Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-05-2013, 18:15   #31
 
Mrsanczo's Avatar
 
Reputacja: 1 Mrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znany
Dzięki stary – powiedział do ziggiego – jesteś nie zastąpiony. Nareszcie wolny – pomyślał – normalnie teraz bym poszedł się „odstresować” ale jedyna szpara była zamknięta. Lekko poddenerwowany lecz uważny jak nigdy wrócił po wykopkach kumpla poza pole minowe. Nareszcie poza działaniem zdradzieckich min.

Ludzie cofamy się po tamte ciała i robimy postój – oznajmił – tamci potem dojdą albo nie – dokończył – było im się nie rozdzielać. Nie zważając na drużynę zaczął stąpać powoli zważając jednak na kroki. Muszę ogromnym łukiem ominąć te pole, wrócić z mięsem i je przygotować. Nerwy zjadały go od środka - *affff* *affff* - oddychał szybko i rytmicznie. Jeszcze nie był w takiej sytuacji. Jak długo żył pamiętał tylko wspomnienia o polach minowych które nazywał skarbami wojennymi. Bo kto normalny zostawił by takie ilości pól minowych nie rozbrojonych. Wszystko co dało się wykorzystać do walki albo opchnąć nie leżało od tak na ziemi. Skoro ktoś zostawił te miny on mógł się na nich obłowić i żyć spokojnie w jednej z tych idyll o których było głośno. To był idealny plan wrócić tutaj kiedyś i wyzbierać te miny co do jednej.
 
__________________
"Ignorance is bliss." ~ Cypher

Ostatnio edytowane przez Mrsanczo : 11-05-2013 o 18:18.
Mrsanczo jest offline  
Stary 30-05-2013, 11:37   #32
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Wejście do jaskini nie byłoby najlepszym pomysłem. Groty to nie dziedzina Tezcatlipoca. Mimo tego, że Tepeyollotl, czyli bóg jaskiń i gór był przedstawiany jako jaguar, to Jose miał opory aby zlbiżyć sie do tamtego miejsca. Złe przeczucia.

Meksykanim podrapał się po głowie, a następnie postanowił powiadomić resztę o swoim odkryciu. Wrócił tą samą drogą, którą przyszedł. Po drzewach. Droga nie zajęła mu zbyt wiele. Brat oczywiście podążał za nim. Jak cień. Czarny jak noc. Cichy jak letni wiatr.
Coś przykuło uwagę Miguela. Gdy tak sobie beztrosko hasał po drzewie, bystre oczy meksykanina zwróciły się w stronę schodzącego po korze pająka. Jose zbliżył się do niego na odległość kilku centymetrów. Wiedział bardzo nieprzyjemnie może skończyć się dotykaniem ptasznika meksykańskiego. Pająk przystanął czując obecność człowieka. Mimo to nie atakował. Miguel przez dobre kilka minut wpatrywał się w to maleństwo. Następnie położył swoją dłoń na korze. Pająk wszedł na nią i obrócił się kilka razy jakby chciał poznać teren.
- Witaj mój przyjacielu. Piękny dzień na polowanie, nie prawdaż? Dziś upolujemy sobie jakiegoś ptaszka. - szepnął do swojego nowego towarzysza, którego położył na swoim ramieniu.

Chwilę później już powolnym krokiem udał się w miejcie gdzie hałasowali jego towarzysze. Niczego nie spodziewająca się grupka niemal wrzasnęła widząc jak Miguel nagle zeskakuje pośród nich. Meksykanin rozejrzał się i podniósł z ziemi kawałek ciała Reportera. Położył swojemu towarzyszowi pod szczękoczułki.
- No... mam kolejnego który chce zasmakować naszej pomocy. Chodźcie chodźcie, pod nogi się patrzeć tym razem!
 

Ostatnio edytowane przez Nasty : 30-05-2013 o 14:09.
Aeshadiv jest offline  
Stary 30-05-2013, 12:53   #33
 
Proxy's Avatar
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
Spojrzała w kierunku szczytu góry. Musiała wrócić z meksykaninem, więc wdrapanie się na nią było konieczne. Oplotła więc pas swojej broni o dłoń chwytając ją mocno i rozpoczęła wspinaczkę. Nie była aż tak trudna, jednak zajęła odrobinę czasu. Gdy już miała wyłonić głowę, by zobaczyć, co jest u szczytu, zastygła na widok sylwetki stojącej tuż przed nią.

- Miguel. Musimy wracać - powiedziała stanowczo zduszając głos.

Mężczyzna jednak, mając jakąś wizję w swojej głowie nawet nie raczył zareagować.

- Miguel! - Syknęła mocniej, by ten zwrócił uwagę na to, co się do niego mówi.

Ten, mając ją kompletnie w nosie, zszedł błyskawicznie na sam dół a tuż za nim jego kot. Trzeba było zejść, by go po raz kolejny nie zgubić. Zsunięcie się po górze było o wiele łatwiejsze, jednak trzeba było pilnować, by nie naciągnąć sobie mięśni. Na dole już nie było widać jej towarzysza. Jedynie jaguar. Gdy ten trzymał się zawsze blisko właściciela, można było po prostu podążać za nim.

Z dołu nie było za wiele widać, co się dzieje w gęstwinach koron drzew. Szczególnie pod tym, pod którym wszystko zatrzymało się na dłuższą chwilę.

- Miguel! - Syknęła po raz kolejny - Co Ty do cholery tam robisz?!

Odpowiedzi nawet nie trzeba było się spodziewać. Po prostu czasem były takie chwile, kiedy była ignorowana totalnie. Kwestia przyzwyczajenia. Dzięki tym psycholom nadal żyje więc można się przyzwyczaić.

Pantera ruszyła ponownie. Tyle dobrego, że akurat w kierunku, w którym Mara miała ciągnąć za sobą wielkiego wizjonera apokalipsy.
 
Proxy jest offline  
Stary 05-06-2013, 23:37   #34
 
Nasty's Avatar
 
Reputacja: 1 Nasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnie
--------------------------------------------------------



Jaskinia widok z góry. Strzałka wejście.


Miguel Jose “Tlacatocaz”


Reszta miała już plan najpierw oporządzić jedzenie by ruszyć dalej. Troszkę miałeś za złe że myślą tylko o jedzeniu. Chodź wytropienie uciekiniera będzie łatwe chyba że zacznie mocno padać a to odpada bo niebo czyste i wiatru brak.

Ari Kaneda Mar[tyr]

Goniłaś za Miguel-em z powrotem. W końcu udało ci się go dogonić. Wspinaczka była nieprzyjemna. Jeżeli coś tam wlazło tak szybko to ma super kondycję. Co w tych czasach jest rzadkością. A jeżeli to człowiek to musiał dobrze się odżywiać.

Mick Naylor/ Sax.D / Leon „Ziggy” / Jezus Smith

Wysłuchaliście Miguela. Jeżeli tam coś jest to warto to dorwać. Zgrabnie spakowaliście resztę pożywienia i dość rozważnie ruszyliście za Jose i Ari.

Wszyscy

Dotarliście do wzniesienia. Cholernie strome i ciężkie by od tak sobie wejść. Naprawdę dziwne jeżeli jaguar miał problem by to dorwać to znaczy że… co to u licha było, lub jest? Wzniesienie ni to piaszczyste ni to skaliste strome porośnięte zielskiem. Jednak coś bystre oko Sax- a wypatrzyło. Była lina ukryta w szczelinie. Na linie była pętla z oczkiem coś na pozór uchwytu. Sax chwycił za uchwyt. Pociągnął i w tym momencie lina pociągła go w górę obdzierając zewnętrzną część dłoni i przecierając bark.
Widać spryciarz tak dostał się szybko na górę. Lina miała przeciw wagę i była zapętlona. Tak pseudo uchwyt był znów na dole. Wejście do jaskini było może i ciasne ale widać że solidne. Ktoś wymyślił coś takiego to i zabezpieczenia mógł zrobić.

Po wejściu do jaskini jednak wyszło że żadnych pułapek nie było. Przynajmniej na razie. Za to były numery znów dziwne numery. Namalowane na ścianach dość chaotycznie. Chociaż na środku był znak słońca. Potem numer 102245/1980, 102246/1980, 102247/1980, 102246/1985.

Jaguar coś wyczuł i za atakował w zacienionym miejscu. Usłyszeliście krzyk mężczyzny a potem szmer jak przestaje oddychać. Krew lała się z podgardla. Miał też numer i znak słońca 102246/1985. Na oko mógł mieć z 35 lat. Delikatny zarost taki dwu dniowy. W następnej grocie, która łączyła się z dwiema innymi były inne numery ale już w innym układzie zaczynały się od 287123/p90/1870 było ich może z setka. Wszystkie układały się dookoła słońca. Na samym dole był napis „ Życie to My” i jeszcze do piska Badiraguato.

Z tego co wam wiadomo to miasto a raczej ruiny miasta. Leży gdzieś niedaleko jakieś 20 km stąd na północ. W jaskini były jeszcze szkielety ludzkie. Kilka książek oraz rzeczy zwykłego użytku.

Irish Clover

To co świeciło znikło. No ciekawość jest silna ale, rozsądek silniejszy. Czekałaś tak dość długo. W końcu coś się poruszyło. W całkiem innym miejscu. Jakby obeszło ruiny i wyszło tą sama drogą którą szłaś. Chyba że to ktoś inny. Tak, czy siak, zaraz wszystko się rozwiąże jak pójdzie dalej.
Troszkę minęło zanim ukazało się to w całej okazałości. Widziałaś przez lornetkę małą dziewczynkę. Miała może z dwanaście lat. Szła w spodenkach i krótkiej bluzeczce. Zarzucony plecak, był większy od niej samej. Przynajmniej taki się wydawał. Nie widać było twarzy gdyż osłaniała ją czapka z daszkiem. Szła wprost do miejsca gdzie coś błyszczało. Zauważyłaś że na ręce za nadgarstkiem miała jakiś napis. Niestety ruszała ręką i nie szło odczytać przez lornetkę.





------------------------------------------------------------------
 

Ostatnio edytowane przez Nasty : 14-06-2013 o 18:03.
Nasty jest offline  
Stary 17-06-2013, 21:44   #35
 
Mrsanczo's Avatar
 
Reputacja: 1 Mrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znany
Sax przebiegł kawałem, aż do stromego wzniesienia. Wyglądało dość podejrzanie. I przypominało raczej jakiś zarośnięty budynek, których już widział dość dużo. No nic nawet jeśli to czyjś dom to zaraz się dowiemy czyj. Możliwe było, że w takim odludziu pełnym pól minowych mieszka jakiś pustelnik.

-hej ludzie- powiedział przyciszonym głosem jakby bał się, że ktoś może go słuchać-widzicie jak tutaj stromo? Zapytał retorycznie.
-może tutaj ktoś mieszka-dokończył myśl i zaczął się dalej wspinać

Rozglądał się uważnie czy ich ktoś nie śledzi. W takim momencie atak w plecy to ostatnia rzecz, której chcieli. Wysunął się powoli na zbocze i wciągnął głęboko powietrze.

-ale tutaj pięknie- nagle zastygnął. Jakby przebłysk w jego umyśle powiedział, że coś się tutaj nie zgadza. Zobaczył błysk w szczelinie skalnej. Pociągnął za pętelkę. Coś strzeliło i poczuł ból. Coś go obtarło. Na szczęście rana nie była poważna. Strasznie go to wkurzyło. Zacisnął pięść i szedł dalej.

Teraz jednak wpatrywał się z powagą w ziemię. Szukał jakichś zdradzieckich min lub żyłek. Usta miał spierzchnięte, a dłonie brudne od krwi i wnętrzności zabitych ludzi. Ubrania były podobnie ubrudzone. Czuł się jednak spełniony i szczęśliwy. Zabicie tych osób nie było problemem, wręcz przeciwnie. Było czystą przyjemnością. Po wejściu do jaskini z podobną przyjemnością jaguar rozszarpał ciało kolejnej ofiary. Z mężczyzny niewiele zostało. Był starszy. Oznaczało to tylko tyle, że nie nadawał się tak dobrze na jedzenie jak dziewczyny które zostawili.

Tamto mięso-rozmyślał o zdobyczy którą zostawił-musiało być wyjątkowo soczyste hym...
Sax rozglądał się teraz po pomieszczeniu w poszukiwaniu czegokolwiek. Możliwość znalezienia jedzenia była priorytetem. Czuł, że nawet z tego mięsa dało by radę coś zrobić. Pokroić w ładne kotleciki. Upiec na dużym ognisku. Ślinka pociekła mu z kącika ust.
Widział tylko skały, dziwne numerki na ścianach, więcej skał i zakrwawionego mężczyznę. Nie poddawał się jednak. Spokojnym krokiem zaczął wyczuwać grunt pod stopami. Powoli do przodu. groty na przeciwko wejścia. Tam coś musiało być ciekawszego.
 
__________________
"Ignorance is bliss." ~ Cypher

Ostatnio edytowane przez Nasty : 17-06-2013 o 22:18.
Mrsanczo jest offline  
Stary 26-06-2013, 16:03   #36
 
Proxy's Avatar
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
Gdy pantera sprawnie zakończyła swoją działkę, Mara nie czekając aż ktokolwiek się ruszy wybiła się przed szereg i rzuciła się w stronę rzeczy, które były tam zgromadzone. Opadła na kolana, pochyliła się, odłożyła długą broń i zaczęła wszystko rozwalać.

Wszyscy dobrze wiedzieli, co robi, czemu tak szybko i po co to robi. Szukała czegokolwiek, co mogłoby nawet w małym stopniu pomóc jej wycieńczonemu organizmowi. Zregenerować siły, uzupełnić skrajne niedobory potrzebnych jej witamin.

Przeróżne przedmioty fruwały wręcz na boki, były przewracane, otwierane, wysypywane. Wszystko tak szybko jakby była na zawodach. Chciała być najlepsza, w nierównej walce z drugim i jedynym uczestnikiem jakim była powolna i bolesna śmierć.

Jednak będąc jeszcze przed nią nie dawała za wygraną. Po przewróceniu jednego pomieszczenia do góry nogami, pobiegła do drugiego, by tam zrobić podobny bałagan.
 

Ostatnio edytowane przez Proxy : 26-06-2013 o 16:05.
Proxy jest offline  
Stary 26-06-2013, 16:53   #37
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Miguel był naprawdę dumny z Brata. Nie dość, że bardzo szybko i sprawnie rozprawił się z obcym mężczyzną, to jeszcze przygotował jego ciało na złożenie w ofierze. Koszula trupa był rozdarta, a spora część skóry z jego klatki piersiowej stanowiła już strzępy. Brat usiadł obok i oblizał łapy. Miguel kucnął i pogłaskał czarnego zwierzaka.
- Jestem pewien, że ojciec nasz jest z nas dumny, mój Bracie. - powiedział patrząc jaguarowi w oczy i wyjmując nóż.

Następnie towarzysze mogli usłyszeć szczęk łamanych żeber i syk noża przecinającego mięśnie. Chwilę później kolejne serce zagościło w dłoni Miguela. Ten podrzucając nim niczym jabłkiem wyszedł przed szczelinę. Ułożył mały krąg z kamieni, który podlał benzyną. Położył na nim serce i sięgnął po zapalniczkę.
- Przyjmij ten skromny podarek ojcze, Tezcatlipoca. Oby nasza podróż i misja w ten miejscu była owocna i cieszyła cię.
 
Aeshadiv jest offline  
Stary 28-06-2013, 18:00   #38
 
Nasty's Avatar
 
Reputacja: 1 Nasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnie
----------------------------



Miguel Jose “Tlacatocaz”

Po czynnościach obrzędowych siadłeś na skarpie i podziwiałeś widok. Z dala było widać całą połać lasu jak i polanę na której niedawno byliście. Najdalej prawie za widnokręgiem wyłaniały się góry. Tuż podnóżem skały na której siedziałeś zauważyłeś świeże nagrobki.

Było ich mnóstwo. Naliczyłeś sześćdziesiąt. Przynajmniej te widziałeś może było ich więcej. Były oznaczone kawałkami głazów. Na każdym z nich były numery podobne do tych w skale. Możliwe że to jakaś epidemia. Tylko dlaczego ten uciekający i ta dziewczynka na polanie żyli?


Ari Kaneda Mar[tyr]

Znalazłaś potrzebne rzeczy, lecz ich ilość nie budziła zadowolenia. Znalazłaś jeszcze mapę z zaznaczonym punktem dość daleko od tego miejsca. Jeszcze jedna rzecz zwróciła twoją uwagę. W jaskini w prawym rogu był nagrobek. Dość świeży. Nie był zaznaczony żadnym krzyżem czy innym punktem po prostu świeża górka z której wystawała ręka.

Sax.D

Zająłeś się zgrabnie zwłokami, gdy Jose wyszedł z jaskini. Oporządziłeś i przygotowałeś pożywienie na drogę. Wtedy ujrzałeś Ari jak patrzy na kupkę w rogu. Również zauważyłeś rękę wystającą z kopca. Nie wyglądała na starą wręcz przeciwnie krew jeszcze nawet nieskrzepła.

Mick Naylor/ Leon „Ziggy” / Jezus Smith

Czekali na dole i obserwowali otoczenie. Wychwycili coś w zaroślach i ruszyli za tym.




-------------------------------------------
 
Nasty jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:49.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172