|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
28-11-2018, 12:35 | #531 |
Reputacja: 1 | Po ostatnich wydarzeniach Roel nie mógł zabrać się na jakiekolwiek zdecydowane działania. Prawdopodobnie przez to, że poprzednie samodzielne zrywy doprowadziły go niemal - a właściwie po prostu - do śmierci. Choć było to poniekąd zrozumiałe to zaniepokoił go fakt, że nie poczuł chęci by rzucić się w wir walki. Czuł go od zawsze, choć walczył z nim od niedawna. To uczucie było dla niego jednak tak naturalne, jak czkawka po ostrym jedzeniu. Jego brak był zarówno niepokojący, jak i kojący. Coś się jednak zmieniło. W jego umyśle pojawiło się zwątpienie. Na ten moment mógł jedynie trzymać się grupy. Nie zamierzał znów działać bez planu zwłaszcza, że słabość objawiała się nie tylko w jego wierze i umyśle, ale dotknęła także ciało, któremu nie mógł całkowicie zaufać. Ostatnio edytowane przez Morel : 28-11-2018 o 12:46. |
29-11-2018, 21:40 | #532 |
Reputacja: 1 |
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych! |
04-12-2018, 20:12 | #533 |
Reputacja: 1 |
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych! |
05-12-2018, 14:29 | #534 |
Administrator Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Kerm : 05-12-2018 o 14:32. |
07-12-2018, 10:27 | #535 |
Reputacja: 1 |
|
10-12-2018, 07:38 | #536 |
Reputacja: 1 | Roel niemal odruchowo podszedł do płaczącej kobiety, która na rękach trzymała ciało mężczyzny, by pomóc mu przebyć ostatnią drogę. Chociaż sam padł ofiarą zwątpienia nie dał tego po sobie poznać. Wciąż był sługą swego pana i nawet jeśli zwątpił w jego siłę pozostał mu wiernym. Położył dłoń na oczach młodzieńca i pokrzepił kobietę słowami modlitwy. To przypomniało mu o tym, że nikt nie pozwolił mu jeszcze odpocząć. Wciąż miał coś do zrobienia. Nawet jeśli był skazany na porażkę. - Tak. Zwołajmy ludzi i zbierzmy sprzęt. Zorganizujmy się i uderzmy jeden ostatni raz. Otto pójdę z tobą. Wszyscy chodźmy. Musimy działać razem i pokazać im wszystkim, że to jedyny sposób. Jeżeli chcemy cudu to sami musimy go stworzyć. - Frietz znów mówił zdecydowanym głosem, choć jego ciało wciąż wyglądało mizernie. - Jeśli polegniemy niech spalą to miasto, ale spróbujmy znów nie umrzeć - ostatnie słowa były jakby skierowane do Dziadygi, lecz akolita widocznie nie chciał znów wszczynać polemiki. |
13-12-2018, 20:08 | #537 |
Reputacja: 1 | Mijając palisadę garnizonu zauważył wahanie Gretty. Położył jej rękę na ramieniu dając niemy znak, że nie pozwoli, żeby coś jej się stało. Erich nie był zadowolony z tego, że tutaj przyszli. W tej chwili przywódca pielgrzymów gdzieś umyka, by dalej knuć i realizować swój zbrodniczy plan wobec mieszkańców miasta. Powinni go szukać i powstrzymać, a przebywając tutaj z pewnością nie zdołają tego dokonać. W końcu choroba i głód zabiją obrońców, wcześniej stopniowo niszcząc ich siły i ducha walki. Musieli działać. - Czy znasz inne miejsce, do którego mogli się przenieść z tamtej gospody? - zwrócił się szeptem do Gretty.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |
13-12-2018, 20:39 | #538 |
Dział Fantasy Reputacja: 1 | Po drodze do garnizonu Svein klepnął Roela w ramię. - Nie wejdę ponownie do tej samej pułapki - zakomunikował i obdarował akolitę kromką chleba zabraną z „Czerwonego koguta”. Po chwili niezauważenie odłączył się i skierował w jedyne miejsce, które po pożarze w karczmie mogło dać schronienie przywódcy pielgrzymów. Mógł z tamtego miejsca sprawnie dowodzić a ryzyko wykrycia było skrajnie małe. Szczurołap wytężywszy zmysły przekradał się po zdemolowanym mieście do tawerny „Salamandra”. |
22-12-2018, 21:42 | #539 |
Reputacja: 1 |
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych! |
23-12-2018, 11:22 | #540 |
Dział Fantasy Reputacja: 1 | - Daruj - wychrypiał Svein odruchowo i ponownie schował się za ścianą. - Nie nerwowo, mogemy po-pogadać, ty i ja - zaproponował szczurołap ładując kuszę. Lewar skrzypnął lekko, ale słyszalnie. - Możemy sobie pomóc jeśli mi powiesz, co żeś robił ostatnie trzy dni - oznajmił i wyprzedzając ewentualne pytania dodał - mam jedzenie i świeże informacje. Nie brzmiał jednak całkiem pewnie. Jego gacnik stawał się szybko mokry od płynącego raptownie potu. Nieznajomy opuścił broń. - To wejdź, tylko bez sztuczek. Svein wszedł. Również trzymał broń w pogotowiu. A potem zaczęła się krótka opowieść Felixa Hetke. To, że mężczyzna był łowcą nagród Svein przyjął bez większego zaskoczenia. Szlachetnie urodzony pan Oskar musiał coś przeskrobać, podobnie jak wielu jemu podobnych jaśniepanów. Prześladowca był widocznie chory. Jak powiedział, starał się przeżyć i znaleźć sposób na wyleczenie się z choroby. - Wczoraj Thies padł. Chciał się wcielić w szeregi wyznawców Siewcy by znaleźć lekarstwo. Wykryli go i ubili. Ja też jednego im ubiłem. A tego złapałem dziś. Wyrwę mu zęby, paznokcie, będę wieszał do rana aż w końcu wygada. Jak na razie starzec w kółko modlił się pod nosem i za nic miał starania Felixa. Svein wyciągnął z torby kawałek chleba i rzucił go Felixowi. Następnie kawałkiem kiełbasy nakarmił psa, a sobie przeznaczył kawałek miękkiego jeszcze sera. - Byłoby łatwiej, gdyby twój kompan wycofał oskarżenia wobec mnie - zaproponował w końcu hycel. - Łe? Kto? - Ten szlachciura, co w napierśniku chodzi jakby miał paranoję - wyjaśnił. Widząc wciąż zdziwioną minę szczurołapa tłumaczył dalej. - Pomagałeś mu, kurwa, nie graj ze mną! Thies pomylił go z poszukiwanym Oskarem von Hohenbergiem. Jest nagroda za jego głowę, wiesz? W każdym razie... Oczy Sveina otworzyły się do granic gdy wysłuchał opowieści o napaści na nie tego człowieka. Dobrze kojarzył twarz swojego rozmówcy z tamtymi wydarzeniami. Dowiedział się jednak czegoś, o czym wiedzieć nie chciał. Łowcy nagród złożyli Lennartowi propozycję zdradzenia towarzysza, a ten odmówił. Zgoda na warunki hycli mogła ich uratować przed całym tym złem, jakie sprowadzili na miasteczko pielgrzymi Siewcy. - On ci nie pomoże - odpowiedział w końcu Svein. - Widziałem, że prowadzi ze sobą jednego pielgrzyma. Nie wyglądało, że szedł siłą. Lepij, na moje oko to się migdalą. Szczurołapowi przerwał kaszel. Złowił spojrzenie również chorującego Felixa. - Mus ci mus. Sam widzisz. Też bym to chętnie przeżył. Pomóc ci z nim? - Jak ty mnie możesz pomóc? Sam wszystko z niego wyduszę - chełpił się łowca, lecz nagle wpadł na pewien pomysł. - Chyba, że wystawisz mi Oskara von Hohenburga, podpalaczu. Co się dziwisz skąd wiem. Wiem i już! Ale straży mogę zeznać, że zrobił to ktoś inny. Jakiś pielgrzym, na przykład. Co powiesz? - Ty kurwa debilu, na mój um, to zaatakowałeś ślachcica. Szukają cię jak mnie, mamy spokój, bo mają większe problemy. Ale jakby się problemy skończyły, to co będzie? Nawet, jak tego pana Oskara przydybiesz ten drugi każe cię zwinąć, boś na niego napadł. Mi tyż nie pomożesz, bo ci od razu kłam zarzucą. Jak się tylko waćpany zasłonią urodziskiem to tylko nas obwieszą i tyle będziesz mioł piniędzy! - Pierdolisz, jego im dam - warknął Felix wskazując na starucha. - Ogłuchłeś? Ten drugi, Erich von cośtam, dorwał już pielgrzyma. Babę, po cyckach sądząc. Zdradziła ich. Napierdalali się pod „Czerwonym kogutem” a potem poszli do garnizonu po posiłki. W dupie mają twojego wszawego dziada - odpowiedział Svein mierząc pielgrzyma wzrokiem. - Mamy jednom szanse, ty i ja. Ten tutaj powie nam, jak się wyleczyć. Znajdziemy lek a potem spieprzamy z miasta. Jak tym w garnizonie dobrze pójdzie, wrócą do swoich zadań i będą nas szukać. Jak pójdzie źle, to nikt nawet nie będzie wiedział co zrobiliśmy. Ostatnio edytowane przez Avitto : 30-12-2018 o 14:53. |