Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 16-06-2017, 13:17   #41
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
- No cóż, sam pić nie będę. - powiedział wstając i ruszając do swojego kufra po drodze zakręcając butelkę. Papieros tlił się i już jak tylko schował butelczynę to zaciągnął się szarym dymem.

- Mamy jeszcze trochę czasu, a to miejsce definitywnie dawno nie widziało dobrego technika... - mruknął rozglądając się wokoło - ...gdybym tylko miał narzędzia... eh.

Kroki skierował do swojego miejsca pod ścianą ładowni i usiadł na nim. Naszła go krótka refleksja nad jego życiem, ale szybko ją odrzucił i spojrzał z rozbawieniem na Mikę.

- Wiesz, mężczyzna musi się znać na wszystkim po trochu... - powiedział leniwie - ...nigdy nie wiadomo co może się przydać.

Wtedy naszła go myśl. Gdyby był obrazem z archiwalnych nagrań z starej Terry to dosłownie zapaliłaby się nad jego głową żarówka. Tak więc zwrócił się do Miki.

- Właśnie, mamy jakiś plan co do tego jak wykurzyć i przechwycić naszą ofiarę? Kyle jak wiemy mistrzem oracji nie jest, ja też najlepszy nie jestem... chcesz być, przynajmniej na tą chwilę, naszą twarzą? Jesteś psioniczką, więc blef powinien być łatwiejszy...

Nim słowa przebrzmiały pstryknął niedopałek papierosa w kąt ładowni i już wyłuskiwał drugiego zębami z paczki. Kiedy to było zrobione odpalił Imperiala i dym raz jeszcze wypełnił jego usta.
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Dhratlach jest offline  
Stary 16-06-2017, 13:54   #42
Adi
Keelah Se'lai
 
Adi's Avatar
 
Reputacja: 1 Adi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputację
-”Palenie szkodzi tobie i osobom w twoim otoczeniu” wiesz o tym? - zapytała Mika, gdy Jack sięgnął po kolejnego papierosa.
-Mógłbyś nie palić chociaż w moim towarzystwie co? - zapytała trochę złośliwie -Nie lubię tego - skrzyżowała ręce pod biustem. Poprawdzie lubiła sam zapach papierosów, ale nie lubiła oglądać takich rzeczy.

-Ja twarzą tej “akcji”? W sumie dobry pomysł - powiedziała dziewczyna na słowa Jacka. Nigdy nie była liderką żadnej grupy, czy też w ogóle niczego nie była liderką. To będzie dla niej coś nowego.
-Nie wiem jak wy, ale ja mam nie używać “siły” w sensie tego - po czym odsłoniła bluzkę pokazując schowany pod nią rewolwer. Tak to była największa “wada formalna” tej całej akcji przejęcia Japończyka.
 
__________________
I am a Gamer. Not, because i don't have a life. But because i choose to have Many.
Discord: Adi#1036
Adi jest offline  
Stary 16-06-2017, 14:02   #43
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Cyrulik uśmiechnął się lekko i wypuścił dym hen daleko w kąt ładowni. No cóż, każdy ma swoje poglądy i wady. Jego był tytoń. Głównie tytoń, ale co zrobić skora tak to odpręża? Hmm...

- W takim przypadku będę się ograniczał... - powiedział luźno - ...co do nie używania siły to i nam tak przekazano, ale...

Tutaj odsłonił poły kurty, a tam pod pazuchą znajdował się na szelkach w kaburze rewolwer, a poniżej przy pasie monostrze o standardowej długości sztyletu.

- ...lecimy na Tortugę. Choć nie mam zamiaru szukać problemów to lepiej mieć przy sobie na wypadek wszelki. - dopowiedział z cwanym uśmiechem.

Wolna dłoń ujęła podbródek i zaczęła go gładzić w namyśle. Dym tytoniowy po raz kolejny poleciał w dal, hen daleko od Miki.

- Ciesze się, że się zgadzasz. Czuję, że najlepiej się sprawdzisz w tej misji. Tylko zaznaczam, że Robin biorę na siebie... - mruknął - ...mam z nią pewne niedokończone interesy.
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Dhratlach jest offline  
Stary 16-06-2017, 14:20   #44
Adi
Keelah Se'lai
 
Adi's Avatar
 
Reputacja: 1 Adi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputację
-Fajny sztylecik - stwierdziła fakty dziewczyna, gdy chłopak pokazał mini-arsenał. W sumie Jack miał rację lecieli na Tortugę planetę rojącą się od nieprzystępnych gęb, które tylko patrzą jak tu zrobić komuś krzywdę. Kyle siedział cicho może rzeczywiście byli trochę aż nadto rozmowni, ale w sumie dlaczego nie. Lepiej tak spędzić czas niż w smutnym milczeniu wpatrywać w siebie nawzajem i knuć chuj wie co.

Dziewczyna się uśmiechnęła na wieść, że Jack bierze do rozmów niejaką Robin.
-Nawet nie zamierzałam o niej myśleć… - powiedziała obojętnie -...ja miałam zamiar pogadać z rodzeństwem, najpierw Michael poszedłby na pierwszy ogień - rzekła dziewczyna. Sama chciała zacząć od panny Red Fox, ale widać, że Jack musiał mieć z nią jakieś niedokończone sprawy, nie wkładała rąk tam, gdzie nie trzeba. Plany musiały się gwałtownie zmienić, ale to jej akurat nie przeszkadzało.
 
__________________
I am a Gamer. Not, because i don't have a life. But because i choose to have Many.
Discord: Adi#1036
Adi jest offline  
Stary 16-06-2017, 14:39   #45
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
- Walka to nie moja specjalność, ale w życiu tak jest, że ludzie oceniają człowieka po wyglądzie, a to powinno dać do myślenia. - powiedział puszczając jej oczko. W sumie to będzie musiał załatwić sobie lepszą broń palną na przyszłość. Rewolwer był dobry i miał kopa, ale coś poważniejszego mogłoby ułatwić ewentualny blef...

- Ciesze się, że nie masz nic przeciwko.
- powiedział z potaknięciem głowy. - Nie mniej wiemy tak mało, że prawie nic. Widać nasz pracodawca nie kwapił się z pełnym wywiadem środowiskowym, ale to może działać na nasz plus.

Uśmiechnął się tutaj szelmowsko.
- Tylko, że nie jesteśmy jedyni którzy ich szukają. Pokój w którym ja i "młody" byliśmy zamknięci nosił ślady użytkowania, więc pewnie nasza konkurencja jest już na miejscu. Grunt to mieć porządek w głowie i nie dać się sprowokować. Jesteś psioniczką, masz dla nas jakieś rady?
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Dhratlach jest offline  
Stary 16-06-2017, 19:32   #46
 
Prince_Iktorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Prince_Iktorn ma wyłączoną reputację
Tortuga, Lewiatan: Bar Reaktor

RJ wsunął datapad do wewnętrznej kieszeni kurtki, dopił piwo przez chwilę patrząc w ślad za odchodzącym fixerem, po czym podniósł się i ruszył do wyjścia, przeciskając przez rozbawiony i roztańczony tłum.
Po pierwsze musiał odzyskać swój sprzęt. Miał jeszcze trochę swoich pieniędzy i wraz z zaliczką od Klepaka powinno wystarczyć przynajmniej na najpotrzebniejsze rzeczy. W myslach sklął się za swoją głupotę, ale bez przekonania. Gdy tu przyleciał myślał że pozostawia za sobą dawne życie, a że nie miał wtedy funduszy...

Tortuga, Lewiatan: Lombard To Totto


Drzwi do "Lombardu i sklepu rusznikarskiego - To Totto" zadzwoniły odgłosem cyfrowego budzika. Sam lombard zajmował pomieszczenia które kiedyś najprawdopodobniej były jednym z wielu warsztatów na pokładzie Lewiatana, gdy był on jeszcze sprawny. Wchodząc, RJ czuł na swoich plecach kamery i spojrzał na zdezelowanego, ale nadal sprawnego robota bojowego, stojącego na wprost wejścia.
- Cześć Bobby. Jestem klientem... - dodał, po czym widząc jak ręce maszyny zaczęły unosić się do góry, krzyknął:
- Klient! Klient, do cholery! Totto...
- Spokojnie, spokojnie – głos z zaplecza wcale nie brzmiał uspokajająco – Coś się zawiesiło w obwodach logicznych, ale chyba...zaraz... już mam!
Coś syknęło, po czym ramiona robota opuściły się ze zgrzytem. Po chwili do sali wkroczył właściciel.
- Przepraszam, poszło jakieś zwarcie w kondensatorach i przegrzało chip logiczny... - na widok miny starszego mężczyzny roześmiał się. - Przecież nic się nie stało, gdybym był z nim nieostrożny, nie miałbym klientów.
- A gdy wszyscy wiedzą że go masz, nawet awaryjnego – RJ wskazał na robota – to nikt po nocy nie obrobi Ci sklepu, rozumiem.
- Po co wpadłeś? Nie masz już nic co mógłbyś zastawić, przyjacielu. Przepiłeś już wszystko? - Wzrok Totto oceniał wygląd starego żołnierza i ewidentnie coś mu nie pasowało.
- Za dobrze wyglądasz jak na kogoś kto w tak krótkim czasie przepił taką sumę...
- Nie pijasz tam gdzie ja. - RJ odpowiedział z uśmiechem. - Ale mylisz się. Dziś przyszedłem aby coś odkupić.
- Znalazłeś robotę?
- Tak, i przydałby mi się mój sprzęt.
- Nie mam wszystkiego, niektóre z tych rzeczy były naprawdę fajne
– właściciel lombardu spojrzał z rozmarzeniem na półki zastawione najrozmaitszymi urządzeniami i elementami uzbrojenia.
- Wiesz jak to jest. Najlepsze rzeczy po prostu się sprzedały.
RJ poczuł lekkie ukłucie w dołku. Wbrew wszystkiemu miał nadzieję że odzyska to co zastawił, ale spodziewał się takiej sytuacji. Na Tortudze sprzęt wojskowy produkcji Konglomeratu był bardzo cenny, było więc jasne, że szybko zniknie z lombardu.
- W porządku. Pokaż co zostało.
Totto poprowadził go do jednej ze ścian i otworzył duży, obdrapany stalowy kontener.
W skrzyni znajdowało się tylko średniej wielkości plastostalowa skrzynka.
- To wszystko co zostało- Totto wskazał na wnętrze skrzyni. – Coś mi mówi, że na tym najbardziej Ci zależało.
RJ wyjął skrzynkę przez chwilę walcząc z bolącym sercem. Totto miał rację. Zamek otworzył się z kliknięciem i RJ uniósł swój ciężki rewolwer. Rękojeść wpasowała się do jego dłoni niczym uścisk starego przyjaciela. Nieco zatarte przez lata logo Lotusa na rękojeści ułożyło się dokładnie w środku dłoni. Przez chwilę podziwiał broń, niemal czując jakby chciał ją przeprosić. Chwila minęła gdy tylko usłyszał chrząknięcie.
- Nie myślałem, że zachowasz mojego Margolina – powiedział do handlarza, wsuwając broń do kabury podwieszanej pod ramieniem.
- Czułem, że jeszcze po niego wrócisz.
- Dobrze czułeś. Tylko tego naprawdę żałowałem… ale będę potrzebował więcej sprzętu.
RJ połozył na blacie datapad z wypisaną listą zakupów oraz dostępną kwotą.
- Będzie trochę na styk – cybernetyczna ręka Totto uniosła urządzenie – ale coś wymyślimy. Spójrz na to – wskazał na stertę broni rzuconą byle jak pod ścianą.
- Co to niby ma być? – RJ nie zdołał ukryć niedowierzania w głosie.
- Jak to co? Najlepszy sprzęt z Tortugi! Ręcznie robiony! – z nieco przesadnym obruszeniem grubasek podniósł ze sterty jeden z karabinów.
- Że ręcznie robiony to wierzę. Że gratka dla kolekcjonera to też rozumiem.- RJ nie mógł powstrzymać sarkazmu. - Ale strzela to chociaż?
Totto zadziwiająco sprawnym ruchem przeładował broń, kopnął w dźwignię znajdująca się tuż obok lady i na oczach RJ fragment ściany odsunął się, ukazując tory strzelnicy.
- Sam spróbuj. – RJ przyjął broń z ręki handlarza. Toporna to mało powiedziane. Na szczęście nie odbiegała przesadnie wagą od tego do czego był przyzwyczajony. Przyjął pozycję po czym zaczął strzelać. Jak się okazało nie odbiegała znacznie celnością od produktów Lotusa. Po raz kolejny na przestrzeni ostatnich miesięcy RJ musiał zweryfikować swoją opinię na temat Wolnej Floty. To, że taką bronią potrafili oni walczyć z siłami Konglomeratu mówiło wiele na temat ich zaradności.
- Strzela prosto. Inaczej bym go nie sprzedał. – Totto spoglądał na starego żołnierza.
- Może być. – RJ uśmiechnął się do właściciela lombardu – zajmijmy się resztą…

Zakupy potrwały do końca dnia i choć zapas gotówki RJ skurczył się do mikroskopijnych rozmiarów, ten nie żałował żadnego zakupu.
- Totto, jest jeszcze jedna sprawa. – Handlarz/technik uniósł pytająco brew – A właściwie dwie sprawy. Po pierwsze czy wiesz coś o dużej ilości broni z armii Lotusa która trafiła do Wolnej Floty? Na Lewiatana albo inne pływające miasto?
- Tak na szybko to nie kojarzę, ale popytam i jakby coś, to dam Ci znać. Może w Mieście-Sferze coś wiedzą… a druga sprawa?
- Kojarzysz Klepaka? To jeden tutejszych fixerów i handlarz informacjami.

Totto skinął głową.
- Mówił że szykują się duże kłopoty dla Tortugi. Doradzał szybką zmianę otoczenia. I nie miał na myśli innego miasta, tylko inną planetę.
- Wojna? Między Miastami?
- Nie powiedział. Myślę że albo jak mówisz, wojna, albo Lotus wpadnie z wizytą.
- Jeśli miałby to być Lotus, to wszystkie Miasta zjednoczyły by się przeciw nim.
- A Lotus na pewno zdaje sobie z tego sprawę, więc jeśli mieliby to być oni, to rzucą tu naprawdę wielkie siły.

Totto patrzył ponuro na starszego mężczyznę.
- To mój dom. Może nie będzie tak źle.
- Może. –
RJ nie wyglądał na przekonanego - Przemyśl to.
- Przemyślę. Dam znać jeśli czegoś się dowiem.


Tortuga, Lewiatan: Sektor Mieszkalny


RJ skierował się do mieszkania w kontenerze, które wynajmował. Teraz trzeba było zabrać się do pracy. Zarzucić sieci żeby zebrać tyle informacji ile tylko się da zanim przybędą wysłannicy Lotusa. Przepychał się przez falujący tłum miejscowych. Z jednej strony dobiegły go głosy młodziaków wymachujących byle jak skleconą bronią i popisujących się przed dziewczynami. Westchnął w duchu. Ile z takich dzieciaków ginęło w starciach z wyszkolonymi oddziałami Konglomeratu? Ile z nich było bezlitosnymi zabójcami z załóg pirackich, polujących na bezbronne frachtowce? Pieprzony wszechświat.
W myślach przeszukał listę osób które kojarzył, które mogły mieć jakieś informacje na temat poszukiwanych osób lub sprzętu.

Pierwsze miejsce zajmował Dr Ivo. Lekarz, naukowiec, handlarz informacją i ogólnie wszystkim czym się dało. Próbował odkupić od RJ nerkę na potrzeby eksperymentów medycznych i co ciekawe spokojnie przyjął odmowę, był podobno bardzo chętny do zakupu mózgu psionika. Dzięki swojej klinice ma kontakty w wielu miejscach i mógłby coś wiedzieć. Plotki jakoby zajmował się maltechem, zakazaną technologią, mogły być tylko plotkami, ale chodziły słuchy, że jego szef ochrony, Mr Fish był człowiekiem zmutowanym za pomocą maltechu.

Madame Prang szefowa jednego z domów publicznych zawsze szukała czegoś co mogłoby jej pomóc wejść wyżej. Z RJ poznali się gdy pewien pijany chłopaczek próbował pociąć nożem Mei, jedną z jej panienek. Pomoc RJ kosztowała go nową bliznę ale teraz Madame lub Mei może mogłaby spłacić dług. Rozmawiając z nimi powtórzył ostrzeżenie Klepaka, mając nadzieję, że w razie czego będą miały większe szanse na uniknięcie kłopotów.

Besabę poznał tuż po przylocie na pływające miasto. Nie potrafił określić jej rasy, ale w tym całym parszywym ulu podłości i łotrostwa była naprawdę chyba jedyną w miarę "normalną" osobą. Pracowała w tym co na Lewiatanie uchodziło za namiastkę służby ruchu, wyznaczając miejsca postojowe dla lądujących statków. W knajpach portowych upijała sie razem z RJ, więc może słyszała to i owo. Jej także powtórzył ostrzeżenie o zbliżających się kłopotach.

Gang Tazoka natomiast był ogólnie znaną bandą rozrabiaków którzy kręcili się po dokach i ku zdziwieniu RJ, to oni zadzwonili do niego z tymi samymi pytaniami które on chciał im zadać. Więc nie tylko on szukał zaginionych ludzi i sprzętu...

Sieci zostały zarzucone, teraz pozostało tylko czekać na informacje lub przybycie agentów Lotusa...
 
__________________
-To, że 99% ludzi jest innego zdania niż Ty, wcale nie znaczy, że to oni mają rację.

Ostatnio edytowane przez Prince_Iktorn : 16-06-2017 o 19:52.
Prince_Iktorn jest offline  
Stary 17-06-2017, 14:34   #47
Adi
Keelah Se'lai
 
Adi's Avatar
 
Reputacja: 1 Adi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputację
-Nie wpadać w kłopoty, które potem będą dla nas dwa razy większym utrudnieniem? - zapytała poniekąd retorycznie, ale sama tak naprawdę nie wiedziała co ją tam czeka na miejscu, wszystko mogło potoczyć się inaczej niż zakładała.

-No u mnie w pokoju było sterylnie, aż do przesady. Można było jeść z podłogi tak było tam czysto - zaśmiała się Mika. Nie licząc Xu Ji, która do niej przyszła odprawiając swój “protokół” o misji to mogła by tam zostać nawet i całą wieczność. No, ale cóż musieli lecieć na Tortugę….eh, ciągle w ruchu.

-Myślisz, że ktoś tam na miejscu będzie chciał nas “sprzątnąć” i zgarnąć Jina Sanga Do? - zapytała Jacka.
 
__________________
I am a Gamer. Not, because i don't have a life. But because i choose to have Many.
Discord: Adi#1036
Adi jest offline  
Stary 17-06-2017, 14:44   #48
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Alsharan zaśmiał się z Miką kiedy powiedziała o sterylności pokoju. Fakt, u nich też było nadmiernie czysto. Normalnie wysprzątane jakby wpadła ekipa Czyścicieli po wyjątkowo brudnej akcji Kartelu, a gdzie wymagane było bardzo szybkie uprzątnięcie wszelkich dowodów i świadków...

- Jest to prawdopodobne, ale to bardziej spekulacje. Realistyczne spekulacje, ale jednak. Jeśli są inni... nie ważne czy wysłali przez "naszych", czy zakontraktowanych "miejscowych" to możemy spodziewać się wszystkiego. Od fałszywych informacji, po sabotaż, na próbie definitywnego pozbycia się konkurencji kończąc. - powiedział spokojnie mężczyzna i zaciągnął się fajką która już wypaliła się do połowy - Tak czy inaczej odwalamy brudną robotę i jesteśmy przeznaczeni na straty.

Prychnął tutaj śmiechem. Krótkim, ale stanowczym.
- Tak czy inaczej nie ma czym się martwić na zapas. Kto się zamartwia ten sam sobie podkłada kłody skupiając się na negatywach i ogranicza treźwe myślenie... co nie?
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Dhratlach jest offline  
Stary 17-06-2017, 15:02   #49
Adi
Keelah Se'lai
 
Adi's Avatar
 
Reputacja: 1 Adi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputację
-Tu masz rację kolego drogi… - zrobiła pauzę na westchnienie -...ale skoro jesteśmy tylko “na straty”, to po co nas wysyłają? - zapytała Jacka. To było dobre pytanie, po co im byli oni skoro i tak byli martwi zanim wylądują?

-Musimy być dobrej myśli i kto wie może nam się uda wyjść z tego cało - powiedziała choć wiedziała, że na pewno będzie ciężko o najlepszą pozycję do punktu wyjścia z każdej sytuacji.
 
__________________
I am a Gamer. Not, because i don't have a life. But because i choose to have Many.
Discord: Adi#1036
Adi jest offline  
Stary 17-06-2017, 15:19   #50
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
- To proste moja piękna... - rzucił luźno Cyrulik - ...nie wiemy dla kogo pracujemy, a to daje naszym pracodawcom bardzo wygodne położenie. Jeśli zawiedziemy, jeśli wpadniemy w ręce wroga, jeśli nawet dane nam będzie umrzeć... to oni są czyści i poza podejrzeniami. Mogą dalej robić swoje i wysyłać kolejnych straceńców bez cienia podejrzenia, że to właśnie Oni stoją za tą próbą infiltracji...

Uśmiechnął się lekko, nawet trochę cwaniakowato.
- Jednak mamy szansę obrócić szale porażki na naszą korzyść nawetw przypadku niepowodzenia. Tylko, szkopuł w tym, że o ile myśleć umiem, tak mówca ze mnie średni... cóż, nigdy nie było mi to potrzebne, ale przy odrobinie szczęścia...
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Dhratlach jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:21.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172