|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
28-08-2016, 21:40 | #51 |
Reputacja: 1 | Odpis 6 Wiadomość ogólna: Między robić krótki odpis dziś, a dłuższy odpis jutro wybrałem pierwszą opcję. Tankred: Zanim Frelio odpowiedział to obraz zaczął rozmywać się. Jak już niemal wszystko owiło się mgłą to usłyszałeś jeszcze głos swojego znajomego: - Nikogo tam nie ma. - po czym twoich uszu dobiegł dźwięk zbijanego szkła. Otworzyłeś oczy, a jedyne co zobaczyłeś to swoje oczy. Odbicie swoich oczu. Leżysz na mokrej ławce, deszcz wciąż pada. To ta ławka przy stoliku na patio. Przed twoimi oczami w drewno wbity jest kawałek lustra. To z Freliem to był najwyraźniej sen. Pamiętasz, że byłeś w kuchni, a potem zemdlałeś. Najwyraźniej ktoś cię wyciągnął z niej. [cd niżej] Edgar: Ostrzegłeś Kirstin, a potem wydostałeś się na patio. Zobaczyłeś, że nie pada już. Właściwie to jest sucho jakby w ogóle nie padało, a na niebie nie widać żadnych chmur. Jest nawet widno - gdzieś za ogrodem, za drzewami lasu spoza posesji zachodzi Słońce. Nawet ładnie to wygląda, taka pomarańczowa łuna. Nic nadzwyczajnego. Ale gdzie są chmury i gdzie jest wilgoć po deszczu, który przecież jeszcze tu był chwilę temu? Co do temperatury na dworzu jest znacząco chłodniej - tak jak na korytarzu. [cd niżej] Svein, Tankred, Awerroes, Dmytko: Pada może trochę mniej niż wcześniej, ale nadal pada. Niebo jest zachmurzone. Jest chłodno, ale tak jak wcześniej i nic się w tym względzie nie zmieniło. Patio jest mokre, no bo pada - wszystko normalne w tym względzie. To na wypadek, gdyby ktoś twierdził inaczej. [cd niżej] Edgar, Svein, Tankred, Awerroes, Dmytko (i Franz): Tankred ocknął się. Svein w sumie tak bardzo nie oberwał od lustra, które spadło wcześniej na niego. Wokół stołek i ławek leżało mnóstwo elementów zbitego lustra. Awerroes odpowiedział Franzowi: - Równie wesoło, jak u was. Mamy jednego nieprzytomnego, jednego z obitą mordą i doświadczenie z trupem, ale nie tym, z którym byśmy chcieli. Potrzeba wam naszej cennej asystencji przy wydostaniu się? - ale nie doczekał się odpowiedzi, bo coś odciągnęło uwagę Franza i ten oddalił się od okna. Svein zwrócił uwagę, że rozpalony kominek, o którym marzy znajduje się przecież w pokoju zajmowanym przez Franza... wystarczyło się tam wspiąć... Przy okazji Edgar i Tankred dowiedzieli się, że osobą zajmującą pokój z rozpalonym kominkiem jest między innymi Franz - Porywacz Zwłok jak oni. Czyli konkurencja rzeczywiście istniała, ale nie przestraszyła się kamienia Sveina tylko jest zagubiona. Może lepiej Franzowi nie pomagać? Jeszcze będzie chciał swoją działkę... poza tym wspominał o Ponurym Elmo, a to przecież jest zleceniodawca, więc tychże zleceniodawców było więcej w tym konkretnym przypadku. I skoro Zakapturzony wysłał was tak szybko, że nawet nie był pewien, że Wielki Alchemik jest już martwy to skąd Ponury Elmo wiedział o tym wcześniej? Coś tu było bardzo podejrzane. Franz, Otto, Heinrich: Heinrich otworzył drugą szafę. Nie to, że ktoś mu pomógł, bo jakby pomógł to pewnie wszystkie szafy stałyby już otworem. W drugiej szafie zamknięty był świeży trup nagiej kobiety. Ładna była. Takie długie brązowe włosy - długie w sensie do pasa! Sądząc po wyrazie twarzy została uduszona - teraz zresztą zwłoki są powieszone za szyje, ale nogi opierają się o podłogę szafy. Obok zwłok wisi suknia ślubna z welonem. Na jednym z palcy lewej nogi jest złoty pierścień z napisem "Dla Luizy." - da się go nosić na małym palcu dłoni. Dostępne narzędzia do kominka nie pozwalają otworzyć drzwi - zbyt grube, a łoma nie da się wcisnąć pomiędzy drzwi, a futrynę. Odnośnie natomiast zajęć Franza i Otta to oprócz odpowiedzi jaką Franz otrzymał to czas marnowali na wyciąganie zwłok spod łóżka. Wbrew wcześniejszym tekstom Otta to tam były zwłoki, a nie żaden żywy humanoid. Czarny to był - bo ktoś go usmażył, powyrywał wszystkie oczy i coś niepokojącego zrobił z oczami, że były całkiem czarne. Otto drapał się po głowie, że przecież to coś uśmiechało się do niego, ale nie: to po prostu trup. Pomimo spalenia to należało przypuszczać, że wyciągnie się za niego standardową stawkę. Po wyciągnięciu trupa okazało się, że pod łóżkiem są wydrapane jakieś symbole i napisy, ale trzeba by było przesunąć łóżko, żeby cokolwiek odczytać (do tego trzeba was wszystkich trzech, a i tak to nie było pewne: najlepiej jakby były cztery osoby). Edyta: Starając się nie odwracać do tego czegoś co tam było za tobą... i tych zwłok, które przykrywały jakiś emanująco na czerwono obiekty (Edgar mówił, żeby nie patrzeć na światło) chwyciłaś nóż, którym wcześniej cięto warzywa. Wybiegłaś na korytarz [opis korytarza w poprzednim odpisie dla Edgara i Kirstin]. Nie ma tam ani Edgara, ani Kirstin, a drzwi na zewnątrz są zamknięte (wciąż tkwi w nich klucz). Jesteś sama. - Jesteś sama. - powiedział głos dochodzący od strony schodów. To głos mężczyzny. Kirstin: Weszłaś do pomieszczenia vis a vis kuchni. To jadalnia z zakratowanymi oknami. Na dużym stole jest osiem nakryć ze srebrną zastawą. Postanowiłaś zrabować je i nawet nie zauważyłaś, że drzwi za tobą zamknęły się. Wlaściwie to nie było kompletnie żadnego dźwięku. Drzwi są całkowicie zamknięte - na klucz. Wyjrzałaś przez zakratowane okno na patio, ale nie widzisz tam nikogo. Nie pada też już deszcz. Nie ma chmur na niebie. Widzisz, że Słonce zachodzi - po pomarańczowej łunie jakby las płonął. Jak tak patrzyłaś na okno to nagle usłyszałaś głos mężczyzny: - Jesteś sama. - odwróciłaś się, a tam siedział lokaj - taki drogi służący dla naprawdę bogatych. Dystyngowany, starszy pan. - Czego tutaj szukasz? - zapytał nalewając sobie do złotego kielicha wino z butelki. - Jesteś niegrzeczną dziewczynką, prawda? |
28-08-2016, 22:26 | #52 |
Reputacja: 1 | - Pieprzyć go... Nie zawracaj sobie głowy magiku. - powiedział ociężale Tankred leżąc ciągle na mokrej ławce. - Jesteśmy na lepszej pozycji. Oni grzeją się w tym pieprzonym budynku, a my mokniemy na względnie bezpiecznym patio. Nie licząc latających luster... - Leniwie podniósł się, usiadł i spuścił głowę. Starał się przypomnieć sobie wszystkie szczegóły tego dziwnego snu. - Ech... Niechaj ich Sigmar ma w opiece, jeżeli to wszystko tak tutaj wygląda. - nakreślił szybki znak Młotodzierżcy na piersi i wstał na równe nogi. - Temu kto mnie tutaj całego przywlókł jestem cholernie wdzięczny, długów sobie u niego narobiłem. - Sprawdził czy jest nadziak, czy jego lampa działa i czy w plecaku wszystko na swoim miejscu. Splunął pod nogi i stanął przy swoich towarzyszach. Brakowało dziewczyn. |
28-08-2016, 22:41 | #53 |
Reputacja: 1 | Będąc pewnym, że Kirstin podąża za nim, Edgar, upewniwszy się wcześniej, że przy drzwiach nie ma żadnej pułapki, wyszedł na dwór. Drzwi były otwarte, co biorąc pod uwagę porę dnia w sumie było dziwne. Mieszkasz na takim zadupiu, pełno nieprzyjemnych chujów w okolicy, żywych trupów, wąsatych typków zbierających grzyby, no i nawet jakiś pojebów kradnących zwłoki, ale drzwi trzymasz otwarte? Grosch nie oczekiwał, że alchemik będzie normalnym człowiekiem, a wszystko co się tutaj działo sugerowało, że był jakimś popierdolonym magikiem, ale to wyglądało, jakby na nich czekał. To mu się nie podobało. Zdziwiła go też inna rzecz. Z przekory zaciągnął na łeb kaptur, żeby ochronić kudły przed deszczem, ale tutaj niespodzianka, przestało padać. To było jeszcze w granicach normalności, ale kurwa, wyschło tak wszystko od razu? Za zimno było, żeby coś takiego się stało. Oblizał wargi i zdjął kaptur z łba. Rozejrzał się dookoła. Słońce zachodziło na horyzoncie, wcześniej nie widział, no bo w końcu jak miał to zrobić, zachmurzenie było srogie, a w połączeniu z deszczem robiły niemałą szarugę. No i pizgało zupełnie jak na korytarzu. Przeszły go ciarki, bynajmniej nie z powodu niższej temperatury. - Edyta szła za nami, tak mi się wydawało. - W sumie to chyba nie szła, ale postanowił rżnąć głupa. - A Kirstin jest... Kirstin? - obrócił się do tyłu, ale nigdzie jej nie było. - Mówiłem jej, że najpierw idziemy po resztę, cholera. Musi wciąż oglądać korytarz, albo jakiś pokój. Słuchaj, widziałem obraz, jest chyba na nim nasz twardziel. W korytarzu, przy drzwiach wychodzących kuchni... - zamilknął. - Czemu tutaj nagle zmieniła się pogoda. Nie dość, że pizga bardziej, to jeszcze wszystko wyschło i chmury gdzieś wywiało. |
28-08-2016, 22:59 | #54 |
Reputacja: 1 | - Nie jestem żadnym magikiem, gwoli ścisłości – nie wytrzymał Awerroes. – Jestem magiem, czarodziejem, mistrzem, pogromcą słodziutkich puchatych królików, jak wolisz. Ale nie cholernym magikiem dającym prymitywne występy w cyrku równie prymitywnemu audytorium. Nie mógł tego nie powiedzieć. Słowo „magik” wyraźnie kolidowało z jego bogatym doświadczeniem i pełnią mocy. - Czy wiesz, że gdybym chciał, mógłbym jednym ruchem pozbawić cię wszystkich wesz ze łba? Albo zneutralizować skutki przepicia? To ci się wydaje karczemną sztuczką? Awerroes był „dość” wrażliwy na punkcie swojej mocy. Pewnie z tego względu, że niewiele już mu jej pozostało. - Ale mniejsza. Daleko ten obraz, Edgarze? Bezpiecznie tam? Pewność masz, że to nasz sztywniak? Wszak może to być jego dziadunio, tatko czy inny połączony więzami krwi. Jeśli tak, to prowadź, warto byśmy wszyscy wiedzieli, jak domyślnie wyglądał petent. A co do porzuconych panien, to czy znajdzie się jakiś cny rycerz, gotów bronić ich cnót i bezpieczeństwa? – uśmiechnął się krzywo. Kochał romance o śmiałych rycerzach, czystych pannach i niebezpiecznych przygodach. Zawsze zaśmiewał się przy nich do łez. |
28-08-2016, 23:12 | #55 |
Reputacja: 1 | - Jest w korytarzu, za drzwiami do kuchni, ale jeśli chcemy tam iść, to chodźmy przez wejście, którym opuściłem dom - odpowiedział, nie chcąc po raz kolejny trafić do jednego pomieszczenia z tym cholernym czerwonym poblaskiem. Zastanowił się, usłyszawszy sugestię, że mógł być to dziad alchemika, albo inny krewny. - Mógł to też być obwoźny handlarz, na tym obrazie, ale to zawsze jakaś wskazówka, jeśli jesteśmy dociekliwi. - On nie był, ale cóż, może ktoś się znajdzie. - Chodźmy, wszyscy tym razem, do środka, zobaczmy co robi Kirstin. No i przy okazji, raz jeszcze pytam, co się kurwa dzieje z tą pogodą? |
28-08-2016, 23:18 | #56 |
Reputacja: 1 | Wbiegając na korytarz Edyta spojrzała na zbroję z halabardami po czym schowała nóż za pas i chwyciła jedną z nich, nie przejmując się za grosz tym czy stojak przewróci się na podłogę czy nie. - Ale fajne! - uśmiechnęła się dziko dźgając zbroję na przeciwko i obserwując jak stojaki się przewracają. Kobieta już sięgała po klucz gdy usłyszała głos. ze strachu aż wrzasnęła. - Sama? my nigdy nie jesteśmy same, o nie, nienienie, nie same nie, nigdy nie jesteśmy same nie.
__________________ Our obstacles are severe, but they are known to us. |
29-08-2016, 00:18 | #57 |
Reputacja: 1 | -Ja pierdole Franz, przysięgam Ci że to się do mnie uśmiechało - powiedział wyraźnie zmieszany Otto, nie do końca dając wiarę własnym słowom, bo przecież stał teraz obok tego ciała i widział, że z pewnością nie ma w nich życia. Upewnił się jeszcze czy to rzeczywiście trup, po czym wyraźnie przerażony spojrzał na Franza - Kurwa przepraszam. Czuł jak robi mu się coraz goręcej i zaczyna się pocić. Niby siedział w branży już trochę czasu, ale pierwszy raz zdarzyło mu się uznać martwą osobę za żywą, a na to wskazywało wyciągnięte ciało. Wziął głęboki oddech próbując się uspokoić, a myśl o pieniądzach za to zlecenie znacznie mu w tym pomogła. - W sumie to możemy zabrać to ciało ze sobą, zawsze to jakiś zysk. - rzucił i spojrzał do szafy, którą przed chwilą otworzył Heinrich. Kolejne ciało trochę go zdziwiło, zważywszy że obok była suknia ślubna, ale nie mogło równać się to z żywym humanoidem, który okazał się martwymi zwłokami, więc i zaskoczenie było małe. -Jeśli chcecie to tego trupa też można zabrać. -rzucił Otto, a następnie odwrócił wzrok do Franza. - Co do tych napisów pod łóżkiem to twoja decyzja. Bo widzisz te napisy, no nie? |
29-08-2016, 00:42 | #58 |
Reputacja: 1 | - Mówiąc "magik" bynajmniej nie mam na myśli trubadura, czy wiejskiego głupka. - odparł z powagą Tankred. - Na magii się nie znam, ale płacąc złotem zyskiwałem ją w postaci najemnej, a ta pomagała mi w sytuacjach, kiedy łom i nadziak nie miały swojej roli. Dlatego szanuję i podziwiam tych, którzy wiedzą więcej w tej kwestii niż ja. |
29-08-2016, 00:47 | #59 |
Dział Fantasy Reputacja: 1 | Mając w głowie mętlik szczurołap zatrzymał się i zastanowił dwa razy, zanim podjął wspinaczkę na piętro. Nie potrafił wchodzić po pionowej elewacji. Schodami, oczywiście mógłby iść, ale przypomniał sobie jeszcze coś z traumy, którą niedawno przeżył. Więc błysnął, jako myśl. - Chłopy, pozwólcie... Awerroes, chodźże. Dmytko, Edgar stańcie we drzwiach. Jauch, jak już tam stoisz to się bacznie rozglądaj. Dobra. Idziem coś sprawdzić, panie mistrzu. Dalej, Grosch, skryj się, całyś mokry od tego deszczu. A. Weźcie ode mnie tę broń. - dodał podając toporek kusznikowi. Svein ciągnąc kompana za sobą wkroczył do kuchni, świadomie unikając spoglądania na ukryte za drzwiami ciała. Dobrze utwkił mu w pamięci ten obraz, jakby drzewo wchłaniające stojące na jego drodze ku słońcu żelazne ogrodzenie. Zzieleniał, ale nie wymiotował. Skierował kroki ku czerwonej poświacie. Kolejne zwłoki go nie zdziwiły. Zatrzymał nad nimi latarnię i spróbował skojarzyć twarz i fizjonomię. Jeśli Ponury Elmo przybył tu z Franzem i resztą to jest ryzyko, że nie miał tyle szczęścia, co znajomi na piętrze w świeżutkich koszulach. - Trup niech leży. To trup, kolejny. Ech. Kurwa. Ja nie wiem, co to za światło, ale mnie przeraża. Nie płakałbym, gdyby się ta kuchnia na raz zawaliła. A w którą stronę poszły dziewczyny? |
29-08-2016, 02:42 | #60 |
Reputacja: 1 | Svein coś ty taki mundry się kurwa zrobił nagle? Czyżby walnięcie przez łeb leczyło głupotę? Zaśmiał się półszeptem kozak po czym syknął: Kirstin, cholera. Kiwnął w stronę Edgara i ruszył do środka Zobaczmy lepiej gdzie polazła, nie chcę pakować jej do wora dla Zakapturzonego
__________________ Pływał raz po morzu kucharz w rękach praktyk był onana a załoga się dziwiła skąd w kawie śmietana |