Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-11-2012, 11:47   #51
 
Issander's Avatar
 
Reputacja: 1 Issander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodze
Mirko, Gregorius i Pilar

- Witam. Nazywam się John Teel. Jestem kapitanem tej placówki i odpowiadam za monitorowanie do niej przyjeżdżających oraz z niej wyjeżdżających. - Przedstawił się, gdy już wszedł do środka. Kapitan niemal cały czas stał na baczność, mówił szybko, głośno i bez emocji.

- Czy coś jest nie tak... z naszym przyjazdem? - Istniała przecież możliwość, że właściciele biura podróży czegoś nie dopilnowali... albo poszli sprzedać informację o waszym wyjeździe.

- Nie. Wszystko jest w porządku. Wasz pojazd jest upoważniony do wnoszenia na teren uzdrowiska dowolnych osób na jego pokładzie. Domyślam się, że należy on do biura podróży. Prawdę mówiąc, podziwiam waszą odwagę, ponieważ ten helikopter ma od kilku lat nieważny przegląd według naszej bazy danych. Jednak przychodzę tu z innego powodu. W Górnym Mieście miał miejsce atak rebeliantów na jednych z naszych gości. Czy wiecie cokolwiek na ten temat? Muszę się także zapytać, co robiliście na krótko przed przylotem do tego uzdrowiska.

Ręka Pilara wskazała gościowi jeden z foteli, nie wiedząc zbytnio co robić. Druga ręka zaciskała się na pistolecie, który naprawił w czasie lotu.

- Niczego się nie dowiem, jeżeli będziecie milczeć, gdy zadaję pytania. - Powiedział, siadając. - Czy wiecie cokolwiek na temat tego zamachu? Znacie kogoś, kto może wiedzieć? Co robiliście przed waszym przylotem do Brzegu Lądolodu? - Powtórzył swoje pytania.

- Pałętaliśmy się po bazarze - wychrypiał Zombi - Kupiliśmy prowiant, ciepłe ciuchy... Jesteśmy tylko turystami, nie ciekawią przynajmniej mnie zamachy i tego typu pierdoły, rozumie pan? Przylecieliśmy tu wypocząć, jakiekolwiek to miejsce by nie było. Coś jeszcze, sir?

- Tak. Proszę mnie poprawić, jeśli się nie mylę... Jesteście państwo spoza Marsa, czyż nie? W takim razie kiedy i w jakim celu przybyliście do koloni? A jeśli jestem w błędzie, to skąd wzięliście państwo pieniądze na przyjazd do sanatorium?

Mirko stwierdził, że teraz kolej na jego kłamstwo.
- Jeśli chodzi o mnie to przyleciałem na Marsa w odwiedziny do wujostwa. To było jakieś dwa tygodnie temu. Niestety mam słabą odporność i praktycznie zaraz po przylocie podłapałem jakieś płucne choróbsko. Ciotka nalegała aby mnie wysłać to uzdrowiska. Wujek opłacił koszta i oto jestem - po tych słowach uśmiechnął się do Teela - A i jeszcze coś. Nie jesteśmy tu jako grupa. Przynajmniej ja nie znam zbyt dobrze moich współlokatorów. Poznałem ich dopiero w trakcie podróży tutaj.


Gregor uśmiechnął się delikatnie.
- Oj, przepraszam. Ja akurat żyję na powierzchni naszej kochanej czerwonej planecie. Praca w kopalniach niezwykle szkodzi na zdrowie. Tak więc cała moja rodzina złożyła się by zafundować mi wyjazd do tego tu sanatorium. Nasz przyjaciel rodziny... bardzo religijny człowiek, nawiasem mówiąc.... bardzo polecał to miejsce. - na jego twarzy pojawił się smutny grymas - Oj, mówił pan że doszło do zamachu. Mam nadzieję że nikt nie zginął. Niech nas prorok chroni od tych przeklętych rebeliantów - splunął z pogardą na ziemię.

- Mhm. - O ile jesteście w stanie powiedzieć, Teel lepiej przyjął wyjaśnienia Mirka, a najlepsze wrażenie zrobiły na nim słowa Gregioriusa. - A więc nie jesteście grupą... Dobrze. To tyle. Będę już się zbierał. - Jednak gdy kierował się do drzwi odwrócił się jeszcze raz do was. - Mam jednak dwie ostatnie prośby, mam nadzieję, że nie będą one problemem... Pierwsza z nich, to prośba o podanie imion i nazwisk twojego wujostwa, chłopcze, a także adresu zamieszkania. Druga dotyczy ciebie - wskazał Pilara - Jak się pewnie domyślasz, twoje bandaże budzą moją ciekawość. Zastanawiam się - w jaki sposób mógł on otrzymać tak rozległe obrażenia. Czy nie przypadkiem podczas wybuchu w jakimś, och, nie chcę niczego insynować - zamachu? Czy możesz je odsłonić?

- Jestem chory na jakąś Marsjańską odmianę trądu - podciągnął delikatnie rękaw, pokazując swoją zdewastowaną skórę - Ale proszę się nie bać, nie zarażam. To suchy trąd. Podobnie jak u kolegi z pokoju, rodzina mi się złożyła na wizytę tutaj... Cholerne marsjańskie kopalnie... - wychrypiał z udawanym oburzeniem - No... - dodał pochwili z specjalnie uwydatnioną ironią i jakby złością - Chyba że naprawdę Pan chce mnie dotknąć - wyciągnął rękę w kierunku komisarza.

- Trąd, mówi pan? Z tego co pamiętam trąd jest na liście schorzeń poddawanych... kwarantannie. Takie przypadki są odnotowywane. Mogę poprosić o nazwę pańskiego miejsca pracy oraz przybliżony czas, w którym zaczął pan chorować? - Urzędnik popatrzył się na Pilara przenikliwie. Od początku był gotowy na atak z waszej strony i zapędzał was w róg, przy okazji obserwując wasze reakcje.

- To się Pan myli. Sychy trąd nie jest poddawany kwarantannie - Pilar schował rękę - Zresztą ktoś z tak zniszczoną skórą, pewnie od razu został by rozpoznany, jakby brał udział w ataku. Pracuję w Marsjańskiej Kampanii Wydobywczej, a choruję jak widać po mojej skórze, od kilku dobrych lat.

- Ekhm... - Teel jakby się speszył. - Być może moje informacje są... nieaktualne. Tak czy siak, muszę jeszcze sprawdzić... parę rzeczy. Tak. - Kapitan rozluźnił się nieco. - Zajrzę jeszcze do państwa jutro rano... by sprawdzić, jak podoba się państwu pobyt w moim kurorcie. Rozumiecie państwo, nieczęsto miewamy tu gości spoza SunTechu czy Świątyni...

Mówiąc to, Teel życzył wam jeszcze miłego dnia, po czym wyszedł. Z tego, co się orientujecie, Teel niemal na pewno zorientuje się, kim jesteście, ale będzie na to potrzebował trochę czasu. Lepiej będzie znaleźć resztę waszej grupy, wymienić się informacjami i wykombinować jakiś plan.

Znając metody działania Świątyni, skoro Teel powiedział, że przyjdzie rano, gdy dowie się, kim jesteście, przyjdzie w nocy, by zyskać element zaskoczenia. Dzięki temu najpewniej zdążycie jeszcze zaznać krótkiego odpoczynku, nim będziecie zmuszeni wcielić swój plan w życie.
 
__________________
"My heart is neither black nor do I fear for my life. The fact remains that I do not wish him to forget me."

Ostatnio edytowane przez Issander : 20-11-2012 o 12:07.
Issander jest offline  
Stary 20-11-2012, 12:06   #52
 
Issander's Avatar
 
Reputacja: 1 Issander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodze
Wolfgang

- Przepraszam bardzo, czy można uzyskać informację na temat tej rzeźby przy fontannie? Kto jest jej autorem?

Właściciel hotelu uśmiechnął się.

- Wie pan, niewiele osób interesuje się tą rzeźbą... Tyle osób koło niej przechodzi, lecz traktują ten kurort jako nudny przerywnik w jeszcze nudniejszej pracy... W sumie, nie ma co się im dziwić...

- A co z tym autorem?

- Hm... Coś panu pokażę. Proszę za mną.

Mówiąc to, właściciel hotelu zaprowadził inkwizytora ciemnym zejściem do piwnicy budynku. Było tu jeszcze zimniej, niż na zewnątrz, ale gdy tylko włączone zostało światło, okazało się, że cały pokój jest wypełniony dziełami sztuki.

- Praca tutaj jest bardzo nudna, ale nie muszę się martwić o to, czy starczy mi na jedzenie. W wolnym czasie pracuję nad różnymi projektami. Być może ze względu na specyfikę tego miejsca, ale nie zainteresowała się tym jeszcze Świątynia, choć dużo miejscowych wie o tym, co robię. Nie kryję się z tym zresztą jakoś szczególnie. Ale gdybym siedział z tym w Megalopolis, oj... - Właściciel zrobił udręczoną minę. - W najlepszym wypadku kazali by mi wszystko zniszczyć. Ale to działa w obydwie strony. Kiedyś chciałem otworzyć galerię sztuki, taką dodatkową atrakcję w tym kurorcie... Ale przez to, jaka panuje tutaj atmosfera - nic się nikomu nie chce - nikt jej nie odwiedział.

Wolfgang przeszedł się w pobliżu kilku najbliższych okazów. Nie dorównywały co prawda freskom czy rzeźbom z urzędów na Ziemi, lecz prezentowały przyzwoity poziom. Nie to jednak było w nich najważniejsze. Dzieła miały interesującą tematykę, podobnie jak rzeźba w ogrodzie i Szarik wątpił, czy na Ziemi skończyłoby się to jedynie zniszczeniem dzieł.

Był tu solidny pejzaż, przedstawiający budowę najwyższych wież marsjańskiego megalopolis, jednak zamiast ludzkich robotników, były one wznoszone przez konstrukty, którymi poruszał neandertalski czarownik. Był tu też inny pejzaż, przedstawiający powierzchnię marsa jako bujną równinę, pokrytą zielenią. W centrum znajdował się samotny neandertalczyk. I choć zwykle przedstawiano ich z wynaturzonymi, groteskowymi grymasami, ten jeden był po prostu smutny - widać było, że w tej pięknej krainie doskwiera mu samotność. Zaraz obok stała rzeźba przedstawiająca siedzącego neandertalczyka, z melancholijnym wzrokiem wbitym gdzieś w przestrzeń. "Spogląda w nocne, rozgwieżdżone niebo - na Ziemię" - głosił dopisek.
 
__________________
"My heart is neither black nor do I fear for my life. The fact remains that I do not wish him to forget me."
Issander jest offline  
Stary 20-11-2012, 12:25   #53
 
Issander's Avatar
 
Reputacja: 1 Issander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodze
Sav

Mechanik zirytowany tym wszystkim, nieświadomie zainteresował się wariatem, który zaczepił go, gdy przybyli na miejsce. Przypomniał sobie tamtą sytuacje. To naprawdę musiał być wariat, skoro robił to już wiele razy. Sav już miał pójść dalej, ale coś jakby go tchnęło. Tutaj nie miał nic do roboty, to mógł sprawdzić, co też ten wariat wyprawia na zewnątrz. Zawsze to ciekawsze, niż łażenie bez celu. Ruszył w stronę bramy, a dokładniej do kombinezonów, by zabrać jeden z nich. i po ubraniu go, wyjść na zewnątrz. Jeszcze nie oszalał do tego stopnia, aby próbować wychodzić bez kombinezonu.

Kombinezony były tak skonstruowane, że zakładało się je błyskawicznie. Sav przeszedł przez bramę. Strażnik był zdziwiony, ale nie protestował. Najwyraźniej goście mogli wychodzić na wycieczki, ale nie robili tego zbyt często.

Śluza była całkiem nowa i działała bezgłośnie - co pewnie umożliwiało starcowi wymykanie się. Sav zanotował to w pamięci - byli wszak ścigani i taka wiedza mogła się przydać.

Kiedy wyszedł na zewnątrz, uderzyło go zimno. Mimo dodatkowej warstwy ubrania, chłód był tu przenikliwy. Z drugiej strony w powierzchni Marsa było coś urzekającego i z tej perspektywy było to o wiele lepiej dostrzegalne niż zza szyb helikoptera.

Jednak Sav nie miał czasu podziwiać widoków, gdyż tuż obok wyjścia stał oparty o ścianę kopuły Stef.

- Życie ci niemiłe? - zapytał mechanik, podchodząc do Stefa. Rozejrzał się, częściowo obserwując okolicę, a częściowo licząc na jakąś odpowiedź. - Czy to takie niezwykłe przeżycie znaleźć się na skraju śmierci w takim miejscu? - zadał kolejne pytanie. Chciał się dowiedzieć, czy to zwykłe szaleństwo kierowało tym osobnikiem, czy chodziło o coś innego. Być może sam z czasem znajdzie się w takim stanie, więc przynajmniej dowie się, co go czeka. Biorąc pod uwagę te wszystkie problemy, ześwirowanie mogło być naprawdę dobrym pomysłem. Przynajmniej jako świr nie przejmowałby się już tym wszystkim i miał spokój.

Sav zadał swoje pytania. Najpierw przez chwilę czekał na odpowiedź. Gdy ta nie przyszła, najpierw się zdenerwował i już miał potrząsnąć starcem, gdy zorientował się, że ten najwyraźniej stracił przytomność po oddechu wypełnioną dwutlenkiem węgla atmosferą Marsa. To, że nie upadł zawdzięczał oparciu w postaci kopuły.

- Oczywiście, a cóż innego mogło się stać? - zapytał Sav sam siebie, gdy zobaczył, że starzec jest nieprzytomny. Pozostało mu tylko zabrać go do środka, bo inaczej jeszcze oskarżą go o zabójstwo czy coś. Przerzucił starca przez ramię i udał się z powrotem pod kopułę. Wyglądało na to, że wycieczka na zewnątrz skończyła się bardzo szybko.

Sav nie miał żadnych problemów z podniesieniem starca. Już pomijając mechaniczne ramię, grawitacja na Marsie była dużo słabsza niż na Ziemi. Gorzej z tym, co potem - gdy już dostali się do środka i Sav położył bezwładne ciało na gruncie, przez chwilę obawiał się, że będzie musiał sam przeprowadzić resuscytację, co byłoby co najmniej obrzydliwe, lecz szybko okazało się, że strażnik przy drzwiach zorientował się, co się dzieje. Był już najwyraźniej przygotowany na taką możliwość, gdyż szybko pojawiła się drużyna z ambulatorium i przystąpiła do działania.
Najwyraźniej Stef miał szczęście - po raz kolejny - gdyż udało się go uratować.

- Mądrość przyszła do mnie. Przyjdź... do ambulatorium. - Wychrypiał jeszcze do Sava, gdy zabierano go na noszach.

Mechanik zdjął kombinezon i odstawił go na miejsce. Wyglądało na to, że uratował komuś życie. Rozbawiło go to, bo nigdy by nie pomyślał, że mógłby zrobić coś takiego. Pokręcił głową i bez pośpiechu udał się do ambulatorium. Może w końcu dowie się, co to za mądrość i czy w jakiś sposób mogłaby się ona mu przydać.

Wejście do ambulatorium nie było trudne. Pielęgniarka - jedna z niewielu kobiet w tym miejscu - nie chciała go wpuścić do środka, ale tylko z początku. Najpierw Sav spróbował skłamać, że martwi się o staruszka, ale pozostała niewzruszona. Najwyraźniej nie obchodził jej jego stan, a jedynie zasady, więc Sav użył kolejnego blefu - powiedział, że kazano mu sprawdzić, co ze Stefem na miejscu zdarzenia, bo kapitanowi nie chciało się przyjść, by to zrobić. Łatwo było w to uwierzyć i Sav wszedł do środka, tym razem bez problemów.

Było tu tylko kilka łóżek i trochę sprzętu medycznego, do korzystania z którego nie był niezbędny lekarz. Tylko jedno z nich było zajęte.

- Uważasz mnie pewnie za świrniętego starucha? - Odezwał się Stef. - No jasne! Co też się teraz z tą młodzieżą porobiło... Posłuchaj. Oni wiedzą, że ja wiem. Chcesz, żeby wiedzieli, że ty wiesz? Uwierz mi, że nie chcesz... Musiałem z wami porozmawiać w samotności, a to jest jedyne miejsce... Najpierw chciałem was zwabić do lodowych łóżek, ale oni mnie śledzą, mają tam kamery, a tego się nie spodziewali. No dobra, a teraz szybko, zanim się zorientują. Raz na jakiś czas skrzynki ze skafandrami blokują się i nikt nie może wyjść na zewnątrz. Niby zwykła awaria, no i przede wszystkim ciężko się zorientować, bo nikt o tym nie mówi, ale ja zawsze wychodziłem często i to zauważyłem. Więc zacząłem udawać, że odbiła mi szajba, no, może nie do końca udawać, wiesz jak to jest - 90% udawania, a 10% tego co naprawdę w człowieku siedzi, wtedy jest się bardziej przekonującym, ale to jest akurat nieważne. Ważne jest to, że zacząłem swoje wypady bez kombinezonu. A potem zacząłem wychodzić w czasie tych "awarii". I wiesz co? W tym czasia na lądowisko trafiają transporty. Nie byle jakie - z helikopterów wychodzą dzieci! Tak, dobrze słyszałeś! Zwykle jest ich tylko jedno czy dwa, ale są prowadzone niczym więźniowie. Później są prowadzone do tego białego helikptera, a on rusza nad lądolód. A teraz idź, zanim się zorientują, że rozmawiamy. Być może będziesz w stanie im pomóc. Aha, jeszcze jedno. Nigdy nie widziałem, żeby zdarzył się transport powrotny.
 
__________________
"My heart is neither black nor do I fear for my life. The fact remains that I do not wish him to forget me."
Issander jest offline  
Stary 20-11-2012, 12:33   #54
 
Issander's Avatar
 
Reputacja: 1 Issander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodze
Mirko, Gregorius i Pilar

Chwile po wyjściu Teela, do pokoju wpadł Alex.

- Słuchajcie, wpadłem na to. Nie wiem, o co chodzi dokładnie, ale ten biały helikopter jest istotny. Pomyślcie - po co miałby być biały? Czarny - to da się zrozumieć, łatwo jest go znaleźć na wypadek awarii, jakichś poszukiwań. Ale biały? To ma sens tylko wtedy, jeżeli ktoś nie chce, żeby ktokolwiek go zauważył... W dodatku, zanim dostałem za zadanie pomagać wam, badałem na Marsie pozostałości po neandertalczykach. Cóż, podejrzewałem, że jakieś ruiny mogą znajdować się pod lądolodem. Myślę, że te sprawy mogą być w jakiś sposób powiązane. Co o tym sądzicie?
 
__________________
"My heart is neither black nor do I fear for my life. The fact remains that I do not wish him to forget me."
Issander jest offline  
Stary 20-11-2012, 14:39   #55
 
Irregular's Avatar
 
Reputacja: 1 Irregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputację
- Niewiarygodne! - Wolfgang wpadł w zachwyt, bo nie spodziewał się czegoś takiego w takim miejscu. Nigdy nie był jakimś szczególnym fanem sztuki, ale umiał ją docenić, gdy przypadkiem na nią wpadał. Poza tym, wolał się teraz skupić na wartości artystycznej tych dzieł niż na konsekwencjach, które mogły grozić za samo zbytnie zainteresowanie tą tematyką. A co dopiero za wypytywanie o nią. Działo się tutaj jednak coś niedobrego, a w dodatku bardzo dziwnego, inkwizytor to wyczuwał. Brak zainteresowania tak oryginalną fontanną i jej twórcą nie pasował mu do Świątyni, każdy godny tego miana inkwizytor raczej dokładnie zgłębiłby temat. Toteż go zgłębiał. - A ten obraz... - wskazał neandertalczyka spoglądającego na Ziemię - Jest chyba najciekawszy. Nie spotkałem się jeszcze ze sztuką o tej tematyce. Czy to będzie bardzo nieuprzejme, jeśli spytam o inspirację?
Inkwizytor znalazł się w swoim żywiole. Źle się czuł w walce, wśród ludzi akcji, a nawet mimo świadomości kary grożącej za taką sztukę wolał się nią interesować, niż grzebać gdzieś w terenie i odpowiadać na pytania w rodzaju ,,Co pan tu robi?". Jeżeli uda mu się tutaj czegoś dowiedzieć, będzie mógł przyjść do reszty osób razem z nich tkwiących w tym bagnie z czymś więcej niż zająkliwe ,,To... e... jaki macie plan?". A jeżeli nie... cóż, może ktoś ma jakiś plan?
 
__________________
Mole książkowe są zagrożone. Chrońmy ich naturalne ostoje! (biblioteki!)

Wkurzyłam kogoś? Coś pomyliłam? Sorry, ale biblioholik na odwyku to jeden wielki kłębek nerwów. Wybaczcie.
Irregular jest offline  
Stary 20-11-2012, 15:43   #56
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Dalsza maskarada z bandażami nie była konieczna. Zdradził się, a z resztą czy to miało jakiś głębszy sens? Zaczął je ściągać, a na głowę założył jakąś kominiarkę. Reszcie ukazała się jego wstrętna skóra.

- Nie bójcie się, trąd to była tylko bajka... - mruknął, kiedy do pomieszczenia wszedł Alex. Chyba go nawet nie zauważył, bo pewnie by się przeraził. Ale Pilar nie przerywał mu i wysłuchał do końca.

- Cóż. Sam kiedyś szukałem artefaktów neandertalczyków będąc na usługach jakiejś ziemskiej korporacji... Taki artefakt zrobił ze mną włąsnie to, ale w tym co mówisz jest sporo sensu. Tylko kto kryje się przed tym? Korporacja przed świątynią, czy na odwrót? A może mamy trzecią stronę? - zasępił się.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline  
Stary 22-11-2012, 15:05   #57
 
Saverock's Avatar
 
Reputacja: 1 Saverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemu
Mechanik bez większych problemów dostał się do ambulatorium. Wystarczyło wymyślić jakąś bajeczkę i już został w puszczony. Ludzie naprawdę musieli być w większości idiotami, skoro tak łatwo szło ich oszukać. Jednak on nie poświęcał na myślenie o tym wiele czasu.

Ledwie się pojawił, a starzec zaczął mówić. Początkowo Sav niezbyt się tym interesował, ale po chwili zaczął słuchać uważniej. Nie przerywał, czekając, aż Stef skończy. To, co usłyszał mogło okazać się przydatne. Jeśli oczywiście było prawdą.
- Jeśli kłamiesz lub jest to pułapka, bardzo się zdenerwuję i jeszcze cię odwiedzę - powiedział po chwili i wyszedł, słuchając rady Stefa.

Po wyjściu z ambulatorium, zaczął dokładniej analizować zdobyte informacje. Dzieciaki, biały helikopter i lądolód. Na pewno nie zabierali ich na wycieczkę. Musiało chodzić o coś innego. Sav po chwili zastanowienia postanowił poszukać pozostałych. Sam wiele nie mógł zrobić, nawet posiadając te informacje, ale być może oni również się czegoś dowiedzieli albo wpadli na jakiś pomysł. W każdym razie trzeba było poszukać resztę i powiedzieć im o wszystkim.
 
Saverock jest offline  
Stary 22-11-2012, 19:06   #58
 
Boreiro's Avatar
 
Reputacja: 1 Boreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodze
Mirko z początku nie chciał nic mówić, jednak stwierdził, że jeśli ma wyjść z tej zabawy żywy, to lepiej współpracować z resztą. Na początek odpowiedział Pilarowi, który nawiasem mówiąc wyglądał teraz niezwykle paskudnie.

- Teoretyczne rozmyślania, kto za tym stoi gówno nam dadzą. Nie chce być niemiły, ale tak po prostu sądzę - następnie odwrócił się do Alexa - Chwilę przed tobą odwiedził nas szef tego grajdołka. Delikatnie mówiąc, nie życzy sobie naszej podejrzanej obecności w jego ośrodku. Dlatego też proponuję stąd zniknąć jak najszybciej. Nieważne dokąd, możemy poszukać tych dzieciaków - dodał dyplomatycznie - Najlepszym wyjściem wydaję się być zdobycia śmigłowca. Tylko jak go zdobyć? Co o tym myślicie?
 
Boreiro jest offline  
Stary 01-12-2012, 12:47   #59
 
Issander's Avatar
 
Reputacja: 1 Issander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodze
Wolfgang

- Cóż, cieszę się, że moje dzieła się podobają. A co do inspiracji, to nie kieruję się niczym konkretnym. Choć może zabrzmi to dziwnie, spora część weny nachodzi mnie gdy śpię. Można to nazwać wizjami, choć część elementów wydaje się oczywista, gdy się o tym mówi, a jednak na codzień tego nie dostrzegamy. Na przykład Megalopolis. Dlaczego centralne wieże są wszystkie takie same, a pozostałe każda innej wysokości, każda w innym stylu? W dodatku ta narośl Cytadeli... To całkiem naturalne, że śniło mi się, że ich geneza jest inna. Co jeśli koloniści zastali tą częsć Megalopolis już zbudowaną i dobudowali resztę z biegiem czasu? Choć pewnie to tylko majaki... Zaś co do tęsknoty za Ziemią: nie wydaje się panu to sensowne? Świątynia obrazuje neandertalczyków jako bezdusznych morderców, ale prawda jest taka, że po pierwszej wojnie wygnaliśmy ich z ojczystej planety. To miejsce jest przepełnione tęsknotą, choć oczywiście może być po prostu tak, że to ja tęsknię za Ziemią.

Gdy Inkwizytor opuszczał piwnicę, gospodarz zaczepił go jeszcze raz.

- Jest jeszcze coś. Wydaje mi się... Wydaje mi się, że widziałem też w snach waszą grupę. Nie dokładnie, raczej bohaterów bez twarzy i bez imion. Jeżeli to rzeczywiście prawda i rzeczywiście chodzi o was, to stoi przed wami jeszcze wiele trudów i daleka podróż. To, co jednak widziałen najwyraźniej, to że wasza przyszłość jest związana z lodem. To tyle, choć to pewnie tylko gadanina. Proszę na mnie nie donosić urzędnikom...

Reszta

Zebraliście się w pokoju by omówić plan. Wymieniliście się informacjami. Rozejrzeliście się jak wygląda lądowisko i zorientowaliście się, że powinniście sobie dać radę z kradzieżą śmigłowca (gorzej z ewentualnym pościgiem) ale nie raczej nie będzie to konieczne, gdyż za dodatkową opłatą można wynająć śmigłowiec aby wykonać wycieczką na pustynię bądź lądolód. Jest z tym jednak problem - takim wypożyczonym śmigłowcem nie dolecicie do Megalopolis, bo zabraknie wam paliwa. Oprócz tego na razie w sanatorium jest spokojnie i wydaje się, że będzie wam dane odpocząć.

Gdy już mieliście kończyć uzgadnianie szczegółów, odezwał się Alex:

- Jest coś, co chyba powinniście wiedzieć. Zanim przydzielono mnie do pomagania wam, szukałem na Marsie potencjalnych neandertalskich ruin. Ogólnie rzecz biorąc, Mars jest bardzo dobrze zbadany i raczej nic nowego na jego powierzchni się nie trafi... poza kilkoma miejscami, gdzie teoretycznie taka konstrukcja mogłaby umnkąć ludziom i satelitom. Na przykład właśnie na biegunie. Znalazłem wcześniej informacje na ten temat w kilku innych, zbadanych ruinach. To może być to. Wyliczyłem koordynaty - to około 35 kilometrów na północny zachód, czyli zmieścimy się w limicie nałożonym na wypożyczalne helikoptery, choć pod koniec wracać będziemy na oparach. Jeżeli jest tam w lodzie jakaś baza - a załóżmy że jest, bo przecież coś się z tymi dziećmi dzieje, a wątpię, żeby po prostu je tam zostawiali, są przecież tańsze metody pozbycia się niechcianych obywateli, to przecież łatwiej byłoby ją zbudować na miejscu już istniejącej.
 
__________________
"My heart is neither black nor do I fear for my life. The fact remains that I do not wish him to forget me."
Issander jest offline  
Stary 01-12-2012, 16:58   #60
 
Boreiro's Avatar
 
Reputacja: 1 Boreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodze
Mirko, ciągle poddenerwowany wizytą Teela, chciał załatwić sprawę jak najszybciej.
- Super, no to przynajmniej wiemy, gdzie polecimy. Śmigłowiec lepiej będzie chyba wypożyczyć, żeby nie ścigali nas tak od razu. Niech najlepiej pójdzie to załatwić jedna spokojna osoba, co by nie nabrali jakichś podejrzeń. Jeśli nie ma chętnych, to pójdę ja. I druga sprawa. Gdzie do cholery jest Wolfgang?! Wie ktoś? Trzeba go poszukać. W kupie siła. Jacyś ochotnicy?
Gdyby grupa się ociągała, chciała to przełożyć lub wystąpiłyby jakiekolwiej inne złożone trudności, Vujacic zamierzał polecieć na "wycieczkę" bez ewentualnych maruderów, albo nawet samemu.
 
Boreiro jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:34.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172