|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
27-09-2021, 21:51 | #251 |
Reputacja: 1 | Pilnując swego niewielkiego dobytku niziołek z wolna przesuwał się razem z pochodem. Przy takiej ciżbie nawet perspektywa znalezienia się poza murami miasta nie wydawała się taka straszna. Byłby nadal otoczony wszystkimi, którym nie udało się dostać do środka, a ciekawych rzeczy można się zapewne dowiedzieć i tu i tam. Ba, nawet po tej stronie murów nieszczęśnicy powinni być bardziej skłonni do tego, by im się ulało coś więcej. Coś, czego nie powiedzą, zajęci swoimi sprawami w mieście. Dlatego nie spieszył się. Co ma być to będzie. Chudzinka obity kijami został również dotknięty jakimś nieszczęściem. Co to było, Piegus nie wiedział. Szerokie bary nielicznych krasnoludów i wysokie cielska ludzi uniemożliwiły mu rozeznanie się w sytuacji na czas. Być może miał przed sobą złodzieja, a może fanatyka, który przekonywał kupców, że tylko oddając swoje bogactwo mogą zapewnić sobie przychylność bogów. Tak czy inaczej, niewiele ryzykował podchodząc do człowieka i wdając się z nim w pogawędkę. - Cóż tam, potrzebujecie pomocy? - zagaił zbliżając się do niego. - O co to się rozeszło, o miejsce w kolejce chyba nie? Ostatnio edytowane przez Gladin : 27-09-2021 o 21:58. |
29-09-2021, 22:03 | #252 |
Reputacja: 1 | Tupik Znalezienie zacnej jakości krasnoludzkiego trunku zajęło trochę czasu. Z pewnością nie było go w taniej portowej spelunie, przed którą się znajdywali. Szansa na zmianę lokalizacji 30% d100= 67 -1zk Szczęśliwie jednak i dwadzieścia minut później pijany brodacz nadal pozostał na swoim miejscu... Niziołek przystąpił więc do planu... - Uch... zaraza... - krasnolud chwycił zachłannie kufel i chciwie zamoczył w nim wąsy. - Zasrane człecze browarnictwo... - skrzywił się niemiłosiernie. O dziwo, wydawało się, jakby pierwszy łyk nawet go wyraźnie otrzeźwił, bo spojrzał na niziołka tak jakby mądrzej i zaczął nawet klecić sensowne zdania, ale już po chwili skierował tę czujność głównie w kierunku kosztowanego trunku. - Początkowo niemal jak khazadzkie, ale posmak, jakoby kto nasrał do środka i wymieszał... - marudzenie nie przeszkodziło mu jednak w dopiciu trunku do końca i zażądaniu dolewki. Już parę chwil później zaczął mrugać nieprzytomnie oczami i coraz wyraźniej mamrotać. - Parszywe człeczyny... Tam zieloni naszych szczerbią... A my... my... My tu bąki zbijamy... niechaj tego całego kanclerskie... - czknął. - Niech go... Co? O czym to ja!? Karl Drzwi otworzył mu brodaty mężczyzna, który wcześniej rozpalał w środku ogień. Spod brudnych kudłów nie było wszystkie widać, ale zdawał się mieć na czole szeroką, ledwo zaleczoną ranę. Zmysły wampira wyostrzyły się momentalnie, w środku czuć było też zapach krwi pochodzący od innych domowników, ktoś miał tam chyba świeższe rany od tej. Toczony głodem czuł, że ma problemy z koncentracją. -1 do testów do nasycenia głodu Nie przeszkodziło to jednak w zrobieniu zamierzonego wrażenia. Zdecydowany, ale lekko przyjazny głos chyba zadziałał, bo reakcja mężczyzny była dość przychylna. - Wy, tu panem? - zapytał chłop z bardzo mocnym akcentem, ale dość przyzwoitym Reikspielem. - Pieniądza nam nie ma... - rozłożył bezradnie ręce, dając do zrozumienia, że jeśli Karl przychodzi po jakieś należne opłaty, to nie będzie ich miał jak uregulować. wyczucie emocji d20(-1)= 12 porażka percepcja d20(-1)= 10 sukces Ciężko było rozgryźć co naprawdę myślał Kislevczyk, ale uwagę rycerza zwrócił dźwięk dochodzący z drugiej strony chaty. Coś tam się działo, choć ciężko było stwierdzić, co to było. Jeśli mężczyzna wiedział, o co chodzi, to nie dawał nic po sobie poznać, pozostając przy lekko uniżonym, przepraszającym spojrzeniu. Piegus Poobijany, może dwudziestoletni blondyn w starym, ale dobrej jakości odzieniu jęknął boleśnie, dźwigając się z ziemi. Inni postępujący w kolejce nie spuszczali z niego oczu, jakby spodziewali się, że niechybnie próbować się będzie jakoś wepchnąć. Na pytanie niziołka tylko westchnął boleśnie. - Nie rozumiecie... - spojrzał na niego przybitym, pozbawionym nadziei wzrokiem. - Muszę dostać się przed zmrokiem do miasta! Spadek mam otrzymać, a termin z testamentu kończy się o północy! Wszystko utracę! - zawył z prawdziwym przejęciem. Piegus wyczuwanie emocji d20(-5 trudny)= 12 porażka Piegus nie był w stanie stwierdzić, czy występ był szczery, czy jedynie dość dobrą inscenizacją. Cóż, młodzian wysławiał się dość składnie, więc faktycznie mógł pochodzić z jakiejś dość światłej rodziny, ale z drugiej strony oszuści taki język też mieli opanowany. |
29-09-2021, 22:33 | #253 |
Reputacja: 1 | - Miałeś no właśnie objaśnić co to za znaki i jak otworzyć przejście. To ważne, bardzo ważne, ma pomóc w pokonaniu zielonych. – Tupik starał się jak mógł by zabrzmieć przekonująco, na gadce wszak się znał jak mało kto, gdyby nie robił jako złodziej z całą pewnością byłby demagogiem, podrzegiwaczem ale prawnikiem. Zresztą wciąż mógł zostać którymś z nich o ile miałby czas i środki a krasnoludzka twierdza przynajmniej to drugie mogła mu zapewnić. Na drodze pozostawała jeszcze tylko jedna drobna, drobniusieńka przeszkoda. Ot krasnoludzkie zamki runiczne, dzień jak co dzień… Na koniec zamierzał przeszukać krasnoluda i odzyskać utracone na alkohol pieniądze. Najlepiej z nadwyżką zwłaszcza że i Lulka już na niego poświęcił. Niemniej przepytanie go i wywiedzenie się co dalej zrobić z runami było priorytetem |
01-10-2021, 17:34 | #254 |
Reputacja: 1 |
|
02-10-2021, 13:10 | #255 |
Reputacja: 1 | - Piegus jestem - przedstawił się mężczyźnie. - Opowiedz o tym spadku coś więcej. Może jakoś sobie nawzajem pomożemy? Nic więcej nie chciał deklarować. Zresztą nie był pewien, czy człowiek mówi prawdę. Ale co miał do stracenia pomagając mu? No nic. A zawsze coś można było zyskać. Zanim tamten odpowiedział, zaczął w głowie układać sobie plan. Mogliby przeciskać się przez tłum opowiadając historię o tym, jak mężczyzna chce zobaczyć umierającą matkę przed śmiercią. Nawet prawie prawdziwa ta historia, bo skoro miał dostać spadek, to raczej ktoś bliski musiał mu umrzeć. Ten sposób wydawał się jednak dość trudny, bo: po pierwsze, musieliby ominąć ludzi, którzy widzieli bójkę - ci byliby mniej skłonni do współpracy; po drugie, musieliby co chwilę powtarzać historię, a to zabrałoby sporo czasu. Niziołek raczej liczył na wypatrzenie jakiejś znaczniejszej osoby, przed którą sznurek czekających będzie się rozstępował. Wtedy wystarczy przekonać zaledwie takiego jegomościa łzawą historią i mógłby pomóc. Oczywiście, trzeba było przygotować historię opartą jak najbardziej na faktach, aby nie było łatwo przejrzeć oszustwa. A gdyby i to zawiodło, zawsze zostawała jeszcze szansa, że uda się jakoś przegadać strażników przy bramie. Albo dostrzec kogoś, kto wie, jak się prześlizgnąć boczną furtą. Na pewno tacy osobnicy gdzieś się kręcili, trzeba tylko mieć oczy otwarte. A tymczasem czekał, co nieznajomy mu powie. Piegus oczekiwał też, zanim zgodzi mu się pomóc, obietnicy sowitej nagrody, za pomoc w uzyskaniu spadku. To mogło znacząco pomóc mu na początku, w rozwinięciu handelku. Odgryzł soczysty kawałek marchewki i spojrzał na rozmówcę. Ostatnio edytowane przez Gladin : 05-10-2021 o 12:29. |
02-10-2021, 16:45 | #256 |
Reputacja: 1 | Tupik Krasnolud, słysząc o co chodzi, wybałuszył gwałtownie ślepia. - Szczerbić zielonych!!! - ryknął z taką werwą, iż srogo zapluł sobie brodę, a przechodnie na moment przystanęli, by zobaczyć co się tam dzieje. Ten wybuch animuszu najwyraźniej jednak kosztował go większość umysłowych sił. Cały oklapł i zaczął coś mamrotać... Niziołek przysłuchiwał się kilka dłuższych chwil, ale dało się z tego zrozumieć tylko "kwarc" i "złoto". Poczekał aż zainteresowanie tłumu minie i niepostrzeżenie wziął się za kieszenie brodacza. Poza paroma garściami miedzi i jednym srebrnikiem były tam też malutkie okruchy... kamieni szlachetnych. Rubiny i szafiry, ale bardzo, bardzo malutkie. Karl przekonywanie d20(-1)= 9 sukces Karl Miał nadzieję, iż w jego głosie nie słychać było, iż z ledwością powstrzymywał się przed okiełznaniem drzemiącej w nim głodnej bestii. Ale sądząc po reakcji mężczyzny, jego zapewnienia o dobrej woli chyba zadziałały. Co prawda wyraźnie zaniepokoił go fakt, iż Karl usłyszał co dzieje się za chatą, ale w końcu chyba doszedł do wniosku, że można zaufać jego słowom. Rzucił parę słów do wnętrza izby i już po paru chwilach cała piątka Kislevczyków zebrała się przed wejściem. Włącznie z kobietami i dzieckiem, którzy wcześniej najwyraźniej chcieli dać długą w las, wymykając się przez tylne okno. Jedna z kobiet, młodsza i mniej przysadzista o czarnych kręconych włosach wyraźnie miała jakiś problem z nogą. Utykała boleśnie, a jej chłopska ciężka suknia była czerwono-czarna na wysokości jednego z ud. - Nic... nikogo tu nie zastalim... - rzucił brodacz, w odpowiedzi na pytanie rycerza. - Cztery noce temu przybylim... ni człeka nie widzielim. Ino... Na jego twarzy pojawił się przestrach. - ... ino na zamku... - wskazał w kierunku zasłoniętych gałęziami wieżyc. - Czasemi wycie nocami niesie jakoby człek jakiś... - wzruszył ramionami, dając do zrozumienia, że brakuje mu słów. Ogólnie sprawiali wrażenie, jakby złowrogie otoczenie niezbyt zachęcało ich do zostania, ale nie mieli się wszak gdzie podziać. Piegus - Alf... Alf Weitraub - wycedził boleśnie młodzieniec. Piegus wiedza encyklopedyczna d20(-3 trudny)= 5 porażka Niestety nazwisko nic niziołkowi nie mówiło. Co prawdę analizując je językoznawczo, można by dojść do wniosku, że przodkowie tego człeka trudnili się uprawą wina, bo brzmiało jak Wein Traub, z pierwszym członem oznaczającym wino a drugim grono, ale wiadomo było, jak to z nazwiskami bywało, może przodkowie po prostu lubili się porządnie urżnąć tanim winiaczem i dlatego tak to sobie wykoncypowali. - Widze żeście nie tacy jak inni... - zaczął desperacko chłopak, w dość niefortunny sposób, bo wszak wiadomym było, że przekonanie ofiary o jej wyjątkowości było wstępem do porządnego oszustwa. - Dobro w was widać i bliźniemu pomocy byście nie odmówili, prawda? Z podbitym okiem wyglądał bardziej żałośnie niż przekonująco. Piegus zaczął kombinować. Szanse na przepchanie się przez kolejkę prowadzącą do głównej bramy były dość nikłe, zbyt dużo było tam nieprzychylnych oczu. Niziołek wiedział jednak też, że w grodzie były inne bramy. Lecz z tego co słyszał, tam tego dnia wpuszczano jedynie szlachetnie urodzonych i czołowych członków miejskich gildii, którzy mogli się odpowiednio wylegitymować albo znani byli z widzenia strażnikom. Gdy był jeszcze daleko od Bechafen przez prześwit w okolicznym zalesieniu widział mniej więcej, jak to wyglądało. Z obecnego miejsca musiałby pewnie wejść w jeden z lasów i przebić się na przełaj do jednego z pomniejszych traktów prowadzących do miasta od innych stron świata. Pytanie tylko, czy w ogóle zdążyłby na pierwszy dzień targu jeśli tam by się nie udało i musiałby wrócić do głównej kolejki, prawdopodobnie na sam jej koniec. |
02-10-2021, 18:32 | #257 |
Reputacja: 1 | Tupik kojarzył wygląd kwarcu , prześwitujący biały kryształ , uznał za nader prawdopodobne, że w połączeniu z magicznymi świecącymi runami ujawni jakas nową tresc, może ukryte przejście prowadzące do złota? Na lepsza dedukcje nie potrafił się zdobyć a i ryzykować bardziej nie zamierzał dosć już karku nadstawiał próbując wyciągnąć już choć te strzępy informacji od krasnoluda a szukanie kolejnych czy czekanie aż się obudzi i dalsze dopytywanie byłoby już czysta głupotą. Tupik odchodząc w ciemną alejkę wepchnął szmatę-udająca fartuch do kanałów, przełożył kubraczek ponownie na inną stronę, zmienił część charakteryzacji tylko po to by w kolejnym zaułku zmienić ją raz jeszcze. Zamierzał nieustannie zmieniać swój wygląd tak długo jak nie rozwiązał sprawy z Krzywonosem a zwłaszcza też teraz w związku z krasnoludem – mimo że zabezpieczył się tak jak należy nie zamierzał z góry zakładać że krasnolud absolutnie go nie rozpozna. Gdyby nie był ostrożny w swoim fachu już dawno skończyłby na szubienicy… cóż w zasadzie już kiedyś skończył, ale nie bezpośrednio przez swój fach. Musiał jeszcze zakupić kwarc najlepiej taki płaski prześwitujący , choć od biedy musiał wystarczyć byle kawałek , wiedział że jeśli będzie zbyt drogi to będzie musiał pójść do szefa i to jemu zlecić zakupienie kryształu… Nie no , nie mógł tego zrobić. Skompromitowałby się jako złodziej. Jeśli cię na coś nie stać – ukradnij to. Chcąc nie chcąc musiał po raz kolejny rozważyć nadstawianie karku – nie ostatnie zapewne wszystko zależało od ceny kamienia musiał też w tym celu upewnić że się nie wygląda tak jak zazwyczaj i obczaić kupców sprzedających takie minerały. Przy cenie nie rujnującej jego kieszeni zamierzał go zwyczajnie kupić, przy cenie przekraczającej jego możliwości musiał niestety zrobić to co halflingi potrafią najlepiej…zaraz po gotowaniu. Nie zamierzał tez pytać wyłącznie o cenę kwarcu , lecz o różnorakie minerały i przy okazji może sprzedać jeden z malutkich kamyczków krasnoluda – wszystko po to by u kupca u którego potencjalnie miał zaginąć kwarc nie wytworzyło się bezpośrednie skojarzenie z halflingiem inaczej zbyt szybko połapałby się kto go okradł wiedząc kto się daną rzeczą wyłącznie interesował. |
04-10-2021, 17:09 | #258 |
Reputacja: 1 |
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 17-11-2023 o 19:03. Powód: Korekta: Reitwein na Remer |
05-10-2021, 17:14 | #259 |
Reputacja: 1 |
|
06-10-2021, 21:48 | #260 |
Reputacja: 1 | Szansa na znalezienie kwarcu 1-25 brak 26-75 komplikacje 76-100 łatwo d100= 30 Percepcja d20 (+1 bardzo czujny) =9 porażka Tupik Cóż, okazało się, że kwarc najwyraźniej nie był łatwo dostępnym towarem w stolicy trzeciorzędnej prowincji leżącej gdzieś na rubieżach Imperium. Z pewnością w przepływie towarów nie pomagała też tocząca się podobno nadal wojna. Jakby jednak nie było, niziołek zmarnował dobre cztery godziny ładnego słonecznego dnia, i jedyne co przez ten czas zyskał, to obietnice, iż taki towar mógłby być zamówiony na za kilka dni, albo że starczyło zaczekać na mające się odbyć za dwa dni targi rzemiosła, na które zwożono najróżniejsze egzotyczne materiały z całego regionu. Nie udało mu się też, póki co, znaleźć kupca na drobinki kamieni szlachetnych, które były po prostu za małe na zastosowanie w popularnych modelach biżuterii. Gdy wydawało się już, że chylący się ku końcowi dzień zakończy się porażką, wypytywanie miejscowych i słuchanie plotek zaprowadziło go do iście dziwacznego miejsca. "Emporium Ziemi" stało napisane nad drzwiami, których bronił całkiem rosły i nawet bystro wyglądający osiłek. Z tego, co udało się Tupikowi wywiedzieć był to przybytek zajmujący się szeroko pojętym minerałolecznictwem i różnymi tajemniczymi rytuałami, które rozmówcy Tupika nie za bardzo byli w stanie opisać, bo sami na takowe byli zbyt gołodupni. Cokolwiek tam się odbywało, nie wyglądało na to, by wpuszczano byle kogo. Do tego ciężko było tam zajrzeć, bo wszystkie okna na parterze zakryte były ciężkimi purpurowymi kotarami. Co jakiś czas to do środka wślizgiwał się jakiś służący, ale tych osiłek najwyraźniej znał z wyglądu, bo nic specjalnie tłumaczyć przy wejściu nie musieli. |