11-06-2018, 17:53 | #31 |
Reputacja: 1 | - Ja-son osłaniaj mnie. Idę po moduł- rzucił w radio Karl wskoczył za kierownice Merlina i ruszył z kopyta. Furgonetka wyrwała się przez przerdzewiały bok starego wraku pędząc w stronę porzuconego modułu WI i stojących androidów. Auto pomknęło po lekkim łuku, tak aby znaleźć się prawą stroną auta od statku zasłaniając sobą moduł WI i możliwy ostrzał od strony statku. Sam wyskoczył z auta otworzył drzwi Vana i zaczął ładować samotny moduł. Wreszcie to o to im najbardziej chodziło, po to przecież się tu znaleźli. Następnie zamierzał doskoczyć do nieprzytomnego przywódcy. Liczył na to iż ten powinien przy sobie posiadać panel kontrolny do modułu i botów. Gdyby go zabrał ułatwiłoby to prace z modułem, a może nawet mógłby uruchomić stojące androidy i właczyć je pod swoje rozkazy. Na pewno ułatwiłyby ucieczkę, a może byłyby również cennym nabytkiem na przyszłość. W tym czasie mały latający dron unosił się śledząc ruchy żołnierzy syndykatu gotowy rozpocząć ostrzał w razie zagrożenia. |
11-06-2018, 21:43 | #32 |
Reputacja: 1 | -Robi się - Ja-son dość zręcznie zmienił magazynek i pozycję. Norsjanie byli prawie wyeliminowani, teraz pozostało usunąć Syndykat. Gdyby ten moduł nie był aż tak wielki, to mogliby nie potrzebować tej cholernej ciężarówki - Heja na ścigacz i Syndykat może im najwyżej nabluzgać. Ja-son wycelował w uciekającego z Syndykatu. Widział jak wsiada do środka i widział jego głowę w celowniku. Strzelił. Nikt nie może pozostać żywy. To tylko interes.
__________________ Ten użytkownik też ma swoje za uszami. |
14-06-2018, 13:35 | #33 |
Reputacja: 1 | Ja-Son strzelił do uciekającego przywódcy Syndykatu, jednak nieco spudłował. Kula uderzyła w pancerną szybę i zrozumiał, że gangsterowi się upiekło. Czarne auto momentalnie weszło na wysokie obroty i ruszyło z piskiem. W tym samym czasie Karl pędząc vanem zatrzymał się przy module. Szybkimi precyzyjnymi ruchami, starając nie tracić panowania nad sobą zapakował nabytek do wnętrza Marlina, a następnie oceniając sytuację zdecydował się przeszukać przywódcę Norsjan. Wielki szary humanoid był w agonii więc bez problemu zabrał się za szukanie jakieś karty dostępu czy podobnej rzeczy. Nie znalazł jednak niczego, co mogłoby to przypominać, więc poddał się i wsiadł do poduszkowca. W tym samym momencie z rampy spojrzał na niego Norsjański ochroniarz, który wydawał się nieźle zdziwiony. Dosłownie kiedy tylko Rączka wdepnął gaz plazmowe pociski przeorały bok Marlina. Nie było co oglądać się za siebie. Van ruszył pędem, z trudem unikając pocisków, które stały się w końcu nieskuteczne kiedy oddalił się dostatecznie. Dron zniżył lot i przyczepił się do dachu vana. Ja-Son wiedział, że akcja jest skończona więc starając się pozostać niezauważonym wskoczył na swój ścigacz i podobnie do Sugarta momentalnie opuścił stary port. Kiedy odjechali spory kawałek widzieli jeszcze ciągle snop czarnego dymu unoszący się na miejscem przechwytu. W tym samym momencie na ich telefony przyszła wiadomość od Tamrena. “Czekam w warsztacie, postarajcie się zgubić każdy możliwy ogon”. *** Po czterdziestu minutach zaparkowali za sklepem. Między najemnikami było całkiem niezłe zgranie, bo nie czekali na siebie długo. Powietrze przez dłuższy już brak słońca zrobiło się chłodne, ale nie przeszkadzało im to. Wykonali dziś kawał niezłej roboty. Zadowoleni podali sobie ręce i skierowali się przez tylne wejście do środka. Karl czujny jednak zauważył, że ktoś majstrował przy bocznym wejściu. Miał całkowitą pewność, że drzwi były zamknięte, jednak teraz prześwitywało przez nie światło księżyca. Gestem nakazał czujność i dwójka najemników zakradła się, ostrożnie stąpając do środka sklepu. Pozornie wszystko leżało na swoim miejscu, a dwa zegary wahadłowe, które ktoś zostawił do naprawy stukały rytmicznie dodając dziwnego surowego spokoju. Kiedy przyzwyczaili się do sporego mroku, nagle zauważyli co było nie tak. Na krześle, skrępowany i półprzytomny siedział ich pośrednik. Tamren ledwo utrzymywał głowę, cały w siniakach, opuchliźnie oraz rozcięciach. Walczył o każdy oddech, powietrze szlifowało w nim pasma bólu, kiedy złamane żebra podnosiły się i opadały. W końcu, spostrzegł, dwójkę mężczyzn i zaczął coś szeptać. Rączka podszedł do niego bliżej, słysząc wyraźniej słowa. -To… to jebana pułapka. Uciekajcie, uciekajcie… proszę- w jego oczach zabłysły łzy- Zajmijcie się Tammym… on, Klan Piaskowych Synów, skądś się dowiedzieli. Nie wiem kto sypnął, ale są wokół. Zostawcie moduł i ratujcie życia. Ostatnio edytowane przez Pinn : 14-06-2018 o 13:39. |
14-06-2018, 21:45 | #34 |
Reputacja: 1 | Ja-son nie czekał. Ktoś wsypał, może Tamren. Błyskawicznie się rozejrzał, szukając drogi ucieczki, najlepiej w górę, takiej, której nikt by się nie spodziewał. Karl przez tą chwilę musi sobie sam poradzić, zanim Ja-son zajmie lepszą pozycję. Choćby za plecami jednego z przeciwników.
__________________ Ten użytkownik też ma swoje za uszami. |
14-06-2018, 22:04 | #35 |
Reputacja: 1 | Jak zawsze coś musi się zepsuć. Nie będzie mu jakaś gównażeria rozwalała warsztatu i zabierała trudno i profesjonalnie zarobioną kasiore. Szybko aktywował latającego drona na furgonetce. Każdy kto właśnie skrada się w stronę wejścia do zakładu lub auta dostanie trochę zasłużonego ołowiu i zanurkował pod jeden ze stołów wyciągając gnata i zastygając bez ruchu w cieniu. Chciał wyczekać najlepszy moment i zaatakować. Pomyślał o masce gazowej i systemie wpuszczanego gazu. Jednak zarówno Ja-son i Tamren na pewno by tego nie przeżyli. Na razie wspólnik musiał poradzić sobie sam. A Tamren no cóż, jeżeli nie dostanie przypadkowej kulki to ma szanse przeżyć, jeżeli dadzą radę tym piaskowym skurwysynom. |
15-06-2018, 12:11 | #36 |
Reputacja: 1 | W półmroku warsztatu nagle błysnęło serią z automatu. Potężne echo wystrzału rozeszło się po dosyć małym pomieszczeniu. Kule przeorały ścianę oraz jak spostrzegł kątem oka Sugart również Tamrena, który zwinął się bezradnie na fotelu. Nie było jednak czasu na sentymenty. Dron uruchomił się próbując znaleźć dobrą pozycję. Pojedyncza seria była tylko zapowiedzią kolejnego chaosu. Przeciwnicy nie ustępowali pakując umiejętnie kulę w przewalony stół za którym krył się Rączka. Był przygwożdżony i musiał czekać na jakąkolwiek okazję. Tymczasem Ja-Son wbiegł po schodach, znajdując się w prywatnych kwaterach Sugarta. Podbiegł do okna, by zobaczyć ostrożnie sytuację. Pięciu mężczyzn w pomalowanym na żółto jeansie, z kapturami na głowach strzelało bez przebaczenia w witrynę sklepu. Ja-Son zostawił karabin snajperski w vanie, zresztą to nie była pozycja na taki atak. Miał przy sobie tylko cholerny pistolet laserowy. W tym momencie dwójka najemników spostrzegła pewne falujące światło wśród atakujących. Gdy uświadomili sobie z czym mają do czynienia, butelka z benzyną już wpadła na podłogę pomieszczenia eksplodując dzikim płomieniem. W szybkim tempie, cały warsztat pokryła pierzyna nie przebaczającego ognia. Wokół zebrał się dym. Karl spojrzał na bocznej wejście, którym przyszli. Dało się słyszeć buczenie turbin Marlina. Te dranie właśnie kradli im moduł… dym jednak zaczynał dusić płuca Karla, widoczność również była praktycznie zerowa. Ciągły ostrzał wreszcie zelżał i Piaskowi jednoznacznie stwierdzili odwrót. -Spadamy panowie!- krzyknął jeden z nich. Karl wychylił się zza osłony i strzelił na oślep, niemniej chybił. Zaczynało robić się naprawdę gorąco i dwójka najemników musiała uciekać z płonącego warsztatu. W tym samym czasie dron zaczął ostrzeliwać gangsterów, wciskających się w ciasnej uliczki Podmurza. Było jednak za późno, zniknęli w gęstej sieci ulic. |
16-06-2018, 13:11 | #37 |
Reputacja: 1 | Jason zdążył oddać kilka strzałów do typków ostrzeliwujących Karla, kiedy każdy zaczął uciekać przed ogniem. Sami też musieli uciekać. Na schodach po prostu zeskoczył na parter, te dwa-trzy metry to było dla niego nic. Na Tamrena nawet nie spojrzał, dopadli go, czyli musiał wsypać. Po minie Karla widział, że jest źle. Brak furgonetki tylko to potwierdził. -Gonimy ich! Dawaj na mój ścigacz!
__________________ Ten użytkownik też ma swoje za uszami. |
18-06-2018, 20:28 | #38 |
Reputacja: 1 | Karl rzucił się szybko w stronę Tamrena, aby zobaczyć, czy nie zostało przy nim coś co mogłoby naprowadzić ich na zdrajcę. Szybko przejrzał kieszenie zmarłego, a następnie pognał w stronę wyjścia i ścigacza Ja-sona. - Biegnę. Musimy dorwać tych skurwysynów. W międzyczasie dron przestał strzelać w znikających w zaułkach i pognał za uciekającym Merlinem. Miał podążać i nie strzelać. - Takie rozkazy dostał z modułu sterującego Karla |
19-06-2018, 11:37 | #39 |
Reputacja: 1 | [media]http://www.youtube.com/watch?v=cK6P_51gcMw[/media] Karl sprawdził kieszenie Tamrena w buchającym żarze warsztatu. Znalazł tylko telefon, na dłuższe poszukiwania nie miał czasu, bo ogień rósł z każdą sekundą. W tym samym momencie Ja-Son zbiegł z piętra i dwójka najemników w zgodzie wskoczyła na ścigacz. Po chwili pędzili już zgodnie z ostatnim miejscem uciekającego Marlina. Dron był wyjątkowo przydatny, bo unosząc się wysoko miał wizję na całą sieć wąskich uliczek Podmurza. Wiatr szarpał włosy najemników a silniki warczały jak wściekły pies widzący nieprzyjaciela. Ja-Son sprawnie prowadził, jakby nie sprawiało mu wysiłku wchodzenie w ostre zakręty oraz trzymanie nogi na gazie. Na chwile zgubili cel, jednak Rączka spojrzał na ekran swojego komputera szturmowego i pokierował kompana, tak że po chwili znaleźli się na ogonie vana, widocznie myślącego, iż udało mu się uciec. Karl wyjął pistolet a Ja-Son starał się podjechać na równi z kierowcą. Jednak nieco się spóźnili. Drzwi furgonetki otwarły się z zgrzytem i stanął w nich Piaskowy z odrutowanymi rękami oraz poliplastinowym pancerzem korpusu- trzymający działko laserowe Gatlinga. Był krępy a na jego wytatuowanej kwadratowej twarzy unosił się naćpany stymulantami uśmiech szaleńca. Mieli mało czasu zanim broń się rozkręci posyłając piekielne, szybkie wiązki skoncentrowanego światła. Ja-Son przygotował się na uniki, a van dał mocno do prędkości, kiedy tylko zauważył, że najemnicy żyją a nie są spaleni żywcem. Ostatnio edytowane przez Pinn : 19-06-2018 o 11:52. |
20-06-2018, 16:41 | #40 |
Reputacja: 1 | Karl wymierzył w broń Piaskowego i strzelił. Wystrzeliwana ostrze z linką pomknęło z cybernetycznej dłoni Karla w stronę sylwetki. Kar miał nadzieje, że trafi broń i wyrwie mu ja z ręki. Ale trafienie tego draba i wyciagnięcie jego z auta, też będzie sukcesem. Tylko żeby trafił. |