Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-11-2009, 19:43   #131
 
MrYasiuPL's Avatar
 
Reputacja: 1 MrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputację
Bugg zatrzymał się. Wydawało mu się, że szczury go już nie gonią. Cały czas czuł na plecach ich obrzydliwie cieplutkie oddechy. Oparł dłonie na kolanach i zaczął wciągać kanałowe powietrze do płuc. Był zmęczony. Gdyby stanął przed nim następny potwór, miałby z niego podwieczorek. O ile monstra żyjące pod ziemią wiedziały kiedy jest już ciemno na górze. Szczurołap usiadł na oślizgłej podłodze, a jego spodnie zrobiły się jeszcze bardziej brudne niż wcześniej, mimo że było to niemożliwe. Spojrzał na prawie nieruchomą ciecz, która wypełniała wgłębienie między chodnikiem a przeciwległą ścianą i wzdrygnął się. Co by było gdyby padał właśnie deszcz?
-Ach!

Bugg przypomniał sobie, że jego zdobycz zniknęła. Było mu jej szkoda, ale lepsze to niż gdyby leżała teraz obok jego trupa. Zerknął kontem oka na swój pasek. Został mu przynajmniej ogon. Będzie go mógł pokazać alchemikowi kiedy...
-O nie, zgubiłem się.
Z jednej i drugiej strony widział prosty korytarz. Nie miał większego wyboru, wiec poszedł prosto przed siebie. Pewnie łatwiej byłoby mu znaleźć drogę wracając się. Szczury pewnie przywitałyby go, szczęśliwe z nowego mięska. Dalej z pewnością było jakieś skrzyżowanie, a może nawet dwa. Teraz, kiedy był już zagubiony wolał zdać się na szczęście, sprzyjające mu dzisiaj.

Szczurołap nie miał pojęcia jak wyjść z tych podziemi, ale na pewno miały one kilka wejść. Miało to swoje plusy. Gdyby wyszedł tą piwnicą co wcześniej, strażnicy mogli by go zobaczyć i spalić na stosie jako mutanta z kanałów, którego spojrzenie kwasi mleko i zabija małe dzieci. Albo co gorsza, znalazłby się w strefie zakazanej, takiej jak ta w leju gdzie stał jego dom. Bugg westchnął. Nie wyglądało na to, że wyjdzie na powierzchnie w ciągu najbliższych godzin.
 
MrYasiuPL jest offline  
Stary 30-11-2009, 22:05   #132
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
Matyjasz.

Podróż do gildii nie okazała się taka bezcelowa. Udało się upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu. Czarodziej zdobył nie tylko pozwolenie na używanie magii, ale również odkrył kilka kart, które rzuciły na sprawę nowe światło. Zmierzał teraz do budynku straży, by opowiedzieć o tym kapitanowi. W głowie układał w logiczną całość wszystkie kawałki puzzli jakie mieli, powoli przedzierając się przez tłum. Gdy już opuścił dzielnicę świątynną, poczuł się nieswojo. Zatrzymał się i podniósł głowę. Miał wrażenie, że jest śledzony, ale nikogo nie zauważył. Wzruszył ramionami i ruszył dalej.
W budynku zapytani strażnicy skierowali go do depozytu, gdzie znajdowali się już Schutzmann i reszta drużyny. Kiedy otworzył drzwi, kapitan coś właśnie tłumaczył podnieconym głosem, wskazując na zawieszoną na ścianie mapę.

Gnordi, Varl, Gotfryd

Gdy kapitan usłyszał o strzałce, jego ręka drgnęła, stawiając olbrzymiego kleksa na wypełnianym papierze. Zaklął cicho i zaczął wycierać plamę atramentu, słuchając dalej. Gdy Gotfryd skończył wstał i podszedł do niego.
- Jesteście pewni? – spytał cicho, jakby bał się, że ktoś ich podsłuchuje. Gdy ten kiwnął głową, odparł. – Rozumiem. Chodźcie za mną.
Porwał z wieszaka swój mundur i założył go, wychodząc z pokoju. Szybkim krokiem zmierzał w dół do podziemi. Znajdował się tym tylko jeden, zimny i słabo oświetlony korytarz. Na jego końcu znajdowały się drzwiczki z napisem „Depozyt”. Kapitan wkroczył do środka. To samo zrobiła reszta drużyny.
- Witam kapitanie, czym mogę służyć? – zapytał pracujący tam urzędnik, zamykając gruby tom i wzniecając tuman kurzu.
- Tak, witaj Gunterze. Przyszedłem po TO. Mógłbyś mi to znaleźć?
Gunter od razu spoważniał i zajrzał do kartoteki. Jego zwinne palce przewertowały cienkie kartki w kartotece, po czym wyciągnął jedną i zniknął w labiryncie olbrzymich półek. Po chwili wrócił z drewnianym pudełkiem w rękach.
- Dobrze, a teraz zostaw nas samych. – powiedział kapitan, gdy przejął od niego pudełko.
- Ale…
- To jest rozkaz!
Gunter kiwnął posłusznie głową i wyszedł. Kapitan powoli otworzył pudełko i położył je na stojącym opodal stole. W środku znajdowały się trzy małe strzałki. Identyczne jak ta którą znaleźli w ciele kapłana.
- Ostatnim czasem doszło do kilku nieuzasadnionych morderstw. Wszystkie wyglądały podobnie i u każdego znajdowaliśmy taką oto strzałkę w szyi. Próbowaliśmy różnych metod, najcięższe głowy wydziału zajmowały się tym śledztwem, ale nie udało nam się znaleźć jakiegokolwiek powiązania pomiędzy ofiarami. Czy ktoś mógłby wiedzieć o ikonie poza wami?

- Rozumiem. Co do tych śladów to mam pewne potwierdzone podejrzenie. Znacie zapewne legendy o skavenach, obślizgłych szczuroludziach. Są one niestety nazbyt prawdziwe. Pewnie uznacie, że zwariowałem, ale prawda jest taka, że te stwory to plaga Middenheim od wielu wieków. Wyglądają jak zwykli zwierzoludzie, są jednak o nich o wiele sprytniejsi i zwinni. Wiem bo sam z nimi walczyłem. W czasie oblężenia sprawiali nam nie liche problemy. Całe oddziały ginęły w kanałach, a niektóre musieliśmy zamurować, by zapobiec ich wdarciu się do miasta. Odcięliśmy też większość tuneli do Podziemnego Miasta. Od zakończenia oblężenia nie mieliśmy o nich wiarygodnych informacji, aż do teraz. Jeżeli znalazły drogę by wychodzić na powierzchnie i mordować ludzi, to sprawa jest poważna.
Wskazał ręką na mapę z zaznaczonymi na czerwono miejsami i powiedział:
- W tych miejsca… - niestety przerwało mu wejście czarodzieja. – Wejdź proszę. Nie mam czasu na tłumaczenie od początku. Z pewnością twoi towarzysze ci wszystko wyjaśnią. Na czym stanąłem? A tak. W tych miejscach dokonano zabójstw przy użyciu dmuchawek. Ofiarami byli strażnik przed Collegium Theologica, odźwierny przy Gildii Krasnoludzkich Inżynierów i niezidentyfikowana osoba. Jej ciało znaleziono w Starym Kwartale. Jak już mówiłem ofiary nie łączy nic poza sposobem zabójstwa. Sugerowałbym zbadanie tych miejsc i ponowne obejrzenie komnaty ojca Mortena. Może uda wam się znaleźć coś co my przegapiliśmy. Ciała zostały poświęcone Morrowi i to w jego świątyni należało by szukać co do nich pytań. To wszystko co wiem.
Mablung podszedł do mapy i przestudiował ją dokładnie, chcąc zapamiętać zaznaczone miejsca. Cały czas sprawiał wrażenie niezwykle poważnego i skupionego na zadaniu. Zupełnie jak nie on. Natomiast Gustav słuchał uważnie, z lekkim uśmieszkiem lekceważenia.

Bugg

Nie widział ile wędrował. Godzinę? pół godziny? dwie minuty!? Minął wiele zakrętów i wiele krzyżówek obierając drogę losowo. Jak na razie nie zaprowadziło go to do wyjścia. Powoli zaczął doskwierać mu głód. Kiedy już myślał, że nigdy nie wyjdzie na powierzchnie, zza zakrętu wybiegła mała istotka i wbiła mu się w brzuch. Upadli oboje na brudny chodnik, a Bugg stracił na chwilę oddech. Sprawcą zamieszania okazała się mała, umorusana dziewczynka. Spojrzała swoimi olbrzymimi błękitnymi oczami w oczy Szczurołapa i wykrzywiła twarz w grymasie:
- Śmierdziel – powiedziała i uciekła dalej. Zza zakrętu dobiegały kolejne głosy. Ciekawski Bugg wychylił się i szybko schował głowę z powrotem, gdy bełt kuszy śmignął mu obok ucha. Nie namyślając się wiele ruszył za dzieckiem. Ktoś z nimi krzyknął, żeby stali i kolejny bełt uderzył w chodnik tuż za stopą człowieka. Dziecko najwyraźniej wiedziało gdzie biec, gdyż szybko obierało drogę i wkrótce zostawili goniących ich ludzi daleko w tyle.

Bugg siedział znowu na chodniku i czuł, że zaraz wypluje płuca. Naprzeciwko niego siedziała dziewczynka przyglądająca mu się badawczo i ostrożnie znad podkurczonych kolan. Kiedy mężczyźnie udało się ustabilizować oddech, zapytała ostro:
- Co tam robiłeś, Śmierdzielu?
 
__________________
you will never walk alone
Noraku jest offline  
Stary 01-12-2009, 17:51   #133
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Trzy zabójstwa, każde w ten sam sposób. Teraz już cztery. - Dość ponure myśli krążyły po głowie Gotfryda. - Paskudny sposób zabijania i paskudny zabójca. Szczurołaki, które z opowieści i bajek nagle w zwykłym świecie się pokazały. Jeden, czy cała banda? Samotny 'myśliwy', wybierający określone ofiary, czy też trupy przypadkowe padały? A może to złodziej jakiś, co chcąc od siebie podejrzenia odsunąć za nietypową broń chwycił. Chociaż złodzieje raczej nie mordują, chyba że zaskoczeni. A ojca Mortena mordować nie trzeba było. Wystarczyło wejść cicho przez okno i po głowie dać, nawet niezbyt mocno. A potem wyjść.

- Gdy nasz towarzysz - tu Gotfryd na Mablunga spojrzał - o pomoc nas prosił, to o niebezpieczeństwie możliwym wspominał. A skoro niebezpieczeństwo istniało, to pewnie ktoś o tym artefakcie wiedział. Albo tak tylko się zdawało kapłanowi, który Mablungowi ikonę wręczył. Z nas natomiast nikt o ikonie nie rozpowiadał. Ja w każdym razie nic o tym nie wiem.

Gotfryd spojrzał na towarzyszy, oczekując potwierdzenia, lub zaprzeczenia swych słów. W końcu niekiedy się rozdzielali. Mogło się któremuś wymknąć coś przez przypadek.

- Jeśli o te trzy trupy chodzi... Ojca Mortena zabito, by go okraść. Może i tamtym coś zabrano? Odźwiernemu klucze na przykład, by do budynku wejść, bo Gildia Inżynierów z pewnością zamki dobre posiada i kraty w oknach. A może do budynków się włamano, a ci dwaj na swoje nieszczęście na drodze złodzieja-mordercy stanęli. Może i ów człek, co go w Starym Kwartale znaleziono, miał coś cennego przy sobie, jak Mablung niedawno, Zabito go, a martwy nie powie, co miał za pazuchą. Albo też, co mniej się prawdopodobnym zdaje, szczurołaka zobaczył przypadkiem. Okradziono go? Broń, pieniądze, buty?

- Jeśli odwiedzać mamy miejsca zbrodni, to ja bym do Collegium Theologica się wybrał - dodał. - Może powiedzą coś o tym człowieku. Może wrogów miał. Kochankę z mężem zazdrosnym. A może w kości dużo wygrał i naraził się komuś i dlatego zginął. A może - zawahał się na moment - może i w Collegium coś skradziono.

Do Gildii Inżynierów nie miał zamiaru się wybierać. Nie sądził, by krasnoludy z nim akurat zechciały się swymi tajemnicami dzielić.

- Czy w jednym i tym samym dniu wszystkich zabito? I czy plotki jakieś większe o szczurołakach w dniach zabójstw się pojawiły? Jeśli kto widział stwora takiego, to pewnie i innym o tym rzekł. Choć jeżeli pijanym był, to raczej nikt mu nie uwierzył.
 
Kerm jest offline  
Stary 01-12-2009, 18:11   #134
 
Matyjasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu
Ktoś go śledził. Tak mu się zdawało. Przedarł się przez dość zatłoczoną ulicę i oparł się o mur. Rozejrzał się czy jeszcze ktoś się zatrzymał i mu się przyglądał.
To bezcelowe, ludzi za dużo nie wypatrzę choćby ktoś stał obok mnie.
Ruszył dalej, wszedł w małą względnie pustą uliczkę. Nie głęboko by mieć gdzie uciec.
Przygotował się do walki mocno uchwycił podróżny kij, dobrą broń do obrony i czekał.
No chodź.
Nikt nie wszedł za nim w zaułek. Odetchnął i poszedł bezpośrednio do garnizonu.

Wysłuchał Gotfryda wyjmując notatkę zamordowanego.
-To jest notatka pozwalająca odczytać się bez problemów. Niestety nie dostrzegam tu nic co wskazywałoby na możliwego zabójcę.
-Zaś broń eliminuje wszystkich normalnych ludzi. Strzałka była wykonana z spaczenia, kamienia przemian. Dokładnych jego właściwości i sposobu powstawania nie znam, ale jest niebezpieczny i jest tym dla czarnej magii czym lód dla wody. Dlatego może naprawdę szczuroludzie z bajek do straszenia dzieci to zrobili, choć ja bym wskazał kult chaosu. Poprosiłem magów o dokładniejsze zbadanie broni i nie wątpię, że dadzą z siebie wszystko. Jednak jak mi powiedziano szansę na to by dociec w jaki sposób użyto tu spaczenia są nikłe.
 
Matyjasz jest offline  
Stary 01-12-2009, 21:50   #135
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
„A więc jednak skaveny istniały. Nie był to wymysł jakiś szaleńców ani bajki dla niegrzecznych dzieci. One istniały naprawdę. I teraz brutalnie wkraczają w moje życie. Wcom się wpakował? Trza mi było do Kisleva jechać, tego kurwiego syna dorwać. Zamiast tego Ranald me kroki na tą ścieżkę skierował, czemu? I czemu takie zadania bogowie mi zadają, jam zwykły flisak. A detektywa się bawię...”

Jednak uważnie słuchał słów kapitana Shutzmanna, gdy ten opowiadał o skavenach, o walce z nimi w Middenheim, o zabójstwach dokonanych za pomocą przeklętych strzałek. Przerwał na chwilę gdy do magazynu przybył Martin. Kapitan nie powtarzał jednak dotychczasowych informacji a kontynuował. Podał zgromadzonym kim byli zamordowani i gdzie zginęli.

- Mogę się udać do świątyni Boga Kruków – powiedział Varl, gdy martin i Gotfryd skończyli mówić. – Popytam kapłanów o jakieś szczegóły odnośnie ofiar. Może coś szczególnego zauważyli podczas przygotowania zmarłych do ostatniej podróży. Jednej informacji mi jednak trzeba. Gdzie się świątynia Morra znajduje?
 
xeper jest offline  
Stary 05-12-2009, 19:10   #136
 
MrYasiuPL's Avatar
 
Reputacja: 1 MrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputację
Middenheim było wielkim miastem i wyglądało na to, że jego kanały dorównywały liczbie ulic. Bugg widział na górze mnóstwo szczurów. Nigdy nie narzekał na brak roboty, ale pewnie już dawno zmieniłby zawód gdyby miał tępić takie szczury jak te, które jeszcze niedawno go goniły. Wędrowanie po ciasnych, wilgotnych i śmierdzących tunelach było męczące, a co gorsza przeraźliwie nudne. Szczurołap był głodny, bolały go nogi i zgubił się. Zupełnie jakby ci, którzy zbudowali kanały, nie mogli wmurować w ściany tabliczek "Bugg idź w lewo" albo narysować na każdej ścianie map.

Jeszcze bardziej paskudny był hałas jaki słyszał cały czas od ostatnich kilku sekund. Szczurołap był zbyt zamyślony, żeby go zauważyć. Na całe szczęście jakieś dziecko zwróciło jego uwagę. Może dlatego, że prawie go zabiło? Nie, nie to musiała być sprawka chodnika, na który upadł. Podłoga obdarzyła go kolejną dawką cuchnącego śluzu. Bugg spojrzał na dziewczynkę. Jęknął przerażony. Nie miała twarzy! "Acha, to tylko włosy" - pomyślał. Zobaczył wielkie oczy, tak wielkie, że gdyby powiedział nieznajomej: "Rzuć na to okiem..." mogła by zrobić to naprawdę.

-Śmierdziel.- usłyszał szczurołap. Zaczął obwąchiwać się niepewnie. Wyglądało na to, iż naprawdę był Śmierdzielem. Co za piękny przydomek. Postanowił pomyśleć nad nim jak wreszcie stąd wyjdzie.

Bugg wychylił się zza rogu, prawie dostając bełtem. Czekanie na kolejny nie miało większego sensu, więc pobiegł w stronę zakrętu, gdzie zniknęła dziewczynka. Już drugi raz tej nocy musiał biec. Na całe szczęście pewnie wesoła gromadka kuszników już go zgubiła. Zerknął kątem oka na dzieciaka siedzącego obok. Uspokajający oddech szczurołap usłyszał pytanie skierowane do niego.

- Uch, szukałem wyjścia.
- To zauważyłam, głupi. Ale jakoś tutaj musiałeś trafić.-
powiedziała.
- Wpadłem do jakiejś piwnicy z winem. Było paskudne, a dalej było wejście do kanałów i goniły mnie szczury.
- Szczury? No patrzcie, taki wielki mężczyzna, a baba.
- Nienawidzę cię. Były wielkie! I to całe stado
- Też Cię nie lubię -
mówiąc to pokazała mu język.- Śmierdzisz i jesteś nieuprzejmy. A i masz coś z głową - dodała pukając się w czoło.

- Phi, a ty co tam robiłaś... dziewczynko?
- Ślepy jesteś? Uciekałam!
- Przed kim?
- Phi, nie Twój interes. - odpowiedziała odwracając głowę. Przez chwilę milczała. - Przed złymi ludźmi!
- Bardziej złymi niż ja?
- Bardziej... Ale Ty nie jesteś taki zły. Po prostu głupi i śmierdzisz -
powiedziała po chwili.

Bugg wciągnął głęboko powietrze, jeszcze raz sprawdzając aromat jaki unosił się z jego ubrania. Wymamrotał coś pod nosem i spojrzał na dziewczynkę.

- Skąd wiesz, że nie jestem zły? A może chce odgryźć ci nogę?
- Nie chcesz! -
powiedziała z nutką strachu w głosie. - A poza tym nie dał byś rady.
- Mam ostre zęby!


Dziecko w odpowiedzi pokręciło tylko głową i mocniej przycisnęło kolana do klatki piersiowej. Szczurołap jęknął.

- No dobra, nie odgryzę jej. Ale jestem głodny. Wiesz jak stąd wyjść?
- Wiem. Jest kilka dróg, ale teraz jest tam ciemno.
- Masz jakieś imię?
- Mam
- Skąd masz?
- Od tatusia.
- powiedziała smutno, zasmucając Bugga.
- Czemu jesteś smutna? -zapytał nie doczekując się odpowiedzi. Po krótkiej przerwie zadał kolejne pytanie:

- Hmm... uratujesz mnie?
- Ja ciebie? Czy to nie księżniczki są ratowane?
- Jestem księżniczką. Trochę. Och kłamałem, ale jeśli wyprowadzisz nas stąd to dam ci coś ładnego.


Dziewczynka roześmiała się i trochę uniosła głowę zza kolan pokazując ciepły uśmiech.
- A co?
- To niespodzianka. Ale to mój największy skarb...
- Eee, nie potrzebuje skarbów, ale zjadła bym coś.
- Ja też. Nie mówiłem, że mój skarb nie jest do zjedzenia. Dlatego jest skarbem.
- Jak to? Co to za skarb skoro go można zjeść?
- Smaczny skarb.
Zaśmiała się znowu.
- Zabawny jesteś.
- Hej, już cię nie nienawidzę.
- Ja ciebie też nie.
- Idziemy?
- Dobrze.


Szczurołap wstał i poszedł za nieznajomą.
 

Ostatnio edytowane przez MrYasiuPL : 08-12-2009 o 16:37.
MrYasiuPL jest offline  
Stary 08-12-2009, 13:02   #137
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
Gotfryd, Gnordi, Matin, Varl

- Z dostarczonego mi raportu wynikało, że zamordowany miał przy sobie zarówno pieniądze, jak i buty. Jeżeli coś ukradziono to ciężko będzie to stwierdzić. Dodatkowo przy ciele znaleziono nie załadowaną kuszę.
- Nie. Każdego z nich zabito innego dnia. W nieregularnych odstępach.
- Świątynia Morra, a właściwie kapliczka, znajduje się przy Morrsparku, miejscowym cmentarzu. To w północno-zachodniej części miasta. W razie jakbyś się zgubił jestem pewien, że każdy jest w stanie wskazać ci to miejsce.

Kapitan spokojnie odpowiadał na zadane pytania. Widać było jednak, że informacja o spaczeniu lekko wytrąciła go z równowagi. Mablung natomiast skrzywił się słysząc o tym i o kultystach. Schutzmann wziął notatkę z rąk Martina i szybko ją przeczytał. Następnie podał ją Gotfrydowi, a ten dalej.
- Z tego co tutaj widzę, mogę wykluczyć zabójstwo ze względu na rabunek. Taka ikona może być cenna tylko dla jakiegoś znawcy sztuki, a o takich ciężko w dzisiejszych czasach. Było by to zbyt ryzykowne. W drogę wchodzi tutaj coś innego. Mam dziwne wrażenie, że znacznie gorszego. – zastanawiał się kapitan na głos. – Może rzeczywiście warto zbadać te ciała jeszcze raz? W takim razie archiwum jest do waszego wglądu. Znajduje się na parterze, z tyłu budynku. Poinformuje archiwistę, żeby przygotował odpowiednie dokumenty. Wybaczcie teraz, ale niestety mam sporo pracy. Dochodzą nas wieści o niezwykle ożywionej aktywności grup i klanów półświatka. Coś tam się dzieje i nie wróży to niczego dobrego. Jak już ma się coś walić, to wszystko naraz… - powiedział wychodząc i zostawiając was samych. Po chwili wkroczył urzędnik. Grzecznie poprosił o pudełko i odstawił je na miejsce, przyglądając się wam badawczo.

Bugg

Dziewczynka wstała i otrzepała się, jakby miało to poprawić stan jej ubłoconego stroju. Najwyraźniej zrobiła to z przyzwyczajenia. Ruszyli.

Droga nie wskazywały żadne strzałki, ani nie zrobiła się magicznie prosta, jednak dziewczynka jakby podświadomie wiedziała dokąd idzie. Szła cicho. Tak, że idący tuż za nią szczurołap nie słyszał odgłosu jej mały stópek. Była ostrożna. Przed każdym zakrętem nasłuchiwała. Dlatego droga wydłużyła się znacznie. W końcu jednak uspokoiła się i rozluźniła. Szła swobodnie i gdyby nie powaga sytuacji to pewnie radośnie by skakała. Odwróciła się do Bugga. Idąc tyłem, z rękoma założonymi za plecami, zapytała:
- A tak w ogóle to czym się zajmujesz?
- Uważaj, nie przewróc się. - odpowiedział Bugg. - Jestem szczurołapem
- Spokojnie nic mi się nie stanie. - uspokajała dziewczynka. - Skoro jesteś szczurołapem, to czemu uciekałeś przed szczurami?- Uch, uciekałem przed nimi? - zdziwił się mężczyzna
- No tak powiedziałeś. - odparła mała przyglądając mu się badawczo.
- Racja. Bo było ich dużo i były wielkie. - przypomniał sobie Szczurołap
- No ale przecież ty i tak jesteś większy od szczura. Wiem bo wiele z nich tutaj widziałam - pochwaliła się.
- Gdybyś zgniotła całe stado w kulkę, to by była większa niż ja.
- No tak, ale... - Dziewczę naglę przerwało. Uniosła głowę do góry i zaczeła się trząść jak w febrze. Bugg ujrzał białka jej oczu. Przewróciła się do tyłu, uderzając głową o posadzkę. Miała drgawki, a zza zaciśniętych szczęk wyrwał się zawodzący jęk.


Dwóch rzezimieszków klanu „Brzask” stało niespokojnie w półmroku. Kilka świec na ścianach dawało pokojowi upiorną poświatę. Zasięg światła, sięgał do biurka, ale nie obejmował siedzącej za nim osoby. Obaj wiedzieli, że jest to zabieg psychologiczny, mający wywołać u nich strach przed nieznanym. Skutecznie. Gdyby nie to, że od ich odpowiedzi zależało ich życie, to pewnie posikali by się ze strachu. Herszt klanu nie należał do łagodnych, pomimo swojej aparycji.
- No i…? – rozległ się łagodny, acz stanowczy głos. Bez dwóch zdań należał do kobiety. – Gdzie ona jest?
W ciszy, która rozbrzmiała po tym pytaniu można było wyczuć oczekiwanie i zakłopotanie. W końcu jeden z rzezimieszków zdecydował się odpowiedzieć.
- Już ją mieliśmy, ale uciekła nam. Zna to miejsce znacznie lepiej niż my! – usprawiedliwiał się rozpaczliwie. – Poza tym ktoś jej pomógł
- Kto? – rozbrzmiało natychmiastowe pytanie.
- Nie wiemy. Pojawił się znikąd i uciekał razem z nią.
- Zraniliście ją?
- Ależ nie. Zgodnie z Twoim rozkazem.
- Dobrze.
Cisze rozciął krótki świst a potem charkot. Obaj mężczyźni złapali się za swoje szyje, a z pod palców wypływała gęsta struga krwi. Obaj mieli wbite w szyję dwa malutkie sztylety. Postać siedząca za biurkiem wstała i rozsunęła zasłony. Blask księżyca oświetlił jej zgrabną sylwetkę i piękną twarz na której gościł grymas złości.
- Jak tak dalej pójdzie to nie będziemy mieli podopiecznych. – rozległ się drugi głos, znacznie bardziej jadowity i syczący, z mroku. Kobieta uśmiechnęła się.
- Nie toleruje porażek. Tak samo jak mój ojciec.
Druga postać zachichotała nerwowo.
- Z czego się tak śmiejesz Sven? Ty także mnie zawiodłeś.
Chichot natychmiast urwał się. Tym razem w odpowiedzi czuć było złość i ukrytą groźbę.
- Mówiłem ci, żebyś mnie tak nie nazywała.
- Oj, już dobrze Szczurze. – odpowiedziała reflektując się. – Co z tymi… niespodziewanymi kłopotami?
- Wyjechały z miasta. Nie wiadomo na jak długo.
- A ten co jej pomógł?
- Dołączył do tamtych i również wyjechał. Stracili jednak paru towarzyszy.
- To dobrze. Musimy teraz tylko złapać tę małą i wreszcie uzyskamy to o czym od zawsze marzyliśmy. Mój drogi.
 
__________________
you will never walk alone

Ostatnio edytowane przez Noraku : 11-12-2009 o 19:58.
Noraku jest offline  
Stary 08-12-2009, 22:36   #138
 
Ghosd's Avatar
 
Reputacja: 1 Ghosd nie jest za bardzo znanyGhosd nie jest za bardzo znanyGhosd nie jest za bardzo znanyGhosd nie jest za bardzo znany
Gnordi słuchał strażnika uważnie, jednak poczuł potrzebę łyknięcia czegoś. Pociągnął głębo ze swojej, na wpół już pustej, butelki, po czym podjął, nieco wymuszoną sytuacją, decyzję. Gdy mówili o spaczeniu Zabójca przypomniał sobie zniszczone działo miotające jakby zielone błyskawice, potem usłyszał, że to sławne skaveńskie działo spaczeniowe. Zaczynało robić się ciekawie, więc Gnordi postanowił też coś zrobić.

-Pójdę do Gildii Inżynierów, domyślam się, że mi prędzej niż wam wyjawią cokolwiek.

Krasnolud miał w planach zajście do gospody, jednak postanowił, że poczeka z tym jeszcze.

"Skoro kręcą się tu skaveny to może po drodze i coś się nawinie pod toporek? Dobra, koniec gadania trza się jeszcze strażnika o drogę zapytać"
 

Ostatnio edytowane przez Ghosd : 08-12-2009 o 22:39.
Ghosd jest offline  
Stary 10-12-2009, 15:39   #139
 
Matyjasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu
Czarodziej był zaskoczony zbagatelizowaniem sprawy, przecież bardzo prawdopodobne jest działanie w mieście kultu chaosu. Silnego i dobrze zamaskowanego kultu, który może przemycać do miasta spaczeń i zabić kapłana w świątyni. Także wolałby nie wiedzieć co morderstwa mają wspólnego. Kto wie czy nie są przygotowaniem do plugawego rytuału. Możliwe skutki takiego działania nie były mu znane poza jednym faktem, może być bardzo źle.
Najlepiej korzystając z uprawnień uciec jak najszybciej się da. -Powiedziała pierwsza myśl.
Czarodziej kolegium magii nie może tak uciec! - Kolejna myśl zripostowała.
Nie jesteś magistrem, to zadanie dla magistra. Zostaw tak trudne sprawy bardziej doświadczonym magom. Do kolegium w Altdorfie niech oni kogoś przyślą.- Głos kusił.
Potomek szlachetnego rodu nigdy nie okryje hańbą siebie i rodu, nie okaże strachu w obliczu chaosu i nie złamie przysiąg wobec kolegium i imperatora.
Głos nawołujący do rozsądku i ratowania skóry zamilkł.
-Cokolwiek robić dalej, sugeruje nadzwyczajną ostrożność. Także słyszałem pogłoski, że kapłani Morra potrafią rozmawiać z duchami niedawno zmarłych. Jeżeli ktoś się do nich uda mógłby dyplomatycznie się o to zapytać. Mnie to dyskwalifikuje na pierwszym miejscu, niektórzy fanatycy samo istnienie ludzi z magicznym talentem traktują za zło. Jeżeli jeszcze ktoś taki jak ja prosiłby o coś takiego, to wole nie myśleć o możliwej reakcji.
-Osobiście udałbym się albo do inżynierów albo do archiwum. Z tym gildia inżynierów wydaje się miejscem ciekawszym niż żmudne analizowanie pergaminów. Więc jeżeli nie ma dla mnie specyficznych zadań udam się z Gnordim.
 
Matyjasz jest offline  
Stary 11-12-2009, 20:31   #140
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Meusmann wysłuchał do końca, tego co miał do powiedzenia kapitan Shutzmann. Informacja odnośnie położenia Morrsparku, miejskiego cmentarza nie była zbyt precyzyjna, ale zawsze można się było dopytać.

- Jakom mówił, ja idę na cmentarz, kapłanów Morra wypytać o ofiary zabójstw. Kto idzie ze mną? – zapytał i powiódł wzrokiem po towarzyszach.
- Ja – odpowiedź nadeszła z najbardziej nieoczekiwanej strony. Na ochotnika zgłosił się elf, Mablung. „I po com się pytał? Sam iść mogłem, a teraz z tym powsinogą leźć trzeba” – pomyślał Varl.
- Jak chcesz, elfie – ostatnie słowo wymówił z wyraźnym lekceważeniem. – Chodźmy, ale się do moich spraw nie wtrącaj. O nic nie pytaj, nie zagaduj. Mnie też nie interesuje czemu wraz ze mną idziesz...

Ruszyli przez miasto, główną ulicą przebiegającą z północy na południe. Od bramy południowej ku widniejącemu w oddali, pomnikowi ku czci ofiar moru. Statua była ich drogowskazem. Gdy ją minęli, skręcili na zachód ku świątyni Shallyi. Mniej więcej w połowie drogi między świątynią a pomnikiem rozciągał się Morrspark, miejski cmentarz Middeheim.

- Tośmy na miejscu – mruknął Varl i skręcił ku widocznej między kamiennymi nagrobkami, kaplicy. Tak jak większość przybytków Morra i ta nie miała drzwi, a wejście do niej formowały dwa filary – biały i czarny, odzwierciedlające dualizm boga. Varl pochylił głowę i nie oglądając się na podążającego za nim elfa, wszedł do środka. Wewnątrz było ciemno, mrok rozświetlało jedynie kilka świec i chłodno. Pachniało palonym kadzidłem.

Ostlandczyk podszedł do krzątającego się przy spoczywającym na marach ciele, odzianego na czarno, kapłana.
- Witaj ojcze – zwrócił się do niego Meusmann. – Pokorny sługa bogów przychodzi prosić o pomoc.
- Każdy w końcu przybędzie tutaj, w objęcia Morra – odparł kapłan. Mówił powoli, a jego głos był cichy i spokojny. – W czym mogę Ci dopomóc?
- Pracuję dla Straży Miejskiej, a o pomoc prosił mnie sam kapitan Shutzmann – Varl zaczął wyłuszczać sprawę z jaką przyszedł. – Wraz z towarzyszami badamy sprawę zabójstwa sługi Sigmara, wielebnego ojca Mortena. Niech Morr ma go w opiece. Zabity został on z pomocą zatrutej strzałki, a wiemy, że i inni w ten sposób śmierć ponieśli. Ci inni to strażnik przy Collegium Theologica, odźwierny w Gildii Inżynierów i ktoś zamordowany w Starym Kwartale. Wszyscy oni trafili tutaj. Jeśli mógłbyś mi ojcze jakiś szczegółów na temat ofiar udzielić, byłbym zobowiązany.
 
xeper jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:55.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172