|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
16-11-2016, 10:31 | #81 |
Reputacja: 1 |
|
16-11-2016, 13:18 | #82 |
Reputacja: 1 | Adelmus pokiwał głową na słowa Wasyla, wojak miał rację. Zajęło by to sporo czasu, tym bardziej że i tak nie mieli czym rozkopać grobu - a gołymi rękoma nikt na pewno nie zamierzał kopać. -Zostawmy grób w spokoju, zniszczmy plugawy znak i to na razie powinno starczyć. Nie ma też co przemęczać ludzi przed walką, zresztą rozkopywanie grobu narobi tyle hałasu że każdy będzie wiedział gdzie nas szukać.
__________________ ''Zima to nieprzyjemny czas dla jeży, dlatego idziemy spać'' Ostatnio edytowane przez Orthan : 20-11-2016 o 11:48. |
16-11-2016, 20:15 | #83 |
Reputacja: 1 | Roger spojrzał na kapłana - Zgadzam się z Ojcem Adelmusem nie ma co grobu tykać jeszcze jakaś klątwa na nas spadnie i co będzie? - spojrzał na Fredericka - nie ma co lepiej siły oszczędzać co by na walkę być gotowym nie chcesz pomścić zmarłych? |
16-11-2016, 20:32 | #84 |
Reputacja: 1 | - Oczywiście, że chcę pomścić zmarłych! - powiedział dumnie Colonsky po czym równie pewnie dodał - Czuję jednak w kościach, że coś tu jest kurewsko nie tak. Może to nie zwierzoludzie, może mutanci, a może po prostu ci bandyci co ich mieliśmy szukać? W tym grobie jest odpowiedź, a jako, że był robiony na szybko to pewnie zbyt głęboki to nie jest. Dobrze też, że zwróciliście uwagę na to, że nie mamy narzędzi odpowiednich do kopania. Skoro my nie mamy łopat to od kiedy, kurwa, zwierzoludzie, czy tam mutanci noszą ze sobą taki sprzęt? To wszystko tak bardzo nie trzeba się kupy, że trzeba sprawdzić co tutaj zostało zakopane. A teraz bierzcie kamienie i kopcie. - ostatnimi zdaniami zwrócił się ogólnie do wszystkich, ale pewnie tylko milicjanci posłuchają - Bez sprawdzenia tej bardzo istotnej informacji możemy wpierdolić się po same uszy w gówno. |
17-11-2016, 23:36 | #85 |
Dział Fantasy Reputacja: 1 | Las nad Barwią, 4.09.2512 roku Adelmus z fizyczną pomocą Wasyla zniszczyli kamień - kapłan modlitwą przeklinał jego twórców i odganiał skumulowane w nim zło, a wojownik obuchem topora rozłupał go na cztery nierówne kawałki. Następnie razem z Rogerem spojrzeli do dołka wykopanego przez milicjantów. Ktokolwiek był autorem świeżego grobu, efekt argumentacji Fredericka był taki, że po wybraniu raptem łokcia ziemi obecni ujrzeli odcięty krowi łeb. Już to znalezisko było dziwne, ale gdy okazało się, że głowa była umieszczona pod pachą ludzkiego ciała kopiący wzdrygnęli się i odruchowo odstąpili od dalszej pracy. Zwłoki były umorusane w ziemi i lekko posiniałe, a co najgorsze - sądząc po owłosieniu - głowa stanowiła integralną część reszty, kiedy jeszcze chodziła po świecie. Roger natychmiast poznał potwora, który kilkanaście godzin wcześniej napadł obozowisko drwali by paść pod ciosem dwuręcznego topora. Trzej milicjanci, czyli Rudy Arni, Felek Mularz i Chudy Pioter, dokonawszy ekshumacji odsunęli się daleko od wykopu, odmawiając zasypania go czy w ogóle dotykania denata. Wyglądali na wystraszonych wymianą zdań między Colonskim a kapłanem. Jeden z nich rzucił nawet: - Obyśmy tym zguby na siebie nie sprowadzili - i prewencyjnie splunął przez lewe ramię a w kierunku grobu wycelował dłoń złożoną w rogi. Ostatnio edytowane przez Avitto : 20-11-2016 o 15:13. |
18-11-2016, 07:46 | #86 |
Reputacja: 1 |
|
18-11-2016, 18:15 | #87 |
Reputacja: 1 | Adelmus pochyli się nad ciałem odkopanym ciałem mutanta, postanowił dokładnie zbadać plugawe truchło. Jego zainteresowanie wzbudziło to że zwierzoczłek nie miał przy sobie broni, to mogło świadczyć o tym że banda nie była za dobrze uzbrojona - ktoś musiał zabrać broń bykogłowego. Widząc niepokój Milicjantów Adolmus powiedział spokojnie. -Magi plugawej nie wyczuwam, a truchło jet truchłem już nam nie może zaszkodzić. Zresztą dobrzy Bogowie czuwają i krzywdy nam dać nie zrobią. Potem zwrócił się do Wasyla. -Banda musi mało zbrojna być, mało kto okrada trupy z ich broni. Ale i tak musimy uważać, nawet i bez broni mogą być groźni. Widząc że Wasyl i pozostali ruszają do jaskini, Adolmus mruknął do siebie. -Przydał by się jakieś pochodnie i miecz, niech Morr czuwa nad nami.
__________________ ''Zima to nieprzyjemny czas dla jeży, dlatego idziemy spać'' Ostatnio edytowane przez Orthan : 20-11-2016 o 11:49. |
18-11-2016, 23:18 | #88 |
Reputacja: 1 | - oni nie korzystają z broni rozrywają swoje ofiary gołymi rękoma albo posługują się tym co zabiorą swoim ofiarom - powiedział spoglądając na towarzyszy - bykoczłek nie miał broni, nie mieli co mu zabierać... - dodał podchodząc do wejścia jaskini rozglądając się ostrożnie. Zacisnął dłoń na rodowym mieczu, po chwili ruszył za pozostałymi. |
19-11-2016, 22:02 | #89 |
Reputacja: 1 | Colonsky odrąbał łeb mutanta zamierzając zabrać go ze sobą. - Skoro skurwiele tak dbają o swoich zmarłych to ta głowa może się przydać. - wyjaśnił Frederick. Rudy Arni wyraził ostry sprzeciw. Ogólnie Rudy Arni to była dość dziwna osoba. Nie bardzo było wiadomo jak było go stać na chlanie niemal codziennie do późnego wieczoru. Niektórzy podejrzewali, że posiadał jakiś ukryty skarb, inni, że ukrytą profesję, a jeszcze co niektórzy zwracali uwagę, że często brał na kredyt, ale wolno mu było tylko na siebie. Zagadka ta była nierozwiązywalna, a oficjalnie to był jedynie parobek, który ostro pracował przy żniwach i mniej ostro w pozostałe części roku. Przyznać mu było, że miał muskuły, a i głupi nie był, ale za to było w nim coś... upośledzonego. Trochę jak dziecko, które rozumie z pewnym opóźnieniem. Jego zręczność fizyczna i umysłowa pozostawiała sporo do życzenia. - Kurwa. To może być zły omen. - powiedział Felek Mularz o głowie, którą Colonsky zamierzał targać ze sobą. - Do tego pewnie ich to wkurwi. - Albo przestraszy. - dodał Colonsky ignorując kolejny sprzeciw swoich "podwładnych". Felek Mularz prawdopodobnie ucieknie przy pierwszej możliwej okazji, choć często w karczmie chwalił się jaki to z niego kozak nie jest (to znaczy, dosłownie był kozakiem, ale już swoje lata miał i pewnie mu już nie stawał). W każdym razie podobno w swoich latach młodości jako jedyny z niewielkiego oddziału zdołał pokonać iluzję stworzoną przez iluzjonistę i poderżnąć mu gardło. Nikt w to nie wierzy, ale to jego ulubiona historyjka. Inną jest, że czytał książkę o magii iluzyjnej i w teorii sporo o niej wie, choć nigdy nie udało mu się rzucić żadnego czaru - wciąż obiecywał, że jak zbierze odpowiednią kwotę to uda się do miasta i pójdzie na ucznia czarownika, ale jak do tej pory wszystkie pieniądze przepijał i guzik z tego było. Zawodów imał się różnych, ale najlepiej mu szło w szczurołapstwie. Miał zresztą psa, który wabił się Szarik, ale nie zabrał go na tą wyprawę, a zostawił z żoną i dziećmi w swej chatce. Trzecią osobą był Chudy Pioter. Ten nie narzekał. Właściwie to nigdy nie narzekał. Czasem odmawiał, ale nie dyskutował. Po prostu mówił nie albo cichaczem rozpływał się. W przeciwieństwie do dwojki pozostałych (no, trójki jeśli liczyć Colonskyego) Chudy Pioter nie był bywalcem karczmy. Nie miał nawet dwudziestu lat, a już całkiem nieźle władał mieczem - podobno od małego ojciec (dość słynny weteran) szkolił go na tarczownika. Wojowniczej karierze niesłużyła natomiast naturalna postura Piotera, który był po prostu chudy. Chudy i to bardzo. Chudy w sensie niczym szkielet. Prawdopodobnie jako nieumarły to by był bardzo dobrym tarczownikiem, ale na żywo no to... działają prawa naturalne i jakby jakiś mocarny wróg uderzył w jego tarczę to nie dość, że Pioter przewróciłby się to jeszcze przekoziołkował i nakrył nogami. Znając swoje limity Chudy Pioter coś tam zaczął zadawać się z pewnym wieszczkiem, który nauczył go tego i owego, ale jednocześnie chłopak nie chce sprawić zawodu swojemu ojcu i tak jest rozdarty między dwa światy. Chudy ma pięć sióstr, a jedną z nich kiedyś Colonsky zerżnął. Sporo osób ją rżnęło zresztą. Colonsky stwierdził, że bez źródła światła nie ma się co pchać w ciemność, ale skoro wszyscy idą to i on pójdzie zaraz za Rogerem rozkazując milicjantom iść za sobą i w przypadku chęci ucieczki dania znać na ten temat. - Bo ja zrozumiem jak będzie trzeba się wycofać, ale ostro wkurwię się jak część się wycofa bez informowania reszty. - to powiedział w sumie do wszystkich, którzy z nim byli. Spodziewał się, że jak coś to na placu boju pozostanie choć jeden milicjant... ciężko tylko było powiedziec który. Nie spodziewał się, że zostanie Adelmus, ale o Wasylu i Rogerze jak na razie nie miał złego zdania. Ostatecznie Frederick rzucił łeb na resztę ciała przebąkując pod nosem, że ciężkie, nieporęczne i śmierdzi. Ostatnio edytowane przez Anonim : 20-11-2016 o 17:21. |
20-11-2016, 15:19 | #90 |
Dział Fantasy Reputacja: 1 | Las nad Barwią, 4.09.2512 roku Oględziny zwierzoczłeka może nie były działaniem nowatorskim ale dały Adelmusowi chwilę czasu na zastanowienie. W myślach wyliczał w kółko: głowa zwierzęca, reszta ludzka, znak poszarpanej chaosfery. Głowa zwierzęca... Olśnienie! Przecież tak samo wyglądali wszyscy pozostali, wymienieni przez drwala napastnicy. Dlatego lata spędzone na iluminowaniu ksiąg były tak ważne, dlatego ojciec Klemens tak bardzo naciskał, by kolejne dni spędzał w pracowni nad pigmentami. Nawet jeśli nie przeczytał wszystkich tomów zgromadzonych w klasztorze, to na pewno co najmniej raz miał każdy z nich przed oczyma. Na tej podstawie skojarzył kult Pana Bez Głowy, jedno z wyobrażeń Malala. Pamiętał jakie wrażenie wywarło na nim, gdy przeczytał, że na grono jego wyznawców składają się jedynie ci z ludzkimi ciałami a głowami bestii - pozostali byli mordowani w ofierze Panu Bez Głowy. Wasyl odważnie wkroczył w ciemność. Za nim podążył Roger i na tym kończyły się zmiany w układzie pochodu. Dwa kroki po wejściu do jamy tunel ostro skręcał w lewo, a był tak wąski, że mężczyźni szurali barkami o ściany. Można by z ledwością przecisnąć się, by wyprzedzić towarzysza, gdyby stanąć twarzami do siebie i bokiem do kierunku ruchu. Uszli nim mając jeden drugiego na plecach, opierając się o plecy idących przed sobą i nie widząc zupełnie nic kilka metrów. Jedynie Drozdow widział, że zmierzają do zakrętu w prawo, ale czy za nim będzie jeszcze cokolwiek widać? Niespodziewany wrzask wydobył się z gardzieli Rudego Arniego, zabezpieczającego tyły. W korytarzu znajdowali się już wszyscy poza nim i tylko Felek Mularz, obróciwszy głowę w lewo widział, co się stało. Teraz mówił do reszty wyraźnie przerażony. - Potwór, potwór go dopadł! Pająk z ludzkim ciałem! Ruszajcie się tam z przodu! |