|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
23-02-2017, 20:43 | #131 |
Reputacja: 1 |
__________________ Nowa sesja dark sci-fi w planach zapraszam do sondy |
24-02-2017, 10:28 | #132 |
Reputacja: 1 |
|
24-02-2017, 21:33 | #133 |
Reputacja: 1 | Berthold czekał pod drzewem na informacje od wiewiórki. Był na tyle znudzony, że przysnął sobie oparty o pień. Obudziło go łaskotanie po twarzy. To wiewiórka starała się mu coś powiedzieć, równocześnie smyrając puszystą kitą po nosie. Niestety jej wysiłki zmierzające do porozumienia się z człowiekiem okazały się daremne - czar już nie działał. Magister oplótł gryzonia magiczną mocą i z ust rudzielca zamiast niezrozumiałych świstów, gwizdnięć i chrumkania wydobyła się ludzka mowa. - Popytałampopytałamaleniktnicniewie. Najwyraźniejtenkogoszukasztusięniepojawia. Przecieżmieszkańcyokolicywyczulibytozło. Polecamsięnaprzyszłośćpa! - ostatni raz machnęła ogonem trafiając prosto w nos Bertholda, zakręciła się i pognała w górę pnia. - Ja na pewno nie potrzebuję. Mam swoich ludzi - odpowiedział Markusowi krasnolud. - Tutaj w ogóle nie potrzeba tego typu usług. Co innego doker, traper, myśliwy, no i drwal. Znacie się na tym to możecie zacząć zarabiać już teraz. A jak jaką szybką robotę chcecie, to przy przystani popytajcie. Przystań była niewielka - składała się z drewnianego pomostu wypuszczonego na palach w wodę, magazynu i tawerny - jedynego wyszynku w osadzie. Przy łódkach panował ruch. Właśnie rozładowywano niewielką wiosłową łódkę i szykowano do rejsu jedną z barek. Z łódki ściągano jakieś ciężkie beczułki ubabrane ciemną mazią, a na barkę wnoszono powiązane w paczki, wyprawione futra. - Chcecie pomóc? - zakrzyknął muskularny mężczyzna niosący beczkę do magazynu. - Jak ją szybko rozładujemy, to po dwa pensy daję. Wokół tawerny rozchodził się kuszący zapach wędzonych ryb, a ze środka słychać było odgłosy pijatyki. Drzwi otwarły się i stanął w nich półnagi chłop, który chwiejnym krokiem przeszedł za róg, rozsupłał troki przy spodniach i zaczął lać. |
26-02-2017, 19:40 | #134 |
Reputacja: 1 | Berthold otrząsnął się po uderzeniu kitą w nos, kichając. Odprowadził wiewiórkę zirytowanym spojrzeniem, ale nie mógł mieć do niej pretensji. Wydawało się, że naprawdę starała się pomóc, chociaż pewnie jakiś drapieżnik byłby bardziej przydatny dla jego celów. |
27-02-2017, 11:46 | #135 |
Reputacja: 1 |
|
27-02-2017, 14:11 | #136 |
Reputacja: 1 | Marius również wziął się za beczki. W jego przypadku rozmowa przy pracy nie była możliwa, nie należał do krzepkich osób, więc całe swe siły i uwagę poświęcił przenoszonym towarom. |
28-02-2017, 05:10 | #137 |
Reputacja: 1 | Maximilian też wziął się do roboty, jednakże on w przeciwieństwie do towarzyszy nie zagadywał do pracodawcy, a włuczył w koło pustym wzrokiem wioskowego głupka. W rzeczywistości jednak szukał śladów. Dziwnych ładunków dziwnych osób czegokolwiek. Wiedział, że demonologa może tu nie być ale członkowie grorzącej im szajki byli tu na 100%.
__________________ Nowa sesja dark sci-fi w planach zapraszam do sondy |
28-02-2017, 20:51 | #138 |
Reputacja: 1 | Berthold znów przemienił się w kruka i poleciał w górę, ponad lasy otaczające faktorię. Zobaczył w dole, na przystani swoich kompanów, którzy zajęci byli noszeniem jakichś beczek. Zatoczył kolejne koło, nieco szersze, obserwując gąszcz drzew i zauważył grupę ludzi idących leśną ścieżyną. Nieśli ze sobą trupy kilku saren, zbliżając się do faktorii. Zobaczył też na nieodległej, wykarczowanej polanie retorty i usmolonych węglarzy zajętych wypalaniem węgla. Jego ptasich uszu doszedł stukot siekier i odgłos pękającego drzewa. Dostrzegł jak jedna z sosen wali się w dół, podcięta siekierami drwali. - Idę do wyszynku. Nie będę się babrał w tym gównie - orzekł Jean, z obrzydzeniem patrząc na usmołowane beczki. Za chwilę zniknął we wnętrzu. Pozostali trzej zabrali się do noszenia baryłek. Nie były zbyt ciężkie, ale dosyć nieporęczne i strasznie kleiły się do rąk i ubrania. Już po chwili wszyscy trzej łowcy wyglądali jak zawodowi smolarze - ubrania mieli w czarnych, tłustych plamach, podobnie jak ręce; przesiąknęli też charakterystycznym zapachem. - Nie brakuje, tylko szybko ją rozładować trzeba, bo w górze rzeki, tak dokąd dopłynie bandy zielonych widzieli. To i pośpiech jest, żeby zapasy szybko wywieźć. A teraz to jedyna krypa co się na Smolniska jest w stanie zapuścić. Jak tylko rozładujemy, to ponownie wypływamy i tak w kółko - objaśniał smolarz. Tymczasem z tawerny wyszło dwóch żeglarzy, którzy nieco chwiejnym krokiem skierowali się ku jednej z barek. Tej, na której dziobie umieszczono kawał drewna nieudolnie wyrzeźbiony na kształt kociej głowy. Mężczyźni śmiali się głupkowato z jakiegoś żartu. - Hej, smolarze! Smolarze! - zaintonował piosenkę jeden z nich, gdy wymijali się z niosącymi beczki łowcami. - Co tam macie w tym garze? Czy to rosół czy polewka? Nam należy się dolewka! Hej! |
03-03-2017, 14:14 | #139 |
Reputacja: 1 |
|
03-03-2017, 20:50 | #140 |
Reputacja: 1 | Berthold rozkoszował się promieniami słońca i podmuchami czystego powietrza prześlizgującymi się po jego skrzydłach. Pod sobą obserwował naturalny porządek rzeczy, zakłócany jedynie działaniami człowieka. Niestety to na ludziach musiał skupić swoją uwagę... musiał uważać, by nie zatracić się podczas przemiany w zwierzęcą formę, co zdarzało się niektórym z jego Kolegium. Nie widząc w lesie nic co mogłoby naprowadzić go na trop demonologa, skierował się w stronę faktorii - miał zamiar przelecieć nad podejrzewanymi przez nich statkami, może z bliższej odległości wyczuje aurę Rudolphusa....w miarę możliwości może mógłby się też dostać na pokład. Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 03-03-2017 o 20:53. |