06-12-2011, 21:26 | #111 |
Reputacja: 1 | traveller - w poście napisałeś, że zrobiłeś incepcje. Miałeś na myśli normalną akcję czy, że podłożyłeś ideę (czyli to, co mówi nazwa incepcja). |
06-12-2011, 21:35 | #112 |
Reputacja: 1 | Wiem co znaczy ten termin i to właśnie moja postać zrobiła z inną grupą Rewan. Zresztą nie wiem czy jest osoba w sesji, która tego nie wie Chodziło o to, żeby "kolekcjoner" o którym wspominam w tekście udostępnił mojemu Architektowi dostęp do swojej kolekcji materiałów historycznych myśląc, że pomysł ten wyszedł od niego. Nie opisałem dokładnie tej akcji bo przyznam szczerze stwierdziłem, że post już i tak jest długi. Właściwie zostawiłem sobie furtkę na jakąś retrospekcję na kiedyś tam.
__________________ "Tak, zabiłem Rzepę." - Col Frost 26.11.2021 Even a stoped clock is right twice a day Ostatnio edytowane przez traveller : 06-12-2011 o 21:40. |
06-12-2011, 22:03 | #113 |
Reputacja: 1 | Mnie się po prostu wydaję, że coś co w filmie brzmiało niemożliwe, tu brzmi "aaa, co prawda może jest to trochę trudne, ale nie aż tak. W końcu każdy to robi" |
06-12-2011, 22:06 | #114 |
Reputacja: 1 | Tu po prostu przeceniają swoje możliwości :P |
06-12-2011, 22:12 | #115 |
Reputacja: 1 | Po pierwsze świat w Incepcji widzimy z perspektywy wąskiej grupy osób. Nawet jednak w tej wąskiej grupie osób Eames zapytany o nią przez Cobba odpowiada:"nie jest niemożliwe, ale cholernie trudne". Ja nie opisałem, że było to łatwe. Po drugie możesz być spokojny nie będę nadużywał tego o czym mówisz. Nie trzymajmy się też ściśle filmu jak ktoś już powiedział, niech odda to cytat Eamsa: You mustn't be afraid to dream a little bigger, darling.
__________________ "Tak, zabiłem Rzepę." - Col Frost 26.11.2021 Even a stoped clock is right twice a day |
06-12-2011, 22:41 | #116 |
Reputacja: 1 | To nawet ja powiedziałem, żeby się tak filmu nie trzymać. Ale nagle, coś co miało być czymś naprawdę trudnym, co nie zostało przez nikogo nie dokonane to teraz od tak jest. Oczywiście to tylko moja skromna opinia. Eames rzeczywiście tak powiedział, jednak wszyscy tacy jak oni myśleli o tym niemożliwe, bądź cholernie trudne, ale przede wszystkim, że nikt tego nie dokonał. Film rzeczywiście jest z perspektywy pewnej grupy osób, ale są to osoby dobre w swym fachu. Cobb ma już swoją porządną reputację. Nie zrozum mnie źle, ale kiedy sam mówiłem "nie trzymajmy się ściśle filmu" chodziło mi bardziej o szczegóły pokroju stosunku czasu realnego do snu i innych takich szczegółów, które łatwo zastąpić nowymi. Z kolei zmienianie tak znaczących fabularnie rzeczy, sprawia, że coś, co rzeczywiście brzmi jak legenda w świecie wydobywaczy teraz jest błahostką, którą wykonuje się, żeby osiągnąć nawet najbardziej liche cele(przepraszam, jeżeli obrazi Cię to stwierdzenie, aczkolwiek wykonanie czegoś niemal niemożliwego a na pewno śmiertelnie groźnego w celu uzyskania jakiegoś dokumentu historycznego tak właśnie brzmi). |
06-12-2011, 22:57 | #117 |
Reputacja: 1 | My z założenia mamy w tej sesji robić rzeczy niemożliwe. I takie rzeczy nas w niej czekają. Nie wiesz czy incepcja, którą opisałem udała się w 100%. Moja postać osiągnęła jednak cel fakt. Mówisz, że powód był błahy. Może i był, ale nie dla profesora historii, który jak wyraźnie piszę w poście był zdesperowany żeby podjąć się takiego rozwiązania i tym razem mu się poszczęściło. Poza tym zgadzam się z tym, że grupa była niezła. Cobb był najlepszy nawet. Jednak skąd wiesz, że akcja sesji nie dzieje się po tym co miało miejsce w filmie? Nie ma nic powiedzianego o tym kiedy mają miejsce te wydarzenia i czy skuteczność takich grup nie poszła do przodu. Masz swój punkt widzenia, swoje zdanie i szanuję je, ale nie zmienię posta chyba, że MG także stwierdzi, że mu to przeszkadza.
__________________ "Tak, zabiłem Rzepę." - Col Frost 26.11.2021 Even a stoped clock is right twice a day |
06-12-2011, 23:14 | #118 |
Reputacja: 1 | Muszę poprzeć travellera. Gdyby to było totalnie niewykonalne, raczej Saito by o to nie poprosił. Wiązałoby się to z szeregiem nieprzyjemności, mogących doprowadzić nawet do niego (ktoś wynajął tą grupę => komuś wielkiemu zależy na zaszkodzeniu firmie Fishera => sprawdźmy jedyną firmę coraz słabiej blokującą rozrost => Saito - jedna z opcji, ale powęszyć można) W całym filmie bodajże jedynie Arthur stwierdził, że jest to niemożliwe, a w innym momencie Eames mówi, że Arthurowi brakuje wyobraźni. Rozumiecie, do czego zmierzam? Być może przy wyższym poziomie wyobraźni incepcja schodzi z piedestału owianej legendą misji nie do wykonania. Nie przypominam sobie, żeby Ariadne lub Yusuf mieli jakieś wątpliwości co do możliwości realizacji zadania. Szczególnie nie mieli ich Cobb, Eames i Saito. Ponadto Cobb wykonał ją sam, nigdy wcześniej tego nie robiąc. Prawda, obiekt mu ufał, ale zaszczepił ideę w Limbo osobie bardzo dobie bliskiej, opracowując każdy szczegół bez niczyjej pomocy. Nie zgadzam się z twierdzeniem, iż nikt wcześniej tego nie dokonał. Ja nie odnalazłem żadnej takiej wzmianki ani sugestii w żadnym momencie. Może ją pominąłem. Niewykluczone, ale w takim razie rodzi się pytanie. Kojarzy ktoś taki przekaz? Incepcja - trudne, ale wykonalne.
__________________ Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje. Nie jestem moją postacią i vice versa. Ostatnio edytowane przez Alaron Elessedil : 06-12-2011 o 23:19. |
07-12-2011, 00:06 | #119 |
Reputacja: 1 | Przyznam, że nawet nie czytałem jeszcze posta Travellera, ale pozwolę sobie na wypowiedź. Wydaje mi się charakterystyczne dla wszelkich dzieł, które nawiązują do oryginału, że starają się go przebić pod kątem rozmachu. Tak jest na przykład w blockbusterowych sequelach -- gdzie musi być zawsze "więcej, mocniej, szybciej!". Tak jest też na przykład w grach komputerowych w uniwersum jakiegoś filmu (vide STAR WARS The Force Unleashed), tak samo w książkach na bazie czegoś tam itd. I tak jest w fan fiction, i tak jest w fanowskich RPG. Myślę, że tak się dzieje z dwóch powodów: po pierwsze, żeby zainteresować, trzeba pokazać coś nowego i fajnego. Po drugie, akcje z oryginału traktuje się jako coś pewnego. Nikogo już nie szokują, bo każdy już je zna. Jednak w RPG to może być problem. W filmie Cobb albo inne postacie to Bohaterowie. Są wyjątkowi. I nie muszą być wszyscy równi, bo to nie jest takie ważne dla widza. Ale w grach fabularnych to wygląda inaczej. Nasza postać to nie jest Bohater. To jest ot jeden z kilku -- albo, jak w tym wypadku, aż trzynastu -- bohaterów. Przez małe "b". Czasami jeden z nich jest najlepszy w jednej rzeczy, a drugi w innej. To jest w porządku, ale ostatecznie powinni być mniej lub bardziej zbalansowani, ponieważ każdy gracz ma tylko jedną postać. Mi to wisi, ja odgrywam tylko Wingmana, więc z założenia jest on gorszy. Ale nawet mnie trochę to razi, jeśli ktoś nagle pisze, że ma już za sobą najtrudniejszą akcję możliwą w tym biznesie. (I tak, dostęp do materiałów historycznych to błahostka. O wiele łatwiej byłoby takie materiały skraść fizycznie. W dodatku na moje oko incepcja w tym wypadku byłaby nawet trudniejsza niż w filmie, bo taka akcja musi bazować na prostych ideach, a nie na wszczepieniu myśli "oddam te spośród moich rzeczy temu konkretnemu facetowi".) Wyobraźcie to sobie w ten sposób. Zaczynacie grać w sesji w świecie Władcy Pierścieni. Tworzycie sobie fajne, klimatyczne postacie, w rodzaju hobbita, który jada za dużo nawet jak na hobbity. I nagle czytacie takiego posta: "no, cóż mogę rzec, w końcu jestem dziedzicem Imperium obejmującego wszystkie królestwa ludzi i całe Śródziemie. Wiecie, miałem kiedyś elficki pierścień władzy, ale domyśliłem się, że może doprowadzić do zła, więc wrzuciłem go do wulkanu. To była bardzo trudna wyprawa, oczywiście, ale mi się udało, bo jestem taki fajny". Jak już mówiłem, mi to strasznie nie przeszkadza, choć może trochę razi. Jeśli MG to pasuje, to nic nie będę więcej na ten temat pisał, bo nie ma po co. Ale po prostu zastanów się, jak to wygląda z perspektywy innych graczy. PS. Alaron: Saito nie miał wyboru. Jego firma i tak wkrótce by zbankruptowała, a wykonanie incepcji było jedynym rozwiązaniem, które mogło zniszczyć firmę Fischerów (legalna konkurencja już zawiodła, drastyczne środki jak zabójstwo nic by nie zdziałały, bo po prostu kto inny zasiadłby w fotelu prezesa). Cobb był natomiast w bardzo szczególnej sytuacji. Nie musiał przeprowadzać akcji, on po prostu wszedł do pustego domu i zakręcił bączkiem. Eames mówi, że już raz próbował incepcji, ale mu się nie udało. To znaczy, że zespół, w którym był wybitny włamywacz, kanoniczna postać, był zasadniczo gorszy od zespołu z historii bohatera RPG. Ostatnio edytowane przez Yzurmir : 07-12-2011 o 00:12. |
07-12-2011, 00:48 | #120 |
Reputacja: 1 | Jak dla mnie, lekko zajeżdża to komizmem, który wskażę wam niedługo w sesji Ponad to Fisher był synem big bossa wielkiego przedsiębiorstwa zmierzającego prosto, jak w mordę strzelił, do globalnego monopolu. Miał solidną ochroną "Przeciwciał", a jakby tego było mało, nie pomagała podświadomość Cobba, sprowadzająca pociągi, Maw czy inne ludziki. Z jednej strony mamy Fishera chronionego przez szkolenie profesjonalnego Ekstraktora, zaś z drugiej postać, która ma udostępnić dane. Że tak powiem: Z czym do czego? Natomiast całe porównanie do postaci umieszczonej w Śródziemiu jest śmieszne i kompletnie nieadekwatne. Nawet Majarowie mogliby mieć problemy z odparciem uroku Pierścienia, zaś odporni byliby Valarowie oraz Tom Bombadil (może to nawet to samo). Porównanie jest tak groteskowe, przesadzone i absurdalne, że nie ma racji bytu jako jakiekolwiek odniesienie do obecnej sytuacji. Poza tym, Saito jak najbardziej miał wybór. To by oznaczało, że szef TP S.A. został poddany incepcji. Facet taki jak Saito mógłby być prowodyrem wielu brudnych zagrywek zaczynając od fabrykowania dowodów przeciwko konkurencji aż po zadanie kilku śmierci. Może ekstrakcja jakiejś ciekawej tajemnicy firmy Fisherów. Nie wierzę, że była ona czysta jak łza. Zastanawiałeś się kiedyś czy zakręcenie bączkiem nie było jedynie symbolem podważenia wiarygodności świata, w którym się znajdowali? Limbo to nie jest czyjkolwiek sen, więc skąd Maw miałaby wiedzieć, że ktoś czymś zakręcił? We śnie Maw może dałoby się to jakoś wytłumaczyć... Podświadomość bez jej udziału się zorientowała (chociaż też mocno naciągane, bo żadna projekcja nie widziała tego). Tu jest Limbo, w którym nie wystąpił element pokazania bączka żonie Cobba. Co do Eames'a, to argument nie trafiony. Cobb był jednym z najlepszych Ekstraktorów. Nie udało mu się przeprowadzić należytej ekstrakcji na Saito. Idąc tym tokiem myślenia, ekstrakcje byłyby kompletnie niewykonalne, a incepcja łatwiejsza. Sprzeczność.
__________________ Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje. Nie jestem moją postacią i vice versa. |