem może mi pomóc w walce. Nadal się nie przedstawiłeś.. Jeżeli mamy podróżować razem powinniśmy sie lepiej poznać. Co powiesz na kufelek miodu pitnego w jakieś spokojnej gospodzie? Do wyjścia Marathoontu mamy jeszcze kawałek czasu. Przy okazji powiesz mi co Cię dręczy..
 
Killian jest offline  
Stary 25-10-2007, 18:03   #24
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Popisowy numerek kolejnego szermierza nie zrobił na kobiecie żadnego wrażenia. Uira stoczyła już kilka pojedynków z szermierzami i wiedziała jak są silni. Zdusiła w sobie gniew...Tego nie przewidziała. Z jedną osobą może by sobie poradziła, ale z dwojgiem? Uira nie bała się śmierci. Od dawna jej serce i dusza były martwe. Ale śmierć na próżno? Bez zabicia chociażby jednego z tych przeklętych szermierzy? Tego jeszcze nie miała w planach. Na szczęście był plan awaryjny...Przynajmniej dowie się z kim przyjdzie jej się zmierzyć w najbliższej przyszłości...Jeśli jednak zawiedzie. Trudno, Uira była gotowa na śmierć w walce, od bardzo dawna. Ale nie czas teraz na chmurne myśli...Czas na działanie. Sięgnęła drżącą ręką pod szatę i wyciągnęła wcześniej przygotowany kawałek materiału. Wskazała palcem na kobietę szermierza, następnie na materiał i wykonała szybki ruch dłonią imitujący pisanie. Po czym błagalnym ruchem dłoni skierowała szmatkę w kierunku kobiety. Schyliła głowę tak by kaptur zasłaniała jej twarz. Jednocześnie wbity jej wzrok w ziemię obserwowała stopy obojga szermierzy. Więc znała ich położenie.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 25-10-2007 o 20:54.
abishai jest offline  
Stary 25-10-2007, 20:51   #25
 
Judeau's Avatar
 
Reputacja: 1 Judeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znany
Ran syknął i zbliżył szybko swoją twarz do twarzy Askoty.
- Dlaczego mam ci mówić co mnie dręczy? Chcesz mi rozkazywać? - warknął cicho, obnażając kły - Jestem Shivem! Nie dręczy mnie nic, poza brakiem godnego przeciwnika po drugiej stronie śpiewającego ostrza!
Patrzył chwilę, wyzywająco, w oczy towarzysza podróży, po czym położył po sobie uszy i odwrócił wzrok... Może to było nieco zbyt agresywnie...? Ale to tamten próbował mu rozkazywać! Powinien był ostrożniej dobierać słowa. Niech nie uważa, że mu wszystko wolno... Cóż, Ran nie zamierza płakać przez jego złe samopoczucie. Nie przyszedł tu przecież szczebiotać sobie beztrosko z koleżkami. Ta podróż ma inny, konkretny cel... ... Jakaś myśl, bezskutecznie usiłująca przebić się z głębin podświadomości uderzyła go jak obuch.
- Ran-Rotha. - Wymruczał, patrząc w czerwone, krwiste morze. Dobry nastrój zniknął jak ręką odjął. I nawet ta głupia baba nadal żyła...
 
__________________
"To bez znaczenia, czy wygrasz, czy przegrasz, tak długo jak będzie to WYGLĄDAŁO naprawde fajnie"- Kpt. Scundrel. OotS

Ostatnio edytowane przez Judeau : 25-10-2007 o 20:53.
Judeau jest offline  
Stary 25-10-2007, 22:19   #26
 
Julian's Avatar
 
Reputacja: 1 Julian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie coś
Isseno uśmiechnął się szczerze słysząc propozycję kobiety. Szczęście sprzyjało mu niebywale. Wprawdzie nie była to praca marzeń, ale kiedyś opiekował się winksami, a w pewien sposób pracował z nimi bardzo długo. Pozatym, jak trudne mogło być doglądanie winksów? Pokiwał głową.
- Zgoda. - powiedział krótko
Dwa posiłki dziennie, miejsce do spania i przewóz w zamian za pracę uważał za dobry interes. W każdym razie jemu więcej nie trzeba było, w końcu nie przybył na pielgrzymkę dla zabawy. Wprawdzie mógł próbować jakichś negocjacji, jednak wolał nie wystawiać swojego szcześcia na próbę.
- Powiedz tylko co mam zrobić ze swoimi rzeczami. - rzucił po krótkiej przerwie.
Miał jeszcze kilka pytań do zadania Nidyjce i miał nadzieję, że uzyska na nie odpowiedzi, jednak nie były bardzo ważne i mogły poczekać. Bagaż nie mógł. Wszystko co mu zostało, wszystkie notatki znajdowały się właśnie tam. Wprawdzie z dnia na dzień traciły na aktualności, jednak do pielgrzymki dołączało wielu szermierzy. Notatki mogły się więc okazać przydatne.
 
__________________
Watch your back,
shoot straight,
conserve ammo,
and never, ever, cut a deal with a dragon.
Julian jest offline  
Stary 26-10-2007, 21:07   #27
 
Killian's Avatar
 
Reputacja: 1 Killian nie jest za bardzo znany
Nie. Nie miałem zamiaru Ci rozkazywać. Chciałem sie zaprzyjaźnić ale widzę że jesteś gbur . - Hoshmach wpatrywał się uwaznie w Shiwa - I widzę że się nie dogadamy. W takim razie na chwilę obecną Cię żegnam - ide do gospody napić się miodu, a przy okazji też troche zjeść i porozmawiać z kulturalnymi andrylami, którzy nie fukają o byle co na wszystkich wokół. Askota zdecydowanie odwrócił się na pięcie i ruszył w kierunku wesołej muzyki która dobiegała z jednej z uliczek które mijali. "Do kobiety zgłosze sie później. Święty człowiek powiedział że mam sie zgłosić do Navar Adanto - ale nie powiedział że zaraz. Odpocznę jeszcze chwilę. Też mi się trafił towarzysz.."
 
Killian jest offline  
Stary 28-10-2007, 00:17   #28
 
Judeau's Avatar
 
Reputacja: 1 Judeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znany
Ran stał na pustym placu. Ogon nie drgał nawet na milimetr. Nie spodziewał się takiej reakcji tego dziwnego osobnika. Poczuł ukucie w klatce piersiowej. Fuknął, potrząsnął lekko głową i wbił oczy w plecy Askoty. Złość błyskawicznie narastała... Był głupi, że miał wątpliwości, czy nie zareagował zbyt gwałtownie... teraz zastawiał się, jak dobrym pomysłem byłoby rzucenie się na jego plecy. Przecież Ran swoim tonem prawie przepraszał tego durnia, a ten... nazwał go w zamian „gburem”! Wstyd piekł go, jak siarczysty policzek.
- Świetnie! Idź w cholerę! I tak nie chciałem twojego głupiego miodu! – zacisnął pięści, jeżąc sierść na grzbiecie – Udław się nim!
Lekko trzęsąc się i fukając, odwrócił się na pięcie i ruszył po swoje rzeczy. Nie wiadomo było kiedy Marathoont wyrusza, ale Ran chciał być do tego jak najszybciej gotowy. Jako prawdziwy żołnierz, musiał być przygotowany na wszystkie ewentualności.
Gdy zniknął za domami, zatrzymał się na chwilę i oparł o ścianę. Położył uszy, syknął i gwałtownie zacisnął zęby na dłoni. Kilka kropel krwi upadło na kamienie, znikając w szkarłatnej poświacie Rioco.

Nawet nie zdawał sobie sprawy, że znużone kroki wiodły go, podświadomie, drogą jak najbliższą źródła cały czas męczącego go, od niedawna, zapachu...
 
__________________
"To bez znaczenia, czy wygrasz, czy przegrasz, tak długo jak będzie to WYGLĄDAŁO naprawde fajnie"- Kpt. Scundrel. OotS
Judeau jest offline  
Stary 30-10-2007, 22:15   #29
 
Ninetongues's Avatar
 
Reputacja: 1 Ninetongues ma wspaniałą przyszłośćNinetongues ma wspaniałą przyszłośćNinetongues ma wspaniałą przyszłośćNinetongues ma wspaniałą przyszłośćNinetongues ma wspaniałą przyszłośćNinetongues ma wspaniałą przyszłośćNinetongues ma wspaniałą przyszłośćNinetongues ma wspaniałą przyszłośćNinetongues ma wspaniałą przyszłośćNinetongues ma wspaniałą przyszłośćNinetongues ma wspaniałą przyszłość
Kobieta z napisem na twarzy patrzyła na Uirę z gniewem i odrazą w oczach. Ale zanim zdążyła jakkolwiek zareagować, mężczyzna w trokerskim płaszczu, którego kołnierz miał zapięty aż po nos, przemówił swoim cichym, wibrującym głosem.
- Odejdź. - powiedział po prostu. Kobieta spojrzała na Uirę ponownie, i wojowniczka poczuła coś... Jakby usłyszała cichutkie bzyczenie gdzieś wewnątrz swojej głowy... Telepatia*. Więc kobieta naprawdę była Tessganką.
- Ona jest Łowczynią - mruknęła do swojego towarzysza i uśmiechnęła się.

Uira zadrżała. Nie raz już widziała Szermierczy uśmiech... Kobieta szczerzyła nierówne zęby w szalonym grymasie, którzy oglądali tylko świadkowie niesamowitych walk i pojedynków. Uśmiech Szermierza szykującego się do walki, przeczuwającego, że już niedługo będzie mógł spuścić ze smyczy swoje potężne moce...
Mężczyzna odrzucił połę płaszcza, ukazując wyjątkowo długą strzelbę. Nawet w półmroku Uira mogła stwierdzić iż było to prawdziwe dzieło sztuki rzemieślniczej... Do tej pory nie widziała takiej broni.

- Możesz zostać i zginąć - powiedział mężczyzna - albo odejść w tej chwili.

Na chwilę zaległa cisza. Potem Kobieta-Szermierz zacisnęła dłoń na poharatanych knykciach, aż strzeliły. Można było dostrzec drgnięcie jej powiek...

- Ktoś jeszcze tu idzie... - szepnęła.
- Śpiąca z Ogniem..? - spytał jej towarzysz, nie spuszczając oczu z Uiry.
- Nie... Gwaith. Albo metys...
- Nie ma tu żadnych sklepów ani gospód. Więc albo się zgubił, albo... Jest partnerem naszej nowej przyjaciółki. - Choć Uira nie widziała twarzy mężczyzny lodowaty, chropowaty głos pełen spokoju działał jej na nerwy.
- Poczekajmy na niego.

***

Nevar umieściła rzeczy Issena w starym, ale przestronnym wozie, w którym były tylko trzy łóżka, rozdzielone mętnymi, kolorowymi szklanymi parawanami z Rhey. Pozostałe łóżka nie były jeszcze zajęte.
Isseno miał zacząć pracę dopiero wieczorem pierwszego dnia podróży. Wciąż miał więc mnóstwo czasu dla siebie.

***

Gospoda w starym stylu do której wszedł Hoschmach sprawiała wrażenie przytulnego miejsca. Ciasne, ale przyjazne wnętrze, pełne rybaków i miejscowych gościło też kilku Pielgrzymów.
Większość miejsc, i przy długim kontuarze, i przy ciemnych stołach było pozajmowane. Kiedy askota wszedł do środka wszystkie twarze zwróciły się w jego stronę i choć rozmowy nie ucichły widać było, że askoci to rzadki widok tak daleko na neun*.

__________________________________________________ _____________
*telepatia - wrodzona umiejętność czystej krwi Tesgan. Możliwości telepatyczne zależą od zdolności umysłowych człowieka i przebytego treningu, jednak nawet nie szkoleni Tesganie potrafią wyczuwać emocje inteligentnych istot, oraz wskazywać ich położenie w najbliższej okolicy.

Najpotężniejsi telepaci są w stanie rozmawiać bez słów, bezbłędnie czytać w myślach, oszukiwać umysły innych i widzieć cudzymi oczami.

* neun - kierunek w stronę Neu-thoriańskiej szprychy. Na Arche kierunki wyznacza się podając nazwy czterech Szprych sąsiadujących z tą, w której sektorze znajduje się obserwator. Szprych jest sześć - sześć sektorów Arche, po dwa na każdym z końców trzech osi przecinających się w słońcu pod kątem prostym, a które to końce wchodzą głęboko w ziemię. Te kierunki i nazwy sektorów to:

Kand - sektor K'Kende, po przeciwnej stronie neun, kraina nad którą unosi się zimowy księżyc - Adma
Neun - Neu-thorn, skalista, czerwona pustynia, niegościnna i surowa. To tu trwa wieczny Marathoont.
Ubb - Sektor Ubberyjski, zwany Imperialnym, pełen większych i mniejszych państewek, kolebka ludzkości. Naprzeciwko sill.
Eoch - Latająca Dżungla Eoch. Naprzeciw Tarentu.
Tarent - Sektor Tareński - gigantyczne, starożytne miasto zamieszkane przez archejczyków wszystkich ras.
Sill - Sillac - archipelag nie do końca jeszcze zbadanych wysp.

 
Ninetongues jest offline  
Stary 01-11-2007, 19:48   #30
 
Judeau's Avatar
 
Reputacja: 1 Judeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znany
Ran szedł przed siebie, pustymi, ciemnymi ulicami. Trzymał ręce w kieszeniach i od czasu do czasu kopał leżące pod nogami kamienie. Starał się uspokoić rozszalałe myśli i skoncentrować na rzeczach do zrobienia, jednak najlepsze co osiągnął, to pustka w głowie i czający się tuż pod powierzchnią, nieustępujący niepokój. Niech to wszystko pochłonie piekło... Kamień poszybował w głąb alejki odbijając się kilka razy ze stukotem.
Samotność uspokajała go nieco, sprawiała, ze czuł się swobodnie... Nikogo z kim trzeba by się liczyć, nikogo, na kogo trzeba było uważać. Wyjął dłoń z kieszeni, popatrzył na nią przez chwilę i wolno, jakby walcząc sam ze sobą, przybliżył do ust. Delikatne liźnięcie ułożyło prosto lekko zmierzwione i zakurzone po całym dniu futro. Westchnął głęboko, przymknął oczy i zwolnił chód.
Nie minęło kilka chwil gdy stanął jak wryty. Zamrugał znad lizanego przedramienia. Trzy osoby wpatrywały się w niego uważnie. Zapach szermierzy nagle uderzył jego nozdrza... szermierzy i... wojowniczki...
Błyskawicznie odskoczył, shiviana zaśpiewała wyskakując z pochwy na plecach i układając gardę.
Czuł, że czerwieni się, po same porośnięte sierścią uszy. Co za wstyd... jak mógł być tak nieuważny!
- C-c-co?! Co wy tu robicie?! Wynocha!! - wykrzyczał, nie do końca zdając sobie sprawę ze swoich słów. Czuł, że z zażenowania i strachu sierść się jeży a źrenice otwierają szeroko. Fuknął kilka razy obnażając kły, w panicznej mimice defensywnej agresji.
Czy w końcu nadszedł jego czas...? Czy ta walka będzie w końcu jego ostatnią...? Dwójka szermierzy... Trudno prosić o lepszy koniec. Zmrużył oczy i spiął ciało do skoku...
 
__________________
"To bez znaczenia, czy wygrasz, czy przegrasz, tak długo jak będzie to WYGLĄDAŁO naprawde fajnie"- Kpt. Scundrel. OotS

Ostatnio edytowane przez Judeau : 02-11-2007 o 09:39.
Judeau jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:32.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172