Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22-05-2016, 21:34   #121
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Kiedy Edgar zobaczył oddział od razu chciał by udali się do dowódcy by wspomnieć o orkach. Jednak nim zaczął przekonywać dowódcę do tego odpuścił sobie przypominając, że są incognito i lepiej nie zwracać na siebie uwagi.

Wieści o tak szybkich porażkach Kislevitów zmroziły krew w żyłach młodego rycerza i kiedy byli w Middencheim tak chciał wrócił do zakonu i wyruszyć do walki w bojowym szyku wraz z braćmi zakonnymi. Jedynie zaciągną kaptur i cieszył się, że zarost mu się pojawił czym nie zwracał zbytniej uwagi. Z resztą zazwyczaj nikt z Panter nie zwracał uwagi na awanturników, których było pełno w mieście. W końcu wyjechali i jechali dalej na północ.

...

Podróżowali dalej traktem ku stolicy Nordlandu. Yrseldain prowadził bacząc by nikt nie zakłócił ich pochodowi. Dotarli wreszcie do Salzemund. Miasto to dwa razy w życiu odwiedził za młodu Edgar jeszcze jako początkujący rycerz najemny. Nigdy mu się nie podobał przez zapach chyba. Teraz nie miało to najmniejszego znaczenia.

Okazało się, że drużynowy elf miał tu znajomego do którego nie czekając poprowadził oddział. Jakie było Edgara zdziwienie gdy się okazało, że przyjaciel elfa prędzej pasował na druha Algrima lub niedźwiedzia.

Wieczór przy wesołych śpiewach i rozmowach minął rycerzowi przyjemnie. Popił trochę i porozmawiał z synami gospodarza. Chłopaki byli na schwał i nie jeden dowódca pewnie by ich widział w swoim oddziale.
W końcu do głowy von Duneberga przyszły myśli o zadaniu i wykorzystując okazję zagaił Horsta.
- Jaki mamy plan?- Spytał i umoczył usta w kuflu piwa.
 
Hakon jest offline  
Stary 23-05-2016, 09:24   #122
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
- Plan? Dosyć prosty i chyba nawet przyjemny. Szukać człowieka. Wypytywać. Karczmy, burdele, targowiska, place, magazyny - wszędzie tam, gdzie spotykają się ludzie. Nie od rzeczy byłoby sprawdzić półświatek, jeśli ktoś ma dojścia. Najlepiej wymyślcie bajkę, dlaczego go szukacie. Niezawodnym motywem jest, że on wisi wam pieniądze - większość ludzi nie lubi dłużników i z czystej zawiści go wydadzą. Albo, że szuka go prawo i jest za niego nagroda, w tym za informację o nim. Chętnych, by zarobić zawsze kilku się znajdzie, choć tej bajki należałoby użyć w ostateczności. Plotki lubią krążyć i jeszcze się nam nasz poszukiwany ukryje. Jeśli ten punkt tutaj jest pewny, można się tu zatrzymać i zrobić sobie coś w rodzaju sztabu, przynajmniej przez kilka dni, zanim nie ruszymy dalej.
Jeśli uważacie, że trafiliście na człowieka, a nie jesteście pewni czy to ten - zagadajcie, co tam słychać u Pani Puszystej. Gość się wkurwi, ale potwierdzi, że Puszysta nie żyje od bardzo dawna. -
Horst przepłukał usta piwem z bukłaka, rozgaszczając się u przyjaciela Yrseldaina, kiedy tylko zostali sami aby obgadać swoje plany. Horst aktualnie grzebał w swoich jukach, szukając świeżej i pasującej do zadania garderoby. Wybrał mocne, acz nieco wytarte pludry, takiż kaftan, płócienną koszulę, całość okraszając kapeluszem z szerokim rondem. Na to zamierzał naciągnąć skórzany kaftan, wyglądając jak kolejny rzezimieszek czy łowca nagród, jakich pełno na każdej szerokości geograficznej w imperium.
- Zawsze możecie nie gadać absolutnie nic, jedynie dobrze strzyc uszami. Słuchanie to połowa dobrej roboty wywiadowcy - Horst z przyzwyczajenia glancował okucie klamerki buta. Granie najemnika to jedno, ale aż przykro było patrzeć jak porządna robota middenlandzkich szewców cierpiała od kurzu i brudu imperialnych dróg.
- Ja pójdę obejrzeć sobie targowisko, potem może zrobię rundkę w okolicznych tawernach i karczmach - tak, aby się rozejrzeć. Możecie iść ze mną, a możemy się też rozdzielić. Jeśli macie to jakichś znajomych czy inne kontakty mogące nam pomóc, nie krępujcie sie - Horst ogarnął przyodziewek, łyknął jeszcze piwka, i niebawem był już gotów to przyjemniejszej części roboty wywiadowczej.
- Na koniec. Zalecono nam maksimum dyskrecji. Jeśli znajdziecie człowieka, a wyczujecie, że ktoś go śledzi lub że sami jesteście śledzeni, nie podejmujcie tematu. Nie wolno wam narażać tego człowieka, lub siebie na zdemaskowanie - Horst dowiązał swój kaftan, po czym nałożył kapelusz z szerokim rondem, podkręcając zawadiacko wąsa, i przygładzając siwiejącą bródkę
- To co, który zamtuz zwiedzimy najpierw? -
 
Asmodian jest offline  
Stary 23-05-2016, 21:43   #123
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
- Idę z tobą. - oznajmił krasnolud - Widziałem jak walczysz, jeżeli napadnie cię kilku zbójów na raz będziesz miał ostre kłopoty. Razem i ty będziesz bezpieczniejszy, będziesz miał zawsze w zanadrzu krasnoludzki argument, a i gładsze gadanie masz ode mnie i ładniejszy ryj. Ja bym tylko wszystkich płoszył. - tu Algrim pokiwał głową - A co do zamtuza...

Krasnolud oblizał wargi z drapieżną miną.

- Zamtuz... gdzieś gdzie mają cycate baby... albo w sumie to niech mają elfie... po tamtych wspominkach jakoś mnie chętka wzięła na elfi tyłek. - krasnolud zarechotał i dźgnął Horsta w bok łokciem - Bo wiesz, szefie... Wąska w pasie dobrze pcha się.
 
Stalowy jest offline  
Stary 29-05-2016, 10:51   #124
Banned
 
Reputacja: 1 Gveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumny
Yrseldain

Na pytanie efla, stary marynarz przepił je kolejnym łykiem gorzałki. Głośno cmoknął, westchnął i oparł się o ścianę. Zadumał na chwilę, przeszukując swoją obszerną pamięć.
- Mikry Jorgen? Wiesz Liściasty, tutaj jest do chuja Jorgenów, Bjornów i innych cholerstw. Już w mojej kamienicy jest przynajmniej dwóch, ale żaden z nich nie ma takiego przydomka. Najlepiej jak popytasz na mieście, tutaj nikt nie puści pary z gęby, a ja nie słyszałem o takim.


Horst i Algrim

Podziękowaliście za gościnę, tłumacząc, iż pilne sprawy nie czekają tak jak gorzałeczka. Zabraliście niewiele, Horst tylko miecz, Algrim miał przy boku topór. W tłum wtopiliście się idealnie. Dwójka najemników w mieście portowym, gdzie łatwo o dostanie po mordzie i szybką robotę, stanowiła stały element.
Szliście trasą, którą zdołał zapamiętać Horst.

Horst: Inteligencja - 10 za gęstość zabudowy 96/49 porażka!



Wychodząc na nieco węższą uliczkę, baron poprowadził w lewo, potem skręcił w kolejne lewo przy małej studni na rozwidleniu dróg. Z tego co pamiętał, mieli teraz przejść przez taki łącznik, stanowiący o połączeniu dwóch kamienic. A może to będzie na kolejnej przecznicy, po skręceniu przy szewcu?
Nie mniej, waszym zamiarem było wydostanie się na główną ulicę dzielnicy, zwaną Drogą Syrenki. Obecnie znajdowaliście się na zakręcie, otoczeni budynkami mieszkalnymi. Ktoś patrzył na was z okna, jakieś smutne i zmęczone życiem twarze lustrowały was bardzo uważnie.
Algrim zaklnął szpetnie, wiedział, że zgubiliście się.

Do wszystkiego, ktoś dołożył wam, trzech miłych panów, którzy wypełzli z pobliskiej bramy. Raczej wysocy, normalnie zbudowani, o ogorzałych mordach. Jeden miał wąs, drugi szczecinę, ostatni szramę na pół mordy. Gdzieś błysnął kastet, jakiś nóż.
- Co jest, chłopy? Zgubiliście drogę, pomóc wam? - zahuczał szrama, cały czas zbliżając się do dwójki.

Edgar

Nim zdążyłeś zareagować, Horst wraz z Algrimem zdążyli wyjść. Na Ragnwalda nie miałeś co liczyć, bowiem pochłonięty był siłowaniem się na rękę z całą piątką Herzogów. Jak na razie szło mu nieźle...
Wzruszyłeś więc ramionami, kiwnąłeś głową elfowi i wyszedłeś.
Przed samym budynkiem zrobiłeś szybką lustrację otoczenia..


Edgar: Inteligencja -10 za gęstość zabudowy 20/40 sukces!


Nie mniej, przypomniałeś trasę jaką prowadził was Yrseldain. Bardzo sprawnie pokonałeś kilka ulic, skręcałeś w różne kierunki, nawet wspinałeś się na pagórek. Cholera, to miasto było na takich zbudowane! Było lekko faliste, dziwne. Zabudowane, zatęchłe i ponure.
Dostałeś się jednak na główną ulicę dzielnicy. Uderzył Cię smród ryb oraz gwar ludzi. Wozy pokonywały tą trasę wielokrotnie wyrabiając koleiny. Cienki strumień rynsztoka dawał o sobie znać zapachem. Ludzie dokądś szli, nie gnali jak w Altdorfie. Leniwie płynęli. Ktoś coś sprzedawał, ktoś robił fikoły. Przestrzeń była otwarta.


Ragnwald

Nasz Niedźwiedź wygrał pojedynek z każdym z synów, choć musiał przyznać, że Kurt nieźle wychował młodzieniaszków. Mieli zacięcie do rywalizacji i parę w łapach. Jeśli nie odbije im palma, wyrosną na porządnych ludzi. Wyobraźnią widział, jak jeden czy drugi sprzedaje papiaka jakiemuś typowi w karczemnej bijatyce.
Najstarszy łyknął piwa, kiwając z uznaniem głową. Sędziował pozostałe pojedynki.
- Szacun, panie Niedźwiedź. Nie tylko pan wyglądasz jak on, ale masz pan jego siłę. Wujo elf mówił, że kogoś szukacie. Może jakoś pomożemy, co?
Jak na komendę, pięć gęb wyszczerzyło się w uśmiechu. Byli gotowi pomóc komuś, kto zyskał w ich oczach niezwykły szacunek.
 
Gveir jest offline  
Stary 29-05-2016, 21:34   #125
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
- Ano potrzebujemy. Jak rozumiem panowie przyszli pobrać podatek od wchodzenia do dzielnicy.

Krasnolud uśmiechnął się szczerym krasnoludzkim uśmiechem wychodząc naprzeciw zbirom. Roztarł pięści i uśmiech zniknął z jego twarzy. Zastąpiło go spojrzenie psychopaty.

- Wiecie... Ostatniego mytnika jaki się do mnie przyczepił pozbawiłem jajec. - wypowiedział Algrim oblizując wargi i szykując się do bitki.

Miał tylko w pamięci że w razie czego ci ludzie mogą być ich językami. Dlatego w jego zamiarze było porządne obtłuczenie człeczyn... No chyba że będą się bardzo prosić... wtedy po prostu ich zmasakruje... jak Najwyższy Król Gotrek Starbreaker elfiego króla Caledorna II.
 
Stalowy jest offline  
Stary 29-05-2016, 22:50   #126
 
Eleishar's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputację
-Pozostaje mi pociągnąć kilka języków. - Odparł spokojnie Yrseldain. Wstał, otrzepał się i sprawdził czy broń siedzi na swoim miejscu. - Ciekawe ile mord złapie siniaki w tym pięknym dniu. - Zażartował sobie i ruszył do wyjścia.

Miał w tym momencie dwa cele. Pierwszym był słup ogłoszeniowy, elf musiał uzupełnić listy gończe i sprawdzić czy nikt nie szuka szampierza. Zapewne zleci im tu trochę czasu, zanim informator się znajdzie lub ujawni, trzeba było mieć jakieś zajęcie.

Na drugi ogień szedł port. Warto było spróbować wypatrzyć osobę pasującą do rysopisu. Mógł też popytać szlajających się tam typów, żeby przyciągnąć uwagę. Jeśli Otto sam się nie pokaże, zawsze może znaleźć się ktoś, kto będzie coś wiedział, albo jakiś wykidajło wynajęty przez rzeczonego by jego poszukiwania ukrócić. W obu wypadkach dowiedziałby się tego, czego by chciał, a w tym drugim miałby jeszcze zapewnioną rozrywkę.

Liściaste Ostrze zastanawiał się, czy nie poszukać też guza, ale uzbrojony elf w dzielnicy portowej przyciągał dość uwagi, by guz mógł znaleźć go sam. Miał nadzieję trochę rozruszać kości po podróży.
 
__________________
Nieważne kto śmieje się ostatni, grunt żebym był to ja.
Eleishar jest offline  
Stary 29-05-2016, 23:59   #127
 
Szkuner's Avatar
 
Reputacja: 1 Szkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputację
Bardzo lubił Salzenmund jak i zresztą całą imperialną północ. Pozwalał chłodnym, przenikliwym wiatrom smagać jego niemłodą już twarz, a jako prosty człowiek cieszył się, kiedy zimne ciarki grały gromkiego marsza na jego niedźwiedzich plecach. Bo chociaż piękna jest pogoda i słońce grzać potrafi jak oszalałe - północ to zawsze będzie północ.

Inwazja plugastwa z tegoż pięknego kierunku nie napawała serca Ragnwalda szczęściem. Chociaż miał odwieczny, wpojony żal do rodzinnych stron, do całego Ostlandu, do miasta Ferlangen, gdzie po jego uliczkach jako młodzik latał za rówieśnikami, targał młode dziewuszki za warkocze. Gdzie tak paskudnie splamił swoje sumienie, imię i sam sobie rozjebał dobrze zapowiadające się życie. To jednak nadal była to mateczka ziemia, która zrodziła takiego nieszczęśnika, jebakę-hulakę, złoczyńcę i złodzieja jakim on był.
A mateczkę się kocha, choćby wyrodna i znienawidzona była. Jego włochaty łeb - jaki głupi by nie był - to nie chciał myśleć, ale serce miało szczerą nadzieję, że wróci choć na chwilę na stare podwórko, nim to ostatecznie utonie w chaotycznej gnojówce, co pędem przelewa się niżej i niżej ku południowym landom.

Zarówno gospodarz jak i jego synowie wydawali się być ludźmi porządnymi, z takimi co tarcza przy tarczy chciałoby się iść, z jednego kufla pić i razem baby nieładnie niepokoić. Bo choć pokonał młodzików siłując się z nimi, to pewien był, że mierząc się za parę lat - łapę by mu urwali, już w pierwszej rundzie kości na miazgę gruchocząc.

- Zaiste, wasza znajomość tego wspaniałego portu, urok osobisty i niebywała siła w łapach mogą się bardzo przydać - rozglądnął się i zobaczył, że wszyscy jego towarzysze poszli w swoją stronę, każdy wykonując robotę w najlepiej znany mu sposób. - Pierw chciałbym zwiedzić najlepszy burdel jaki tu macie - poprawił skórzany pas i pogładził bujne brodzisko - mówiąc najlepszy, mam na myśli taki, gdzie panny droższe są, ładniejsze takie i rzadziej syfa mają, bo i tak za dużo zmartwień mam w tym pieprzonym życiu. - pomyślał sekundę i dodał - Myślę też, że człowiek co mu się chce dbać o dystyngowany, estalijski wąsik, prędzej pójdzie macać zacniejszą dziewkę, niźli brudną i prostą z tańszego bajzlu, jakich tu pewnie nie brakuje. - nie chcąc jednak urazić rodzimych mieszkańców Salzenmund, z krzywą miną postarał się poprawić - W końcu to imperialne miasto! Ludzkie więc, a ile ludzi tyle zboczeń i fantazji, he he... - nie wyszło jednak najlepiej.
 
Szkuner jest offline  
Stary 31-05-2016, 00:15   #128
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Edgar wchodząc na główną ulicę myślał, że pagórkowate ukształtowanie terenu na jakim znajdowało się miasto i zarazem stolica prowincji będzie dobrze skanalizowane i zadbane.
Jak się mylił gdy jego nozdrza mówiły mu o smrodzi z rynsztoka płynącego główna arterią miasta. To nie Middenheim ani Aldorf. Mogliby władcy zadbać o to miasto lepiej. No cóż, nie wszędzie cywilizacja trafiła na czas. Pieniądze pewnie na inne cele były przeznaczone w tych stronach. Ciągłe ataki na wybrzeże pochłaniały masę złota na wojsko a i gospodarka nie była tu pewnie dobrze prosperująca.

Młodzian stanął przy jednym z kramów i rozejrzał się wokół. Sporo ludzi się kręciło. Stragan nie jeden tu stał i zapraszał swoim urokiem. Edgar będąc tylko w ubraniu podróżnym z mieczem i sztyletem przy pasie nie wyróżniał się zbytnio wśród miejscowych. Cieszyło go, że może przechadzać między ludźmi i nikt większej uwagi na niego nie zwracał.
Podszedł tedy do jednego z zajazdów przy głównej i wszedł. Komnata była zasnuta dymem i bywalców wcale nie było mało. Rozejrzał się i jego wzrok spoczął ja pulchnym, brodatym gospodarzu.
Podszedł do człowieka, który na jego widok życzliwie się uśmiechnął.
- W czym mogę służyć?- Zapytał sięgając po kufel stojący pod barem.
- Szukam pewnej osoby.- Powiedział siadając za barem kiwając głową na znak, że napije się piwa, które już wpadało z beczki przez kurek do naczynia.
- Wielu tu szuka różnych ludzi. Nie wszyscy chcą być znalezieni jak i niektórym nie jest godne znaleźć.- Odpowiedział grubas stawiając kufel przed von Dunebergiem.
Młodzieniec położył Karla na blacie i mówił w te słowa.
- Może uznasz, że jestem godny znalezienia człowieka, a osoba poszukiwana prze zemnie jednak może chcieć być odnaleziona?- Przesunął monetę w stronę rozmówcy, który uśmiechnął się na widok monety.
- Poszukuję człowieka. Jest niskiego wzrostu mężczyzną. Ma chudą twarz o wyraźnych kościach policzkowych, bliznę na szczęce, bystre zielone oczy i przerzedzone brązowe włosy. Nosi mały wąsik pod nosem, na wzór estalijski i wołają na niego niektórzy Mikry Jorgen.- Ostatnie słowa już mówił ściszonym tonem ściągając twarz rozmówcy ku sobie. Edgar patrzył cały czas w oczy zamyślonego i słuchającego mężczyzny.
 
Hakon jest offline  
Stary 31-05-2016, 14:19   #129
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
- My? My się nigdy nie gubimy. Mieszkam kurwa tutaj i oprowadzam mojego przyjaciela po naszym zasrajdołku. Guza szukasz czy sobie jaja robisz? Od Khazada chcesz toporem wyrwać czy jak? - Horst uśmiechnął się ironicznie obserwując uważnie trójkę napastników. Miał nadzieję, że jego szerokie rondo kapelusza zasłania twarz na tyle, by nie ujawniać oczu. W oczach zawsze można było wyczytać kłamstwo, a ludzie ulicy od razu wyczuwali wszelkiego typu kapusiów czy wtyczki. Wręcz byli na to wyczuleni. A Horst kłamał właśnie bezczelnie, patrząc bandycie prosto w oczy. Zgubił się, i to cholernie. Najwyraźniej rajfur który wskazał im drogę był z szumowinami albo w zmowie, albo wyjątkowo kiepsko go zrozumieli. W każdym razie tkwili w tym parszywym zaułku, z trzema obwiesiami na karku - gotowymi zabrać co najmniej sakiewki. - Szukamy was właśnie. Podobno czai się na was kordegarda. Że niby ograbiliście tu kogoś, i nie podzieliliście się z nimi. Pierdolone psy, zawsze biorą co im pasuje - szlachcic spróbował najlepszej broni człowieka - blefu. Rozlew krwi był mu nie na rękę, bo przynosił jedynie niepotrzebny rozgłos i stanowczo za dużo pytań. Komplikacje związane z ewentualnymi ranami również. Widząc, jak prowodyr waha się, szlachcic postanowił postawić wszystko na jedną kartę - No, ruszże się człowieku i spierdalaj! Wiejcie stąd! Oni zaraz tu będą! - Horst rzucił na bok głową udając, że zerka za plecy, spodziewając się nadciągania wymyślonego patrolu straży. Jednocześnie szykował jednak broń do wyjęcia, gotując się na ewentualne starcie.
perswazja lub gadanina, zależy co tam jest adekwatne do sytuacji.

 

Ostatnio edytowane przez Asmodian : 31-05-2016 o 14:29.
Asmodian jest offline  
Stary 01-06-2016, 00:23   #130
Banned
 
Reputacja: 1 Gveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumny
Algrim i Horst

Wystąpienie szerokiego w barach i łapskach krasnoluda nieco zelektryzowało akwizytorów. Jego mięśnie dalece przekraczały standardy rasowe, sugerując, iż osobnik ten wbija w ziemię niczym młotek gwoździe.



Algrim: Zastraszenie (Siła Woli) 50/33 sukces!


Tanie dranie: Opanowanie 29/65; 29/52; 29/49 porażka!


Nie wiadome czy była to zdecydowana postawa Algrima, jego postura - nota bene był dość wysokim krasnoludem, mierząc całe 162 centymetry wzrostu - która sugerowała jeden, słuszny tytuł: koks. Możliwe, że było to czyste szaleństwo w piwnych tęczówkach jego oczu. Panowie z firmy Wpierdol-und-Wpierdol cofnęli się do tyłu.
- Nie no.. wiadome kurwa, co nas będą.. - próbował ciągnąć temat jeden z nich.
Wtedy właśnie wkroczył Horst..


Horst: Krasomówstwo (Ogłada) 64/93 porażka!

O ile pierwsze kłamstwo nie wywarło na zbirach większego wrażenia, a baron mógłby się założyć, iż szramowaty zatrzymał się na chwile słysząc werbalny pierd zwany kłamstwem, tak..


Horst: Krasomówstwo (Ogłada) 64/64 sukces!



druga fala kocopołów, w połączeniu z postawą krasnoluda, poskutkowała. Na dźwięk słów: kordegarda, straż miejska, dług oraz obrazowanie pałowania w lochach, podziałały w dostatecznym stopniu. Wycofali się ciągle patrząc na dwójkę, by po kilku krokach spierdolić szybkim tempem, po albiońsku jak się zwykło mawiać.



Jakaś okiennica się zamknęła, czyjaś morda odłączyła się od sztachety płotku. Widowisko zakończone, 1:0 dla obcych.
Zostaliście sami. Jedyne drogi to ta z której wróciliście i ta, w którą zmierzaliście. Co robicie?


Eleishar


Bardzo sprawnie pokonał dzielącą go odległość do centrum dzielnicy portowej. Elf posiadał świetną pamięć, a w Salzemund spędził całe trzy lata, co dla niego jako elfa, było śmieszną miarą czasu. Zdążył jednak poznać to miasto w dobrym stopniu.

Nim się obejrzał, wyszedł z tyłów magazynów na główną ulice. Ruchliwa, krzykliwa i pełna smrodu. Ryby, pot, ścieki i więcej ryb. Kupcy przekrzykiwali się z innymi kupcami. Kurwy w sposób całkowicie wolny przechadzały się po uliczkach, łowiąc klientów.
Pierwszym celem był słup ogłoszeń, stojący na największym i chyba jedynym placu w tej części miasta. Było tutaj jeszcze gorzej..
Co było na sporej grubości słupie, który przewyższał Yrseldaina o dobre 50 cm? Wszystko. Począwszy od drobnych ogłoszeń w postaci ofert szczurołapów, faktorii kupieckich, czy szkutników, po krótkie notki.


"Zaginoł Sven. Sven, Ty chuju na kaczych łapach, gdzie moje sto milijonów?!"
"Zlecę dyskretnym typom dyskretną robotę przy przerzucaniu ryb"
"Wstąp w szeregi miejskiego garnizonu! Straż miejska Salzemund poszukuje ochotników do pełnienia służby. Dobrze płatna, niezłe warunki, elastyczne godziny pracy i praca w młodym oraz dynamicznym zespole. Budynek odwachu przy Ratuszu."
Pod spodem ktoś naskrobał szybkim, acz wyraźnym pismem: lepiej chujem mieszać ciasto, niż ze strażą iść na miasto

Listów gończych nie było. Totalna posucha, co bardzo zasmuciło Liściaste Ostrze.

Skierował swoje kroki w stronę dalszą, w inne czeluści portu. Obserwował ludzi, pracę dokerów i marynarzy. Przystanął nawet przy małym kramie, o dziwo wyposażonym w kółeczka! który oferował kufelek zimnego piwa. Było to jasne, ale orzeźwiające piwo. Za małą ladą stał grubas o minie kota wracającego z chwackiego chędożenia kotek. Właśnie przecierał jeden z cynowych kufli. Leniwie lustrował przechodniów, czekając na przybyszów..


Co zrobisz?

Ragnwald


Piątka Herzogów zamyśliła się. Najmłodszy z nich po chwili wypalił, że za chuja nie zna takiego typa i musi lecieć na miasto załatwić sprawę dla papy. Towarzyszył mu drugi brat, dla draki i śmiechu, bliźniak. On wyruszył razem z nimi. Pozostała trójka dalej dumała. Odezwał się trzeci w kolejności wiekowej, co plasowało go po środku.
- Mikry Jorgen? E, Uwe, pamiętasz go? To ten, co miał jakieś zatargi z lokalnym gangiem.
Uwe, bo tak miał na imię najstarszy pokiwał głową.
- Teraz sobie przypominam. Był taki Jorgen, choć nie wiem czy mikry był, czy może bysior... tak czy inaczej, jakieś kilka miesięcy temu była draka w całej dzielnicy. Podobno ten Jorgen spółkował z dwoma wrogimi gangami ulicznymi. To jednym coś sprzedał, to drugim powiedział. Interes się kręcił, dopóki nie wydało się. Ktoś bardziej rozumny i podejrzliwy dodał jeden do jednego.
W słowo wszedł ponownie ten środkowy.
- Chcieli go zaciukać, nawet na chwilę zawiesili broń, bo Mikry zrobił sporo szkód dla własnej kabzy. Napadli go w jednej z karczm, Morskiej Murwie. Zrobił się raban, błysnęły noże. Podobno ten Jorgen zaczął spierdalać.
- Dupa tam! Byłem wtedy w Morskiej Murwie - wtrącił się drugi w kolejności starszeństwa. - Mikry Jorgen spiął się jak spodzieny na dupsku, wystrzelił do przodu i wywalił jednemu takiego luja, że tamten padł na klepisko. Wpierdolił się w nich, kogoś roztrącił. Ktoś poleciał na stół marynarzy, czy to sam Jorgen go pchnął. I zaczęła się rozruba.. Ktoś kilka razy wybiegał z lokalu, ulicznicy też chyba z Jorgenem.
- Nie wiadomo czy go dopadli, ale kilka dni potem z Salzu wyłowiono jakieś ciało. Nieźle zmasakrowane, z ostrzem pod żebrami, objedzone przez ryby. Rozpoznano go po ubraniu, chociaż niby wzrost się nie zgadzał czy brak szramy na ryju. Mikrego nie widziano od tamtej pory, te dwa gangi jakoś też w dziwny sposób ucichły.

Edgar


Kawaler von Duneberg miał okazję na zwiedzanie miasta. Musiał pozostawać w roli, bowiem typowo szpakowate zachowanie i zaglądanie w każdy kąt sugerowało jedno - przybył obcy. To zawsze przyciągało kłopoty..

Główna ulica była pełna różnych przybytków. Najczęściej były to magazyny czy przedstawicielstwa jakiś gildii kupieckich. Warsztaty szkutnicze, jednak daleko im było do stoczni w Marienburgu. Tu wyrosła jakaś gospoda, to tam.
Edgar minął się z Yrseldainem o kilka minut, o czym nie mogli wiedzieć, bowiem na główny plac dzielnicy, zwany Dupą Krakena (zapewne kształt miejsca i odchodzące od niego liczne uliczki były podłożem dla tej nazwy), weszli innymi stronami.



Edgar: Inicjatywa 68/22 sukces

Ktoś krzyknął, ktoś zaklął, gdy z uliczki naprzeciw Rycerza Panter wyskoczył rozpędzony koń. Galopował przez ulice, roztrącając tych, którym nie udało się ujść. Co ciekawe, koń miał na sobie pełne oporządzenie..
Zareagował jednak w porę, obracając się ku wierzchowcowi.


Edgar: Zręczność 57/57 sukces

Edgar w porę zdążył uskoczyć spod kopyt, zostawiając przywilej zatrzymania konia komuś innemu. To, że odskoczył w bok sprawiło, że wpadł na jedną osobę. Osoba ta, w chwili zderzenia coś mówiła. Głośnym, wyraźnym głosem. Przerwała poprzez uderzenie.
Gdy Edgar podnosił się, pojawiła się nad nim pochylona sylwetka mężczyzny. Mężczyzny w sile wieku, o wyraźnej siwiźnie w zaczesanych do tyłu włosach. Towarzyszyło mu bystre spojrzenie błękitnych oczu oraz wyraźny zarost. Najlepsze było to, że mężczyzna nosił szaty kapłańskie i to świątyni Ulryka.

Widząc medalion Edgara jego spojrzenie złagodniało. Pomógł wstać rycerzowi.
- Masz dobry refleks, bracie. Zapewne Pan Zimy były rad widząc taką tężyznę w boju.
Uśmiechnął się krótko, po czym wrócił na swoje miejsce. Wskoczył ponownie na małą skrzyneczkę, by ponownie rozpocząć głoszenia kazania.
- ... powiadam wam, bracia i siostry, iż gwiazdy są dziełem bogów! To oni poznali ich tajemnice, sekrety. Przechadzają się z jednej na drugą. Kto wie, może gdzieś tam, na jednej z nich, którą upatrzył sobie Pan nasz Ulryk, jest właśnie on, spoglądając na nas góry. A każdy z nas, urodził się gdy jedna z nich świeciła jaśniej!

Stanowiło to kompletną abstrakcję, bowiem kapłan Ulryka raczej sceptycznie podchodzi o astronomii. Nie mniej, miał grono zainteresowanych, którzy uważnie go słuchali. Umiejętne wplatanie w to wszystko Pana Wilków, gromadziło tłumy ulrykanów. Salzemund stało dwoma religiami - Mananna i Ulryka.

Jesteś po środku placu, niedaleko prawiącego kazania kapłana. Co robisz?
 
Gveir jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:53.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172