Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-09-2010, 22:13   #11
 
Lechun's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skał
Wsiadając do samochodu, zaczął nucić jakąś wesołą i głupawą melodyjkę, samemu uśmiechając się tak, jakby właśnie wygrał milion dolców na loterii. I gwizdał tak długo, dopóki jego pasażer. Momentalnie z jego ust uśmiech zniknął, a Nicky stał się poważny tak, jakby nigdy się nie uśmiechał.
- Odrobiłem pracę domową i wiem, kim pan jest, panie Anthony...
Ostatnie słowo podkreślił w charakterystyczny sposób, w jaki często mężczyzna wypominał kłamstwo. Oczywiście nie miał pojęcia, z kim miał do czynienia - ale musiał spróbować.
- Chcę zawiązać z tobą sojusz. Bo wydajesz się najkonkretniejszym z tej wesołej gromadki. Ufam szefowi, ale nie wiem, czy można ufać temu lekarzowi, czy tej płotce. A zapewne wiesz, że bez współpracy, gówno osiągniemy.
 
__________________
Maturzysto! Podczas gdy Ty czytasz podpis jakiegoś grafomana, matura zbliża się wielkimi krokami. Gratuluję priorytetów. :D
Lechun jest offline  
Stary 30-09-2010, 23:59   #12
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
- Nie mam na imię Anthony, doktor jest sprawdzonym gościem, właściwie to już dwa razy ratował mi życie, być może nie zasłonił mnie własnym ciałem, ale gdy pracował dla innej rodziny to skonałbym mu na stole, a jego nikt by go nie podjrzewał, nawet Tony dał by mu premię, za dodatkowe kłopoty. - Spojrzał na rozmówcę - Ale masz rację, rozważam nawet czy nie załatwić sprawy wcześniej przed resztą, choć było by to złamanie rozkazu Tonego. Może chce tylko wysłać nowych na sprawdzenie, a posyła z nimi, też zaufanych ludzi, po to by ich pilnowali. To by tłumaczyło taki tłum. Ale gdzie są moje maniery - dodał z poważną miną - Nie przedstawiłem się. Alfredo Federico Camarazii, niektórzy w rodzinie, mówią na mnie Rico, po moim dziadku, który był mistrzem w swoim fachu. Proszę tylko, abyś przy innym używał mojego nazwiska z przyjęcia. -
- A teraz do rzeczy, na czym ma polegać ten sojusz? -
 
deMaus jest offline  
Stary 01-10-2010, 21:04   #13
 
Lechun's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skał
- Nicky Cavella, wnuk Artur Cavelli, kiedyś kingpina Wielkiego Jabłka.
Odpowiedział krótko na przedstawienie się. Nawet był zaskoczony, że tak łatwo odkrył tożsamość pasażera. Starał się jednak wyglądać na tyle profesjonalnie, by ten niczego się nie domyślił.
- Jak dla mnie, to możesz być Tonym na okrągło, gdyby ktoś podsłuchiwał...

Na opinię dotyczącą planu szefa, wzruszył tylko ramionami. W sumie to nawet niewiele go obchodziło, dlaczego. Był przecież tylko egzekutorem.
- Och, to tylko taki najnormalniejszy na świecie sojusz. Taka grupa w grupie. W sensie, że nie mamy przed sobą tajemnic dotyczących zleceń. Poza tym nie obchodzi mnie reszta twojego życia. Rozumiesz?
 
__________________
Maturzysto! Podczas gdy Ty czytasz podpis jakiegoś grafomana, matura zbliża się wielkimi krokami. Gratuluję priorytetów. :D
Lechun jest offline  
Stary 01-10-2010, 21:20   #14
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
- No cóż, cenię sobie prywatność, a moje dotychczasowe zlecenia od rodziny, wymagają by nawet jej członkowie poza wyjątkami i tymi ważnymi, nie wiedzieli kim jestem. Co do sojuszu, to jedyne co mogę obiecać, to to, że nie będę załatwiał niczego na boku, ani odstawiał samowolki, ale jeśli capo, albo Don Antonio będzie miał sprawę do załatwienia przy okazji, i każe zachować to dla siebie, to wybacz, ale ich rozkaz ma wyższy priorytet. Tym razem, nic takiego nie miało miejsca, ale mam wrażenie, że to dopiero początek, może sprawdzian, a może otwarcie rozdania. Reszta mojego życia wygląda tak jak większości chłopaków. Może ze względu na moje umiejętności, na trochę wyższym standardzie, ale tu nie ma nic co jest do ukrycia, ani nic co jest ciekawe. Ukrywać muszę nazwisko Camarazii, bo on choć ma niesamowite działanie, i często zapewnia dość przerażenie, abym zdążył dobyć broni, to musi być pilnie strzeżone, bo już nawet gliny, wiedzą co ono oznacza. - Zakończył z lekkim uśmiechem i ewidentną dumą, nie przechwalał się, po prostu był dumny, bo imał powody. Camarazii byli znani z tego, że jeśli rodzina ich wysłała, to po to by kogoś zlikwidować. Camarazii znacz, rodzina wydała wyrok i będzie on wykonany.
 
deMaus jest offline  
Stary 01-10-2010, 21:30   #15
 
Lechun's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skał
- Doskonale to rozumiem. I mnie więcej to miałem na myśli...
Mruknął, gapiąc się przed siebie, gdy nagle dopadła go silna potrzeba odebrania komuś życia, która ostatnimi czasy męczyła go coraz bardziej. Jednak przełknął tylko ślinę i starał nie dawać po sobie niczego poznać. Jednak nie odezwał się już ani słowem.

W końcu zatrzymał się.
- Tu?
 
__________________
Maturzysto! Podczas gdy Ty czytasz podpis jakiegoś grafomana, matura zbliża się wielkimi krokami. Gratuluję priorytetów. :D
Lechun jest offline  
Stary 06-10-2010, 23:53   #16
 
pteroslaw's Avatar
 
Reputacja: 1 pteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumny
Następnego dnia, Włoska restauracja.

Dzwonek u drzwi obwieścił przyjście pięciu osób. Wszyscy byli tam w jednym celu i dla jednego człowieka. Był też tam Alfredo który poprzedniego dnia otrzymał taką odpowiedź od Capo:

-Mój drogi Alfredo. Szanuję cię niezwykle wielce, wiedz jednak, że nasza rodzina ma pewne problemy z sprawą aresztowania prawej ręki Ojca Chrzestnego. Chodzi o to, że planujemy wiele akcji, ta jest jedną z wielu. Ten jeden człowiek może wiele zmienić. Naprawdę wiele zmienić. Może pokazać innym, że rodzina Bernardinio nadal działa.

Mężczyźni dla niepoznaki usiedli przy stoliku, podeszła do nich kelnerka włoskiej urody.

-Coś dla panów?- Spytała.
-Poprosimy pięć kieliszków czerwonego wina i menu.- Odpowiedzieli tamci.

Po chwili otrzymali to o co prosili.

Po chwili każdy zamówił potrawę, wtedy też jeden z nich powiedział do reszty:

-Powinniśmy chyba ustalić jak to załatwimy. Kto idzie na górę, a kto zostaje na czatach.- Wyszeptał do reszty.
 
pteroslaw jest offline  
Stary 07-10-2010, 13:02   #17
 
Maciass0's Avatar
 
Reputacja: 1 Maciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłość
" Przepyszne wino, ale nie tak dobre jak konkretny alkohol który powinien być pity co dzień przy jedzeniu. Dlaczego włosi zawsze te wino i wino." - Myślał Tommy pałaszując podane mu danie. Był zadowolony, że kelnerka podała danie właśnie jako pierwszemu.

- Nie będzie wam przeszkadzało, że już zacznę jeść. O biznesie pogadamy później.

Wiadome było to, że doktorek jest amatorem w takiej robocie i chce przełożyć całą sprawę na późniejszą chwilę. Jednak nie mógł nic już wykombinować i musiało się skończyć pytaniem:

- ....a kto zostaje na czatach?

To była odpowiednia dla doktorka robota:
- Ja oczywiście mogę zostać. Myślę, że nikt nie powinien przejść koło mnie gdy wy będziecie zajęci na górze. To postanowione, ja zostaję tutaj.
 
Maciass0 jest offline  
Stary 11-10-2010, 23:33   #18
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
Po tym jak Nicky odwiózł go do domu, nie tracił czasu, na rozmyślania i przesiadywanie po nocy. Wziął szybki prysznic, i poszedł spać. Następnego dnia, z przyjemnością odkrył, że jego Alfa Romeo stoi na podjeździe, a kluczyki, na swoim miejscu, na haczyku, przy barze w salonie. Pewnie ktoś od Antonia dał je Marii, a ta je tu odłożyła. Przeszedł przez duży przestronny salon, minął stół i krzesła dla 12 osób, i wszedł do kuchni. Z lodówki wyjął słoik z dżemem, a z chlebownika dwie małe bułki. Po chwili wyjął także butelkę, z sokiem pomarańczowym, do kompletu dobrał jeszcze talerzyk, nóż, i wysoką szklankę, całość złożył na tacy i ruszył w kierunku salonu, przeszedł przez środek, i wyszedł na tył domu.

Położył tacę z jedzeniem na rattanowym stoliku, usiadł w takim samym fotelu i sięgnął po gazetę, którą Maria przygotowała dla niego, znając już dobrze jego zwyczaje. Od jakiego czasu chodziła, za nim myśl, że skoro jego kucharka, sprzątaczka i majordomuska w jednym nauczyła się jego planu dnia na pamięć, to znaczy, że jest on przewidywalny. Czyli gdyby, ktoś chciał zrobić na niego zasadzkę w jego domu, miałby ułatwione zadanie. Z drugiej strony, taka była rola Marii, aby jak najlepiej poznać jego nawyki, i jak najbardziej uprzyjemnić mu pobyt w domu.
Przez chwile zastanawiał się czy nie pójść popływać w basenie, ale kiedy spojrzał na niebo, i na chmury jakie się zbierały uznał, że lepiej zrobi, wracając do domu, i trochę poćwiczy.

Około godziny 15:30 podjechał pod dom Tommego, zaparkował i poszedł zadzwonić, na dzwonek. Już w trakcie jazdy zapytał.
- Masz tą spluwę, którą dał ci Capo? - a usłyszawszy potwierdzenie, dodał. -W schowku, masz kaburę na nią, załóż pod marynarkę, tak jak ja - odsłonił poły swojej marynarki, aby odsłonić, kaburę i rękojeść półautomatycznego pistoletu.


Alfredo nie patrzył na doktora, zresztą pewnie nie musiał, Zumbo nie wiedział prawdopodobnie tyle, aby rozpoznać właściciela tej broni.
- Jak założysz marynarkę, to upewnij się, że nie widać spod niej spluwy. - Po chwili zerknął czy na pewno nie widać, a potem dodał.
- Według Capo to ma być czysta i bezpieczna robota, więc ganaty nie będą nam potrzebne, jednak każdy go dostał, więc ryzyko istnieje. Nie obraź się, że to mówię, ale sam powiedziałeś, że to dla ciebie pierwsza taka robota. Zasadniczo chodzi o to, żeby wrócić w jednym kawałku, więc doktorze broń, wyciaga Pan dopiero wtedy kiedy zrobię to ja. Czasem lepiej pozgrywać twardziela, ma to lepsze efekty niż wymachiwanie spluwą. -



Pod restaurację, zajechali około 16:30, Alfredo zaparkował na najbliższym wolnym miejscu, mniej więcej 5 metrów za wejściem. Wchodząc do środka obserwował dokładnie, otocznie, czy przypadkiem nie ma za dużo gliniarzy na ulicy, albo czy w środku nie kręcą się ludzie z konkurencyjnych rodzin. Nie wypatrzył ani jednych ani drugich, a to dobrze wróżyło.

W środku po chwili rozmowy z szefem sali, załatwił stolik i zamówił wino, a po chwili dołączyli do nich pozostali członkowie ich grupy interwencyjnej, jak zaczął ich nazywać w myślach. Już w trakcie obiadu, niby to w normalnej przyjacielskiej rozmowie zdradził reszcie swój plan.
- Nie ma co się pchać na górę całą bandą. trzy osoby to maksimum. Ja zamierzam się tam wybrać, komuś zależy aby iść? - Zapytał, a potem mówił dalej - Ci co zostają, mają dwie rzeczy do roboty. Obserwować, czy nie ma tu za dużego poruszenia. Czy przypadkiem Szef sali nie leci pilnie zatelefonować, po tym jak wyjdzie, i tym podobne rzeczy. Drugą czynnością, którą przewidziałem dla nich jest załatwienie nam wygłuszenia. Jedna osoba musi podjeść do orkiestry i po odpowiedniej łapówce, załatwić nam z 10 minut głośnej dynamicznej muzyki. - Nie czekał tym razem na zapadnięcie decyzji, a tym bardziej na dyskusję, więc dodał - No to czas zacząć przedstawienie. - wstał i ruszył w stronę schodów na górę.

Nie zamierzał za bardzo krzywdzić właściciela. Prawdopodobnie ze dwa uderzenia w brzuch i ewentualnie kopnięcie, powinny go przekonać. Całkowicie nie zamierzał bić w twarz, wszak właściciel restauracji potrzebuje twarzy do interesów, więc uszkadzając mu twarz, tak naprawdę szkodziłby rodzinie. Proste zdanie "Rodzina Bernardino pragnie zaoferować ochronę" wyszeptane na koniec do ucha tez powinno wystarczyć.
 
deMaus jest offline  
Stary 17-10-2010, 11:31   #19
 
pteroslaw's Avatar
 
Reputacja: 1 pteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumny
Wiktor i Tommy zostali na czatach, podczas gdy reszta udała się na górę w poszukiwaniu gabinetu dyrektora. Tommy podszedł też do orkiestry i za kilka dolarów załatwił kilkanaście minut głośniej muzyki.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=wHk1H0MF75Q&feature=related[/MEDIA]

Luca, Alfredo i Nicolas podeszli do kelnerki i spytali ją gdzie znajdą szefa, jako powód jego poszukiwania podali, iż chcą zorganizować w restauracji wesele. Dowiedzieli się, że właściciel przebywał w swoim gabinecie. Nikt z ich trójki nie miał wątpliwości, ta robota jak na razie szła gładziuteńko. Mężczyźni weszli po schodach, upewnili się, że nikogo nie ma w pobliżu i zastukali do drzwi właściciela.

-Proszę!- Usłyszeli zza drzwi, weszli do środka. Właściciel spytał: - W czym mogę pomóc?

Jednak już zawczasu Alfredo włożył swą dłoń do kieszeni, i tam nałożył kastet, uderzył mężczyznę w twarz. W tym czasie Luca zamknął drzwi na klucz. Nicolas podniósł mężczyznę z ziemi i usadził go na krześle.

W tym czasie Wiktor i Tommy zamarli z przerażenia, gdy do środka restauracji weszło dwóch policjantów, jednak nie dali nic po sobie poznać, na szczęście orkiestra głośno przygrywała, ludzie rozmawiali, dlatego też odgłosu bicia nie było słychać. Policjanci zaś przyszli tylko coś zjeść.

Właściciel restauracji siedział na krześle, a krew płynęła mu ciurkiem z nosa. Zalewała mu usta, całą twarz. Lekko sepleniąc (cios obluzował mu dwa zęby), spytał:

-Kim jesteście, co tu robicie kto was przysłał?
-Ojć, za dużo tych pytań, zwłaszcza jak na twoją pozycję.
-POM!…
- Zdążył krzyknąć mężczyzna nim kartka papieru leżąca wcześniej na biurku znalazła się w jego ustach. Alfredo wniósł pięść do ponownego uderzenia.

Policjanci podnieśli głowę znad swoich talerzy z jedzeniem, jednak najwidoczniej uznali, że się przesłyszeli gdyż po chwili wrócili do jedzenia. Wiktor i Tommy stanęłi przed wyborem, czy liczyć na to, że policjanci sobie szybko pójdą? Czy też pójść na górę i ostrzec towarzyszy.

Alfredo uderzył ponownie, tym razem wybił obluzowane zęby. Przez swoje własne wycedził:

-Naszej rodziny się nie opuszcza. Don Bernardino przesyła pozdrowienia.

Teraz tylko do niego należało czy razem z towarzyszami pobiją właściciela do nieprzytomności by miał nauczkę na przyszłość, czy też zrobią coś innego.
 

Ostatnio edytowane przez pteroslaw : 17-10-2010 o 11:56.
pteroslaw jest offline  
Stary 17-10-2010, 15:02   #20
 
Maciass0's Avatar
 
Reputacja: 1 Maciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłość
Razem z Wiktorem Tomasso przyglądali się grającej orkiestrze. Wsłuchiwali się w ich muzykę. Zaniepokoili się jedynie dwójką policjantów, którzy zamiast łapać bandytów przyszli sobie pojeść.

"Jeśli ich nie spławimy mogą pojawić się problemy dla chłopaków na górze" - pomyślał Tommy.

- Słuchaj Nycz, mam pomysł. Jak pojedzą trochę zaczniemy się kłócić, wywracać stoliki, bić i będziemy kierować się w stronę wyjścia. Na zewnątrz będziemy robić rozróbę i jeśli gliny chwycą haczyk ruszą za nami. Wtedy przerzucamy naszą złość na nich i zadrzemy z prawem. Potem uciekamy.

Nycz był bardzo małomówny od spotkania u Tony'ego, jednak Tommy myślał że ten wszystko rozumie.

Wreszcie nadszedł odpowiedni moment. Tommy rzucił do Wiktora:
- Ty palancie. Oni grają odmianę jazzu a nie jakiś chłam. Jesteś tak samo głupi jak twój ojciec.
Ten zripostował popychając Tommego:
- Odwal się od mojego starego, przynajmniej moja matka nie puszcza się jak twoja.
- Co?? Ty gnoju! - podszedł do krzesła i rzucił w Wiktora. Ten się uchylił i krzyknął:
- Zaraz zobaczysz co to ból.

Rzucili się na siebie tuż przy drzwiach. Zaczęli się tłuc podobnie jak na raczkujących w stanach walkach zwanych wrestlingiem. Wyglądało to przekonująco chociaż oni wiedzieli, że udają.

Mieli nadzieję, że policjanci potraktują to na serio skoro poleciały też ciężkie słowa na funkcjonariuszy policji. Potem pozostawała tylko ucieczka. Żeby zwiększyć szansę na sukces rozdzielili się. Oby się każdemu udało.
 
Maciass0 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:59.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172