Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-03-2009, 20:22   #11
 
Bergtagna's Avatar
 
Reputacja: 1 Bergtagna ma z czego być dumnyBergtagna ma z czego być dumnyBergtagna ma z czego być dumnyBergtagna ma z czego być dumnyBergtagna ma z czego być dumnyBergtagna ma z czego być dumnyBergtagna ma z czego być dumnyBergtagna ma z czego być dumnyBergtagna ma z czego być dumnyBergtagna ma z czego być dumnyBergtagna ma z czego być dumny
Styrgreist spojrzał na obcych. Nienaturalna pozycja kobiety wskazywała na to, że nie podróżuje z nieznajomymi z własnej woli. Mogła to być niewolna, choć dziwne, by podróżowała na koniu. Tak czy inaczej, skald jest nietutejszy i nie zna zwyczajów panujących w tych stronach, nie warto się tedy angażować, tym bardziej, że część kompanów minęła już towarzystwo. Styrgreist poszedł w ich ślady. Mimowolna analiza sytuacji, wyrwała go ze smętnej refleksji. Gdy sobie to uświadomił, poczuł przypływ siły i zdołał powstrzymać powracającą falę smutku. Wyprostowany, spojrzał pewnie przed siebie. Czekał, aż oddalą się trochę od Kenneta i jego towarzystwa, by zadać jednemu z kompanów pytanie.
 
__________________
-Próbuję zdobyć pieniądze na podróż do Ameryki.
-Gdzie to jest?
-Po drugiej stronie fiordu.

Normann Hætta bongo Utsi Saus
Bergtagna jest offline  
Stary 24-03-2009, 20:36   #12
 
Chester90's Avatar
 
Reputacja: 1 Chester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumny
Elf podjeżdżając bliżej nieznajomych przyjrzał się dokładniej zagradzającej im drogę gromadzie i stwierdził, że nie wyglądają na rabusiów. Postanowił przyjąć, więc za prawdziwe słowa wypowiedziane przez przywódcę Wesołej Kompani i nie wtrącać się do ich pracy. Po prostu koń dziewczyny poślizgnął się i niewiasta spadła z niego w błoto, a jej towarzysze pomagają jej wstać. Nic nadzwyczajnego. Elendil nie miał zamiaru zatrzymywać się na pogaduszki podczas tej ulewy. Popędził, więc konia ruszając za towarzyszami podróży.

- Mam nadzieję, że waszej towarzyszce nic się nie stało. Możliwe, że spotkamy się w Bremont. Wszak i wasza droga tam wiedzie, czy nie tak Kennecie? - rzucił elf nie zwalniając kroku konia i mijając obojętnie grupę ludzi, w sumie nieciekawy odpowiedzi.
 
__________________
Mogę kameleona barwami prześcignąć,
kształty stosownie zmieniać jak Proteusz,
Machiavela, łotra, uczyć w szkole.
Chester90 jest offline  
Stary 25-03-2009, 21:50   #13
 
Radagast's Avatar
 
Reputacja: 1 Radagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnie
Ardahil siedział w siodle jak worek kartofli, pozwalając koniowi nieść go przed siebie. Cały schował się pod wyciągniętą skądś peleryną, głowę opuścił, wzrok wbił w siodło i mamrotał pod nosem modlitwy. A w każdym razie to pozwalał słyszeć tym, którzy nadstawiali ucha. Z małym wyjątkiem słów "ulewa chędożona", które nie bardzo kojarzą się z codziennymi modłami.
Z zadumy wyrwał go tętent kopyt. "Komuż to się spieszy?" pomyślał i podniósł głowę w samą porę, by zobaczyć kawałek przed sobą biegnącego konia, który najwidoczniej wypowiedział służbę swojemu jeźdźcowi. Ardahil przechylił się w siodle i zręcznie chwycił wodze rumaka. "Zły pomysł, teraz cały zmoknę." pomyślał czując na obnażonym przedramieniu zimne krople.
- Bardzo, bardzo zły pomysł. - mruknął pod nosem uświadamiając sobie, że właśnie wisi między dwoma końmi jadącymi w przeciwne strony, ponad czymś co było błotem, a skojarzenia nasuwało znacznie gorsze. Na szczęście koń chyba zadowolił się jedną osobą zmieszaną z błotem i szybko się zbliżył, pozwalając Ardahilowi się podnieść. Mężczyzna przyjrzał się uważniej zwierzęciu, zwracając baczną uwagę na wszystko co niosło i pogładził je po szyi.
- Hej tam! Kto zacz?! - głos Jas... Jaś... barda zwrócił jego uwagę na ludzi, do których się zbliżali.
Tom się nacieszył koniem westchnął w duchu. Niespiesznie zbliżał się do pozostałych.
"Kennet, tak? Niech Ci będzie, żeś Kennet i niech Ci będzie, że Twoja towarzyszka spadła z konia, a Ty się o nią troszczysz. Niech Ci będzie, ale tylko dopóki się nie spotkamy w lepszych warunkach, bo wtedy mogę chcieć Ci zadać kilka pytań. Albo jeszcze lepiej jej." myślał, uważnie przyglądając się całej piątce.
- W taką pogodę to i nie dziwota, że się koń pośliznął i strącił jeźdźca. Trza siedzieć po gospodach, a nie wałęsać się po traktach, powiadam. Ale cóż, gdy ważniejsze sprawy niż wygoda w świat pchają. Jakby co opatrzyć trzeba, to znam się trochę na tym, nie wahajcie się prosić - powiedział. Podjechał do stojących w błocie ludzi, podprowadzając konia tuż obok kobiety, sprawdzając czy "pomagający" jej mężczyzna da się od niej oddzielić. Rzucił mu lejce, ukłonił się w stronę niewiasty, szukając jej spojrzenia i natychmiast spiął konia, ruszając dalej. Odwrócił się jeszcze w stronę drugiego jeźdźca. "Tak, Twoją mordę sobie zapamiętam jeszcze lepiej." pomyślał, bawiąc się niby od niechcenia swoim wisiorkiem. "Aha! Zauważył. Fajny płomyk, co? To teraz już wiesz, żeś macał miecza przy słudze Kreve, a my łatwo nie zapominamy takich nicponiów." myślał z satysfakcją coraz bardziej oddalając się od napotkanych podróżnych, a coraz bardziej zbliżając do swojej... drużyny. No cóż, lepsza taka niż żadna.
 
__________________
Within the spreading darkness we exchanged vows of revolution.
Because I must not allow anyone to stand in my way.
-DN
Dyżurny Purysta Językowy
Radagast jest offline  
Stary 28-03-2009, 22:05   #14
 
Biskup's Avatar
 
Reputacja: 1 Biskup ma z czego być dumnyBiskup ma z czego być dumnyBiskup ma z czego być dumnyBiskup ma z czego być dumnyBiskup ma z czego być dumnyBiskup ma z czego być dumnyBiskup ma z czego być dumnyBiskup ma z czego być dumnyBiskup ma z czego być dumnyBiskup ma z czego być dumnyBiskup ma z czego być dumny
Ardahil Ponury

Kobieta miała głowę lekko opuszczoną i zamknięte oczy, niestety zmierzch uniemożliwił Ci dokładne przyjrzenie się jej twarzy. Zdołałeś zauważyć tylko ogólne rysy skryte pod kapturem.

Wszyscy

-A no do Bremont, mam nadzieję, że się tam zobaczymy i przyjdzie nam wypić za to małe spotkanie na drodze! - rzucił jeszcze Kennet gdy powoli zaczęliście mijać jego ludzi.


Napotkany mężczyzna nie mylił się, krótko po spotkaniu po obu stronach drogi zaczęły pojawiać się pierwsze gospodarstwa, a przed wami zaczęło wynurzać się z deszczu miasteczko. Centrum miejscowości otoczone jest niezbyt okazałym wałem i palisadą, widać, że od dawna już zaniedbaną. Nie niepokojeni przez nikogo dojeżdżacie do bramy. Na wasz widok powoli podnosi się strażnik, najwidoczniej wyrwany ze snu przez wasze nadejście. Kilka razy otwiera usta jakby chciał coś powiedzieć ale ostatecznie macha ręką, pokazując byście przejechali i nie zawracali mu głowy.

Zmęczeni, zmarznięci i przemoczeni zatrzymujecie się w pierwszej karczmie na jaką trafiliście. Odrapany szyld „Zielony Jesiotr” ozdabia frontową ścianę budynku, który kiedyś rzeczywiście mógł być nawet zielony. Teraz jednak z całą pewnością nie jest. Piegowaty chłopak stajenny zajmuje się waszymi wierzchowcami, a wy udajecie się do ciepłego wnętrza. Ogromne palenisko sprawia, że cała obszerna izba tonie w przyjemnym cieple. Cała karczma pochłonięta jest przez gwar głosów, a między ciężkimi drewnianymi ławami kręcą się cały czas dwie służące roznosząc kufle piwa i parujące miski z jedzeniem....
 
Biskup jest offline  
Stary 30-03-2009, 21:06   #15
 
Radagast's Avatar
 
Reputacja: 1 Radagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnie
Ardahil przestał wreszcie rzucać ukradkowe spojrzenia przez ramię, w stronę dziwnych jeźdźców. Rozejrzał się po swoich towarzyszach. W tym mroku trudno było dostrzec, ale żaden z nich nie wyglądał na przejętego. "[i]Może jestem przewrażliwiony. Wszędzie szukam zbirów. Ale póki co lepiej będę się miał na baczności." pomyślał, po czym opuścił głowę i po raz kolejny wziął się za liczenie włosów w grzywie Wiza. Trudno się liczy czarne włosy na tle czarnej sierści, ale każde zajęcie jest dobre w taką pogodę. Po chwili wjechali do miasta. Ardahil ocknął się już po minięciu wartownika. Zerknął na niego i w jego głowie zrodziło się kilka niepochlebnych myśli na jego temat. Nie zadał sobie jednak trudu ubrać żadnej z nich w słowa. Jeszcze tylko kilka kroków i dotarli do gospody. Oddał konia pod opiekę chłopcu stajennemu i poszedł do niezbyt zachęcająco wyglądającego budynku. Ale jak na jego wymagania wystarczała. Nie był przecież magiem, a w taki dzień tym bardziej nie miał zamiaru wybrzydzać. Wszedł dziarskim krokiem do środka, a zapach, który doleciał jego nozdrzy tylko upewnił go, że nic się nie stanie, jak zostanie tu na dłuższą chwilę.
- Niechaj Kreve błogosławi temu domostwu. - powiedział nieco z rozpędu. - Dajcież, gospodarzu jadła i napitku. Ale nie każcie długo czekać, bośmy zdrożeni.
Wskazał dłonią w stronę ławy, gdzie było najwięcej wolnego miejsca i pytająco spojrzał na towarzyszy.
 
__________________
Within the spreading darkness we exchanged vows of revolution.
Because I must not allow anyone to stand in my way.
-DN
Dyżurny Purysta Językowy
Radagast jest offline  
Stary 31-03-2009, 01:13   #16
 
Bergtagna's Avatar
 
Reputacja: 1 Bergtagna ma z czego być dumnyBergtagna ma z czego być dumnyBergtagna ma z czego być dumnyBergtagna ma z czego być dumnyBergtagna ma z czego być dumnyBergtagna ma z czego być dumnyBergtagna ma z czego być dumnyBergtagna ma z czego być dumnyBergtagna ma z czego być dumnyBergtagna ma z czego być dumnyBergtagna ma z czego być dumny
Po oddaniu konia, Styrgreist wraz z resztą wszedł do przybytku. Usiadł ciężko przy ławie wskazanej przez jednego z towarzyszy. Rozejrzał się dokoła. Otaczała go moc twarzy, każda inna: posępne, wesołe, nieprzytomne, zaciekawione. Piwo, jego wierny kompan od czasu przybycia na kontynent, miał na nie straszliwą ochotę, do tego wokół tyle kufli. Jego uwagę zwrócił starszy mężczyzna, o zaczerwienionej twarzy, przymrużonych, przepitych oczach, durnym uśmiechu, zachrypłym od alkoholu głosie, którym wypowiadał nieskładne zdania. Ludzie, przy których siedział, patrzyli na niego z pogardą. W końcu jeden z nich, postawny, nie wytrzymał irytującej paplaniny dziada i pchnął go na podłogę, poprawiając kopniakiem. Pijak leżał przez chwilę na ziemi, po czym powoli, kołysząc się, doszedł na czworakach do najbliższego stołka, którym wspomógł się powstając. Scena wyjątkowo poruszyła Styrgreista. Zobaczył siebie w roli poniżonego pijaka. Już raz się dzisiaj zbłaźnił, mierząc miecze z napotkanym chłopakiem, dzięki piwu właśnie. Może to, że w końcu nie był sam, nie był też zupełnie anonimowy, sprawiło, że powróciła duma, którą zdawałoby się zostawił na An Skellige. Trzeba postawić pierwszy krok, przestać pić, to dobry moment.

-Jeśli któryś z was zauważy, że sięgam po piwo, niech nie wacha się oprzytomnić mnie pięścią. Proszę o to szczególnie ciebie, młody szermierzu. Pewien jestem, że bez trudu dasz mi radę i wiedz, że wdzięczny ci jestem za nasz dzisiejszy pojedynek. Jeszcze żaden miecz, nie udzielił mi takiej nauki. –Powiedział ze śpiewnym, nietutejszym akcentem i zamilkł.
 
__________________
-Próbuję zdobyć pieniądze na podróż do Ameryki.
-Gdzie to jest?
-Po drugiej stronie fiordu.

Normann Hætta bongo Utsi Saus

Ostatnio edytowane przez Bergtagna : 31-03-2009 o 01:20. Powód: Poprawiłem "się"
Bergtagna jest offline  
Stary 31-03-2009, 10:58   #17
 
RyldArgith's Avatar
 
Reputacja: 1 RyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwu
Kiedy dotarli do miasteczka nie było na nim nic suchego. Rozmyślał jeszcze jakiś czas o spotkanych na drodze nieznajomych, ale nie były to długie rozważania. Ot mało istotny moment, który, jak mu się zdawało, nie przyniesie żadnych konsekwencji w przyszłości. Rozejrzał się jeszcze po umocnieniach okalających miasteczko i potrząsnął głową.

Ale syf!!-pomyślał.-Może chociaż znajdzie się jakaś robota dla mnie. W takich okolicach o robotę chyba nietrudno. Trzeba będzie się przysłuchiwać rozmowom tutejszych.

Minęli szybko strażnika i udali się do gospody. Ta zaś pachniała stęchlizną. Nie przeszkadzało mu to. Nie tylko jemu, jak widać. Wielu innym też to nie przeszkadzało. Karczmarz był grubym, starzejącym się człowiekiem, średniego wzrostu. Fartuch miał cały zaplamiony. A włosy tłuste. Widać było, że rzadko używa wody. Śmierdział na kilometr. Przy ladzie siedziało trzech ludzi. Blondyn, rudy i czarny. Śmiali się. Głośno gadali. Stukali kuflami. Byli brudni. I tez śmierdzieli. Pozostali goście, a było ich niemało, siedzieli przy stołach. Światło wpadało tutaj przez sześć wąskich okien. Dodatkowe światło zapewniały świeczniki, postawione na stołach.

-Jeśli któryś z was zauważy, że sięgam po piwo, niech nie waha się oprzytomnić mnie pięścią. Proszę o to szczególnie ciebie, młody szermierzu. Pewien jestem, że bez trudu dasz mi radę i wiedz, że wdzięczny ci jestem za nasz dzisiejszy pojedynek. Jeszcze żaden miecz, nie udzielił mi takiej nauki.


Zdziwiły go słowa towarzysza podróży. On miałby dawać mu po jego zdechłej mordzie? Chociaż po prawdzie to i tak te paręnaście razy już obrywał, z tego ci widzę. Więc następny raz nie zaszkodzi. Może stanie się piękniejszy. Wtedy przypomniał sobie że sam ma niezbyt piękną twarz i odpędził od siebie ta myśl.

-Myślę że nie będzie to konieczne zbytnio- odparł.- Wody, karczmarzu.

Patrzyły na niego zdziwione spojrzenia, nie tylko towarzyszy, ale też kilkunastu gości wraz z karczmarzem było ciekawych czemu ktoś miałby zamawiać samą wodę. Jednak podano mu ją. Podziękował skinieniem i usiadł przy ladzie.
 

Ostatnio edytowane przez RyldArgith : 31-03-2009 o 11:00.
RyldArgith jest offline  
Stary 31-03-2009, 19:56   #18
 
Chester90's Avatar
 
Reputacja: 1 Chester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumny
Miasteczko Bremont. Nareszcie możliwość skrycia się przed tym przeklętym deszczem w zaciszu jakiejś przytulnej karczmy. Tą udało im się napotkać nawet prędko, co elfa niezmiernie ucieszyło. Przed oddaniem konia stajennemu Alendil wyjął swoją lutnię i sprawdził, czy wszystko z nią w porządku. Zadowolony z oględzin przewiesił ją sobie przez ramię i wszedł razem z towarzyszami do wnętrza tawerny.

W środku było przyjemnie ciepło, co było miłą odmianą po całym dniu podróży w słocie. Elf usiadł przy stole, który wskazał jeden z towarzyszy, machnął ręką na jedną z kręcących się po pomieszczeniu służących zamawiając coś do jedzenia i stosowną do popicia ilość piwa.

-Jeśli któryś z was zauważy, że sięgam po piwo, niech nie wacha się oprzytomnić mnie pięścią. Proszę o to szczególnie ciebie, młody szermierzu. Pewien jestem, że bez trudu dasz mi radę i wiedz, że wdzięczny ci jestem za nasz dzisiejszy pojedynek. Jeszcze żaden miecz, nie udzielił mi takiej nauki.

Słowa te wypowiedziane przez jednego z towarzyszy zaskoczyły elfa. Kto będąc w karczmie rezygnuje z możliwości napicia się tego orzeźwiającego napoju? Jeszcze bardziej zdziwił go fakt, że drugi kompan zamówił u karczmarza wodę. Ludzka głupota po prostu nie zna granic. Elendil pokręcił jedynie głową, ale postanowił nie komentować. Zamiast tego zajął się cichym brzdąkaniem na lutni i czekał na podanie napitku i jedzenia.
 
__________________
Mogę kameleona barwami prześcignąć,
kształty stosownie zmieniać jak Proteusz,
Machiavela, łotra, uczyć w szkole.
Chester90 jest offline  
Stary 01-04-2009, 00:32   #19
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
„Zielony Jesiotr” już z daleka zapraszał w swoje podwoje. Jak to z karczmami bywa, sto kroków od nich słychać gwar głosów zmieszany z stukotem kufli i ten jakże charakterystyczny aromat. Tutaj było tak samo. Do tego karczma jawiła się dzisiaj zmarzniętemu, mokremu i pokrytemu resztkami błota Herluffowi jako oaza ciepła i rozkoszy w przesiąkniętym wilgocią świecie.
Oddał Ciapka stajennemu i wraz z resztą kompanii wszedł do środka. Nie zawiódł się - „Zielony Jesiotr” był taki jak tego oczekiwał: ciepły, aromatyczny i gwarny.
Nie bacząc na pozostałych rozparł się przy stole wskazanym przez Adrahila, wyciągając nogi i zsuwając ze stóp przemoczone buty. Zaraz potem ściągnął kapotę i wykręcił ją wprost na wysypaną słomą podłogę.
Zignorował słowa Styrgreista, przyglądając się w tym czasie z zainteresowaniem dekoltowi służebnej dziewki, która akurat pochylała się nad sąsiednim stołem. Gdy spojrzała w jego stronę, puścił do niej oko.
Niestety nie zareagowała...
Narazie – pomyślał. - Pewnie zaraz tu podejdzie i zagada...
Zamknął oczy i rozmażył się.
-Co podać? - ze stanu rozmażenia wyrwało go pytanie. Z nadzieją otworzył oczy. Niestety... Stała nad nim inna służąca, nieatrakcyjna, w wieku około czterdziestu lat. Na dodatek zakutana w pocerowane szmaty od stóp do głów.
- Dajcie garniec piwa. Jeno grzanego, a korzeni nie żałujcie. I coś pieczystego. I bochen chleba – złożył zamówienie i rozglądnął się po sali szukając tej drugiej służącej.
 
xeper jest offline  
Stary 04-04-2009, 00:23   #20
 
Radagast's Avatar
 
Reputacja: 1 Radagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnie
Ardahil usłyszawszy wzmiankę o biciu za sięganie po piwo otwarł szeroko oczy i ze zdumieniem spojrzał na wymawiające je człowieka. Jakby tego szoku było mało po chwili młody szermierz zamówił wodę. Wodę?! Pewnie jakiś ślub trzeźwości, czy co. Dziwne rzeczy ludzie ślubują czasem. Niektórzy ponoć nawet czystość. - wzdrygnął się na samą myśl. Przynajmniej elf nie miał zamiaru stronić od piwa. Choć jeden normalny w tym towarzystwie. - pomyślał podążając jednocześnie za wzrokiem Herluffa. O! A ten nie dość, że normalny, to jeszcze spostrzegawczy. - pomyślał z aprobatą. Dłuższą chwilę jeszcze wodził wzrokiem za dziewką karczemną, ale uznał, że nie ma sensu się wysilać.
Gdy przyniesiono mu zamówione jadło i napitek skupił się wyłącznie na pałaszowaniu. Dopiero gdy zaspokoił pierwszy głód przypomniał sobie o ludziach napotkanych na trakcie.
- Hej, karczmarzu! - krzyknął zbliżając się do lady. - Jest w tym mieście jakaś speluna? Gdzieś gdzie mogły by przenocować szemrane typy? - uśmiechnął się w duchu. Za chwilę na pewno będzie miał pełną listę konkurencyjnych karczm. Wystarczyło tylko odrobinę posłodzić. Nie zamierzał jednak wdawać się w dłuższą rozmowę z karczmarzem. Wrócił do stołu i posiłku.
- Panowie mają jakieś konstruktywne plany na nadchodzący czas. - zagadnął towarzyszy, starając się zabrzmieć elokwentnie. - A chędożyć to. Zdrowie naszej wesołej drużyny, bo przecież pierwszy raz od miesiąca nie muszę jechać samowtór z moim koniem. Rad wielcem waszej kompani, jakem Ardahil. - zakrzyknął wznosząc toast kuflem z piwem, a dokładniej z resztką jakiejś żółtawej cieczy, którą tutaj piwem nazywano.
 
__________________
Within the spreading darkness we exchanged vows of revolution.
Because I must not allow anyone to stand in my way.
-DN
Dyżurny Purysta Językowy
Radagast jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:59.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172