18-06-2018, 10:33 | #181 |
Administrator Reputacja: 1 | "Jeśli wam się nie uda...", powtórzył w myślach Berwyn. Był pewien, że w takim przypadku nie będzie im potrzebna żadna pomoc, chyba że sam wielki Mitra miałby zstąpić na ziemię, by ukarać tych, co nadużywali jego imienia dla ukrycia swych niecnych czynów. - Dość trudno będzie zdobyć takie dowody, które przekonają każdego - powiedział - ale postaramy się. - I jeszcze jedno... - dodał po chwili. - Gdybyśmy nie wrócili do rana, to jest dwóch kapłanów Mitry, którzy przyczynili się do naszego odkrycia. Schowaliśmy ich w pewnym miejscu, ale boję się, że bez nas zginą. |
18-06-2018, 21:05 | #182 |
Reputacja: 1 | Areon odstawił pustą karafkę. - A jeśli Lord Nadanidus wejdzie nam w drogę to masz coś przeciw, panie Kanclerzu, byśmy załatwili sprawę nieoficjalnie? By nie marnować czasu w sądach, bo słyszałem, że u was w cywilizowanych stronach czasem bardzo się to ciągnie. |
19-06-2018, 00:04 | #183 |
Reputacja: 1 | "To tyle, jeżeli chodzi o wspólne uderzenie z ludźmi Kanclerza"... pomyśłał Makhar, marszcząc brwi. |
20-06-2018, 22:46 | #184 |
Reputacja: 1 | - Jeśli będziecie musieli go zabić, zróbcie to, ale nie pozostawcie żadnych świadków. Jeżeli ktokolwiek będzie wiedział o śmierci Nadanidusa z Waszych rąk, wówczas zostaniecie uznani za zwyczajnych morderców i nie będę mógł Wam w jakikolwiek sposób pomóc. Chyba wyrażam się jasno - głos kanclerza znów był chłodny i opanowany. Wyglądało na to, że Publius znów przejmuje stery państwa i widzi wyjście z tragicznej sytuacji, w jakiej znalazła się Akwilonia. - Nie zatrzymuję Was dłużej. Wyjdźcie bocznym wyjściem, nie chcę aby ktokolwiek Was tu widział i wiązał Wasze osoby ze mną... Oczekiwanie w pobliżu starej wieży dłużyło się niemiłosiernie, ale jakiś czas po zmroku okolica ożyła. W nierównych odstępach czasu czy to pieszo, czy powozami przybywali odziani w ciemne szaty kapłani Mitry. Wszyscy oni ukradkiem kierowali się do na wpół zrujnowanego budynku i znikali w jego wnętrzu. Barthias mówił prawdę - wewnątrz musiało znajdować się zejście do podziemi, które prowadziło do lochów pod siedzibą Nadanidusa. |
21-06-2018, 11:06 | #185 |
Administrator Reputacja: 1 | Obserwując okolicę starej wieży Berwyn doszedł do wniosku, że byli głupcami. Bynajmniej nie dlatego, że podjęli się tego a nie innego zadania. W końcu najemnicy ryzykowali życie dla mniejszych (zapewne) pieniędzy, a żyć i tak nikt nie mógł wiecznie (prócz, być może, jakichś plugawych magów). Lepiej było zginąć z przytupem, a nie z głodu, w jakiejś zapomnianej przez bogów dziurze. Mogli się lepiej przygotować i, na przykład, zdobyć odpowiednie wdzianka. Kapłani, w tych swoich szatkach, nie róznili sie zbytnio keden od drugiego. Problem na tym mógł polegać, że spiskowcy mogli się posługiwać jakimś hasłem, którego nie wyciągnęli od Barthiasa... - Złapmy jakiegoś idącego pieszo kapłana - zaproponował. - Jest ich tylu, że nawet nie zauważą zniknięcia jednego z nich. Wydusimy z niego hasło, a potem zdobędziemy kilka szat i wejdziemy do środka. |
23-06-2018, 12:05 | #186 |
Reputacja: 1 | Makhar nie tracił czasu przygotowując się do spotkania. Pogrążył się w oparach czarnego losu, oczyszczając swój umysł i wolę. Zabrał też szatę Barthiasa, by móc udawać jednego z kapłanów. Teraz czujnie rozglądał się dookoła, wysilając swoje zarówno naturalne jak i mistyczne zmysły. |
23-06-2018, 22:08 | #187 |
Reputacja: 1 | - Dobry plan - przytaknął Areon. - W razie czego możemy wszak powiedzieć, że chcieliśmy pokazać Nadaniusowi jak łatwo moglibyśmy mu zaszkodzić, gdybyśmy mieli złe zamiary. |
30-06-2018, 08:12 | #188 |
Reputacja: 1 | Zdobycie dwóch mitrańskich szat nie stanowiło żadnego problemu - dwaj pojmani kapłani nadal byli zamknięci w piwnicy. Teraz trzeba było jeszcze znaleźć sposób na zdobycie trzech habitów. Ale i na to znalazło się rozwiązanie... Wieczorem, po zapadnięciu zmroku w tak opustoszałym miejscu jak okolice zrujnowanej wieży, ukrycie się i zaczajenie na schodzących się członków Bractwa Byka było sprawą nad wyraz prostą. Potężna siła barbarzyńcy i jego pewne ciosy sprawiły, że jakiś czas potem trzech ogłuszonych, zakneblowanych i związanych kapłanów zostało pozbawionych szat, które narzucili na siebie awanturnicy. Może nie pasowały najlepiej, ale w półmroku podziemi pod siedzibą Lorda Nadanidusa nikt nie powinien się zorientować. Przynajmniej do czasu... Pięciu przebierańców wybrało odpowiednią chwilę i zeszło do piwnicy wieży. Od razu skierowali się do drzwi, które jak wcześniej zdążyli sprawdzić, były zamknięte. Do pracy przystąpił Theo, obeznany w złodziejskim fachu. Pozostali czatowali przy schodach, aby nie zostać zaskoczonym przez innych zmierzających na spotkanie kapłanów. Czy zawiodły umiejętności aquilończyka, czy może mechanizm był zbyt skomplikowany, w każdym razie Theo nie udało się otworzyć drzwi. Na górze słychać było kroki kogoś, kto zmierzał w dół do piwnicy. Berwin i Aeron zaczaili się z bronią gotową do walki, a w tym momencie Arslan nieskładną mową stwierdził, że ma klucz! Zupełnie przypadkowo znalazł go w kieszeni znajdującej się po wewnętrznej stronie habitu. Błyskawicznie przypadł do drzwi i przekręcił zamek. Drzwi otworzyły się na wąski korytarz wiodący w mrok. Buchnął z niego nieprzyjemny smród fekaliów i rozkładającej się materii. Wejście do systemu kanałów znajdujących się pod zamożniejszymi dzielnicami Tarantii stało otworem. Na schodach widać już było nogi schodzącego kapłana. |
03-07-2018, 15:40 | #189 |
Reputacja: 1 | Areon niczym pantera doskoczył z boku schodów i gdy tylko sięgał złapał za kostkę schodzącego i szarpnął chcąc go zwlec ze schodów. Jeśli był tylko jeden to można było go przydusić i przepytać, jeśli więcej, cóż... jak mawiali to cywilizowanie mieszczanie? Przybędzie kolejnego męczennika. |
03-07-2018, 17:50 | #190 |
Administrator Reputacja: 1 | Ruiny, podziemne korytarze, tajne spotkanie... To wymagało dokładniejszych przygotowań, niż w pierwszej chwili Berwyn sądził. Zdecydowanie nie wystarczało to, co Bossończyk miał w plecaku. Co prawda mógł skrzesać ogień, ale snop iskierek, w mroku podziemnych korytarzy, to było trochę mało. Trzeba było nie tylko zdobyć kilka szat, koniecznych w zamaskowanie swej obecności, ale i zainwestować w jakieś źródło światła na czarną godzinę. Najlepiej latarnię. Jak się okazało, talent czasami nie wystarczał. Przynajmniej w tym wypadku... co Berwyna nawet nie zdziwiło, bowiem gdyby sam organizował jakieś tajne spotkania, to z pewnością sprawiłby solidne zamki, z którymi przypadkowy złodziejaszek by sobie nie poradził. Ale Berwyn postawiłby też i strażnika, a tych jakoś brakowało. Czyżby czekali w dalszej części korytarzy? Odnaleziony klucz pozwolił, na szczęście, na ruszenie dalej i Berwyn by to zrobił, nie czekając, aż nadchodzący kapłan znajdzie się przy drzwiach, ale Areon miał inne plany. A że awantura się zaczęła, więc należało wspomóc kompana, nawet jeśli jego poczynania były błędne. Berwyn ruszył w sukurs Areonowi, chcąc na początek obezwładnić przybysza, a potem... Potem to była przyszłość, która zależała od wielu czynników. |