Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-07-2008, 12:15   #31
 
opax's Avatar
 
Reputacja: 1 opax nie jest za bardzo znanyopax nie jest za bardzo znanyopax nie jest za bardzo znanyopax nie jest za bardzo znanyopax nie jest za bardzo znanyopax nie jest za bardzo znany
Nierk zostawiwszy towarzyszy, którzy ku jego zdziwieniu okazali się jeszcze mniej rozmowni niż on sam, ruszył prosto do dzielnicy slumsów. Już od bramy uderzył w niego smród odpadków, fekaliów i niemytych ciał. Jednak nawet jeden nerw nie drgnął, na jego niemal ludzkiej twarzy. Uśmiechnął się do przeszłości bo to właśnie z powodu tej twarzy znalazł się tutaj zamiast pozostać w wiosce.

-Pomóż mi, jestem głodny!

Głos wyrwał Nierka ze wspomnień. Gwałtownie rozglądnął się dookoła szukając istoty, która to powiedziała. Dopiero po chwili zauważył małe coś stojące tuż przy nim. Musiał ostro pochylić głowę aby się jej przyjrzeć. Wydawało mu się że to gnom ale był tak brudny, wychudzony i roznosił fetor jeszcze gorszy niż ziemia na której stał, że równie dobrze mógł to być przedstawiciel jakieś innej podrasy. Był bardzo zdesperowany lub był to jakiś podstęp, inaczej nie zwróciłby się do kogoś wyglądającego na dużego demona. Jednak na swoje szczęście lub nieszczęście był kimś kogo Nierk szukał.

-Posiadam jedzenie ale nie wiem dlaczego, miałbym się nim z tobą dzielić. Jednakże mam kilka pytań, których odpowiedzi są mi potrzebne. Jednak nie tu.

W czasie przemawiania jego ręka powędrowała na jeden z mieszków, które miał zawieszone na przepasce umiejscowionej niczym pas na biodrach. Na ostatnie słowa wskazał głową jeden z zaułków, który wydawał się pusty. Jeżeli gnom, nie chciał dobrowolnie iść to wtedy by po prostu go tam zawlókł. Po dotarciu na miejsce Nierk rozglądnął się po okolicy, obawiając się zasadzki a następnie powrócił do rozmowy z gnomem.

-Szukam informacji o zakonie rycerskim a właściwie o jego członku imieniem jastrząb, jeżeli nie wiesz nic, to kto mógłby tutaj coś na ten temat
wiedzieć?


Spoglądał na gnoma i czekał na odpowiedzi. Gnom nawet nie przeczuwał, że właśnie położył na szali swoje życie.
 
opax jest offline  
Stary 24-07-2008, 15:58   #32
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
Rycerz okazał się być całkiem pomocny i naiwny zarazem-nie zdawał się nic podejrzewać. Skierował spotkanego do zakonu, kawałek stąd. Deptroot spodziewał się, że nie od razu znajdzie swój cel i przyjdzie mu tu trochę pobłądzić. Kiedy już odwracał się, aby się zawrócić mężczyzna w zbroi zapytał jeszcze:
-To wasz przyjaciel, a może wnuczek, he?
Zamyślił się chwilę, co by mu...
-Na stare latka pamięć już nie ta, co nie dziadziuniu...-dodał zaraz ku uciesze "dziadziunia". Przytaknął tylko i uśmiechnął się do swoich myśli-miał nadzieję, że Jastrzębia będzie można równie łatwo wykołować. Zawsze z resztą uważał, że wszelacy zbrojni jegomoście są od bicia, a nie myślenia. Wyszedł z powrotem na plac. Ruch tutaj znacznie się wzmagał, przybywało młodocianych chojraków i krzykaczy. Caenvox minął grupką zaaferowanych orków i przeszedł obok sklepu. Drzwi były otwarte i "aromaty" bardzo intensywnie dawały tutaj o sobie znać. Skoro już tędy zachodził, mógł sprawdzić co tutaj sprzedają. Wszedł do dusznego pomieszczenia i zerknął na sprzedawcę za ladą. Chwilę tam zamarudził, pytając jakby od niechcenia o plotki, wieści. W międzyczasie oglądał przeróżnej maści flakoniki, słoiki i butelki. Sam swego czasu niemało parał się alchemią, ale zadziwiony był jak ten facet wytrzymywał cały czas w woniach o podejrzanej naturze. Sporo z tutejszych eliksirów znał, niekiepski towar. Doszukał się mikstury szybkości, zauroczenia, a nawet wyciągu z rzadkich południowych owoców-dla wtajemniczonych, prawdziwy unikat. Na koniec zapytał czy ma również parę ziół na zbyciu. Węch miał dobry, wydawało się, że wyczuł w całej gamie zapachów Iestra-naxiltus. Może tutejsi ludzie byli naiwni, ale czuł, że misja będzie wymagać subtelności. A nie ma nic bardziej subtelnego niż trucizna domowej roboty. A gdyby miał Iestrę mógłby z łatwością przygotować coś mocnego. W końcu wyszedł z tej mordowni i ponownie skierował się do siedziby zakonu. W miarę jak już dochodził do gmachu postanowił kontynuować swoją sztuczkę. Znów schylił się i zmienił barwę głosu, ćwicząc po cichu i mrucząc pod nosem. Wreszcie dotarł na miejsce, budynek był całkiem okazały. Przeszedł obok wielkiego łopocącego proporca z okazałym, czerwonym herbem. Nikt znów nie zdawał się zwracać specjalnego uwagi na spacerującego starca, i bardzo dobrze. Wyszukał z krzątających się obok rycerzy jednego, poczciwie wyglądającego. Tym razem lepiej przygotował sobie formułkę.
-Witam pana. Moje imię Bördhad. Mam tutaj starego znajomka, niegdyś razem służyliśmy. Niestety minęło już sporo lat, a ja nawet nie do końca pamiętał jak się nazywał i gdzie mieszkał. Zwali go jakoś po ptasiemu, Orzeł...nie...raczej Jastrząb.
Trudno było powiedzieć, co ten drugi myśli. Z jednej strony wyglądał niepozornie, ale teraz miał kamienną minę, jakby dopiero wykutą z marmuru. Chwilę stał w zamyśleniu, jakby próbował sobie coś przypomnieć. A może przejrzał Caenvox'a? W końcu odpowiedział.
 
Caleb jest offline  
Stary 24-07-2008, 20:35   #33
qaz
 
qaz's Avatar
 
Reputacja: 1 qaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie coś

[Przytulna sara]


Przybytek zaczynał ożywać, z dołu dało się słyszeć przytłumione śmiechy, piskliwe głosiki jak i również męskie dudniące basy. Oczywistym było, że klientela zaczęła się schodzić. Tera otrząsnęła się z obrzydzeniem na widok jednej z skąpych sukien, odrzuciła ją na bok tak jak i wiele poprzednich. Trzeba przyznać, że czuła się tu całkiem swobodnie, niemal jak u ciebie. To brała jakiś ciuszek, przykładała go sobie do piersi i przeglądała się w lustrze, to znowu obracała się do Laury pytając:

-Jak w tym wyglądam?

Laura
i Esriv jednak jej nie odpowiadały, znacznie bardziej pochłonięte były wspólną dyskusją na temat ich specyficznych profesji. Esriv odgarnęła niesforny loczek z czoła, uśmiechnęła się przebiegle i odparła:

-Droga Lauro, moje, a raczej nasze kontakty zawodowe nie będą ciebie raczej interesowały. Sama wiesz jak to jest. - Uśmiechnęła się tak zajadle, jakby laura jednak nie wiedziała- Tu się sporo pływa po morzu "namiętności" i jeszcze więcej sypia -zachichotała- Czasem przyjdzie ktoś bogatszy, czasem nie. Takie to już jest życie. Najbogatszych tu nigdy nie spotkasz, a nawet gdyby spróbował to nie wiem która z dziewczyn przyjęła by dżina. Pozatym sama wiesz, dyskrecja... Pozwól, że powiem Ci coś o Ramptos, dawno tu nie byłaś to zmieniło się to i owo. Dajmy na to sama wieża w slumsach znacznie przybrała na sile, wiedziałaś, że współpracują z gildią? ha to cię sporo minęło. Stary Grif, kopnął w kalendarz, teraz jakiś młodzik kieruje złodziejami i ma się całkiem dobrze. No i zakon trochę się poszerzył, żaden psubrat tu nie zajrzy "ślubami się zasłaniają" tak samo jak wierni Ślepego wyroku ptffuuu-splunęła, mrugła porozumiewawczo i tylko dodała ciszej- Lepiej już idź, jeszcze Cię wezmą za jedną z naszych...

[Stara karczma]


Zamieszki ucichły, więc nie było ich już tutaj słychać. Jackie nadal dość spokojnie rozmawiała. Widać nie obca jej była wieść o księdze hurr, lecz niewiele wiedziała. Hogges patrzył na nią trochę zdziwiony, nie spodziewał się najwyraźniej takiego zainteresowania z jej strony. Do środka weszło kilkoro ludzi, demonów i im podobnych.

- Księga pewnie jest coś warta, jakiś typ organizuje ponoć wyprawę. Mnie to tam bajki nie interesują, co innego cud bajka dziewczyny- złapał przechodzącą obok służkę i przyciągnął do siebie- Czy nie jest cudna?- klepnął dziewkę w tyłek- no leć po kufle bo mnie suszyć zaczyna. Co to ja mówiłem... a tak księga, pewnie fałszywa grunt że ktoś chce zapłacić. Dziwacy. Widziałaś Laure jak zmierzała do Przytulnej? A to Ci flądra patroszona, co ona sobie myśli, chce porzucić załogę dla tego..-zaklął szpetnie i machnął znów dłonią. Wsparł się znudzony na złożonych dłoniach i wpatrywał w dekolt Jackie D.Flint nie kryjąc się z tym. Westchnął rozmarzony.

- Hymm, ale ze mnie niezdara Hoggles. Chyba się skaleczyłam. Może zechciałbyś mi...ją opatrzeć?

Bez słowa udarł kawałek rękawa znoszonej koszuli, już miał zabrać się za robienie opatrunku gdy...
Drzwi otworzyły się z wielkim hukiem, do środka wbiegło kilkoro zbrojnych. Każdy okuty żelazem od stóp po czubek głowy. Miecze dzierżyli w ręku i celowali w każdego.

-Gdzie on jest?!- zapytał czerwony od złości strażnik.

[Slumsy]


Odpychająca aura miejsca nie zrobiła żadnego wrażenia na Nierku. Demon stał niewzruszony. Schylił się niemal w pół, by móc porozmawiać z brudnym gnomem jęczącym o jedzenie. Tak jak już to jest w demoniej naturze, podejrzliwość zawsze siedzi w środku i ujawnia się gdy nadarza się ku temu okazja.

-Posiadam jedzenie ale nie wiem dlaczego, miałbym się nim z tobą dzielić. Jednakże mam kilka pytań, których odpowiedzi są mi potrzebne. Jednak nie tu.

Gdy Nierk wskazał mieszek, gnmomowi aż pociekła ślina. Wpatrywał się w demonia przepaskę, oczy rozszerzyły mu się łakomie. Oniemiał na chwilę. Demon szturchnął małą istotę. Wskazał wąski zaułek do którego gnom pobiegł niemal tak szybko jak jeden z psów, których również było tu w nadmiarze.

-Szukam informacji o zakonie rycerskim a właściwie o jego członku imieniem jastrząb, jeżeli nie wiesz nic, to kto mógłby tutaj coś na ten temat wiedzieć?

-Jastrząb?-zapytał gnom, chcąc się upewnić. Zmarszczył brwi, co miało najwyraźniej sugerować proces myślenia. -Znam, wiem gdzie takiego znaleźć. Daj jeść teraz, to powiem. Daj jeść dużo to pokaże gdzie, zaprowadze.

Zaczęło kapać, z chwili na chwilę padało coraz mocniej. Biedacy pochowali się w namiotach. Psy, szczury, griszeryy* powciskały się w wąskie szczeliny i pozłaziły do kanałów. Gnom pokrył się calutki drobnymi kropelkami, i jakby trochę mniej śmierdział.

[Plac centralny]

Mag otrzymawszy zadowalające go informację, ruszył na północną stronę placu. Mijał orków i krasnoludów, które patrzyły na niego spod łba. Któryś warknął coś pod nosem, inny napluł sobie w brodę. Najwyraźniej złorzeczyli Caenvox'owi. Ten natomiast miał to w głębokim poszanowaniu. Jego uwagę przyciągały "aromaty". Zajrzał do sklepiku. Ten był obszerny, licznie poustawiane pułki i regały pokrywały całą powierzchnię. Niezliczone fiolki i butelki { w licznie 348 sz } były dokładnie opisane. Mag pytał o plotki i ciekawostki na co sprzedawca z chęcią odpowiadał:

-Panie, ostatnio ponoć żona rzeźnika łoże dzieliła ze stolarzem! To ci nowina, i to ja Awaqq ci to mówię! Ale to jeszcze nic! Kapłana Shiniga ponoć z ostatniej sukmany okradziono, takie to już bezczelne złodziejstwo sie zrobiło. Może jaki elixir kupicie, dobre sprawdzone zakonni chętnie kupują, zwiększa co nieco to tu to tam. A może coś na odmłodzenie, mam dobry proszek z rekiniego falusa!! Nowość!

Deptroot spojrzał na sklepikarza z politowaniem. Wskazał jedno z ziół wiszących pod sufitem.

-Iestra-Monita, strasznie kurewstwo podobne do Iestra-naxiltus tyle tylko ze z tego co najwyżej środek przeczyszczający da się zrobić. Cuchnie podobnie, kolor po przerobieniu też ma podobny... ehh. Mogę polecić Frktusa trzy listki i po sprawie. Oczywiście jak się wie co z nim zrobić - odpowiedział profesjonalnie sprzedawca, pokazując, że nie jest w ciemię bity.

-dwie złote monetki i jest twoje..

PO pewnym czasie "dziadziunio" wyszedł na plac, w sumie nic się nie zmieniło pomijając obfity deszcz. Ruszył spokojnie pod budynek zakonu.

-Witam pana. Moje imię Bördhad. Mam tutaj starego znajomka, niegdyś razem służyliśmy. Niestety minęło już sporo lat, a ja nawet nie do końca pamiętał jak się nazywał i gdzie mieszkał. Zwali go jakoś po ptasiemu, Orzeł...nie...raczej Jastrząb.

Strażnik spojrzał na maga pogardliwie. Mielił coś w ustach przez chwilę, wpatrywał się jak Caenvox moknie. Wreszcie odpowiedział.

-Bördhad, toś mówisz, że z jastrzębiem znasz się jak swój. To mi powiedz, koleżko, skąd znasz tego elfiego krętacza, wisi mi trochę brzdęku. Może ty za niego zapłacisz?

Uśmiechnął się nieprzyjemnie i czekał.

*griszeryy to rodzaj pokracznych szkodników, jakby krzyżówka szczura z pająkiem
 
__________________
Dobry Polak , to mądry i światły człowiek , otwarty na innych ludzi i inne kultury , ale też człowiek ostrożny , człowiek czujny , mający regał książek , komputer z internetem i Ak 47 na strychu <joke>
qaz jest offline  
Stary 24-07-2008, 21:49   #34
 
Powerslave's Avatar
 
Reputacja: 1 Powerslave jest na bardzo dobrej drodzePowerslave jest na bardzo dobrej drodzePowerslave jest na bardzo dobrej drodzePowerslave jest na bardzo dobrej drodzePowerslave jest na bardzo dobrej drodzePowerslave jest na bardzo dobrej drodzePowerslave jest na bardzo dobrej drodzePowerslave jest na bardzo dobrej drodzePowerslave jest na bardzo dobrej drodzePowerslave jest na bardzo dobrej drodzePowerslave jest na bardzo dobrej drodze
-Droga Lauro, moje, a raczej nasze kontakty zawodowe nie będą ciebie raczej interesowały. Sama wiesz jak to jest. - zaczęła Esriv a Laura czuła, że powoli traci panowanie nad sobą, sama nie wiedziała dlaczego to właśnie kobiety z 'Przytulnej Sary' tak na nią działają. Gdy Kobieta ciągnęła dalej:
-Tu się sporo pływa po morzu "namiętności" i jeszcze więcej sypia
Laura nie wytrzymała i głośno chrząknęła. Wtedy Esriv kontynuowała, przechodzac do rzeczy:
-Czasem przyjdzie ktoś bogatszy, czasem nie. Takie to już jest życie. Najbogatszych tu nigdy nie spotkasz, a nawet gdyby spróbował to nie wiem która z dziewczyn przyjęła by dżina. Piratka już rozchyliła usta by coś powiedzieć, jednak Esriv kontynuowała:
-Pozatym sama wiesz, dyskrecja... Pozwól, że powiem Ci coś o Ramptos, dawno tu nie byłaś to zmieniło się to i owo. Dajmy na to sama wieża w slumsach znacznie przybrała na sile, wiedziałaś, że współpracują z gildią? ha to cię sporo minęło. Stary Grif, kopnął w kalendarz, teraz jakiś młodzik kieruje złodziejami i ma się całkiem dobrze. No i zakon trochę się poszerzył, żaden psubrat tu nie zajrzy "ślubami się zasłaniają" tak samo jak wierni Ślepego wyroku ptffuuu. Lepiej już idź, jeszcze Cię wezmą za jedną z naszych...
Laura odczekała aż kobieta się 'wygada' i wtedy podjęła:
-Dobrze, i tak miałam już iść, ale zanim to nastąpi wiedz, że jeśli się okaże, że coś przede mną ukrywasz, przyjaciółko - tu Laura uniosła brwi - to tutaj wrócę z mało przyjaznymi zamiarami...Po tych słowach piratka skinęła na Terę, która już wybrała sobie jedną z sukni, dając jej znać, że czas już na nich. Gdy wyszły na zewnątrz Laura zwróciła się do kobiety przyjaznym tonem:
- Myślę, że tutaj nasze drogi powinny się rozejść...Chyba, że masz lepszy pomysł i myślisz na poważnie o całym tym zamieszaniu z księgą. Ja muszę się udać do karczmy. Mam kilka pytań do właściciela gospody. Po tych słowach Laura ruszyła w stronę 'Starej Karczmy' nie czekając na Terę...
 
Powerslave jest offline  
Stary 24-07-2008, 23:07   #35
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Felix czekał i to czekanie powoli go irytowało. Ile można siedzieć za tymi skrzynkami. Mężczyzna po raz nie wiadomo, który rozejrzał się czy nikt go nie śledzi.
"Chyba czysto."
Gdy jego wzrok powrócił na drzwi stały tam właśnie dwie osoby, dwie osoby na które czekał. Wyszedł za skrzyni i skierował się szybko w ich kierunku.
-Panno!
"Jak ona miała na imię?"
-Żeglarko!
Gdy Laura się odwróciła, uśmiechnął się do niej.
-Sprawa jest.
Podszedł bliżej, tak żeby inni go nie słyszeli.
-Ale może chodźmy, nie dobrze jest tak stać, ludzie słuchają. A i w Twoim interesie jest, żeby nie słyszeli.
Pokazał głową na drugą kobietę.
-Co z nią? Jest z panną?
Jeżeli Laura potwierdziła zaczął mówić dalej, jeśli nie spławił Terę słowami:
-Panna chyba nie ma tu czego szukać a takie szukanie tego czego nie ma bywa niebezpieczne.
Jak już mógł mówić znów odezwał się do piratki.
-Sądząc po dzisiejszym spotkaniu interesuje się pani księgą, więcej sądzę, że posiada pani niektóre stronice. Niech panna będzie spokojna nie chcę ich. Jak rozumiem po wcześniejszym wyjściu panny, nici z współpracy z dżinem. Proponuje coś innego, współprace. I pannie i mnie zależy na księdze ale po co się o nią bić? I tak mamy dużo wrogów. Zamiast tego możemy współpracować, wątpię abyśmy oboje przeżyli tą wycieczkę a jeżeli nawet to wtedy będziemy się o to martwili. Panna jest zainteresowana?
Po skinięciu głowy Laury kontynuował
- A więc panienko, panienka ma jakieś wartościowe informacje? Gdzie szukać następnych kart?
Kobieta odwróciła się na pięcie i spojrzała na twarz 'nieznajomego'.
- Dziękuję - rzekła z udawaną uprzejmością - ale jak na razie wystarczy mi towarzystwo tej oto niewiasty - wskazała na Terę i ruszyła zdecydowanym krokiem ku Starej Karczmie
Mężczyzna nie pozwolił jednak kobietom odejść.
-Czekaj! Coś Ci pokarze.
Piratka westchnęła i dopiero po chwili obróciła się i pytając podniosła brew. W tym czasie Felix coś szeptał. Gdy skończył kaftan zaczął pękać na plecach, w miejscu pęknięć bardzo szybko urosły wielkie skrzydła, pióra zdawały się wykonane ze stali. W tym samym czasie włosy zostały odepchnięte przez czarne rogi, które się zakręciły jak u barana. Również paznokcie przyjęły czarną barwę i wydłużyły się do długości długiego noża.
-Masz dowód, że mogę zapewnić ochronę przed dżinem.
Laura przyglądała się całemu 'przedstawieniu' z nieukrywanym zaskoczeniem. Rozchyliła usta i dopiero po chwili rzekła:
- Dobrze więc, skoro tak bardzo chcesz mi pomóc... chodź ze mną.
Mężczyzna skinął głową i znów coś szepnął, teraz coś krótszego, wszystko tak samo szybko jak się zaczęło tak się skończyło. Skrzydła się skurczyły i schowały pod ciałem, paznokcie wróciły do zwykłej długości i kształtu, również po rogach nie było śladu. Na kaftanie nie było nawet najmniejszej dziury. Felix uśmiechnął się do kobiet.
- Zatem chodźmy. Z chęcią się dowiem czy zasłużysz na moją ochronę. Bo jeżeli nie masz informacji ani kart to przykro mi ale nie mamy o czym rozmawiać.
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline  
Stary 24-07-2008, 23:49   #36
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Gdy Hoggles złapał jakąś chudą paniusie, Jackie zamiast pomóc jej wyrwać się z obślizgłych łap pirata zaczęła się śmiać w niebo głosy. Nie obchodziłoby ją nawet to gdyby mężczyzna chciał ów dziewkę zgwałcić, w końcu to jego sprawa, co z nią zrobi. Piraci mieli to do siebie, że lubili dobrą zabawę, czasem nie obchodziło ich zdanie drugiej osoby, no chyba, że ta też była piratem.

- Nie, nie Hogglesie, na pewno się mylisz. Jestem pewna, że Laura nigdy nie upadłaby tak nisko. Znając ją to pewnie dziwki miały u niej jakiś dług wdzięczności i właśnie Laura poszła go odebrać. Nie sądzę, by poszła tam się wdzięczyć i dawać dupy za talara, zwyczajnie w świecie to do niej nie podobne, a tak pyzatym, te dziwki są naprawdę miłe…czasem. Ja nie mam nic przeciwko, moim zdaniem zawód jak zawód…a co, Tobie się nie podoba? – spytała figlarnie ze swym słynnym szelmowskim uśmiechem pokazując zęby. Gdy spostrzegła gdzie wędruje wzrok kapitana szybko dodała – Co jest, wypatrujesz Nickeya?

- - -

Ból w nodze jaki czuła był dla niej niczym. Wydawała się być obojętna na ranę, zupełnie jakby nie pierwszy raz się skaleczyła. Ponieważ miała jasną karnację i jej cera była dość blada nie było widać na jej skórze blizn, które w rzeczywistości obejmowały znaczną część prawej nogi i rąk. Mało kto to dostrzegał, więc i sama kobieta się tym nie przejmowała, zresztą - aż tyle tego nie było, by się tym przejmować. Zwykłe draśnięcia, nic więcej.

Jackie z hukiem położyła nogę na stole i w tym samym momencie chuda wywłoka przyniosła kolejne piwo.

- Dzięki mała, ale teraz spieprzaj mi stąd, bo prawdziwy mężczyzna będzie mi ranę opatrywał. Wracaj do zamiatania kochanieńka - odburknęła nieprzyjemnie i uśmiechnęła się obleśnie do dziewczyny, jak to maja w zwyczaju uśmiechać się Ci wszyscy obleśni faceci, którzy myślą tylko o jednym. Celem Pani Pirat było zgorszenie dziewczyny, a może i popsucie jej dnia spędzonego w pracy. Karczmarz pokiwał tylko głową i spojrzał groźnie na Jackie, jednak ta przesłała mu całusa. Wiedziała doskonale, że nie ejst jedną z piękności, a i pewnie nie zaliczyłaby się do pierwszej dziesiątki, ale zupełnie się tym nie przejmowała. Gdy Hoggles był już gotów by opatrzeć niewielką ranę piratki do gospody wpadła banda głąbów. Dziewczyna spokojnie spojrzała na nich, lustrując dokładnie od stóp aż po czubek głowy. Patrzyła dokładnie czy może któregoś z nich nie zna.

-Gdzie on jest?!- zapytał czerwony od złości strażnik.

Jackie spokojnie zdjęła nogę ze stołu i twardo postawiła ją na podłogę. Siedząc na krześle odwróciła się przodem do jegomościa i oparła łokcie o uda nachylając się lekko.

- Panowie, Panowie, co to za maniery? Tutaj ludzie odpoczywają po długiej, morskiej wyprawie, a wy tu wpadacie jak jakieś baletnice i psujecie całkiem niezłe przedstawienie! - młoda pani pirat wyprostowała się jednak wciąż nie wstawała z krzesła - Słuchajcie, mimo że wiem iż słuchać mnie nie chcecie i zaraz karzecie mi zamknąć mordę zapewne, ale na spokojnie. Kogo szukacie przede wszystkim? Bo kto powiedział, że owy ON jest akurat tutaj? Jak widać jestem tutaj Ja, chlapiący podłogę troll, Szanowny właściciel, mój towarzysz od piwa, i plątające się slalomem między stolikami jakieś nieletnie wieszaki, więc mimo wszystko miło by było, gdyby Panowie łaskawie powiedzieli nam jaki ON tu się chowa, i schowali te...to coś. - powiedziała swym zwyczajowym tonem unosząc brew.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline  
Stary 25-07-2008, 14:16   #37
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
Więc trafiliśmy na przyjemniaczka-pomyślał, gdy okazało się, że zapytany-owszem Jastrzębia znał, ale zechciał oddania za niego długu.
Albo myśli, że trafił na frajera, albo ten "ptaszek" to niezłe ziółko, że znajomi muszą za niego nadstawiać karku. Tak czy inaczej ostatnią rzeczą jaką dopuszczał do siebie było ustępstwo. Rozejrzał się na przechodzących obok murów zakonu, czekając aż ruch zrobi się mniejszy i nikt nie będzie niczego podejrzewać. Gdy nastał odpowiedni moment zwrócił się ponownie do podirytowanego już i lekko zdezorientowanego strażnika. Jednocześnie maksymalnie skupił się i podjął próbę sondowania jego umysłu. Jego własny począł wysyłać delikatne impulsy, powoli przebijające sie przez zwoje swojej ofiary, mierzwiące je i wreszcie podstępnie wkradające się w zakątki głowy. Strażnik starał się podrapać pod hełmem, widocznie już czuł mrowienie.
-Oh, cóż ten drań znowu zbroił? Nigdy świętym na pewno nie był, owszem. Myślę jednak, że uda nam się rozwiązać ten problem w sposób cywilizowany i ugodny.
Musiał chwilę grać na zwłokę, aby możliwie daleko zajść w głąb umysłu tego człowieka. U ludzi samo wejście było najłatwiejsze, podczas gdy u takich elfów czy demonów było to nie lada wyzwaniem. Mieli wiele psychicznych zapór i zabezpieczeń przed astralną ingerencją. Gorzej było już po fakcie. W jednym momencie uderzała cała lawina myśli, niepoukładanych, chaotycznych. Jak oni mogli funkcjonować mając w głowie taki bałagan? Nie było inaczej w tym przypadku. Gdy w uszach maga rozległ się cichy dźwięk przypominający pękającą bańkę, wysondował kilka wspomnień. Jak zwykle bez żadnego porządku. Z czasem jednak udawało mu się bardziej ogarnąć tą lawinę. Zazwyczaj starał się wychwycić kilka wstydliwych marzeń oraz myśli, aby móc sabotażować rozmówcę. Teraz nie miał na to czasu, musiał działać szybko. Na ten moment zachował kontrolę nad swoim ciałem na tyle, aby doglądać czy nikt obok zbytnio się nimi nie interesuje. Czas na kolejny etap. Zamglony wzrok nagle nabrał bystrego odcienia, Caenvox uśmiechnął się obelżywie; wydawało się także, że zrobił się większy. Nie wiadomo skąd zawiał silny wiatr, poły szaty zaczęły nie tyle powiewać co być szarpane jakby przez stado rozwścieczonych kruków. Nie powiedział nic, ale w wysłał wiadomość w otchłań umysłu rycerza.
-Posłuchaj mnie dobrze, ty marne ścierwo. W jednej chwili mogę zmiażdżyć twój mózg jak robaka. Jeśli nie powiesz mi gdzie on jest, resztę życia spędzisz śliniąc się i bredząc o kolorowych wróżkach. Zaręczam ci, jeśli teraz zrobisz coś głupiego, choćby na moment pomyślisz o wszczęciu alarmu...twoja rodzona matka nie tylko cię nie pozna. Ona będzie zastanawiać się kimże jest ten wrzeszczący szaleniec o wykrzywionej mordzie.
Kiedy impuls się urwał szybko ochłonął i zaraz znów był spokojnym i statecznym, starszym elfem. Na wszelki wypadek pozostawił jeszcze na chwilę mgiełkę swojego jestestwa w zakutej żelastwem głowie. Trudno było powiedzieć, czy to co przed się wydarzyło nie było jedynie majakami.
-Oh, gapa ze mnie, nie wziąłem ze sobą pieniędzy. Ale to nie będzie nam sprawiać problemu, mam rację?
Ostatnie zdanie wypowiedział przez zęby, wciąż jednak nie rezygnując z niewinnej miny.
 

Ostatnio edytowane przez Caleb : 25-07-2008 o 14:31.
Caleb jest offline  
Stary 25-07-2008, 15:21   #38
 
opax's Avatar
 
Reputacja: 1 opax nie jest za bardzo znanyopax nie jest za bardzo znanyopax nie jest za bardzo znanyopax nie jest za bardzo znanyopax nie jest za bardzo znanyopax nie jest za bardzo znany
Nierk był zadowolony. Gnom nie tylko garnął się do pomocy to jeszcze miał ponoć jakieś informację. Po chwili zaczęło mocno lać i wszyscy pochowali się gdzie mogli ale na nim nie zrobił większego wrażenia. Zmrużył oczy gdy zastanawiał się nad słowami gnoma.
~~Jeżeli coś wie to mam niesamowite szczęście albo też nic nie wie ale dla szansy zaspokojenia głodu zrobi wszystko. Jednak darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby a o konsekwencjach można pomyśleć później.~~
Gnom najwyraźniej nawet nie zauważył ulewy, wpatrując się przez cały czas w jego przepaskę. Sięgnął do sakiewki i wybrawszy niezbyt duży kawałek mięsa rzucił go obdartusowi.
Podczas gdy ten łapczywie zjadał mięso z cienia wyłonił się wychudzony pies biegnący za wonią mięsa. Nierk chętnie pooglądał jak wyrywają sobie jedzenie ale nie miał na to czasu, więc gdy poczwara znalazła się koło niego nagły ruch ogona zostawił dwie krwawe szramy na jej boku. Po chwili ze skomleniem znikęła za rogiem.
-Zacznij opowiadać co wiesz o jastrzębiu a następnie lepiej żebyś szybko mnie do niego zaprowadził to może zastanowię się nad nagrodą dla ciebie.
Na wszelki wypadek gdyby gnom nie był usatysfakcjonowany posiłkiem przygwoździł go wzrokiem.
 
opax jest offline  
Stary 25-07-2008, 19:53   #39
qaz
 
qaz's Avatar
 
Reputacja: 1 qaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie cośqaz ma w sobie coś
["Przytulna sara"]


Esriv była co najmniej zszokowana stosunkiem Laury do jej osoby. Nie dość, że ją ugościła, uprzejmie rozmawiała to... Laura, okazało się, atakowała "przyjaciółkę" która najwyraźniej nie wiedziała o co chodzi. Twarz jej posępniała, czuła się tak, jak dziecko, którego figiel potraktowano o wiele za ostro.

-Dobrze, i tak miałam już iść, ale zanim to nastąpi wiedz, że jeśli się okaże, że coś przede mną ukrywasz, przyjaciółko - tu Laura uniosła brwi - to tutaj wrócę z mało przyjaznymi zamiarami...

-Jak śmiesz!-na jej twarzy zamajaczyły mieszane uczucia-Jak śmiesz, grozić mi w moim domu! Idź i więcej mi się nie pokazuj na oczy.

Esriv wyprosiła kobiety, delikatnie zamknęła drzwi, aby nie robić niepotrzebnego zbiegowiska. Przez krótką chwilę dało się słyszeć coś, co można by określić płaczem, ten stawał się coraz cichszy, aż całkiem umilkł. Laura wraz z Terą opuściły budynek.

[port, okolice domu rozpusty]


Jak to w porcie, skrzynie, beczki, liny wszystko to leżało w większych skupiskach dając szansę strudzonemu podróżnikowi na wytchnienie w ich cieniu. Ktoś jednak nie odpoczywał a skrywał się za skrzyniami pełnymi owoców. Słodkawy zapach unosił się ponad nimi, aż miało się ochotę zjeść choć jedno jabłko. Kim była ów postać? Szpiegiem, złodziejem a może zabójcą czyhającym na dogodną chwilę do wypełnienia zlecenia. Felix rozejrzał się wokoło, nikt nowy się nie pojawił, ot stali tylko ci sami eunuchowie przy drzwiach co wcześniej. Kilka chwil później, roztwarły się wrota, szeroko i lekko
ociężale. Ukazały się w nich dwie kobiety, które Felix zdołał już poznać wcześniej.

- Myślę, że tutaj nasze drogi powinny się rozejść...Chyba ... masz lepszy pomysł ... poważnie ... z księgą. Ja muszę się udać do karczmy. Mam kilka pytań do właściciela gospody.- tyle zdołał usłyszeć, resztę zagłuszył morskie fale i deszcz. Mężczyzna ruszył w stronę niewiast, kontem oka dostrzegł, że jego bogate odzienie zabrudziło się nieznacznie. Zagadnął jedną z nich. Podyskutowali chwilę, i gdy szala była niemal całkiem przechylona i Laura chciała odejść wraz z Terą "Nieznajomy" zademonstrował swoje możliwości. Nagle wyrosły mu skrzydła i rogi. Tera przesłoniła ręką usta.. i nagle rzuciła się do ucieczki.

-Sukubbus!!- wrzeszczała na całe gardło. Nim ktokolwiek się obejrzał kobieta zniknęła za stertą skrzyń załadunkowych. "Nieznajomy" cofnął swe dodatkowe atuty i chyba zaklął pod nosem.

- Dobrze więc, skoro tak bardzo chcesz mi pomóc... chodź ze mną.

- Zatem chodźmy. Z chęcią się dowiem czy zasłużysz na moją ochronę. Bo jeżeli nie masz informacji ani kart to przykro mi ale nie mamy o czym rozmawiać.

Nie zrobili nawet dwudziestu kroków, gdy drogę zaszedł im chwiejący się na nogach marynarz. Długa broda tak jak i całe ubranie brudne było od wymiocin, których nawet coraz obfitszy deszcze nie potrafił zmyć. Zapach był nieprzyjemny, mdlący i niemal zmuszał do tego samego co niedawno musiał zrobić. U laury pojawił się odruch wymiotny, z Felixem było lepiej. Czy zależało to od płci , któż wie. Marynarz wsparł się na ścianie magazynu spojrzał na wędrującą parę:

-chhhkkce rhuumuu... jep... jaka szlićnaa parrka źiwka i

... chort jakhii... niehlubiie chortów.

Marynarz pociągnął z butelki. Zrobił krok do przodu i padł całkiem nieprzytomny na kamiennym bruku. Z jego kieszeni wysypało się kilka monet. Laura dostrzegła również kawałek pergaminu, pewnie i tak nic nie wartego. Po krótkiej chwili, zmoknięci i zniechęceni dotarli do Starej karczmy.

[Stara karczma]


- Panowie, Panowie, co to za maniery? Tutaj ludzie odpoczywają po długiej, morskiej wyprawie, a wy tu wpadacie jak jakieś baletnice i psujecie całkiem niezłe przedstawienie! - młoda pani pirat wyprostowała się jednak wciąż nie wstawała z krzesła - Słuchajcie, mimo że wiem iż słuchać mnie nie chcecie i zaraz karzecie mi zamknąć mordę zapewne, ale na spokojnie. Kogo szukacie przede wszystkim? Bo kto powiedział, że owy ON jest akurat tutaj? Jak widać jestem tutaj Ja, chlapiący podłogę troll, Szanowny właściciel, mój towarzysz od piwa, i plątające się slalomem między stolikami jakieś nieletnie wieszaki, więc mimo wszystko miło by było, gdyby Panowie łaskawie powiedzieli nam jaki ON tu się chowa, i schowali te...to coś. - powiedziała swym zwyczajowym tonem unosząc brew.

-Głupa ze mnie robisz kobieto? Mamy wiarygodnego świadka, że podejrzany wbiegł do karczmy i się tu ukrywa. Co jak co ale na uczciwość i prawdomówność, Merila "Łgarza" Kręcisłówka można liczyć. Więc mi tu
gadać Gdzie ON Jest...

-Proszę się uspokoić- rzucił karczmarz.

-Milcz, midasie. Tobie tylko złoto w łbie, pewnie Cię przekupił, tak samo jak dżiny. Znamy takich jak ty, nie to co uczciwi Zakonni. Ot "Jastrząb" taka poczwara a uczciwy. Przeszukać mi tu zaraz wszystko!!

-A może jakaś mała rewizja osobista- zapytał z nadzieją strażnik łakomie patrząc na służki i Jackie, z tym że na służki "bardziej".

-Przeszukać, najlepiej na zapleczu. Te służki w szczególności trzeba przesłuchać na osobności.

Jackie D.Flint z każdą chwilą miała coraz większe przeświadczenie, iż strażnicy chcą sobie zwyczajnie za darmo poświntuszyć wykorzystując najprawdopodobniej zamieszanie w mieści.

-Skurwysyny- zaklął kapitan Hogges. Jego dłoń zanurkował nisko pod stół. Macał z wolna, aż natrafił na skórzaną rękojeść sztyletu. Chwycił go mocno, spojrzał porozumiewawczo na panią pirat. Choć Hogges bywał czasem dość obskurny i paskudny to jednak miał swoją dumę i honor, choć ponoć piraci takich rzeczy nie posiadają. Troll również nie był zadowolony z zaistniałej sytuacji, nie to żeby martwił się o dziewczyny. Ktoś zakłócał jego świętą tradycję picia piwa, a był dopiero po trzeciej beczułce. jeden ze strażników machnął mu mieczem przed paszczą. Rozjuszony troll ruszył na przeciwnika. Złapał niskiego mężczyznę w swe mocarne ramiona i ścisnął jak zgniły owoc. O dziwo strażnik doskonale wczuł się w rolę zgniłego owocu, z tym całym wypływaniem na wierzch i brudzeniem rąk. Drzwi nadal były otwarte, krople deszczu waliły po kamieniach na zewnątrz. Piratka dostrzegła swą znajomą, całkiem przemoczoną w towarzystwie "nieznajomego", tylko w kominku radośnie trzaskały polana.

[Plac centralny]


Caenvox Deptroot zmierzył strażnika. I zamierzał czekać, aż ruch się zmiejszy, cóż chyba zapomniał gdzie przyszło mu stać. Tu nie istnieje pojęcie mniejszy ruch, co najwyżej całkowity brak ruchu podczas epidemi. Jednak
nie zamierzał ustąpić. Strażnik zdąrzył już ziewać ze znudzenia. Podrapał się po głowie a nie hełmie, bo takowego nie miał a wiedział, że tak trzeba. Uśmiechnął się ochydnie.

-Oh, cóż ten drań znowu zbroił? Nigdy świętym na pewno nie był, owszem. Myślę jednak, że uda nam się rozwiązać ten problem w sposób cywilizowany i ugodny.

-Dziadek gadaj o co chodzi, najwyraźniej nie znasz Jastrzębia skoro tak łatwo łykłeś te oszczerstwa na jego temat. Jastrząb nigdy się nie zadłużał, nigdy nie był nic nikomu winien. Wierz mi lub nie ja go znam najlepiej.

Mag próbował sondować umysł strażnika, czym usilniej próbował tym silniejszy napotykał opór. Wzmocnił nieco impulsy, nagle w umyśle strażnika wyrosła ściana nie do przebicia, a nawet więcej, coś usiłowało wepchnąć się do świadomości Deptroota. Caenvox zdołał wysłać jednak wiadomość:

-Posłuchaj mnie dobrze, ty marne ścierwo. W jednej chwili mogę zmiażdżyć twój mózg jak robaka. Jeśli nie powiesz mi gdzie on jest, resztę życia spędzisz śliniąc się i bredząc o kolorowych wróżkach. Zaręczam ci, jeśli teraz zrobisz coś głupiego, choćby na moment pomyślisz o wszczęciu alarmu...twoja rodzona matka nie tylko cię nie pozna. Ona będzie zastanawiać się kimże jest ten wrzeszczący szaleniec o wykrzywionej mordzie.

-No dziadziuś to od czego zaczniemy łamanie? Może golenie? Co nie odpowiada? to może żebra, i tak nie będą Ci potrzebne. Co tak dziwnie patrzysz na mnie? Myślałeś, że jestem jakimś podrzędnym strażnikiem miejskim?? Zakon potrafi zadbać o swoje bezpieczeństwo.

Z rozchylonej koszuli strażnika zamajaczył srebrny łańcuszek, czyżby jakiś amulet ochronny? A może zakon posiadał własnego maga. Żadne niewinne miny na nic się tu zdadzą. Deptroot najwyraźniej nie docenił przeciwnika.

[Slumsy]
Gnom stał się jakby bardziej wodnisty, ale to pewnie przez ten deszcz. Łakomie pochłonął kawałek mięsa i radośnie uśmiechając się do Nierka.

-Zacznij opowiadać co wiesz o jastrzębiu a następnie lepiej żebyś szybko mnie do niego zaprowadził to może zastanowię się nad nagrodą dla ciebie.

-Jeść! Jastrząb jest niewiele większy ode mnie, o taki. Poza tym cuchnący z niego goblin, nie mniej wrzaskliwy co jego ptaszysko. Więcej jedzenia będzie?? Chodź, chodź. Jedzenie nie może czekać, tak samo jak pusty brzuszek.

Gnom ruszył szybko niemal biegiem, wystrzelił z zaułka i nim demon się obejrzał zniknął za zakrętem. Nierk choć znacznie większy nie mógł dogonić gnoma. Przez dłuższą chwilę gnom całkiem zniknął z oczu. Z wolna Nierk zaczął się zastanawiać, czy nie dał się wykiwać małemu obdartusowi. Ten jednak wyłonił się z zakrętu, kiwnął ręką i znów zanurkował w uliczki pełne namiotów, sypiących się chat i pustych magazynów. Gnom stanął w jednym z pustych zaułków. Demon rozejrzał się wokoło wypatrując Jastrzębia, dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego, że całkiem się zgubił. Nie miał zielonego pojęcia gdzie się znajduje, a to nie było jego jedyne zmartwienie. Gnom nie racząc cokolwiek wytłumaczyć rozlał się po okolicy. Jasnym było, że ktoś parający się kształtowaniem wody zakpił sobie z demona. Potem nastąpiło potężne uderzenie.
---
Nierk ocknął się przywiązany grubymi, skórzanymi pasami do zbyt małego jak na jego posturę stołu. Rozejrzał się wokoło. Zimne kamienne ściany pozbawione były okien i gdyby nie kopcące świece było by tu całkiem ciemno. Na ścianach wisiały liczne żelazne narzędzia nieznanego przeznaczenia, choć zastygła na nich krew sporo o nich mówiła. Przed Nierkiem stały schody prowadzące na górę. Stukanie ciężkich butów odbijało się mocnym echem.
Ktoś przemówił, ochrypłym głosem:

-Witaj Szwanlat, Amarianie. Czyli jednak nie jesteś demonem... Szkoda, wielka szkoda. Co? Nie, nie znam waszej rasy te kilka informacji "samo z Ciebie wypłynęło. I co ja mam teraz z tobą począć?
 
__________________
Dobry Polak , to mądry i światły człowiek , otwarty na innych ludzi i inne kultury , ale też człowiek ostrożny , człowiek czujny , mający regał książek , komputer z internetem i Ak 47 na strychu <joke>
qaz jest offline  
Stary 26-07-2008, 00:39   #40
 
Powerslave's Avatar
 
Reputacja: 1 Powerslave jest na bardzo dobrej drodzePowerslave jest na bardzo dobrej drodzePowerslave jest na bardzo dobrej drodzePowerslave jest na bardzo dobrej drodzePowerslave jest na bardzo dobrej drodzePowerslave jest na bardzo dobrej drodzePowerslave jest na bardzo dobrej drodzePowerslave jest na bardzo dobrej drodzePowerslave jest na bardzo dobrej drodzePowerslave jest na bardzo dobrej drodzePowerslave jest na bardzo dobrej drodze
Laura raptownie odwróciła głowę w stronę Tery, gdy ta uciekła z przerażeniem, zaraz po tym jak 'nieznajomy' zademonstrował swoje (niewątpliwie) 'wdzięki'. Gdy Piratka przystała na propozycję owego osobnika, ten dodał:
- Zatem chodźmy. Z chęcią się dowiem czy zasłużysz na moją ochronę. Bo jeżeli nie masz informacji ani kart to przykro mi ale nie mamy o czym rozmawiać.
Laura przewróciła oczami i dodała po chwili:
-Nie bądź bezczelny, kolego. Najpierw łasisz się o możliwość przystąpienia do mnie, przepędzasz mi z tego tytułu nowo zapoznaną znajomą a teraz uderzasz tekstami wielkiego rozdupcacza potworów? Nie bądź śmieszny, bo z piratką masz do czynienia, która większe dziwactwa widziała niż wystawające na zawołanie rogi i skrzydła... Nie dodając nic więcej piratka ruszyła w stronę karczmy, a za nią 'nieznajomy'. Gdy minęli śmierdzącego wymiocinami i obżyganego marynarza Laura mimowolnie zwymiotowała, jednak na szczęście zdążyła się zgiąć w pół tak by nie zabrudzić sobie nóg. Treść żołądkowa spadła na chodnik i była teraz pieczałowicie mieszana z coraz gęstszym deszczem. Przy karczmie słychać było jakieś dochodzące stamtąd wrzaski jednak Laura stała jeszcze opierając się o ścianę gospody w pochylonej pozycji czekając, czy aby na pewno nie nadejdzie kolejna 'fala wymiotów'...Przy obalonym na ziemi marynarzu leżał jakiś pergamin jednak Laurze ani się śniło podnosic obrzygany, i w dodatku pewnie jeszcze nic nie wart kawałek śmiecia.
 

Ostatnio edytowane przez Powerslave : 26-07-2008 o 00:41.
Powerslave jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:52.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172