|
Sesje RPG - Fantasy Czekają na Ciebie setki zrodzonych w wyobraźni światów. Czy magią, czy też mieczem władasz - nie wahaj się. Wkrocz na ścieżkę przygody, którą przed Tobą podążyły setki bohaterów. I baw się dobrze w Krainie Współczesnej Baśni. |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
09-01-2024, 10:18 | #231 |
Reputacja: 1 | - Nikt – rozbrajająco stwierdził kapitan Gelon. - Marynarze i wyspiarze nie umieją, a tych kilku żołnierzy którzy z nami zostali to piechurzy. Za to wszyscy umieją pływać – dodał z uśmiechem.
__________________ -To, że 99% ludzi jest innego zdania niż Ty, wcale nie znaczy, że to oni mają rację. |
09-01-2024, 11:00 | #232 |
Reputacja: 1 | Amazonka spojrzała na Marcusa i rzekła: - Powiedz, że choć ty umiesz jeździć konno. Bo jak nie, to nasi marynarze nie będą wcale się wyróżniać brakiem tych umiejętności. Pochodzę z wyspy... - spojrzała na Galeona - jak się zaśmiejesz oberwiesz, też lepiej pływam niż jeżdżę. |
09-01-2024, 16:37 | #233 |
Administrator Reputacja: 1 | Marcus co prawda wiedział, jak dosiąść wierzchowca, ale jazda konna nie należała do jego ulubionych zajęć. - Pływanie to, zaiste, umiejętność przydatna na pustyni - zażartował. - Na końskim grzbiecie jakoś bym się utrzymał, ale to wszystko. - Ale damy radę - zapewnił Bhatrę. - I chyba jednak ruszymy w dwójkę, a reszta niech popłynie statkiem. Spojrzał na alchemiczkę ciekaw, jaką formę podróży ona wybierze. - No, może seneszal da nam kogoś, kto zna okolicę i dobrze jeździ konno - dodał. Ostatnio edytowane przez Kerm : 09-01-2024 o 16:45. |
20-01-2024, 22:06 | #234 |
Reputacja: 1 | Gelon zaśmiał się. - Trochę jeździć umiem, ale żaden ze mnie Valk – spoważniał – ja wolałbym płynąć. Na statku i na wodzie zawsze jakoś bezpieczniej. Widać kapitan zapomniał już o swoim postanowieniu osiedlenia się w głębi lądu po spotkaniu z krakenem. Aemelia natomiast ku zaskoczeniu wszystkich stwierdziła, że dobrze jeździ konno, podobnie jak Diossos i że oboje chętnie pojadą z Bhatrą i Marcusem. Żołnierz Demetrius w towarzystwie kilku sług i koni pojawił się przy nabrzeżu niedługo później. Jak się okazało Seneszal pomyślał o liście dla Tyrana, który towarzysze mieli mu przedstawić. Niestety nie było możliwości, aby któryś z żołnierzy pojechał z nimi, gdyż Tyran zabrał ze sobą wszystkich którzy nie byli niezbędni do obrony miasta. Udało się natomiast zorganizować konie i zapasy na dwa dni. Dowiedziawszy się o planie na podział wyprawy na dwie grupy, konną i statek, Demetrius zapewnił, że dodatkowy list dla Tyrana o załodze statku zostanie przygotowany. Na szczęście koni wystarczyło dla Marcusa, Bhatry, Aemelii i Diossosa. Po zebraniu niezbędnych rzeczy, mała grupka ruszyła galopem w ślad za posłańcem. Po wyjechaniu za południową bramę miasta, oczom wędrowców ukazały się zielone tereny otaczające liczne dopływy rzeczne. Ludzi na drodze było bardzo niewielu i Marcus na mokrej jeszcze ziemi zdołał znaleźć trop uciekiniera. Jak pokazały następne godziny, na tym sukcesy się skończyły. Amazonka nie kłamała mówiąc że nie umie jeździć. Wielokrotnie walczyła z opierającym się wierzchowcem, który czując słabego jeźdźca, pozwalał sobie na coraz większe dokazywania. Po pewnym czasie prawie zupełnie przestał się słuchać klnącej pod nosem Bhatry, jechał jak chciał, dzięki bogom, kierunek w miarę się zgadzał. Marcus wcale nie radził sobie lepiej. Jego koń kompletnie zgłupiał, a sam pogranicznik nie mógł zrozumieć co robi nie tak. Czy w Syranthii (w końcu Darsus należało do Syranthii) jeździ się jakoś inaczej niż w Wolnych Miastach? Czy to on kierował w sposób błędny dla konia czy może to seneszal dał im najgorsze konie ze stajni? Myśli o nieuczciwości pozostawionych w mieście ludzi Tyrana sięgnęły zenitu w chwili gdy koń Marcusa ni z tego ni z owego postanowił wykonać tak zwanego „baranka”, czyli wyskoczył czterema kopytami do góry, jedocześnie wyginając grzbiet w łuk. Koń zamierzał ewidentnie pozbyć się jeźdźca ze swojego grzbietu. Niestety wybrał paskudne miejsce, gdyż zdarzyło się na grobli, pomiędzy dwoma zbiornikami wodnymi, w okolicy których wylegiwała się duża grupa krokodyli. Interwencja przyjaciela ocaliła Marcusa w ostatniej chwili. Diossos, który jeździł jakby urodził się z Valkijskiej matki zdążył podjechać i przejąć wodze szalejącego konia. Poprowadził oba wierzchowce tak umiejętnie, że zawiedzione krokodyle pozostały na brzegu grobli z rozwartymi paszczami patrząc na znikającą chmurę kurzu. Aemelia, która pomimo swojego kalectwa jeździła lepiej niż Marcus i amazonka razem wzięci, podjechała do Bhatry i pomogła jej w okiełznaniu jej własnego zwierzaka. Ruszyli dalej w drogę za śladami jadącego pędem posłańca, niestety o szybkości mogli zapomnieć. Droga mijała im na próbach zapanowania nad wierzchowcami i sprawdzaniem tropu. Nawodnione tereny kusiły zielenią, bogactwo ptactwa i zwierząt świadczyło o tym jak dobre do życia są te tereny. Dzień zbliżał się ku końcowi a na horyzoncie pojawiły się zarysy konstrukcji posterunku, gdy uwagę wędrowców przykuło małe ognisko, rozpalone na poboczu drogi. Czy to możliwe, aby ścigany posłaniec rozłożył się tu z obozowiskiem? Po podjechaniu bliżej okazało się, że przy ogniu siedzi samotna postać. Uwagę Bhatry i Marcusa przykuły też dobiegające z półmroku odgłosy chrupania, pękających kości i rozdzieranego mięsa. W nosy uderzył zapach krwi. Aemelia zdusiła krzyk gdy w półmroku dookoła grupy zapłonęły małe światełka. Oczy. Kilkadziesiąt jeśli nie kilka setek hien. Marcus zauważył że niektóre kształty były dziwne, jakby zdeformowane, ale nie potrafił dostrzec szczegółów. Zwierzęta otaczały grupę szerokim okręgiem, otaczając także obozowisko. Postać przy ogniu poruszyła się. - Witajcie wędrowcy. Czego szukacie przy moim ogniu? Kobieta, młoda, w sponiewieranym i zużytym ubraniu. Na jej piersiach spoczywał stary, spiżowy medalion z wyrytym godłem tyrana Sedef. Jej głos był pewny siebie, nawet lekko kpiący, zupełnie nie przejmujący się ani otaczającymi bestiami, ani grupą podróżnych, która dopiero co weszła do jej obozowiska.
__________________ -To, że 99% ludzi jest innego zdania niż Ty, wcale nie znaczy, że to oni mają rację. Ostatnio edytowane przez Prince_Iktorn : 20-01-2024 o 22:09. |
22-01-2024, 12:53 | #235 |
Reputacja: 1 | - Noc idzie, trza gdzieś na nocleg się zatrzymać. - odparła Amazonka - Jeśli brak tu miejsca, pojedziemy dalej szukać swojego. Odwołaj, z łaski swojej, to stado. Bhatra nie groziła, bo i po co. I tak nikt nigdy nie słuchał gróźb. Trzymała dłoń niedaleko rękojeści, gotowa zeskoczy z konia w razie ataku hien. |
23-01-2024, 09:23 | #236 |
Reputacja: 1 | Przez chwilę kobieta była wyraźnie zaskoczona słowami Amazonki. Nagle wybuchła śmiechem. Śmiechem, który rozpoczął się dźwięcznie a w swej końcowej fazie przerodził się w jeżący włosy chichot. W końcu się opanowała. Hieny cofnęły się o kilka kroków, nadal jednak otaczając całe obozowisko. - Miejsca tu nie brak – zatoczyła ręką krąg – sawanna jest dość duża dla wszystkich. Otarła z oka łzę uronioną podczas napadu wesołości. Uniosła w górę małą amforę z winem, wypisz, wymaluj taką, jaką sprzedaje się w winiarniach przy agorze w Sedef. Korek wyglądał na świeży. Sama amfora była umazana zakrzepłą krwią. Kobieta wydawała się nie zwracać to uwagi. - Jestem Nathifa córka Zothura, prawowita władczyni Sedef. A kim jesteście wy? Kolejnymi sługami najeźdźców, którzy odebrali mi dom i zabili mojego ojca? Gdy hieny cofnęły się, dało się zauważyć leżące na ziemi w kałużach zaschniętej krwi ciemne kształty. Rozszarpane mięso, kości. Jeden był duży, to mogły być resztki konia. Drugi był mniejszy, rozmiarów człowieka.
__________________ -To, że 99% ludzi jest innego zdania niż Ty, wcale nie znaczy, że to oni mają rację. |
23-01-2024, 09:40 | #237 |
Reputacja: 1 | - Jestem Bhatra, amazonka - odparła Bhatra - ścigamy pewnego złoczyńcę, który opuścił miasto. Spojrzała na zwłoki i zsiadła. - Podejrzewam, że to może być on. - podeszła ostrożnie bliżej by się przyjrzeć ciału człowieka. Liczyła, że hieny nie zmasakrowały go doszczętnie. - Jeśli by to był on, to by nam zaoszczędziło fatygi. Chyba, że mijał cię ktoś jeszcze? |
23-01-2024, 12:35 | #238 |
Reputacja: 1 | Podchodząc do szczątek, amazonka znalazła się pod drugiej stronie ogniska. Resztki były świeże, ubranie w przesiąkniętych krwią strzępach. Gdyby nie problemy z końmi, gdyby jechali trochę szybciej, może dogoniliby posłańca… ale tego już nie będzie wiadomo. - Ostatnio nie ma tu wielu podróżnych. Dziś jechał tylko on. Więc chyba fatygowaliście się bez powodu. Bhatra spojrzała na kobietę. Światło ognia odbijało się w jej oczach identycznie jak w oczach otaczających ich zwierząt. - Nie boisz się, albo dobrze to ukrywasz. Jeśli chcecie przeżyć, zrobicie coś dla mnie. Tam – wskazała ręką na umocnienia posterunku – jest ktoś kto musi umrzeć. Człowiek który zabił mojego ojca. Jest też kobieta, która podawała się za mnie. Ponieważ to nawet zabawne, ona może żyć. Zabawię się z nią gdy będzie na to czas. – głos jej stwardniał, przez chwilę przypominał warkot - On jednak musi umrzeć. Macie czas do kiedy nie znudzi mi się to małe oblężenie. Marcus i Bhatra dostrzegli poruszenie wśród otaczających ich kształtów. Niektóre uniosły się, stając na tylnych łapach, przeciągały się, po czym ponownie kładły na ziemię. Nie były to hieny, ale straszne połączenie o ciałach częściowo ludzi i głowach zwierząt.
__________________ -To, że 99% ludzi jest innego zdania niż Ty, wcale nie znaczy, że to oni mają rację. |
23-01-2024, 13:34 | #239 |
Reputacja: 1 | - Co to za człowiek? - spytała Bhatra porzucając obserwację zwłok. Podeszła bliżej ognia. Oceniając kobietę. - I kim ty właściwie jesteś? Słyszeliśmy plotki o powracającej córce... ale mam rozumieć, że te plotki to lipa, a tam jest oszustka? |
24-01-2024, 12:30 | #240 |
Reputacja: 1 | - To Nero, dowódca najemników. Przybył do naszego miasta na wezwanie mojego ojca, a potem go zdradził. Teraz sam zasiada na tronie. A co do plotek, to nie wiem, nie słyszałam – roześmiała się. - Jestem tu bo miałam sny. Rozmawiałam z Yeenoghu, pustynnym bóstwem. - na wzmiankę o Yeenoghu, stojąca z tyłu alchemiczka półgłosem westchnęła, ale nic nie powiedziała - On powiedział, że nadszedł już mój czas. - Więc jestem. Wreszcie odzyskam co moje, a wszyscy zdrajcy dostaną to na co zasłużyli. Gdy lekko przechyliła głowę, jej oczy ponownie zalśniły w świetle ognia. Bhatra tym czasem obserwowała dziewczynę. Była ona szczupła, ale nie wyglądała na zabiedzoną. Delikatne linie mięśni nie wskazywały na wojowniczkę. Podobnie jej ubranie było wyraźnie niezamożne, ale dobrze dopasowane i wyglądające na trwałe. Wracając z drugiej strony ogniska, amazonka zauważyła przywiązaną do pasa dziewczyny złotą maskę, częściowo pokrytą zakrzepłą krwią.
__________________ -To, że 99% ludzi jest innego zdania niż Ty, wcale nie znaczy, że to oni mają rację. |