Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-12-2013, 00:13   #71
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
- Chciałem ci podziękować. Jestem już w bezpiecznym miejscu. Wynagrodzę ci wszystko. Spotkamy się jutro z samego rana? O szóstej trzydzieści, powiem gdzie. Chciałbym, byś przyniosła to co ci powierzyłem.
- Jasne... szósta trzydzieści rano, będę... - choć perspektywa odrobinę ją przerażała to nie wypadało odmawiać przyszłemu szefowi Rustlersów. Do tej pory może odrobinę wytrzeźwieje. Nastawi sobie na holo budzenie. Takie concreto, jakąś marszową melodię, która umarlaka wywabi z urny. Wysłuchała namiarów, dla pewności powtórzyła je na głos aby i Bullet usłyszał nim info pożre palimpsest dnia kolejnego. Pożegnała się zdawkowo i przerwała połączenie wybijając się w górę z gracją olimpijskiej atletki kończącej akrobację w rozrośniętych męskich ramionach.

- Uratowana! - głos ocierał się o bełkot. - Ależ się za tobą stęskniłam...
Bullet uniósł ją całkiem nad ziemię, zamknął w pewnym uścisku i wniósł do mieszkania.
Lexi dobijała się do pokoju Waylanda co od progu podniosło Felipie ciśnienie i choć nie miała najmniejszej ochoty na konfrontację wycelowała w murzynkę palec.
- Weź go zostaw, co? I ty sobie z nim nie "słonkuj". Co niby masz dla niego? Coś do przypalenia, dla relaksu? To jest dobry facet. Przyzwoity i mądry, całkiem nie dla ciebie. I nie wkręcaj go w żadne mierda używki albo ci wyrwę parę garści tych twoich kudłów rozpasanych... - język się diablo plątał ale zdążyła wskoczyć na tory latynoskiego ujadania, w ekspresowym tempie i podniesionym tonem. Całe szczęście, że była wbita w muskularną sylwetkę Bulleta więc i bezpieczna chwilowo, jak za pancerną szybą, mogła pokazać jej faka bezkarnie, na obu rękach i z dziecięcą premedytacją.
Która w ogóle mogła być godzina? Do szóstej zdąży się choć chwilę zdrzemnąć? I o czymś miała pamiętać... o czymś o czym właśnie zapomniała...
A tak. Wayland musi oddać jej kostkę z danymi i wyjawić tajemnice jakie z niej wyłuskał. Interesante... Śpi czy pracuje, awantura pewnie wywabi go na korytarz. A wtedy będzie musiał wykopać tą hipsterską wywłokę do jej pokoju żeby discreto pomówić z Felipą. Hi. Hi. Hi. Arrima tu prima. Hasta la vista głupia cipo.
 

Ostatnio edytowane przez liliel : 30-12-2013 o 00:16.
liliel jest offline  
Stary 02-01-2014, 10:41   #72
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
- Dla palenia i relaksu?! - Lexi wytrzeszczyła oczy, wybuchając oburzeniem i zbliżyła się kilka kroków. Murzynki zwykle miały jeszcze większy temperament od latynosek, bądź co bądź. - A ty niby kim jesteś?! Wyglądasz jak zdzira i jak zdzira zostawiłaś go i sobie wyjechałaś, suko! Nie wiem po jakiego chuja on po ciebie zadzwonił, skoro zaraz na początku uchlałaś się w trupa!
Wayland nie wychodził, a krzyki były naprawdę głośno. Bullet uniósł dłonie, stojąc pomiędzy nimi, ale tak naprawdę nie wyglądał na takiego, co chciałby się wtrącać. On przyjmował rzeczy takie jakimi były, choć Felipa wierzyła, że zawsze stanąłby po jej i Michaela stronie. Najprawdopodobniej miała rację, tylko on nieszczególnie zwykłą kłótnię stawiał w tym świetle. Zwłaszcza, ze Lexi szybko machnęła ręką i weszła do pokoju, trzaskając drzwiami.
Starego pokoju latynoski, ma się rozumieć.

- No ładnie, wystarczą dwie, by człowiek miał problem z wyspaniem się - Bullet mruknął cicho, ciągle trzymając kobietę. Wskazał jej łóżko. - Połóż się. Gdzieś tu miałem zapasowy klucz do jego pokoju.
Przeszukał kilka szuflad i wyszedł. Haker, jak każdy haker, miał jeszcze inne zabezpieczenia, dlatego murzyn mruczał pod nosem jakieś cyfry, pewnie kod. Wrócił po jakiś dwóch czy trzech minutach, gdy Felipa już prawie usnęła.
- Nie ma go. Żadnych śladów pospiechu czy coś, chociaż ja nie rozumiem tego jego sprzętu za dobrze. Zabrał kurtkę i wyszedł. Kartki nie zostawił.
 
Sekal jest offline  
Stary 02-01-2014, 13:11   #73
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
- Nie ma go. Żadnych śladów pospiechu czy coś, chociaż ja nie rozumiem tego jego sprzętu za dobrze. Zabrał kurtkę i wyszedł. Kartki nie zostawił.
- Fantastycznie... - burknęła Felipa zwijając się w kłębek. - Wysyłał mi wiadomość, że ma dla mnie jakieś mierda ważne informacion... Nie rozumiem dlaczego nie poczekał...

Odgarnęła za uszy splątane włosy i ciężko usiadła na łóżku. Jej holo wyrzuciło werbalny komunikat, że otrzymała wiadomość. Zerknęła na ekran.
- O wilku mowa...

Tyle, że pisał nie Wayland a Walters.
"Będę pod koniec tygodnia".
To się rozpisał, mistrz elokwencji... Felipa rzuciła pod nosem wiązankę paskudnych przekleństw jednocześnie ustawiając na holo konwertowanie mowy na tekst. Wykrzyczała do maszyny na nadgarstku przeżarte jadem słowa.
- Pod koniec tygodnia? Jest poniedziałek! Mógłbyś tu być za dwie godziny!!! W dupę sobie wsadź swoje koniec tygodnia! Pod koniec tygodnia to się załapiesz na mój pogrzeb. I wiesz co? Nie czuj się kurwa zaproszony!

Komputer łagodnym barytonem poinformował, że uprasza o sprawdzenie wiadomości tekstowej i czy wysłać ją jako odpowiedź. Felipa potwierdziła i wściekle opadła na poduszki patrząc na minę obserwującego ją Bulleta.

- Och, carino... - powiedziała strutym głosem. - Pamiętasz Eda? Tego co dowodził ostatnią akcją, atakiem na tamtą willę? No z nim zwiałam później, znasz mnie, szybko się angażuję... Sęk w tym, że trochę się to wszystko wymknęło spod kontroli. Uciekałam już z różnymi amigos ale jeszcze nigdy... nie wyszłam za mąż. Spontanicznie się zadziało... Vegas, piętnaście minut i apartament dla nowożeńców. Ale już się zesrało. Piorunem. Jeśli przyjedzie to pewnie tylko po rozwód...

Machnęła ręką, jakby chciała muchę odgonić i znów się łzy zakręciły w oczach. Lexi miała rację. Wayland prosił ją o pomoc a ona się zalała nieelegancko, bezrozumnie. Ale Walters ciągle chodził jej po głowie i sumieniu, ciążył stukilowym odważnikiem podpiętym pod szyją. Sufit wykręcił salto i Felipa skuliła się na łóżku Bulleta próbując zapanować nad fatalnym samopoczuciem i promilami przejmującymi stery.

- Zadzwoń do niego. Nigdy nie wyłącza holo. Może... wyskoczył tylko kupić piwo? - Felipa nie dowierzała w to co prawda ale nic innego nie przychodziło jej do głowy. Nie widziała powodu dlaczego haker miałby się ewakuować bez słowa. W zasadzie to w ogóle niewiele widziała, z twarzą wbitą w poduszkę pochlipywała czy to z powodu Waltersa, wujka Li, Waylanda, stresu dnia poprzedniego czy wszystkiego naraz. Wstawiła się jak diabli... Ale może to lepiej. Zaraz przyjdzie znieczulenie całkowite. Nawet jeśli na kilka ledwie godzin.
 
liliel jest offline  
Stary 04-01-2014, 15:07   #74
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Bullet nie dociekał. Nie pytał. Nie prawił rad i innych takich. Przyjmował wszystko takim, jakim było. Felipę również. Widział to już nie raz, nie dwa. Chociaż zwykle była zaćpana a nie zalana, efekt tak naprawdę był ten sam. A może nawet lepszy - teraz nie musiał się mocniej martwić. Po alkoholu będzie przecież co najwyżej rzygać. Wybrał jeszcze numer, a latynoska jak przez mgłę słyszała jego słaby głos.
- Nie odbiera... - chyba powiedział coś jeszcze, lecz ona już nie słuchała. Odpłynęła w boską nieświadomość.
Też nie pierwszy czy drugi raz. Że na jego łóżku? To też nie problem.

Obudził ją, gdy na zewnątrz było jeszcze ciemno. Głowa natychmiast dała znać, podobnie jak żołądek. Nowoczesne środki na kaca były skuteczne, chociaż większość dawała znacznie lepsze efekty zażyta przed lub w czasie chlania. Felipa nadal czuła się pijana, dała jednak radę otworzyć oczy i zobaczyć nad sobą czarną w półmroku twarz Bulleta.
- Jest prawie szósta. Zdaje się, że za pół godziny miałaś się z kimś widzieć - powiedział to ot tak, przyjacielskim tonem. Był już ubrany. Jego oblicze wyglądało na zmartwione. - Mike chyba nie wrócił w nocy. Pusto u niego. Znać nie dał.
 
Sekal jest offline  
Stary 05-01-2014, 11:04   #75
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Felipa przetrząsnęła kuchenne szafki w poszukiwaniu painkillerów. Wrzuciła kilka, popiła wodą i wskoczyła pod błyskawiczny prysznic. Naciągnęła na mokrą skórę skórzane gacie, na prosty tshirt zarzuciła skórzaną kurtkę. Na nogi wygodne i niezawodne motocyklowe buty.
- Nic nie rozumiem Bullet, powaga... Jeszcze wczoraj dzwonił i nic nie wskazywało aby miał gdzieś wyjść... Martwię się czy coś mu się nie stało. Proszę, spróbuj go namierzyć...

Sama weszła do pokoju hakera rozglądając się za kostką z danymi. Jin-Tieo pewnie będzie chciał ją z powrotem. Rozsiadła się na fotelu Waylanda i zerknęła na holomonitory. Nie była może biegła w te klocki ale elektronika nigdy jej nie odstręczała, potrafiła sobie z nią radzić. Felipa chciała sprawdzić czym zajmował się poprzedniej nocy zanim zniknął. No i obejrzeć pokój pod kątem wskazówek. Tego co zajmowało go wczoraj, ale i z ciekawości, tego co zajmowało go przez ostatnie trzy miesiące podczas Felipy nieobecności. Miała okazję bezkarnie sobie pomyszkować.

Ale to w pośpiechu. Jin-Tieo czekał.
 
liliel jest offline  
Stary 07-01-2014, 11:47   #76
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Kostki z danymi nie było. Wayland albo ją dobrze ukrył, albo zabrał ze sobą - gdziekolwiek był. Felipa przeszukała wszystkie znane sobie miejsca, przewróciła pół pokoju do góry nogami i nic.
- Spadam do roboty, nie uchlej się dziś Felipa, to pogadamy przynajmniej!
Bullet machnął do niej na pożegnanie, zostawiając ją samą z kluczem do pokoju byłego faceta. Niestety, musiała się poddać w tych poszukiwaniach, zamiast tego próbując odpalić sprzęt hakera.

I tu wpadła na kolejne przeszkody.
Wszystko miało oczywiście automatyczne i nieautomatyczne zabezpieczenia w ilości odpowiadającej jakości danego informatyka. Hasła zaś nie pasowały, zresztą jakby miały? Michael nie raz powtarzał, że należy je zmieniać rotacyjnie i losowo i często. Dzisiejsze komputery zbyt łatwo sobie radziły z przełamywaniem ich nawet brutalną siłą obliczeniową.

Miała się poddać, gdy nagle otworzyła jakiś niezabezpieczony terminal. Wydawał się nie być nawet podpięty do tych wszystkich zabawek Waylanda. Za to wyświetlał mapy satelitarne, z wpisanym wyszukiwaniem "NYC zabezpieczone magazyny bronx". Czegokolwiek tam szukał, lista wyników była krótka - ledwie trzy. Jeden podziemny, znajdujący się chyba najbliżej miejsca ich zamieszkania. Dwa inne bardziej zwyczajne, ogrodzone i z solidnymi opcjami zabezpieczeń. Cholera wie, czego tam szukał i dlaczego zostawił to otwarte.

Dźwięki z pokoju Lexi, a raczej z byłego pokoju Felipy, świadczyły o tym, że murzynka podniosła się już i pewnie szykowała teraz do wyjścia.
 
Sekal jest offline  
Stary 28-01-2014, 00:48   #77
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Nas ft. Puff Daddy - You Can Hate Me Now - YouTube

Zabezpieczone magazyny Bronx.
Felipa skopiowała listę zastanawiając się o co w tym wszystkim chodzi. Dlaczego Wayland ewakuował się w środku nocy nie poczekawszy na jej powrót? Wypadło mu coś pilnego? Wyszedł na chwilę? To się kupy i dupy nie trzymało. Ale teraz to miała średnie zapatrywania na powagę sytuacji. We łbie jej stukało, język stał kołkiem w gardle. Bullet zniknął nie dając jej czasu na reakcję na własną tyradę i zostawił Felipę półprzytomną, absorbującą przeciwbóle i rozmyślającą nad dalszymi alternatywami. Z odrętwienia wyrwał ją chrzęst otwieranych drzwi. Lexi.

Kiedy murzynka wyszła ze swojego pokoju Felipa czekała już w korytarzu z odrobinę zakłopotaną miną. - Posłuchaj Lexi... Wstawiłam się wczoraj. I zachowałam nieelegancko. Perdon.
- Wstawiłaś?! - murzynka prawie krzyknęła, a raczej zachowała w stylu zgodnym z kolorem skóry. - Zalana byłaś jak bela. - Machnęła ręką. - Zapomnijmy o tym, ale warto byś pokazała mu coś innego. Tyłek masz niezły, ale on musi widzieć w tobie coś więcej - wzruszyła ramionami, zamykając drzwi do swojego pokoju i kierując się na schody.

Felipa poszła za nią, choć musiała przełknąć resztki swojej skacowanej dumy. - Rzadko piję... ale teraz mam trochę problemów i... przyznaję, wyszło kiepsko. Nie chcę między nami nieczystej atmosfery. A co do Waylanda... Jest mi bliski i zawsze będzie ale nie jesteśmy już razem. Jestem związana z kimś innym - wyjaśniła sama się zastanawiając czy w ogóle mówi prawdę.

- Już dobrze, dziecinko - Lexi wyszczerzyła się, faktycznie nie wyglądając jakby chowała urazę. Czyżby te ostatnie słowa na to podziałały? - Tylko nie wplątuj go w kłopoty większe niż ma. Chociaż wiele o nich gadać nie chce. Nie pojawił się w nocy, co? Mam nadzieję, że nic mu nie jest. Kręcą się tu czasami różne typy.
- Co masz na myśli? Jakie... typy?

- Narkomani, bezdomni, typki z ciemnych zaułków. To co zwykle - nie wydawała się tym tematem zaciekawiona. - Wczoraj jeden taki próbował się za mną na górę wcisnąć, wyobrażasz sobie? W środku miasta!

- Szlag... Mam nadzieję, że nikt nie dostał się do środka kiedy Wayland był tu sam... Muszę popytać w "Meduzie". Jeśli wyszedł z kimś to musieli minąć barmana.
- Pytaj. Ja muszę do pracy kochana, do zobaczenia wieczorkiem! - machnęła jej na pożegnanie, wychodząc z budynku.

Felpa była wrakiem. Mózg ledwo funkcjonował na zwolnionych obrotach. Doprowadziła się do ładu, zapakowała niezbędnik małego przepatrywacza slumsów i zwlokła się na parter do klubu. Barman, jak to bywa – najlepiej poinformowana osoba w okolicy, oświadczył, że owszem, Waylanda widział i najprawdopodobniej wyszedł w jej, Felipy, towarzystwie. Musiała się zaśmiać. Jak jej? Po głębszym przemyśleniu Jose, wielofunkcyjny i całkiem żywy operator baru sprostował, że mogła to być nie tyle Felipa co kobieta do niej niezwykle podobna. Ale jak podobna? Że długonoga i latynoska? To od razu podobna? Felipa była ewenementem i unikatem, jak jeden z tych szlachetnych kamieni, wielokrotnie fasetowanych i nazywanych skomplikowanymi imionami, wkładanych później za kuloodporną gablotę w muzeum i pilnie strzeżonych. Że Waylandowi mógł ktoś podstawić względnie wiarygodny falsyfikat i poszedł jak baranek na rzeź, pełne zaufanie i łykam co mi wtłaczacie do gardła niby tuczna gąska? Nie dowierzała. Mike znał ją nie z powierzchowności i ciętych zwyczajowych ripost ale kurwa musnął jej wnętrze. Zagubioną dziewczynkę, buntownika z wyboru, skomplikowaną w swoim nieskomplikowaniu, na przekór, bez zasad, uroczą, do wyrzygania przekorną, bo tak. Poznałby się gdyby stanął z impostorem minutę twarzą w twarz. Poszedł wobec tego z kimś innym, czego miał świadomość. Olał sytuację, jak wcześniej zapewniał, że na nią czeka ze ściśniętymi z oczekiwania pośladkami. Dla-kurwa-czego?! Nie pojmowała.

Spojrzała na zegarek. Miała niewiele czasu. Jin-Tieo oczekiwał.
Pod koszulką wymacała srebrny łańcuszek z dyndającą na końcu obrączką. Przyglądała jej się z pewnym niedowierzaniem ale w końcu zwlekła i nasunęła na palec. Niech tam tkwi. Błyszczący dowód jej hipokryzji. Walters ma pełne prawo być wkurwiony. Ale Felipa nie przyzna się do błędu. Ma na to za dużo gównianej ulicznej dumy, ociekającej podrabianym goldem i tanimi frazesami z czarnych mainstreamowych kawałków podbijających listy przebojów dla białych dzieciaków. I'm still, I'm still Felipa from the block. Jakby kurwa mogło istnieć coś poza nimi.

Taksówka podjechała pod parking. Wsiadła automatycznie, gubiąc po drodze podejrzliwość, błąkając myślami gdzieś daleko. Mógłby ją teraz zabić. Ten choleny taksiarz, albo inny pasażer. Przeciąć tętnicę i nawet by nie pisnęła gapiąc się w gumową wycieraczkę. Dno. Odpłynęła z niej latynoska waleczność. Przez kaca zapewne. Albo i nie.

Wysłała jeszcze wiadomość do Bulleta. „Nie żebym panikowała carino, ale Mike'a mógł ktoś porwać. Jeśli zniknę bez słowa zacznij się kurwa niepokoić.”
Obraz za szklaną szybą migał jak kadry cyfrowego aparatu grzejącego klatka po klatce. Jeszcze do końca nie wytrzeźwiała. Myśli rozbiegły się na wszystkie strony, zalał ją niepokój. Zdała sobie sprawę, że właśnie tkwi w samym środku bagna, z którego usilnie chciała uciec. Z którego chciał wyciągnąć ich Walters. Może miał rację z tym swoim potokiem żali. Ale mógł się z nią obejść delikatniej, była kurwa wrażliwą istotą, splotem dylematów, ułomności, niedociągnięć . Ale jakie to już miało znaczenie...

Co ją w ogóle obchodziła walka o władzę w dzielnicy będącej jedynie ropiejącym wykwitem na wielkim jabłku? Śpiąca królewna chuchnęła w zaszronioną szybę taksówki ziewając przeciągle. Śpiąca królewna i jej ściskane w dłoni zatrute trucizną jabłko. Jeden kęs i śpisz snem wiecznym. Pachnące czerwoniutkie jabłuszko.... Kusi. I gryziesz. Wracasz. Bo nie znasz nic innego. Bo lubsz kurwa jabłka. Toczone słodkimi sokami miejskich arterii, industrialny sad nieprzerwanie płynących informacji. Bajka nowej ery.

To już nie był jej dom. Nie miała domu. Chyba nigdy w zasadzie... Ciemne myśli przelewały się jak strumień płynnej smoły, przywodziły złe wspomnienia, złe intencje. Pieprzyć ich wszystkich. Niech ją nienawidzą. Wayland. Walters. Lexi. Nawet Bullet. Jakoś jej wszystko zobojętniało.
Świt się dopiero budził. Było jej zimno. Szczelniej opatuliła się skórzaną kurtką i przywarła czołem do zimnej samochodowej szyby. Oczy się lepiły. Morale, jeśli w ogóle jakieś miała, padały na łeb na szyję.

C.D.N
 
liliel jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:21.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172