Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 21-12-2007, 09:26   #121
 
Vireless's Avatar
 
Reputacja: 1 Vireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwu
Nadal speszony i co najmniej nie w sosie Waldorff (tym razem w ładniejszym opakowaniu) stanął do nowej konkurencji. No i od pierwszego zdania zaczęły się problemy. Różnice w fizjonomii był znaczne i teraz, gdy dwarf wdrapał się na pal. Należy dodać, że dość dużo publiczności to obserwowało z nieukrywanym zainteresowaniem. Ujął bro w ręce spróbował zawinąć i chwilę pośpiewać kijami by nauczyć się ich. Zrobił to, zrobił również absolutnie wszystko, co mógłby wygrać. Znaczy się z jego punktu widzenia. Skupienie i zogniskowanie celu. Oczyszczenie umysłu, taki mentalny trening, który traktował jako modlitwę. Przyzwyczaił palce do kija. Wszystkie te działania i tak nie były przez pół skuteczne jak przypadkowe rozpięcie kilku guzików sukni.

Waldorff jak to większość karłów był z natury uodporniony na sztukę, malarstwo, opery i tym podobne bzdety uważane przez długouchach jako SZTUKĘ. Synonimem piękna dla niego też nie była ludzka młoda niewiasta, dlatego wszelkie zachwyty, jakie zauważał na temat *swojej" osoby traktował jako trochę przesadzone. Dopiero walka zmieniła to. Był bez szans na pokonanie w normalnej walce tego wojownika. Ale w sukurs przyszedł mu biust oraz trochę szczęścia tak potrzebne TAKIM JAK ON. Wystarczył dwa czy trzy razy w uniku ciut dłużej przytrzymać wypięta klatkę i od razu kolejne ataki były wyraźnie zwolnione. Jak nic przeciwnik tylko oczekiwał na kolejną porcję. Rozczarowanie uderzyło go po głowie i przynajmniej raz w ucho. Sukces był murowany i równie prawdopodobnie jak powstrzymanie spadającego mostu zwodzonego. SUKCES!

W drugim pojedynku zwyciężył Tev. Radości nie było miar. Zwycięstwo coraz bliżej. Umysł dwarf mąciła tylko jedna myśl: ~Jak ja do jasnej ciasnej mam się odczarować powrotem. Co by nie było wole moje ciut bardziej fajniejsze ciało. No i poza tym odkąd się zamieniłem nie mam kontaktu z Moradine. Dwarf po patrzył wokół na drużynę. Wszyscy wydawali się również czymś zaniepokojeni. ~Musimy to wygrać może wtedy coś się dowiemy, o co tu biega...

Dalsze rozmyślania przerwało niespodziewane (i to w pełni słowa znaczeniu) pojawienie fioletowej rozgwiazdy. Sukkubę z duszą dwarf dobił ten fakt bezsprzecznie
-No tak tylko brakowało nam tu do kompletu różowej gwiazdy Chaosu. -Rozejrzał się wokół czy nie ma kolejnych- Jak dla mnie za dużo atrakcji może pójdziemy się napić czegoś???
 
Vireless jest offline  
Stary 21-12-2007, 14:13   #122
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Tevonrelowi związano nogę z nogą Azmaera, po czym rozpoczął się bieg, a oni przewrócili się przy pierwszym kroku.
-Spróbuj tego jeszcze raz to cię wypatroszę-warknął wstając, lecz natychmiast ponownie wylądował na ziemi. Wstał wściekły, rozcinając więzy Asethem.
-DOIGRAŁEŚ SIĘ!!!-wrzasnął tupiąc nogami, ale jego uwagę odwróciła kolejna konkurencja.
-Ja chcę! Dajcie mnie tego badyla! Mnie!-z chęcią wziąłby udział w tejże konkurencji, gdyż jego zręczność pozwalała mu na mistrzowskie posunięcia, a siła na mocne uderzenia.
Aaa właśnie... uderzenia-pomyślał Tev szczerząc się do Azmaera i już miał na niego skoczyć, gdy rozbłysło światło. Jego błędem było to, że nie zaprzestał chęci skoku, który wykonał, lecz nie wiedzieć czemu wylądował na ziemi kilka centymetrów dalej.
Do tego wszystkiego Azmaer był w kompletnie innym kierunku niż skakał Rakszasa.
-Przewrócić się trzy razy na prostym, płaskim terenie w ciągu ostatnich kilku minut. Hańba-mruknął.
Nagle zobaczył samego siebie upuszczającego Ilontha.
-NIEEEEE!!! DELIKATNIE Z TYM!!!-wrzasnął do... siebie?
-TO MOJA NOGA!!! UWAŻAJ NA NIĄ!!!-wrzeszczał, gdy zauważył u siebie brodę. Był niski, miał krótkie nóżki i wiedział jak się posługiwać młotem. Zorientował się, że jest w ciele Waldorffa, więc w przypływie rozpaczy zaczął skakać, tupać i szarpać się za brodę, ale widząc co wyprawia on, znaczy nie on, ale on... W każdym razie Tygrys, musiał interweniować, bo jeszcze by sobie krzywdę zrobił.
Jednakże przechodził obok Azmaera i nie mógł sie powstrzymać, aby nie walnąć go pięścią w brzuch, co też zrobił, po czym odszedł.
Próbował siebie dogonić, lecz nie dał rady, gdyż teraz nie był biegaczem, a Rakszasa skakał w jedną i w drugą stronę, zmieniając kierunku tak gwałtownie, że sam się temu dziwił.
-Ale chcę moją spódniczkęęęęę!-zawołał Tygrys.
-NAWET SIĘ NIE WAŻ!!! NIECH NO JA CIĘ TYLKO ZŁAPIĘ!!!-wrzasnął, ponownie przystępując do pogoni, ale tamten znowu był za szybki. Wskoczył na równoważnię, chwytając kij.
Pojedynek nie trwał długo, gdyż Elfia wojowniczka spadła zanim walka się rozpoczęła.
Krasnolud jako Tev zaczął współczuć samemu temu, kto siedzi w jego ciele, że nie mógł się dłużej pobawić.
Nagle ziemia zadrżała, a na środku placu zaczęły zbierać się ciemne opary, z których zaczęła się formować czarna, połyskująca w słońcu na fioletowo, gwiazda wielkości kilku metrów.
-Jaka ładna gwiazdka!-krzyknął z zachwytem, po czym zwrócił się do Tygrysa.
-Oddawaj moje ciało, bo chcę to zobaczyć z bliska!-wrzasnął ponownie, ale tym razem ze złością.
 
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 21-12-2007, 14:37   #123
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
- WYGRAŁAAAAM!!! - Tev biegał slalomem między członkami swojej drużyny radośnie podskakując i klaszcząc.

Przystanął na chwilę, odchrząknął, wziął głębszy wdech i wydał z siebie głośno; RAAAAWRRRRR!
- Fajny mam głos, fajny, fajny, mam ryk tygrysa! – zachichotała Kejsi w ciele Teva.
Nagle zjawiła się wielka, fioletowo-czarna rozgwiazda!
- to jest fioletowe! – zdumiała się Kejs-Tev.
W świecie bieli niewiele widuje się fioletowych istot!
- Nie podoba mi się toooooo! Wielki, obślizgły, fioletowy robaaaaaak! – Tev w panice podbiegł do wilczka Sathema i rozdusił go w tygrysich ramionach. – Obroń mnieeeee!
Kejsi-Tev puściła dławiącego się wilczka i próbowała ukryć swe wielkie kocie cielsko za Waldorffem.
- Niech ten robak sobie pójdzie! – jęczał Tev.
- Jaka ładna gwiazdka! – odparł na to Waldorff.
- Jest fuj, fuj, fuuuuj! – rozpaczał Tev.
Waldorff spróbował go gonić, tak jak poprzednio, kiedy Kejsi-Tev wolała o swojej spódniczce, ale i tym razem tygrys okazał się szybszy od dwarfa.
- Oddawaj moje ciało, bo chcę zobaczyć z bliska rozgwiazdę! – darł się Waldorff.
- Ja ci go nie zabrałam, to on zabrał moje!!!!! – Tev w rozpaczy wytknął ciało Kejsi. – Ja tam nie idę, ten robak jest obślizgły!!!! Waldorff, Sathem, gdzie jesteście!?!?!?! – Kejsi biegała znów wokół, próbując ustalić, kto jest w ciele kogo. – Chodźmy do świątyni, do medyka, do jakiegoś maga! Ja chcę moje ciaaaałooooo! – zielony płaszcz osunął się z ramion tygrysa i Tev z parodyjnym piskiem zaslonił znów swój tors.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 22-12-2007, 20:12   #124
 
Amman's Avatar
 
Reputacja: 1 Amman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłość
- Dziękuję ci, panie – uśmiechnęła się do ciebie. – Jak cię zwą?...
- Jestem Sath...eee... Thomas. Jestem Thomas.
Po czym zwrócił się do elfów:
- Którędy dostanę się na arenę?
Kiedy dostał odpowiedź podszedł do kartki z portretami jego i jego towarzyszy i ruszył w stronę areny. Nagle ziemia zadrżała.
~~O ho! Chyba moi coś nabroili!~~ i przyspieszył kroku. Po drodze jednak przypomniał sobie, że ten anioł umiał się tak jakoś dziwnie rozmyć i pojawić w drugim miejscu. Skupił się więc i spróbował przyspieszyć jak najmocniej się dało. Nagle wokół niego wszystko się tak jakby rozmyło, a sam poruszał się z szybszą prędkością niż myślał. Gdy wpadł na arenę i zobaczył, jak wszyscy poruszają się bardzo powoli, zrozumiał, że mu się udało. Zamknął oczy w próbie uspokojenia się, próbując wyłączyć te spowolnienie czasu. Otwarł oczy. Wszystko wróciło do normy, ale to co zobaczył, zaskoczyło go. Waldorff gonił Tevonrela, który ubrał się w jakiś dziwny zielony płaszcz. Od razu było widać że dwarf nie ma szans, więc po krótkim pościgu przestali za sobą biegać. Jednak największym zdziwieniem okazał się jakiś wilk w zielonych gatkach i płaszczu trzymający drewnianą belkę. Skądś znał to ubranie. I tę sylwetkę. Kiedy w pewnej chwili wilkołak odwrócił pysk w stronę Thomasa, natychmiast rozpoznał właściciela.
~~To przecież... MOJE CIAŁO!!~~

Szybkim krokiem podszedł do wilka czekając aż ten skończy konkurencję, lecz jego uwagę zwróciło coś innego.
– Ja tam nie idę, ten robak jest obślizgły!!!! Waldorff, Sathem, gdzie jesteście!?!?!?!
~~Tev brzydzi się robaków?? Coś tutaj jest nie tak... Chociaż... Moment, przecież przed chwilą gonił go Waldorff, a moje ciało stoi tu na tej bali... Czyżby wszystkim zdarzyło się to samo co mnie?~~
- Tev! Czy tam kimkolwiek jesteś w ciele Teva! Podejdź no tu!
Gdy Rakszasa podszedł do Thomasa, ten powiedział:
- Czy wam też stało się to co mnie? Kim jesteś, albo bardziej - kim byłeś? Ja byłem Sathemem, jeśli chcesz, udowodnię ci to.
I jeśli konkurencja się skończyła, zawołał do swojego ciała (XD):
- Hej, ty tam! Ty w ciele wilka! Chodź no tutaj! - i gdy przyszedł: - Kim jesteś i czy chcesz nauczyć się paru sztuczek?
 
__________________
Wiecie że w człowieku ukryte jest zło?? cZŁOwiek...

gg:10518073 zazwyczaj na chwilę - pisać jak niedostępny, odpiszę jak będę

Ostatnio edytowane przez Amman : 22-12-2007 o 20:16.
Amman jest offline  
Stary 22-12-2007, 21:06   #125
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Charlotte; w ciele Sathema, dzięki jego wskazówkom, udało ci się zapanować nad mocą przezywania ognia i podpalasz kij przeciwnika. Teraz atak jest łatwiejszy, tym bardziej, że znikąd zjawia się dziwna rozgwiazda, przykuwająca uwagę otoczenia. Ciebie ona nie dziwi. Widywałaś demoniczne istoty nie raz. Atakujesz... gaaaah jednak ciało wilkołaka to nie to co długie, zgrabne nogi -_- Tracisz równowagę na równoważni i z impetem wpadasz na wroga, strącając jego, i spadając wraz z nim XD

Obserwujący wszystko Azmaer westchnął tylko ciężko. Kończy malować swój autoportret!XD
[załącznik]

Charlotte;
o dziwo sędziowie... przyznają ci zwycięstwo w walce na kije . Azmaer wydaje z siebie krótkie „hm!” zadowolenia.

Wszyscy; hmmm generalnie turniej przerwano, widownia ucichłam, a wszyscy gapią się z niedowierzaniem na opasłą meduzę spoczywającą na placu.

Waldorff chce pić, Kejsi chce uciekać XD Azmaer aka Szrama mamrocze stale pod nosem, abyście upominali się o oficjalne nadanie wam rangi zwycięzców turnieju i wreszcie odebrali nagrodę. Chyba ma was dosyc, po tym, jak Tev-Waldorff mu przyłożył XD Charlotte zaś zabiera ciało Sathema na zakupy! XD

Zdaje się, że zespół badawczy złożony z tutejszych magów i wojowników zabrał się za oględziny meduzyXD Zebrali się ostrożnie wokół niej – wielkie cielsko leży sobie spokojnie i nieruchomo.
- Prosimy wszystkich uczestników turnieju o opuszczenie areny! – apeluje drow z wieżyczki. – Mamy...er... drobne problemy techniczne i nastąpi dwugodzinna przerwa w turnieju! Sędziowie podsumują wyniki, jeśli któraś z drużyn zdołała osiągnąć wynik 36 punktów lub więcej, będziemy mieli zwycięzców!

No to przerwa. Nadal nie wiecie gdzie jest Astaroth, Vriess zniknął chyba na amen, a na dodatek posialiście gdzieś ciało Thomasa, które miało przy sobie Żywy Ogień, bezcenny artefakt! XD

Wraca...Sa...ThEm...?! O__O Wystrojony w spodnie, bojówki i kurtkę z kapturem obszywaną białym futerkiem XD A włosy errrr sierść na głowie ma powabnie nażelowane! XD
- SQEEEEEEEE! XD – słychać z widowni.
CHimerzyce podskakują, wymachując do Sathema i mrugając do niego XD

Tev [w ciele Waldorffa] próbuje dopchać się poprzez tłumek badaczy do wielkiej rozgwiazdy, aby ją obejrzeć. Udaje mu się... hmmmm... rozgwiazda rzeczywiście czarna z fioletowym metalicznym połyskiem, wygląda obślizgłe, i leży nieruchomo. Nie wydaje żadnych odgłosów [dziwne?XD], nie pachnie. Nie reaguje w żaden sposób na to, że ktoś badawczo trąca ją sztychem miecza, czubkiem kija, czy pieści jakimś zaklęciem.
- Przyjacielu, ostrożnie, my się tym zajmiemy – radzi który mag.

Przerwa. Przez 2 godziny zajmujecie się głównie odpoczynkiem. Wreszcie, nadchodzi czas ogloszenia wyników!

- Ludu Ditrojid, przybysze z dalekich krain, przyjaciele!!! – zawołał z wieżyczki drow. – Zwycięzcami tegorocznego turnieju są ci oto śmiałkowie! – wskazał na was, rozległy się wiwaty. - Niech Światło wspiera ich co dzień tak, jak uczyniło to dzisiaj!
Widownie zawrzała gradem oklasków.
- Brawooooo! – wołały Ej, Bi, Si i Di.
- Tak trzymaj Waldorff! – krzyczał Beulf.
- Bądź pozdrowioHEP! X_X nyyyy, sługo Abazigala!.... – ryknął czerwony smok Ryu-ac.
- Możemy prosić o zasłonę? – zawołał drow, na co ludność wzniosła radosne piski.
Grupa magów w pięknych szatach wzniosła ramiona ku niebu i wokół zapanowały nagle ciemności, jakby była noc. Magowie po przeciwnej stronie areny wyczarowali zaś niesamowitą grę świateł i płomieni.

[media]http://youtube.com/watch?v=8M7cWE5Tar8&feature=related[/media]

Po uroczystościach na placu zostajecie odprowadzeni przez rozradowany tłum pod świątynię z białego kamienia. Jej piękna wieża wznosi się wysoko ku niebu.
Przed świątynią tradycyjnie wita was opiekunka świątyni w świątecznych szatach. Kłania się wam i błogosławi wam er świętym drągiem, kropidłem, czy czymkolwiek jest ten drąg, który dzierży XD

http://zeiva.deviantart.com/art/OASE-Asta-55861938

Odprawia krótką modlitwę, każdego z was wręcza po białym, trójkątnym kamyku, i na koniec mówi;
- Wasza odwaga, upór i waleczność sprawiły, że stoicie teraz przed wrotami tej świątyni jako zwycięzcy. Pamiętajcie jednak, iż tego dnia, tak jak wiele razy wcześniej, zostaliście zwycięzcami we własnych sercach, pokonując lęk, lenistwo i tchórzostwo. Z wolą Światła, idźcie dalej, i przyjmujcie dzielnie to, co Ono wam daje.
Kłania się wam i usuwa się wam z drogi. Tłum za wami cofa się falą, a wrota świątyni powoli, majestatycznie otwierają się.



Z wnętrza bije niesamowity blask. Tłum za wami milknie zupełnie. Wyglądają na zachwyconych, i zdumionych przy okazji.

Wchodzicie.
I...co?.... Gdzie ten kapłan...?
Wrota zamykają się za wami. Pozostaliście sami, w zupełnej ciszy, bieli i pięknie świątyni.



Światło słoneczne przebijające przez witraże tworzy niesamowitą mozaikę kolorów na białych kolumnach.



ciekawe są piękne żyrandole i tajemnicze ozdobne er sznureczko-koraliko-coś XD



Ani śladu kapłana, aczkolwiek...

Charlotte; twoje wilcze uszy wychwyciły dziwny cichutki szmer.

Kejsi; hm...? nadstawiasz tygrysich uszu. Coś... jakby myszka, chodzi gdzieś... nad wami...?

Nad czymś w rodzaju ołtarza króluje przepiękna, olbrzymia rozeta.
http://droga.ps.pl/wycieczka/sainte_...sia_rozeta.jpg
Kiedy przyglądacie się jej przez chwilę, macie wrażenie, że mozaika kolorowych szkieł układa się w kocentrycznie leżące zdania!:

„Tom i Ast byli zwykłymi ludźmi, żyjącymi w niewielkim miasteczku. Pewnej nocy Tom, człowiek bardzo wierzący i bogobojny, szedł do świątyni, pomodlić się. Zauważył swego brata, Asta, wychodzącego ze świątyni, pozdrowił go, po czym wszedł do domu Boga. W świątyni nie było nikogo, a na posadzce między ławami dla wiernych leżało nieruchome ciało człowieka. Przestraszony Tom obejrzał trupa – na ciele starszego człowieka nie było widocznych ran, zadrapań, ani żadnych siniaków czy skaleczeń. Tom nigdzie też nie znalazł śladów krwi. Szybko wybiegł ze świątyni, biegnąc za oddalającym się powoli Astem, i wołając;
- Zabiłeś go?!....
Człowiek, do którego skierowane było pytanie, zatrzymał się i w pełni spokoju obejrzał się na Toma.
- Nie przepadałem za nim, to prawda, lecz nie zabiłem go – odparł stanowczo. – Siedział obok mnie podczas nabożeństwa. Był bardzo zmęczony pracą za dnia, i usnął głęboko. Śniły mu się dawne czasy, długa, okrutna wojna z elfami, które przyszły po zemstę za niszczenie ich lasów. Wtedy jeszcze młody, walczył jednoręcznym mieczem, był biegły w tej sztuce, lecz klinga i zbroja okazały się niegodnymi przeciwnikami dla grotów strzał wypuszczonych z łuków elfickich. Kiedy trzy strzały ugodziły go w pierś, padł na kolana, a wówczas sama dowódczyni elfów, niepokonana Almenino, zsiadła ze swego białego rumaka, stając przed jego obliczem. Wycelowała z łuku prosto w jego serce, patrząc mu zimno w oczy. Kiedy śnił o tym, nabożeństwo w świątyni dobiegło końca, ludzie wyszli już, i zostaliśmy tylko we dwóch. Wreszcie, ja także zbierałem się do wyjścia, a wstając z ławy trąciłem niechcący łokciem śpiącego obok mnie. Ten zaś, pogrążony w głębokim śnie, przekonany był, iż to strzała Almenino przebiła jego serce. Tak się tym przeraził, że z miejsca dostał zawału serca i skonał.
- Nie wierzę ci! – odparł Tom.

Czy Tom faktycznie ma dowody, by nie ufać Astowi....? ;3 Powiedz”.

[zbierznośc imion przypadkowa!!!XD]
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.

Ostatnio edytowane przez Almena : 29-01-2008 o 13:32.
Almena jest offline  
Stary 23-12-2007, 11:15   #126
 
Mijikai's Avatar
 
Reputacja: 1 Mijikai ma wyłączoną reputację
[Po zmianie ciał]
Genghi wędrował w kierunku pubu. Był zadowolony, że udało mu się narysować śliczniutki autoportret.[patrz; EDIT - wyśle Almenia na mail :P ] Nie wiedział wtedy jeszcze, że za chwile wszystko zamieni się w koszmar. Więc wędrował tak przez osłonecznioną aleję raz po raz oganiając chuchnięciem nieznośną, niebieską grzywkę. Zaczął nucić sobie słodkim głosikiem Kejsi... Obrócił się. Myślał, że go śledzi. Nie ma jej tam. " Intrygujące... " Po raz kolejny niebieska grzywka opadła mu na oczy.

- Pfff... - zabrał ją z twarzy - Chwileczkę, od kiedy ja mam... NIEBIESKĄ GRZYWKĘ ?!

Obejrzał się dokładnie. O nie, nie, nie... Był w ciele Kejsi ! Usiadł na ławce bez cienia pewności siebie z przed chwili. " Wszystko stracone ! W tym ciele nie będę mógł zrealizować mojego planu ! Co za granda i oszustwo ! " - zaczął wygrażać niebiesom.

- Tylko na tyle Cię stać ?! - krzyczał ku niebu - Chodź tutaj ! Sługa Abazigala Cię zniszczy !

" Usiądź, uspokój się..." " Wszedłeś mi do głowy spryciarzu ?! Myślisz, że tu Cię nie dorwę ? " " Mądry inkwizytor, to uważny inkwizytor, oceń sytuację i doszukaj się zalet. " " Tak najlepiej się mi przysłużysz. " " W sumie... Racja, racja, racja... Mogę zyskać chwałę dla Abazigala, bez zdejmowania maski z twarzy... "

Wiedział, że na placu nie toczył się już turniej, ale leżała wielka, fioletowa masa galarety. Swoją drogą - ciekawe co to było. Demon ? Możliwe. Hybryda. Prawdopodobne. Chimera ? Cóż nie można powiedzieć nie. Jak zwykle w wyniku rozumowania gnoma, drogą eliminacji nie dało się wywnioskować niczego.

***

Wygrali turniej ! Och, jakie to było szczęście ! Gnom miał w tym cel własny i nie zamierzał odstąpić póki go nie zrealizuje. Zacierał już swe kocie (-_-) łapki na myśl o tym, co stanie się w świątyni. Cały czas starał się być blisko swojego ciała. Kto w nim był ? No cóż, nietaktem byłoby postukać w gruncie rzeczy swoje czoło i zapytać się: "Halloo...! Kto tam...?!" - wiedział kto by natomiast tak zrobił. Brutal i ignorant, który na całe szczęście się zgubił. Vriess.

"Dostali zagadkę, czy możliwość wyboru ?" - zapytał sam siebie, gdy usłyszał historyjkę.

- Tom nie może ufać Astowi dopóki sprawa nie zostanie wyjaśniona, trzeba przeprowadzić ściśle ustalone w tym celu procedury, nie może się wkraść do sprawy chaos, lecz moim zdaniem Tom nie ma także dowodów by nie ufać Astowi. Tak, takie jest moje zdanie.
 
__________________
Młot na czarownice.

Ostatnio edytowane przez Mijikai : 24-12-2007 o 09:15.
Mijikai jest offline  
Stary 23-12-2007, 11:50   #127
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Autoportret w załączniku XD (nie mogłam się powstrzymać xP)
Widzę, że nie wchodzi więc dam link XD
http://img180.imageshack.us/img180/8...arlottesp6.png


Wilcze łapy wydawały się być łatwiejsze w obsłudze niż w rzeczywistości były.
Charlotte podpaliła kij przeciwnika i już miała dźgnąć go swoim gdy nagle łapy zaczęły dziwnie kołysać się na belce. W efekcie tego Wilczek mężczyzna o duszy demonicy kobiety wpadł na przeciwnika i razem spadli na dół.
Charlotte uśmiechnęła się głupawo leżąc na przeciwniku a nad jej głową pojawiła się urocza kropelka.

"- Szkoda, że teraz nie mam tych swoich wielkich piersi i niesamowitej kobiecości, przydały by mi się...zamiast tego mam porty w paski! I to pomarańczowe ~.~" - myśli Charlotte były dla niej nadzwyczaj okrutne. Dopiero teraz zaczęła zastanawiać się kto biega sobie w jej nieskazitelnie zadbanym ciele . . .

- No trudno, w takim razie trzeba jakoś wyglądać!! - krzyknęła do siebie z determinacją przygniatając cały czas przeciwnika swoim ciałem.
Wstała dopiero gdy sędziowie przyznali jej punktu. Wstała - z okrzykiem radości.

- Prosimy wszystkich uczestników turnieju o opuszczenie areny! – zaapelował drow z wieżyczki. – Mamy...er... drobne problemy techniczne i nastąpi dwugodzinna przerwa w turnieju! Sędziowie podsumują wyniki, jeśli któraś z drużyn zdołała osiągnąć wynik 36 punktów lub więcej, będziemy mieli zwycięzców!

- Skoro mam trochę czasu to pójdę jakoś . . . err . . . wyglądać - rzekła sama do siebie i ruszyła do sklepów na małe zakupki.

Gdy wróciła w swym nowym stroju akurat ogłaszano wyniki. Okazało się, że wygrali.
Wilczek Charlotte poprawiła futerko na swoim kapturze od kurtki

http://img520.imageshack.us/img520/3...jacketsni4.jpg

Spodnie, które zakupiła prezentowały się bardzo seksownie.

http://img529.imageshack.us/img529/6...odniexdcq5.jpg

XD
Najlepsze było to, że Charlotte nawet nie zastanowiła się co może powiedzieć na to właściciel ciała . . . dziewczyna zaś zaczęła się do niego przyzwyczajać.
Nagle dało się słyszeć dziewczęcy pisk z widowni.
Chimerki zaczęły podskakiwać podniecone i machać do Sathema.
Ten zaś wyszczerzył swe kiełki, które błysnęły bielą i poprawił nażelowane futerko na głowie. Mrugnął do nich . . . któraś zemdlała XD"

* * *

Charlotte swymi wilczymi uszkami wychwyciła jakiś mały szmer, który starała się zlokalizować. Ktoś z drużyny niedługo po tym przeczytał zagadkę.
Charlotte - Sathem odwróciła się i rzekła swym wilczym głosem.

- Przepraszam bardzo kochani, ale skąd ten jego brat wiedział co śniło się temu człowiekowi ??
 
__________________
Discord podany w profilu

Ostatnio edytowane przez Nami : 23-12-2007 o 12:22.
Nami jest offline  
Stary 23-12-2007, 23:39   #128
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Kejsi nie mogła wydobyć ani słowa. Stała przed drzwiami świątyni z rozdziawioną mordką, drżąc aż z podekscytowania i radości.
- Wygraliśmy, hurra!!! – wybuchła nagle, skacząc na ręce Thomasowi znaczy ciału Thomasa, w którym był Sathem. –
Zapomniała, że jest w ciele wielkiego tygrysa, ale było za późno! Na szczęście silne ramiona Averona utrzymały jej ciężar.
- Ojej, przepraszam! – ukochała ciało Thomasa, rozbawiona przeczesała jego mokre włosy i zeskoczyła na ziemię. – Wygraliśmy! Teraz pomożemy Azmaerowi! – doskoczyła do nieznajomego w czarnym płaszczu i jego również przytuliła przyjaźnie.
Kejsi czuła się szczęśliwa pośród takich przyjaciół!
- Wygraliśmy, hurra! – ucapiła własne ciało i dźwignęła je z ziemi w uścisku tygrysich łap.
Zabawnie ściskać samą siebie!
Kiedy weszli do świątyni Kejsi-Tev ledwo powstrzymała się od radosnego biegania wokół. Chciała obejrzeć z bliska piękne freski, światła i kolumny!
Pojawiła się zagadka na rozecie! Kejsi znaczy Genghi w ciele Kejsi i ciało Sathema chyba z duszą Charlotte, próbowali rozwiązać zagadkę. Kejsi od razu stwierdziła, że ten człowiek jest niewinny, jak ktoś mógłby zabić kogoś tak po prostu a na dodatek w świątyni!? Bała się jednak odezwać, aby czegoś nie zepsuć.
Uslyszała dziwny szmer gdzieś w górze. Spojrzała w górę, ale nikogo tam nie było.
- Jest tam kto? – powiedziała nieśmiało. – Kapłanie, to ty? Potrzebujemy twojej pomocy! Jest z nami pokaleczony człowiek z wieloma bliznami, którego trzeba uleczyć!
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 26-12-2007, 15:37   #129
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
- Przepraszam bardzo kochani, ale skąd ten jego brat wiedział co śniło się temu człowiekowi ?? – pytanie z ust Sathema, zrodzone w umyśle Charlotte.
No właśnie, skąd? Denaci nie mają w zwyczaju opisywać swoich snów komukolwiek.

Kiedy echo słów Charlotte wygasło między potężnymi białymi kolumnami, napisy na rozecie rozmyły się w piękną, acz nic nieznaczącą mozaikę kolorów, z której strzeliły smugi światła, padając na posadzkę przed wami.

Przed Kejsi w ciele Teva wyrósł nagle piękny kwiat.


Przed Waldorffem w ciele Charlotte pojawiła się zakładka do książki!


Przed Genghim w ciele Kejsi; dziwny kryształ


Sathem w ciele Thomasa otrzymał... koszyk? O_O


Tev w ciele Waldorffa.... uuh klatkę na ptaki?


Charlotte w ciele Sathema - lusterko


Thomas w ciele Genghiego dostał dziwny hmmm


i wreszcie Azmaer. Dostał owocek. Czyżby brakowało mu witaminek?XD
http://bp2.blogger.com/_ETXJ2NQaroE/...mitomorado.jpg

Przyglądacie się przedmiotom, które ponoć mają być związane z waszą przyszłością O_0.
- Jest tam kto? – ciszę przerywa głos Kejsi, która spogląda w górę. – Kapłanie, to ty? Potrzebujemy twojej pomocy! Jest z nami pokaleczony człowiek z wieloma bliznami, którego trzeba uleczyć!

Z góry dobiegł cichy, niezadowolony pomruk. Pac, pac, pac – teraz już coś stąpało nieostrożnie, głośno i wyraźnie, rezygnując z dalszego ukrywania się.
Znienacka z szybkością błyskawicy skoczyło na olbrzymi żyrandol nad wami, odbiło się od niego i rzuciło się na kolumnę, a uczepione niej zsunęło się szybko za nią. Rozkołysany żyrandol brzęczał głośno, cienie wokół chwiały się pod kołysanie się świec. Zza kolumny wyłoniło się dwunożne stworzenie, o aparycji dragonity. Znoszone, czarne ubranie... resztki... kajdan...? wokół prawej kostki... Obcy nie odezwał się ani słowem. Spojrzał prosto na ciało Kejsi z duszą gnoma i gwałtownie rzucił się ku niemu! Zatrzymał się centymetry od niej, na czworakach, twarz przy jej twarzy. Czerwone oczy gniewnie zmrużone, kły obnażone. Warczy cicho, zwierzęco.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.

Ostatnio edytowane przez Almena : 29-01-2008 o 13:32.
Almena jest offline  
Stary 26-12-2007, 20:32   #130
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Tevonrel patrzył jak ośmiesza się jego ciało, ale na szczęście nie musiał już długo na to patrzeć, ponieważ na scenę wchodzili Wojownicy i Magowie, chcący obejrzeć gwiazdę.
Tev szybko chwycił drąg i popędził na tłumek, w który uderzył, przepychając się.
-Przepraszam, przepraszam, przejście, robić przejście, bo zdzielę w łeb kijem! Mówi to Krasnolud i jak obiecam to dotrzymam!-krzyczał, zaś tych, którzy nie chcieli się przesunąć uderzał kijem, przepychając się łokciami. W końcu dostał się do gwiazdy.
-Wcale nie jest taka brzydka-mruknął do siebie, oglądając ją, ale była bardzo dziwna, ponieważ niczym nie pachniała, tym bardziej alkoholem, który Krasnoludzki nos bezbłędnie by wyczuł. Nie wydawała również odgłosów, nie była wykonana z żadnego szlachetnego materiału, bo wzrok Krasnoluda nieuchronnie wykryłby najmniejszą drobinkę.
Nagle usłyszał głos z wieżyczki.
-Prosimy wszystkich uczestników turnieju o opuszczenie areny! Mamy...er... drobne problemy techniczne i nastąpi dwugodzinna przerwa w turnieju! Sędziowie podsumują wyniki, jeśli któraś z drużyn zdołała osiągnąć wynik 36 punktów lub więcej, będziemy mieli zwycięzców!-powiedział.
-Sam opuść arenie pajacu klaunie jeden, bo jak wejdę tam do ciebie to cię kopnę w ten zawszony Elfi pysk tak, że ci paskudny nos sczerwienieje, więc z łaski swojej MORDA W KUBEŁ!-wrzeszczał, po czym powrócił już do oględzin gwiazdki. Zastanowił się chwilę i doszedł do wniosku, że każdy patrzy słucha, wącha, ale nikt nie próbował tego polizać ani dotknąć. Tak głupi, żeby zacząć lizać to on nie jest, ale dotknąć...
Szybko chwycił mocniej kij i delikatnie trącił gwiazdę końcem kija, zaraz potem ktoś inny ponowił próbę kijem, mieczem, zaklęciem jakimś, a nawet pięścią.
-Z DROGI BABY, KOBIETY MAŁOSILNE! POKAŻĘ WAM JAK TO SIĘ ROBI GOŁOWĄSY ZASRANE!-wrzasnął, po czym zdjął młot i zamachnął się nim. Niestety z tyłu coś zahamowało ruch potężnego, wielkiego, ciężkiego młota, rozległo się ciężkie "uffff" oraz wielki brzdęk. Przypominało to trochę jakby jakiś wojownik dostał z zamachu wielkim młotem bojowym od bardzo silnego Krasnoluda w opancerzony przez kolczugę brzuch. Dźwięk, który wydobył się z jego ust również był bardzo podobny i Tevonrel dziwił się, że taki zbieg okoliczności trafił się właśnie teraz.
-Przyjacielu, ostrożnie, my się tym zajmiemy-poradził nagle jakiś mag, a Tevonrel spuścił młot, który zawisł w powietrzu.
-Przyjacielu, jak cię gwizdnę młotem w ten głupi, bezmózgi łeb to przez miesiąc takie gwiazdki będą ci się pokazywać! Będziesz miał co badać napuszony, skretyniały głąbie o paskudnej mordzie! A może ja bym cię tak profilaktycznie w pysk pier...-przerwał mu upadek jakiegoś wojownika.
-A temu co? Może ja go tak profilaktycznie w pysk młotem pier...-powiedział, ale znowu mu przerwano.
-NIE! Nie! Lepiej nie!-powiedział ten sam mag.
-A ty to się lepiej nie odzywaj, bo masz zbyt wypukłą twarz... A może ja ci ją spłaszczę... Mam akurat narzędzia do tej operacji plastycznej. Chirurg zaraz zajmie się tobą-to mówiąc podniósł młot, ale zauważył gwiazdę.
-PRZEZ CIEBIE ZNOWU MUSZĘ BRAĆ ZAMACH!-wrzasnął na Maga, po czym wykonał zamach, lecz tym razem nie napotkał oporu. Dziwne tylko, że tak jakby wszyscy wokół się odsunęli i wstrzymali oddech... Dziwne, lecz nie zastanawiał się nad tym, ponieważ z całą swoją siłą i masą uderzył młotem w gwiazdę. W ogóle się nie poruszyła, jednakże z jej wnętrza dało się słyszeć tylko "Ajssssssłyndsssss...". Dziwne...
Tevonrel już wziął zamach, by uderzyć ponownie, gdy usłyszał:
-Ludu Ditrojid, przybysze z dalekich krain, przyjaciele!!! Zwycięzcami tegorocznego turnieju są ci oto śmiałkowie! Niech Światło wspiera ich co dzień tak, jak uczyniło to dzisiaj!-krzyczał Drow z wieżyczki, pokazując na nich. Tev wyszczerzył się, po czym zaczął machać młotem na wszystkie strony, robiąc sobie przejście, przy czym darł się:
-PRZEJŚCIE! PRZEJŚCIE, BO IDĘ!-krzyczał Tev, wychodząc spośród tłumku, chowając topór.
-Możemy prosić o zasłonę?-odezwał się głos z wieżyczki, a wokół zrobiło się ciemno. Fajerwerki zaczęły latać i wybuchać w powietrzu różnokolorowymi barwami.
Po jakimś czasie zostali zaprowadzeni pod świątynię wspaniałej wielkości, przed którą jakiś pajac, który uciekł z cyrku zaczął machać patykiem.
-Dziadek, przestań machać badylem i lepiej po jakieś winko mszalne skocz-powiedział z uśmiechem, ale tamten wydawał się nie zwracać na niego uwagi, mało tego dał mu trójkątny kamień jakiś. Postanowił go schować, mimo iż nie miał żadnej wartości materialnej. Przynajmniej tak mu się zdawało.
-Wasza odwaga, upór i waleczność sprawiły, że stoicie teraz przed wrotami tej świątyni jako zwycięzcy. Pamiętajcie jednak, iż tego dnia, tak jak wiele razy wcześniej, zostaliście zwycięzcami we własnych sercach, pokonując lęk, lenistwo i tchórzostwo. Z wolą Światła, idźcie dalej, i przyjmujcie dzielnie to, co Ono wam daje-powiedział.
-Dziadek, powiem ci coś w sekrecie... bredzisz jak potłuczony. Czy ty przypadkiem nie jesteś po pół litra? Przynajmniej... Gadasz od rzeczy tak, jakbyś co najmniej ze dwa litry wypił. Idź lepiej wytrzeźwiej, a wtedy poczujesz taki cholerny ból łba jakbym ci tym młotem zajechał. Nie daj się zwieść i użyj mocy! Jak nie będziesz wiedział jak to zrobić, to idź w stronę światła. Tam dowiesz się, że to potężny kac. Lecz go rosołkiem z kury albo barszczykiem czerwonym. Z braku tych składników może być pół litra i kufel Krasnoludzkiego piwa, a kac minie. Gwarantuję-poklepał go po plecach, po czym wszedł do świątyni za resztą.
Nagle wrota zamknęły się za nim pozostawiając świątynię w spokoju. Względnym.
Tevonrelowi Tygrysi umysł mówił, że coś jest nie tak, więc podbiegł, by być w pobliżu swojego ciała albo ciała Sathema, by obserwować kogoś kto ma lepszy wzrok i słuch od niego. Tak się składa, że wolał być bliżej swojego ciała i zobaczył, że ono coś usłyszało i zobaczyło, więc rozejrzał się, ale niczego nie zauważył.
Na górze pod sufitem jest rozeta, rzucająca światło, które układało się w zdania-opowieść, którą po przeczytaniu skwitował kilkoma słowami.
-Dureń. Nie potrafi kłamać. Skąd kretyn wiedział co śniło się tamtemu?! Kretyn-mruczał do siebie, wciąż rozglądając się.
-Tom nie może ufać Astowi dopóki sprawa nie zostanie wyjaśniona, trzeba przeprowadzić ściśle ustalone w tym celu procedury, nie może się wkraść do sprawy chaos, lecz moim zdaniem Tom nie ma także dowodów by nie ufać Astowi. Tak, takie jest moje zdanie-powiedziała Kejsi, lecz mówiła tak, jakby można było się tego spodziewać po Inkwizytorze.
-Przepraszam bardzo kochani, ale skąd ten jego brat wiedział co śniło się temu człowiekowi ??-odezwał się Sathem, ale jego wystrój mówił, że siedziała w nim Charlotte. Gdy tylko wypowiedziała te słowa pojawiły się snopy światła padające pod stopami każdego z nich, po czym materializowały się. Pod nogami ciała Waldorffa pojawiła się klatka na ptaki.
-Po co mi te druty?-warknął zły, lecz dalej czujny. Jego ciało dostało kwiatek, a Charlotte lusterko, co znaczyło, że prezenty są dla tych, którzy siedzą w ciałach, nie zaś dla ciał.
Cisza przestała się Tevowi podobać, niestety Kejsi też, bo zawołała:
-Jest tam kto? Kapłanie, to ty? Potrzebujemy twojej pomocy! Jest z nami pokaleczony człowiek z wieloma bliznami, którego trzeba uleczyć!-powiedziała patrząc w górę.
-Zamknij się głupia!-powiedział zduszonym głosem Tev, ale było za późno, bo coś zaczęło chodzić i mruczeć na górze. Nawet ciało Waldorffa usłyszało wszystko dokładnie.
-Masz to, czego chciałaś! Pamiętaj, że jesteś bardzo szybka, a moimi ostrzami możesz przeciąć nawet kamień jak bardzo się postarasz! Uważaj na nie!-mruczał do niej cicho.
Nagle coś rzuciło się na żyrandol, od którego odbiło się trafiło w kolumnę, po której się zsunęło. Umysł Tygrysa automatycznie obserwował nieznajomego, a ciało Krasnoluda już trzymało młot w rękach. Krasnolud z umysłem Rakszasy... ciekawe połączenie odruchów i wyuczonych reakcji... ciekawe czy wyjdzie to na dobre...
Patrzył uważnie jak dwunożne stworzenie w czarnych, zniszczonych ubraniach i resztkami kajdan wokół prawej kostki. Zobaczył, że patrzy na ciało Kejsi, więc postanowił przypilnować, żeby nie zrobiła nic głupiego, więc chwycił swoje ciało za łapę, zaś młot położył na ramieniu.
-Nic nie rób i zamknij się. Zaczniesz jak cię puszczę-mruknął. Wiedział, że go usłyszała, bo jednak była Rakszasą z genialnym słuchem.
Nagle tamten rzucił się na ciało Kejsi, przed którym zatrzymał się centymetry od jej twarzy. Jedyne co zrobił to mocniej przytrzymał swoje ciało, by nie zrobiło nic głupiego i nie wyrwało się. Cenił swoje ciało ponad dzikie stworzenia z czerwonymi, gniewnie zmrużonymi oczami i obnażonymi kłami. Co prawda w jego świecie każdy uciekał właśnie przed nim, a ocena przeciwnika, jaką dokonywał przy każdym przeciwniku mówiła mu, że jego ciało ma bardzo podobną szybkość, jednakże mógł się mylić nie będąc w nim. Tygrys mógł być szybszy, szczególnie, kiedy to on, Tevonrel nim kieruje. Potrafi on bowiem dotrzeć do ukrytych możliwości znacznie zwiększających naturalne zdolności ciała.
Oby ona to znalazła-pomyślał, przygotowując się do puszczenia Tygrysiej łapy i chwycenia młota.
 
Alaron Elessedil jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:43.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172