Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-07-2012, 16:07   #141
 
Matyjasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu
Ponoć po utracie jednego z zmysłów wyostrza się reszta. Niestety była to prawda i smród pobojowiska niemal powalił. Całość swojego przemyślenia zaznaczył przytykając rękę do nosa oraz mówiąc bezgłośnie.
-Co za smród.
Nie było jak widział wątpliwości wśród towarzyszy, że trzeba się przenieść gdzie indziej. Trupy to zaraza to wiedział każdy a umrzeć na zwykłą zarazę walcząc z magiczną byłoby co najmniej nieśmiesznym żartem. Postanowił pomóc w załadowaniu bagaży i przeniesieniu całego cyrku gdzieś dalej.
W międzyczasie odnalazł swój ekwipunek a w nim kartki i ołówek.
Umiesz czytać? Obóz najlepiej przenieść pod drugi wóz. Wiesz jak długo będziemy głusi?
Naskrobał i postanowił pokazać każdemu w grupie, dając ołówek gdyby potrafił odpowiedzieć na ostatnie pytanie.
 
Matyjasz jest offline  
Stary 06-07-2012, 16:39   #142
 
Matyjasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu
Podwójny post.
 

Ostatnio edytowane przez Matyjasz : 13-07-2012 o 18:16.
Matyjasz jest offline  
Stary 06-07-2012, 19:59   #143
 
Cohen's Avatar
 
Reputacja: 1 Cohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputację
Starannie omijając trupy zaściełające to, co do niedawna było ich obozem, Vogel klął głośno i plugawie. To, że nikt tego nie słyszał, było mu obojętne. W końcu chodziło o wyrażenie niezadowolenia i spuszczenie pary, a nie edukację towarzyszy.
Zebrał swoje rzeczy, rozejrzał się po pobojowisku. Zaklął i splunął.
Chwycił jarzmo mułów i pociągnął je w stronę drugiego wozu.
Na miejscu wpakował się na kozioł, naciągnął i załadował kuszę, położył ją obok siebie i wziął się do przeglądu reszty broni.
 
__________________
Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan
- Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money"

Ostatnio edytowane przez Cohen : 07-07-2012 o 16:49.
Cohen jest offline  
Stary 06-07-2012, 20:28   #144
 
Luffy's Avatar
 
Reputacja: 1 Luffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skał
Felix szedł przez pobojowisko oglądając wszystko dokładnie. Nie był mędrcem ani strategiem, jego robota polegała na zwykłym ściganiu ludzi. Lecz również na przeżyciu. Ta umiejętność widocznie odzywała się w tej chwili, nie dając mu spokoju. Gdy patrzył na martwe gobliny trzymające w małych rączkach broń za ciężką nawet dla niego, czuł niepokój. Do tej pory odczuwał lekki lęk przed opisaną przez Antarę zarazą i starał się wmówić sobie, że gobliny z pewnością nie były chore...

Postanowił jednak tego nie sprawdzać. Wymachując rękami dał znak innym, by lepiej ich nie dotykali. Normalnie powinni spalić truchła lecz lepiej było zostać w ukryciu, niestety. Spojrzał z niepokojem na liczne, drobne rany na całym ciele. Z bólem przetarł je gorzałką, chcąc choć tak zabezpieczyć się przed chorobą. Zebrał swoje rzeczy, i nabił pistolet wsadzając go za pas. Potem nabił kuszę, kładąc ją koło siebie, usiadł by odpocząć i coś zjeść. Zapowiadała się męcząca noc i Felix nie miał zamiaru marnować energii.
 
Luffy jest offline  
Stary 06-07-2012, 23:52   #145
 
dambibi's Avatar
 
Reputacja: 1 dambibi wkrótce będzie znanydambibi wkrótce będzie znanydambibi wkrótce będzie znanydambibi wkrótce będzie znanydambibi wkrótce będzie znanydambibi wkrótce będzie znanydambibi wkrótce będzie znanydambibi wkrótce będzie znanydambibi wkrótce będzie znanydambibi wkrótce będzie znanydambibi wkrótce będzie znany
Lothar nie zamierzał ścigać wiedźmy po nocy , ale bł w stanie się przemóc. Jeśli trzeba , i inni chcą nie ma sensu tracić czasu. Z drugiej strony ten wilkołak nie był raczej jego wyobraźnią , więc bezpieczniej będzie się wybrać na poszukiwania wczesnym świtem , w końcu wilkołakiem może być nawet ona , a klatka być otwarta od środka.

Reszta drużyny nie byłą chętna do nagłych poszukiwań. Mahler oczyścił powierzchownie swoje rany i zajął wygodne miejsce przy sporym kamieniu , na którym się oparł , i zjadł kawał pieczonej koniny.
 
dambibi jest offline  
Stary 07-07-2012, 00:31   #146
 
Cell's Avatar
 
Reputacja: 1 Cell nie jest za bardzo znanyCell nie jest za bardzo znanyCell nie jest za bardzo znanyCell nie jest za bardzo znany
Pozbawiona słuchu Taliana zachwiała się w miejscu, po chwili jednak odnalazła oparcie w rosnącym blisko młodym drzewie. Potrzebowała chwili aby dojść do siebie i przeboleć to irytujące piszczenie w uszach. Minuty mijały, pisk cichł, a elfa coraz wyraźniej słyszała mocne bicie swojego serca. Był to jedyny dźwięk, który do niej docierał, choć co chwilę przecierała ucho palcem, próbowała zatkać nosem i wymusić dźwięk do przebicia się... Jednak wszystko na nic. Pozostała ona, jej przestraszone bicie serca i... ból, tępe pieczenie ranek oraz pulsowanie każdego szybko ciemniejącego siniaka.
Zastanawiała się, czego właściwie byli świadkami, ale... Im dłużej nad tym myślała, tym ból w głowie starał się uciążliwszy. Chwila, poczekajmy, wszystko po kolei. Jak tylko odzyskamy siły, naradzimy się, nie czas teraz na gonitwy czy teorie spiskowe.

Poprawiła zamaszyście kurtkę Felixa, którą bezwiednie, ale i z wdzięcznością od mężczyzny przyjęła. Jej ubrania były w podłym stanie. Gdy tylko zatrzymają się w wiosce, zszyje to, co po nich pozostało - skoro potrafi udziergać mocne szwy na płatach skóry, to czemu nie zszyć ochłapów materiału?
Spojrzała po towarzyszach - każdy z nich odniósł mniejsze czy większe rany. Jej instynkt nakazał sięgnąć ku torbie, z której wyciągnęła wszystko, co mogło pomóc jej opatrzyć kompanię. Rozejrzała się po łące w poszukiwaniu ziół, które znała od znajomego elfa, który przyuczył ją fachu aptekarstwa... Wielokrotnie widziała jak przygotowywał mikstury, ubijał moździerzem ziarna formując z nich gorzkie pigułki i kompresy. Być może odnajdzie coś, co ułatwi podratowanie zdrowia całej ferajny.
Nagle przypomniał jej się cel ich misji... Czy wiedzieli kogo właściwie spotkali? W końcu zbliżali się do centrum epidemii. Taliana miała do czynienia z wieloma chorobami, jej odporność była zadziwiająca nawet jak na elfa, ale wrodzona przezorność nie pozwoliła jej pominąć jakiegokolwiek punktu w zapobieganiu kłopotów. Korzystając z tego, co znalazła oraz skrawków materiału utworzyła prowizoryczną maskę i oplotła tym dłonie. Postanowiła pod żadnym pozorem nie tykać zwłok, a jedynie towarzyszy. Najważniejsza byłaby dezynfekcja, ale...

Kątem oka ujrzała Felixa, który bawił się... denaturatem. Poklepała go w ramię, uniosła przygotowaną, haczykowatą igłę do szycia skóry i pytająco wskazała na buteleczkę trunku. A nuż mężczyzna użyczy im swoich zapasów. Elfka coraz bardziej czuła sympatię wobec tego mężczyzny.
Czas do roboty. Postanowiła, w miarę jak czas pozwoli póki nie zostanie podjęta konkretna decyzja, zająć się po kolei tymi najbardziej poranionymi do towarzyszy z lekkimi obrażeniami - także sobą samą.

Gdy doszła do maga, ten wcisnął jej w rękę karteczkę, którą szybko przeczytała. Od lat była biegła w składaniu liter, toteż nie sprawiło jej to kłopotu. Uważnie przeczytała notatkę, wyjęła Albertowi z ręki ołówek i drobnym, uważnym pismem napisała na kolanie:
Zgadzam się. Przenieśmy się bliżej wozu, na wozie mogę leczyć nawet w drodze, skoro brak nam ładunku. Co do głuchoty - ciężko powiedzieć. Może to być ogłuszenie chwilowe, mechaniczne od urazu bądź pochodzące od halucynacji, będące następstwem podrażnienia zmysłów. Wchodzi w grę także magia, lecz Ty powinieneś to wyczuć. W każdym z przypadków sądzę, że ten stan może utrzymać się...
 
Cell jest offline  
Stary 09-07-2012, 22:26   #147
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Tropiciele

~~ Ten cholerny kundel albo zwariował, albo węch ma tak samo dobry jak my słuch w tej chwili. ~~ Hanz przeklinał Sponga w myślach, póki co jednak nie wyrażał tego głośno. Raz, że nie chciał denerwować starego krasnoluda, dwa, że w i tak by to nic nie dało. Wciąż byli głusi, chociaż irytujący „dzwonienie” w uszach ustało, co dawało nadzieje, że i słuch wróci. Za jakiś czas…

Przyczyną irytacji myśliwego była z jednej strony własna niemoc – miał bardzo duże problemy, aby wyczytać coś ze śladów – z drugiej, trasa, po jakiej prowadził ich pies. Pupil Gottriego najpierw sprowadził ich ze wzgórza, szerokim łukiem omijać bandę goblinów, potem jednak zaczął szaleńczo kluczyć. Ślad zdawał się prowadzić w przypadkowo wybranych kierunkach, mimo to jednak pies prowadził pewnie z nosem przy ziemi. Teraz jednak Leo orientował się w terenie dużo lepiej i domyślił się już miejsca, do którego czworonóg ich prowadzi. Tym razem nie wytrzymał i musiał sobie ulżyć. Na szczęście Gottri wciąż go nie słyszał…

Brutal

~ Amatorzy! ~

Gdyby muł mógł mówić, to zapewnie nie omieszkał skomentować poczynań swoich „opiekunów”. Na szczęście nie umiał, z czego był zresztą zadowolony. Towarzystwo zwijało resztki stratowanego obozu, zbierają sprzęt swój i towarzyszy, starając się jednocześnie omijać szerokim łukiem ciała poległych. Niektórzy wpatrywali się w dal, jakby czegoś szukali, inny nawet tego nie robili. Czy Ci głupcy nie mają uszu?! On był w końcu Tylko mułem a mimo to przebierał już nerwowo nogami, podświadomie czując, co oznaczają wszystkie te dźwięki. Nie to żeby bał się o siebie, czy coś takiego. Nie jedno już widział i byle co nie mogło go przestraszyć. No i znał swoje możliwości. Jeśli jednak ci głupcy wyginą co do jednego, zanim dotrą do klasztoru i wykonają zadanie, to Nadzorca zmniejszy mu racje marchewki o połowę. O POŁOWĘ! Albo jeszcze coś gorszego.

Tu trzeba było działać a On nie mógł robić wszystkiego sam. No dobrze, ludzi są jak młode, trzeba ich tylko skierować we właściwą stronę…

Obóz

Przeszukanie i składanie obozowiska przebiegło w ciszy. Całkowitej ciszy. A przynajmniej oni tak to odbierali. Wciąż byli głusi, chociaż irytujący „dzwonienie” w uszach ustało, co dawało nadzieje, że i słuch wróci. Kiedyś… Taliana robiła co mogła, aby doprowadzić niektórych do jako takiego stanu, ale czasu było niewiele. Potrzebowali zaś właśnie czasu i odpoczynku a ta noc im go nie dała. Po niej zaś przyjdzie kolejny dzień, kolejne trudności, pewnie kolejne walki…

- Co u licha?! -
Warknął rozłożony na koźle wozu Vogel, choć nikt tego nie usłyszał. Muł, którego zaprzęgł do pojazdu, ruszył praktycznie zaraz, jak tylko poczuł, że wóz za nim pojedzie, omal nie obalając przy tym najemnika na ziemie. Jakoś jednak udało mu się utrzymać równowagę i chwycić lejce.
- A Ty gdzie się wybierasz? –
Warknął raz jeszcze, słusznie rozumując, że pozostawiony w obozie muł, słuchu nie stracił. W odpowiedzi zwierze pomachało mu ogonem ukazuje kształty zad i poszło dalej. Vogel przez mement rozważał czy nie zdzielić go batem, ale coś go powstrzymało… Z reszta jego kompani też już się zebrali i ruszyli obok wozu, w kierunku miejsca, gdzie stał drugi pojazd.

Podróż w drugą stronę była nieco wolniejsza, ale za to bardziej spokojna. Dopiero na ostatnich metrach, kiedy widzieli już wyraźnie zarys wozu z boku drogi wypadły na nich trzy uzbrojone postacie…

Wszyscy

Węch Sponga zaprowadził ich z powrotem na trakt. Pies zatoczył szeroki łuk i ku niedowierzaniu „tropicieli” wrócił na szlak! Wypadli na drogę niedaleko miejsca w którym ją opuścili, wpadając na wóz wypełniony naftą i eskortujących go kompanów. Ci o mało nie przywitali ich salwą z kusz i pistoletów, bo brak słuchu sprzyjał nerwowym reakcją. Na szczęście dla wszystkich, skończyło się na zaskoczeniu i gniewnych grymasach. Wszyscy próbowali się porozumieć na migi ze wszystkich, z różnym skutkiem. Całą te kotłowanie przerwała Elise, wskazuje na wóz. Wszyscy podeszli do pojazdu, ostrożnie zaglądając między rozciągnięte kraty…

Była tam. Dziewczyna, którą odebrali ludziom inkwizytora. Czarownica. Siedziała zagrzebana w swoje śmierdzące szmaty w najdalszym kącie klatki. Spod brudnych łachmanów spozierały na nich wielkie przerażone oczy…
 
malahaj jest offline  
Stary 10-07-2012, 15:05   #148
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Gottri szedł cierpliwie za Spągiem, choć od dłuższego czasu czuł że pies kluczy. Zachodził w głowę gdzie też ich wyprowadzi. Gdy wyszli na drogę natykając się na resztę konwoju był nielicho zdziwiony.W pierwszej chwili był zły na Spąga, że ich tak przegonił, ale gdy Elise ujawniła uciekinierkę w klatce nie pozostało nic innego jak pogłaskać psa za wzorowo wykonaną robotę.

Nie rozumiał poczynań wiedźmy. Po co uciekała skoro chciała wrócić. Dużo ryzykowała wracając. Zwolennicy okaleczenia jej, jak Mierzwa czy Vogel zyskali dzięki nocnej rozróbie żelazne argumenty. Mimo to ona im zaufała i wróciła. Po raz kolejny przekonał się, że poczynania kobiet są nieprzewidywalne. Postanowił nie zawieść zaufania dziewczyny i bronić jej, przecież gdyby tylko chciała nigdy by jej nie znaleźli bądź znaleźliby wraz z ogromnym wilkołakiem a wtedy mogło by to się dla nich skończyć nawet śmiercią.

Zorientowawszy się w sytuacji postanowił poinformować towarzyszy o hordzie goblinów. Urwał z przydrożnego krzaka patyk i posługując się nim jak piórem napisał na piachu drogi "Gobliny sto lub więcej" i wskazał orientacyjny kierunek. Dopisał jeszcze "chodźmy stąd szybko".
 
__________________
Zawsze zgadzać się z Clutterbane!
Ulli jest offline  
Stary 11-07-2012, 14:15   #149
 
Makotto's Avatar
 
Reputacja: 1 Makotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znany
Heinz zajrzał do wozu i na barłóg na którym siedziała dziewczyna. Następnie pokręcił głową i spojrzał na pozostałych. Ona wróciła. Po prostu, kiedy zagrożenie było zbyt duże odeszła, a kiedy minęło, wróciła. Jak nieoswojony kot. Wracał tam gdzie jest w miarę ciepło i nie wiedzieć czemu dają jeść.

Kątem oka łowca rzucił również na bazgroły krasnoluda. Następnie wziął inny kijek i także zaczął bazgrolić. Osobiście nie miałby nic przeciwko założenia dziewczynie kajdan, ale z drugiej strony jeśli nie zatrzymała jej klatka, to co tu po kajdanach.

"Nie mamy już mułuw. Morze w wiosce będą mieli na spzredaż jakiegoś wałaha."

Leo nigdy nie był królem interpunkcji oraz poprawnej pisowni. Umiał czytać, liczyć i pisać. A że tajemnice "o z kreską", "er zet" i "zet z kropką" były dla niego nico odległe, nie miało nic do rzeczy.
 
__________________
Hello.
My name is Inigo Montoya.
You killed my father.
Prepare to die...
Makotto jest offline  
Stary 11-07-2012, 21:40   #150
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Mierzwa opatrzony jako tako przez elfkę lustrował resztki obozowiska. Co i rusz popijał małymi łyczkami horyłkę ku serca pokrzepieniu. "Zawsze to jakoś lepiej człowiekowi na obczyźnie" - pomyślał rzewnie kozak.

Wziął od Lothara kawałek koniny i żuł w milczeniu oparty o głaz z drugiej strony. Milczał, we łbie mu nadal huczało. Głuchota nie odchodziła precz. Nie pozostało mu, więc innego jak podsumować wydarzenia ostatnich paru godzin.

"Wychodzi, że mała suka omamiła nas wszystkich. Tak samo jak mnie opętała urokiem, gdy, jak głupi chciałem ją wyswobodzić. Magików na pal albo konno ciągać jak mawiał książę Swarog".


***

Leniwie przyglądał się jak krasnolud z myśliwym skrobią na ziemi jakieś koślawe znaki. Ni w ząb rozumiał co tam pisali. Wiedział jedynie, że o coś chodzi. "A jak nie wiadomo co chodzi, to chodzi pieniądze" - jak mawiali w chorągwi pancernej starego Sępa von Antary.

Wtem dojrzał jak Elise pokazuje coś reszcie. I aż zakrztusił się horyłką.

- Ta mała kurwa wróciła! - zakrzyknął, choć i tak nikt go przecież nie słyszał. - Już ja Ci pokażę gamratko nocne gusła!

Pochwycił witkę leszczyny i wyrwał jednym ruchem wraz korzeniami. Szybko zbliżył się do klatki roztrącając kamratów stojących na drodze.

- Ku przestrodze wiedźmo! Naści pięć solidnych razów! Diablico!


Mężczyzna zamachnął się solidnie.

- Czarowników palić trzeba a nie dokarmiać!
 

Ostatnio edytowane przez kymil : 11-07-2012 o 21:42.
kymil jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:25.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172