|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
19-02-2015, 01:48 | #41 |
Opiekun działu Warhammer Reputacja: 1 | - Ale Timon nie mówił nic o duchach, tylko o ranie, że trzeba leczyć. Więc skąd duchy? W ogóle sie mnie nie podoba ten cały Timon. Nawet mazio nie pasmarowal. Co to ma byc za leczenie jak mazi nie ma? Hę? |
19-02-2015, 02:31 | #42 |
Reputacja: 1 | Felix widząc, że Waighstill powiedział z troską w głosie: - Widzę, że padasz z nóg. Weź spocznij, a ja pobiegnę po Jonasa. Następnie zwrócił się do Elisy i wskazał ręką na Roswithę: - Uważaj i pilnuj ją. Jest trupojadem. Zabiła męża, aby go zjeść! Powiedziawszy to wszystko wyszedł z domu i pobiegł co sił w nogę do domu sołtysa, aby znaleźć Jonasa.
__________________ Szukam tajemnic i sekretów. |
19-02-2015, 08:42 | #43 |
Reputacja: 1 | - Ja zostawiłem mój wózeczek, a tam ktoś coś ciąga, jeśli to coś z płozami, to nie omieszkam pójść do Vincenta, aby i mi takie założył. - powiedział, przypomniawszy sobie ostatnią radę Maxa. Marwald ustawił się lekko za Maxem i wyglądał zza jego ramienia co tam się dzieje. - Uważać - powtórzył cicho jak gdyby do siebie za kompanem i wyciągnął swoją procę drzewcową. Załadował jednym z kamieni, którzy miał schowany i robił to samo co jego towarzysz. |
19-02-2015, 08:42 | #44 |
Reputacja: 1 | -Trzymajcie tu butelkę najlepszego samogonu! Wiadomo przecież nie od dziś, że jest to najlepsze lekarstwo. - Erich wyczuł, że być może taki numer się uda.
__________________ "Jastrząb z głową gołębia i ciałem gołębia." |
19-02-2015, 09:28 | #45 |
Reputacja: 1 | Konrad dostrzegł dwie osoby w oddali, o tak pewnie poszli go szukać bo trochę długo go nie było - pomyślał. - No Panie Throsten, chyba los znów się do nas uśmiechnął bo widzę kogoś w oddali - powiedział głośniej mając nadzieje, że Thorsten nie śpi. Chciał ruszyć żwawiej ale zdał sobie sprawę, że ten chwilowy postój sprawił iż ból nogi powrócił ze zdwojoną siłą a zmęczenie które go ogarnęło sprawiło, że nie miał siły ruszyć dalej. - Hej !! Pomocy !! - krzyknął w ich stronę tak głośno na ile pozwalał mu organizm, miał nadzieje, że pomimo odległości go usłyszą. Kucając z wycieczenia nie mógł złapać oddechu, zdął łuk z pleców, uniósł go do góry i zaczął machać, większe szanse, że zobaczą taki znak niż tylko rękę wyciągniętą do góry - pomyślał.
__________________ „Dlaczego ocaleni pozostają bezimienni – jakby ciążyła na nich klątwa – a poległych otacza się czcią? Dlaczego czepiamy się tego, co utraciliśmy, ignorując to, co udało nam się zachować?” Steven Erikson, „Bramy Domu Umarłych”, s. 427 |
19-02-2015, 10:54 | #46 |
Opiekun działu Warhammer Reputacja: 1 | Elisa zgodziła się zostać ze starowninką, ale tylko dlatego że był z nią Waightstill. Przed domem sołtysa było sporo gapiów. Felix otworzył drzwi i zobaczył lezącego na posłaniu sołtysa. W pomieszczeniu była również jego rodzina oraz Jonas i ojciec Lothar który akurat przewodniczył modłom nad zdrowiem włodarza. Gdy zauważył Felixa szybko dokończył mantrę i zwrócił się bezpośrednio do niego: - Co się stało dziecko? Czemuż to jesteś taki wzniecony? - spytał akolita. |
19-02-2015, 12:44 | #47 |
Reputacja: 1 | Gdy Felix dobiegł do domu sołtysa zaskoczył go widok tłum go otaczał: - Czyżby postanowiła pójść na wyprawę z połowa wioski?! Nie... To niemożliwe. Pewnie to tylko ciekawość. W normalnych warunkach pewnie by się nie wepchał nawet do ostatniego szeregu, lecz wyraz rozemocjonowania na zdyszanej twarzy łowcy widocznie przekonał gapiów, że ma ważną sprawę. Zbiegowisko się rozdzieliło i Felix, którego wszyscy mają za dziecko, miał wolną drogę do sołtysa. Gdy wszedł do domu zauważył tego kogo szukał, ale zanim zdołał dojść do Jonasa zwrócił się do niego z pytaniem ojciec Lothar. Felix wysapał w odpowiedzi: - Potrzebuję pomocy Jonasa... Roswitha oszalała... Waighstill przyprowadził ją do domu Jonasa.... jak skończysz z pomocą Sołtysowi Phillippowi... może się okazać... tam będziesz Świętobliwy Ojcze potrzebny.
__________________ Szukam tajemnic i sekretów. |
19-02-2015, 14:29 | #48 |
Administrator Reputacja: 1 | Wilki to nie były. Na dodatek głos wydał się Maxowi znajomy. - Chodźmy, szybciej! - powiedział, ruszając w stronę potrzebujących pomocy i nie oglądając się na Marwalda. Ten ostatni miał nogi i mógł się poruszać o własnych siłach. Mimo wszystko łuk trzymał w pogotowiu. Skoro była zima, a w okolicy grasowały wilki, to lepiej było być gotowym na najgorsze. |
19-02-2015, 14:30 | #49 | ||||||
Opiekun działu Warhammer Reputacja: 1 |
Chłopi mieli dylemat moralny. Zostali zbici z tropu i trochę głupio zrobiło im się że wcześniej wyzwali i uderzyli Timona, który nawiasem mówiąc dalej leżał na ziemi. Po dłuższej chwili postanowili przyjąć butelczynę, lecz w ich głowach dalej kołatały się myśli
Lothar uśmiechnął się i rzekł, najpierw do zgromadzonych: - No nic, zrobiłem co mogłem, domownicy niech modlą się o sołtysa, co też ja uczynię, a z pewnością dojdzie do siebie. Jemu teraz teraz tylko spokój i modlitwa potrzebne są. - A ty młodziejaszku, co mówisz? Jak to oszalała? ... Jonasie, myślę że możemy się tam przejść, toć to blisko, dobrze? - Tak ojcze, tak czy siak muszę wrócić do domu. - Idźmy zatem - rzucił w eter, wyszedł na podwórze i ruszył za Jonasem do jego domu.
W miarę przybliżania się do niezidentyfikowanej osoby, a trwało to spory kawałek czasu, coraz bardziej widoczne stawały się szczegóły postaci. Rzeczywiście, był to ktoś znajomy, a mianowicie Konrad. Wyglądał naprawdę źle. Na twarzy widać było zmęczenie i ból. Na nodze miał prowizoryczny bandaż który pozostał suchy chyba tylko z uwagi na bardzo niską temperaturę która spowodowała szybkie zamrożenie wyciekającej posoki. Za Konradem, na prowizorycznych saniach leżał włóczykij Thorsten, który za niedługo może dostać nową ksywkę, a mianowicie beznogi włóczykij Thorsten. Pasażer wyglądał o wiele gorzej niż jego wybawiciel. Ostatnio edytowane przez Dekline : 19-02-2015 o 14:39. | ||||||
19-02-2015, 15:15 | #50 |
Administrator Reputacja: 1 | Max nie chciał wierzyć własnym oczom. - Konrad? Thorsten? A wam co się stało? - spytał, gdy znalazł się na tyle blisko, że nie musiał krzyczeć i był pewien, ze rozpoznaje twarze. - Ktoś was napadł? Nie czekając na odpowiedź podszedł do Konrada, by pomóc mu wstać. - Marwaldzie, pomożesz Konradowi? - spytał. - A ja spróbuję pociągnąć Thorstena. On musi się jak najszybciej znaleźć się pod dachem. Ktoś go musi opatrzyć. |