|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
23-08-2019, 11:26 | #21 |
Reputacja: 1 | Dalacitus wychylił kolejny kielich alkoholu i uśmiechnął się szeroko. Jego twarz miała mocno zaróżowiony kolor, a ręce poruszały się nieco niezgrabnie. To było życie: jedzenie, mocny alkohol, przyjemna muzyka i przyzwoita pogoda. Brakowało mu tylko nagich kobiet i kawałka płaskiej, miękkiej powierzchni do pełni szczęścia. Cóż nie można mieć wszystkiego. Odstawił kubek i odtoczył się zgięty od libacji, mamrocząc coś pod nosem o wychodku. *** Gdy tylko znikł z oczu swoim towarzyszom podróży natychmiast się wyprostował, po upojeniu nie było ani śladu. Postanowił przejść się po obozie, w poszukiwaniu jakichś podpowiedzi co do tożsamości nomadów. |
23-08-2019, 12:41 | #22 |
Kowal-Rebeliant Reputacja: 1 |
|
23-08-2019, 15:43 | #23 |
Reputacja: 1 | Eupatryd przysłuchiwał się rozmowom nomadów próbując wyłapać najważniejsze informacje. - Urodził im się pierworodny. Nasza obecność podnosi rangę tego wydarzenia. - odezwał się do Cartha. - Przemówię ze starszyzną, sprezentuję im cokolwiek i ruszajmy. Słońce jeszcze nie jest tak wysoko, żebyśmy marnowali czas na posiadówkę. Skinął do jednego z niewolników, którzy mu towarzyszyli i wyszeptał polecenie. - Vantragu, choć, dołącz do nas - zagadną stojącego za nim strażnika. - Nie stój tam niczym mój własny cień. - uśmiechnął się. |
23-08-2019, 17:53 | #24 |
Reputacja: 1 | Dla monstrualnej modliszki ludzkie jedzenie, a co dopiero alkohol nie stanowiły problemu. Nie próbował się udzielać w libacji bardziej niż musiał grzecznie odpowiadając na toasty. Przynajmniej na tyle na ile uważał za słuszne. Nie można było powiedzieć aby jedzenie mu smakowało. To co ludziki nazywali przyprawami maskowało smak właściwej potrawy. Najchętniej kreen by spałaszował surowego mięsa. Najlepiej z elfa. Nie miał co tylko na to liczyć, a ci, których miał prowadzić na pewno by tego nie zrozumieli. Korzystał z chwili spokoju choć jego ciasny umysł kłopotały wielce pewne sprawy. Jednej nocy miał dwoje gości z czego jeden był dość bezczelny. Kreen normalnie nie lubił się wtrącać w sprawy ludzików, bo zawsze kończyło się dla niego źle, ale jego natura nad nim zwyciężyła. MUSIAŁ WIEDZIEĆ. |
23-08-2019, 23:11 | #25 |
Reputacja: 1 | Dzień pierwszy, późny poranek Ruszyliście. Dzięki mediacji Arystokraty, który zaskakując was doskonale porozumiewał się z tubylcami, dość szybko i sprawnie wymigaliście się od dalszej gościny, która by pewnie przeciągała się w nieskończoność. Jeszcze nawet odchodząc karawaną, słyszeliście harce i swawole nomadów. Oczywiście Arystokratę jeszcze przez długi czas odprowadzano i dziękowano za jego szczodrość. Zaledwie 2 godziny marszu i dotarliście do pewnych ruin, umieszczonych w pobliżu zabudowań, które prawdopodobnie kiedyś były sztolnią solną. Teren był pocięty wszelkimi dołami i pagórkami i stawał się uciążliwy do pokonywania. Ale po środku tych ruin zobaczyliście pewną niecodzienną rzecz. Był to obrobiony kryształ, różowy, z którego pulsowało pewne bardzo blade światło. Wyglądało to tak, jakby się mienił wieloma barwami. Kryształ ten był w kształcie czaszki umieszczony na podeście wykonanym chyba z piaskowca. Ktoś zadał sobie wiele trudu by to wykonać, bo w pobliżu żadnych skał nie było. |
24-08-2019, 13:38 | #26 |
DeDeczki i PFy Reputacja: 1 | Canth z ulgą zarządził wymarsz - nie czuł się pewnie, mając do czynienia z tak gościnnymi ludźmi, z którymi nie był w stanie w żaden sposób się porozumieć. Krótko po ruszeniu Eupatryd stwierdził, że muszą porozmawiać na osobności. |
24-08-2019, 20:41 | #27 |
Reputacja: 1 | Przed wyruszeniem thri-kreen pojawił się obok Kadira aby przekazać mu, że dalsza droga może być trudniejsza od poprzedniej. Omal nie doszło do kolejnej obrazy modliszki. Ewidentnie nie była łatwym rozmówcą. |
24-08-2019, 21:42 | #28 |
Reputacja: 1 | Dalacitus przepchnął się na początek zbiorowiska i przykucnął mniej więcej na tej samej odległości na jakiej zatrzymał się Canth. Obszedł czaszkę powoli po łuku. Gdzieś w połowie trasy, jak był po przeciwnej stronie ukucnął i dotknął delikatnie ziemi jedną dłonią, drugą natomiast złapał za amulet wiszący u szyi. Po chwili się podniósł i wrócił do punktu wyjściowego. - Znam się na pułapkach. Jak dasz mi czas to jestem wstanie sprawdzić czy niczego tu nie ma. Jak jest tutaj jakaś psioniczna blokada to też powienienem sobie poradzić. Jak pułapka jest magiczna... Wtedy będę potrzebował z dnia na zabawę. - zaoferował swoją pomoc Łotr - Za... 1/7 zysku z sprzedaży tej zabawki. - dodał szybko swoją cenę patrząc Arystokracie w oczy - Ryzykuję najbardziej, bo pierwszy przy tym będę, czyż nie? |
25-08-2019, 10:56 | #29 |
Kowal-Rebeliant Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez shewa92 : 25-08-2019 o 11:50. |
25-08-2019, 22:19 | #30 |
Reputacja: 1 | Cha'klach'cha podszedł (wciąż pozostając w kuckach) do Dalacitusa. Przekrzywiając głowę, tak aby każde z oczu mogło obserwować co innego, zaczął się przyglądać mężczyźnie i czaszce. Przez dłuższy moment żuwaczki bezgłośnie się poruszały. - Co robisz? Zrobisz? - padło w końcu pytanie. - Wygląda mi to na słup graniczny, albo totem, być może obłożony pułapkami, albo alarmami mającymi informować o wkroczeniu na ten teren. - odparł Łotr, uważnie badając ziemię przed swoimi stopami. - Chcę sprawdzić czy faktycznie niczego takiego tutaj nie ma, a jeśli tak to to usunąć i wziąć czachę z nami. Wygląda mi na magiczny przedmiot, pewnie da się ją komuś opchnąć za dobre pieniądze. - Dalacitus się wyprostował, nawet wyprostowany nie dorównywał Kreenowi wzrostem - A ty, co tutaj robisz? Czemu prowadzisz karawanę? - Zlecili mi - padła najprostsza na świecie odpowiedź. Kreen wydawał się bardzo zainteresowany czaszką, ale chyba z zupełnie innych powodów. - Dom? - zadał kolejne pytanie - Dlaczego to robisz? Dla pieniędzy? - Tak. Nie. Potrzebowali takiego jak ja. Ja jestem takim jak ja. Mam spokój, pożywienie, metalowe krążki do wymiany. Ty? - Mam sprawę do załatwienia po drugiej stronie. - wskazał na rozciągający się przed nimi bezkres - Ta trasa będzie szybsza niż dmuchanie dookoła pustyni, ale nie pogardzę za dodatkowym zarobkiem po drodze. Lubię pieniądze. Pozwalają zdobyć wszystko czego człowiek potrzebuje. Kreen skrzeknął. - Mam dużo krążków. Na solni są zbędne i ciążą. Wymieńmy się kiedyś. - zaproponował kreen nie precyzując za co dokładnie. Łotr pokiwał głową. - Dlatego wielu ze sobą nie wziąłem, ale będę ich potrzebował po drugiej stronie. - potwierdził swoimi słowami rozwagę Kreena - I chętnie się wymienię. Jak już będę miał co. - Umiejętności twierdzisz, że masz. Pokaż, ja ocenię - dodał na koniec kreen i wstał odsuwając się od filaru dał mężczyźnie działać. Co prawda nie dostali jeszcze pozwolenia, ale kreen i tak uważał, że nie należy odrzucać oferowanej usługi. Eupatryd przysłuchiwał się rozmowie spokojnie analizując zarówno kamień, jak i otaczających go ludzi. - Canth, jak myślisz, czy wysłanie twojego konstruktu po kamień jest warte 1/7 tej czaszki? - spytał gdy upewnił się, że Dalacticus skończył konwersować. - Jak w ogóle policzyłeś opłacalność na siódmą część wartości kamienia? - - Widzę w naszych “szeregach” sześć osób które mają nieprzeciętne umiejętności. Podzieliłem czaszkę na sześć, po czym uznałem że to mój pierwszy popis, więc wezmę mniej. - odparł krótko Łotr uśmiechając się przy tym szelmowsko - Choć gdybym mógł to wyciąłbym z tych wyliczeń jedną osobę. - dodał po chwili, ale nie wskazał o kogo mogło mu chodzić. Arystokrata uniósł brew czekając na dalszy ciąg wypowiedzi. - Niektórzy mają więcej pieniędzy niż potrzebują. A jeśli “nasza” szóstka sobie z tym nie poradzi to przeciętniaki też nic nie zrobią. Więc im się nie należy. - Więc jeśli Dom sobie poradzi, to nikt z was nie będzie mieć udziału w zyskach, dobrze zrozumiałem? - Jeśli na coś nie pracuję to nie należy mi się zapłata. - potwierdził słowa Arystokraty - Wbrew pozorom swój honor mam. Czy reszta wyciągnie rączki po pieniądze… - wzruszył ramionami, pozwalając by pytanie pozostało bez odpowiedzi. Canth prychnął rozbawiony, słuchając "targów", po czym odpowiedział na pytanie arystokraty. - To byłby bardzo łatwy zarobek. W zasadzie czekam tylko na potwierdzenie, czy można ją bezpiecznie zabrać z postumentu. Jakieś pułapki, aury, cokolwiek? Bo nie wygląda, jakby ktoś po prostu zgubił ją po drodze. A jeśli nieodpowiedni ruch ją zniszczy, albo przenosi jakąś klątwę, to wolę mieć pewność - - Nie ma tu żadnych aur, a całość przypomina totem mogący dzielić terytorium, lub oznaczać miejsce pochówku. - odpowiedział Eupatryd. - To zacząco obniża ryzyko. Mogę ci zaoferować dziesiątą część, pod warunkiem, że znajdziesz i rozbroisz pułapki, o ile takowe istnieją oczywiście. - - Ósmą, a jako gratis dorzucę informację że to raczej nie grobowiec. Brakuje charakterystycznych ozdobników mówiących cokolwiek o życiu zmarłego. No chyba oczywiście że był to ktoś o kim wszyscy chcieli zapomnieć, wtedy jesteśmy w ciemnej dupie. Jeśli to coś postanowi się podnieść. - O ile pochowali wojownika. - - Na grobach szarych ludzi też często znajdowały się symbole związane z ich zawodem. Ale faktycznie, najbardziej typowo ozdoby były na grobach silnych i bogatych, ergo wojowników. - Łotr zgodził się ostatecznie z oceną Arystokraty. Wyglądało na to że ta wymiana zdań sprawiała mu przyjemność. - Ósma część? - Pod warunkiem, że cokolwiek tam jest i to rozbroisz - westchnął arystokrata. - A teraz idź. Dalacitus wzruszył ramionami i ruszył pewnym, choć rozważnym krokiem w kierunku czaszki. Wyglądało na to że analizował każdy centymetr piasku przed swoimi stopami i każdy milimetr powietrza dzielący go od tajemniczego przedmiotu. Kilka razy przystanął po drodze i dotknął ziemi, ugniatając w wolnej dłoni amulet zwisający z szyi. |