16-06-2017, 13:17 | #41 |
Reputacja: 1 |
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! |
16-06-2017, 13:54 | #42 |
Keelah Se'lai Reputacja: 1 | -”Palenie szkodzi tobie i osobom w twoim otoczeniu” wiesz o tym? - zapytała Mika, gdy Jack sięgnął po kolejnego papierosa. -Mógłbyś nie palić chociaż w moim towarzystwie co? - zapytała trochę złośliwie -Nie lubię tego - skrzyżowała ręce pod biustem. Poprawdzie lubiła sam zapach papierosów, ale nie lubiła oglądać takich rzeczy. -Ja twarzą tej “akcji”? W sumie dobry pomysł - powiedziała dziewczyna na słowa Jacka. Nigdy nie była liderką żadnej grupy, czy też w ogóle niczego nie była liderką. To będzie dla niej coś nowego. -Nie wiem jak wy, ale ja mam nie używać “siły” w sensie tego - po czym odsłoniła bluzkę pokazując schowany pod nią rewolwer. Tak to była największa “wada formalna” tej całej akcji przejęcia Japończyka.
__________________ I am a Gamer. Not, because i don't have a life. But because i choose to have Many. Discord: Adi#1036 |
16-06-2017, 14:02 | #43 |
Reputacja: 1 |
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! |
16-06-2017, 14:20 | #44 |
Keelah Se'lai Reputacja: 1 | -Fajny sztylecik - stwierdziła fakty dziewczyna, gdy chłopak pokazał mini-arsenał. W sumie Jack miał rację lecieli na Tortugę planetę rojącą się od nieprzystępnych gęb, które tylko patrzą jak tu zrobić komuś krzywdę. Kyle siedział cicho może rzeczywiście byli trochę aż nadto rozmowni, ale w sumie dlaczego nie. Lepiej tak spędzić czas niż w smutnym milczeniu wpatrywać w siebie nawzajem i knuć chuj wie co. Dziewczyna się uśmiechnęła na wieść, że Jack bierze do rozmów niejaką Robin. -Nawet nie zamierzałam o niej myśleć… - powiedziała obojętnie -...ja miałam zamiar pogadać z rodzeństwem, najpierw Michael poszedłby na pierwszy ogień - rzekła dziewczyna. Sama chciała zacząć od panny Red Fox, ale widać, że Jack musiał mieć z nią jakieś niedokończone sprawy, nie wkładała rąk tam, gdzie nie trzeba. Plany musiały się gwałtownie zmienić, ale to jej akurat nie przeszkadzało.
__________________ I am a Gamer. Not, because i don't have a life. But because i choose to have Many. Discord: Adi#1036 |
16-06-2017, 14:39 | #45 |
Reputacja: 1 |
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! |
16-06-2017, 19:32 | #46 |
Reputacja: 1 | Tortuga, Lewiatan: Bar Reaktor RJ wsunął datapad do wewnętrznej kieszeni kurtki, dopił piwo przez chwilę patrząc w ślad za odchodzącym fixerem, po czym podniósł się i ruszył do wyjścia, przeciskając przez rozbawiony i roztańczony tłum. Po pierwsze musiał odzyskać swój sprzęt. Miał jeszcze trochę swoich pieniędzy i wraz z zaliczką od Klepaka powinno wystarczyć przynajmniej na najpotrzebniejsze rzeczy. W myslach sklął się za swoją głupotę, ale bez przekonania. Gdy tu przyleciał myślał że pozostawia za sobą dawne życie, a że nie miał wtedy funduszy... Tortuga, Lewiatan: Lombard To Totto Drzwi do "Lombardu i sklepu rusznikarskiego - To Totto" zadzwoniły odgłosem cyfrowego budzika. Sam lombard zajmował pomieszczenia które kiedyś najprawdopodobniej były jednym z wielu warsztatów na pokładzie Lewiatana, gdy był on jeszcze sprawny. Wchodząc, RJ czuł na swoich plecach kamery i spojrzał na zdezelowanego, ale nadal sprawnego robota bojowego, stojącego na wprost wejścia. - Cześć Bobby. Jestem klientem... - dodał, po czym widząc jak ręce maszyny zaczęły unosić się do góry, krzyknął: - Klient! Klient, do cholery! Totto... - Spokojnie, spokojnie – głos z zaplecza wcale nie brzmiał uspokajająco – Coś się zawiesiło w obwodach logicznych, ale chyba...zaraz... już mam! Coś syknęło, po czym ramiona robota opuściły się ze zgrzytem. Po chwili do sali wkroczył właściciel. - Przepraszam, poszło jakieś zwarcie w kondensatorach i przegrzało chip logiczny... - na widok miny starszego mężczyzny roześmiał się. - Przecież nic się nie stało, gdybym był z nim nieostrożny, nie miałbym klientów. - A gdy wszyscy wiedzą że go masz, nawet awaryjnego – RJ wskazał na robota – to nikt po nocy nie obrobi Ci sklepu, rozumiem. - Po co wpadłeś? Nie masz już nic co mógłbyś zastawić, przyjacielu. Przepiłeś już wszystko? - Wzrok Totto oceniał wygląd starego żołnierza i ewidentnie coś mu nie pasowało. - Za dobrze wyglądasz jak na kogoś kto w tak krótkim czasie przepił taką sumę... - Nie pijasz tam gdzie ja. - RJ odpowiedział z uśmiechem. - Ale mylisz się. Dziś przyszedłem aby coś odkupić. - Znalazłeś robotę? - Tak, i przydałby mi się mój sprzęt. - Nie mam wszystkiego, niektóre z tych rzeczy były naprawdę fajne – właściciel lombardu spojrzał z rozmarzeniem na półki zastawione najrozmaitszymi urządzeniami i elementami uzbrojenia. - Wiesz jak to jest. Najlepsze rzeczy po prostu się sprzedały. RJ poczuł lekkie ukłucie w dołku. Wbrew wszystkiemu miał nadzieję że odzyska to co zastawił, ale spodziewał się takiej sytuacji. Na Tortudze sprzęt wojskowy produkcji Konglomeratu był bardzo cenny, było więc jasne, że szybko zniknie z lombardu. - W porządku. Pokaż co zostało. Totto poprowadził go do jednej ze ścian i otworzył duży, obdrapany stalowy kontener. W skrzyni znajdowało się tylko średniej wielkości plastostalowa skrzynka. - To wszystko co zostało- Totto wskazał na wnętrze skrzyni. – Coś mi mówi, że na tym najbardziej Ci zależało. RJ wyjął skrzynkę przez chwilę walcząc z bolącym sercem. Totto miał rację. Zamek otworzył się z kliknięciem i RJ uniósł swój ciężki rewolwer. Rękojeść wpasowała się do jego dłoni niczym uścisk starego przyjaciela. Nieco zatarte przez lata logo Lotusa na rękojeści ułożyło się dokładnie w środku dłoni. Przez chwilę podziwiał broń, niemal czując jakby chciał ją przeprosić. Chwila minęła gdy tylko usłyszał chrząknięcie. - Nie myślałem, że zachowasz mojego Margolina – powiedział do handlarza, wsuwając broń do kabury podwieszanej pod ramieniem. - Czułem, że jeszcze po niego wrócisz. - Dobrze czułeś. Tylko tego naprawdę żałowałem… ale będę potrzebował więcej sprzętu. RJ połozył na blacie datapad z wypisaną listą zakupów oraz dostępną kwotą. - Będzie trochę na styk – cybernetyczna ręka Totto uniosła urządzenie – ale coś wymyślimy. Spójrz na to – wskazał na stertę broni rzuconą byle jak pod ścianą. - Co to niby ma być? – RJ nie zdołał ukryć niedowierzania w głosie. - Jak to co? Najlepszy sprzęt z Tortugi! Ręcznie robiony! – z nieco przesadnym obruszeniem grubasek podniósł ze sterty jeden z karabinów. - Że ręcznie robiony to wierzę. Że gratka dla kolekcjonera to też rozumiem.- RJ nie mógł powstrzymać sarkazmu. - Ale strzela to chociaż? Totto zadziwiająco sprawnym ruchem przeładował broń, kopnął w dźwignię znajdująca się tuż obok lady i na oczach RJ fragment ściany odsunął się, ukazując tory strzelnicy. - Sam spróbuj. – RJ przyjął broń z ręki handlarza. Toporna to mało powiedziane. Na szczęście nie odbiegała przesadnie wagą od tego do czego był przyzwyczajony. Przyjął pozycję po czym zaczął strzelać. Jak się okazało nie odbiegała znacznie celnością od produktów Lotusa. Po raz kolejny na przestrzeni ostatnich miesięcy RJ musiał zweryfikować swoją opinię na temat Wolnej Floty. To, że taką bronią potrafili oni walczyć z siłami Konglomeratu mówiło wiele na temat ich zaradności. - Strzela prosto. Inaczej bym go nie sprzedał. – Totto spoglądał na starego żołnierza. - Może być. – RJ uśmiechnął się do właściciela lombardu – zajmijmy się resztą… Zakupy potrwały do końca dnia i choć zapas gotówki RJ skurczył się do mikroskopijnych rozmiarów, ten nie żałował żadnego zakupu. - Totto, jest jeszcze jedna sprawa. – Handlarz/technik uniósł pytająco brew – A właściwie dwie sprawy. Po pierwsze czy wiesz coś o dużej ilości broni z armii Lotusa która trafiła do Wolnej Floty? Na Lewiatana albo inne pływające miasto? - Tak na szybko to nie kojarzę, ale popytam i jakby coś, to dam Ci znać. Może w Mieście-Sferze coś wiedzą… a druga sprawa? - Kojarzysz Klepaka? To jeden tutejszych fixerów i handlarz informacjami. Totto skinął głową. - Mówił że szykują się duże kłopoty dla Tortugi. Doradzał szybką zmianę otoczenia. I nie miał na myśli innego miasta, tylko inną planetę. - Wojna? Między Miastami? - Nie powiedział. Myślę że albo jak mówisz, wojna, albo Lotus wpadnie z wizytą. - Jeśli miałby to być Lotus, to wszystkie Miasta zjednoczyły by się przeciw nim. - A Lotus na pewno zdaje sobie z tego sprawę, więc jeśli mieliby to być oni, to rzucą tu naprawdę wielkie siły. Totto patrzył ponuro na starszego mężczyznę. - To mój dom. Może nie będzie tak źle. - Może. – RJ nie wyglądał na przekonanego - Przemyśl to. - Przemyślę. Dam znać jeśli czegoś się dowiem. Tortuga, Lewiatan: Sektor Mieszkalny RJ skierował się do mieszkania w kontenerze, które wynajmował. Teraz trzeba było zabrać się do pracy. Zarzucić sieci żeby zebrać tyle informacji ile tylko się da zanim przybędą wysłannicy Lotusa. Przepychał się przez falujący tłum miejscowych. Z jednej strony dobiegły go głosy młodziaków wymachujących byle jak skleconą bronią i popisujących się przed dziewczynami. Westchnął w duchu. Ile z takich dzieciaków ginęło w starciach z wyszkolonymi oddziałami Konglomeratu? Ile z nich było bezlitosnymi zabójcami z załóg pirackich, polujących na bezbronne frachtowce? Pieprzony wszechświat. W myślach przeszukał listę osób które kojarzył, które mogły mieć jakieś informacje na temat poszukiwanych osób lub sprzętu. Pierwsze miejsce zajmował Dr Ivo. Lekarz, naukowiec, handlarz informacją i ogólnie wszystkim czym się dało. Próbował odkupić od RJ nerkę na potrzeby eksperymentów medycznych i co ciekawe spokojnie przyjął odmowę, był podobno bardzo chętny do zakupu mózgu psionika. Dzięki swojej klinice ma kontakty w wielu miejscach i mógłby coś wiedzieć. Plotki jakoby zajmował się maltechem, zakazaną technologią, mogły być tylko plotkami, ale chodziły słuchy, że jego szef ochrony, Mr Fish był człowiekiem zmutowanym za pomocą maltechu. Madame Prang szefowa jednego z domów publicznych zawsze szukała czegoś co mogłoby jej pomóc wejść wyżej. Z RJ poznali się gdy pewien pijany chłopaczek próbował pociąć nożem Mei, jedną z jej panienek. Pomoc RJ kosztowała go nową bliznę ale teraz Madame lub Mei może mogłaby spłacić dług. Rozmawiając z nimi powtórzył ostrzeżenie Klepaka, mając nadzieję, że w razie czego będą miały większe szanse na uniknięcie kłopotów. Besabę poznał tuż po przylocie na pływające miasto. Nie potrafił określić jej rasy, ale w tym całym parszywym ulu podłości i łotrostwa była naprawdę chyba jedyną w miarę "normalną" osobą. Pracowała w tym co na Lewiatanie uchodziło za namiastkę służby ruchu, wyznaczając miejsca postojowe dla lądujących statków. W knajpach portowych upijała sie razem z RJ, więc może słyszała to i owo. Jej także powtórzył ostrzeżenie o zbliżających się kłopotach. Gang Tazoka natomiast był ogólnie znaną bandą rozrabiaków którzy kręcili się po dokach i ku zdziwieniu RJ, to oni zadzwonili do niego z tymi samymi pytaniami które on chciał im zadać. Więc nie tylko on szukał zaginionych ludzi i sprzętu... Sieci zostały zarzucone, teraz pozostało tylko czekać na informacje lub przybycie agentów Lotusa...
__________________ -To, że 99% ludzi jest innego zdania niż Ty, wcale nie znaczy, że to oni mają rację. Ostatnio edytowane przez Prince_Iktorn : 16-06-2017 o 19:52. |
17-06-2017, 14:34 | #47 |
Keelah Se'lai Reputacja: 1 | -Nie wpadać w kłopoty, które potem będą dla nas dwa razy większym utrudnieniem? - zapytała poniekąd retorycznie, ale sama tak naprawdę nie wiedziała co ją tam czeka na miejscu, wszystko mogło potoczyć się inaczej niż zakładała. -No u mnie w pokoju było sterylnie, aż do przesady. Można było jeść z podłogi tak było tam czysto - zaśmiała się Mika. Nie licząc Xu Ji, która do niej przyszła odprawiając swój “protokół” o misji to mogła by tam zostać nawet i całą wieczność. No, ale cóż musieli lecieć na Tortugę….eh, ciągle w ruchu. -Myślisz, że ktoś tam na miejscu będzie chciał nas “sprzątnąć” i zgarnąć Jina Sanga Do? - zapytała Jacka.
__________________ I am a Gamer. Not, because i don't have a life. But because i choose to have Many. Discord: Adi#1036 |
17-06-2017, 14:44 | #48 |
Reputacja: 1 |
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! |
17-06-2017, 15:02 | #49 |
Keelah Se'lai Reputacja: 1 | -Tu masz rację kolego drogi… - zrobiła pauzę na westchnienie -...ale skoro jesteśmy tylko “na straty”, to po co nas wysyłają? - zapytała Jacka. To było dobre pytanie, po co im byli oni skoro i tak byli martwi zanim wylądują? -Musimy być dobrej myśli i kto wie może nam się uda wyjść z tego cało - powiedziała choć wiedziała, że na pewno będzie ciężko o najlepszą pozycję do punktu wyjścia z każdej sytuacji.
__________________ I am a Gamer. Not, because i don't have a life. But because i choose to have Many. Discord: Adi#1036 |
17-06-2017, 15:19 | #50 |
Reputacja: 1 |
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! |