Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 27-04-2013, 14:13   #21
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Huk, którego Miguel się nie spodziewał przestraszył go nie na żarty. Momentalnie meksykanin złapał za Deserta i obrócił się w stronę źródła hałasu. Jak to w jego zwyczaju bywało zbliżył się ostrożnie robiąc spory łuk wokoło miejsca, w które się udawał. Gdy okazało się, że zagrożenia już nie ma Miguel przywołał do siebie Brata i spokojnym krokiem podszedł popatrzyć co się stało z Reporterem.

Wyglądało to ciekawie. Ich dawny towarzysz był tu, tam, tam, tu i jeszcze kawałek na drzewie. Jose kucnął zerkając na odłamki kości na liściach. Uśmiechnął się i powiedział cicho.

- Hm… no tak. Zapomniałem powiedzieć, że są tutaj też miny. W sumie to jego wina. Zawsze powtarzam : patrzcie pod nogi, bo węże są tu jadowite, a Quetzalcoatl im błogosławi. Tak to jest jak się nie słucha syna Tezcatlipoca.

Jakieś gadania o wspólnym żarciu niespecjalnie zachęciły Miguela do zbliżenia się do reszty. Meksykanin udał się między drzewa wraz z jaguarem. Tam przysiadł spokojnie i wyciągnął nieco prowiantu z plecaka. Zjadł, a następnie udał się do krainy określanej nazwą Ecstasy.
 
Aeshadiv jest offline  
Stary 28-04-2013, 22:33   #22
 
Proxy's Avatar
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
Jej wzrok był wbity w jeden punkt. Lustrowała go. Łapiąc do rąk co rusz inną część broni cały czas go lustrowała. Szmatka wchodziła w zakamarki i proste zabierając ze sobą pył i piasek. Po odrzuceniu broni wpadło do nieco środka. Lekko ponad 5kg wiekowego metalu musiało mieć swoje 5 minut za każdą z takich sytuacji. Nie można było dopuścić, że zawiedzie w nieodpowiednim momencie. Na pewno nie w tym świecie.

W chwili wybuchu momentalnie skuliła się jak zaalarmowane zwierze, odwracając głowę w odpowiednim kierunku. Nie tracąc ani chwili rozebraną broń zgarnęła w złożone ręce i rzuciła się w stronę najbliżej osłony, za którą będzie wstanie się schować. Tam też zza tego miejsca spojrzała w kierunku wybuchu. Dopiero wtedy mogła zobaczyć tak na prawdę, co się dzieje.

Nie trzeba było długo szukać. Reporter był obecny w dość wielu miejscach. Wynik był oczywisty. Cóż... Zdarzało się. Szkoda, że nie na kimś, kogo gonili. Było by prościej. Teraz mogło się wydawać nieco ciężej. Zawsze było to kolejna osoba do zaciskania cyngla w newralgicznych sytuacjach.

Leżała schowana do momentu aż nie złożyła broni i nie dostrzegła Miguela w pobliżu wybuchu.

- Miguel, musimy się zbierać! - rzuciła sucho i stanowczo podnosząc głos na tyle, by usłyszał ją i jej ton.

Tak mocny ładunek wybuchowy był zdecydowanie bardziej słyszalny niż wystrzał starej broni pomiędzy chaszczami. A tam, gdzie coś się dzieje, jest wielu chętnych, by to sprawdzić. Poco sobie robić dodatkowych problemów i czekać na gości? Jak widać, w okolicy jest wiele żyjących osób.

Podniosła się zza zasłony i skierowała ostrożnie w kierunku punktu zgonu. Rzuciła poglądowo wzrokiem.

- Mamy niewiele czasu. Obiadu tutaj dziś nie będzie - dodała podnosząc potrzebne "już bezpańskie" przedmioty z okolicy.
 
Proxy jest offline  
Stary 29-04-2013, 23:13   #23
 
Nasty's Avatar
 
Reputacja: 1 Nasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnie
--------------------------------------------------------------------------



Miguel Jose “Tlacatocaz”

Odpoczywałeś i myślami byłeś w swym świecie. W którym jest ład i porządek. Twój przyjaciel leżał spokojnie, gdy coś usłyszał. Zresztą jak i ty. Coś albo ktoś przedzierał się między krzewami. Jakieś dwadzieścia metrów od was. Czas pochwycić kolejną ofiarę. Dość szybka była i zwinna. Dotarliście do wzniesienia. Ten ktoś pokonał ją z łatwością. Co oznaczało że albo miał pomoc na górze, albo zna to miejsce na tyle że wie jak się wspiąć bez wysiłku na nią. Określiłeś po śladach wysoki mężczyzna, dobrze odżywiony i wysportowany. Czyli musi być stąd i mieć pożywienie.

Ari Kaneda Mar[tyr]

Zaczęłaś się rozglądać za Miguelem ale już go nie było. Rozpłynął się wraz z swym kompanem. Coraz bardziej ta sytuacja robiła się chora. Broń złożona na szczęście ale co dalej.

Sax.D



Stałeś niedaleko drzewa i rozmawiałeś z Księdzem. Było w nim coś co dawało do myślenia ale nie aż tak by nie pamiętać o jedzeniu. Ruszyłeś z powrotem w stronę ciał. Minąłeś krzaki które zasłaniały widok zmarłemu reporterowi. Ehh – niema to jak coś zjeść, podbudowywałeś się w myślach. Przypomniałeś sobie że też niema co się śpieszyć jak Reporter. I to była dobra myśl. W samą porę. Klik! Pod twoimi buciorami usłyszany spowodował że, twoje ciało zamarło w bezruchu. Przekląłeś i zacząłeś wołać pomoc. Byle by nie ruszyć stopą.

Mick Naylor

Piwnicy nie było. Za to trzaskając w podłogę z sufitu poleciały trociny, pył i drzwiczki do skrytki sufitowej. No proszę co? W niej stare szmaty pudło z pamiątkami i trochę biżuterii. Nic w tych czasach cennego. No chyba że pamiątkami rozpalić ognisko a złoto przetopić na coś. Tak czy siak same nieprzydatne gówna. Ale za oknem w krzakach było coś ciekawego. A mianowicie ziemianka. Taka wkopana spiżarnia. Zasypana ziemią. Drzwi metalowe zamknięte na kłódkę. W niej na pewno coś ciekawego. Jak się okazało po otwarciu też same graty ogrodowe. Najciekawsza była stara dubeltówka. Chodź bez amunicji ale broń to broń. Biedny Ziggy siedzi w chacie i szuka, a tu taka niespodzianka.

Ktoś znów woła pomocy.


Leon „Ziggy”



Mick trzaskał nogą jakby chciał wystraszyć szczury. I to mu się opłaciło. Chodź nie do końca. W chacie nic nie było po za tym znaleziskiem. Mick nie dał za wygraną i znalazł za oknem ziemiankę. Nawet nie zauważyłeś jak do niej się dobrał.

A ty szukałeś dalej jakbyś miał trzeci zmysł. I ci się to też opłaciło. Po chwili usłyszałeś wołanie pomocy Sax-a.


Jezus Smith



Stałeś najbliżej wołającego pomocy Sax. Czyżby grupa niebyła aż tak doskonała jak myślałeś. Może jednak to pomyłka. Bo jak na razie to giną jak muchy w rzadkim gównie. Warto by znaleźć jakąś motywację by ich zostawić żywych czy z nimi wędrować. Każdy robi swoje nikt nie współpracuje. A może to zaleta?


Irish Clover


Obwodnica ciągła się jakby końca nie miała. Aż w końcu dotarłaś do zejścia z niej. Wszędzie budynki a raczej ich ruiny porastały bujna zielenią. O dziwo. Jak przyroda potrafi się odrodzić nawet w takich miejscach. Z daleka było widać błyski odbijające się w słońcu. Niebyły to naturalne błyski gdyż nie zmieniając swojej pozycji mrugały nieregularnie. To oznaczało ze się coś co dawało odbicie zmieniało pozycję lub kierunek. Odległość około 100 metrów. Po bokach rosły ku słońcu ruiny wieżowców. A na drodze kilka wraków i kupek gruzu. Studzienki kanalizacyjne pootwierane. Dużo miejsc na zasadzkę.




--------------------------------------------------------------------------
 

Ostatnio edytowane przez Nasty : 29-04-2013 o 23:22.
Nasty jest offline  
Stary 30-04-2013, 19:44   #24
 
Serinshar's Avatar
 
Reputacja: 1 Serinshar nie jest za bardzo znanySerinshar nie jest za bardzo znany
[...]Leon po krótkiej chwili w jednej z półek znalazł małe pudełeczko a w nim tajemniczy kluczyk.
Nie wiedział do czego ten kluczyk może być .Wyciągnął go i próbując otwierać nim zamknięte szafki, przez przypadek natknął się na obraz. Obraz tenprzedstawiał starą kobietę na tle małej chatki i był lekko przekrzywiony. Było za nim coś jasnego, podobnego do deski. Ziggy z podekscytowaniem zdjął go i jego oczom ukazała się drewniana półka wmurowana w ściane. „To pewnie do niej jest ten kluczyk”-pomyślał i wsadził klucz do zamka. Ostrożnie przekręcając skrzypiący już ze starości zamek nagle ugiął się w kolanach od przerażająco głośnego huku. Jego skórę pokryła gęsia skórka „ Kurwa co to był?” Wyskoczył z chatki prawie wywracając się o próg, który tylko przeszkadzał. Leon zobaczył jak w powietrzu unosi się wielka chmura dymu powybuchu. „Pewnie Reporter odpierdolił coś głupiego”.-pomyślał a na jego twarzy ukazał się lekki uśmieszek.

Pobiegł w stronę wybuchu, gdy tam dotarł natrafił na wielką dziurę oraz kawałki ciała Reportera. „Co za idiota. Dobrze mu taki tak nikt nie będzie za nim tęsknić”.-Po czym odwrócił się w stronę Saxa, który w oddali klęczał nad swoją ofiarą i niemiłosiernie klnął. „Co ten kretyn robi ? Reporter nie żyje a on dalej zabawia się swoją zdobyczą”.
Bez żadnego rytuału pożegnalnego wrócił do chatki, gdzie czekała na niego tajemnicza półka.

„Jak będzie w niej coś wartościowego zachowam to dla siebie. Po co Ci durnie mają wiedzieć, że mam przy sobie drugą broń czy cokolwiek co przyda się w przetrwaniu”.
Wsadził lekko pordzewiały kluczyk do zamka i otworzył półkę. Z zawiasów półki dobiegł cichutki skrzyp a ze środka wyleciała smuga kurzu. Ziggy zaczął lekko pokrzypywać i sięgnął ręką do półki.
W ręku czuł tylko małe zimnie przedmioty. Były to 2 małe bransoletek i 1 złoty naszyjnki. Znalazł w niej jeszcze akt własności domu oraz akta na których widniał dużo czerwony napis „TOP SECRET” W aktach były zapisane dane różnych ważnych osób ze starego świata. Leon schował wszystko do plecaka i poszedł w kierunku Saxa, który przygotowywał coś do jedzenia.

Nagle Ziggy słyszy głośne wołanie o pomoc. Głos ten był mu dobrze znany pomimo tego, że pierwszy raz słyszał go tak zdesperowanego. Leon przyśpieszył najszybciej jak umiał aby sprawdzić w co wplątał się Sax.
Widząc jak ten stoi jak słup soli od razu domyślił się co jest grane. „Kurwa! Pole minowe. Jakie ja mam szczęście, że mnie nie wyjebało uff”.-Ziggy odetchnął z wielką ulgą i ostrożnie położył się na ziemi.
Wyciągnął nóż, który przywiązany był do kostki u lewej nogi i zaczął nakłuwać ziemie. Już przy pierwszym nakłuciu poczuł coś twardego. Ostrożnie wbił nóż głębiej i zaczął ją obkopywać. Po minucie stresu i strachu wyciągnął pierwszą minę i położył obok po lewej stronie ścieżki, którą czyścił. „Dopiero pierwsza mina a gdzie dopiero tam do Saxa. Hah trochę sobie na mnie poczeka biedaczyna”. Ziggy by nie tracić czasu zaczął szukać reszty.
 
__________________
"Typowy człowiek jest zlepkiem rutyny, idei i tradycji."
Serinshar jest offline  
Stary 01-05-2013, 18:04   #25
 
Mrsanczo's Avatar
 
Reputacja: 1 Mrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znany
Jest źle – stwierdził oczywistą oczywistość krzykiem. Ziggy jak dojdziesz do mnie to drzwi mi tutaj z domu przytaszcz – krzyknął – tak serio ! Wdech wydech – sam zasadzasz wnyki to się z nich wydostaniesz. Spokojnie sięgnął dłonią do kieszeni spodni. Wymacał papierosy. Tak – powiedział triumfalnie – Ziggy śpiesz się tam ja sobie zapalę – powiedział najspokojniej jak potrafił zapalając papierosa. „Mam jeszcze trzy, kurwa” - pomyślał. Palił papierosa, stojąc jak posąg czekał na kolegę.Sax tylko nie papierosy - krzyknął w kierunku saxa - to gówno Cię zabije. Ta jakby mogło to mi zaszkodzić - odpowiedział pewny siebie
 
__________________
"Ignorance is bliss." ~ Cypher

Ostatnio edytowane przez Mrsanczo : 03-05-2013 o 01:14.
Mrsanczo jest offline  
Stary 02-05-2013, 22:59   #26
 
Kuro's Avatar
 
Reputacja: 1 Kuro ma wspaniałą reputacjęKuro ma wspaniałą reputacjęKuro ma wspaniałą reputacjęKuro ma wspaniałą reputacjęKuro ma wspaniałą reputacjęKuro ma wspaniałą reputacjęKuro ma wspaniałą reputacjęKuro ma wspaniałą reputacjęKuro ma wspaniałą reputacjęKuro ma wspaniałą reputacjęKuro ma wspaniałą reputację
Nie ma to jak strzelba. pomyślał. Na bliskie spotkania trzeciego stopnia - jak znalazł.

Ta tutaj wymagała generalnego remontu. Pordzewiała, brudna, ale hmmm.... jak się oczyści, nasmaruje - to coś z tego będzie. Zawsze się znajdzie amator na broń. Można się na coś wymienić. Sprzedać.

Analizy handlowe i prognozy WIG20 zostały gwałtownie przerwane. Wybuch.

Naylor odruchowo padł na ziemię. Przyczaił się ściskając PM.
Zasadzka. to było pierwsze co przyszło na myśl. Ta dwójka była na wabia. Ściągnli nas na polankę i wystrzelają jak kaczki.

Ale nie... Nikt ma strzela. Cisza.

Zresztą - czy moja ferajna by się nie dała zaskoczyć? I podejść? W życiu. To nie dzieci.

Ostrożnie zbliżał się do polany.

Co to za wołanie?

Sax wlazł na minę. Dobrze, że biedaczysko nie wyleciał w powietrze. Stąd wybuch. Jednego mniej. Padło na Reportera - no cóż życie. Na wojnie, jak to na wojnie.

Sax tylko nie papierosy - krzyknął w kierunku kolegi - to gówno Cię zabije.
 
Kuro jest offline  
Stary 05-05-2013, 14:26   #27
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Miguel był bardzo szczęśliwy. Widział boski plan jego ojca. Było mu dane ujrzeć upadek pierzastego węża. Jaguar rzucił się na płonącego gada i w jednym susie powalił go na ziemę rozgryzając mu skórę zaraz przy samej głowie. Ostatnimi chwilami mitycznego stworzenia były drgania skrzydeł, które ustały w ciągu kilkunastu sekund. Czarny jaguar chwycił w zęby truchło i zrzucił je w przepaść. Jeszcze przez chwilę widać było płomień, który powoli gasł. Pierzasty wąż upadł pochłonięty przez ciemnosć.

W końcu syn Tezcatlipoca wybudził się z błogiego stanu. Siedział na drzewie chwiejąc się i mając między zębami jakieś liście. Spora ich kępa leżała pod gałęzią, na której siedział. Wszystko przyzdobione przegryzioną lianą. Meksykanin jeszcze przez dobre pięć minut siedział na drzewia próbując odtworzyć co działo się podczas jego narkotycznej wizji. Trudno to nie było.

Brat leżał na gałęzi niżej. Jego uwaga była skupiona na kępie krzaków niedaleko Miguela. W końcu Tlacatocaz zwrócił uwagę na to, co nie umknęło czułemu słuchowi jaguara. Ten ktoś sam się prosił o to, aby zarobić kulę. Aby być kolejnym, kto będzie złożony w ofierze dla dawnych bóstw. Nieznajomy był z pewnością doświadczony. Spodziewał się ataku z każdej strony, ale czy na pewno od góry? Miguel zdecydował się pokonać tyle drogi ile tylko może górą. Po gałęziach. Nóż trzymany w zębach delikatnie poszerzał uśmiech meksykanina. Na szczęście leki na krzepliwość krwi jeszcze działały. Nie musiał marnować kolejnej dawki “siódemki”. Czekał tylko na odpowiedni moment, aby skoczyć temu komuś na kark i jedną serią ciosów pozbawić ofiarę możliwości obrony.
 
Aeshadiv jest offline  
Stary 05-05-2013, 22:55   #28
 
Proxy's Avatar
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
- Miguel!? - podniosła nieco głos mając nadzieje, że za krzakami zostanie usłyszana.

Z brakiem odpowiedzi jej mina nieco pokwaśniała. Przymrużyła oczy i rozejrzała się po okolicy. D wdepnął. Leon był jedyną osobą, która potrafiła mu pomóc. Odszukała go wzrokiem. Na szczęście był już w trakcie ratowania współtowarzysza. Kolejna osoba wcale by nie pomagała, tylko wadziła. Tam Mara nie była potrzebna. Natomiast ona sama potrzebowała Miguela, który gdzieś polazł.

Po wybuchu należało jak najszybciej opuścić teren. Wszyscy albo stoją albo się rozleźli. Sama nie jest w stanie przemieścić grupy. Nawet jeśli, nie mogła zostawić Miguela.

- Miguel!? - Krzyknęła nie za głośno.

Kolejny brak odpowiedzi spowodował rozpoczęcie szukania go z drugiej strony pola minowego, które należało ominąć szerokim łukiem. Oplątała rzemień broni wokół ramienia, przeładowała i również z ostrożnością zniknęła w zaroślach.
 

Ostatnio edytowane przez Proxy : 06-05-2013 o 18:59.
Proxy jest offline  
Stary 06-05-2013, 13:10   #29
 
Feenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Feenat nie jest za bardzo znanyFeenat nie jest za bardzo znany
Tupot ciężkich glanów o asfalt nie miał końca. Po pierwszym kilometrze, dziewczyna przewiesiła kałacha przez ramię.

Jakby miało się już coś poważnego stać, to dawno już by się stało – pomyślała.

Idąc niekończącą się autostradą, cmentarzyskiem aut, co jakiś czas przystawała, rozglądając się za czymś interesującym. Lecz wszystko było już po kilkakroć przeszukane, wiec marne szanse na perełkę. No, ale zawsze trzeba próbować. Z autostrady zauważyła budynki. Wysokie budynki, porośnięte roślinnością, jak auta na drodze. W takich miejscach można kogoś znaleźć, czy to przyjaźnie nastawionego, czy wrogo … kogoś. Jako, że droga prowadziła prosto na miasto, nie było innego wyjścia jak zagłębić się w ten gąszcz. Jak to zwykle się robi : parę podskoków, lekkie rozciąganie, bieg w miejscu, karabin przed siebie i gotowe. Dziewczyna ciężko westchnęła i ruszyła na przód.

- W końcu mogłabym kogoś znaleźć, taka miła odmiana by była.

Rozglądając się po okolicy, jej uwagę przykuły odbicia światła. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że odblaski poruszały się, co oznaczało, że ktoś lub coś się zbliża. W jednej sekundzie, adrenalina podskoczyła dziewczynie do maximum. Źrenice zważyły się, oddech zrobił się szybszy, mięśnie napięły, umysł stał się jaśniejszy. Trzeba było szybko myśleć. Kątem oka zauważyła dogodną kryjówkę z pierwszego piętra, wieżowca obok. Wspięła się po gruzach i roślinności. Miejsce może nie było 100% dobre, ale żadne nie jest. Ważne było, że pięknie wtapia się w krzaki, w których była schowana z jednej strony, a z drugiej ściana i gruzy budynku. Wyjęła z plecaka lornetkę z przyciemnianą szybką, aby nie było widać żadnych odbić od szkła. Serce zaczęło szybciej jej bić. Czekała. Jak pająk w ukryciu. Zaatakuje, czy przeczeka? Oddech zaczął się lekko uspokajać.
 
Feenat jest offline  
Stary 08-05-2013, 21:58   #30
 
Nasty's Avatar
 
Reputacja: 1 Nasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnie
-------------------------------------------------------------------------



Miguel Jose “Tlacatocaz”

Dotarliście do wzniesienia. Ten ktoś pokonał ją z łatwością. Co oznaczało że albo miał pomoc na górze, albo zna to miejsce na tyle że wie jak się wspiąć bez wysiłku na nią. Określiłeś po śladach wysoki mężczyzna, dobrze odżywiony i wysportowany. Czyli musi być stąd i mieć pożywienie.
Wdrapałeś się na stroma górę równie sprawnie. Niestety ofiara uciekła. Zostawiła jednak po sobie ślady. Śladami dotarłeś do wejścia jaskini. Przynajmniej tak to wyglądało.


Ari Kaneda Mar[tyr]

Szłaś wyraźnymi śladami jaguara. Odciski łap prowadziły cię jak GPS. Miguela ślad pojawił się dopiero po jakiś stu metrach. Tak jak się pojawił. To i tak zniknął. W sumie jaguara też. Jedyna możliwość to stroma góra. Wdrapałaś się na nią i …….


Mick Naylor

Wstałeś i nie mogłeś się nadziwić co się dzieje z ta grupą. Czekałeś grzecznie aż Sax będzie wolny by ruszyć w końcu za następną ofiarą którą już gonił Miquel.


Sax.D / Leon „Ziggy”

Dotarłeś do Sax-a. Ten jak nic odprężony palił papierosa. Zrzucając popiół ci na głowę walnął coś w stylu – no żeś kurwa się nie śpieszył zbytnio co? –
Ziggy zaczął dłubać przy minie, sam robiąc dziwną minę. Ale udało się. No a jak nie miało się udać. Gdyby Reporter nie szedł tak luzacko też by się udało. A tak…

Wracaliście z powrotem tą samą drogą. Dopiero wtedy zauważyliście że, kogoś brakuje. I nie był to wybuchowy kolega.


Jezus Smith

Na razie trzymałeś się spokojnie z tyłu by sprawdzić kto jest kim i jaki ma sposób życia. Obmyślałeś parę rzeczy, gdy zauważyłeś jak dwóch z grupy odeszła znacznie od drużyny.


Irish Clover


To co świeciło znikło. No ciekawość jest silna ale, rozsądek silniejszy. Czekałaś tak dość długo. W końcu coś się poruszyło. W całkiem innym miejscu. Jakby obeszło ruiny i wyszło tą sama drogą którą szłaś. Chyba że to ktoś inny. Tak, czy siak, zaraz wszystko się rozwiąże jak pójdzie dalej.
Troszkę minęło zanim ukazało się to w całej okazałości. Widziałaś przez lornetkę małą dziewczynkę. Miała może z dwanaście lat. Szła w spodenkach i krótkiej bluzeczce. Zarzucony plecak, był większy od niej samej. Przynajmniej taki się wydawał. Nie widać było twarzy gdyż osłaniała ją czapka z daszkiem. Szła wprost do miejsca gdzie coś błyszczało. Zauważyłaś że na ręce za nadgarstkiem miała jakiś napis. Niestety ruszała ręką i nie szło odczytać przez lornetkę.



--------------------------------------------------------------------
 
Nasty jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:16.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172