|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
17-02-2017, 10:46 | #121 |
Reputacja: 1 |
|
17-02-2017, 21:50 | #122 |
Reputacja: 1 | Pod palisadę faktorii dotarli idąc wzdłuż brzegu, bo tylko wąski skrawek lądu pozwalał na w miarę swobodne poruszanie się. Głębiej rozciągał się las, pełen kolczastych krzaków, jam i wykrotów. Szybko zostali zauważeni i nim zdołali wejść przez bramę, nad którą wznosiła się strażnicza wieża, czekał na nich komitet powitalny, składający się z czterech ubranych w skórzane pancerze drabów z żelaznymi maczugami. - A cóż to się tak lasem przekradata, jak mutanciny jakoweś? - zakrzyknął z stirlandzkim akcentem ten najbardziej zarośnięty. Wysłuchał odpowiedzi, mrucząc coś do siebie i najwyraźniej nie dowierzając. Podrapał się po twardej szczecinie na twarzy i wysłał jednego z podwładnych aby ten zawiadomił faktora. Strażnik wrócił po chwili zdyszany i oznajmił, że przybysze pod strażą mają być zaprowadzeni do jego biura. Co strażnicy uczynili... Wewnątrz palisady, niemal cały teren faktorii wyłożony był tonącymi w błocie pniami drzew, tworzącymi plac i zbiegające się ku niemu ulice. Domy i dwa wielkie magazyny wzniesiono z tego samego budulca. Łowcom idącym za strażnikami przyglądało się bacznie tuzin par oczu. Byli obserwowani przez odzianych w futra traperów i półnagich robotników, zajętych przerzucaniem towarów. Pomiędzy domami biegały ogromne brytany, które na widok Rudego zaczęły zachowywać się niezbyt przyjaźnie, podkulać ogony, warczeć i szczerzyć kły. Na szczęście dotarli do biur faktora, zlokalizowanych w samym centrum osady. Zarządcą okazał się być krasnolud w średnim wieku, brzuchaty i zadbany. Odziany był w brunatne, doskonale skrojone ubranie, pasujące zarówno do pracy wewnątrz, jak i na wyprawę do dziczy. Do szerokiego pasa przytroczony miał kord, ale większe ilości jego osobistej broni i opancerzenia spoczywały w głębi kantoru, na wieku pokaźnej, malowanej skrzyni. [media]http://vignette2.wikia.nocookie.net/dragonage/images/b/b4/Silk_Merchant.png[/media] - Nie godzi się nie przyjąć wędrowców, ale podejrzanie mi wyglądacie - przeszedł od razu do rzeczy. Dopiero, gdy oznajmił swoje wątpliwości, przedstawił się. - Jestem Hargard Kvelfsonn, zarządca Furgenstahl. I jako sprawujący władzę na terenie faktorii oczekuję wyjaśnień! |
18-02-2017, 10:21 | #123 |
Reputacja: 1 |
|
18-02-2017, 11:33 | #124 |
Reputacja: 1 | -Ja jestem skrybą, bogowie nie dali mi dość siły na ciężkie prace, ale jako sługa też się nadam, jak trzeba. Do kompanii robotniczej dla bezpieczeństwa się przyłączyłem. Po wsiach i osadach teksty pobożne na korze, glinie, a jak jest, to i papierze kreślę, coby nimi miejsca święte i białe izby w domach przyozdabiać, listy czytam i piszę, jak kto rodzinę ma daleko, pisma rządowe objaśniam, jak władza na placu wspólnym czy rynku przybije - na dowód Marius wzniósł ręce jeszcze wczoraj inkaustem z rachunków poplamione. Pierścień z gmerkiem rodu przytomnie schował do mieszka. |
20-02-2017, 00:13 | #125 |
Reputacja: 1 | Berthold został w lesie, kiedy jego kompani przebrani wkroczyli do faktorii. Kazał Rudemu udać się z Maximilianem, nie chcąc by ten spłoszył zwierzęta, z którymi miał nadzieję nawiązać kontakt. Pies zaskomlał i niechętnie spełnił jego polecenie. |
20-02-2017, 05:43 | #126 |
Reputacja: 1 |
__________________ Nowa sesja dark sci-fi w planach zapraszam do sondy |
20-02-2017, 20:58 | #127 |
Reputacja: 1 | - Jam Jean Pierre Dubois de Grasson, rycerz bretoński, szlachcic i herbowy - wyrwał się Jean, w typowy dla siebie prostolinijny sposób. Rudy szczeknął na potwierdzenie słów rycerza. Zarządca otarł czoło, poszarpał się za brodę, popatrzył to na jednego, to na drugiego i usiadł. Westchnął ciężko. - Niezbyt mnie to wszystko co mówicie przekonuje, ale skoro herbowy powołuje się na swoje nazwisko, mimo że cudzoziemskie, to nic z tym nie mogę zrobić, jak tylko uznać wasze zamiary za uczciwe - oznajmił Hargard grzebiąc w szufladzie. Wyciągnął z niej księgę, pióro i buteleczkę z inkaustem. Zamoczył pióro w ciemnej cieczy i wyczekująco spojrzał na stojących przed nim ludzi. - Wasze nazwiska jeśli łaska, takie przepisy... Tymczasem w lesie Berthold zaczerpnął mocy, wybierając sobie cel w postaci rudoszarej wiewiórki, która połakomiła się na chleb. Gdy zwierzę zostało potraktowane magicznym impulsem, zakręciło się jak fryga, podskoczyło dwa razy i machnęło ogonem. Mówiło szybko, niemal bez przerw między wyrazami, tak że magister miał problem ze zrozumieniem rudzielca. [MEDIA]http://www.tatryinietylko.pl/sites/default/files/p1030997_tytylowe_0.jpg[/MEDIA] - Coco? Jakidemonologkto? Janicniewidziałamagdzieżby. Wlesietylkowilkigrasująi lisyprzecherypaskudne. Ijedentakicosięnasarnyzasadzaczłowiek. Aletonietuaprzystarychdrzewach. Orzechówmałotoczasemsiędoosadyidzie. Aletampsysąistrasznieszczekają. Niebezpiecznietamchodzićalepozatymnicinnegociekaw ego. Ichlebamożnapodraśćnieco. Oczywiściedwunożnyżepopytamczyktoścośoczywiś cie - wiewiórka znów się zakręciła, pobiegała tu i tam, wspięła na drzewo i już jej nie było. Berthold postanowił czekać w tym samym miejscu. |
23-02-2017, 08:37 | #128 |
Reputacja: 1 | Berthold westchnął, nie był przekonany czy tej prędkiej wiewiórce uda się zdobyć jakieś wartościowe informacje, ale na razie nie było innego wyboru niż poczekać. Oparł się więc o drzewo, ciesząc się czystym leśnym powietrzem. Wolał rozmawiać nawet z takim wiewiórkami niż z miejskimi żebrakami albo biurokratami. |
23-02-2017, 09:37 | #129 |
Reputacja: 1 | -Marius, klerk do wynajęcia. Orientujecie się, czy ktoś tu potrzebuje moich usług? - klienci mogli być dobrym źródłem informacji. Marius pilnował się, by nie rozglądać się zbyt ciekawie po okolicy, wszak był uważnie obserwowany. Zwrócił jednak uwagę, czyje oczy wpatrują się w nich ze szczególną badawczością. |