Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 21-01-2019, 17:01   #191
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Torin wzruszył ramionami widząc minę Kirkrima.
- Stworzyłeś zbyt dobre oddziały i zbyt łatwe do przejęcia przez wyznawców Kurtulmaka. Nie chciałeś słuchać rad dotyczących dalszego postępowania. Nie chciałeś wyplenić zła w swoim plemieniu ogniem i mieczem. Sam sobie jesteś winien.
Potem spojrzał twardo na gnomkę i assimara.
- Uczę Xii i będzie tu ona bezpieczna, to jest warunek. Każdy atak na moją uczennice uznam za akt zła. Oraz złamanie paktu z waszej strony. Poza tymi dwom warunkami, które już wymieniłem jestem gotów całkowicie poświecić swoje moce wojownika kapłana Moradina zwalczaniu zła wraz z Wami.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975
Cedryk jest offline  
Stary 21-01-2019, 20:33   #192
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
Ból połamanych palców zamienił się w irytującą niesprawność. Nie przeszkadzało mu to jednak tak bardzo, jak knebel włożony w usta. W czasie lat nauki jego mistrz poddawał go wielu cielesnym karom. Szybko przywykał do bólu. Brak jednak możliwości wypowiedzenia swoich myśli stanowił dla niego znacznie większą torturę. Chociaż zwykle był murkiem to nawet wtedy potrafił komentować pod nosem wszystko co obserwował. Teraz zamieniało się to jedynie w przytłumione jęki i prychnięcia powietrza. Ciągle udzielał mu się strach jego chowańca. Musiał się opamiętać, jeżeli mieli z tego wyjść z życiem.
Spodziewali się trafić na jakiegoś renegata albo innego czarnoksiężnika szykującego coś niedobrego. Zamiast tego odnaleźli ukrytą przed światem organizację o niejasnych planach. Organizację specjalizującą się w magii. Dało się to wyczuć niemalże od razu. Całe podziemia aż „cuchnęły” od magii. Wszędzie też powtarzał się ten jeden symbol, którego nie rozpoznawał. Zwrócony ku dołowi miecz ze skrzydłami. Biorąc pod uwagę, że pochwycili ich aasamirzy dawało to pewne podstawy do przypuszczania dlaczego przybrali taki znak. Co było ich celem pozostawało jednak wciąż tajemnicą.
Słowa niebiańskiego również nie rzucały zbyt dużo światła na tę kwestię. Trzeba było jednak przyznać, że jego słowa nie były kłamstwem. Sam miał obiekcje co do postępowania istot z planów niższych i wyższych. W końcu po to rozpoczął studia. By zaprowadzić równowagę w której ludzkość zajmie zasłużone miejsce jako przywódca wszystkich gatunków ze wszystkich planów. Cele tej organizacji pokrywały się więc z jego celami. Przynajmniej częściowo. Nie zamierzał jednak ślepo wiązać się w coś nieznanego. Ivor miał w końcu wiele racji. A on sam czuł się za słaby, żeby móc wykorzystać tę organizację ku własnym celom. Jeszcze.
Wtedy jednak odezwał się krasnolud i czarodziej znalazł się między przysłowiowym młotem a kowadłem. Nie uważał koboldów za złe istoty. Zło uważał jako wytyczną wielu elementów, ale nawet te istoty przepełnione nienawiścią można pokierować by przysłużyły się większym celom. Niszczenie czegokolwiek co mogło być użyteczne uważał za bezsensowną stratę.
- Moi towarzysze mają wiele racji i to obaj - przemówił spokojnym głosem. - A i wam pewnej racji odmówić nie można. Ciężko jednak zdecydować się na udzielenie wiążącej odpowiedzi gdy druga strona woli stać w mroku.
Zamilkł na chwilę chcąc dobrać odpowiednie słowa, po czym przemówił czystym niebiańskim.
- Popieram wasze dążenia ku oświeceniu. Kto jednak, o Czcigodny, decyduje czyje zło należy wytępić i kto ma umrzeć w imię większego dobra? Udziel mi tej odpowiedzi szlachetny, a poznasz moją
 
__________________
you will never walk alone

Ostatnio edytowane przez Noraku : 21-01-2019 o 23:49.
Noraku jest offline  
Stary 21-01-2019, 22:03   #193
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
asimar najwyraźniej nie podejrzewał, że aż tylu z tutaj obecnych będzie posługiwało się mową wywodzącą się ze sfer wyższych. Uniósł nawet lekko brwi i wysłuchał cóż czarodziej miał do powiedzenia.
Już zostaliśmy oświeceni. Ukazano nam bowiem sposób w jaki można zniszczyć zło u samego jego źródła. Złem jest wszystko, co pochodzi ze sfer niższych. Baatezu i Tanar'ri są esencją czystego zła, nie mam względem tego wątpliwości. Co się zaś tyczy zła na planie materialnym to jest ono wynikiem ingerencji bytów ze sfer niższych. Gdyby sfery wyższe nie były tak bierne świat byłby lepszy. Gdyby zaś jednomyślnie ruszyły one przeciwko złu zniszczyłyby je, a świat stałby się prawdziwie dobry – odpowiedział mu w niebiańskim.
 
Zormar jest offline  
Stary 25-01-2019, 10:46   #194
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Helena z rosnącym przerażeniem słuchała rozwijającej się dyskusji czując, jak żołądek wiąże jej się w supeł. Pod płaszczem aasimarskiego dążenia do dobra widziała butę i hipokryzję. Może bogowie byli czasem omylni - w końcu niektórzy byli kiedyś ludźmi - ale krucha równowaga między dobrem a złem nie istniała bez powodu. Właśnie ona broniła świat przed fanatykami, którym wydawało się, że posiedli jedną ostateczną prawdę i zniszczą każdego, który stanie im na drodze. To prawa boskie i ludzkie (oraz nie-ludzkie) odpowiadały za porządek na świecie, a nie fanatyczne przekonania jednej istoty.

Zło rodzi zło, co do tego nie było wątpliwości. Aasimar już się zatracał; potem mogło być tylko gorzej.

Zresztą konflikt koboldów z niziołkami oraz plan wybicia koboldów były tego najlepszym dowodem. Skoro zmiana nie zaszła w ciągu jednego pokolenia... ba! W ciągu kilku lat raczej, to zaczątki dobra nie są warte ratowania. Fakt, że osobiste animozje gnomki miały tu swój duży wkład tylko uwidaczniał hipokryzję całej tej sprawy. Nawet Torin szybko wrócił do swych dawnych przekonań, co bardzo rozczarowało kapłankę.

Nie mogła brać w tym udziału.

Helena już miała otworzyć usta w równie stanowczym zaprzeczeniu co Ivor, gdy przed oczami stanął jej ognisty miecz i białe skrzydła. I biały tron, na którym siedział jej bóg. Niewiele dowiedziała się o wizjach innych, lecz jej sen z pewnością był ostrzeżeniem. Ostrzeżeniem o tym, co właśnie rodziło się w tej jaskini. Ile minie nim oddziały aasimara urosną w siłę na tyle, by uznać, że bierność istot z planów wyższych jest współwinna złu? Że należy je wyplenić tak samo, jak istoty z niższych sfer? Jaka istota, jaki bezimienny bóg stoi za aasimarem, gnomami i chaosem, który wprowadzą pod pozorem czynienia dobra? Dlaczego nie chcą wypowiedzieć jego, czy też jej imienia? Helenie do głowy przychodził jedynie Cyric, bóg-oszust lubujący się w takich intrygach.

Kapłanka przełknęła ślinę. Plan, który rodził się jej w głowie był marny, wiedziała to już teraz, marny i z nikłą szansą powodzenia. Czy będzie w stanie oszukać aasimara? Przekonać, że jest po jego stronie? Nie ściągnąć na siebie podejrzeń czytającej w myślach gnomki? Patrzeć beznamiętnie na rzeź koboldów czy innych "innomyślnych" istot; co więcej - brać w niej udział? Robić to czego od niej oczekują by finalnie mieć szansę ocalić - a przynajmniej ostrzec - swojego boga? Czy Torm nie pozbawi jej swych łask za tak jawne sprzeniewierzenie się jego naukom?

Helena nie czuła się bohaterką, ale wiedziała, że musi spróbować, a negocjacje Torina otworzyły jej drogę. Przełknęła kilka razy ślinę by nawilżyć wyschnięte z przerażenia gardło. Kłamstwo miało krótkie nogi, więc im mniej powie tym lepiej.
- Podobnie jak Torin służę swemu bogu, a nie jego wyznawcom, a walka ze złem jest mu zawsze miła. Dołączę do was - rzekła krótko, starając się włożyć całe swe przekonanie w "walkę ze złem", nie myśląc o wszystkich kruczkach i gwiazdkach dołączonych do umowy. Robiła to dla swego boga, a jeśli ściągnie to na nią śmierć lub wieczne potępienie... cóż. Była kapłanką Lojalnej Furii. Musiała zaryzykować.

 

Ostatnio edytowane przez Sayane : 25-01-2019 o 10:52.
Sayane jest offline  
Stary 25-01-2019, 22:26   #195
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Torin zamyślił się, najważniejsza część zadania była za nim. Już wiedział, iż nic nie grozi większości plemienia a przynajmniej kobietom i dzieciom, w których upatrywał przyszłość plemienia.
- Zniszczeni diabłów i demonów zawsze jest najważniejsze. - potwierdził w niebiańskim.
Potem popatrzył na Kirkrima.
- Zabicie wszystkich złych dorosłych koboldów z plemienia i oczyszczenie go w ten sposób, również mogło by wyrwać plany niebiańskie z gnuśności. W końcu nic tak nie zadziwia, jak rasa dotąd uznawana za podatną na zło, krocząca ścieżką dobra. - Dokończył w wspólnym.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975
Cedryk jest offline  
Stary 27-01-2019, 14:38   #196
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
Czarodziej kontynuował dalej w Niebiańskim:
- Skoro tacy jesteście pewni swojego oświecenia to i ja przysłużę się tej niezwykle wzniosłej sprawie. Podobnie jak moi towarzysze. Oczekując łaski objawienia jakiej sami doświadczyliście.
 
__________________
you will never walk alone
Noraku jest offline  
Stary 28-01-2019, 19:19   #197
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
asimar przez dłuższą chwilę przypatrywał się Helenie, świdrując wzrokiem. Jego wypełnione światłem oczy były czymś czemu musiała się przeciwstawić, nie mogła się przed nimi ukorzyć. Z pomocą całej swej wiary i silnej woli utrzymała kontakt wzrokowy. Trwało to długo, poczucie czasu kompletnie ją opuściło i miała wrażenie, że zaczyna trząść się jak osika.
Niech więc tak będzie – przemówił wreszcie, a ona mogła zdobyć się na oddech. Wytrzymała. Niebianin przytaknął Xhapionowi, a następnie zwrócił się do Shee’ry, która przez cały ten czas siedziała wręcz oniemiała, chociaż wyraz jej twarzy mówił jasno, że nie podoba jej się to co ma tutaj miejsce.
A ty? Jaka jest twoja decyzja?
Nigdy wam nie pomogę! Nawet nie próbuj mnie przekonywać!
Aasimar pokręcił głową i cicho westchnął.
Everika, wiesz co masz robić – zwrócił się do płomiennej, która ruszyła w kierunku druidki. Stanęła przed nią, a osoba za krzesłem momentalnie założyła jej knebel i przytrzymywała głowę. Everika spojrzała jej prosto w oczy, a te zrobiły się większe.

Gnomka poprawiła ułożenie ukryształowionych rękawiczek na dłoniach. Kamienie zaczęły się delikatnie żarzyć błękitnym światłem. Raz jeszcze spojrzała na druidkę.
No to zaczynamy. – Podniosła prawą dłoń, a Shee’ra mogła tylko się przyglądać jak wewnętrzna strona rękawicy zajmuje się błękitnymi płomieniami. Te robiły się coraz intensywniejsze w miarę tego, jak ręka gnomki zbliżała się do jej twarzy.
Nie stawiaj oporu, a nie będzie bolało – rzekła jakby od niechcenia, po czym chwyciła tamtą za czoło. – aż tak.
Niebieski ogień objął część głowy wokół rękawicy, lecz zdawał się nie palić ani skóry, ani nawet włosów. Niemniej po sali i tak zaczęły rozchodzić się potępieńcze jęki bólu w niewielkim tylko stopniu tłumione przez knebel. Shee’ra wyginała się, wręcz unosiła w swoim krześle. Targająca nią siła sprawiała, że stojący za nią mężczyzna musiał się wysilić, by utrzymać ją na miejscu. Tymczasem pozostali mogli zobaczyć, jak spod błękitnych płomieni płyną łzy. Druidka ewidentnie musiała stawiać opór ingerencji w swój umysł, gdyż gnomka zmrużyła oczy. Ogień zyskał na intensywności. W międzyczasie Ivor i Xhapion zdawali się odczuwać echo tego co działo się z Shee’rą, bowiem całe ich ciała przechodziły dreszcze i niespokojnie wiercili się na swych miejscach. Jęki druidki sięgnęły najwyższych rejestrów, kiedy to nagle urwały się. Zapadła cisza, pośród której wszyscy zaczęli spoglądać na ramię Shee’ry, gdzie spod rękawa jaśniało złote światło. Blask nabierał na intensywności, aż wreszcie wypalił materiał i mogli ujrzeć bliżej niezidentyfikowany symbol. Everika najwyraźniej była zbyt pochłonięta swym zadaniem, bowiem nawet tego nie dostrzegła. Zaniepokoił się za to aasimar.
Everika? Co się dzieje?!
Ta jednak nie odpowiedziała, a symbol emanował coraz silniej, aż rozświetlił się również kryształ na jej dłoni. Nie on jeden, bowiem te u Ivora i Xhapiona również poczęły reagować. Niemniej obaj czaromioci nie mogli się na tym skupić, bowiem jakaś niepojęta siła zaczęła zalewać ich umysły tłumiąc wszelkie bodźce z zewnątrz. Helena i Torin oniemieli pod wpływem tego co właśnie miało miejsce, jedyne cóż mogli czynić to się przyglądać.
Ev… – aasimar nie zdążył nic więcej powiedzieć, bowiem wtem po pomieszczeniu rozległ się huk wzniecający chmurę pyłu i rozrzucający karty pergaminu. Siedząca pomiędzy Torinem, a Ivorem Helena zakaszlała i dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że czarownika nie było. Jego krzesło było puste, tak samo, jak Xhapiona i Shee’ry. Gnomka podniosła się z ziemi kawałek dalej. Aasimar patrzył na nią zdezorientowany.
Coś ty zrobiła? Gdzie oni są?
To nie ja. To ta dziewczyna. Coś w niej było… jakaś moc. Trudno mi powiedzieć dokładnie… *Ekhym* *Ekhym!* – zakaszlała. – Ale dowiem się gdzie są. Teleportacja, nawet dzika i nieprzewidywalna zostawia ślady. Wytropię ich, o to nie musisz się martwić. Być może nasz koboldzi magik udzieli mi kilku odpowiedzi na temat tego co tutaj zaszło. Z tego co zobaczyłam w umyśle tamtej to badał te kryształy, które mieli na rękach.

Aasimar bił się przez chwilę z myślami, ale ostatecznie przytaknął na jej zamierzenia. Ta czym prędzej stanęła przed koboldem, którego głowę wnet objęły błękitne ognie. Pozostali przypatrywali się temu, jak ciałem gada targają spazmy, a z oczu jak i pyska płyną strużki krewi. Twarz gnomki przyjęła zdeterminowany wyraz, skóra jej pokryła się zmarszczkami. Po chwili oderwała rękę, a Kirkrim opadł na swe krzesło. Spod knebla, z krawędzi pyska zwisał język, a oczy zamgliły się i rozjechały, każde w swoją stronę.
Dowiedziałaś się czegoś? – aasimar zapytał trochę zniecierpliwiony.
Tak, i to całkiem sporo. Okazuje się, że nasz koboldzi czarownik miał kilka interesujących sekretów.Everika uśmiechnęła się kącikiem ust na swoje własne słowa. – Muszę sprawdzić kilka rzeczy. Ty możesz się zająć inicjacją tej dwójki.
Niebianin przytaknął.
Rozwiązać ich i zaprowadzić do kaplicy. Tam uleczyć i przygotować rytuał – rzekł do habitów i zbrojnych samemu stając przed dwójką kapłanów. – Możecie mówić mi Gefael.


zeczoną kaplicą okazało się pomieszczenie z wrotami naprzeciwko pokoju magini. Ściany były tak samo surowe, jak te w korytarzu i również nosiły ślady magicznego formowania. Na samym środku umieszczono kamienny, prostopadły ołtarz sprawiając wrażenie, jakby wręcz wyrastał z podłogi. Na jego powierzchni dostrzegalne były zaschnięte ślady krwi. Z kolei nad całością górował wyrzeźbiony, i miejscami ozłocony, uskrzydlony miecz, wszechobecny symbol w owym miejscu.

Kiedy Helenę i Torina wprowadzono do środka zastali tam już większą część akolitów. Niektórzy z nich pogrążeni byli w medytacji przed wizerunkiem miecza, a pozostali śledzili w skupieniu ich wejście. Trudno było dostrzec ich twarze skryte w cieniach kapturów, lecz już z samych rysów twarzy można było być pewnym tego, że większość z nich była ludźmi, paru może półelfami. W chwili postawienia ich przed ołtarzem zbliżyła się do nich dwójka kapłanów, która szybkim zaklęciem uleczyła ich dłonie. Palce i kości wracały na swe miejsca, czemu towarzyszył mniejszą i większy ból. Helena syknęła wręcz, kiedy palec wskazujący okręcił się miejscu i sadowił na swym naturalnym miejscu. Po chwili było po wszystkim, a oni mogli rozmasować zdrętwiałe i obolałe knykcie.
Musicie nam to wybaczyć. – Usłyszeli tuż za sobą głos aasimara. – Musimy być bardzo ostrożni w naszych działaniach. Nie wszyscy rozumieją i są przychylni naszym dążeniom. Teraz przejdziecie inicjację. Rytuał jest krótki i prosty. – Skończył mówić bezpośrednio do nich, zwrócił się natomiast ku wszystkim zgromadzonym. – Możemy zaczynać, przyprowadzić ich.

Dwójka akolitów zniknęła w przejściu, które otworzyło się na końcu pomieszczenia. Po chwili pojawili się w nim ponownie niosąc na wpół przytomnego kobolda. Rozpoznali w nim Koraka. Z kolei tuż obok minęła ich inna para ciągnąca za sobą to co zostało z Kirkrima. Obu położono na ołtarzu. Kirkrima naprzeciw Torinem, a jego ucznia w opozycji do Heleny. W międzyczasie przed rzeźbą miecza stanął ów półelf, który wyglądał na kapłana o wyższej randze. Przez chwilę przypatrywał się ich dwójce.
Podejdźcie. – Gestem zaprosił ich przed ołtarz. Postąpili kilka kroków do przodu. Obok nich pojawili się akolici ze sztyletami, których jelce uformowano w rozłożone skrzydła.
Ujmijcie poświęcone ostrza. – Wzrok półelfa powędrował na wyciągnięte w ich kierunku sztylety. – Z ich pomocą ofiarujecie żywoty tych pomiotów zła zrodzonych na ziemi większemu dobru i tym samym przekujecie ich wrodzone zło w oręż dla naszej sprawie. Ich jestestwo nie zostanie wykorzystane przez siły ciemności. Nie. Zostanie przekute w sprawiedliwym ogniu, nasz *Opiekun* przemieni je w broń. To właśnie *On* ukazał nam, że istnieje inna możliwość, niż godzenie się na istnienie zła.

Triasie! Przywódco legionów Niebiańskich Zastępów Szlachetnego Gniewu! Wiedz, że jesteśmy tymi przez zło dręczonymi, którzy nie godzą się na jego istnienie. My, nasi bliscy oraz wszyscy ci, którzy są nam drodzy, cierpią przez zakusy biesów i ich nikczemne działania. Tak być nie powinno, tak być nie może, tak dalej nie będzie. Składamy się do twej dyspozycji, jesteśmy na twe rozkazy. Prowadź nas byśmy wyplenili zło i stworzyli świat dobra dla innych. Zstąpimy nawet do Piekieł i Otchłani, uczynimy wszystko co konieczne, złożymy każdą ofiarę w imię wyższego dobra. – chórem zaintonowali wszyscy w pomieszczeniu, w idealnej harmonii.

Unieście ostrza, zadajcie cios i udowodnijcie, żeście w pełni oddani naszej sprawie – arcykapłan znów przemówił i wzrok wszystkich skupił się na ich dwójce dzierżących w dłoniach uskrzydlone ostrza.
Uczyńcie, co musi zostać uczynione dla większego dobra – Posłyszeli za sobą głos Gefaela, który górował nad nimi.

 
Zormar jest offline  
Stary 31-01-2019, 09:06   #198
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Helena wiedziała, że ta chwila nadejdzie, choć nie spodziewała się, że tak prędko. Zazdrościła Shee'rze i Ivorowi, że uciekli dzięki mocy druidzkich kryształów. Z goryczą pomyślała o umiłowaniu równowagi leśnego ludu. W tej jaskini widać było jak na dłoni, że zło wcale nie pochodzi od "biesów" czy innego upatrzonego wroga i jak się kończy fanatyczne tępienie go.

Ściskając sztylet spojrzała na leżącego przed nią kobolda. Miała nadzieję, że w jej wzroku wyczyta prośbę o wybaczenie. Nie miała zamiaru odwrócić oczu; choć tyle była mu winna, mimo że w żaden sposób nie poprawiało to sytuacji skazanego na śmierć akolity. Mogła mieć tylko nadzieję, że nadęte frazesy aasimara są tylko czczymi słowami i dusze koboldów udadzą się do domeny Mysatii (czy też Mystry), a nie zostaną wchłonięte przez "poświęcone" ostrza. Niestety tutejsze symbole i imię "Trias" kompletnie nic jej nie mówiło.

Nie było już czasu na rozważania. Zdecydowanym ruchem uniosła ostrze. Jedyne co mogła zrobić to modlić się, by Torm nie przeklął jej za tak jawne sprzeniewierzenie się jego naukom. A jeśli to zrobi... Cóż. Życie boga było warte każdego poświęcenia.

Opadające ostrze błysnęło w świetle pochodni i zagłębiło się w ciele Koraka.

Kości zostały rzucone.

 
Sayane jest offline  
Stary 31-01-2019, 13:50   #199
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Więc w końcu doszło do tego. Torin, kapłan Moradina musiał poświęcić życie Kirkrim,a tylko dlatego, że ten był głupi i podążał za porwanymi, zaginionymi koboldami. Jego polityka do tego doprowadził stworzył silne plemię podatne na przejęcie. Zaginięcie i zabicie najlepszych wojów kapłanów i magów, zweryfikuje butne zapewnienia Kirkrima. Dla Torina najważniejsze było , iż mimo głupoty ich wodza, udało mu się przekonać nowych towarzyszy by nie niszczyli całego plemienia. Ważne też było, iż będzie mógł szkolić Xii, w nowym pokoleniu koboldów upatrywał nadzieję dla plemienia Kirkrima oraz Ostoii.
Spojrzał pewnie w oczy zaślepionego swą wielkością wodza koboldów.
Wiedział co musi zrobić dla dobra wszystkich ras rozumnych.
Ręka nie zadrżała, sztylet przebił serce.
Dokonało się.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975
Cedryk jest offline  
Stary 01-02-2019, 17:07   #200
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
Sztylety zostały uniesione. Spojrzenia z ofiarami wymienione. Cios zadano.

W chwili, gdy ostrza sztyletów zagłębiły się w sercach koboldów oni znaleźli się gdzieś indziej, każde z osobna. Dookoła dostrzec mogli jedynie nieprzebraną czerń absolutnej pustki. Skórę, wręcz całe ciało zdawał się omiatać zimny wiatr. Nikogo, ani nic nie było wokół. Byli sami pośród ciemności, nadzy i bezbronni. Wtem dostrzegli nad sobą światło. Blask opromieniał ich napełniając zarazem ciała życiodajnym ciepłem. Bił on od skrzydlatej istoty, której fizyczne piękno wręcz zapierało dech. Kiedy tylko unieśli na niego wzrok zrozumieli kto stał przed nimi. Niebianin, deva we własnej osobie, anioł zwany Triasem. Wyraz twarzy miał spokojny, wręcz jakby odrobinę zamyślony. Jednak oczy, złote i pełne złotego blasku, skupione miał na nich.
Czasy strachu dobiegają końca, śmiertelniku. Wspólnie wygnamy zło spośród sfer – przemówił, a głos jego był przepełniony taką mocą, że nie sposób było się w niego nie wsłuchiwać. Wypełnił ich umysły, a później całe jestestwo. Powstali z kolan, otrząsnęli się ze strachu, a w umysłach ich była jedynie jedna myśl: Przyłącz się. Sięgnęli ku wyciągniętej ku nim dłoni. Dokonało się.


Helena i Torin podnieśli się z zimnej skały. Byli w tej samej komnacie, a wokół siebie mieli obserwujących ich akolitów, kapłanów i aasimara. Kiedy powstawali dostrzegli najpierw ściekającą z ołtarza krew, a po chwili dwa koboldzie ciała przebite sztyletami. Na szyjach wyczuli dotyk metalu, a na swych piersiach złote wisiory w kształcie uskrzydlonego miecza. Wiszący obok niego symbol Torma był pęknięty.

Aasimar skinął im głową. Dokonało się.

 
Zormar jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:03.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172