Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 09-02-2017, 19:29   #261
 
Eleishar's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputację
Elf popatrzył na rozbójnika i pokiwał głową. Postanowił jednak ułatwić towarzyszowi przesłuchanie ich niespodziewanego zakładnika, wcielając się po raz kolejny w rolę dobrego żandarma.
-Dobrze, poszukam jakiegoś obiecującego tropu. - Podniósł się, otrzepał niewidoczne pyłki ze spodni i odwrócił by ruszyć na obchód. Planował znaleźć tropy kolejnych małych grupek maruderów. Nie obawiał się konfrontacji na większą skalę, ale taktyka terroru bardziej mu odpowiadała w starciach z tym ścierwem. Miał jednocześnie na uwadze, by nie zboczyć zbytnio z drogi do umówionego punktu zbornego.
Odszedł kilka kroków, zatrzymał się, jakby coś sobie przypomniał i odwrócił się do nieznajomego.
-Gdyby mój przyjaciel zaczął przesadzać, krzycz. Postaram się zdążyć, zanim odniesiesz jakiś poważniejszy uszczerbek. - Uśmiechnął się krzywo i ruszył na oględziny tropów.
 
__________________
Nieważne kto śmieje się ostatni, grunt żebym był to ja.
Eleishar jest offline  
Stary 13-02-2017, 13:05   #262
Banned
 
Reputacja: 1 Gveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumny
Yrseldain i Ragnwald


Chłopaczek był szczerze przerażony. Kulił się w sobie, a na każde słowa Niedźwiedzia, próbował odczołgać się o kolejne centymetry. Co prawda zapewnienia rudowłosego elfa nie uspokoiły go, jednak tylko na chwilę młody człowiek odzyskał spokój. Dość ulotny.

Liściaste Ostrze zaczął krążyć w okół prowizorycznego obozowiska.


Yrseldain: Spostrzegawczość(Int), -20 za warunki, 85/33


Wyglądało jednak na to, że albo zgubił trop i nie mógł go wypatrzeć, albo uniemożliwił mu to las, który rósł dość gęsto, krzak przy krzaku, drzewo na drzewie. Z uporem, powrócił do środka i rozpoczął ponownie.


Yrseldain: Tropienie(I), -20 za warunki + 10 za umiejętność, 56/83

Tym razem przyniosło rezultat. Śladów racic czy innych odnóż zwierzęcych było tutaj dość sporo. Elf pamiętał rozstaw przeciwników, nie ruszyli się zbytnio, ginąć na swoich miejscach. Cuchnące ścierwa ułatwiały mu pracę, będąc swoistymi chorągiewkami oznaczającymi.
Nie mniej, obozowisko nosiło ślady licznych śladów odzwierzęcych. Chaotycznie rozmieszczonych, czasami zatartych. Część z nich odbiła się w błocie, tworząc mozaikę śladu.




Wszystko to przerwało pytanie, pełne oburzenia oraz przerażenia
- Panie, a na co wam moja kusza?! Dlaczegoż mnie okradacie? - zakrzyknął młodzian. Przykuło to uwagę elfa, a jednocześnie popsuło misterny plan rozbójnika. - Wybawiciele wy, czy oprawcy, odbierając cały dobytek jaki mam? Łowczego okradacie! - zakrzyknął ponownie, nie zdając sobie sprawy z położenia. Najwyraźniej kradzież otrzeźwiła młodego, który zdołał podnieść się na łokciach i teraz siedział, wpatrując się w rozbójnika.
Na nic zdały się próby gróźb, czy to słownych czy nożem. Młodzian co najwyżej odsuwał głowę z obrzydzeniem i zdegustowaniem.
- Panie, ja do was nic nie mam, ale strasznie z ust wam cuchnie. Jakby co zgniło, czy jak.
Szukał wzrokiem elfa, który nadal krążył.
- Waszmość elfie, do rozsądku rasy mówię: zlitujcie się pan i uwolnijcie łowczego. Pan mój na Limshof już pewnie kurwić na mnie zaczął, gdzie to Oldric się podział.


Edgar


Dwójka marynarzy zaśmiał się głośno, a kurwy dołączyły do nagłej kanonady wesołości. Duneberg nie był chuchrem, prawdopodobnie stoczył wiele potyczek, nie mówiąc o bezpośrednim starciu z wrogiem, ale na tych mężczyznach nie robiło to wrażenia. Bardzo możliwe, że była tutaj część, jeśli nie cała załoga statku, co rodziło pewne problemy.
- Weź spierdalaj, szczawiku, póki życie masz. Od cyca mamy oderwał się, z dworku spierdolił ledwo, wąs pod nosem zapuścił by kurwom imponować.. pewnie na wojeeeenkę się wybiera, a grozi mi, jakby był dziedzicem co najmniej okolicznych terenów. - dalej ryczał wydziarany. Kumpel wtórował mu kiwnięciami głowy.
- Patrz go, Szpetny, jak ubrany! Na podróż, acz bojowo. Skórznia pod kolczugą, patrz na tą zaostrzoną stal przy pasie - dorzucił drugi, do tej pory milczący.
- No, no. Całkiem jak nie najemnik, zbyt bogato, z pompą. Ty na wojnę jedziesz, czy na paradę do burdelu? - zarechotał kolejny.

Obracając się do wilków morskich, odciął się od łysego.



Algrim

Usiedli przy kolejnym stole, przy którym siedzieli inni wojacy. Barwna to mieszanka - kolejny krasnolud, który z szacunkiem kiwnął głową pobratymcowi, robiąc miejsce na ławie. Gęsta, trochę rozczochrana broda o kolorze jasnego brązu przetykana była siwymi pasmami. Czaszka łysa, z wieloma bliznami, z czego jedna była zalutowana metalem, przez co glaca świeciła się z daleka.
Nasz Algrim dostrzegł jeszcze inne, ciekawe postacie: szczupły jegomość, z zawadiackim wąsikiem. Szczupła twarz, ciemne włosy zarzucone w tył i lekko śniada cera zdradzały pochodzenie z południa Starego Świata. Był dobrze uzbrojony, znać było najemnika, czuć rzemiosło. Dwójka, niemal bliźniacy, każdy z symetrycznie wygolonymi bokami głowy. Blond włosy, oczy koloru najczystszego z mórz oraz niemal kwadratowe szczęki. Byli tak samo postawni jak Kirył, acz ciut mniej umięśnieni. Również i oni kiwnęli głową.
Ostatnim był pobratymiec Kiryła. Ten jednak miał bardziej egzotyczne rysy twarzy. Czarne włosy wiązał w mały warkocz, który luźno zwisał z tyłu. Skośne oczy uważnie lustrowały krasnoluda.
- Bracia, pozwólcie: to Baryła, mocarz co pokonał mnie na łapy. Niedźwiedź z niego niesłychany, a i ma propozycję ciekawą musi. Baryła, to moi bracia. Kolejno: To jest Norgul Grinzorsson, Twój ziomek z Gór Krańca Świata. Boh mi wybaczy, Norguś, żem zapomniał z jakiej twierdzy jesteś, ojczulku. Najstarszy on z nas, służy radą i wiedzą, ale jak robi obuszkiem.. cudo - przy wszystkich pojawiły się kubasy, które zostały napełnione okowitą. Algrim spróbował i spodobało mu się to, co przeszło przez gardło. Prawie tak mocne i dobre, jak eliksiry tej zielarki z Salzenmund.
- Dalej! Emilio Coppola, kondontier z Tilei. Weteran walk, włóczykij, jebaka. Nieźle szyje z kuszy, mój rudy przyjacielu. Zna się na tych ichnich taktach czy innych..
- Taktykach, Kiryle Stiepanowicz. I sztuką jest, stworzyć dobrą taktykę - melodyjny głos Emilia sprostował wypowiedź kislevity. Ten tylko machnął łapą, uśmiechając się.
- Tam jeden chuj babkę jechał, ważne, że działa! Zdrowie! - łyknęli, dość solidnie. - Tych dwóch to Fylkir i Finnur, z Norski. Bliźniacy, małomówni, ale znają się na robocie. Działają tak razem, jakby myśleli za jedno. I na koniec, Mykoła, mój druh, przyjaciel, brat krwi. Świetnie na koniku jeździ, robi na nim akrobacje. Wyobraź sobie, że w pełnym galopie przejdzie koniu pod brzuchem, zadynda jajami i wróci na siodło, diabeł. A jak z łuku szyje, jaki wzrok ma i trop... Baryła, ze świecą takiego.
Ponownie upili.
- Więc, Baryła, mów nam co to za ciekawa robota, a? Z szczegółami tylko!



Fredrich


Nasz szpieg zdołał dopchać się do szynku. Stanął na jego skraju, oparł się i skinął na gospodarza, by ten nalał mu kubas czegoś z procentami. Podłej jakości piwo zagościło w naczyniu, a pieniądze zmieniły właściciela.
Miał stąd świetny ogląd na cała salę. Po jego prawej rozgorzała dość burzliwa dyskusja. Plecami do niego stała grupka, uzbrojona w dwie panie podejrzanej proweniencji oraz jakiś kapeluszników. Najwyraźniej mieli coś do omówienia z innym mężczyzną, dość młodym, chyba butnym, wnioskując po atmosferze.
 
Gveir jest offline  
Stary 13-02-2017, 22:23   #263
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Ze wszystkimi po kolei Algrim się przywitał. W tej chwili nie było sensu przedstawiać się prawdziwym imieniem, z resztą. Norgul pewnie sam się domyśli, że sprawa jest głębsza, jeżeli jest uczonym, wszak krasnolud nie zwykł "wstydzić się" swojego imienia.

- Wiecie zapewne chłopaki co się dzieje teraz tutaj w okolicy. Mobilizacja wojsk, zaciąg, pospolite ruszenie i te sprawy. Ale jest też dużo band skurwiałych bistmenów, którzy atakują imperialne zaplecze, a co za tym idzie osłabiają główną armię, która ma zatrzymać pochód zawszonych kutafonów z Pustkowi. Postanowiliśmy nie czekać z kolegami i zająć się tym co jest na miejscu. O ile sami w małej drużynie spokojnie wykańczamy pomniejsze rajdy, to uznaliśmy, że czas wziąć się za grubszą zwierzynę... taką naprawdę problematyczną, bo ścierwo pomniejsze mnoży się szybko, a to trzeba jak z zielonymi... upierdolić łeb, a potem rozjechać spanikowaną hordę lub się wycofać jak za dużo i w pułapkę wpędzić.

Algrim zrobił tutaj taktowną pauzę, aby dać nowym znajomkom czas do przetrawienia informacji.

- Razem z moim kumplem Blachą podjechaliśmy do miasta zasięgnąć języka i sprawdzić, czy nie znajdą się śmiałkowie, którzy z nami wytropią wodza zwierzoludzi zwanego Rogatym Katem i pomogą w upierdoleniu jego kutasiarski łeb zanim wyrządzi jeszcze więcej szkód.

Spodziewając się jednak, że ludzie zareagują jakimś zmieszaniem czy czymś, Algrim nachylił się i spojrzał srogo.

- Każdego kto pójdzie z nami czeka sowita nagroda. I bez pierdolenia żadnego. To wielkie wyzwanie, a my z kumplami jesteśmy gotowi w razie potrzeby oddać żywot, aby bestię zajebać. Z resztą... gdyby to było takie proste to bym się za to nie brał.
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 13-02-2017 o 22:41.
Stalowy jest offline  
Stary 15-02-2017, 00:04   #264
 
Eterard's Avatar
 
Reputacja: 1 Eterard ma wspaniałą przyszłośćEterard ma wspaniałą przyszłośćEterard ma wspaniałą przyszłośćEterard ma wspaniałą przyszłośćEterard ma wspaniałą przyszłośćEterard ma wspaniałą przyszłośćEterard ma wspaniałą przyszłośćEterard ma wspaniałą przyszłośćEterard ma wspaniałą przyszłośćEterard ma wspaniałą przyszłośćEterard ma wspaniałą przyszłość
Fredrich popijając parszywy napój począł przyglądać się towarzystwu. Szukał osób odpowiadających rysopisowi. Przysłuchiwał się rozmowom, a sam pytany o cel przybycia do tego przybytku odpowiadał, że z powodu nieszczęśliwej miłości pragnie zaciągnąć się na okręt, albo próbować szczęścia w wojaczce.
 
Eterard jest offline  
Stary 15-02-2017, 15:19   #265
 
Szkuner's Avatar
 
Reputacja: 1 Szkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputację
Nie wytrzymał wrednej paplaniny butnego młokosa, więc przywalił mu prostego w mordę z taką siła, która nie powstydziła by się powalić starego woła.
- Gówno mnie obchodzi kim jesteś zasmarkańcu! Łowca, kapłan czy dziwka zza rogu - jesteś teraz wart tyle co zajęcze bobki! - ryknął i przycisnął "łowczego" jeszcze mocniej do drzewa. Jeżeli ten jest przytomny, Ragnwald będzie kontynuował swoją wypowiedź.
- Broń twoją i marny dobytek sobie zachowam, bo zły ze mnie człowiek, oj zły. Do szpiku kości! Nie odpowiedziałeś na żadne z moich pytań, więc i ja w dupie mam słowa, które wypełzły z twojej fałszywej mordy. Odpowiadaj, coś zrobił, że bestie ciebie właśnie oszczędziły!
 
Szkuner jest offline  
Stary 15-02-2017, 16:54   #266
 
Eleishar's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputację
Znalezienie tropów nie było trudne dla wprawnego łowcy głów, nawet mimo niezbyt sprzyjających warunków pracy. Yrseldain szybko wyodrębnił z tego kłębowiska ślady prowadzące dalej. Miał punkty orientacyjne, mógł więc w każdej chwili podjąć pościg.
Wrócił do głównego obozowiska, jednakże zauważył że Niedźwiedź jeszcze nie skończył. - To ja panom nie przeszkadzam... - Rzucił żartobliwe przeprosiny i wrócił do swojego zajęcia. Nie popierał zawłaszczenia, którego dokonał Rangwald, ale jeśli rozbójnik miał dość oleju w głowie, by mu szyja nie skrzypiała, mógł jeszcze użyć dobytku nieszczęśnika jako karty przetargowej, a elfowi pozostawało zacisnąć zęby.
Wziął w usta kawałek żywicy z sakiewki by pozbyć się niesmaku i przykucnął przy kłębowisku tropów. Postanowił wyłowić ślady, które odbiegały od głównego nurtu przejścia zwierzoludzi, żeby mogli dalej upuszczać im krwi, przez zabijanie maruderów.
 
__________________
Nieważne kto śmieje się ostatni, grunt żebym był to ja.
Eleishar jest offline  
Stary 16-02-2017, 10:15   #267
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
W Edgarze zaczynało wrzeć. Słuchał zniewag nieruchomo i w końcu puściło.
Szybko podskoczył do tego przy barze i łapiąc go za łeb walnął nim o kontuar. Von Duneberg był wściekły i nie zamierzał się patyczkować. Te kmioty pożałują swoich słów i zadba by kara ich nie minęła.
Rycerz wiedział, że na tym się nie skończy i będzie musiał stawić czoła pozostałym i był na to gotowy. Jego mięśnie pracowały. Były stalowo twarde gdy każdy przejaw agresji tłumił ciosami pięści.

Szlachcic teraz wpadł w małą furię i wiedział, że może zakatować szmaciarzy przed nim. Nie dbał o to.
 

Ostatnio edytowane przez Hakon : 16-02-2017 o 10:52.
Hakon jest offline  
Stary 26-02-2017, 13:21   #268
Banned
 
Reputacja: 1 Gveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumny
Małe ogłoszenie: wasze postacie są takimi koksami, iż czasami będę pomijał bezzasadne rzuty. Po prostu, nie wypada, bowiem obraziłbym koksów, prawda?


Edgar


Gorąca krew napędzające szlachetne serce kawalera Duneberga, wręcz zabulgotała gdy para zawszonych, podpitych typów mieniących się wilkami morskimi, zaczęła ubliżać szlachcicowi. Wyglądał dość młodo, może mogli nazwać go gołąwąsem w pewnych sytuacjach i robili to kompletnie inni ludzie, ale nie ktoś z tak niskiej warstwy społecznej.

Niczym wytatuowany zdołał odwrócić się ku koledze oraz kurwom, za jego brudne włosy złapały silne kleszcze, które w dość zdecydowany sposób odchyliły głowę do tyłu. Kapelusz spadł na ziemię, a chojrak mórz mógł dostrzec wściekłe oblicze Edgara. Nim zdołał powiedzieć cokolwiek, jego głowa zakreśliła idealny łuk, który wpisywał się we wszelkie prawidła oraz tabele norm matematycznych. Artylerzyści z Nuln zapewne cmoknęli by z zachwytu.
Nie mniej, twarz wilka morskiego spotkała się z blatem szynku z ogromną prędkością. Na tyle, iż pierwsze uderzenie rozbiło łuk brwiowy, a drugie połamało, już i tak zdezelowany, nos. Nim ktokolwiek zdążył zareagować, rycerz puścił ścierwo i począł wymierzać sprawiedliwość na swój, rycerski sposób. Butem oraz pancerną rękawicą. Kurwy zostały roztrącone, jedna na tyle niefortunnie, iż poleciała w jeden ze stołów. Rycerz stanął sam na sam z mężczyzną, który wyciągnął nóż. To nie spodobało się szlachetnemu kawalerowi von Dunebergowi, bowiem uraziło jego honor. Ojciec zawsze powtarzał, iż należy zachować zdrowy rozsądek w walce - gdy Ty idziesz na przeciwnika z mieczem, on również powinien go mieć. Ten tutaj, bardzo niskiego stanu, nie znał takich zasad. Stalowa rękawica zacisnęła się na nadgarstku, powodując zwolnienie uścisku. Krzycząc i klnąc na rodzinę Edgara kilka pokoleń wstecz, wilk morski skulił się w sobie i począł przyklękać. Rycerz wykorzystał to i zdzielił go jak zwykł to robić pan wobec opornego kmiotka. Na odlew, pańską ręką, która tuczyć konia winna. Przykładnie, bowiem.. ah, za dużo strzępienia gęby! Łeb wilka odskoczył, kreśląc kolejny łuk z krwi oraz śliny. Jakiś pojedynczy, ostały się ząb wyfrunął z ust mężczyzny. Potem przyszedł kolejny szlag i drugi. Do trzeciego nie doszło, bowiem przed rycerzem pojawili się koledzy pirata. Ci chyba zrozumieli intencje całej akcji: uzbrojeni byli tylko w wkurwienie oraz gołe pięści. Zawrzało, tłum począł falować.



Yrseldain


Liściaste Ostrze nie do końca pochwalał rozbójnicze metody Ragnwalda. Z drugiej strony, osobiście brzydził się wszelkimi istotami łamiącymi prawo naturalne czy też to ustanowione przez człowieka. Prawo elfickie, które obowiązywało w enklawach, było trochę inne, bardziej rozbudowane i wyrafinowane, ale równie surowo egzekwowane. Może nie tak jak tutaj, w Imperium. Fakt funkcjonowania w miarę sprawnego systemu sprawiedliwości w tym jakże dziwnym państwie do prawdy zadziwiał, ale i fascynował elfa. Bądź co bądź, przez lata swojej działalności, stał się jego częścią oraz legendą.

Bez problemu udało mu się wyodrębnić ślady odbiegające od głównego "nurtu". Zwierzoludzie szli raz kupą, raz rozchodzili się, jednak nadal podążali w jednej bandzie. Nie dziwnym było, że niektóre osobniki rozciągały ten swoisty szyk, czy to w poszukiwaniu kolejnej ofiary, czy też z ciekawości. Trop prowadził w głąb lasu, a powolne i metodyczne sprawdzanie go doprowadzi do bandy. Zauważył tylko jedno: Las Cieni zaczął gęstnieć z każdym krokiem. Byli na swoistym przedpolu tej puszczy, toteż roślinność nie była, aż tak rozbudowana, a światło przebijało się przez korony drzew. Wiedział jednak, że idąc dalej będzie musiał uważać, by śladów tych nie zgubić. Ciemność oraz gęstwina nie robiła na nim wrażenia. Nic nie mogło równać się z Athel Loren. Bardziej martwił się o Ragnwalda i konie. Może i rozbójnik żył w lasach, był dobry w zasadzkach oraz szybkich atakach, ale nie był istotą zrodzoną w lesie.


Tymczasem u komisarza Brody..



Chłopak jeszcze bardziej odsunął się w tył, aż uderzył plecami w gruby pień drzewa. Skulił się z lekka, patrząc na osobę groźnego brodacza. Skądś go kojarzył, tylko skąd..
- P-panie.. czego chcesz?! Okolicznym gajowym jestem, z Limshof. To tereny Ostlandu już, ziemię pana Księcia-Elektora!
W głowie Ragnwalda zadźwięczał ostrzegawczy dzwon. Był na prowincji, której władza wyznaczyła sporą sumę za jego głowę. Nie liczyło się to, czy Niedźwiedź z Ferlangen będzie żywy, czy martwy. Von Raukov był zawziętym skukinkotem, zaprawionym w bojach i intrygach.
- Sprawdzam co raz te tereny, bom urodzony tu, to mnie ojczulek prowadzał jak byłem tyci.. to teraz ja służę Jaśnie Oświeconemu.. a że wojna straszliwa, to coraz to się słyszy. Czasami wybieram się, aż do Norlandu..w Schuten, panie, cudna dziewka mieszkała. - zaczął mówić, niemal jak zauroczony. Wlepił wzrok w ziemię, po czym objął kolana rękoma. Wpadł w trans, najwyraźniej spowodowany tym, co zobaczył. - Chadzałem tam, bo śliczna była. Spodobała się mi, ale Schuten.. p-puszczono z dymem. Widziałem to ja. Jak ich mordują, ćwiartują. - zamilkł na chwilę. Spojrzał prosto w oczy rozbójnika. Ragnwald mógł dostrzec w nich autentyczny strach, który walczył z pojawiającą się pustką. Znał to. Trauma zaczyna wypierać ludzkie odruchy, truć duszę.
- Panie.. oni podpalali. Rozumne to ścierwo, pokręcone, obrzydliwe. Całą rodzinę zostawili w domu, łącznie z Nią.. i puścili z dymem. Ludzie próbowali się bronić, może kogoś tam zaciukali ale to prości ludzie! Ja tako samo, ino umiem z kuszy robić. W gniewie zastrzeliłem jednego, czy też dwóch, ale poczęli mnie gnać. Nie wszyscy, ale te, o - wskazał głową na ścierwa - one tak, jakby się odłączyły. Głodne musi były, bo mnie ostawiły gdy dopadły niedaleko. Wyrżnąłem o ledwo wystający z ziemi korzeń, dali mi w łeb lagą i ciągnęli. Do tutaj..


Fredrich

Jego uwagę przyciągały dwa, skrajne, wydarzenia. Przy szynku, przy którym i on stał, odganiając coraz to chętne kurwy, zrobiło się gorąco. Rozmowa opancerzonego jegomościa z dwójką piratów przerodziła się w wylewkę pomyj słownych. Zanosiło się na coś grubszego.
Przy jednym z stołów trwał pojedynek mocarzy. Nabity krasnolud, którego ręce porastały fantazyjne tatuaże, z włosami postawionymi na czub, siłował się na rękę z potężnym kislevczykiem. Pojedynek był wyrównany, ale to khazad go wygrał. Wybuchła radosna wrzawa, tańce oraz śpiewy, a przegrany miast złości, okazał iści kislevską gościnność. Uścisnął krasnoluda, wręczył mu dzban z alkoholem, by ruszyć do innego stołu.


Fredrich: Inteligencja, 07/57



Miał szczęście. W chwili gdy nastąpił wybuch radości, los zgotował mu dogodne pole do obserwacji krasnoluda. Zdołał przyjrzeć mu się na tyle dokładnie, by po wszelkich znakach szczególnych identyfikować go jako Algrima Alrikssona, jednego z członków drużyny. Mógł przypuszczać, iż w karczmie znajdują się pozostali.
W chwili gdy miał podejść do krasnoluda, odpychając kolejną niezbyt piękną oraz domytą kurwę, sytuacja przy szynku przybrała zły obrót. Młody jegomość, który przykuł jego uwagę wybuchnął gniewem po tyradzie obelg, ruszając do ataku. Piraci mieli pecha, bowiem młodzieniec uzbrojony w pancerne rękawice kładł je niczym matka zwykle kładzie swe dziatki spać. W chwilę rozprawił się nie tylko z wilkami morskimi, ale nie szczędził tzw. tuby kurwom, co Fredrich skwitował kiwnięciem głowy. Tłum zafalował i nagle rozstąpił się. Nim się postrzegł, był na samym końcu swoistego koła z pustej przestrzeni, z głupia frant oparty o szynk jednym łokciem. Popijał jak gdyby nigdy nic tą iście pieruńską gorzałkę czy co tam nalał mu gospodarz. W tej przestrzeni stał on, młody mężczyzna o brązowych włosach i gładkim licu, choć teraz nieco zaznaczonym przez zarost. Opancerzony, postawny, był albo dość dobrze wyposażonym najemnikiem, albo kimś wyżej urodzonym. Kolejne spojrzenia oraz proces myślenia pozwolił mu zidentyfikować kolejnego członka Alfy. Przed sobą miał kawalera Edgara von Duneberga, rycerza z zakonu Rycerzy Panter.




Algrim


Banda najemników myślała. Każdy z nich kalkulował możliwości. Zarobek nie należał do największych, ale nastały cienkie czasy, a oni sami... co tu dużo mówić! Nudzili się! Przepijali ostatnie pensy w oczekiwaniu na dzień, który przyniesie upragnione zajęcie każdego żołnierza fortuny.
Nim Kirył zdążył dopytać o szczegóły, na pobliski stół wpadła kurwa, dość silnie trącona przez kogoś przy szynku. Rozwalając stół oraz napoje, przyciągnęła uwagę wszystkich. Również Algrima.
Baryła, jak nazwał się, mógł dostrzec, jak rycerzyk razami kułaka obitego w pancerną rękawice masakruje znajdujących się przy szynku. Poznał go, toteż uważał, iż rycerz musiał mieć iście ważny powód, by dokonać czegoś takiego.
Sytuacja zrobiła się ciekawa, gdy za pobitymi ujęła się reszta kolegów.
 
Gveir jest offline  
Stary 26-02-2017, 17:47   #269
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
- Zastanówcie się o co chcielibyście mnie jeszcze zapytać... Widzę, że Blacha zabrał się do zabawy beze mnie. Zaraz wracam.

Algrim przyłożył pięść do piersi, schylił nieznanie głowę w uprzejmym geście po czym ruszył w tłum karczemnych gości, aby natrzeć na bandę niedomytych ludzi morza, którzy nastawali na godność Blachy. Była to wielka niestosowność wobec zakonspirowanego Rycerza Pantery.... dlatego chociażby, że byli to napastnicy chamskiego stanu. Dlatego Algrim postanowił ratować towarzysza z tego jawnego nietaktu i samemu POWYCIERAĆ NIMI PODŁOGĘ WCISKAJĄC ICH CZEREPY BUTEM W POSADZKĘ!
Krasnolud klepnął jednego z piratów.
- Ejże! - zawołał gromko i pierdolnął pięścią w nerki nie czekając aż ten się obróci.
 
Stalowy jest offline  
Stary 27-02-2017, 13:41   #270
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Edgar dawno nie był w takim stanie. Czerwień przed oczyma mu sie prawie pojawiła. Zawsze spokojny i mało impulsywny teraz już działał jak Algrim. Niszcząc i kalecząc.

W końcu młody rycerz uspokoił się widząc krew i zęby walające się po podłodze czy kontuarze. Podniósł głowę i zobaczył zbierających się koleżków wilków morskich, którzy teraz dusili się cieknącą juchą z nosa.
- Wiedzcie, że za to co zamierzacie na stryczku łatwo zawisnąć.- Warknął do otaczających go zakapiorów. Nie miał nastroju na jakiekolwiek rozmowy. Tu na północy jak nie siłą to nie da się nic załatwić. Pieprzone barbarzyńskie tereny.

Von Duneberg poprawił tylko rękawicę i czekał aż któryś pierwszy do niego doskoczy kiedy to zobaczył Algrima na tyłach bandziorów.
 
Hakon jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:57.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172