Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-09-2020, 22:09   #141
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Siri zazwyczaj nie była rannym ptaszkiem, ale kolejnego dnia obudziła się wyjątkowo wcześnie. Wciąż z zaspanymi oczami i niesfornymi włosami, które sterczały jej na wszystkie strony, zaczęła szturchać Leilenę.
- Ej, już rano.
- Czyżby twoje ciało o coś prosiło? - zamruczała rudowłosa, otwierając oczy i dając całusa w usta Siri.
- Też, ale na razie przeszkadzają mi brudne myśli. I chyba potrzebuję skorzystać z łaźni. Mam bardzo miłe wspomnienia z waszej łaźni - dodała mrucząc.
- Chętnie pójdę z tobą - przyznała od razu Lei. - Powinnyśmy się ubierać, czy liczymy, że ktoś nas pod drodze zobaczy?
- Mi to absolutnie nie przeszkadza. Chyba, że chcesz mi zasugerować, że mam się czego wstydzić? - zapytała z uśmiechem, zwlekając się z miękkiego łóżka. Ciało nie podzielało bowiem jeszcze entuzjazmu duszy.
- Wstydzić to się powinnaś, kiedy za dużo zakrywasz - wytknęła rudowłosa i zachichotała, znacznie energiczniej zsuwając się z posłania.
- Jak tylko chcesz, to mogę chodzić po waszym domu cały czas naga - zaproponowała. - Biedny Marcus, gdzie on oczy podzieje?
- Możemy się umówić, że zakrywamy albo tylko dół, albo tylko górę - zamruczała panna Mongle, której ta wizja się spodobała. - Co jakiś czas zamieniając.
- A od czego mam zacząć? Wolisz patrzeć na moje cycki, czy mój tyłek? - dziewczyna obróciłą się w przód i w tył, prezentując opcje.
- To jest strasznie trudny wybór! - westchnęła Lei. - Chyba wolę twój nagi tyłek, bo cycki i tak ci się ładnie ruszają pod materiałem.
- Oszustka - żachnęła się ciemnoskóra, ale szybko się roześmiała. - To ty też z pupcią na wierzchu. Wiesz dobrze, że ją uwielbiam - sięgnęła, zgodnie z usłyszaną decyzją, jedynie po swoją kamizelkę.
- Lubię wiaterek na nagiej cipce - dała klapsa przyjaciółce i wyciągnęła z torby białą bluzeczkę na ramiączkach, na tyle długich, że materiał zaczynał się dopiero tuż nad linią sutków. I sięgającą zaledwie do pępka.
- No to chodźmy. Myślisz, że woda wyczyści moje brudne myśli? - zapytała łobuzersko i zalotnie jednocześnie.
- Oby nie, bo byśmy musiały unikać łaźni! - szepnęła przerażonym głosem rudowłosa, ubierając swój skrawek materiału. - I już, ubrana - roześmiała się.
Wczesnym rankiem dom jeszcze był cichy. Nikogo na korytarzach, czy w kuchni. Jina musiała jeszcze spać, Marcus pewnie też. Półnagie dziewczyny mogły więc kusić tylko siebie nawzajem, co zresztą Siri z premedytacją robiła, kołysząc biodrami przy każdym ruchu. Woda w znajdującej się w łaźni balii była letnia - halruaańskie temperatury robiły swoje. Murzynka szybko się rozebrała i zanurzyła po samą szyję.
- Umyjesz mi plecy? - spytała niewinnie. Młodsza dziewczyna szybko poszła w jej ślady. Chodzenie półnago, tak zupełnie otwarcie, było podniecające nawet przy śpiących domownikach. Przytuliła się do pleców Siri, ocierając twardymi już sutkami.
- Tylko jeśli opowiesz mi o brudnych myślach. Albo rozkażesz mi to zrobić, w końcu jesteś moją panią - zamruczała.
- Wolę przekonywać, niż rozkazywać. Pamiętasz ostatni rok? Co robiłyśmy w tej balii? - mruknęła.
- Mam baaaardzo słabą pamięć - ze smutkiem odpowiedziała Lei, odsuwając się troszkę i lekko drapiąc pazurkami po ciemnych plecach.
- Mam ci ją odświeżyć? - zaproponowała od razu Siri.
- Zdecydowanie powinnaś - palce przesunęły się na brzuch, pieszcząc delikatnie.
- Byłaś moim niewidzialnym służącym. Łaziebną, która posłusznie spełniała polecenia, myjąc każdy cal mojego ciała. A potem, każdy cal tego pięknego ciała twojej mamy - dziewczyna wyprężyła się, ocierając głową o ciało Lei. - A przynajmniej na początku byłaś posłuszna. Bo bardzo szybko wzięła nad tobą górę chuć. Jak mokra byłaś, gdy tak bezkarnie obściskiwałaś matkę, a ona nic nie wiedziała?
- Ciekło ze mnie ciurkiem. Mam ochotę przeżyć to znowu - zwierzyła się, teraz już będąc o wiele bardziej kompetentną czarodziejką. Z jej ust wydobył się szept, który zaświszczał jak wiatr, uciekając z pomieszczenia wprost do Jiny, niosąc prostą wiadomość “przyjdź do łaźni”. - Może tym razem mam wyzwolić swoją chuć jeszcze zanim mama przyjdzie…?
- Może… - dziewczyna do niczego się nie zobowiązywała. - Od początku wtedy wiedziałaś, że ją posiądziesz? Czy ten magiczny penis to był zew chwili?
- Od momentu, jak dotknęłam jej nagiego ciała. To było nie do wytrzymania, kochanie. Mając ją tak blisko… - jęknęła, ale po chwili się skupiła i sięgnęła po swoją magię. Po chwili jej ciało rozmyło się i zniknęło. Ciemnoskóra znów poczuła dłonie na plecach, tym razem pieszczotliwie je myjące.
- Nie, nie, nie - czarnowłosa pokręciła głową. - Dzisiaj już nie musisz się chować. Chcę cię widzieć, gdy myjesz Jinę. I chcę patrzeć, jak ją posiądziesz. To są moje brudne myśli. Chcę zobaczyć, jak ją pieprzysz i kończysz w jej cipce. Zrobisz to dla mnie?
- Tak. Pokażę ci wszystko - obiecała Leilena. - Ale zacznę tak. Tak jak to było wtedy. I dam jej przeżycia, od których nie będzie mogła chodzić.
- Zgoda - zachichotała Siri. - Czy to będzie twoja doroczna tradycja?
- Mam nadzieję. Ale zawsze we trójkę - ciemnowłosa poczuła jak przytula się do niej nagie, małe ciało.
- To będzie dla mnie zaszczyt - zapewniła Halruanka.
Czar Leileny spełnił swoją rolę, bowiem drzwi łaźni uchyliły się. Stanęła w nich zupełnie naga pani Mongle, najwyraźniej jeszcze mniej przejmująca się ubiorem niż młode tantrystki.
- Wołała mnie Leilena - Jina odezwała się z progu. - Jest tutaj?
- Nie - odpowiedziała ciemnoskóra. - Zapomniała ubrań na zmianę. I widzę, że to zapominalstwo ma po tobie.
- Miałam być kusząca - odpowiedź była szybka i pewna. Kobieta specjalnie wzięła się pod boki i wypięła dumnie piersi.
- I jesteś. Bardzo - dziewczyna oblizała sugestywnie pełne wargi. - Dołączysz do mnie? Woda jest w sam raz.
- Ostatnim razem, gdy to zrobiłam skończyło się na seksie - kobieta przypomniała nieodgadnionym tonem, ale jednocześnie zaczęła podchodzić do balii.
- Żałujesz?
- Ani trochę - Jina zaprzeczyła zmysłowym głosem.
Jej córka nie mogła oderwać wzroku od pięknego ciała swojej mamy. Zapatrzyła się tak bardzo, że niemal zapomniała o swoim planie. A ten zaczynał się od kolejnego zaklęcia, dzięki któremu poczuła od razu potężny przypływ podniecenia, gdy zamiast cipki rósł jej olbrzymi, niewidzialny jak reszta ciała penis. Jina chciała właśnie takie, więc takiego dostanie. Ani szerokością, ani długością nie ustępował bardzo tym centaurzym, a na dodatek dziewczyna czuła ciężar wielkich, kołyszących się swobodnie jąder. Oręż od razu zesztywniał, reagując na gotującą się z podniecenia dziewczynę.
Nieświadoma obecności córki kobieta, zaczęła wchodzić do drewnianej balii. W przeciwieństwie do Siri nie zanurzyła się jednak w wodzie. Usiadła na krawędzi, rozkładając przed swoim gościem nogi w bezwstydnej, wyuzdanej pozie.
- Umyjesz mnie? - zachęciła.
Murzynka przygryzła wargę, wpatrując się w gładko wygolone łono. Jedną rękę zanurzyła pod wodą i choć unosząca się na powierzchni piana zasłaniałą widok, Leilena bez trudu mogła się domyśleć co jej przyjaciółka sobie robiła.
- Nie. Pamiętaj, że mam od tego niewidzialnego służącego. On umyje cię bardziej profesjonalnie.
- Służącego? - twarz Jiny rozciągnęła się w uśmiechu zrozumienia. Spojrzała za ramię w zupełną pustkę. - Leileno, to ty?
Dziewczyna nie odpowiedziała. Zamiast tego spora część piany uniosła się nagle z balii i rozdzieliła na dwa kawałki, po jednym na każde udo Jiny. Małe dłonie zaczęły wcierać ją w gładkie ciało, coraz bliżej i bliżej wulgarnie prezentowanemu łonu, któremu nie mogła się oprzeć ani trochę.
- Mówiłam, że Leileny tu nie ma - przypomniała ciemnoskóra, która bardzo lubiła takie zabawy. Tylko my dwie i trochę magii. Nie musisz się powstrzymywać, ani mnie o nic prosić. Ciesz się chwilą i zrelaksuj - druga ręka Siri też trafiła pod powierzchnię wody, ale bardzo płytko, obłapiając jedną z piersi.
- Czy ten sługa słucha tylko ciebie? - kobieta przyłączyła się do zabawy, choć jej słowa brzmiały znacznie bardziej nienaturalnie. Jak jej się udawało zdradzać męża przez tyle lat, gdy była takim kiepskim kłamcą.
- Nie. Przecież myje teraz ciebie. Więc ciebie ma słuchać - zapewniła tantrystka.
- W takim razie, niech umyje mi piersi - poleciła.
Piana przestała się poruszać po udach, zamiast tego znów uniosła się z balii. Posłuszny sługa od razu zaczął spełniać polecenie. Obie nieduże piersi ugięły się nagle, gdy objęły je niewidzialne dłonie. Piana otoczyła całe, a delikatne palce pieściły ciało, wcale nie udając, że chodzi o mycie. Lei stanęła przy tym tak, aby sztywny drąg otarł się wyraźnie o ciało Jiny. Ta aż pisnęła, ale zamiast odskoczyć odruchowo, odchyliła się do tyłu, chcąc poczuć więcej.
- Ten twój sługa to mężczyzna? - spytała z zaciekawieniem.
- Nie do końca. To tylko magiczna energia. Przyjmuje kształt, który najlepiej przyda się w pełnieniu funkcji - tantrystka też nie udawała, że chodzi tu o mycie. Jawnie masturbowała się przed obiema Mongle.
- Dziwne, bo jeden anatomiczny szczegół mi u niego chyba nie pasuje…
“Sługa” nie przestawał spełniać życzenie mycia piersi, masując je i pieszcząc na wszystkie sposoby, lekko ciągnąc za sutki, ściskając i intensyfikując swoje działania z każdą chwilą. Miało to coś wspólnego z bardzo sztywnym atrybutem, wyjątkowo wrażliwym na pocieranie o nagi brzuch Jiny. Kilka białych kropel wystrzeliło z niego prawie od razu, lądując na jednej z piersi. Szybko zostały w nią wmasowane. Pani Mongle chętnie oddawała się temu masażowi. Ściskanie jej piersi wyciskało z gardła gospodyni jęki przyjemności.
- Chyba odkryłam do czego służy ten szczegół. Ma tam płyn do kąpieli - zażartowała. - Teraz czas na moją pupę - wydała polecenie. Stanęła przy tym na chwilę na nogi i pochyliła się w przód, opierając rękami o drewniane ścianki. Górowała teraz nad Siri, jej mokre piersi były tylko parę cali od twarzy tantrystki. Dziewczyna przełknęła głośno ślinę.
Leilena przeszła za mamę i złapała drapieżnie jej pośladki. Korzystając z tego, że w tej chwili nie jest widoczna i pamiętając o swojej obietnicy, przerwała działanie niewidzialności. Siri nie widziała wszystkiego, ale te szczegóły nie zasłonięte przez nagie ciało, były bardzo sugestywne. Dłonie wcierały pianę w pośladki, rozchylając je mocno na boki, a długi, gruby drąg ocierał się bardzo lubieżnie o odsłonięte przez nie miejsce. Tym razem nastolatce nie udało się w pełni stłumić stęknięcia, gdy polała plecy mamy nasieniem. Zrobiła go chyba trochę zbyt wrażliwym!
- Jest taki wielki - Jina nie odwróciła się, ale zaczęła kołysać się w przód i w tył, chcąc czuć ogromną sztywność “służącego”. Oczywiście w ten sam rytm zaczęły kołysać się jej piersi, co okazało się pokusą zbyt silną dla prostej, halruańskiej tantrystki. Murzynka sięgnęła ustami po jeden z sutków, który szybko uciekł jej spomiędzy warg. Nie poddawała się jednak. Stojąca z tyłu dziewczyna miała z kolei problemy z powstrzymaniem się przed czymś więcej. Dała klapsa w jeden pośladek, a potem w drugi. Cofała biodra na tyle daleko, że główka członka zahaczała o wejście w pupę zanim przesuwała się dalej. Nawet od tego rozkosz była na tyle silna, że zaczynała coraz głośniej, szybciej dyszeć. Ale wytrzymywała bez wepchnięcia się w środek swojej mamy. Jeszcze.
- Dobrze, że masz do dyspozycji magię - Jina również dyszała, a jej szparka lśniła już nie tylko od wody i piany. - Prawdziwy łaziebny pewnie by nad sobą nie zapanował - kusiła słowami. - Zacząłby się dobierać do mojej wygłodniałej cipki. Ale temu mogę po prostu kazać zacząć myć moje plecy.
Siri nie udzieliła odpowiedzi. Dopięła bowiem swego i wessała sztywny sutek gospodyni do ust. Co jak co, ale Leilena była bardzo posłuszna. Pchnęła jeszcze dwa razy, mocno się ocierając i ze stłumionym jękiem wystrzeliła na plecy mamy dwie długie strugi nasienia. Dłonie od razu się nimi zajęły, wcierając w ciało Jiny dokładnie tam gdzie poleciła i nigdzie więcej. Gruby drąg przestał się ocierać, oparty o kuszące pośladki. Dziewczyna znała swoją mamę. Było pewne, że samokontroli miała teraz mniej od córki. Kuszący tyłeczek zaczął poruszać się pod twardym penisem. Pani Mongle faktycznie nie mogła się nacieszyć jego rozmiarem, a przecież to było dopiero kuszenie.
- Tyle płynu… chciałabym, żeby wystarczyło go na całe moje ciało. Na twarz, piersi, nogi… wszystko - mimo niewątpliwej chcicy, nie wydawała żadnego nowego polecenia.
- Najlepiej, gdyby wystarczyło go dla nas dwóch - pierś Jiny znowu dziewczynie uciekła. - Ale chyba ma pełen zbiornik - zachichotała, bez wątpienia podziwiając stworzone magią jądra.
Jakby wiedząc, że Siri patrzy, Leilena skupiła się na zaklęciu i jądra jeszcze urosły. Wielkie niczym soczyste pomarańcze, kołysały się teraz między nogami obu stojących kobiet. Doświadczenie w transmutacji pozwalało nastolatce kontrolować nawet ilość nasienia w środku i teraz stworzyła go zbyt wiele. Męskość zaczęła pulsować, wyrzucając je na zewnątrz. Wystrzał był tak silny, że trafił aż we włosy pochylonej gospodyni, która aż pisnęła z zadowolenia.
- Aż przecieka - ucieszyła się.
Tymczasem ciemnoskóra, zrażona dotychczasowymi niepowodzeniami w pieszczeniu pani Mongle, zanurkowała w balii i wynurzyła głowę między nogami Lei. Odgrywanie scenki chyba wyleciało jej już z pamięci, bo wysunęła język i przesunęła nim po jednym z jąder. Nabrzmiałe, zupełnie pozbawione owłosienia i wyjątkowo wrażliwe, tego dziewczyna nie mogła wytrzymać bez jęku. Masowała plecy mamy, ale robiła to już chaotycznie. Gdyby nie doświadczenie w posłuszeństwie, jakie zaszczepiła w niej Selunarra, już by uległa. Trzymała się samą siłą woli, nie dotykając niczego innego. Czuła jak nasienie zasycha jej pod dłońmi, jeszcze zwiększając poślizg na skórze Jiny.
- Siri, gdzie uciekłaś? - pani Mongle odwróciła się szukając partnerki w balii, a może po prostu nie mogąc już wytrzymać tej gry wstępnej? Spojrzała córce w oczy, ale wzrok szybko opadł jej na wielki drąg. Otworzyła usta w wyrazie niemego zachwytu.
- Marzyłam o takim - westchnęła. - Chcesz mi go wsadzić, córeczko?
- O niczym innym teraz nie marzę, mamusiu - bardziej wyjęczała niż powiedziała dziewczyna. - Jest taki wrażliwy, może to przez wielkość, a może przez to, że jest dla ciebie - potarła nim znów o pośladki. - Utopię was w męskim soku - wydyszała, przymykając oczy i próbując wstrzymać kolejny wystrzał. Nigdy jeszcze nie stworzyła sobie aż tak dużego i najwyraźniej zupełnie nie umiała go kontrolować.
- Więc zerżnij mnie - pisnęła wulgarnie pani Mongle. - Zerżnij mnie jak swoją dziwkę. Tak jak lubię. Tak, jak ty lubisz mnie brać - jakiekolwiek opanowanie prysnęło. Czarnowłosa, zanurzona w wodzie ślicznotka niczego zresztą nie ułatwiała, zaczynając coraz śmielej pieścić woreczek kochanki. Do ust dołączyły dłonie, delikatnie masując skórę. Tego już było za dużo. Leilenie zakręciło się w głowie, z rozkoszy i podniecenia zwęziło się pole widzenia i pojawiły mroczki przed oczami. Cofnęła biodra i rozwarła na bok pośladki mamy, jednym silnym ruchem wbijając się w cipkę. Ani myślała być delikatna, ten kutas natychmiast potrzebował kobiety. Nawet dla tak luźnej pochwy ten olbrzym był wyzwaniem, a nastolatka nie użyła żadnej magii na Jinie. Krzyknęła i zaczęła całkiem bez kontroli spuszczać się jak tylko mamy ciało ją objęło.
- Całe pulsują - z podziwem wyszeptała Siri. Przestała pieścić przyjaciółkę. Widząc jak fantazja spełnia się przed jej oczami, zaczęła dotykać samą siebie, potrzebując ulgi. - Zaraz będziesz pełna, Jino.
- Tak, korzystaj sobie ze mnie Lei - pani Mongle mówiła przez zaciśnięte zęby. Może z bólu, może z rozkoszy? Pewnie z mieszanki jednego i drugiego. W pierwszym odruchu spróbowała nawet wyjść biodrami naprzeciw szturmowi, ale rozmiar przerósł jej oczekiwania i oddawała się tylko chuci swojej córki. A ta wcale nie poczuła ulgi po wytrysku. Wręcz przeciwnie, potrzebowała więcej. O wiele więcej. Wpychała się ile mogła, a kiedy już zabrakło impetu, cofała i atakowała znów. Dopóki nie poczuła, że głębiej w swoją luźną mamę nie wejdzie. Wtedy się zatrzymała, choć nie widziała na oczy z oślepiającej rozkoszy. Objęła niemal czule talię Jiny.
- Tak mnie podnieca, że jesteś zwykłą dziwką, mamusiu… - wysapała. - Moją prostytutką. Gdybym otworzyła burdel, pracowałabyś dla mnie?
- Wiesz, że tak - wypowiedziane przez Leilenę słowa były ostatnią kroplą, która przerwała tamę spełnienia. Dalsza wypowiedź pani Mongle była już tylko krzykiem, gdy miękkie ścianki zacisnęły się na wielkim intruzie.
- Ocho, aż za dużej tej przyjemności - zamruczała Siri, wtulając policzek w udo gospodyni i językiem zbierając wyciekający z łona sok.
- Jeszcze nawet nie zaczęłam - szepnęła z trudem Lei. - Nadawałabym się na burdelmamę? - zamruczała. Wymierzyła mamie klapsa. - Naprawdę podnieca mnie wizja sprzedawania jej…
- Nie usiedziałabyś w miejscu - wytknęła przyjaciółka. - Albo kradłabyś klientelę własnym pracownikom - dodała ze śmiechem, choć jej głos też już drżał z rosnącego napięcia. Choć pewnie nie było aż tak wielkie, jak u Jiny, której orgazm wydawał się nie mieć końca.
- Nie siedziałabym tam ciągle… ale to zajęcie by mi pasowało w celach zarobkowych - wydyszała dziewczyna, cofajac powoli biodra, aż tylko żołądź znajdował się w cipce. - Ta rozjechana picz nadaje się do burdelu, nie uważasz? - pozwoliła przyjaciółce wszystko dokładnie obejrzeć i znów wbiła się w szparkę, wypychając na zewnątrz zmieszane soki ich obu.
- Doświadczenie na pewno by zaprocentowało - żartobliwie odpowiedziała Siri, zlizując dowody spełnienia kochanek. Pani Mongle przestawała drżeć i odzyskała dość sił, by zacząć kręcić kółka biodrami, chcąc dać Leilenie jak najwięcej rozkoszy.
- Nie ma lepszego pojemnika na spermę od własnej mamy - nastolatka czerpała dużo przyjemności z takiego traktowania rżniętej kobiety. Może ten diabelski artefakt udzielił się też jej? Chciała upokarzać seksualnie własną rodzicielkę. Teraz brała ją coraz silniejszymi pchnięciami w to samo miejsce, przez które przyszła na świat. Zaczęła głośno jęczeć, z każdym pchnięciem zostawiała w środku więcej nasienia. Nachyliła się i złapała za pozlepiane spermą włosy i szarpnęła je, dociskając biodra jak najmocniej, jak najdalej. - Postaraj się dziwko, masz przyjąć całego - stękała w amoku.
- Tak… zrobię - ledwie wydyszała pani Mongle, choć po prawdzie niczego nie mogła w tym zakresie uczynić. Leilenę nie pierwszy raz poniosła fantazja i magiczny organ był po prostu za duży by bez magii zatopić się w kochance.
- Tylko się nie zapędź za daleko, Lei - ostrzegła czarnowłosa. - Musisz jeszcze dogodzić mnie. Oszczędź trochę sił.
- Nie mogę… tak mnie świerzbi… muszę gdzieś wsadzić całego… by się w pełni spuścić… inaczej zwariuję… - wystękiwała dziewczyna, nie przestając pchać w zbyt płytką cipkę mamy. Tak olbrzymi drąg przerósł jej samokontrolę, w przypadku posiadania penisa nie tak dużą jak w swoim naturalnym ciele. Czuła jak dociera do dna pochwy, jak bardzo chce być dalej. Jak strasznie tego potrzebuje pulsujący olbrzym. - W tyłek, dasz mi w tyłek! Tam się zmieszczę! - było już jej wszystko jedno czyj tyłek, aby tylko schować się w całości.
- Jest za duży - zaprotestowała Jina, ale jakoś bez przekonania. Za to Siri… ta spojrzała na ogromny drąg jak na wyzwanie.
- A ja dam radę!
- Szybciej, ustaw się! - wystękała Leilena, wyjmując drąga z mamy. Objęła go obiema swoimi dłońmi i zaczęła trzepać, sapiąc przy tym głośno. - To zaklęcie… przy tych wielkościach… ma chyba efekty uboczne…
Przyszywana siostrzyca wynurzyła się szybko z wody, pryskając nią na wszystkie strony. Balia była trochę za ciasna, by dwie kochanki mogły się wygodnie ustawić ramię przy ramieniu. Lei jednak nie w głowie już było dbanie o ich wygodę.
- Wiesz, że lubię znacznie ostrzej niż Lily - murzynka wypięła swój kuszący tyłek. - Ale z takim olbrzymem ani mi się waż bez magicznego nawilżenia - przestrzegła surowo.
- Nie rzucę w tym stanie żadnego zaklęcia. Trzymaj pupę pod wodą, będzie mocno nawilżona - jeszcze mówiąc to, dziewczyna chwytała za pełne biodra ciemnoskórej, przystawiając twardego jak skała członka między jej piekne pośladki. Jednak zamiast posłusznie oddać się kochance, ciemnoskóra uciekła.
- Ej, ja nie żartuję - syknęła. - Mogłaś sobie nie dorabiać wielkiego jak u konia.
- Końskie są większe. No już, daj mi! - jęknęła Lei błagalnie i zaczęła napierać na anus.
Siri krzyknęła z bólu i gniewu, wyrywają się Leilenie.
- Ała! Ty wariatko. Już sama sobie rzucę ten czar, tylko mnie puść.
- Nie mogę, wyglądasz tak ślicznie - sapnęła rudowłosa, ale nie napierała mocniej, pozwalając Siri się przygotować.
- Niewyżyta wariatka - prychnęła kochanka i godząc się z tym, że nie odzyska w najbliższym czasie wolności, zwróciła się do pani Mongle. - Jino, mogłabyś mi podać moją sakiewkę? Leży przy mojej bluzeczce - ruchem głowy wskazała kierunek.
- Oczywiście.
 
Lady jest offline  
Stary 20-09-2020, 18:20   #142
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
Tyle, że wyjście z balii nie było już dla pani domu takie łatwe. Było ciasno, ślisko, a do tego Leilena dała jej niezły wycisk. Przez to wszystko przejście raptem parę kroków ciągnęło się dla niespełnionej rudowłosej w nieskończoność. Każda sekunda była torturą. Nastolatka zaczęła napierać, nie umiejąc wytrzymać tego napięcia. Jak radzili sobie chłopcy?
- Chociaż główkę - stęknęła błagalnie, próbując sforsować wejście w Siri.
- Porąbało cię? Ona jest największa - syknęła czarnoskóra, tracąc w końcu cierpliwość. Odwróciła się gwałtownie. Ten ruch miał pewnie podkreślić to, że była większa i silniejsza. Miał być okazaniem przewagi. Mokre, drewniane dno balii sprawiło jednak, że zachwiała się, niezgrabnie chwyciła za krawędź i opadła na kolana, z twarzą tuż przy wielkim kutasie.
- Chyba przemawiam nie do tej głowy, co trzeba - westchnęła, przewracając brązowymi oczami. Pchnęła Leilenę bez ostrzeżenia, zmuszając by usiadła. Wtuliła sztywny drąg między swoje krągłe, miękkie piersi i zaczęła się poruszać. Biust masował wrażliwy człon, a wkróce do zabawy dołączyły usta murzynki, obejmujące wilgotną żołądź.
- Och tak - jęknęła półprzytomnie rudowłosa, nie do końca zdając sobie sprawę co działo się wokół niej. Liczyło się tylko to, że jej spragniony drąg znów był stymulowany i to w tak przyjemny sposób. Pchała biodrami ile mogła, już po kilku ruchach wyrzucając kolejny ładunek nie mieszczącego się w jądrach nasienia. - Jeszcze…! - załkała z rozkoszy.
Zaraz potem pieszczota trochę zmieniła formę. Zamiast mięciutkich piersi, penis Leileny był masowany przez delikatne dłonie. Czuła na skórze chłodną, śliską maź. Siri rzuciła zaklęcie? Chyba tak.
- Dam ci jeszcze. Dam ci ile tylko chcesz, bo cię kocham - zapewniła najbliższa przyjaciółka. - Gdzie chcesz skończyć? Chcesz mi się zlać na twarz i cycki? Chcesz mnie zerżnąć w tyłek? Powiedz mi - mruczała, starając się nadać barwie swej głosu jak najwięcej erotyzmu.
- Chcę go schować w tobie… całego… wtedy wybuchnę… i może uda mi się przerwać zaklęcie… - dyszała z trudem nastolatka, przyjmując tę pieszczotę z zamkniętymi oczami. Drżała cała, znajdując się w stanie wyjątkowo silnej ekstazy i nie mogąc ciągle znaleźć zaspokojenia.
- Przerwać? Taka szkoda - zaśmiała się ciemnoskóra. - A nie możesz go tylko trochę zmniejszyć? - choć uwielbiała drażnić się z Lei, nie była sadystyczna. Bardzo szybko ustawiła się jak należy przed swoją kochanką, rozstawiając szeroko nóżki i prezentując swój anus. Widząc w jakim stanie jest jej przybrana siostra nawet pomogła jej dłonią nakierować się na wejście.
- Bierz mnie. Nie żałuj sobie.
- Mogę zmniejszyć… ale to nie zmniejszy mojej potrzeby wtykania go w was - wystękała Leilena i zaatakowała brązową dziurkę swojej przyjaciółki. Kiedy ta zaczęła się przed nią otwierać, dziewczyna zaczęła głośno jęczeć z przyjemności. A gdy główka wpadła do środka gościnnej pupy Siri, znów załkała z rozkoszy nie do opisania. Kręciło się jej w głowie, w oczach widziała gwiazdy, a ciało było w stanie tylko złapać ciemnoskóre biodra i napychać je na twardego jak skała drąga. Kochanka też się nie powstrzymywała, krzycząc głośno. Trochę z powodu odczuwanej przyjemności, wszak bardzo lubiła takie analne zabawy, ale po części też dla efektu, który taka reakcja wzbudzała w kochankach.
- Możesz go we mnie wtykać, kiedy chcesz. I w Jinę na pewno też - dodała, spoglądając na gospodynię, która przygryzała w podnieceniu wargi.
- Kocham was… chcę robić to bez przerwy! - krzyknęła rudowłosa i pchnęła tak silnie, że kolejne centymetry olbrzyma zniknęły w anusie. Już była tak głęboko, jak wcześniej w Jinie. - Głębiej… błagam… jeszcze trochę… - dyszała, gdy zaklinowała się w pupie kochanki. Nawet bardzo doświadczona w takim rodzaju miłości Siri miała nie mały problem z przyjęciem takiego olbrzyma. Skończyły się siły na pikantne odzywki i docinki. Musiała w pełni się skupić, by móc odpowiednio rozluźnić swój anus. Wychodziła też naprzeciw Leilenie mniej śmiele, musząc włożyć więcej siły we własne ruchy.
- Dam radę. Jesteś tak śliska, że się... zmieścisz - murzynka bardziej wydyszała niż powiedziała. Jej wnętrze ciasno ściskało magicznego fallusa, dając wyjątkowe odczucia.
Lei miała już trochę doświadczenia w używaniu tego oręża. Cofnęła się odrobinę i znów zaatakowała. Za każdym takim ruchem była głębiej. Aż wreszcie weszła cała, czując zwieracze Siri na nasadzie kutasa. Krzyknęła i wystrzeliła mocnym strumieniem. Pojedynczym, za to bardzo długim. To jeszcze nie był koniec, ale czuła jak pulsują jej magiczne jądra.
- Zrobię… zrobię to ostro… dobrze…? - wyjęczała błagalnie.
- Dobrze - mruknęła kochanka. Zacisnęła palce na krawędziach balii tak mocno, że aż pobielały jej knykcie. - Też chcę dojść, Leileno.
- Chcę cię rżnąć do końca świata… ciebie i luźną cipkę swojej mamy… - wyjęczała rudowłosa, sięgając ręką do przodu i owijając sobie włosy Siri wokół palców. Szarpnęła je mocno, jednocześnie dając klapsa w piękny pośladek. Prawie od razu zaczęła pchać, atakować anus przyjaciółki bardzo silnymi, szybkimi pchnięciami. Za każdym razem dociskając się aż do samego końca. Od nadmiaru wrażeń zaczęła krzyczeć, nie dbając o to, kto mógłby słyszeć.
- Żadna nie jest… luźna - kochanka miała już duże problemy ze złapaniem oddechu. - Gdy jesteś tak… ogromna.
Dyszała, oddając się w pełni rytmowi narzuconemu przez młodszą Mongle. Jej ciało niemal buchało żarem, od wszystkiego co od rana oglądała była bardzo podniecona. Ale wciąż czegoś jej brakowało. Zebrała w sobie dość sił, by unieść ponad głośne odgłosu seksu.
- Chcę by twoja mama ssała mi piersi.
- Suko…! - stan Lei sprawiał, że stawała się wulgarna. - Słyszałaś, pomóż mi z tą dupodajką! Szybko!
Wykrzykiwała polecenia, czując, że długo tak nie wytrzyma. Przepełnione jądra już zaczęły z siebie wyrzucać nadmiar nasienia, prawie nieustannie zalewając wnętrze Siri. Pchanej wciąż z całych sił. Choć oczywiście nie tak mocno, jak zrobiłby to silny mężczyzna, w końcu Leilena wciąż pozostawała małą dziewczynką, niezależnie od tego jak wielkiego sobie dorabiała członka.
- Tak, córko - jak zawsze posłuszna pani Mongle szybko pochyliła się przy przyjaciółce Lei. Chwyciła jedną z kołyszących się w rytm pieprzenia piersi i wessała sztywny sutek do ust. Murzynka wydawała już z siebie tylko westchnienia i jęki, a jej ciało napinało się niczym struna przed pęknięciem. Leilena niemal czuła magiczną energię nadchodzącego, silnego orgazmu tantrystki. Choć z trudem, bo teraz wszystko dominowała nadchodząca fala. Nie była już w stanie wytrzymać, nie liczyła się kochanka, którą rżnęła z całych sił. Tylko jej własne spełnienie. Wreszcie nadeszło. Dziewczyna wrzasnęła i poczuła jak rozkosz uderza w nią z całych sił. Przestała widzieć, sperma wystrzeliła w głąb Siri. Bardzo mocno, strumieniem tak silnym, że bardziej przypominało to sikanie. Rudowłosa zachwiała się, ale jeszcze siłą rozpędu dobijała kochankę. Ta nawet nie krzyknęła, gdy ją też zalała fala rozkoszy. Resztek sił potrzebowała, by nie osunąć się do wody. Lei czuła jej dreszcze, otulona mocno drżącą pupą. Czy takie perwersje zawsze były tak przyjemne, czy był to wpływ paktu z Nessaliną? Niezależnie od powodu, dziewczyna wlała w pupę przyjaciółki wszystko co miała, czerpiąc z tego tak wielką rozkosz, że zmuszenie się do skrócenia członka przyszło jej z wielkim trudem. Zatoczyła się do tyłu, wypadając z ciemnego tyłeczka i zanurzyła się w wodzie, dysząc głośno, ledwo przytomna. Jej nasienie dłuższą chwilę wylewało się strumyczkiem z rozepchanej dziurki, nim ciemnoskóra zdołała go zacisnąć. Jej uda były prawie całe białe. Warstewka unosiła się też na letniej wodzie.
- Na kim ty się wzorowałaś? - mowa Siri była ledwie głośniejsza niż szept. - Tyle ładunku…
Pani Mongle, bez zezwolenia, nie ośmieliła się przestać lizać piersi Halruaanki. Sperma, którą Lei wcześniej na nie wystrzeliła, została zupełnie wyczyszczona.
- Na moich ulubionych centaurach i swojej wyobraźni - przyznała równie cicho rudowłosa, otwierając oczy tylko odrobinę, aby zobaczyć tę biel na ciemnej skórze. To był piękny widok.
- Eee… jakich centaurach? - zaciekawienie dało murzynce dość sił, by spojrzała przez ramię na swoją przyszywaną siostrę.
- Przecież ci nie raz mówiłam, że chcę z nimi - zachichotała Leilena.
- Wariatka - zaśmiała się tylko tantrystka. Uniosła się z trudem, biorąc twarz Jiny w swoje dłonie. Pocałowała ją krótko, ale namiętnie w usta. - Tyle się z ciebie leje. Szkoda, żeby się zmarnowało - mruknęła, zwracając uwagę na to, jak pokaźną ilość nasienia wystrzeliła Leilena w pani Mongle. - Lei chyba jest zupełnie wykończona, ale może zrobimy dla niej jakieś przedstawienie? - zaproponowała.
- Jestem chętna - bezpruderyjnie zgodziła się kobieta. Zupełnie w ciemno.
- Pomóż mi wyjść z balii - poprosiła Siri, opierając się mocno o gospodynię i zerkając raz jeszcze przez ramię na Leilenę.
- Rób co ci każe, mamo. Podnieć mnie odpowiednio, nie przerwałam wciąż tego zaklęcia więc jestem podwójnie chętną dziewczynką - uśmiechnęła się i nie mogąc się powstrzymać, zaczęła dotykać ukrytego w wodzie członka. Zawsze jak sobie je doprawiała, to zaczynała rozumieć dlaczego lubią to tak często robić.
- Phi - prychnęła Siri, coraz szybciej odzyskując siły po wcześniejszych doznaniach. - Podnieca cię już sam widok twojej matki w moich ramionach. Mogłybyśmy nic nie robić, a i tak ten potwór by ci stanął - stwierdziła pewnie. Na szczęście dla młodej Mongle, nie postanowiła przetestować swojej teorii w praktyce. Zamiast tego zmusiła Jinę, by położyła się na plecach. Kręcąc tyłeczkiem, by dać przyjaciółce lepszy pokaz, uklęknęła powoli nad twarzą gospodyni.
- Otwórz usta, Jino. Wypijesz ze mnie wszystko - choć słowa skierowane były do uległej gospodyni, Halruaanka nie zrywała kontaktu wzrokowego z przyjaciółką. Rozluźniła anus i pierwsza, biała strużka skapnęła na wystawiony język starszej kobiety.
Widok był naprawdę wspaniały. Panna Mongle jęknęła, chwytając nie do końca zmiękłego, teraz krótszego penisa. Zaczęła go pocierać obiema swoimi dłońmi, gdy jej mama smakowała magicznie stworzonej spermy.
- Jak smakuje ci soczek twojej córeczki, mamo? - wydyszała.
- Jest pyszny. I taki gęsty - tylko tyle zdążyła odpowiedzieć, nim kolejna struga spadła jej na nos.
- Nie dziwię ci się, że tak się skupiasz na nauce transmutacji - ciemnoskóra zaczęła pochylać się do przodu, coraz bliżej i bliżej wciąż pełnej cipki pani Mongle. - Chcesz zmieniać tylko siebie? Czy swoich kochanków też?
- Wychodzi mi coraz lepiej zmienianie innych osób - przyznała Lei, z trudem wydobywając z siebie słowa. - Z moją chucią takie eksperymenty ciekawie wychodzą. I pozwalają na mocniejsze spełnienie - zwierzała się.
- Nie wątpię - Siri wciągnęła głęboko podniecający zapach Jiny. - To świetna motywacja do nauki - to były ostatnie jej słowa. Przywarła bowiem ustami do szparki gospodyni, dzieląc się i smakując magiczne nasienie.
- Tak, jedna z - przyznała dziewczyna, której obecna pozycja przestała odpowiadać. Uniosła się w wodzie i powoli opuściła balię, opierając się o nią pupą. Teraz masowała się na oczach kobiet. Choć były zajęte sobą, to sama świadomość robienia tego otwarcie, mocno działała na Lei. - Chcę być najlepsza w magii i seksie.
Siri uniosła na chwilę głowę, pokazując przyjaciółce usta pełne białego soku. Przełknęła go głośno, nim się odezwała.
- Będziesz Elminsterem w pończochach i na wysokim obcasie? - zaśmiała się, przytaczając nazwisko potężnego arcymaga, nim wróciła do przerwanych pieszczot.
- Nie wiem kim będę, ale na pewno dam wielu osobom i stworzeniom niezapomniane przeżycia… - dyszała nastolatka, unosząc i zginając jedną nogę. Oparła tak stopę o balię i oderwała jedną z dłoni od drąga, tylko po to, żeby wsunąć sobie opuszek palca w udostępnioną trochę w ten sposób pupę. Jęknęła. - Wiesz, że nie lubię półśrodków…
Odpowiedziało jej już tylko mlaskanie, gdy dwie piękne kobiety czyściły się z wcześniejszych wytrysków panny Mongle. Magicznie wytworzonego nasienia było tak dużo, że zanim się skończyło obie zwarte w miłosnym uścisku kochanki ponownie doznały spełnienia na oczach swojego widza. Czując, że sama też może nie wytrzymać, puściła członka i zamiast tego przeniosła dłoń na pierś, nie przestając palcować sobie pupy. Za nic nie chciała stracić ani chwili dziejącego się przed nią widowiska.
- Podobało się? - Siri oblizała lubieżnie usta, unosząc się na łokciach i kolanach. - Bo na moje oko jesteś znowu bardzo podniecona. No i w trochę seksowniejszym wymiarze - szczególnie przeciągnęła słowo “trochę”. Ot, Leilena i jej podejście do półśrodków.
- Wy dwie razem zawsze będziecie mi się podobać - odpowiedziała szczerze dziewczyna. - No i mówiłam, jak się tego nie pozbędę, to będę się mogła rżnąć bez przerwy.
- A ty aby nie jesteś drwalem? Tylko rżnięcie ci w głowie - droczyła się przyjaciółka, od razu dla podgrzania atmosfery rozchylając palcami płatki Jiny. - Która dziupla cię teraz kusi?
- Chcę znowu mamę - przyznała szczerze Lei, która jęknęła na ten widok. - Wkładanie w to miejsce, z którego przyszłam na świat jest takie zboczone… chciałabym ci zrobić dzidziusia, mamo…
- Eee, nie żeby mnie kręciło co robicie, ale chyba trochę cię fantazja ponosi - przestrzegła przyjaciółka. Nie znaczyło to jednak, że jakoś broniła rudowłosej dostępu do wybranej dziurki. Wprost przeciwnie. Złapała Jiną pod kolana i rozłożyła jej nogi szeroko i zapraszająco. - To twoje nasienie nie zapładnia, co? To zabawa bez konsekwencji? - refleksja przyszła o wiele za późno.
- Jak na razie nikogo nie zapłodniło, prawda? A wlałam je już w kilka szparek… - Leilena uśmiechnęła się, ale tak naprawdę nie wiedziała. - Wiem, że to fantazja. Ale taka podniecająca. Czyż nie, mamo?
- Bardzo - odpowiedź spomiędzy ud murzynki przyszła bardzo szybko. - Żaden fiut nigdy nie dogodził mi tak, jak twój - zapewniła owładnięta perwersyjnym podnieceniem.
- Dzięki magii ciąża byłaby bezpieczna - fantazjowała dalej Lei, odrywając się od balii i powoli zbliżając do obu kobiet. Członek podrygiwał, jakby nie mógł się doczekać.
- Ale w ciąży musiałabym dbać o dzidziusia. I nie mogłabyś mnie tak brutalnie pieprzyć -Jina znalazła kontrargument, który sprawił, że Siri przewróciła oczami. Logika rodu Mongle.
- Nigdy nie robiłam tego z kobietą w ciąży, jestem ciekawa jak to jest… - Leilena zatrzymała się przy nich i otarła członkiem o włosy i policzek Siri. - Jesteście takie piękne…
- I gorące. Najlepsze dupy w okolicy - zaśmiała się Halruaanka, ale krótko. Nie oparła się bowiem pokusie wzięcia nabrzmiałego członka głęboko w usta. Lei pchnęła lekko kilka razy, ale cofnęła się i podała go z kolei mamie.
- Possij córeczce - szepnęła. - Jesteś taką puszczalską sunią… - przyjemność i podniecenie znów brały górę u nastolatki. - Twoja dupa rzeczywiście jest najlepsza, Siri.
- Pewnie, że jest. Stwierdzam fakt, a nie się przechwalam - dobry nastrój mocno trzymał się tantrystki. Za to pani Mongle chyba trzymał się głód, bo ściśle objęła wargami zaoferowany trzonek próbując wbrew rozsądkowi wyssać z niego jeszcze więcej białego płynu.
- Ssij go i liż mamo, wolno. Pokaż mi ile się nauczyłaś od tych setek panów, zdradzając tatę raz za razem - wzdychała jej córka, wsuwajac palce w rude włosy Jiny, ale pozostawiając jej pełną swobodę ruchu. Kobieta zwolniła, zgodnie z poleceniem. Jej język zaczął się wić wokół wrażliwej główki. Jedną z dłoni objęła wielkie jądra nastolatki, masując je delikatnie, pobudzając do produkcji jeszcze większej ilości nasienia.
- Idealnie, prawie tak dobrze jak liżesz mi cipkę - postękiwała dziewczyna, patrząc w oczy Siri. - Mama wie jak zrobić córce dobrze. Wolisz jak mam taką twardę pałkę, mamo? - prowokowała, wolną dłonią pocierając sutek jednej z piersi. Wypuściła z ust nieco śliny, rozprowadzając ją po nim.
Jina była kulturalną damą, nie mogła zatem odpowiedzieć z pełnymi ustami. Zamiast tego wydała z siebie stłumiony, ale pełny zadowolenia pomruk i zaczęła poruszać głową na twardym trzonie, wpuszczając go coraz głębiej i głębiej.
Tymczasem ciemnoskóra zeszła z gospodyni. Przygryzła wargę, chłonąc z rozpalonym wzrokiem kazirodczą scenę. Jedną dłonią, bez zawahania, sięgnęła między swoje uda.
- We dwie tworzycie cudowny widok - pochwaliła.
- Bardzo mnie podnieca, że patrzysz. Cieszę się, że mogę się chwalić swoją mamą i moim związkiem z nią - przyznała cicho Leilena, z trudem wypowiadając słowa. Usta i język Jiny potrafiły cuda. Jęknęła przeciągle i teraz już obiema dłońmi czule objęła głowę mamy. I pchnęła biodrami, nie mogąc się powstrzymać przed tym ruchem. - Nie wytrzymam… - stęknęła chwilę później. To zwierzenie tylko panią Mongle zachęciło. Dłoń puściła woreczek i przeniosła się na sztywny trzon. Pani domu nie była delikatna - masowała kutasa mocno i szybko, chcąc doprowadzić Lei jak najszybciej do wytrysku.
Nie musiała długo czekać. Dziewczyna przytrzymała głowę mamy i wepchnęła się głęboko, głośnym jękiem oznajmiając swoją przyjemność. Magicznie utworzone jądra pulsowały jak prawdziwe, opróżniając się w gardło Jiny, bez dbania o komfort zapełnianej w ten sposób kobiety. Dla mniej doświadczonej kochanki niewątpliwie byłby to problem, ale Jinie bardzo daleko było od cnotki. Połykała wlewaną w nią spermę ze smakiem, nawet się przy tym nie ksztusząc, choć na krótką chwilę zaspokajając córkę. Ta krótka jasność umysłu, wystarczyła by Leilena dostrzegła uchylone drzwi łaźni. Czy to jej matka ich nie domknęła, odpowiadając na wezwanie? Czy to miało znaczenie? Nastolatce było zbyt dobrze, aby się tym przejmować. To nawet lepiej, gdyby ktoś patrzył. Wysunęła penisa i ostatnie krople opryskały twarz mamy, którą wytarła mokrym od śliny członkiem. Kobieta oblizała się, po czym uśmiechnęła szeroko do nastolatki.
- To najlepsze śniadanie, jakie mogę sobie wyobrazić.
- Wolisz jak mam cipkę czy penisa? - zapytała z rozbawieniem Leilena.
- Jedno i drugie - odpowiedziała, ale to przecież nie dawało żadnej informacji. - Kocham smak twojej słodkiej cipki i mogłabym ją lizać cały czas - dodała więc zmysłowym głosem. - Ale twój wielki kutas tak cudownie mnie rozciąga. Nie umiałabym wybrać, więc korzystaj ze mnie jak tylko masz ochotę.
Siri przysłuchiwała się perwersyjnej rozmowie z wielkim zainteresowaniem, pieszcząc się przy tym na oczach obu Mongle. Panna Mongle roześmiała się słysząc słowa matki.
- Nie wystarczy ci innych chłopców? Musisz mieć takiego wielkiego jak ten, aby cokolwiek tam czuć, mamusiu? - szczupła dłoń wsunęła się w rude loki i ścisnęła w geście własności. - Wolę być sobą, choć nie przeczę, wykorzystanie magii w seksualnym celu jest bardzo przyjemne.
- Chcę dużych, albo wiele - odpowiedziała bez oporów Jina, nie krępując się swych potrzeb ani fantazji. - Małe nic dla mnie nie robią. Rozmiar ma znaczenie, Lei - zakończyła z lubieżym uśmiechem.
- Ja jestem już usatysfakcjonowana z przedstawienia - wtrąciła Siri. - Możesz się pozbyć tego cudownego, wielkiego fiuta - posłała dla żartu buziaka w stronę magicznego przyrodzenia. - Ale będę tęsknić - zachichotała.
- Jak będziecie niegrzeczne, to będzie się pojawiał często - zawtórowała jej w śmiechu Leilena i jednym gestem przerwała działanie zaklęcia. Jej ciało wróciło do normalnego, choć też wyuzdanego, wyglądu.
- Na co dzień wolę cię bez dodatków - zapewniła przyjaciółka. - Trochę zgłodniałam, nawet mimo tej całej spermy. Robimy przerwę? Czy masz jakieś inne pomysły, Leileno?
- Chyba wystarczy na poranek - przyznała rudowłosa, która dzięki błyskotce od Nessaliny była zawsze głodna. A tutaj zużyła mnóstwo energii. - Potem pójdziemy na miasto.
- Co tylko sobie zażyczysz, córeczko - Jina posłusznie skinęła głową. Podniosła się i jeszcze na chwilę podeszła do balii. Zmyła z siebie spermę, ale niedokładnie. Gdzieniegdzie Leilena wciąż dostrzegała białe plamki... nie miała jednak zamiaru zwracać matce uwagi. - Przygotuję śniadanie, tylko najpierw się ubiorę. Zanim wstanie Marcus - wyjaśniła i sprężystym, pełnym wigoru krokiem wyszła na korytarz. Radosna, zaspokojona. Tak właśnie powinny zachowywać się kobiety Mongle. Nie zwróciła przy tym wcale uwagi na niedomknięte drzwi.
 
Zapatashura jest offline  
Stary 28-09-2020, 15:14   #143
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
- A my, Lei? - zamruczała Siri. - Chcesz na śniadanie iść bez spódniczki? Podniecić brata? Czy jedna rodzinna orgia z rana ci wystarczy?
- Jestem do twojej dyspozycji. Wiesz, że dla mnie nie ma czegoś takiego jak “wystarczy”. Nie zamierzam tego zmieniać - rudowłosa zmyła z siebie tylko pot po intensywnych ćwiczeniach i wytarła, zakładając tę jedną część garderoby, w której tu przyszła.
- Ty mnie po prostu zajedziesz, diablico - Siri co prawda przewróciła oczami, ale błyszczały w nich iskierki rozbawienia. - A co jak Jina nas przyłapie? Każesz jej się dołączyć?
Ciemnoskóra również się obmyła, choć dokładniej niż Leilena. Kamizelka ciasno przylgnęła do jej dużych piersi, gdy już się ubrała.
- W końcu Marcus i tak miał już nas wszystkie - zauważyła rudowłosa, zupełnie nieprzejęta. Jak zwykle. - Chcę byśmy wszyscy w tym gronie zachowywali się zarówno swobodnie jak i wyzywająco. Są wakacje, więc nie muszę poświęcać czasu na naukę. Zamiast tego wolę poświęcić się w pełni swojej drugiej pasji.
- Projektowaniu ubrań? - przyjaciółka udała, że nie zrozumiała. Widząc jednak, że Leilena nie ma żadnych oporów przed skorumpowaniem całej rodziny, a przynajmniej części obecnej w rodzinnym domu, śmiało ruszyła do kuchni.
- Projektowanie to bardziej część nastawiona na zarobek - parsknęła młodsza dziewczyna. - No i nie ma tu mojej krawcowej. Moją pasją są kontakty międzyludzkie, moja kochana siostro. Zwłaszcza cielesne. Mówiłam ci już, że trenuję używanie bicza - Lei czuła się wspaniale, ubrana wyłącznie w skąpą bluzeczkę. O wiele lepiej, niż gdyby była zupełnie naga.
- Och tak? Na kim?
Dom był cichy, choć po opuszczeniu ciemnej łaźni panna Mongle szybko zorientowała się, że wcale już nie jest tak wcześnie. Pora śniadaniowa już nawet minęła.
- Na razie na manekinach - roześmiała się rudowłosa. - Inaczej by mnie z Akademii wyrzucili. Na tobie jednak mogłabym wypróbowywać pejczyki. Jestem w tym coraz lepsza.
- O, dziękuję, postoję - Halruaanka od razu pokręciła przecząco głową. - Moje ciało zostało stworzone do przyjmowania pocałunków, nie batów - zastrzegła.
Kuchnia była pusta. Pani Mongle najwyraźniej wciąż się przebierała, a Marcusa nie było ani widać ani słychać. Siri usiadła zatem wygodnie na krześle, skromnie zakładając nogę na nogę.
- Nie myślałaś, by jak Lily nauczyć się kilku bojowych zaklęć? Można się nimi bronić lepiej niż biczem. Czy po prostu w głowie masz dla niego zupełnie niebojowe zastosowania?
- Bicz akurat mam zamiar używać w zaczepno-obronnych celach - przyznała Leilena, szukając po kuchni czegoś do zjedzenia i nakładając na talerz. - Całkiem mi się spodobała ta ostatnia przygoda, lubię dreszczyk tajemnicy. Natomiast rzucanie kulami ognia zostawię Lily, to już wolę zmusić kogoś, aby mi pomagał. Lub sam sobie zrobił krzywdę.
- Ktoś tu bardzo uważnie słuchał na lekcjach Orbrynsar - wytknęła z przekąsem. - Dywersja i dezinformacja potrafi pokonać armie szybciej, niż ogniste kule - przedrzeźniała ton nauczycielki iluzji, biorąc się przy tym pod boki.
- To chyba prędzej Carmi, przewidzieć co robi przeciwnik zanim to zrobi - Leilena uśmiechnęła się słodko. - Każdy ma swoje talenty. No i zawsze kiedyś będę sama mogła się zmienić w coś groźnego i zagryźć oponenta.
- Nie da się ukryć, że żadnej tantrystce nie jest obce gryzienie i połykanie - ciemnoskóra pokiwała głową, zadowolona ze swojego mało wyszukanego dowcipu.
Kuchenne rozmowy tymczasem zwróciły czyjąś uwagę. Ruda czupryna Marcusa wychynęła z korytarza. Ziewnął rozrywająco, ciężko walcząc z własną szczęką by wydobyć z siebie jakieś zdanie.
- Czy śniadanie już… - nic więcej jednak już z siebie nie wydukał zauważając zgrabne i bardzo nagie nogi swojej siostry.
- Cześć braciszku - zaśmiala się Leilena, widząc zszokowanego chłopaka. - Dziś jest dozwolona tylko góra ubrania - dodała, lekko ruszając biodrami.
- Aha... - wydusił z siebie przetwarzając informacje. Kiedy jednak już wszystko dotarło do jego głowy, uśmiechnął się szeroko i bez oporów zsunął swoje spodnie. Jego penis był już lekko nabrzmiały... a może wciąż?
- To czemu mi o tym nikt wczoraj nie powiedział?
- Bo dopiero dziś rano uznałam, że to ciekawsze od zupełnej nagości. Siri wybierała, którą połowę zostawiamy - bez skrępowania patrzyła jak się rozbiera, uśmiechając się na widok grubego członka. Oblizała się. - To na co masz ochotę na śniadanie?
- Wcale nie - zaprzeczyła czarnoskóra. - Stwierdziłaś, że wolisz patrzeć na mój tyłek, bo cycki i tak mało mi nie wypadają spod kamizelki - na potwierdzenie tych słów przeciągnęła się, kusząco eksponując biust. Niemal dało się usłyszeć trzeszczący protest napinające się materiału.
- No właśnie nie czuję, żeby coś było przyszykowane - chłopak wciągnął głośno powietrze. Wolał nie opowiadać się po żadnej ze stron sporu o to, kto zadecydował, że dolna cześć ubrania jest w domu Mongle niepotrzebna. - Matka też wie o obowiązującym ubiorze? Czy wszyscy zaraz tego pożałujemy? - spytał, jakby chcąc nastraszyć młodszą siostrę.
- Kurcze, czy jej to mówiłam? - zapytała Siri, rzeczywiście nie pamiętając. - Na pewno nie będzie miała nic przeciwko - dodała z pewnością. - Natomiast co do śniadania, to ja myślałam, że już dawno jako gospodarz przygotujesz je dla dawno niewidzianej siostry i jej przyjaciółki.
- Eee... kurczę, chyba nie mówiłaś - stwierdziła przyjaciółka.
Marcus postanowił sprawdzić blef siostry. Ze spodniami zrolowanymi przy drzwiach podszedł do paleniska.
- A na co to goście mają ochotę? - zapytał.
Siri już otwierała usta, by coś odpowiedzieć, ale powstrzymała się. Popatrzyła zamiast tego na Leilenę, ciekawa do czego tym razem posunie się ruda tantrystka. Ta wcale nie miała zamiaru od razu przechodzić do czegoś zdrożnego. W końcu była głodna!
- Wielką jajecznicę - odpowiedziała bez większego zawahania. - Doprawioną specjalną przyprawą od mojego braciszka - jednak nie mogła się powstrzymać tak zupełnie. - A ty, Siri?
- Myślałam o czymś innym - przyznała, wodząc wzrokiem za półnagim chłopakiem. - Ale jajecznica mi się nawet podoba. Szczególnie, gdyby była z jakąś parówką - to ostatnie słowo było wypowiedziane z takim naciskiem, że aż trudno je było uznać za dwuznaczne.
- Oho, żarty się was z rana trzymają - odciął się młody Mongle. Jednak do przygotowania zamówionej jajecznicy zabrał się sumiennie, dobierając z koszyka kurze jaja. - Ale skąd u ciebie pomysł siostro, że znam się na przyrządzaniu sosów, to kompletnie nie wiem.
- Każdy mężczyzna zna się na przyrządzaniu takiego sosu - zamruczała Lei, stając obok brata i jedną ręką sięgając po patelnię. A drugą kładąc na jego pośladku. - Najlepiej wychodzi przy półnagich dziewczynach… no chyba, że akurat wolałby chłopców - zachichotała.
- Nie, żebym miał coś przeciwko takiej zabawie, ale jak matka nas przyłapie to po nas.
Marcus co prawda również przekroczył już z Jiną normalne rodzinne granice, ale nie miał pojęcia, że jego siostra zrobiła to samo. I najwyraźniej pod nieobecność Leileny, jej mama hamowała się przed zupełnym oddaniem własnej naturze.
- Nie bój się, obronię cię braciszku - rudowłosa dziewczyna poklepała chłopaka po pośladku. Zupełnie nie zamierzała nic zmieniać przy tej zabawie. To jednak przyniosło myśl: jeśli nie Marcus, to kto otworzył drzwi łaźni? Poczuła dodatkowy przypływ podniecenia.
- Przed wściekła matką? Czarno to widzę - jednak słowa słowami, a ciało ciałem. Marcus był pełnokrwistym Mongle i delikatna dłoń gładząca jego pośladek zaczynała wyraźnie pobudzać jego penisa. - Weźmiesz masło?
- Dlaczego uważasz, że mama będzie wściekła? - zapytała zupełnie niewinnie Leilena, przesuwając się przy blacie. Otarła się przy tym o Marcusa, całkiem nieprzypadkowo. Przesunęła masło w stronę brata, pochylając się przy tym i patrząc mu w oczy.
- Jak to czemu? Brat nie powinien się przecież zabawiać z siostrą - stwierdził rzecz oczywistą wszędzie, tylko nie w domu państwa Mongle.
- Przecież mama zawsze powtarzała, że macie mnie brać do swoich zabaw - zdziwiła się dziewczyna, a Siri zakryłą usta by nie parsknąć śmiechem.
- No tak - Marcus pokiwał ostrożnie głową. Palenisko było już rozgrzane. Rozprowadzenie masła na patelni i rozbijanie jaj szło całkiem sprawnie. Widać nie tylko mama szykowała w domu jedzenie. - Tylko chodziło o zabawy w piratów, albo magów i smoki.
- A skąd te domysły? - nie ustępowała Leilena. - Przecież nigdy nie precyzowała w co mamy się bawić. Musimy chyba jej spytać w co możemy się teraz bawić.
Chłopak odruchowo rozejrzał się, jakby spodziewał się że Jina zaraz wpadnie z krzykiem do kuchni.
- Zupełnie zwariowałaś od tej seksualnej magii - stwierdził tylko, gdy nic takiego nie nastąpiło.
- Nie, to ty dziadziejesz od siedzenia tu - odparowała i kręcąc pupą wróciła do stołu, siadając obok Siri i dla odmiany to ją łapiąc za udo. Przyszywana siostrzyca od razu zachęcająco rozłożyła nogi.
- No nie powiesz, że nie patrzyłeś nigdy na matkę z brudnymi myślami w głowie - Siri, w swoim stylu, postanowiła podgrzać atmosferę. - Jest przecież piękna i seksowna.
- Ale to moja matka - obruszył się Marcus. O ile jednak jego słowa kłamały, zdradziecki penis zaczął od razu sztywnieć.
- No i pewnie dlatego jej ciało jest jeszcze bardziej dla nas wyjątkowe - Lei oczywiście drążyła takie rzeczy dalej. - Być tam i pieścić to samo miejsce, które wydało nas na świat…
- Zdecydowanie. Wariatki - stwierdził dobitnie Marcus, odwracając się na wszelki wypadek plecami i skupiając na jajecznicy, żeby się nie przypaliła.
- Aha - rudowłosa szturchnęła łokciem swoją przyjaciółkę. - To ciekawe czemu się tak tyłem do nas odwraca, co?
- Jak to czemu? Bo na pewno wyobraża sobie mamusię na golasa - ciemnoskóra podjęła grę bez chwili zawahania. - A może nawet coś więcej? Ty jesteś jego siostrą, pewnie lepiej wiesz co mu może chodzić po tej rudej głowie.
- Taki zawstydzony, może już sprawdzał jak luźny jest tunel po urodzeniu tylu dzieci? - Lei nie krążyła aż tak daleko, prowokując jeszcze mocniej. W końcu dobrze wiedziała, że uprawiał seks z mamą.
- Naprawdę myślisz, że twoja mama skusiła się tak jak ty? - Siri zamruczała sugestywnie. - Nie dziwiłabym się jej. Jest taki gruby i duży.
- Nie słucham was - zapewnił Marcus, udowadniając tym samym, że słuchał z uwagą. W kuchni zaczął się już rozchodzić zapach smażonej jajecznicy.
- A jak myślisz? - rudowłosa dalej ciągnęła za język czarnoskórą, wszystko oczywiście w celu pełnej prowokacji. Chciała, aby się przyznał. - Nie szeptała ci czegoś do uszka jak się witałyście, widać po niej, że dużo myśli o… zaspokajaniu wszelkich potrzeb.
- Coś tam może i szepnęła - przyznała niezobowiązująco Halruaanka. - Coś o tym, że mieszkając pod jednym dachem z takim przystojniakiem, cały czas myśli o seksie. I czy mogłabym ją choć na trochę zaspokoić - dodała.
To ostatnie zdanie sprawiło, że chłopak aż się obrócił. Prezentując przy tym całkiem już sztywny pal.
- Tak, zawsze dużo myślała o gościach. A przecież jej dzieci były tak blisko - Lei udała, że nie zauważa brata. - Lubisz ciało naszej mamy?
- Bardzo. Jest ponętne, zadbane i doświadczone. Na pewno mogłabym się od niej nauczyć mnóstwa ciekawych technik - aż na chwilę się rozmarzyła, przymykając oczy. - A jak z tobą, Lei? Podoba ci się ciało mamusi?
- Bardzo - przyznała od razu dziewczyna. - Podnieca mnie też to, że sama będę mogła być taka ponętna ciągle w jej wieku. Zawsze chce mi się dotykać cipki, gdy myślę ile mogło ją mieć kutasów…
- Gdybym sama miała kutasa, to chyba bym zwariowała, gdybym nie mogła jej go wsadzić. Doprawdy, jak Marcus się powstrzymuje, kompletnie nie wiem - uśmiechnęła się łobuzersko.
- Ej, no… przestałybyście. To w końcu nasza matka - protest Marcusa byłby szczerszy, gdyby jego penis nie sterczał na baczność, z główką lśniącą już od śluzu.
- No i? Nasza mama jest wyjątkowo seksualną kobietą, odmawiać jej to grzech - Leilena wzruszyła ramionami. - Dzieci jej nie zrobimy przecież. I wszystko zostanie w rodzinie. Nie uważasz, że moje sukienki leżą na niej wspaniale?
- To prawda, świetnie w nich wygląda - przyznał. Coś zaskwierczało na patelni, przez co Marcus odwrócił się jak błyskawica do patelni.
- Nie zrobicie? - Siri była już zupełnie wciągnięta w perwersyjną rozmowę. - Chcesz powiedzieć, że ty też masz na nią chrapkę Lei?
- Czy to nie oczywiste? Zwłaszcza odkąd przestała być wobec mnie taka sucha, gdy się hamowała całą sobą - odpowiedziała rudowłosa coraz mniej zatajając przed bratem. - Wolę ją taką jak teraz. Jestem mokra zawsze gdy jest w pobliżu.
- Naprawdę? Pokaż - zachęciła przyjaciółka teatralnym szeptem. Tak, by chłopak na pewno usłyszał.
- Pokażę ci jak ze mnie cieknie, gdy tu przyjdzie - obiecała Leilena. - Lizałaś się z nią?
- Po czym? - droczyła się przyjaciółka.
- Oh, nie odpowiadaj pytaniem, tylko wymieniaj! - dłoń rudowłosej znów odnalazła miękkie udo Siri.
- Przyssałam się do jej cudownych piersi - nie kazała się dłużej prosić. - Wciąż są takie jędrne. To na pewno od stałego ugniatania. Lizałam jej sutki, zastanawiając się, jak by to było posmakować jej mleka…
- No, śniadanie gotowe! - głośno oznajmił brat Leileny. Nałożył sprawnie jajecznicę na dwa talerze i postawił na kuchennym stole. - Możecie jeść.
- Och, dziękujemy! - ucieszyła się rudowłosa, przyciągając do siebie talerz z większą porcją. - Odkąd jesteś moją przybraną siostrą, to także twoja mama. Kiedy pierwszy raz pokazała ci cipkę? Musi mieć dobrze wysłużoną - powiedziała jeszcze i zaczęła szybko pochłaniać kęsy jajecznicy.
- Och, za pierwszym razem, kiedy mnie tu przyprowadziłaś - Siri nie spieszyło się z jedzeniem. Odpowiadała, patrząc na Marcusa. - Nie żałowała sobie zabawy. Mogłam bez problemu wsuwać jej kilka palców naraz i zlizywać jej soki. Na pewno potrzebuje teraz wielkich fiutów, by je zaspokoiły. Takich, jak twój.
Chłopak nie zaprotestował. Przełknął jedynie głośno ślinę.
- A ty, co tak pałaszujesz? - szturchnęła rudowłosą w bok. - Nie chciałaś przypadkiem jakiegoś sosu?
- Zapomniałam! - Lei zorientowała się dopiero teraz. - To przez te nasze zabawy w łaźni, strasznie zgłodniałam. Marcus? Dołożysz mi coś od siebie? - zapytała słodko, uśmiechając się. - A ty Siri opisz mi dokładnie cipkę naszej mamy…
Na wspomnienie łaźni Marcus spojrzał Leilenie w oczy. Siostra od razu rozpoznała w nich błysk zrozumienia, za dobrze znała swoją rodzinę. Dobrze się ukrywał przez cały ten czas, ale teraz była niemal pewna: to on je podglądał!
- Ma rozciągnięte, lekko zwisające wargi - murzynka ochoczo spełniła prośbę. - Kiedy się zmoczy bardzo intensywnie pachnie, tak podniecająco. Na samo wspomnienie robię się wilgotna. Jest luźna, ale też bardzo miękka, niemal aksamitna. No i jak tylko zechce, może się zacisnąć jak imadło. Musi dawać cudowne doznania mężczyznom.
- No nie każ się prosić! - ponagliła brata rudowłosa, nie zdradzając się z tym, że wie. - Przecież widzimy, że chcesz dodać do tych usmażonych zawartość swoich jajeczek - zachichotała.
- E, chyba jednak nie powinienem… - wahał się jeszcze przez krótka chwilę, nim szumiąca w żyłach krew wzięła górę. - A co jeśli dodam ci za dużo? Ty lepiej wiesz, ile chciałabyś mieć sosu - zachęcił, stając tuż przy siostrze.
Nie wahała się nawet chwili, obejmując trzon szczupłymi paluszkami. Poruszyła delikatnie skórką.
- Chcę wszystko, co masz. Nigdy jeszcze nie jadłam takiego śniadania i jestem zdeterminowana, aby nadrobić. Kiedy z niego ostatnio upuszczałeś?
- Rano, po tym jak wstałem - przyznał się. Kutas zadrżał, gdy objęła go siostrzana dłoń. - Świetnie ci idzie - pochwalił.
Skuszona ciemnoskóra podsunęła bliżej swój własny talerz. Chyba też chciała spróbować nowej potrawy.
- A co cię do tego skłoniło? - drążyła Lei, nachylając się i zbierając językiem ejakulat prosto z dziurki na czubku członka. Dłonią pieściła go powoli, lekko. W tym momencie był ciekawszy od stygnącej jajecznicy. Zamierzała ją sobie w końcu ocieplić w inny sposób.
- No wiesz, obudziłem się już taki sztywny i… eee… postanowiłem coś z tym zrobić - wymyślił na poczekaniu. - Ty się nigdy nie masturbujesz?
- Sama? Ostatnio mi się nie zdarza - zachichotała. - No chyba, że mam jakiejś niezwykle silne bodźce. Czyżbyśmy były za głośno? - zapytała niewinnie, nasuwając na żołądź swoje wargi.
- Tak - wyrwało się chłopakowi. Oczy rozszerzyły mu się jak złote monety. - To znaczy, teraz chyba jestesmy za głośno. Co jak matka usłyszy?
- Opowiedz nam co słyszałeś. A może widziałeś? - bardziej nakazała niż poprosiła Leilena, cofając głowę. - Będę ci ssała tylko, gdy będziesz mówił o tym.
- Ale ja nic nie słyszałem - chłopak nieudolnie brnął w swe kłamstwo.
- Oh, czyli jednak chyba nie mamy w co się bawić, prawda Siri? - Lei odsunęła się, odwróciła od Marcusa i wróciła do swojej jajecznicy.
- Najprawdziwsza - przyjaciółka zgodnie pokiwała głową. - Nie chce chwalić naszych pięknych głosów, to nie. Łaski bez - nabrała pełną łyżkę jajecznicy i zaczęła wyjątkowo szybko jeść.
- No dobra, dobra... mogłem słyszeć jakieś kobiece jęki - z krwią w dużej mierze umieszczoną w penisie, Marcus myślał już głównie o jednym.
- Aha, tylko słyszeć i jakieś. I na pewno nie poszedł sprawdzić. To nie jest odpowiedź zasługująca na naszą uwagę - prychnęła Lei, która jednak jadła teraz wolniej niż wcześniej.
Sytuacja nie rozwijała się tak, jak Marcus liczył w swoim opanowywanym przez żądzę umyśle. Jako pełnokrwisty Mongle nie miał jednak zamiaru się poddać. O nie! Przeszedł do kontrataku.
- No wiesz, to ty chciałaś sosu do tej jajecznicy. Więc może mi possiesz, a ja wtedy w nagrodę powiem co widziałem? - zaproponował.
- No nie wiem - panna Mongle przerwała na moment jedzenie. - Jak myślisz, Siri? Pewnie jak mu wezmę to znowu się zrobi nieśmiały. Lepiej poczekam na jakąś próbkę zachęcającą do pójścia na całość.
- Ja bym mu chyba obciągnęła - zadecydowała przyjaciółka. - Jeżeli skłamał i nie zacznie opowiadać, to wtedy już nigdy nie tkniemy go palcem - zakończyła groźnie.
- Może zrobimy inaczej. Jak historia nie będzie prawdziwa, a będziemy wiedzieć jak skłamie bo rzucę zaklęcie, i nie będzie odpowiednio dokładna, to go ugryzę - Lei miała bardziej wymowną karę. - Co ty na to, Marcus?
Pomysł chłopaka eksplodował mu w twarz, sprawiając że na chwilę stanął jak wryty. Rozważał konsekwencje i nagrodę. Pewnie powinien pogodzić się z porażką i po prostu odejść… ale od kiedy podnieceni Mongle myśleli racjonalnie?
- Zgoda.
 
Lady jest offline  
Stary 06-10-2020, 19:40   #144
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
Rudowłosa odłożyła widelec i zwróciła się znów w stronę krocza brata. Wypowiedziała kilka słów prostego zaklęcia, które rzecz jasna nie miało nic wspólnego z wykrywaniem prawdy, za to ładnie nawilżyło kutasa.
- Pomóż mi Siri, chcę by szybko doszedł - szepnęła i objęła żołądź wargami, ciepłymi i miękkimi. Język przejechał po dziurce, a potem zaczął krążyć wokół grzybka, dając chłopakowi to czego pragnął.
- Już się robi - tantrystka chętnie przyłączyła się do rozpoczętego aktu. Wstała od stołu i podeszła do Marcusa od tyłu, obejmując go mocno. Na pewno czuł na plecach miękkie piersi murzynki. Dłonią sięgnęła do jego woreczka, masując czule nabrzmiałe jądra.
- Cudownie - jęknął z przyjemności rudowłosy. Pamiętał jednak groźbę Leileny, co popchnęło go zwierzeń. - Widziałem was rano, w łaźni - przyznał. - Wydawało mi się, że posuwasz naszą mamę jak mężczyzna.
- Tylko wydawało? - zachęciła, tylko na moment przerywając. Objęła go u nasady dłonią i leciutko pocierała palcami, za pomocą ust wykonując resztę pracy. Nasuwała je na niego coraz dalej, aż do gardła, nieustannie przy tym masując zwinnym języczkiem, umiejącym już doskonale dotykać tego co mężczyźni lubili najbardziej. Głowa Lei poruszała się w przód i w tył, gdy siostra ssała braciszkowego fiuta.
- No bo przecież jesteś dziewczyną. Więc musiało mi się wydawać. Albo to była jakaś zabawka - biedny, pozbawiony magicznych talentów chłopak, miał pewne ograniczenia w zakresie wyobraźni. Lei nie chciała za każdym razem cofać głowy, jego penis był całkiem smaczny. Więc, aby zachęcić go do tego co miał robić, po prostu przestała ssać. Dłonią sięgnęła między jego nogami i dotykała ciała Siri.
- Cokolwiek to było, matce musiało się bardzo podobać. Krzyczała na całe gardło. Całe jej ciało drżało. Myślałem, że to Siri ją uwiodła, ale że to byłaś ty? A Siri się głównie przyglądała…
Penis chłopaka wypuszczał już pierwsze, słone krople.
- Bo we dwie wyglądają super podniecająco, prawda? - ciemnoskóra wyszeptała Marcusowi do ucha. Sama rozstawiła szerzej nogi, ułatwiając przyjaciółce dostęp do swoich najwrażliwszych miejsc.
- Prawda - przyznał.
- Trzepałeś sobie, jak nas podglądałeś? - podgrzewała atmosferę intymnymi pytaniami.
- Tak. Wasze ciała błyszczały się od wody i wyglądałyście cudownie. A do tego te jęki. Nikt by się nie powstrzymał - stwierdził z przekonaniem.
Na Lei też działała ta opowieść, tak jak świadomość, że już wie o niej i mamie. Przyspieszyła ruchy, a nawet pomimo jego grubości spróbowała wcisnąć go choć trochę do swojego gardła. To, że byli tej samej krwi, tylko dodawało pikanterii. Wymacała krocze przyjaciółki, potem palcami zawędrowała do dziurki, od razu jak poczuła, że to tu. Drugą dłonią puściła członka, aby móc złapać się za pierś, ścisnąć ją aż boleśnie przez cienką bluzkę. Cała trójka była tak bardzo sobą zaaferowana, że nie usłyszała jak do kuchni weszła czwarta osoba. Marcus krzyknął ze zdziwienia i próbował się cofnąć, ale z Siri za plecami i penisem w gardle siostry kompletnie mu się to nie udało. Lei walczyła ze sobą przez kilka uderzeń serca, nie wiedząc czy bardziej woli dalej ssać czy spojrzeć na mamę. Bo to musiała być ona. Wygrało to drugie, potrzeba zobaczenia wyrazu jej twarzy. Cofnęła się na moment i odwróciła w stronę drzwi. Jina była… zdziwiona. To chyba dobre określenie. Dłonią zakryła usta, jakby chcąc powstrzymać się od krzyku. Nie był to jednak szok, nogi się pod nią nie ugięły, nie oparła się ciężko o framugę. Zaróżowiły jej się za to policzki. Wyglądała przez to bardzo kusząco, choć z drugiej strony - w oczach Lei zawsze taka była. Po zabawie w łaźni była teraz ubrana na modłę halruaańską, ale w coś typowego dla panny, nie mężatki. Krótka spódniczka opinała ciasno jej krągłe biodra. Kamizelka z lekkiego materiału opinała jej biust, odsłaniając jednak bardzo dużo dekoltu, a także brzuch. Widać było w tym wpływy Siri.
Jina nie wykonywała żadnego ruchu, nie odzywała się. Stała jak zamurowana… albo czekała w tej niecodziennej sytuacji na polecenie swojej młodej pani.
- Mamy dziś dzień bez dolnej części ubrania - Lei uśmiechnęła się do niej, jak gdyby to było coś normalnego. - Marcus właśnie opowiada o tym jak widział nas w łaźni, chcesz posłuchać? Próbuję wydostać z niego sos do jajecznicy zanim ta całkiem ostygnie - i z tymi słowami ponownie przyjęła twarde przyrodzenie brata w usta.
- Lei, zwariowałaś? Przestań - chłopak podszedł do sytuacji ze zdecydowanie mniejszym luzem, choć jego ciało nie wyrażało żadnych protestów. Jak już, to jego penis zaczynał drżeć jakby był gotowy do orgazmu.
Pani Mongle zachowała milczenie. Lei czuła jej wzrok na swoich plecach i ustach, wypełnionych przyrodzeniem brata. Czując to drżenie, rudowłosa przyspieszyła. Obciągała bratu szybko i głośno, siorbając od ilości śliny, jaką miała w ustach. Nic sobie nie robiła z jego protestów, nie zabrała nawet dłoni z cipki ciemnoskórej. To był jej żywioł, seks i brak wstydu. I zastanawianie się nad konsekwencjami później. Ewentualnie. Rzadko.
- Lei przestań… - jeszcze raz zaprotestował Marcus. Nie odepchnął jednak siostry, ani nawet specjalnie nie wyrywał się Siri. - O bogowie, zaraz dojdę. Mamo, nie patrz!
Z tymi słowami zadrżał. Lei czuła pulsowanie jego członka, który lada chwila miał eksplodować. Od razu sięgnęła po talerz i cofnęła głowę, jak tylko poczuła jak się powiększa. Nadstawiła jajecznicę do polania.
- Nie, mamo, patrz dokładnie jak doprowadziłam twojego syna ustami - powiedziała, gdy Marcus się spuszczał. Jęcząc przy tym z rozkoszy. Rozsądek został u niego zepchnięty daleko w tył głowy i liczyła się tylko przeżywana przyjemność.
Jina wprost chłonęła scenę wzrokiem. Podniecało ją to. Dłoń, która wcześniej zasłaniała usta, teraz spoczywała na jej łonie. Pobudzone sutki wyraźnie już naprężały lekki materiał kamizeleczki. Krew Mongle wrzała mocno, gdy łamane były granice.
- Widzę, córeczko.
- Jak ładnie - zamruczała nastolatka, ustawiając talerz i trzymając członka, polewając dokładnie wszystko. - Chcecie trochę specjalnego sosu? - zapytała mamy i przybranej siostry. - Dołączysz do nas w zabawie, mamusiu? Bez dołu?
- Oczywiście, córeczko - jedna odpowiedź mogła dotyczyć obu pytań, bo Jina bez zawahania zsunęła z siebie sukienkę, pozwalając opaść jej na podłogę. Jej gładko wygolona cipka była już pobudzona.
- O masz, zagapiłam się! - krzyknęła tymczasem Siri, patrząc na swój leżący na stole talerz. - Podzielisz się swoim Lei?
- Jasne - dziewczyna porzuciła już brata, odstawiając talerz na stół i chwytając widelec. - Jedzcie póki ciepłe - dodała, nabijając najbardziej pokryty spermą kawałek i wsadzając sobie w usta, gryząc i smakując go dokładnie.
- Co się dzieje? - zapytał ogłupiały Marcus, gdy Siri i Jina również wzięły widelce i posmakowały specjału.
- No jak to co? - zaśmiała się ciemnoskóra. - Jemy śniadanie.
Pani Mongle szczególnie długo smakowała jajecznicy zanim ją połknęła. Leilena patrzyła jej w oczy, czując jak z cipki cieknie jej sok, prosto na krzesło. Zjadła kolejny kęs.
- Marcus smakuje wyjątkowo dobrze dzisiaj, prawda? Widział jak cię brałam i trzepał sobie wtedy. Jak się z tym czujesz?
Kobieta nabrała sobie następną porcję i szybko wsadziła do ust, by dać sobie czas na przemyślenie odpowiedzi. Może na zwalczenie swych pragnień? Ostateczny efekt był jednak taki, jakiego spodziewała się Leilena.
- Wspaniale. Cieszę się, że moje ciało was podnieca. Że może wam dać rozkosz.
Chłopak pokręcił tylko głową i sam ciężko opadł na wolne krzesło. Tak nagły rozwój wypadków chyba go przytłoczył.
- Chciałabym zobaczyć jak go dosiadasz - przyznała cicho panna Mongle. - Jak wam ze sobą dobrze. A ty, Siri? - zerknęła na ciemnoskórą. - Przy tym wszystkim czuję się jakbym nawet raz dziś nie doszła - poskarżyła się. Dawno już straciła wszelkie granice odnośnie tego czego nie powinna robić i mówić przy rodzinie.
- Nie odmówiłabym takiego przedstawienia - zaśmiała się przyjaciółka, która uznała już perwersję rodziny Mongle za coś oczywistego. - I widzę Marcus, że ty też nie - dodała, spoglądając na szybko budzące się przyrodzenie chłopaka.
- No nie - ten od razu pokręcił głową. - Z siostrą to jedno, ale z matką?
Rozpalona Jina nie miała jednak zamiaru pomagać synowi w szaradzie. Wręcz przeciwnie.
- Nie przeszkadzało ci to wcześniej - zdradziła ich sekret.
- To wszystko zostaje między nami - zamruczała Lei, powoli kończąc śniadanie. Wolną dłoń już miała między swoimi udami, pocierając szaleńczo nabrzmiałą i wrażliwą łechtaczkę. Postękiwała przy tym cichutko. - Mama jest wspaniałą kochanką, prawda? Podnieca cię, że jest taka zużyta?
- Wcale nie jest - zaprotestował Marcus, choć przecież jeszcze chwilę wcześniej rzekomo nie miał o tym żadnego pojęcia.
- Oh jest, jej luźna cipka podnieca mnie straszliwie - cóż, może jako dziewczyna miała inne wymagania, ale w końcu o wiele starsze kobiety to był fetysz Leileny. Jina miała już jednak w głowie tylko jedno i wtrąciła się w dyskusję rodzeństwa.
- Gdzie chcesz, żebym go dosiadła? Na krześle? Na stole? - zapytała drżącym z podniecenia głosem.
- Tak żebym dobrze widziała jak w ciebie wchodzi - jęknęła dziewczyna, która aż zadrżała. - Chcę też widzieć wasze twarze. Siri, a ty masz jakieś życzenia?
- W sumie wszystko mi jedno - stwierdziła lekko.
- Hej, a ja nie mam nic do gadania? - wtrącił się Marcus, ale szybko został spacyfikowany przez Siri.
- Nie, bo za bardzo marudzisz i komplikujesz proste sprawy - przygryzła wargę, coś sobie wyobrażając. - Może jednak na krześle? Tak chyba będzie im wygodniej.
- Zgoda - pani Mongle nie potrzebowała dłuższych dywagacji. Podeszła do syna, pomagając mu odsunąć się trochę od stołu.
- Wy naprawdę tego chcecie? - zapytał jeszcze, nie mogąc wyjść z szoku.
- Bardzo - zamruczała Jina.
- Przecież masz to samo we krwi co my - uśmiechnęła się do niego Lei. Wstała i usiadła na stole. - Dosiądź go bokiem do nas w takim razie, mamo. Chcę widzieć rozkosz na waszych twarzach i to jak się całujecie.
Uda dziewczyny rozchyliły się, ukazując zupełnie mokre łono, z którego się wręcz wylewało.
- Tak jest.
Jina złapała męskość syna i sprawnie nakierowała ją na swoją cipkę. Usiadła pewnie na udzie Marcusa, jakby nie próbowała tej pozycji po raz pierwszy. I pewnie tak właśnie było. Chłopak jęknął przeciągle, gdy zanurzył się między fałdy swojej matki. Szybko dotarł do samego końca tunelu. Mógł protestować, ile chciał, ale Jina naprawdę była na dole dość luźna.
- Chcesz to tylko oglądać? - to Siri zaszła przyjaciółkę od boku i szeptała jej do ucha. - Czy mam ci jakoś ulżyć?
- Wiesz, że nie odmówię, jeśli tylko chcesz, siostrzyczko - odszepnęła jej dziewczyna i dała całusa w pełne wargi, szybko wracając wzrokiem do przedstawienia. - Nie dziwię ci się, że lubisz mnie z nią oglądać. To takie podniecające - jej palce nie czekając na pomoc poruszały się już po łechtaczce. - Jaka jest, Marcus? - podniosła głos. - Poszerzyłam ją dziś naprawdę wielkim kutasem…
- Czyli dobrze widziałem? To jakaś magia? - niepewnie zerknął Lei między nogi.
- W końcu jestem czarodziejką - odpowiedziała mu i posłała całusa.
Siri przytuliła się mocniej do Lei, sięgając dłonią do jej cieknącej szparki. Bez zbędnych subtelności wepchnęła w jej środek dwa palce, masując powoli wrażliwe ścianki.
Tymczasem Jina, patrząc córce w oczy, zaczęła unosić się i opadać na tkwiącym w jej wnętrzu penisie. Była tak mokra, że bez trudu można było dosłyszeć mlaszczący odgłos seksu.
- Zaciska się na mnie - stęknął Marcus. - Jakby mnie masowała…
Leilena głośno jęknęła, przyjmując palce Siri. Wzrok brata i mamy wzmagał rozkosz, windował podniecenie do niebotycznych poziomów. Sama sięgnęła do uda przyciaciólki, uwielbiając także i jej ciało, każdy dotyk ciepłej, ciemnej skóry.
- Jest wspaniałą kochanką. Widziałeś kiedyś, jak obsluguje naszych gości? Podglądałam ją od bardzo dawna… - teraz kiedy już przekroczyli wszelkie granice, postanowiła dowiedzieć się od niego więcej. W końcu był pierwszym z rodziny, z którym mogła porozmawiać o Jinie w ten sposób.
- Nie, nigdy - Marcus wytrzeszczył oczy w szczerym zdziwieniu. - Zdradzałaś tatę? - spytał podskakującej na nim kobiety.
- Z tobą. Z innymi. Wielokrotnie - pani Mongle też już niczego się nie obawiała… albo była pod kompletnym władaniem klątwy. - Możesz mu powiedzieć, co chcesz córko. Ciekawe czy stanie się od tego jeszcze twardszy?
- Co chcesz wiedzieć, Marcus? - wystękała Lei, próbując zapanować nad głosem i ciałem. Nie było to łatwe. - Mama podobnie jak ja potrzebuje seksu jak powietrza. My po prostu musimy… - dodała wytłumaczenie… albo po prostu dorzuciła do przysłowiowego pieca.
- Eee… to może - bratu wcale nie było łatwiej cokolwiek z siebie wydusić. - Miała jakieś kobiety? Przed tobą?
- Och tak, zdecydowanie - zamruczała dziewczyna. - Choć wolała mężczyzn, to seksowne kobiety z łatwością ją przyciągały. Czasami były to pary. Pierwszą, z którą ją widziałam… - zastanowiła się, gładząc udo Siri blisko jej łona i próbując ją przyciągnąć bliżej. - To chyba była jedna z bardzo niewielu odwiedzających nas osób ze stolicy. Wiem, że podglądałam, bo chciałam się masturbować przy niej, miała imponujące piersi. Pamiętasz kiedy to było, mamo? Miała na imię Daira albo Deira…
- Deiara - poprawiła ją odruchowo Jina. - Parę lat temu. Trzy? - rzuciła niepewnie. - Nie pamiętam dokładnie.
Siedząc na synu bokiem, jedną rękę zarzucała mu na ramię, ale drugą miała wolną. I skorzystała z tego skrzętnie, uwalniając z kamizelki jedną ze swych piersi i biorąc się za pieszczenie własnego sutka. - Ale mów dalej. Czuję, jakby we mnie rósł!
Ciemnoskóra wcale nie ułatwiała pieszczenia swojego ciała, za to chętnie przykładała się do zaspokojenia Lei. Wsunęła rękę pod materiał zakrywający biust nastolatki i zaczęła go unosić, szybko obnażając ją przed kochającymi się Jiną i Marcusem. Dziewczynie zakręciło się w głowie od doznań, oczy same się przymykały z rozkoszy. Zmuszała się jednak, aby dokładnie pochłaniać wzrokiem brata i mamę. Wyglądali razem wspaniale. Zaczęła mówić, choć co chwilę przerywała krótkimi jękami i stęknięciami.
- Miała piersi ze dwa razy większe od Siri. Albo trzy. W dodatku nosiła je dość swobodnie pod sukienką, ruszały się z każdym najmniejszym ruchem. Mama już po kilku chwilach od przyjęcia jej u nas, nie mogła oderwać od niej wzroku. Ja też. Taty wtedy nie było, mama uległa już pierwszej nocy. Deiara jak się okazało, lubiła wydawać polecenia. I była bardzo wymagająca. To był też pierwszy raz, kiedy widziałam jak mama błaga i liże stopy. Zawsze lubiłaś oddawać się pod kontrolę innej, prawda mamo?
- Tak. Uwielbiam spełniać rozkazy. Być podległa. Służyć - w gruncie rzeczy powtarzała to samo, choć innymi słowami. - Podniecona zrobiłabym chyba wszystko.
- Lizała jej stopy? - mózg chłopaka był już jednak skupiony na wcześniejszych słowach. Objął mocniej Jinę i zaczął biodrami wychodzić naprzeciw jej ruchom, w pełni oddając się już żądzy.
Brak zahamowań w rodzinie, tego pragnęła Lei. Widząc brata takiego, z trudem wytrzymała. Jej ciałem wstrząsnął pojedyczny dreszcz.
- Na czworakach, zdejmując jej trzewik. Co ci mówiła wcześniej, jeszcze w dzień, gdy zauważyła jaką jesteś suką? - zapytała mamy. - Widziałam wtedy jak wchodzisz, zdejmujesz bez słowa nocną koszulę i opadasz na kolana, podchodząc do niej na czworakach…
Siri czując reakcję przyjaciółki wzmożyła swój atak. Objęła jej pierś, ściskając mocno, prawie boleśnie. Palce, które do tej pory penetrowały jej rozpalone wnętrze, przeniosły się na łechtaczkę i pocierały ją wprawnie.
- Niewiele pamiętam - głos pani Mongle rwał się, gdy bez opamiętania ujeżdżała syna. - Chyba, że nie podoba jej się, że gapię się na nią jak zwierzę na mięso. I jeśli nie przestanę, to każe mi się zachowywać jak posłuszna suka.
- I nie przestałaś… pierwszej nocy cię nawet nie dotknęła, sama każąc się wylizywać… tylko cię zbiła, wcześniej kneblując… ale pozwoliła się mamie rozebrać, miałaś wtedy orgazm od jej klapsów, mamo?
Lei nie mogła już dłużej opowiadać. Patrzyła mamie w oczy i głośno jęczała, bardzo podatna na działania Siri. Całe jej ciało już drżało.
- Nie - kobieta zaczęła dodatkowo kręcić biodrami, wyrywając z ust Marcusa długi jęk. - To była taka cudowna tortura. A ty? - zapytała nieoczekiwanie. - Dotykałaś się? Miałaś orgazm?
- W łożku… po kilku dotknięciach... I potem kolejny… Najwyraźniej od zawsze chciałam cię taką… - dłużej już nie dała rady. Krzyknęła i zaczęła szczytować tak gwałtownie, że z cipki trysnęły soki. Raz, drugi, trzeci. Ten pierwszy orgazm lawinowo ruszył kolejne. Najpierw u Jiny. Usiadła gwałtownie i wpiła się ustami w usta Marcusa. Cała przy tym cudownie drżała, jeszcze bardziej wzmagając jego doznania. W efekcie przerwał pocałunek i jednak zachowując jakieś resztki rozsądku krzyknął.
- Nie wytrzymam. Zejdź ze mnie!
Ale przecież jedyną osobą, która mogła teraz wydawać Jinie polecenia była Lei. Pani Mongle spojrzała zatem na nią, oczekując na zgodę… lub odmowę. Oślepiona orgazmem córka nie miała szans na podjęcie racjonalnej decyzji. Kontrolowała tylko te myśli, które były zachwycone tak wielkim oddaniem mamy i te, które sugerowały, że to jej decyzja.
- Jeśli chcesz… - wydyszała tylko, pozwalając wybrać.
Pomiędzy brakiem protestu Lei i zdecydowanym poleceniem Marcusa, Jina uniosła biodra. W ostatniej chwili. Chłopak trysnął na jej uda gęstym, białym strumieniem, po czym oparł się o krzesło tak ciężko, że aż zatrzeszczało drewno.
- Nigdy tak… to najlepszy… o rany - bełkotał pod nosem, nie mogąc zmusić mózgu do ułożenia nawet najprostszego zdania.
- Rodzinny seks to najlepszy seks… - zamruczała niewiele mniej przytomna Lei, przyciągając do siebie Siri i całując ją namiętnie w usta. - Dziękuję. Jesteś najlepszą przyjaciółką na świecie.
 
Zapatashura jest offline  
Stary 11-10-2020, 21:44   #145
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Część niej żałowała tylko, że Marcus nie spróbował zapłodnić mamy. To była prawie ostateczna perwersja. Musiała przeczytać lub dowiedzieć się od kogoś o właściwościach nasienia z magicznie stworzonego organu. W końcu ona wcześniej wlewała wszystko w Jinę.
- E tam, ja nic nie zrobiłam - tantrystka zaśmiała się i spojrzała na ledwie przytomnego chłopaka. - To Marcus się ciężko napracował. Wzorowy syn i brat… - zająknęła się przy tym ostatnim zdaniu. - No dobra, może nie wzorowy. Wyjątkowy? - zaproponowała zamiast tego.
- Miejmy nadzieję, że wytrzymały. Kiedy planujesz wyjechać, mamo? - zapytała Lei, zsuwając się ze stołu. Zbliżyła się do Jiny i nachylila, całując w usta. A potem to samo zrobiła z bratem.
- Niedługo - odpowiedziała Jina, z trudem koncentrując się na pytaniu. - Chyba pojutrze.
- W takim razie Marcus będzie musiał przez dwa dni obsługiwać trzy kobiety w domu. Jestem pewna, że nie odmówi naszych zabaw - zachichotała i klęknęła przed mamą, zlizując z niej krople nasienia.
- Ale przede wszystkim mnie! - dobitnie stwierdziła Siri. - Dałam wam dzisiaj fory, żebyście się nacieszyli po długiej rozłące. Ale macie dług moich orgazmów do spłacenia - pogroziła palcem, prawie poważnie.
- Oczywiście, kochanie. Czy twoja pokorna służka ma ci dogodzić od razu? - zapytała żartobliwie rudowłosa dziewczyna, kiedy już wyczyściła uda mamy.
- Pokorna służka nawet powinna - zaśmiałą się serdecznie dziewczyna i rozłożyła zachęcająco nogi.
Dziewczyna bez zwłoki ruszyła ku niej, zamierzając w pełni - o ile to możliwe - zaspokoić swoją przybraną siostrę. Uwielbiała jej smak, dotyk, zapach. Wszystko. Nawet te włoski na cipce.

Ten szalony dzień robił się w opinii Leileny coraz lepszy i lepszy. Ale choć spełniła swoją kolejną perwersyjną fantazję, nie oznaczało to, że miała dość. Kuchenna orgietka nie potrwała już niestety za długo, bo biedny Marcus osiągnął kres swojej wytrzymałości. Powiadało się, że każdy mężczyzna pragnie kobiety, która nieustannie ma ochotę na seks aż do czasu, gdy faktycznie taką spotka. Wtedy szybko stwierdza, że nie da jednak rady cały dzień się pieprzyć. Siri też wyglądała na zaspokojoną. Na tyle, że miał problem chodzić prosto. A to oznaczało, że na resztę dnia Lei miała swoją matkę dla siebie. Wyjście nastolatka zaplanowała na popołudnie, zaraz po obiedzie. Godzinę przed nim objęła mamę w pasie, przytulając się do niej i jej to oznajmiła.
- Masz się ubrać jak prostytutka, bo będziemy cię sprzedawać. Chcę wziąć pieniądze za to, że ktoś sobie na tobie ulży. Może ty chcesz wziąć także od kogoś, kto zrobi ze mną co zechce? Pomyśl jak chcesz wyglądać, jak ja mam wyglądać również. Zmienię nasz wygląd, byśmy mogły się temu oddać bez zmartwień i oporów - polizała szyję Jiny i ugryzła ją lekko.
Jina zadrżała, słysząc słowa córki. A może to od jej dotyku? Przygryzła wargę zastanawiając się krótko nad odpowiedzią.
- Chciałabym mieć ciemniejszą karnację. Może nie aż tak, jak Siri, ale ciemniejszą. Czarne, długie, proste włosy. I gładszą skórę. Bez piegów i zmarszczek - wymieniała. - A ty... nie, córeczko - pokręciła nagle głową. - Sama wybierzesz jak chcesz wyglądać. I nikomu cię nie oddam.
- Dobrze, będziesz wyglądać jak młoda Halruanka. Nawet mniej podejrzeń - Lei wsunęła dłonie pod materiał i złapała mocno piersi mamy. - Przygotuję zaklęcie, a ty znajdź mnie po obiedzie, ubrana odpowiednio. W swojej sypialni znajdziesz obrożę, masz ją także mieć na sobie.
Odsunęła się nagle i wymierzyła klapsa w goły pośladek Jiny.
- Zapytam Siri, czy chce z nami iść - rzuciła na odchodnym.

Ciemnoskóra przyjaciółka wydawała się zaintrygowana kolejnym perwersyjnym pomysłem Leileny, ale ostatecznie nie zdecydowała się na udział.
- Jest ledwie po południu, a ja już ledwo mogę wstać - burknęła zmęczona. - Skąd ty bierzesz te nieprzebrane siły na seks? Lily wyjawiła ci jakiś gnomi sekret na lepsze trawienie?
- To jest po prostu tak, że każde zbiliżenie, każdy orgazm, dodaje mi energii zamiast odbierać ją. Karmię się seksualną rozkoszą i najchętniej zastąpiłabym nią inne potrzeby ciała - rudowłosa dała najpełniejszą odpowiedź, która nie kazała jej wspominać o darach od Nessaliny. Pocałowała Siri w usta. - Jakieś życzenia co mam zrobić z mamą, dla późniejszych opowieści? - zapytała wesoło.
- Nie - zaśmiała się. - Tylko uważaj i się nie zagalopuj. Bawcie się dobrze zamiast władować w kłopoty - pogroziła palcem jak wzorowa starsza siostra.
- Przygotuję zaklęcia niewidzialności na wszelki wypadek - mrugnęła do Siri i dała jej klapsa w pupę, zanim odeszła się przygotować.

Zmieniła się zupełnie, stając się pewną siebie panią, o ciemnym makijażu, pobrzękującej biżuterii i długiej, czarnej spódnicy bez rozcięcia na nogę. Duże piersi zakrywały jej teraz tylko ozdoby, a długie czarne włosy spięte były przez zawieszony na czole medalionik. Wiedziała, że co najmniej kilku miejscowych może nie zapomnieć tego wieczora do końca życia - i o to chodziło. Leilena nie znała w życiu umiaru, nie było rzeczy nie do osiągnięcia. I wszystko to dla przyjemności.
Po obfitym obiedzie, który nie obył się bez dużej ilości macanek pod stołem, Jina spełniła życzenie córki i ubrała się nad wyraz wyzywająco. Jej kuszące ciało okrywał bowiem jedynie prześwitujący materiał, który gdy tylko napiął się na którejś z krągłości, nie pozostawiał już wyobraźni żadnego pola do popisu. Kiedy Leilena dodatkowo użyła zaklęcia, by odmłodzić swą matkę, efekt był naprawdę rewelacyjny. Do obroży, pani Mongle dodała wisior, który jeszcze bardziej przyciągał wzrok do jej wielkiego dekoltu.
- Jeżeli wyjdziemy stąd tak wyglądając, to chyba przebrania niewiele nam dadzą - jakieś tam resztki rozsądku kazały Jinie zgłosić drobną uwagę do planu Lei.
- Wyglądasz wspaniale, mamo - nastolatka chwyciła pierś Jiny przez materiał i ścisnęła mocno. - Nie bój się, nikt nie zobaczy jak stąd wychodzimy. Masz jakiś pomysł, gdzie najlepiej się pojawić? Na drodze, przy domu maga skąd mogłybyśmy przybyć z dalszych miejsc przez krąg? A może w tawernie, gdzie od razu będzie sporo chętnych na twoje ponętne ciało i będziesz mogła nim kusić? Chcę najpierw poczuć jak się czuję, gdy cię macają, pożerają spojrzeniami i komentują wygląd, ale nic więcej. Zobaczyć jak ich jeszcze zachęcasz, jak ich kusisz.
Czoło kobiety zmarszczyło się lekko, gdy zastanawiała się co odpowiedzieć. Aluarim było małą mieściną, ważną w państwie tylko z jednego powodu - mennicy, w której wybijano halruańskie monety. Reszta miejskich przybytków, jak targ albo tawerna, traktowane były raczej po macoszemu, pomijane przez lokalną straż. Ponieważ Leilena miała zamiar posiać trochę zgorszenia, oddalenie od służb porządkowych było wskazane.
- Łaźnia miejska? - zaproponowała w końcu Jina. - Wszyscy już będą nadzy i zobaczysz dokładnie, jak reagują na moje ciało.
- Bycie zupełnie nagim jest takie nudne. Chcę by zobaczyli nas takie, ubrane w ten sposób - pokręciła głową nastolatka. - Do łaźni możemy przejść się później, lub od razu do miejsca, gdy obcy mężczyźni użyją cię dla swojej przyjemności.
- Więc chyba najlepsza faktycznie byłaby tawerna - potulnie zgodziła się pani Mongle. - Pracownicy pewnie teraz piją po skończeniu pracy w mennicy.
- W takim razie tam się udamy najpierw, a potem zobaczymy gdzie skieruje nas los - podjęła decyzję Lei, zdając się w dużej mierze na żywioł. Taką w końcu miała naturę. Choć jak powiedziała, najpierw ukryła je przed wścibskimi spojrzeniami, zanim opuściły rodzinną posiadłość.
 
Lady jest offline  
Stary 26-10-2020, 21:03   #146
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
Dotarcie do lokalnej tawerny nie zajęło podekscytowanym kobietom wiele czasu. Budynek co prawda znajdował się trochę na uboczu, ale sprowadzało się to raptem do piętnasto-minutowego spaceru.


Z jednego z kominów unosił się ciemny dym, niechybny znak, że w środku siedzili już goście głodni kolacji. Pod zadaszoną wiatą dwa konie skubały leniwie siano, co z kolei znaczyło, że byli tu jacyś przyjezdni.
Jina przełknęła głośno ślinę. Może ze zdenerwowania, a może, co bardzo prawdopodobne, ze zniecierpliwienia.
- Jak mam się do ciebie zwracać? Czy mam w ogóle milczeć? - dopytała o ostatnie szczegóły.
- Masz na imię Marica i masz być kusząca i wyzywająca. Do mnie masz się zwracać jako “pani”, a innym między wierszami pokazywać, że możesz być dostępna - odpowiedziała jej córka. - Jesteśmy w podróży, tu tylko na jeden wieczór i noc, jeden lub więcej szczęśliwców będzie mogło coś więcej od macania i patrzenia, jeśli przekonają twoją panią, że warto im pozwolić.
- Oczywiście, moja pani - matka chętnie zgodziła się na warunki.
Wnętrze tawerny powitało panie Mongle ciszą. Leilena pamiętała ten budynek i nigdy nie był specjalnie gwarny. Korzystali z niego przede wszystkim miejscowi, zmęczeni po pracy, albo spragnieni od upałów. Ten wieczór miał jednak być wyjątkowy. Leilena dostrzegła bowiem od razu dwóch obcych, siedzących przy jednym stole. Starszy z nich, brodaty i bogato ubrany, wyglądał jak arystokrata któregoś z czarodziejskich rodów.
Towarzyszył mu trochę młodszy półelf, ani trochę nie ukrywający swej mieszanki krwi, dumnie odsłaniający swe spiczaste uszy.
No i byli też lokalni mieszkańcy. Gdyby nawet dwójka obcych nie odróżniała się podróżnymi strojami i kurzem z gościńca, to szybko można było zgadnąć kto swój, a kto przejazdem po spojrzeniach, które padły na Jinę i Leilenę. Miejscowi, oprócz zdziwienia, marszczyli nieufnie czoła. Podróżni zdawali się zaintrygowani. Półelf nawet gwizdnął pod nosem, bez zażenowania przyglądając się śmiałym kreacjom.
- Co mam dla ciebie zamówić, pani? - Jina, czy raczej Marica, odezwała się by przerwać przeciągającą się ciszę.
- Przynieś mi wino - poleciła dziewczyna, śmiało odpowiadając na spojrzenia otaczających je ludzi i nieludzi. Ten, który wytrzymał jej wzrok, otrzymywał słaby uśmiech pomalowanych na czarno warg. Lei ruszyła ku wolnemu stolikowi, umiejscowionemu możliwie najbliżej środka wspólnej sali.
Marica ukłoniła się posłusznie, czego pobocznym, albo bardzo przyjemnym efektem, było zaprezentowanie kształtnego biustu. Podeszła do karczmarza, kręcąc przy tym kusząco biodrami. Materiał opinał się na jędrnym ciele, przyciągając samcze spojrzenia. Tak ubrana kobieta mogła wzbudzać moralne zgorszenie, ale instynktów oszukać się nie dało. Karczmarz zabrał się za spełnienie polecenia z trzęsącymi się rękami.
Tylko półelf wydawał się bardziej zainteresowany Leileną. Na półuśmiech odpowiadając wyciągniętym w geście toastu kuflem piwa. Dziewczyna była bardzo zadowolona z przedstawienia, jakie robiła jej mama, nie poświęcała mu jednak tyle uwagi, co gościom tawerny. Usiadła tak, aby widzieć półelfa i poprawiła ozdoby - jedyne co zasłaniało u góry jej ciało. Założyła nogę na nogę i cierpliwie czekała na wino. I liczyła na odwagę co poniektórych panów. Albo pań, nie miała nic przeciwko. Wieczorową porą w lokalu dominowali jednak mężczyźni. Raptem jedna matrona towarzyszyła swojemu mężowi przy kolacji. I bacznie pilnowała, by mu wzrok nie zbaczał gdzie nie powinien.
Może pora była jeszcze za wczesna, a może lokalne piwo za słabe, ale klientela ograniczała się na razie do patrzenia. Nikt nawet nie odważył się na zaczepkę. Przemieniona Jina otrzymała pełen kielich i niespiesznie, znowu poruszając się tak zmysłowo jak tylko potrafiła, wróciła do córki. Nie ograniczyła się jednak tylko do postawienia trunku na stole. Zamiast tego powoli opadła przed Lei na kolana, oferując pełne naczynie niby królewski dar. To w końcu sprawiło, że ciszę zastąpiły ukradkowe szepty.
Półelf został najwyraźniej przywołany do porządku przez arystokratę, bo wyprostował się na swym krześle i odwrócił do przełożonego. Na szczęście wyglądało na to, że nie był przesadnie służalczy, bo co chwilę zerkał przez ramię na kobiety. Dziewczyna wzięła kielich od swojej służki i umoczyła w nim powoli usta. Wydawało się, że wszystko co robi, robi wolno i z gracją. Po chwili przemówiła czystym głosem, z lekkim nietutejszym akcentem. Była coraz lepsza w udawaniu.
- A ty masz na coś ochotę, Marico?
- Wystarczy mi zwykła woda - matka odpowiedziała znacznie głośniej, niż było to konieczne. Rozumiała, że chodziło o przedstawienie. Głośno rozmowa kobiet usypiała też ostrożność klientów, których szepty zaczynały wyraźniej docierać do uszu Leileny. "Patrz jak pręży dupę pod tą kiecką".
- Och nie bądź taka nieśmiała - “pani” pogłaskała swoją “służkę” po głowie, niczym grzecznego pieska. - Byłaś ostatnio taka posłuszna, powiedz mi głośno czego pragnie moja służka.
- Dziękuję, moja pani - Jina pokłoniła się, jeszcze bardziej wypinając pupę przed publicznością. - Za pozwoleniem, napiłabym się czegoś mocniejszego.
- Pozwalam - łaskawie zgodziła się jej pani. - Lecz sama musisz o to poprosić gospodarza. Umiesz ładnie prosić, wiem to - bardzo delikatny uśmiech objawił się na czarnych, ponętnych ustach. Uniosła znowu kielich do ust, upijając nieduży łyczek.
- Bardzo ładnie - potwierdziła Marica, wywołując tym kolejną falę zbyt głośnych szeptów. "Już ja by taką zmusił do proszenia".
Przemieniona pani Mongle kolejny raz udała się w tę samą drogę przez karczemną salę. Męskie spojrzenia wprost obłapiały jej tyłek. Tylko brodaty arystokrata wykazywał żelazną wolę. Półelf wprost przeciwnie - aż oblizał usta.
- Dobry gospodarzu - kobieta oparła się o kontuar. Leilena nie mogła ze swojego miejsca zobaczyć jak bardzo obnażyło to jej piersi, ale zezujące spojrzenie karczmarza mówiło wiele. - Czy znajdziecie dla mnie kubek mocnego alkoholu? Chciałabym się zapomnieć na jeden wieczór.
Ostatnie zdanie wywołało przy stolikach parę wybuchów rubasznego rechotu. Publiczność zaczynała wykazywać te prymitywne odruchy, które chciała zobaczyć i usłyszeć Leilena. Przyłączyła się wręcz do wesołości, choć trzymając się roli - jedynie poprzez uśmiech.
- Bez obaw gospodarzu, zapłacimy. W ten, lub inny sposób - powiedziała głośno, głosem pełnym lubieżności. I pewności siebie.
Mężczyzna chyba nie obawiał się, że zostanie okradziony. A przynajmniej w danej chwili jego umysł był zajęty czymś innym, by zaprzątać go sobie wizją utraty paru srebrników. Kubek szybko wylądował przed przemienioną Jiną, a potem został hojnie napełniony. Pani Mongle sobie nie żałowała. Pociągnęła naprawdę solidny haust, po którym oblizała sugestywnie usta i posłała karczmarzowi całusa.
- Bardzo ci dziękuję gospodarzu - rzuciła jeszcze, wracając do swej pani. Obrała jednak tym razem inną drogę, a i jej krok był bardziej chwiejny niż kuszący, jakby alkohol błyskawicznie uderzył jej do głowy. Jina pamiętała, że jej córka chciała oglądać jak jest obłapiana, dlatego celowo przeszła tuż obok stolika pełnego podchmielonych miejscowych. Jeden z nich zdobył się na pijacką odwagę i gdy Marica go mijała, wyciągnął rękę i uszczypnął ją w pośladek. Kobieta pisnęła i podskoczyła. Wódką chlusnęła w kubku i polała się na przód sukienki. Zmoczony materiał przywarł mocno do jednej z piersi, ukazując dokładnie sutek.
- Uważaj pan sobie - syknęła Jina. - Nikt nie może mnie dotykać bez zgody mojej pani.
- To prawda - przytaknęła jej Lei. - A na moją zgodę trzeba zasłużyć - przesunęła opuszkiem palca po krawędzi kielicha. - Chyba, że chcesz poczuć się dziś jak tawerniana, portowa dziewka, służko?
- Chciej, chciej! - zakrzyknął ktoś rozbawionym tonem. Marica pokręciła jednak przecząco głową.
- Mam swoją godność, moja pani - zaprotestowała… w pewnym sensie. - Mogłabym być co najmniej drogą kurtyzaną - i z tymi słowami wróciła do Lei, znowu klękając przy jej boku.
- Taka mokra - westchnęła pani nad “niezdarnością” swojej służki, sięgając do jej piersi i odklejając na chwilę materiał od niej. - I taka bezwstydna. Zrobiłabyś to z każdym, kto by odpowiednio zapłacił?
Uniosła kielich, ale po chwili zastanowienia nie skierowała go do swoich ust, a zbliżyła do mamy, przechylając kilka centymetrów nad jej wargami. Tak by skapnęło tylko kilka kropel, prosto do ust. Pani Mongle wysunęła język, nie pozwalając winu się zmarnować.
- Tak, pani. Żadna praca nie hańbi - odpowiedziała po przełknięciu, znowu wywołując rubaszne rechoty. Matrona miała tego najwyraźniej dość, bo wstała gwałtownie od swojego stołu i wyprowadziła męża na zewnątrz.
- W takim razie szkoda, że nie znajdzie się tu taki, którego byłoby na ciebie stać - Lei uśmiechnęła się leciutko i zabrała kielich, teraz sama z niego upijając. - Pójdziemy jeszcze dziś do łaźni, służko. Nie chcę czuć w nocy zapachu alkoholu na twoim ciele.
Wyraźnie rozbawiony zachowaniem kobiet półelf postanowił rzucić wyzwanie.
- Mnie pewnie stać - oznajmił, czym sprowadził na siebie gniewne spojrzenie brodacza.
- Nasirze, zachowuj się.
- Och, dajcie spokój mistrzu. Jestem po służbie - mężczyzna zwany Nasirem machnął dłonią, w geście cokolwiek pozbawionym szacunku. - Ile bierze? - pytanie zadał patrząc w oczy Leilenie, a nie jej służącej. Podniecenie przemknęło po ciele dziewczyny, która z trudem zamieniła je na lubieżny uśmiech, odwzajemniając to spojrzenie.
- Od takiego przystojnego pewnie mniej. Prawda Marico? Za ile może cię mieć?
Popychanie mamy do takich zwierzeń było częścią gry, tą wyjątkowo pobudzającą. Wsunęła palce w jej włosy i pociągnęła lekko, aby musiała się przyjrzeć Nasirowi. I lepiej pokazać mu swój dekolt.
- Za trzy złote monety - podała cenę, która nie była ani niska, ani specjalnie wysoka. Theoduin płacił za swoje prostytutki więcej, choć i oczekiwał od nich bardzo dużo.
Półelf bez oporów sięgnął ku swojej sakiewce, sprawnie wyjmując trzy złote krążki.
- Przesadzasz w swoich żartach - ponownie strofował go mistrz.
- Moje pieniądze, mój wolny czas - wzruszył ramionami. - Trochę rozrywki nikomu nie zaszkodziło. I karczmarz ucieszy się z wynajmu dodatkowego pokoju.
Lei przyciągnęła mamę bliżej i szepnęła do jej ucha.
- Idź przyjmij zapłatę, kurtyzano. I upewnij się, że zgadza się na dodatkowy warunek: moją obecność - po czym pchnęła ją lekko w kierunku półelfa, sama upijając większy łyk z kielicha.
Jina łyknęła sobie jeszcze dla kurażu i posłusznie podeszła do Nasira. Wzięła monety w dłoń, nie mając gdzie ich schować w swojej bardzo zwiewnej sukni. Pochyliła się przy tym nad nim i wyszeptała do ucha pytanie swojej pani.
- Ha! Bez dopłaty? - zapytał rozbawiony. - Oczywiście, że się zgadzam - odpowiedział, ponownie patrząc na Leilenę. Maricę traktując… cóż, jak zwykła, karczemną dziwkę.
- Mam tego dość - mistrz stracił cierpliwość. Na szczęście nie zepsuł Lei zabawy, tylko wzorem matrony wstał od stołu. Nie wyszedł jednak na zewnątrz, tylko szybkim krokiem skierował się do prowadzących na pięterko schodów.
- Podziwiać, nie uczestniczyć - zastrzegła pani, choć na jej ustach pojawił się całkiem zachęcający uśmiech. - To Marica lubi się sprzedawać, czyż nie, służko?
- Wcale nie - kobieta pokręciła przecząco głową, ale bez przekonania w głosie.
- Wieczór jeszcze młody, nie ma co przesądzać co się stanie - półelf odparł szelmowsko na uwagę Leileny. - Gospodarzu! - zawołał wstając sprężyście z krzesła. - Doliczycie mi pokój do rachunku - oznajmił bardziej niż zapytał.
- Panie przodem - wskazał na schody, a gdy Jina tylko go minęła, wymierzył jej w pośladek mocnego klapsa. Wspólna sala znowu wypełniła się rubasznym śmiechem.
“Pani” wstała powoli i z gracją, zabierając ze sobą swój już prawie pusty kielich. Zatrzymała się przy barze.
- Wezmę resztę butelki tego wina - rzekła. - Na koszt tego pana.
Karczmarz spojrzał niepewnie na półelfa, ale ten roześmiał się krótko.
- Damom się nie odmawia - i tak też niemal pełna butelka trafiła w ręce Leileny.
Nasir poczekał na panią wykupionej dopiero co kurtyzany, puszczając ją przodem na schody. Mijająca mężczyznę nastolatka nie przegapiła erekcji, która wybrzuszała już jego spodnie. Czuła też na swoich plecach jego wzrok, choć głównie tam, gdzie owe plecy traciły swą szlachetną nazwę.
Karczemny pokój okazał się dość ciasny i ubogi. Halruaa nie było gęsto zaludnione, lokalny handel nie generował dużego ruchu na gościncach, a na domiar podróżujący czarodzieje często sami wyczarowywali sobie międzywymiarowe, ekskluzywne namioty. Karczmarz musiał zatem ciąć koszty. Poza łóżkiem, zydlem, skrzynią w kącie i małym stoliczkiem nie było innych mebli. Dobrze chociaż, że łóżko wyglądało na solidne, a pościel była świeżo wyprana, albo przynajmniej magicznie odświeżona.

 
Zapatashura jest offline  
Stary 27-10-2020, 16:03   #147
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Marica stanęła u wezgłowia, spoglądając śmiało na swojego klienta. Skrzyżowała ręce pod piersiami, uwydatniając je kusząco, ale półelf zamiast tego spojrzał na Leilenę.
- Co kupiłem za swoje pieniądze? - spytał bezpośrednio. - Co mogę zrobić z twoją służącą?
Nastolatka powoli podeszła do stoliczka, sprawdzając czy wytrzyma jej ciężar, zanim odwróciła się do półelfa.
- A co byś chciał z nią zrobić? - zapytała z nieudawaną ciekawością. - Oczywiście możesz ją zerżnąć, ale takie pytanie czasem zakłada usługi dodatkowo płatne.
- Czyli są jakieś usługi, których nie obejmuje moje złoto? Jakiś przykład? - półelf chyba dobrze się bawił. Bez skrępowania rozpiął koszulę, pod którą kryło się szczupłe, gładkie ciało. Widać domieszka elfiej krwi pozbawiła go owłosienia.
W końcu o to chodziło. O zabawę. Leilena posadziła swoją zmienioną pupę na stoliku i nalała sobie wina, odstawiając butelkę.
- Takie, które potem będą wymagały dodatkowych czynności. Na przykład, gdybyś chciał ją lekko uszkodzić. Lecz wielu ma takie fantazje, których nawet nie jestem w stanie przewidzieć - uśmiechnęła się lubieżnie. - Marica jest chętna na wszystko, prawda służko? Świetnie się sprawdza jako kurtyzana, prawie tak dobrze jak służąca.
- Uszkodzić? Taką ślicznotkę? Bez sensu - Nasir skrzywił się i prychnął. - Czyli, jak to ujęłaś, zerżnąć mogę ją jak tylko chcę? Tylko nie robić jej krzywdy?
Koszulę po zdjęciu zaczął metodycznie składać w kosteczkę.
- Jest bardzo doświadczoną kochanką. Lubisz wszystko, byle mieć kutasa, prawda Marico? - zapytała jej z lekkim rozbawieniem, choć jej wzrok praktycznie nie odrywał się od półelfa. - Jesteście w tym miasteczku tak samo przejazdem jak my?
- Kutasa w każdej dziurce - przyznała matka. - Możesz mnie posiąść w każdą - zaoferowała połelfowi, ten jednak wciąż skupiony był na Leilenie i chyba nawet nie słuchał swojej wynajętej kochanki.
- Owszem, nie zabawimy długo - potwierdził, rozpinając pas. - Mam jeszcze kilka pytań. Mogę? - pytanie było raczej kurtuazyjne, nie wyglądał na takiego, który trzymał język za zębami.
- Bawi mnie nasza konwersacja, więc śmiało - zachęciła go Lei. Ona też skupiona była na nim, w końcu Jina była teraz zaledwie służką.
- Pierwsze. Dlaczego postawiłaś warunek, że chcesz tu być? Pilnujesz swojej służki? Czy po prostu cię to podnieca? - uśmiechnął się szelmowsko, opuszczając spodnie. W kroczu również był gładki. W efekcie jego drzewo pozbawione krzaków wyglądało na bardzo długie.
- Lubię patrzeć, lubię podziwiać jej prawdziwą naturę w akcji - odpowiedziała na to bardzo otwarcie, tak samo otwarcie jak przesunęła spojrzenie na sterczące przyrodzenie. Powoli oblizała czarne wargi. - Zwłaszcza, jak jej kochankowie także są mili dla oczu.
- Dziękuję za komplement - nagi odwrócił się w końcu do Jiny. - Rozbierz się. Szkoda byłoby tak szykownej kreacji.
Pani Mongle chętnie spełniła polecenie. Sytuacja zdążyła ją już podniecić, dzięki czemu jej piersi wyglądały jeszcze bardziej kusząco.
- Ostatnie pytanie - obiecał połelf. - Gdybym rozproszył czary, które na siebie rzuciłyście. Co bym zobaczył? - spojrzał bokiem na Leilenę, mrużąc groźnie oczy.
- Dwie kobiety, które nie chcą zostać rozpoznane. Co oznacza, że musiałabym rzucić czary, które sprawiłyby, że nic nie pamiętałbyś z tego pięknie zapowiadającego się wieczoru - Lei odpowiedziała powoli, bez zająknięcia. Wypiła łyk wina, spodziewając się tego pytania od czarodzieja. - Chyba nie myślisz, że mogłybyśmy zachowywać się tak otwarcie w naturalnym wyglądzie, byłoby to bardzo niekorzystne dla interesów. Zazwyczaj. Nie bój się, nie jesteśmy brzydkie - uśmiechnęła się.
- I mam po prostu przyjąć, że to taka wasza erotyczna zachcianka, tak? Oddać się komuś w karczmie? - zapytał bardziej z zaciekawieniem niż podejrzliwością.
Lei znudziła się pełna powaga. Nachyliła się mocno, tak, że zawieszone na szyi ozdoby odkleiły się od ciała i zakołysały.
- Po wszystkim zamierzamy cię zjeść, a kości wykorzystać do rytuału przywołania inkuba - wyszeptała cichym, kuszącym głosem.
Nasir roześmiał się głośno. Zaraz potem wlepił spojrzenie w odsłonięte piersi Leileny.
- Chyba zaryzykuję - zdecydował. Poklepał dłonią łóżko, przenosząc spojrzenie na Maricę. - Połóż się i rozłóż nogi. Skoro twoja pani lubi patrzeć, to nie możesz jej zawieść, co?
- Nie zawiodę - naga Jina z ochotą spełniła polecenie. Lubieżnie rozchyliła uda, odsłaniając wilgotną cipkę.
- No proszę, już gotowa - mruknął półelf. Jego penis sterczał już w gotowości, przez co nie marnował już ani chwili by zabrać się do roboty. - Was to naprawdę podnieca.
Mężczyzna położył się na matce Leileny, sprawnie wpychając się w jej gorące wnętrze. Jina od razu zareagowała na to jękiem przyjemności. Dziewczyna przygotowała mamę wyjątkowo dobrze, łącznie ze zmniejszeniem jej szparki - choć już nie pupy. Teraz jednak mężczyzna miał szansę zakosztować Jiny z młodości bardziej niż rzeczywistości.
- Po cóż innego miałybyśmy to robić? - zapytała “pani”, odchylając się w bok, aby wszystko dobrze widzieć.
- Nie wiem - przyznał wprost półelf. Brał kochankę powolnymi, posuwistymi ruchami, zapoznając się z jej wnętrzem. - Ale miejscowi patrzyli na was jak na obce, a nie jakieś lokalne dziwki. Sytuacja zatem wydała mi się nietypowa.
Jina zagryzłą delikatnie wargę i sama przekrzywiła głowę. Chciała patrzeć na Leilenę, gdy była brana przez obcego mężczyznę. Córka spojrzała głęboko w jej oczy. Mama wyglądała wspaniale, puszczając się jak prostytutka.
- To mała miejscowość, nie sądzę, aby takie atrakcje zdarzały się często - “pani” zsunęła się ze stolika i powoli zbliżyła do łóżka, wciąż z kielichem w dłoni. Drugą przesunęła po plecach półelfa. - Przyjemna jest?
- Bardzo. Obejmuje mnie ciasno. Jest mokra i rozpalona. Może nawet jej się to podoba - Nasir zdał krótką relację, nie zwalniając swoich ruchów.
- Oczywiście, że jej się podoba. Jest stworzona do robienia tego, prawda służko? - zamruczała Leilena, przesuwając palcami po gładkiej skórze mężczyzny, aż do szyi. Po niej leciutko przejechała paznokciami, dotykiem obliczonym na wzbudzenie dreszczy przyjemności. - To jej nagroda za bycie posłuszną suczką.
- Tak, tak - Jina z entuzjazmem zgadzała się ze słowami Leileny. - Mocniej! Chcę mocniej - zawołał.
Jej kochanek nie miał nic przeciwko temu. Zmienił pozycję, przysiadając przed Maricą i zarzucając sobie jej nogi na ramiona. Zaczął szybko poruszać biodrami, wywołując u kochanki jęk zadowolenia.
- A ty przypadkiem nie miałaś tylko oglądać? - półelf po chwili zapytał Lei. - Nie wspominałaś nic o macaniu mnie.
- Oh, przepraszam, już nie będę - obiecała i przeszła wzdłuż łóżka, aż do głowy Jiny. Weszła na nie jednym kolanem i podwinęła spódnicę, aby drugą nogę przełożyć nad mamą i opaść powoli na jej usta, wszystko dokładnie zakrywając. Oczywiście nie miała bielizny, mokra, dojrzała i zarośnięta cipka była w pełni dostępna dla leżącej kobiety.
- Stąd lepiej widać - obdarzyła półelfa uśmiechem.
- Ją, czy mnie? - zapytał figlarnie mężczyzna. Choć brał panią Mongle coraz mocniej, doskonale panował nad głosem. Dobrze świadczyło to o jego kondycji. A skoro o pani Mongle mowa, to ta z ochotą zabrała się za lizanie zaoferowanej szparki. Trochę niezdarnie z powodów mocnych pchnięć, ale z ogromnym entuzjazmem.
- Was oboje - Leilena, przez lekko rozchylone usta, wydała z siebie westchnienie przyjemności, czując język swojej mamy. Była tam już bardzo wilgotna i jeszcze bardziej spragniona. Lekko ruszała biodrami, ocierając grubymi wargami o usta Jiny. Tym razem to jej cipka była bardzo doświadczona z wyglądu. I nieco zarośnięta. Wsunęła dłonie pod ozdoby i chwyciła swoje piersi. - Często korzystasz z usług takich dziwek jak ona?
- Takich? Nie - pokręcił rozbawiony głową. Wzrok szybko uciekł mu do kuszących półkul Leileny. - Jest zbyt entuzjastyczna. Zaciska się na mnie, jakby chciała wyssać ze mnie całe nasienie.
Intensywny seks zaczynał powoli ujawniać jakiego wymagał wysiłku. Na ciele półelfa zaczynały pojawiać się pierwsze ślady potu. Nie zwalniał jednak, wciąż szybko rżnąc Jinę. Widząc jego wzrok, Lei przesunęła wszystkie naszyjniki bliżej środka, pozwalając mu zobaczyć większą część obu pełnych piersi o sutkach w tym samym kolorze co usta.
- Wspaniale się kontroluje, prawda? Mniej wytrzymali kochankowie tracą przy niej kontrolę. Jak często próbujesz innych? Twój mistrz na pewno tego nie pochwala, nie staje mu już? - podtrzymywała konwersację, również dobrze kontrolując swój głos.
- Staje mu czy nie, to jego sprawa - Nasir uśmiechnął się kpiąco. - Ja lubię korzystać z życia. Wino, kobiety i śpiew - wgapiał się pożądliwie na piersi rozmówczyni. Oblizał nawet usta. - Ale co do kontroli. Lepiej, żeby sobie twoja służka nie żałowała. Bo długo w takiej cipie już nie wytrzymam.
- Jej przyjemność się nie liczy, tylko twoja - uśmiechnęła się do niego lubieżnie, oblizując powoli wargi. Mocniej docisnęła się do ust mamy, przyduszając ją lekko. - Pieprz ją i skończ kiedy zechcesz. Bardzo mnie podnieca, kiedy jest niezaspokojona. Jak błaga mnie potem o pomoc.
- A gdzie mam skończyć? Na jej piersiach? Na twarzy? - półelf objął mocniej nogi kochanki i przyspieszył jeszcze bardziej. Marica wykrzyczała, czy raczej wymamrotała, swoje zadowolenie w szparkę Lei. Całkiem prawdopodobne, że sama była już na skraju.
- Gdzie chcesz - zamruczała “pani” wydając z siebie jęk. - Na niej. Lub możesz wybrać mnie. We mnie można w środku - nie umiała się powstrzymać z tą ofertą. Zadziałała jak płachta na byka. Półelf bezceremonialnie wysunął się z Jiny, która nie mogła zaprotestować uwięziona między udami córki. Lśniący od soków kutas wyglądał na twardy jak skała.
- Wypnij się dla mnie - nakazał pewnym głosem.
- Nie - odpowiedziała mu ze stanowczością. - Mogę cię dosiąść i tak przyjąć twoje nasienie - zaoferowała. - Moja służka je od razu wyliżę, niezależnie którą dziurkę wybierasz.
W oczach mężczyzny zabłysły ogniki. Zsunął nogi na podłogę, siadając na samym skraju łóżka.
- Oddaję się w twoje władanie. Ale chcę wepchnąć się w twój tyłek - zaznaczył.
- Oczywiście - Leilena zeszła powoli z mamy, stając przy łóżku. Celowo wszystko robiła wolno, dostojnie, lubieżnie. Drażniła się z nim. Podeszła i stanęła między jego nogami, odwracając się tyłem. - Podwiń moją spódnicę.
Kochankowi nie trzeba było powtarzać. Dziewczyna szybko poczuła na nogach jego dłonie, gorączkowo walczące z materiałem. Może i umiał panować nad głosem, ale zdecydowanie nad nim zapanowała już żądza.
- Pani, byłam już tak blisko - jęknęła tymczasem Jina. - Proszę, pozwól mi się samej dotykać. Potrzebuję dojść - błagała. Może na pokaz, a może naprawdę.
- Lubię jak cierpisz, suko - głos Lei zdradzał już bardzo silne podniecenie. Lekko kręciła biodrami, jeszcze bardziej chcąc wpłynąć na półelfa. Pochyliła się trochę, wypinając w ten sposób mocniej. - Możesz się dotykać, ale nie wolno ci dojść dopóki mnie nie wyczyścisz z tego co zostawi we mnie twój klient.
- Dziękuję ci pani. Bardzo dziękuję - kobieta nie zmarnowała ani sekundy, zachłannie sięgając między swoje uda i wpychając palce w wygłodniałe wnętrze.
- Często się tak zabawiacie? - Nasir złapał Leilenę za pupę i ścisnął mocno, rozkoszując się jej jędrnością. Zaraz jednak spróbował przysunąć kochankę do siebie. Potrzebował ją posiąść jak najszybciej. Dziewczyna nie protestowała, kiedy już czuła, że ma odsłonięte pośladki. Zaczęła obniżać biodra.
- Wyceluj tam gdzie chcesz - zamruczała. - Wejdziesz bez trudu - obiecała. - Robimy to z Maricą kiedy tylko możemy, to silne uzależnienie.
- Musi być silne. Nie boicie się? Tak z obcymi? - półelf od razu przyłożył główkę penisa do brązowej dziurki Leileny. Cały mokry i śliski z jękiem rozkoszy wepchnął się w ciasne wnętrze. W tym ciele miała zużyte otwory, dodatkowo jeszcze rozluźniła się, aby od razu wsunął się cały w ciepły anus. Dopiero wtedy zacisnęła zwieracze.
- Uzależnienie nie wybiera. Czasami jesteśmy z kobietami… - wystękała, gdy już się dopasowała do kutasa w swojej pupie. - Czasem tylko ze sobą. Ale uprawiamy seks bez ustanku…
- Wierzę. Dawno żadna mnie tak łatwo nie przyjęła - zaśmiał się. Skoro Leilena zażądała, że go dosiądzie, uznał, że to ona powinna narzucić rytm. Dłonie zatem wsunął pod ozdoby skrywające jej biust i ścisnął mocno obie piersi. Jęknęła z przyjemności, ale tego wieczoru chciała pomęczyć również samą siebie dawką niezaspokojenia. Zaczęła się ruszać, nadziewać na drąga i kołysać biodrami.
- Skończ we mnie tak szybko jak umiesz - poleciła. - Wypełnij mi pupę nasieniem. Obie miałyśmy mnóstwo kutasów w sobie. Podnieca cię taka zużyta, odrzuca czy nie ma to znaczenia? - mówiła już z trudem, łamiącym się głosem.
- Kompletnie bez znaczenia. Nie, kiedy mogę rżnąć taką dupę jak twoja - odparł wulgarnie. - Chyba jednak wolę się nią nacieszyć.
- Nie, dojdź szybko, panie - Jina zaprotestowała przestraszona, myśląc już wyłącznie o własnym zaspokojeniu. - Pani, mogę mu pomóc dojść? Proszę.
- Tak, pomóż mu suczko - zgodziła się Leilena, nie przestając się nabijać na twardą pałę. Czuła doskonale jak głęboko jest penetrowana, jak ciało jest rozciągane. - Był już blisko, jestem ciekawa jak długo wytrzyma przy twojej pomocy.
- To wyzwanie? - kochanek wyszeptał do ucha Lei. Próbując jakoś wybić ją z rytmu uszczypnął mocno jeden z jej sutków. Marica, po otrzymaniu zgody, od razu zeszła z łóżka i uklękła między rozłożonymi nogami kochanków. - Pani szparka jest taka piękna - zapatrzyła się na łono córki. - Ślinię się na sam widok.
- Możesz je tak potraktować - syknęła dziewczyna. Po uszczypnięciu sutek zrobił się jeszcze większy. - Lubię ból - podrażniła mężczyznę, nieustannie się na niego nadziewając i kręcąc biodrami przy silnym zaciśnięciu zwieraczy. Wczuła się w pełni w swoją rolę. - Często tylko ból pozwala mi dojść - sapała, ciekawa co z tym zrobi. - Masz pomóc jemu, nie mi, suko. Mną zajmiesz się później - korzystając z pozycji Jiny, Leilena oparła się o nią lekko i złapała za włosy, zaciskając na nich palce.
- Przepraszam, moja pani - skruszona Marica przystąpiła do realizacji swojego planu. Pochyliła się mocniej, trącając na chwilę nosem łono Lei. Jej celem były jednak jądra Nasira, które zaczęła delikatnie masować i ssać ustami. Reakcja mężczyzny była niemal natychmiastowa.
- Och, na Mystrę - zwołał, a jego kochanka poczuła głęboko w swoim wnętrzu gorącą eksplozję jego spermy. Dłonie na jej piersiach zacisnęły się mocno, boleśnie, kiedy dochodził salwa po salwie.
- Tak, oddaj mi wszystko - jęknęła dziewczyna, nabijając się, biorąc go całego, aby czuł się jak najlepiej przy swoim spełnieniu. Ją samą przeszył dreszcz rozkoszy, od wytrysku i jego dłoni jednocześnie. Cierpliwie czekała aż skończy, aby móc zaoferować to swojej mamie. Gdy zwiotczały po zaspokojeniu trzon wysunął się z dziewczyny, Jina już czekała. Z wysuniętym językiem przyssała się do wciąż rozwartej dziurki, ochoczo spełniając perwersyjną obietnicę Lei. Jej córka wydawała z siebie głośne stęknięcia, wypychając z siebie wszystko, co zostawił w niej kochanek.
- Wyliż wszystko, suczko… zasłużyłaś na kolację - dyszała, dociskając do siebie głowę mamy. Wątpliwe, aby półelf miał takie widoki często. Może wręcz pierwszy raz? Nie komentował tego, ale dziewczyna czuła na sobie jego spojrzenie. Marica nie poprzestawała zaś tylko na pieszczocie pupy panny Mongle. Jej palce sięgnęły ku nabrzmiałej łechtaczce, którą zaczęły pocierać by spotęgować doznania nastolatki.
- Nie - syknęła Lei. - Tylko mnie wyczyść - od razu zareagowała dziewczyna. Przycisnęła mocniej twarz mamy do swojej pupy. - Zrób to dokładnie, a zapracujesz na swój orgazm.
Marica jęknęła z zawodem, ale nie odważyła się przeciwstawić. Jej język wwiercił się w anus, zbierając zalegające w nim nasienie.
- Nie dziwię się, że musicie tak często się z kimś pieprzyć, skoro odmawiacie sobie spełnienia - zaśmiał się Nasir.
- Nie odmawiamy, wydłużamy je - wydyszała Lei, czując jak język przełamuje słaby opór luźnego wejścia i wnika w pupę. - Potrzebujemy do spełnienia czegoś silnego… lub wielu orgazmów…
- To brzmi jak słodka tortura - w głosie półelfa nie było ani grama współczucia. - Bo ja jestem już bardzo zadowolony.
Jina zebrawszy sporą porcję, przełknęła ją głośno dla satysfakcji pozostałych kochanków. Szybko jednak wróciła do wciąż pełnego tyłeczka, spoglądając przy tym Lei prosto w oczy.
- Takie jak my szukają tortur, perwersji, tych wszystkich zabronionych przeżyć - dziewczyna odpowiedziała na spojrzenie mamy. - Krótkie zbliżenie po ciemku przed snem nie zaspokaja nas wcale.
Znów stęknęła, wypychając spermę na zewnątrz.
- Zostało tam jeszcze coś?
Ponieważ nie wypadało mówić z pełnymi ustami, Marica wymruczała jedynie zaprzeczenie i lekko pokręciła głową.
- A ja myślałem, że wytrzymałem całkiem długo - mruknął pod nosem półelf.
- Byłeś całkiem wytrzymały - pochwaliła dziewczyna, odciągając za włosy głowę Jiny od siebie. - Jak mamy cię dokończyć, suczko?
Kobieta kolejny raz głośno przełknęła zebrane nasienie i oblizała się lubieżnie przed odpowiedzią.
- Chcę poczuć w sobie twoje palce, moja pani. Rozciągnij mnie i zerżnij - jej wzrok ledwo już skupiał się na twarzy Leileny. Była półprzytomna od podniecenia.
- Przyjmij suczą pozycję - poleciła “pani”, puszczając jej włosy. - Zachęć mnie. Pokaż mi jak cieknie z tej nienasyconej szpary.
- A mamusia mi mówiła, że kobiety są z natury romantyczne - rozweselony mężczyzna kpinkował sobie w najlepsze. Nie powstrzymało go to jednak w spoglądaniu na Jinę, która na czworakach weszła na łóżko. Wypięła tyłeczek i jedną z dłoni położyła na swej szparce, rozchylając zachęcająco wargi.
- Nie musisz być delikatna, pani.
- Dojdziesz, gdy będzie cię bardzo bolało, suczko? - zapytała lubieżnym tonem Lei, częściowo dla przedstawienia. Weszła na łóżko, siadając zaraz za swoją mamą i wymierzając jej mocnego klapsa. Druga dłoń już wędrowała w górę po zgrabnym udzie.
- Dojdę, gdy będę pełna. Rozepchnięta. I zaczniesz mnie brać - słowa przychodziły jej już z trudem. Ciemna skóra zarumieniła się lekko od klapsa, a Jina wypięła się jeszcze mocniej, jakby prosząc o więcej.
- Może chcesz ją zbić? - Lei zapytała mężczyzny, gdy jej palec wniknął w cipkę Mariki. Zaczęła ją nim brać. - Tyle to mało, prawda? - już mówiła znów do Jiny. - Wielkość ma ogromne znaczenie, nieprawdaż służko?
- Tak… Lubię, jak mnie rozpychają - kobieta była jak naprężona struna, na skraju swojego orgazmu, ale nie mogąca go osiągnąć. Na pewno nie od jednego, smukłego paluszka.
- Po co miałbym was bić? Mi nie sprawia to żadnej przyjemności - połelf wzruszył ramionami. - Wolę was pooglądać. To znacznie lepsza zabawa.
- Klapsy w pośladki to nie bicie, to stymulacja - zauważyła Lei, pragnąc czegoś nauczyć półelfa. Przysunęła się bliżej mamy, niemal oparła twarz o jej wypiętą pupę i wygodnie ułożyła drugą dłoń. Tak, żeby opuszek jednego z palców oprzeć na wejściu w pupę. Drugim nie przestała posuwać cipki, niezbyt pospiesznymi ruchami.
- Tak, niech mi pan da klapsa. Jak niegrzecznej dziewczynce - poprosiła Jina, czująć że jej córka będzie się nad nią dalej znęcać, odwlekając i odwlekając upragnione spełnienie.
- Szalone z was kobiety, naprawdę - Nasir zaśmiał się serdecznie. Ponieważ damom się nie odmawia, sam również zbliżył się do pięknych, wypiętych pośladków Marici i uderzył je mocno.
- Naciesz się póki możesz - palec Lei zanurzył się wraz z tym uderzeniem w pupę Jiny, wchodząc w nią głęboko. Teraz już dwa penetrowały niedopieszczoną kobietę. - Marica potrafi tak słodko błagać i jest taka posłuszna, gdy potrzebuje spełnienia.
- Tobie zawsze jestem posłuszna, pani - sprostowała "służąca". - Czy nagrodzisz mnie za to kolejnymi palcami? - jęknęła błagalnie. Na mężczyznę zdawała się już nie zwracać nawet uwagi, w pełni skupiając się na Leilenie.
- Nagrodzę, jeśli będziesz bardzo sprośną służką - obiecała jej córka, wsuwając drugi palec w gorącą szparkę, ale nie przyspieszając swoich ruchów. Dziewczyna patrzyła na mężczyznę, z lekkim uśmiechem na czarnych wargach. - Nie mogłabym mieć lepszej suczki.
- Jest doskonale wytresowana - przyznał półelf. Najwyraźniej miał zapominalską naturę, bo zamiast dawać Marice kolejne klapsy, jedynie gładził i ściskał jej tyłeczek.
- Będę taka, jak każesz pani - wymruczała wkrótce pani Mongle. Kolejne słowa mówiła już jednak pewniej i głośniej. - Zerżnij moją cipę. Wsadź mi całą dłoń i rozepchnij tak, by już żaden fiut mi nie dogodził.
- I jeszcze ma zdolności oratorskie - zaśmiał się Nasir.
- Całą dłoń? Będzie bolało, suczko - zamruczała Leilena, wpychając trzeci palec. Magicznie zmniejszona szparka była już w tym momencie pełna. - Lubisz jak tu boli? - zapytała przekornie swojej mamy, nieco przyspieszając ruchy i powoli próbując wsunąć drugi palec w anus.
- Nie lubię - zaprzeczyła pytaniu córki. Musiała wziąć parę głębokich oddechów by zapanować nad ciałem i spróbować rozluźnić spięte dziurki. Trochę się udało, ale do osiągnięcia celu było jednak daleko. - Lubię się czuć pełna. Jeśli znajdziesz w sobie łaskę pani, to mnie nawilżysz. A jeśli chcesz słuchać jak krzyczę, weźmiesz mnie taką, jak teraz.
- Oh, jesteś wystarczająco nawilżona - uznała Lei i zaczęła wpychać czwarty palec w cipkę. - Śliska od śluzu, jak zawsze. Twój krzyk mnie podnieci - obiecała, starając się wszystkie cztery paluszki wepchnąć do końca. I nie musiała długo czekać na okrzyk. Normalnie, doświadczona (żeby nie korzystać z mniej pochlebnych epitetów) szparka pani Mongle zmieściłaby dłoń Leileny, ale po przemianie cztery palce to już było za dużo. Wypełniona po brzegi cipka nie chciała ustępować. Nawet anus zacisnął się boleśnie na wepchniętych już w niego intruzach. Dziewczyna nie ustępowała. W końcu tego chciała jej mama, zostać całkowicie zapełnioną. Przestała poruszać tymi w pupie, cofając nieco palce w cipce. Wtedy wpadła na jeszcze jeden pomysł, zwracając się do mężczyzny.
- Sięgnij do mojej cipki i wybierz z niej soki, wcierając je w moją służkę - poleciła.
- A gdzie się podziało magiczne słowo “proszę” - obruszył się na pokaz kochanek, mimo to śmiało przystawiając się do Leileny. Obłapiał jej nogi i biodra, ale akurat do łona się nie garnął.
- Prosić mógłbyś, nawet błagać o mój dotyk i zainteresowanie - płynnie obróciła jego słowa na swoją korzyść. W pierwszym momencie chciała kazać mu przestać, lecz to było tak przyjemne… Zamiast tego westchnęła, to lekko cofając, to napierając palcami na szparkę swojej mamy, niespiesznymi ruchami.
- Naprawdę? Czemu dopiero teraz mi mówisz? - półelf udał zasmucenie. - Błagałbym cię o zgodę bym mógł ssać twoje cudowne piersi. Od początku strasznie mi się podobają - przyznał. Puścił tyłek Marici i zamiast tego zaczął gładzić bok Lei, zmierzając do jednej z jej piersi, ale powoli, jakby faktycznie czekał na zgodę.
- Postaraj się mnie przekonać - zamruczała, pozornie w pełni skupiona na swojej służce. Obie ręce były nią zajęte, więc nie broniła się przed jego dotykiem. - Co mi obiecasz za pozwolenie? Jak mi się owdzięczysz?
- Rozkoszą, którą ci zapewnię - odparł z pewnością siebie. - Wypełniłem na razie tylko jedną twoją dziurkę. Ale jeśli oczekujesz czegoś innego. Mogę ci zapłacić. Jak twojej służącej - dłoń już prawie, prawie dotarła do biustu panny Mongle, ale cofnęła się w ostatniej chwili.
Tymczasem mama bardzo powoli się rozluźniała, palce Lei wciąż były ściśnięte, ale poruszały się z mniejszym oporem spragnionego orgazmu ciała.
- Masz mnie za dziwkę? - jej ton nagle stał się lodowaty. Nawet przestała ruszać palcami w ciele mamy. - Setki razy słyszałam też o rozkoszy jaką to niby mam otrzymać. Jeśli mnie chcesz, to musisz wymyślić coś znacznie oryginalniejszego.
- Dziwkę? Nie. Jesteś na to za ładna. Jak już, to za kurtyzanę - mężczyzna kompletnie nie przejął się oziębłym tonem, ani tym że mógłby kobietę obrazić. - No, ale jak nie to nie - stwierdził, odsuwając się. - Musisz poradzić sobie ze swoją służką sama.
Jina zdążyła już zacząć niecierpliwie jęczeć, protestując przeciwko nagłemu zastojowi Leileny. A sama dziewczynie nie zależało na tym mężczyźnie, więc nawet nie próbowała go zachęcać. W końcu to on miał się wykazywać. Wróciła do posuwania służki palcami.
- Chcesz piąty? Chcesz, bym spróbowała wsadzić całą dłoń, suczko?
Przez zaciśnięte z bólu zęby kochanka zdołała odpowiedzieć:
- Chcę, ale chyba się nie zmieścisz. Posuwaj mnie tak, jak teraz. Zaraz dojdę.
Lei tym razem nie przedłużała tego, pragnąc doprowadzić Jinę do spełnienia. Oddech pani Monle wkrótce przyspieszył, a spomiędzy zaciśniętych warg wydobywały się jęki przyjemności. Wilgotna szparka, stymulowana przez prawie całą dłoń tantrystki w końcu zaczęła pulsować od wywołanego orgazmu.
- Tak, tak! Dziękuję! - zakrzyknęła Marica. Zaś Nasir, najwyraźniej bardzo zadowolony z przedstawienia, zaczął cicho bić brawo. Żadna z kobiet nie zwracała już jednak na niego większej uwagi. Spełnił swoją rolę, zabawił się z dwoma chętnymi pięknościami, więc transakcja została wypełniona.
- Weź mnie do domu, pani - Jina wyjęczała błagalnie, gdy tylko odzyskała oddech. - Chcę ci służyć przez całą noc.
Leilena pierwotnie planowała zabrać swoją matkę na jeszcze dłuższy spacer, ale taka oferta zrodzona z pierwotnej żądzy brzmiała zbyt kusząco. Zresztą... przecież w przyszłości będzie jeszcze dużo okazji do podobnych zabaw.
 
Lady jest offline  
Stary 08-11-2020, 20:12   #148
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
Ostatnie dni przed wyjazdem Jiny wyuzdana rodzina spędziła głównie na orgiach. Marcus, choć oczywiście nie zgłaszał żadnych protestów, padłby pewnie trupem z wyczerpania, gdyby nie Siri i jej czar wzmagający kondycję. Choć mężczyźni uwielbiali fantazjować o haremach wiecznie chętnych kochanek, to wcale nie byli przystosowani do tego, by za takimi nadążyć. A już na pewno nie za tantrystkami i kobietami Mongle. Siri w tym hedonistycznym szaleństwie prawie zapomniała o prezencie dla Jiny, na który sporo się wykosztowała. Był to bowiem magiczny krem hamujący starzenie się skóry, chętnie stosowany przez mistrzynie w Akademii. Jednak, jak powiedziała sama murzynka, na tak wyjątkową kobietę warto wydać każde pieniądze.
Rodzina Mongle rozjeżdżała się po kraju głównie przez dokonania Leileny, której było z tego powodu trochę smutno. Teraz, gdy mogła już otwarcie oddawać się bratu i wykorzystywać matkę, nabierała ochoty na więcej i więcej, a okazji do wielkich spotkań miało być mniej i mniej. Z drugiej strony, Jina wyjeżdżała do miasteczka Zzuntal, gdzie miał czekać na nią Hugo, najmłodszy z jej braci... którego dawno nie widziała i nie miała jeszcze okazji sprowadzić na złą drogę. Może jednak te podróże sprzyjały nowym możliwościom? Szkoda tylko, że do powrotu do Akademii Lei miała mieć znacznie utrudniony kontakt z mamą. W dalszą drogę też musiały ruszyć osobno, bo wraz z Siri musiały dotrzeć do Onhampal. Ciemnoskóra przyjaciółka była bardzo podekscytowana na myśl o święcie płodności zwierzęcych barbarzyńców. Jeszcze przed opuszczeniem Aluarim przypilnowała Leileny by zakupiła i spakowała do swej magicznej torby duże ilości wina i wódki. Wszak jeśli ich plan miał się spełnić, miały upoić agresywne, zaborcze samice.

Najszybszą drogą do miasteczka, w którym dziewczyny miały spotkać Długiego Kła, był rejs rzeką. Oznaczało to pewne niewygody, twarde koje i wieczne kołysanie, ale było to tanie a w dodatku całkiem interesujące pod względem estetyki. Krajobraz Halruaa po pladze czarów i zamianie planów miał wiele zapierających dech w piersiach krajobrazów. Na przykład wyrastające nagle na milę w niebo kolumny skał. Choć możliwe, że dla Lei był to przyjemny widok, bo dobrze się jej kojarzył.


1

A skoro już mowa o krajobrazach. Gdy późną nocą łódź przemierzała kolejne meandry rzeki, Leilena w swoich snach zobaczyła widoki, które już dawno jej nie nachodziły. Brakowało może ognia i wszechobecnej czerwieni, ale atmosfera wciąż pozostawała piekielna. A to mogło oznaczać tylko jedno - że jej pani znowu jej potrzebowała.


2

Tej nocy Nessalina przyjęła postać gdzieś pomiędzy kuszącą, skrzydlatą kobietą, a drapieżnym demonem. Jej czerwona skóra lśniła nienaturalnie w purpurowym świetle obcej krainy. Przeciągała się kusząco, a z jej oczu biło pożądanie godne sukkuba.


3
- Nawet z niższych planów czuję, jak rośniesz w siłę - nie traciłą czasu na przywitanie swojej służki, od razu wypowiadając to, co chodziło jej po głowie. - Tak dawno cię nie odwiedzałam, a ty musiałaś w międzyczasie oddawać się prawdziwym perwersjom. Widzę, jak się w tobie kotłują - nastolatka miała przez chwilę wrażenie, jakby po pięknym ciele sukkuba przebiegł dreszcz.
Leilena dygnęła usłużnie, ale sama pożerała wzrokiem swoją panią. Jak zawsze natychmiast też poczuła silne podniecenie. Dopiero teraz poczuła jak brakowało jej tych spotkań.
- Staram się pogrążać w nich jak najpełniej, pani. Chcę skosztować wszystkich perwersji świata - odparła cicho, szczerze.
- Wierzę ci, moja ruda ślicznotko - demon uśmiechnął się lubieżnie. - Czuję twoją chuć. Czuję, jak szybko narasta w tobie moc. Nie żałowałaś sobie. Chcesz powiedzieć swojej pani, do czego się posunęłaś?
Piękna, drapieżna istota zbliżyła się do Leileny. Stanęła na wyciągnięcie ręki, a jej ciało emanowało przyjemnym ciepłem. Rudowłosa jak zwykle nie bała się wcale, czuła wyłącznie pożądanie i oddanie przy swojej pani.
- Ostatnio sprzedaję ciało swojej mamy i urządzałam rodzinne orgie - wymruczała, wspominając najświeższe wydarzenia. - A w Akademii wszyscy już wiedzą, że moje ciało jest do publicznego użytku i wcale nie trzeba pytać, by mnie przerżnąć.
- Rodzinne orgie? No proszę - czarcica oblizała wargi rozdwojoną końcówką języka. Ku przyjemnemu zaskoczeniu Leileny klęknęła przed nią i wsunęła obie dłonie pod króciutką spódniczkę, z miejsca podwijając jej materiał. - Iście arystokratyczna rozrywka.
- Dzięki prezentowi od mojej pani, moja mama wreszcie nie ma żadnych oporów - rudowłosa zadrżała, od takiej bliskości Nessaliny zrobiło się jej bardzo gorąco. - I związałam się z wieszczką z Akademii, podglądałyśmy razem Jinę…
- Twoja żądza wobec niej nie słabnie? Nie nudzisz się? - Nessa dopytywała, zbliżając twarz coraz bliżej i bliżej do nagiego łona nastolatki. - A może zmuszasz ją do coraz bardziej zboczonych rzeczy? - po ostatnim pytaniu dziewczyna poczuła końcóweczkę języka na swojej cipce... a także na drugiej dziurce. Jakby język demona zupełnie się rozdwoił.
Dziewczyna jęknęła z rozkoszy. Dotyk sukkuba był podwójnie przyjemny. Przez całe ciało przeszedł jej silny dreszcz.
- Och tak… Staram się to ciągle pogłębić… z nią nigdy mi się nie znudzi, są takie osoby, z którymi mogłabym ciągle… - połykała sylaby, bardzo wrażliwa na dotyk. - Jest moją suczką i wykorzystuję to w pełni…
Nie mogła się powstrzymać i dłońmi czule przesunęła po rogach swojej pani. Za swoją szczerą odpowiedź została natychmiast wynagrodzona. Śliskie, giętkie języki bez trudu wślizgnęły się w oba tunele rozkoszy, wijąc się i skręcając, dając niepowtarzalne odczucia. We śnie wszystko wszak było możliwe, ale na jawie sukkub pewnie umiał robić to samo. Nie będąc w stanie mówić w trakcie pieszczenia swojej służki, Nessalina postawiła na inne bodźce. Gdy tylko Leilena umilkła, również ruch w jej wnętrze zamarł. Było oczywiste, że nastolatka pragnie, aby to trwało.
- Jestem już bardzo spaczona, pani. Podoba mi się nawet jak gwałci mnie potwór, gdy zadaje mi ból i rozkosz jednocześnie. Chciałabym być tak wytrzymała, aby móc kopulować nawet z najbardziej brutalnymi - zwierzała się ze swoich niezbyt, delikatnie mówiąc, normalnych fantazji. - Czasami sama się zastanawiam jak jeszcze mogłabym się pogrążyć w perwersji…
Demon zamruczał z aprobatą. Jego grube języki wypełniały otworki nastolatki tak mocno, że aż dziwne było jak wcześniej mieściły się w jego ustach. Ale kto by się tym przejmował, gdy ten w szparce wił się i lizał najczulsze miejsca, a ten w pupie wciąż wsuwał się i wysuwał. Nessa objęła też swoją służkę skrzydłami, choć przecież nie było żadnej możliwości, by ta chciała jej uciec. Leilena wytrzymała tylko chwilę, szczytując z głośnym okrzykiem. Soki trysnęły ze szparki, której potężnych skurczy nie dało się zatrzymać. Dziewczyna zacisnęła dłonie na rogach, cała dygocząc od takiego orgazmu, jaki mogła dać tylko jej władczyni.
- Jedziemy teraz… kopulować z barbarzyńcami… całym plemieniem… - stękała z trudem, nie chcąc, aby to się kończyło. - Chcę też spróbować… ze zwierzętami… - zwierzała się, myśląc o druidach w ich zwierzęcych formach.
Czarcia piękność, usatysfakcjonowana z doznań, które zapewniła Leilenie, wysunęła z niej swoje języki i wstała z kolan.
- Jesteś cudowna - pochwaliła, uśmiechając się szeroko. Jej twarz błyszczała od soczków nastolatki. - Zwierzęta jednak tak trudno nakłonić do współpracy - najwyraxniej demon zinterpretował słowa służki trochę inaczej. - Ale obdarzę cię czymś, co ułatwi ci komunikację - zdecydowała. - Takie oddanie nalezy przecież docenić.
- Dziękuję, pani - uśmiechnęła się błogo, ale też z ciągłym pragnieniem Lei. - Myślałam o druidach, klan barbarzyńców może mieć jakiegoś w swojej społeczności. A oni umieją przyjmować inne formy.
- Aha - Nessalina mruknęła, ocierając twarz wierzchem dłoni. - To nic, może jak zasmakujesz w druidach, to potem spróbujesz z prawdziwymi zwierzętami - mrugnęła. Nie drążyła jednak dalej tematu, zamiast tego odwracając się lekko i spoglądając w dal. - Twoja pomoc z tymi tępymi demonami była nieoceniona, moja droga. Mogłam uporządkować tyle rzeczy - leniwie kołyszący się ogon sukkuba jakby bezwiednie owinął się wokół kostki nastolatki. - Ale też cię przez to zaniedbałam - przyznała, przynajmniej pozornie szczerze. - Niedługo będę cię jednak znowu potrzebować.
- Jestem na każde twoje wezwanie, moja pani - powiedziała szczerze Leilena, nie mogąc uspokoić oddechu i podniecenia. Nie umknęło to uwadze Nessaliny.
- Cała aż drżysz. Mój języczek ci nie wystarcza? - zmartwiła się.
- Przy mojej pani czuję podniecenie znacznie silniejsze niż przy kimkolwiek innym - przyznała dziewczyna. - Nie wiem czy mogłabym się kiedykolwiek poczuć spełniona, kiedy jesteś obok, pani. Ciągle chciałabym więcej.
- Musisz zatem koniecznie nauczyć się rytuału, którym będziesz mnie przyzywać. A wtedy osobiście ci dogodzę - demon zamruczał i były to najbardziej kuszące słowa, jakie kiedykolwiek Leilena usłyszała. - Żadnych mokrych snów, tylko twoja mokra szparka wypełniona moimi palcami i językiem.
- Tak pani, koniecznie muszę się nauczyć - zgodziła się gorliwie rudowłosa, nie myśląc ani trochę o konsekwencjach. - Ale nauka tego jest zabroniona, a nie chciałabym zwracać tym na siebie uwagi.
- Twojej przyjaciółce też zabraniano, a jakoś tego dokonała - zwróciła karcąco uwagę Nessalina.
- Ale jeśli ona by się dowiedziała, że czegoś takiego szukam, zrobiłaby się podejrzliwa - zauważyła Leilena bez skruchy. - No i to był rytuał tantrystyczny, do niego potrzeba więcej chętnych - tłumaczyła. - Ja jeszcze nie jestem dobra w rytuałach, a co dopiero tych od przywołań.
- Leileno, Leileno - czarcica pokręciła protekcjonalnie głową, obejmując twarz nastolatki w dłonie. - Przecież nie każę ci się uczyć już dzisiaj. Znajdziesz sposób prędzej czy później. Wierzę w ciebie - przybliżyła się tak mocno, że rudowłosa dokładnie czuła jej oddech.
- Tak, pani. Na pewno - westchnęła dziewczyna, której zakręciło się w głowie. - Być może mogłabyś mi pomóc z osobami do rytuałów? Podobał mi się styl ostatniej twojej służki z którą współpracowałam, ale charakter miała… nudny. Z takimi wiedzącymi o tobie mogłabym jednak przeprowadzać takie rytuały.
- Nie, nie, nie - demon znowu pokręcił głową. Będąc tak blisko mało nie ukłuł nastolatki rogiem. - Banda kultystów to nie mój styl. Prędzej sama znajdź kogoś, kogo możesz wykorzystać. Jestem pewna, że taka bystra ślicznotka jak ty, owinie sobie wokół paluszka kogo tylko chce.
- I przekonać tę osobę do przywołania ciebie? Wolałabym być arcykapłanką kultu najpiękniejszej pani - Lei uśmiechnęła się, niemal nieśmiało. - Jeśli nie chcesz, to oczywiście coś wymyślę. Choć to może potrwać. Długo.
- Nie muszą wiedzieć, kogo przywołują - wytknęła Nessa. - To, że ja nie potrzebuję kultu, nie znaczy, że ty nie możesz sobie jakiegoś powołać do życia. Byle nie czcił mnie. Może podszyjesz się pod kapłankę jakiejś bogini?
- Wolę nie podszywać się pod kogoś takiego - Lei lekko zadrżała. - Raczej stworzyłabym coś własnego. Coś takiego dałoby mi pretekst do przywołania, a raczej samego rytuału, który dla nich byłby czymś innym - już zaczęła planować.
- No widzisz? Jak są chęci, to i sposób się znajdzie - rzuciła sentencjonalnie czarcica. - A gdy już tego dokonasz, to dobrze wiesz, że nie ominie cię nagroda - swoja słowa Nessalina skwitowała pocałunkiem. Gorącym, namiętnym, słodkim. Zbyt pięknym, by mógł trwać. I tak też nastolatka obudziła się na kołysanej prądem rzeki koi, w środku zmierzającej do Onhampal łodzi. Nie pozostała jednak jedynie ze słodkim wspomnieniem snu. W jej głowie jakby otworzyła się jakaś skrzynka i dziewczyna po prostu wiedziała jak posłużyć się zaklęciem telepatii, o którym mówiła Nessalina. Żadnego ślęczenia nad księgami i ćwiczenia inkantacji. Pstryk i już - urok demonicznych paktów.


__________________
1 - ilustracja autorstwa Amira Zanda
2 - ilustracja autorstwa Natmonney
3 - ilustracja autorstwa Mitcha Fausta
 
Zapatashura jest offline  
Stary 09-11-2020, 09:28   #149
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Do portu w nadrzecznym mieście dziewczyny dotarły tuż przed południem. Na drewnianych pomostach panował spory ruch, zwierzęta i fizyczni robotnicy układali lub przenosili gdzieś drewniane skrzynie. Nadzorca, w charakterystycznej szacie maga, przyglądał się leniwie toczącej się pracy i dyktował postępy magicznemu pióru, które za niego wszystko skrzętnie notowało w raporcie.
Siri, lekko obolała od drewnianej koi, z radością zeszła na stały ląd, rozglądając się po okolicy. Na rozeznanej już trochę w metropoliach Faerunu Leilenie, Onhampal nie wywołało żadnego wrażenia. Owszem, budowle były schludne i wybudowane równo jak od linijki, ale wszystko na co można było liczyć to parę wymyślnych posesji lokalnych magów, może jakaś gwarna tawerna i tyle. W porównaniu z zatłoczonymi uliczkami Wrót Zachodu, po których prowadziła dziewczynę Selunarra, wyglądało to po prostu pusto.
- No, to jesteśmy na miejscu. Tylko czy nasz przewodnik był na tyle sprytny, by zostawić nam jakąś wiadomość? - ciemnoskóra gderała trochę do siebie, trochę do Leileny. - Choć na takim odludziu pewnie wrócił do swoich przyzwyczajeń i czai się gdzieś w krzakach przy gościńcu.
Rudowłosa rozglądała się po okolicy z pewną dozą ciekawości. Wiedziała już o sobie tyle, że lubi poznawać nowe miejsca. To jednak sprawiało wrażenie raczej nudnego. Na pewno na pierwszy rzut oka nie dawało powodu do pozostania na dłużej.
- Przejdźmy się po okolicy. Jeśli zostawił wiadomość, to chyba tylko w tutejszej karczmie. Nie znam innego sposobu komunikacji z nim, nie wiedząc gdzie może przebywać.
- Pewnie masz rację - ciemnoskóra nie mnożyła problemów. - To w drogę!
Halruańskie miasta, z wyjątkiem tych największych, miały paruset mieszkańców i nie zajmowały dużych terenów. Odnalezienie lokalnej karczmy zajęło dziewczynom tylko chwilę.
Zmienni nie cieszyli się dobrą reputacją. Potomkowie likantropów wszystkim kojarzyli się ze zdziczałymi bestiami, gotowymi od razu rzucić się komuś do gardła. Siri wyjaśniła, że większość pobratymców Długiego Kła przebyła góry Muru i dotarła do Dambrath, krainy którą Leilena znała z wyprawy z Calipto. Ci, którzy zostali trzymali się na uboczu. W efekcie ich spotkania z ludźmy były rzadkością i zapadały w pamięć. Nie inaczej było w Onhampal. Miejscowi zapamiętali wilczego mężczyznę, którego widziano za miastem, na obrzeżu lasu niegdyś zbrukanego przez Plagę Czarów. Teraz uchodził za niebezpieczny i nikt poza doświadczonymi czarodziejami się tam nie zapuszczał, a i ci robili to tylko po to, by pozyskać magiczne komponenty i jak najszybciej się stamtąd wynieść.
- No to sobie znalazł miejsce na nocleg pod chmurką - westchnęła ciężko Halruaanka. - Ale jak się tam kręci, to pewnie szybko sam nas zobaczy, jak podejdziemy blisko drzew. Niesiona pokusą Leilena złapała przyjaciółkę za tyłek, jak gdyby nigdy nic prowadząc rozmowę.
- Gdyby był kimś innym, to chętnie zrobiłabym mu jakiegoś psikusa. Ale jeszcze byśmy go spłoszyły, więc lepiej przejdźmy się tam otwarcie.
- Chyba masz rację - ciemnoskóra strzepnął dłoń przyjaciółki. W przeciwieństwie do niej, nie lubiła publicznie obnosić się ze swoją seksualnością i pozwalała sobie na perwersje tylko w wybranym gronie. - Choć osobiście bardzo lubię twoją ideę psikusów.

Las, którego obawiali się miejscowi, nie był tak daleko. Nie wyglądał nawet strasznie. Dziewczyny nastawiały się na wysuszone kikuty drzew, których gałęzie przypominałyby wyciągnięte ku ofierze szpony, a tymczasem zobaczyły zielone liście i usłyszały śpiew ptaków. Z dala od uliczek i domów, Siri była znacznie bardziej otwarta na czułości i idąc chętnie dawała się obłapiać rudowłosej. Wiara w spostrzegawczość Długiego Kła była uzasadniona. Mężczyzna dostrzegł bowiem swoje koleżanki całkiem szybko i wyłonił się z dzikich ostępów. Rozpoznały go, ale z trudem. Był bowiem bardziej zarośnięty... zwierzęcy po prostu. Widywały go takim tylko w trakcie seksu, gdy był bardzo podniecony i jego pierwotna natura brała górę. Wciągnął powietrze przez swój płaski nos.
- Gdzie ta żółta? - zapytał, jak zawsze prostu z mostu i z pominięciem kulturalnych grzeczności. Na pewno miał na myśli Ylarrę.
Siri pewnie już myślała o całym klanie takich kudłaczy. Lei zachichotała do swoich myśli, przyglądając się chłopakowi, zanim odpowiedziała. Oczywiście nie było mowy, aby utrzymywać zaklęcie tak długo jak byłoby to potrzebne, więc historia musiała się do tego dopasować.
- Umie podróżować między planami, pojawi się, kiedy będzie okazja na niezwykłe, nowe przeżycia. Jest ich kolekcjonerką.
Mężczyzna raz jeszcze wciągnął powietrze, jakby umiał dosłownie wyczuć kłamstwo. Nic chyba jednak z tego nie wyszło, bo zapytał:
- A ty? Co tu robisz?
Siri westchnęła głośno i wzniosła ręce ku niebu.
- Jesteś niereformowalny - ofuknęła zmiennego. - Żadne “co tu robisz”, tylko “miło cię widzieć, twoje nogi wyglądają świetnie w tej kiecce”. - Długi Kieł jednak obstawał przy swoim, wpatrując się uważnie w Leilenę.
- Przecież nie zostawię Siri samej na takiej wyprawie - parsknęła dziewczyna, grożąc mu palcem. - Moje ciało nie jest dość dobre? - okręciła się, prezentując zwłaszcza pupę, którą lekko wypięła.
- Jest bardzo ciasne - przyznał mężczyzna. - I pieprzysz się, jak nasze samice w rui - dodał, co należało chyba zinterpretować jako komplement. - Ale jesteś też delikatna i samice mogą cię rozszarpać.
Leilena roześmiała się szczerze.
- Samicami się nie martw. Jestem o wiele groźniejsza niż wyglądam - zbliżyła się do niego swobodnie. - I mam w zanadrzu kilka sztuczek.
- Magia - kiwnął głową, zgadzając się z własną konkluzją. - Nie mamy u siebie czarodziei - wyznał, choć zaraz podrapał się po głowie i dodał - poza mną.
- W takim razie nie powinno być problemów. Siri też zadbała, byśmy miały wystarczającą ilość konwencjonalnych środków na wasze samice. Wiesz, jestem ciekawa jak wyglądają - przesunęła palcami po jego torsie. Nawet przy lekkim dotyku czuła jego napięte mięśnie. Pachniał też piżmem, co jeszcze mocniej podkreślało jego zwierzęcą naturę.
- Teraz wam się nie spodobają - stwierdził przekonany. - Są pokryte futrem, jak ja. To ta pora roku - dodał jeszcze, jakby miało to wszystko wyjaśnić. - A magia wcale nie musi wam pomóc. Samice są bardzo uparte. Wasze uroki mogą nie dać rady - dalej siał defetyzm.
Lei mogła go przekonywać, była w tym przecież skuteczna. Ale to była wycieczka Siri. Odstąpiła więc od Kła i gestem zaprosiła przyjaciółkę do wybijania mu ze łba takich myśli.
- Kiełek, nie marudź tak nieustannie - zachęcona ciemnoskóra przejęła inicjatywę. - Już to przecież omawialiśmy. Jesteśmy twoimi brankami, a nie żadną konkurencją dla waszych pięknych, kudłatych samic - wyprostowała jeden palec. - Jak się wasze ładniejsze połówki upiją, to stają się spolegliwe, a my przecież nie mamy nic przeciwko spolegliwym kochankom. Nawet futrzastym, prawda Lei? - wyszczerzyła ząbki do przyjaciółki. - A po trzecie, jak już by szło wyjątkowo źle, to zadowolimy się waszymi samcami, którzy nie znajdą sobie żadnej innej sami… tfu… kobiety - poprawiła się ostatecznie na poprawne, halruańskie słowo.
- Wasza sprawa - mężczyzna odpuścił. - Ale same będziecie musiały je upić. Nam nie wolno przynosić na spotkania klanu waszego alkoholu.
- Ciekawe dlaczego - ironicznie wymamrotała pod nosem Leilena, chichocząc do siebie. - Zajmiemy się nimi. Wiesz, powinieneś z nieco większym optymizmem patrzeć na życie. Trzeba wierzyć w sukces, nie porażkę.
- U nas mówi się, że kto się nie szykuje na wojnę, ten nie zasługuje na pokój - odparł o wiele zbyt poważnie.

Wkrótce cała trójka wyruszyła w drogę. Do równiny Nath, gdzie miało się odbyć święto płodności, wcale nie było blisko. Gdyby mieli podróżować na piechotę pewnie zeszłoby nawet kilka dni, zależnie czy ruszyliby przez górską przełęcz, czy obeszli podgórze naokoło. Bez magicznych środków podróży, jak latanie, teleportacja czy magiczne wierzchowce pozostawało rozwiązanie tradycyjne, czyli skorzystanie z sił natury. Na szczęście Kieł zawczasu o wszystkim pomyślał i w lesie czekały na nich konie. Dwa. Co naturalnie oznaczało, że na którymś trzeba było jechać w parze. I choć Siri darzyła Leilenę szczerą miłością, to pokusa muskularnego, męskiego ciała okazała się zbyt silna. Lei nie mogła jej nawet winić, doskonale znała fantazje swojej przyszywanej siostrzyczki. Poza tym ciemnoskóra nie zachowała całej przyjemności tylko dla siebie. Dała rudowłosej przynajmniej przedstawienie. Otóż równina Nath była odludnym i dzikim zakątkiem Halruaa, do którego mało kto się zapuszczał. W efekcie zarośnięte chwastami drogi były puste, a gdy wkoło nie było niepożądanych oczu Siri potrafiłą być bardzo niegrzeczną dziewczynką. Zaskoczyła Kła wtulając się mocno piersiami w jego szerokie plecy i rozwiązując sprawnie jego spodnie. Sztywny, czerwony kutas od razu wyskoczył na zewnątrz, bardzo chętny do zabawy. Może ta dzika forma którą utrzymywał, a którą dziewczyny pamiętały z seksualnych uniesień z kolegą, wynikała po prostu z tego, że był już bardzo podniecony? W każdym razie, nie protestował gdy palce murzynki objęły jego czułą męskość i zaczęły ją masować na oczach rudowłosej. Z wąskiej końcówki niemal natychmiast zaczął sączyć się przejrzysty płyn, nawilżając trzon i pozwalając Siri pieścić zmiennego coraz szybciej i szybciej. Wkrótce z gardła mężczyzny zaczął dobywać się drżący warkot, ostrzeżenie przed nadchodzącym orgazmem. Naturalnie Siri się tym nie przejęła, nie zaprzestając swych ruchów doprowadziła mężczyznę do wytrysku. Sperma wylewała się salwa za salwą, jakby miał niespożyte jej zapasy. Wyobraźnia Lei od razu zaczęła podsuwać jej wizje, jak kilku takich dzikusów zalewa całe jej drobne ciałko.
- Widzisz Kieł? - zadowolona z siebie Halruaanka oblizała ubrudzoną dłoń. - Życie jest pełne przyjemnych niespodzianek. Nie nastawiaj się tak negatywnie, to zapewnimy ci niezapomniane przeżycia.
 
Lady jest offline  
Stary 13-11-2020, 19:55   #150
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
Nawet jadąc konno, dotarcie do pobratymców Długiego Kła zajęło prawie dwa dni. Leilena ostatnio tak długą przejażdżkę odbyła z Calipto i teraz, na końcu drogi, była trochę obolała. Ale zdecydowanie było warto. Z oddali już bowiem było widać dym ognisk, a wkrótce potem kształty namiotów. Zmienni byli nomadycznym ludem, podróżującym za zwierzyną, na którą polowali i nigdzie nie zostawali zbyt długo.


Godzina była wieczorna i słońce zaczęło już przyjmować charakterystyczną, czerwoną barwę. Spostrzegawcza Lei była jednak w stanie dostrzec między namiotami ruch licznych sylwetek, liczonych w dziesiątki. Zbiorowisko było zatem naprawdę duże.
- Trzymajcie się mnie. Nie oddalajcie. Na pewno już nas zauważyli i zaraz przyjadą do nas zwiadowcy - Kieł zatrzymał swojego konia i dłonią takie same polecenie wydał Leilenie.
Rudowłosa rzecz jasna wykonała to polecenie, nie widząc powodu do niesłuchania się przewodnika. Jego lud musiał być specyficzny, więc lepiej było podążać za regułami, przynajmniej do czasu, kiedy nadarzy się okazja do czegoś innego. Te dwa dni w siodle pozwoliły jej odrobinę lepiej opanować jazdę konno, wciąż jednak wolała inne sposoby poruszania się na dalekie odległości. Zaczynając od teleportacji, ale nawet latanie było dobrym rozwiązaniem. Gdyby tylko potrafiła już utrzymywać zaklęcia dłużej…
Tak jak mężczyzna powiedział, tak i się stało. Od wioski namiotów odkleiły się trzy sylwetki na wierzchowcach. Wraz z tym, jak się zbliżały coraz łatwiej było dostrzec szczegóły. Szczególnie włócznie i łuki nie wyglądały pokojowo. Cała trójka również była pokryta futrem, podobnie jak Długi Kieł. Dwóch mężczyzn było szarych niczym wilki, ale towarzyszła im smuklejsza, ruda samica.


1

Na jej widok tantrysta jęknął.
- To Burza. Nie ucieszy się na wasz widok. Padajcie od razu na kolana i zapanujcie jakoś nad swoimi językami.
- W nocy nie narzekałeś, jak swój owijałam wokół twojego kutasa - mruknęła Siri, ale nawet ona wiedziała, że sytuacja mogła być niebezpieczna. Dlatego posłusznie opadła na trawę.
Futrzasta kobieta? Lei spodziewała się kogoś brzydkiego, odpychającego, a zobaczyła istotę wyjątkowo ciekawą. Jakże mogłaby w takim przypadku sprowadzić się do takiej nudnej, poddańczej roli? Lubiła pozycję na kolanach, ale tym razem chciała czegoś więcej. Może Kieł trochę się myli, szczególnie w stosunku do ładnych i młodych samic. Zeskoczyła z konia, ale nie uklękła. Zamiast tego, korzystając z jego osłony, wyjęła mały medalion i chwyciła go w dłoń, szepcząc zaklęcie. Przedmiot rozjarzył się na moment, a rudowłosa raz jeszcze spojrzała na Burzę. Nigdy jeszcze nie korzystała z tego zaklęcia na kimś, lecz zgodnie z zapisami, powinna teraz poznać jej pragnienia. Te mroczne czy zboczone także, gdyby się tylko udało. Uczucia, jakie ją uderzyły były tak silne, że niemal upadła na ziemię wbrew swojej woli. Kocica miała bardzo silną osobowość. Potrzebę dominacji, posłuchu. Lei czuła od kobiety chęć władzy. Konie były już bardzo blisko, jeźdźcy zaczęli coś krzyczeć w warkliwym, nieznanym rudowłosej języku. Wciąż oszołomiona własnym czarem poczuła na karku mocną dłoń, która obaliła ją na trawę. Jednak nim ukłucie bólu przerwało magię, tantrystka wyciągnęła z umysłu Burzy jeden sekret - pod całą tą przemożną chęcią rządzenia, kryła się potulna kotka, gotowa przestać walczyć i poddać się cudzej woli.
- Nie wstawaj, jeśli ci życie miłe - to Kieł szeptał Leilenie do ucha.
Na razie postanowiła go posłuchać, aby sprawdzić co będzie dalej. Już wiedziała jaki jest jej cel, osobny od tego co chciała zrobić Siri. Panna Mongle zamierzała wyciągnąć stąd jakąś ładną kotkę i sprawić, aby ten słodki języczek ruszał się na niej na każde skinienie. Kult rozkoszy nieustannie ją ciągnął, a od czegoś trzeba zacząć.
Tymczasem między konnymi a Długim Kłem rozpętała się kłótnia… chyba. Warczące i szczekliwe słowa ich języka zawsze brzmiały agresywnie. Choć gdy Burza podjechała do Siri i dźgnęła ją drzewcem włóczni, nie wyglądało to już przyjaźnie. Konflikt zażegnała dopiero prezentacja magicznych zdolności. Z Długiego Kła mag był taki sobie, ale płomienie, które buchnęły z jego dłoni wywarły na futrzastych spore wrażenie. A już na pewno na ich koniach, które się spłoszyły. Bardzo trudno utrzymać autorytet, gdy niemal spada się na tyłek z końskiego grzbietu.
- Dogadane - zmienny odwrócił się do koleżanek. - Jesteście moimi brankami i jako moją własność mogę was zabrać do wioski. Poprowadzicie moje konie - polecił i dodał ściszonym głosem. - Większość moich pobratymców nie zna halruańskiego języka, ale i tak uważajcie co mówicie.
Leilena wstała i skinęła głową. Wzięła wierzchowca za uzdę, gotowa spełnić polecenia swojego “właściciela”. Wpasowywały się w jej uległą część natury, która miała też nadzieję, że Kieł udowodni swoje “prawa” i weźmie ją publicznie. Bliżej namiotów zamierzała także rzucić zaklęcie znajomości języków, ciekawa co będą o tym mówić.
~Twoje pragnienia mogą się ziścić, wiesz?~ odezwała się w głowie Burzy, nie patrząc nawet na nią. Nowa umiejętność od pani mogła się okazać równie przydatna co ta pierwsza.
Kobieta niemal podskoczyła na swoim koniu i szczeknęła coś niezrozumiale. Odpowiedzi dwójki szarych wilkowatych podszyte były zdziwieniem. Kieł rozłożył ręce i pokiwał głową. Tylko Siri domyśliła się, że to sprawka Lei.
- Może jednak najpierw je spijmy, zanim zaczniesz coś kombinować? - zasugerowała cicho, próbując nie podnosić głosu wyżej niż stukanie kopyt.
Rudowłosa miała swój plan, nie odpowiedziała jednak nic. Ziarno zostało zasiane, nie było potrzeby od razu napierać na jej świadomość. Ciekawa była innych, czy wszystkie kryją się pod tą agresywnością? Szła teraz posłusznie i pokornie, czekając z zaklęciem rozumienia aż do dotarcia do pierwszych namiotów.
Wioska była pełna życia i to nie jakiegoś ponurego grzebania w ziemi, czy pichcenia zupy w kociołku. Lei słyszała bicie bębenków, które ewidentnie wybijały jakiś skoczny rytm. Obie ludzkie dziewczyny szybko przyciągały spojrzenia potomków likantropów. Niektóre pełne zainteresowania, inne wzgardy, część po prostu obojętne. Kiedy same spoglądały na boki, widziały najróżniejsze osoby. Dzieci, z otwartymi ze zdziwienia buziami, które chowały się za nogami matek. Uzbrojonych, silnie zbudowanych mężczyzn. Starców leżących na trawie, albo siedzących na stołkach. Leilena od razu zauważyła zależność - dzieci i starcy wcale nie wyglądali dziko. To znaczy, jak najbardziej mieli zwierzęce cechy, spiczaste uszy, gęste owłosienie. Ale wyglądali mniej więcej tak, jak Kieł, gdy uczył się w Akademii. Za to wszystkie kobiety i mężczyźni bardzo przypominali likantropów, od których pochodzili. Rudowłosa ukradkiem rzuciła czar, by móc w końcu zrozumieć co kryło się za szeptami i krótkimi odzywkami. Jedno słowo powtarzało się na okrągło: “łyse”. Najwyraźniej takim pogardliwym terminem wypowiadali się zmienni o ludziach. Choć z drugiej strony, halruański termin “dzicy” stosowany do zmiennych, też nie był najmilszy. Drugim słowem, było “czarodziej”. Urywki słyszanych rozmów skupiały się na powrocie Długiego Kła. Widocznie nie było u jego ludu tajemnicą, że miał magiczne zdolności. A teraz wszyscy byli ciekawi, czy je rozwinął.
Przynajmniej się ich nie wypierał jak pewien nudny krasnolud. Leilena musiała ciągle się upominać, aby nie rozglądać się ciągle wokół. Jego własność! Prawie zachichotała. Taka Siri pewnie mogłaby go spopielić jedną błyskawicą. Póki co dziewczyna grała swoją rolę - choć nie do końca. Bo znów odezwała się w głowie Burzy.
~ Wystarczy, że pomyślisz o mnie… wiem o twoich skrytych pragnieniach i wiem, że nie spełnisz ich tu, w swoim klanie.~
Może przesadzała, ale teraz mogli się rozdzielić, a chciała, aby kobieta miała o czym myśleć. Bo przecież o swoim skrytym marzeniu posłusznej kotki nikomu nie powie. Nikomu wcześniej nie mogła powiedzieć. I reagowała na uporczywe słowa w głowie agresją. Jej futro się zjeżyło, z gardła wydobył się wrogi pomruk. Tym razem jednak się nie odezwała. Zrobiło to za to inne, mijane kobiety. W głos zastanawiające się, czy dwie łyse mają być tej nocy konkurentkami? Choć przypuszczenie się powtarzało, było równie szybko zbywane jako niedorzeczne (bo kto chciałby pokryć taką gładką?), albo tłamszone przekonaniem, że nastolatki łatwo było zagryźć albo rozszarpać.
W końcu grupka zatrzymała się, w gruncie rzeczy w miejscu kompletnie niczym nie różniącym się od wszystkich innych. Ot, wydeptana ziemia, trochę wolnej przestrzeni.
- Możesz rozbić tutaj namiot - Burza poinformowała Kła. - Wracasz z daleka, woda jest tam - włócznią wskazała ogromny, skórzany worek zawieszony na dwóch kijach. - Napij się, odpocznij. Pilnuj, żeby twoje łyse nie szwendały się przy innych - przestrzegła jeszcze, zostawiając w końcu tantrystów samych.
- To jest rywalizacja, prawda? Każda z nich myśli, że zgarnie najlepszego samca kiedy będzie agresywna i drapieżna? - Lei cicho zapytała Kła, odprowadzając Burzę wzrokiem. Miała słodki tyłeczek. Ogon dodawał mu jeszcze egzotycznego piękna.
- Tak. Ale nie tylko samice będą dziś rywalizować. Przede wszystkim będą to robić młode samce. Święto płodności to też święto dojrzałości. Nasi chłopcy staną się dziś mężczyznami, albo okryją się wstydem na cały rok. Samice wybiorą sobie najsilniejszych i zabiorą ich niewinność - wytłumaczył.
- To dlaczego tak na nas warczą? Skoro same wybierają? - dopytywała dyskretnie Siri. Skoro miała robić za własność Kła, z własnej inicjatywy zaczęła rozkładać namiot.
- Rzadko, bo rzadko, ale zdarza się, że samiec odmawia, dając szansę innej. To wielki wstyd dla samicy. Wy też jesteście samicami. Gdyby któryś z młodych zechciał was pokryć, byłaby to wielka plama na honorze - zadowolony z tego, że ktoś odwala robotę za niego, Długi Kieł po prostu z westchnieniem ulgi usiadł na ziemi.
- Plama dla niego, czy samic? - Lei naprawdę nie miała ochoty pracować. Rozejrzała się dyskretnie, wyjmując kawałeczek sznurka i drewna. Wyszeptała zaklęcie, ukrywając ruchy dłoni płótnem namiotu. Powietrze przy niej zawirowało… i zaczęło rozkładać namiot za nią. - Zawsze możesz powiedzieć, że to twoja magia - uśmiechnęła się do Kła. - Ty będąc czarodziejem będziesz miał duże powodzenie czy wręcz odwrotnie?
- Nie wiem - mężczyzna przyznał po długiej chwili. - Wśród mojego ludu nie ma czarodziei. Jestem pierwszym w pamięci starszyzny. To czyni mnie innym. Może samice uznają mnie za potężnego i będą mnie chciały. Może uznają mnie za dziwoląga i odrzucą. Czas pokaże.
- Ile jest samic w stosunku do samców? - Lei usiadła przy nogach mężczyzny, bezczelnie się o niego ocierając.
- Mniej - odparł krótko, ale ponieważ dziewczyn najwyraźniej spodziewała się trochę większych szczegółów, to dodał - będzie ze cztery samice na sześciu samców.
Kiedy tak Leilena sobie siedziała, Siri w pocie czoła (wszak w Halruaa było niemal zawsze gorąco) udawała, że poprawia niedoskonałości stawianego przez czary namiotu.
- No dobrze, to trochę rzuca światło na rywalizację mężczyzn - przyznała w zastanowieniu rudowłosa. - Choć nie wiem dlaczego w takim razie kobiety się czegoś obawiają, skoro każda na pewno kogoś znajdzie. Gdzie to się odbywa?
- Nie przegapisz, nie bój się - Długi Kieł wyszczerzył się w uśmiechu. - I wcale nie każda coś znajdzie. Wiele może wybrzydzać, zachęcając samców do śmielszych popisów. A jeśli samica nikogo sobie nie wybierze, to dla niej żaden wstyd. Za to jeśli samiec przestanie się o nią starać i wybierze ciebie. To już gorzej - skwitował.
- Nie pytam bojąc się przegapić, pytam ze względu na konieczne przygotowania. Czy wszystko będzie gdzieś w jednym miejscu, czy w różnych, czy cała społeczność bierze w tym udział czy może jedynie młodzi, którzy idą w specyficzne miejsce - wypytywała i jednocześnie rzuciła bardzo wymowne spojrzenie w stronę Siri. To w końcu był jej pomysł i byłoby miło, gdyby pomagała! Leilena do Kła nie miała takiej cierpliwości ani słabości jak jej ciemnoskóra przyjaciółka. Siri przewróciła oczami, ale milczącą reprymendę przyjęła.
- No, chyba, że tak - Kieł nie wiedząc co mądrego odpowiedzieć na słowa rudowłosej, odpowiedział nijak. - Święto rozpocznie się w nocy, na środku wioski - ręką wskazał mniej więcej kierunek. - Wszyscy młodzi się tam zbiorą. Dzieci i ich opiekunowie zostaną w namiotach na obrzeżach, żeby mogli spać. Członkowie starszyzny pojawiają się bardzo rzadko. Samców, którzy są zajęci, ich samice na pewno nie puszczą i też będą pilnować w namiotach. Zatem to wszystkie wolne, płodne kobiety i młodzi mężczyźni będą w jednym miejscu. Będą bić się na gołej ziemi, udowadniając swoją wartość. Pieprzyć się też będą w jednym miejscu, u nas to nic nienaturalnego - wyjaśnił, w swoim mniemaniu, kompletnie.
Na szczęście Siri w końcu przestała bawić się z namiotem, który był już ukończony i przysiadła się obok.
- I będą się tam tylko bić i pieprzyć, czy też biesiadować?
- No, będzie mięsiwo i woda i owoce - wymieniał zmienny.
- A jacyś strażnicy?
- A po co? - zdziwił się bardzo Kieł. - Przecież tu wszyscy z jednego klanu. Zwiadowcy, dla bezpieczeństwa, będą czuwali wokół wioski, ale na placu? Po co?
- Po nic - zaśmiała się Siri, odwracając do przyjaciółki. - Tylko, że jak tutaj piją tylko wodę, to jak im ją wzbogacimy, to od razu się zorientują.
- Wszyscy w jednym miejscu wymieszani, czy kobiety i mężczyźni w jednym miejscu? - dopytywała o szczegóły Lei. - Jedzenie i picie dla wszystkich, czy też wymieszane? Mężczyźni też piją tylko wodę? - niestety takie wypytywanie nie było ciekawe szczególnie dla Kła, ale takie informacje mogly okazać się kluczowe.
- No wymieszani. Za wyjątkiem młodych, bo ci muszą walczyć między sobą. Ale reszta się przygląda. No i jak samice sobie wybiorą samców, to już ich trzymają i nie puszczają do innych. A jedzenie i woda też jest taka sama dla wszystkich. Nie pijemy nic innego. Jeden wodopój dla walczących, jeden dla widzów - odpowiadał cierpliwie na pytania.
- No to wszyscy będą dzisiaj w wyjątkowo dobrym nastroju - zaśmiała się czarnoskóra. - Ty się bardziej przysłuchiwałaś Selunarze. Wystarczy ci iluzji, by zamaskować co trzeba?
- Nie ma szans - przyznała od razu Leilena, znając swoje zaklęcia i możliwości. - Czy istnieje coś, co mogłoby zachęcić młode kobiety do spróbowania napitku innego od wody? Lub… ktoś?
- Nie - rzucił mężczyzna, marszcząc czoło. - Woda zawsze nam wystarczała do gaszenia pragnienia. Nie wyciskamy soków, jak wy, ani nie czekamy aż się zepsują na alkohol. I uprzedzając pytanie, jak ja im coś zaproponuję, to potem za wasze figle urwą mi głowę - zastrzegł.
- No przecież nie będę im niewidzialna dolewać do kubków - zamarudziła Siri. - Może zwykła sztuczka wystarczy? Wino zabarwi wodę, więc nic z tego, ale wódka i tak jest przezroczysta. A smak się zamaskuje - kombinowała.
- To nie zadziała. Nie wiem jak musiałyby być zaaferowane, aby pić wódkę wcześniej będąc na samej wodzie - zauważyła Leilena. - Nie mówiłam też o tobie. O kimś innym z waszego klanu, który mógłby na przykład… zainicjować nową tradycję, albo zaprosić kobiety do spożycia wody ze specjalnej studni, która to ma poprawić płodność czy coś takiego - kombinowała.
- Nawet gdyby taki ktoś był, któraś ze starszych klanu, to się do niej nie dostaniesz, by ją oczarować. A nawet jak się dostaniesz, to one nigdy nie są same. Któraś z młodszych cię załatwi - pokręcił głową.
- No przecież nie wódkę, tylko wodę z doprawioną wódką. Jak wcześniej nie piły, to może się urobią nawet taką słabą? - Siri nie odpuszczała swojego planu, choć chyba tylko dlatego, że nie miała żadnego lepszego.
Rozmowę przerwał nieoczekiwanie jakiś zmienny, wołając Kła po imieniu. Leilena od razu doceniła jego ubiór, bowiem był go prawie całkiem pozbawiony. Jedynie przepaska biodrowa skrywała najciekawszą część. Poruszał się pewnie, ze zwierzęcą gracją i zdecydowaniem.


2

- Co upolowałeś wśród czarodziei? - zapytał w swoim języku, który magia sprawnie przetłumaczyła dla Lei. - Porwałeś łyse ze wsi?
- Nie do końca - Kieł władczo objął rudowłosą. - Teraz uczę się magii. Wziąłem je jako pomocnice.
Bezimienny wciąż nieznajomy łypnął jednym okiem na pannę Mongle.
- Tylko do czarowania? - zaśmiał się krótko. - Czy nabrałeś nowych gustów wśród ludzi? - Nie czekając na odpowiedź przeszedł na język handlowy.
- Jak wam się żyje pod pazurami mojego przyjaciela?
Lei lustrowała go wzrokiem nienachalnie, pewnie tego nie było wolno. Męskie osobniki także były przyjemne dla oka, to nie ulegało wątpliwości. Tylko czy byłby taki takim uległym kotkiem jak to pragnęła być Burza? Przez moment milczała, nie wiedząc jaka odpowiedź była prawidłowa, dlatego odparła bardzo krótko.
- Dobrze - spoglądając jednocześnie na Kła i ocierając się o niego wymownie.
- Dobrze? Dogadza wam w łóżku? - zaśmiał się, co wywołało u Kła od razu ostrzegawcze warknięcie. Choć, dzięki magii, Leilena wiedziała że znaczyło ono dokładnie “nie twoja sprawa”.
- Kieł ma bardzo dobrego kutasa i umie go używać - odparła jak gdyby nigdy nic rudowłosa.
- Ha, wiedziałem, że tam zdziczejesz wśród tych czarodziei - zarechotał nieznajomy w swoim języku. Położył też dłoń na rudych włosach Leileny i poczochrał je przyjaźnie... przez chwilę. Zaraz bowiem pojawiła się przy nim wściekła samica, która szarpiąc go, odciągnęła na bok.


3

- Naprawdę zaborcze są te wasze kobiety - skomentowała cicho Siri, gdy niebezpieczeństwo podsłuchania minęło.
- To ich płodny miesiąc - skomentował Długi Kieł, jakby to było oczywiste. - Przez resztę roku są… - długo szukał właściwego słowa. - Spokojniejsze - zdecydował wreszcie.
- Słuchaj, nie wytwarzacie soków, ani gorzały, ale przecież jakieś wywary z ziół na pewno robicie. Inaczej miałbyś przerąbane u Meleghosta.
- Prawda - Kieł pacnął się w czoło. - Ale to tylko okazyjnie. Jako leki, albo coś podobnego.
- I taka zielarka na pewno cieszy się posłuchem u młodszych, prawda? - zadowolona ze swojej dedukcji ciemnoskóra uśmiechnęła się tryumfalnie do przyjaciółki.
- Cieszy. Ale was nie przyjmie - westchnął mężczyzna, zmuszony się powtarzać.
- Wystarczy, że ciebie przyjmie i weźmiesz mnie ze sobą. Chcę się jej przyjrzeć - poprosiła Leilena, nie wyjaśniając co i jak.
- Chyba dam radę. Mógłbym przekazać zielarce trochę wiedzy zdobytej od Meleghosta. Tylko do czego ty byś była potrzebna w takiej rozmowie? - zadał pytanie o tyle zasadne, że Leilena mistrzynią zielarstwa i alchemii nie była.
- No cóż, chłopców jednej mikstury nie uczą… - uśmiechnęła się do niego swobodnie.
- No to nie ma na co czekać - zadecydowała Siri, chociaż akurat ona nie wiedziała o zwyczajach w wiosce wiele więcej od Leileny. - Przyprowadziłeś brankę, która podzieli się swoją wiedzą - uśmiechnęłą się tryufalnie, nim spojrzała na Lei i trochę się opanowała. - Eee... a ja mogę jakoś pomóc?
- Chcę ją tylko zobaczyć i posłuchać - zapewniła rudowłosa. - Wręcz powinniśmy być u niej krótko. Ten wasz rytuał będzie już dzisiejszej nocy? - spytała Kła.
- Jutrzejszej - zaprzeczył. Przeciągnął się, aż dziewczyny mogły usłyszeć jak strzelają mu stawy. - To chcesz iść teraz? Czy dopiero jutro?
- Dziś, lepiej żeby tego tak łatwo nie powiązali. O ile ktokolwiek będzie próbował - Lei wstała, poprawiając swoją jak zawsze skąpą sukienkę. W otoczeniu tych wszystkich prawie nagich futerkowych jej cipka nie zamierzała wyschnąć. Rudowłosa wciąż myślała jednak głównie o Burzy, która najmocniej przyciągnęła do siebie wszystkie zmysły czarodziejki.



___________________________
1 - grafika autorstwa Migueala Redogona
2 - grafika autorstwa digitalinkrod
3 - grafika autorstwa Embersign
 
Zapatashura jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:54.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172