|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
28-06-2019, 10:36 | #71 |
INNA Reputacja: 1 | Kobieta alkohol traktowała bardzo oszczędnie, a z propozycji zapalenia tytoniu nie skorzystała, za co tez nawet przeprosiła. Kiedy khazad podszedł do niej z prezentem, Gwen uśmiechnęła się szczerze co rzadko się zdarzało. Do tej pory milcząca w grupie mężczyzn, postanowiła się odezwać. Uznała, że sam ten gest nie mógł być czymś zwykłym. Z radością i dumą przyjęła kryształ. - Dziękuję - podniosła wzrok na krasnoluda i kiwnęła głową z wdzięcznością. - To naprawdę przepiękny kryształ. Trzeba być nie lada zręcznym i silnym by wydobyć taki skarb i równocześnie go nie zniszczyć. Podziwiam pracę. - przyznała szczerze z niezwykłym spokojem w głosie. Zaczęła przyglądać się kryształowo obracając go w chudych dłoniach. - Skoro tyle pracy wkładacie w wydobywanie kryształów, to może i o jakichś kurhanach w okolicy słyszeliście? Chcielibyśmy zbadać okoliczne w celach naukowych, bo ponoć są rozsiane w okolicach, tylko raczej na mapach niepozaznaczane i na oślep byśmy szukać musieli.
__________________ Discord podany w profilu |
28-06-2019, 14:07 | #72 |
Reputacja: 1 | Grimm rozgadał się ze swoimi pobratymcami i nie przestawał mówić przez cały wieczór. Gwendoline, co zaskakujące, niemal mu nie ustępowała. Za to Rache, dla odmiany, milczał wpatrując się w ogień. Wyraźnie zamyślony, nieobecny duchem, na wszelkie pytania odpowiadał półsłówkami. Szybko udał się na swoje posłanie, zwracając się jeszcze do swoich towarzyszy. - Obudźcie mnie proszę na wartę, gdy przyjdzie moja kolej.
__________________ Bajarz - Warhammerophil. Ostatnio edytowane przez Phil : 29-06-2019 o 08:50. |
28-06-2019, 17:53 | #73 |
Reputacja: 1 | Alkohol, kryształy... Caspar sporo czasu spędził na zajęciach z alchemii więc nieszczególnie interesowało go jedno czy drugie, choć był pod wrażeniem mocy napitku. Przyniesiony chrust i grubsze gałęzie (by drewna starczyło na całą noc) zrzucił obok ogniska i usiadł więcej słuchając niż mówiąc. I obserwując Gewndoline. Zwykle nie była taka rozmowna. Ani krasnoludy tak szczodre bez powodu. Chociaż można było z tego skorzystać. - Żyjecie dłużej niż ludzie a i pamięć u was lepsza, często w księgach zapisana - odezwał się do Grumliego - Czy mieliście do czynienia z grupą nazywającą siebie Błękitnokrwistymi Bandytami? - zapytał. |
01-07-2019, 13:04 | #74 |
Reputacja: 1 | - Kurhany, powiadasz? – Grumli pyknął z fajki, wydmuchując po chwili kłąb gryzącego dymu. – Może są. Na pewno są. Bo w okolicy ich wiele. Ja Wam wiele o tym nie powiem, bo obchodzi mnie to tyle co i nic, ale może Wam pomóc Bardak Hemlursonn. To nasz mędrzec. W kopalni siedzi już kilka wieków i mówią, że całkiem dobrze zna okolicę. Jak będziecie w kopalni pytajcie o niego i pamiętajcie o szacunku, jaki mu się należy. A gdy dotrzecie do Farigoule, idźcie do młynarza, Hectora i kupcie u niego butelkę… brandy, bo tak nazywa swój bimber. Stary Bardak za nim przepada. To wywrze na nim wrażenie korzystniejsze niż wszystko inne. - Błękitnokrwiści? Nie słyszałem. To musi być jakaś bujda. Przecie wiadomo, że krew jest czerwona; u grobi jucha zielona, a u trolli czarna. Niebieska być nie może. Rozmowa toczyła się jeszcze chwilę w ciemną noc, aż wszyscy poza wartownikami udali się na spoczynek. Ten nie trwał długo. Niespodziewanie oczy wszystkich zostały porażone tak jasnym światłem, że aż zapiekły. Nie była to zbyt przyjemna pobudka. Błysk był pojedynczy i niespodziewany, a po nim nastała znów ciemność. Kilkadziesiąt uderzeń serca później ciszę przerwał długi, donośny grzmot. Błyskawice rozcinały niebo na północy, skupiając się wokół góry o kształcie piramidy. Co chwilę, w równych odstępach grzmiało. Na niebie nie widać było ani jednej chmury. - To na prawo od Frugelhornu – orzekł Grumli, drapiąc się w brodę. – Wydaje się, że błyskawice biją z czystego nieba… Tam w ogóle nie widać chmur… Ciekawe… Widzieliście kiedy takie coś? |
01-07-2019, 15:36 | #75 |
Reputacja: 1 | Póki nie zasnął, Dietmar jednym uchem wyłapywał odpowiedzi górników na pytania jego kompanii. Czegoś dowiedzieli się o dolinie, mogło to ułatwić ich zadanie. Gdy już zapadł w niespokojny sen, nie takiej pobudki się spodziewał. Pioruny waliły wokół jednego tylko szczytu, i to – jak zauważył krasnolud - z czystego nieba. Nie wyglądało to nawet odrobinę naturalnie i zalękniony cyrulik wykonał na piersi znak młota. - Uchowaj dobry Sigmarze, co to za piekło się tam rozpętało? Czy to aby nie ten skaveński czarownik? Odpowiedź na pytanie starszego krasnoluda pozostawił Casparowi, kto jak nie on mógł ewentualnie coś wiedzieć o nadprzyrodzonych zjawiskach.
__________________ Bajarz - Warhammerophil. |
01-07-2019, 21:24 | #76 |
Reputacja: 1 |
|
04-07-2019, 12:11 | #77 |
INNA Reputacja: 1 | Nagły błysk swą przenikliwą jasnością obudził wszystkich. Nie dało się tego przeoczyć, chyba że ktoś był na tyle głupi by nie dbać o swoje bezpieczeństwo i spać jak kamień z zasłoniętymi oczami. Gwen odruchowo sięgnęła po broń jednak ta okazała się bezradna w tym momencie. Po błysku nastąpił grzmot sugerujący burze, choć wszyscy zgodnie stwierdzili, że to wcale nie było czymś naturalnym. Być może żadni z nich znawcy natury, jednak swój rozum mieli. Jeśli była to burza, to bardzo nietypowa. Wypowiedź Caspara w sumie rozwiała już wszystkie wątpliwości. - Musimy być czujni podwójnie. - dodała od siebie patrząc w stronę, z której niebo rozjaśniało. Ze względu na swoje miejsce urodzenia oraz rod, z którego pochodziła, spodziewała się po tym niebezpieczeństwa które ogromem zadziwi ich wszystkich.
__________________ Discord podany w profilu |
04-07-2019, 13:33 | #78 |
Reputacja: 1 | Grimm podziękował za rady Grumliemu i ukłonił się z szacunkiem. - Stary Bardak, powiadasz? Zapamiętam imię tego zacnego krasnoluda. Z pewnością sprezentujemy mu butelczynę ulubionego trunku. Wszak starszym należy się szacunek. *** Burza z błyskawicami nawet niewprawnemu oku wydała się niezwyczajna. Caspar zatem jedynie potwierdził przypuszczenia Durinssona. - Góra w kształcie piramidy. To chyba nie jest naturalne? - zachodził w głowę. - Nigdy czegoś podobnego nie widziałem? Błyskawice na bezchmurnym niebie. To nie wróży nic dobrego. Jak to daleko stąd? - zadał to pytanie, gdyż w górach ciężko określić odległość. |
07-07-2019, 14:58 | #79 |
Reputacja: 1 | - Ta góra to Frugelhorn – wyjaśnił Grumli. – Charakterystyczny szczyt graniczny. Za jego turnią znajduje się już Imperium. Nasza kopalnia położona jest u stóp rozłogu, którego jest on najwyższą częścią. To będzie jakieś… trzydzieści mil. Dalej, już w górach to chyba tylko orki i trolle żyją. A one to chyba piorunów przywoływać nie umieją, nie? O, patrzcie. Już się skończyło. Rzeczywiście, huk i błyski ustały. Nad górską doliną znów zapadła nocna cisza, przerywana tylko odgłosami przebudzonych ptaków. Przez chwilę wpatrywali się w miejsce, gdzie doszło do dziwnego zjawiska, ale nic więcej się nie stało. - No, chyba tyle – stwierdził stary górnik, okrywając się derką. – Trza spać. Jutro długa droga przed nami. * Ranek wstał chłodny i pochmurny. Taki też był cały dzień, w czasie którego podążali do Farigoule. Nie działo się nic ciekawego, zmieniał się tylko krajobraz. Im głębiej w dolinę wchodzili, tym otaczające ją góry robiły się dziksze i stromsze. Długo nie było widać śladów bytności człowieka, a kiedy te się pojawiły, było wiadomo, że wieś była już blisko. Jeszcze jeden zakręt, mały zagajnik i w końcu w polu widzenia pojawił się bród na Vaseau, wąskiej i nie głębszej niż do kolana. Przy brodzie znajdował się kopiec z odłamków skalnych, w który wetknięta była tablica z nazwą wsi. W jakim celu, nie wiadomo. W zakolu rzeczki przycupnęło kilkanaście budynków, na pierwszy rzut oka dobrze utrzymanych i zadbanych. Uwagę zwracał okazały młyn i znajdujący się przy ścieżce od brodu do wioski inny duży budynek, prawdopodobnie stodoła. Wolno zbliżał się wieczór. Kiedy wędrowcy przekroczyli bród, natychmiast usłyszeli jazgot psów, które wyczuły obcych. Zaraz potem przed chatami pojawiło się kilka osób, zaniepokojonych harmidrem. Uważnie przyglądali się grupce idącej ku wsi. Jak na razie nikt się nie odzywał ani nie pozdrawiał. Czekali chcąc wyczuć intencje obcych. |
09-07-2019, 21:13 | #80 |
INNA Reputacja: 1 | Gwendoline ciężko było przejść do porządku dziennego nad tym, że zjawisko było i się zmyło. Dla niej sam fakt zaistnienia wciąż był żyły, nawet jeśli błyski ustały i normalny człowiek by o tym zapomniał. Ona nie potrafiła. Pamiętała jak przez mgłę rozmowy z ojcem na różne tematy, kiedy próbował uczyć ją czytać pokazując księgi ze szkicami wszelakich broni i potworów, czasami nawet z dokładnym opisem surowców z jakich dana broń została stworzona aby zgładzić konkretną bestie. Nie było to wtedy dla niej tak ważne, jak byłoby w tej chwili. Jednak ojca już nie było i nie miał kto uczyć ją tych wszystkich rzeczy, które powinna wiedzieć. Pozostał tylko instynkt i ufanie, że dziedzictwo przechodzi też w genach. * * * Poranek był na tyle rześki, że Gwen czuła jak jej marzną uszy. Szczelnie opatuliła się płaszczem i zarzuciła na potargane włosy kaptur. Choć była świadoma, jakim luksusem w czasie podróży jest możliwość porządnego umycia się, w tym momencie po prostu nabrała na to ochoty. Popielate włosy zaczęły ją w pewien sposób drażnić mimo iż zawsze dbała o to, by nie były zbyt długie. Nie rozumiała kobiet, które decydując się na dorównanie mężczyznom w walce i byciu samodzielną w dziczy, decydowały się na posiadanie długich włosów. Było to naprawdę mało praktyczne, wręcz wadziło. Przez całą podróż Gwen była cicho. Nie mruknęła nawet, ani nie zakasłała. Żaden dźwięk nie wypłynął z jej gardła, a pytana o coś jedynie kiwała głową na "tak", kręciła w boki na "nie" lub wzruszała ramionami gdy po prostu nie wiedziała co odpowiedzieć. Choć była osobą starającą się odważnie biec przez życie, w tym momencie czuła lekką obawę. Im bliżej byli miasta, tym bardziej narastał niepokój, a to wszystko ze względu na prawdopodobną ilość żywych mieszkańców miasteczka, z którymi wręcz będzie zmuszona rozmawiać i spędzać czas. Nie bardzo chciała, przywykła do spokoju i trzeźwości umysłu, do walki i obrony, do odwagi i podejrzliwości. Miała problemy aby być towarzyską osobą w dużej grupie ludzi, łatwiej jej było rozmawiać z jedną lub dwoma osobami i to jeszcze gdy ktoś inny stał obok niej, ktokolwiek jej znany aby nie czuła się samotnie w tej nierównej walce zwanej "konwersacją". Właśnie przez te uczucia zamarła gdy dotarli do wioski. Zdjęła jedynie kaptur z głowy i poprawiła włosy, przetarła zmęczoną twarz ręką. Próbowała się uśmiechnąć, lecz chyba z marnym skutkiem. Każdy kto spędził z nią więcej niż dwa dni na pewno zauważył, jak bardzo się spięła. Jej pewność siebie zanikła, być może nawet w oczy spojrzał jej strach. Każdy mógł odebrać jej reakcję po swojemu, nie mniej jednak na pewno nie było w jej zachowaniu jakiejkolwiek chęci czy odwagi, aby śmiało wkroczyć do wioski. Być może liczyła na wsparcie, a może po prostu potrzebowała czasu aby przywyknąć do ciężkiego dla niej zadania.
__________________ Discord podany w profilu |