Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 27-12-2019, 18:42   #61
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
"Morze przepłynął, na brzegu utonął". To powiedzenie było znane Tanyrowi (i z pewnością nie tylko jemu). A oznaczało mniej więcej to samo, co "nie mów hop...". Innymi słowy należało bacznie się rozglądać na wszystkie strony. Wszak piraci interesowali się przesyłką nie sami z siebie. Ktoś im to zlecił, a skoro jeden sposób zawiódł, to kto zagwarantuje, że ów tajemniczy ktoś nie wymyśli czegoś innego? Tanyr by tak zrobił.
- Co powiemy Hartnelowi o piratach i ich zleceniodawcy?
Novio pobiegł przodem, a Tanyr zwolnił, by móc zamienić kilka słów z pozostałymi członkami wyprawy.
- No wypadałoby chyba przynajmniej wspomnieć o naszych problemach z nimi związanych, zwłaszcza że nie mamy nic do ukrycia - odpowiedział po dłuższym namyśle Zev, nie ponaglając zbytnio swojego konia i podziwiając krajobraz wokół nich.
- W przeciwieństwie do niego - zauważył Sher. - Powiedzieć jak najbardziej możemy, ale co ważniejsze, niech on wszystko powie - zastrzegł zdecydowanie.
- Za dużo szumu wokół całej sprawy. A te owoce... Nie wiemy co tam przemycamy, ale gdyby nie Ruda, o niczym byśmy nie wiedzieli. - zauważył Kaelon.
- Czy macie coś przeciwko temu, by nieco nadłożyć drogę? - zaproponował Tanyr. - Gdyby ktoś się na nas zasadził, to pewnie na najkrótszej drodze. A czasu mamy dosyć, bo aż do jutra.
W tym momencie, gdy wspomniał o ustalonym terminie, Tanyr odniósł wrażenie, że o czymś zapomniał, ale nie miał pojęcia, o czym.
- Trasę możemy wybrać inną, ale punkt docelowy zostaje ten sam i tego już nie zmienimy - zauważył Kaelon. - Sądzę, że jeśli dojdzie do zasadzki, to raczej w okolicach siedziby Hantrela... i nawet lepiej aby była, bo z dwojga złego wolę spotkać się z piratami niż z nekromantą.
- Okrężna droga wydaje się dobrym pomysłem, choć nie ukrywam, że z wielką chęcią sfinalizował bym całe zlecenie jak najszybciej… - rzucił Zev obracając się za siebie, jakby chcąc się upewnić, że nikt za nimi nie podąża. Nie dostrzegł żadnego zagrożenia. Jedynie powożony przez jakiegoś brodacza wóz zaprzężony w dwie chabety, który szybko zostawał w tyle za nimi.
- Zgoda. Proponuję zatem dojechać do tamtego wzniesienia, a za nim możemy objechać trakt łukiem - przystał Kaelon, skinieniem głowy wskazując niezbyt wysoki, ale dość rozległy pagórek, na ich trasie. W ten sposób, gdyby obserwował ich ktoś z miasta, nie dostrzegłby zmiany trasy.
- Też wolę załatwić to jak najszybciej, ale sugeruję nie przemęczać koni, na wypadek gdyby trzeba było ruszyć galopem - powiedział Sher.
- Macie rację. - Tanyr skinął głową. - Im mniej oczu będzie śledzić naszą drogę, tym lepiej.
Gwizdnął na Novio, a potem polecił psu, by pobiegł przodem.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 14-01-2021 o 16:33.
Kerm jest offline  
Stary 28-12-2019, 16:13   #62
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Kurierzy zaczęli podróż traktem, ale odbili w boczną ścieżkę gdy tylko skromne wzniesienie zasłoniło im widok na miasto. Wszyscy uważali, a Kaelon najdłużej oglądał się za plecy, aby mieć pewność że nikt ich nie śledzi. I mogli być pewni, że pomijając ich konie, jedyny ogon jaki mieli należał do Novio. Obranie bocznej drogi było bezpieczną opcją.
Szybko zjechali z bocznej ścieżki, obierając odpowiedni-północny kierunek pojechali wzdłuż wąskiej i ciągnącej się daleko linii drzew. Był to dość szeroki szpaler, oddzielający jedne pola winorośli od innych, a zapewniał im możliwość przemieszczania się niezauważonymi. Choć grunt na uboczu nie był tak łatwo przejezdny jak główny trakt, to nikt nie narzekał, zwłaszcza że konwojenci przemieszczali się umiarkowanym tempem. Oszczędzali konie, aby w razie zasadzki miały one dość sił i mogły przemierzyć galopem nawet dłuższy odcinek ich trasy.
Uważali i rozglądali się. Kaelon sięgał wzrokiem dalej niż inni. Sher i Novio mieli węch na wyczuciu. Tanyr uważał na ewentualne iluzje i inne magiczne zjawiska.
Jechali bez przeszkód. Byli dalej niż w połowie drogi, gdy pola winorośli ustąpiły skromnemu lasowi, który łączył się z ich szpalerem. Szybko zastąpiły go jednak pola uprawne, na których o tej porze roku jeszcze nic nie rosło. Na horyzoncie po ich prawej stronie, Kaelon dostrzegł wioskę, więc nadłożyli paręset metrów drogi trzymając się linii drzew i unikając pozostania zauważonymi.
Potem jechali przez las, mijając od czasu do czasu kwieciste łąki, a z tego co się orientowali był to już ten sam las, który roztaczał się wokół siedziby Hantrela.

W końcu zaczęli odbijać na wschód, zamykając ich objazd. Zdając sobie sprawę, że zbliżają się do celu, byli szczególnie ostrożni, ale wszystko wskazywało na to, że nikt się na nich nie zasadził.
Wtedy to dotarli na polanę, a ich oczom ukazał się dach stajenki w pobliżu domu Hantrela.
- Widzę konie i dwoje ludzi - powiedział Kaelon, zatrzymując całą "wycieczkę".
Ponad tuzin piratów nie dało im rady, więc dlaczego mieliby obawiać się dwójki osób? Przezornie odbili jednak w bok, aby móc spojrzeć pod innym kontem i aby budowla nie zasłaniała im widoku. Oczywiście zawsze mogli całkiem pominąć stajenkę i podjechać na koniach do samej bramy domu, ale widok który im się ukazał był bardziej niż intrygujący.

W stajence było troje ludzi, z czego jeden był ze straży królewskiej. Co ciekawsze znajdowała się tam kareta zaprzężona w dwa białe konie. Sher i Kaelon nie byli pod jakimś szczególnym wrażeniem powozu, ale Tanyr i Zevran mieli poważne przypuszczenia i musieli podjechać bliżej, aby je potwierdzić. Wszyscy wyjechali więc na bardziej otwarty teren i mieli okazję zobaczyć karetę w pełnej okazałości.


Z racji szlacheckiego pochodzenia, Zevran i Tanyr dobrze wiedzieli, że przed nimi stała osobista kareta Księżnej Margot de Frankia! Tanyr rozpoznał też obecnego tam mężczyznę, który nazywał się Monet i był woźnicą owej karety - co było dość zaszczytną funkcją.

Widok karocy sprawił, że Tanyr przypomniał sobie rozmowę, której byli świadkami jakiś tydzień temu.
- ...musicie tu być z powrotem, ze szkatułką, w przeciągu dziewięciu dni - oznajmił Edmund Hantrel, podkreślając wagę jaką stanowił limit czasowy i przez chwilę zdawało się, że skończył mówić.
- Ale Księżna zostanie chyba parę dni? - spytała siedząca za nim na fotelu czarodziejka.
Hantrel odwrócił się do niej szybko. Najwidoczniej karcąc ją spojrzeniem, gdyż kobieta natychmiast zamilkła i z miną winowajcy skierowała swój wzrok w podłogę.
Edmund odwrócił się z powrotem do drużyny. Był niezadowolony.
- Tak, pewien margines błędu istnieje. Ale chcę aby za dziesięć dni wszystko było gotowe. Wasz kontrakt przewiduje więc dziewięć - powiedział...
To nie ich deadline się liczył, a obecność Jej Wysokości. Tanyr nie zwrócił wówczas uwagi na tę przypadkowo uzyskaną informację i nie zainteresował się nią zbytnio, choć szansa na to że chodziło o jego Księżną wynosiła jeden do czterech.
Teraz, Jej Wysokość była w biurze Edmunda, a oni sami dostarczyli tu coś związanego z nekromancją, co mogło jej zagrażać.

Tymczasem, z woźnicą rozmawiała pewna rudowłosa kobieta, ale żadne z nich nie zwróciło specjalnie uwagi na nowo przybyłych. Jednak, ze zmrużonymi oczami bacznie przyglądał im się siedzący pod stajenką żołnierz.
 

Ostatnio edytowane przez Mekow : 16-01-2020 o 20:27. Powód: zmiana jednej fotki na lepszą jakość
Mekow jest offline  
Stary 03-02-2020, 18:20   #63
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Ale nas spotkał zaszczyt... - powiedział Tanyr na widok karocy i stojącego obok woźnicy. - Sama księżna de Frankia zaszczyciła nas swoją wizytą - dodał, z wyraźnie mieszanymi uczuciami.
- Sporo o niej słyszałem, jeśli choć połowa z tego to prawda, to faktycznie zaszczyt to niemały, o ile oczywiście dane nam będzie w ogóle ją zobaczyć - odpowiedział Zev, cały czas obserwując karetę z podziwem.
- Myślicie, że obecność księżnej może jakoś łączyć się z naszym zadaniem?
Tanyr skinął głową.
- To rzucałoby nieco światła na kwestię naszej zapłaty - powiedział Kaelon, zsiadając z konia.
- Ale jednocześnie zaciemnia inne - zauważył Sher, zastanawiając się nad czymś.
Tymczasem Novio zainteresował się zgromadzonymi w stajence osobami, a najbardziej rudowłosą, w stronę której węszył zawzięcie, merdając przy tym ogonem.
- Czarodziejka wcześniej wspomniała coś o księżnej - powiedział cicho Tanyr. - Więc to o to chodziło..
- Faktycznie - przypomniał sobie Kealon. - Tylko dlaczego robić z tego taką tajemnicę? - zastanowił się.
- Nie wolno dotykać karocy! - rzucił siedzący tam strażnik, niezbyt przyjemnym i władczym głosem.
- Nie ma obawy... Novio jest lepiej wychowany niż niektórzy ludzie - odparł mag. - Nic nie zrobi karecie.
Strażnik w odpowiedzi skrzywił się tylko niezadowolony.
- Dobrze powiedziane - zawtórował Sher, zsiadając z konia. - A co do tajemnic, to mamy jeszcze coś do odkrycia i sugeruję załatwić to czym prędzej - dodał, wykonując energiczny gest głową w stronę domu.
- Wy do pana Hantrela? - kobieta włączyła się do rozmowy. - To znaczy. Jesteście umówieni, tak? - spytała, pochylając się nieznacznie aby “podrapać” Novio za uchem. Pies był z tego czynu zadowolony.
- Jesteśmy umówieni, ale nie na określoną godzinę - odparł Tanyr. - Ale pan Hantrel na nas czeka. Zapewne niecierpliwie.
- Aha, no to dobrze, to pójdę z wami - powiedziała zadowolona kobieta. - Mam na imię Lisa. Straż nie chciała mnie wpuścić, a ja mam bardzo pilną sprawę, handlową - wyjaśniła, przedstawiając się przy okazji.
- Tanyr - zrewanżował się mag. - Może zdołasz się wślizgnąć razem z nami - dodał z uśmiechem. Przywiązał wierzchowca, po czym ruszył w stronę wejścia. - Novio, idziemy.
- W większym gronie zawsze raźniej. Ja jestem Zevran, miło poznać
- dopowiedział Piwny Rycerz z uśmiechem zwracając się do Lisy, po czym zsiadł z konia i przeciągnął się lekko. - No nic, myślę że czas skonfrontować się z Panem Hantrelem i zakończyć to nasze dziwne zadanie, gotowi? - dodał zwracając się już do swoich towarzyszy.
- Miło poznać - odparła zadowolona kobieta, odwzajemniając uśmiech.
- Gotowi - potwierdził Kaelon, rozglądając się uważnie dookoła.

Cała ekipa zostawiła konie, oraz strażnika i zdezorientowanego woźnicę karocy, aby na piechotę pokonać ostatnie metry trasy.
Jako pierwszy szedł Tanyr, ale Sher szybko nadrobił stratę i się z nim zrównał.
- Prawie gotowi - zagadał cicho, idąc obok czarodzieja. - Powinniśmy omówić to wcześniej, ale jakoś tak umknęło. Chodzi o to, że przed wejściem ci dwaj strażnicy zabiorą nam broń, więc w razie czego zaopatrzyliśmy się z Zevranem w dodatkowe ostrza. Możesz je ukryć zaklęciem iluzji? - wyjaśnił szeptem.
- Dopóki w to nie wmiesza się jakaś magiczka, lub strażnicy nie zaczną was obmacywać, to da się zrobić - zapewnił równie cicho Tanyr, po czym spełnił prośbę kompana, wykorzystując fakt że Kaelon zajął Lisę rozmową.
- Myślę, że przejdzie, bo przecież nie powinni się po nas spodziewać, że mamy coś do ukrycia, miejmy nadzieję że się nam one jednak nie przydadzą… - wtrącił Zev przyciszając odpowiednio głos.
Dwa proste zaklęcia sprawiły, że miecz który miał Sher został ukryty pod iluzją bukłaka, zaś broń Zevrana skryła się pod postacią zwiniętego w rulon koca. Przy użyciu odpowiedniego paska, oba te przedmioty niesione były na plecach i nie wzbudzały żadnych podejrzeń.


Gdy ekipa dotarła do bramy, tak jak poprzednio, krata sama się przed nimi otworzyła. Przewidywania Shera, jakoby dwóch strażników miało ich poprosić o broń, zaczęły się sprawdzać... w większości. Tym razem, straży było aż pięć osób.

- Witamy szanownych państwa, pamiętamy was i poznajemy - odezwał się stojący po środku sierżant, początkowo mówiąc do przybyłej drużyny, a potem raczej do “nowych” strażników, którzy uważnie przyglądali się gościom.
- Kapralu, powiadomcie pana Hantrela że przybyli jego kurierzy - zwrócił się następnie do stojącego obok mężczyzny z brodą, który kiwnął głową i skierował się w stronę drzwi.
- A panów muszę prosić o pozostawienie tu broni... Tym razem chodzi o bezpieczeństwo kogoś więcej niż Edmunda - sierżant ponownie zwrócił się do drużyny.
- Tak, rozumiem. - Tanyr uśmiechnął się ze zrozumieniem, po czym podał sierżantowi swój sztylet.
- Jak trzeba to trzeba - rzucił Zevran również szerokim uśmiechem, po czym oddał strażnikom swoje noże i miecz.
Kaelon i Sher też nie mieli przeciwwskazań, przed zostawieniem swoich ostrzy.

Kolejne egzemplarze broni lądowały na stoliku i wszystko przebiegało gładko i spokojnie, aż do momentu gdy Lisa odłożyła tam swój sztylet.
- Pani nie musi oddawać broni. Skoro nie wchodzi pani do środka - powiedział sierżant. - Chyba już o tym rozmawialiśmy? - dodał.
- Bo nie dał mi pan wtedy wyjaśnić. A my jesteśmy razem, ja jestem z nimi - powiedziała kobieta pewnym siebie głosem, gestem rąk wskazując całą drużynę.
Część strażników wyglądała na lekko zdezorientowanych tym stwierdzeniem, ale część przyjęła tę wiadomość jako fakt.
- To prawda? - spytał dowódca warty dla pewności, omiatając wzrokiem zgromadzonych tam kurierów.
Tanyr ograniczył się do skinięcia głową, pozwalając Zerwanowi na zaplusowanie u Lisy.
- Tak jest Panie sierżancie! - odpowiedział dziarsko Piwny Rycerz. - Lisa należy do drużyny, zatem proszę również o jej wpuszczenie, nie sprawi kłopotów - dodał spoglądając na nową towarzyszkę z uśmiechem.
Kobieta spojrzała na niego zadowolona, odwzajemniając się uroczym uśmiechem.
Sher pokiwał też nieznacznie głową, potwierdzając słowa towarzysza, nawet jeśli nie było to konieczne do przekonania strażników.
- Skoro tak, to oczywiście proszę - zgodził się sierżant, skinąwszy przy tym głową.
Nikt nie przeszukiwał gości. Być może ci dwaj strażnicy, których spotkali tu poprzednim razem, pamiętali kto jaką miał broń i polegali teraz na tej wiedzy - choć tak naprawdę to poprzednim razem też nikogo nie przeszukiwali.

Zaraz potem, w drzwiach pojawił się wysłany wcześniej kapral.
- Pan Hantrel zaprasza - powiedział, gestem ręki zapraszając zgromadzonych do domu.
Tanyr ruszył przodem. Co prawda powinien był przepuścić Lisę, ale wolał, by jako pierwszy w oczy Hantrela wpadł ktoś z tych, co przyjęli zlecenie.
Zev wskazał gestem, aby Lisa poszła za Tanyrem i sam ruszył za nią, wyciągając szkatułkę. Odwrócił się tylko i rzucił Sherowi porozumiewawcze spojrzenie drugą ręką poprawiając zwinięty w rulon koc. Khajiit skinął delikatnie głową, trzymając bukłak na wino w pogotowiu.
 
Kerm jest offline  
Stary 10-02-2020, 14:05   #64
 
Aronix's Avatar
 
Reputacja: 1 Aronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputację
Gdy tylko weszli do środka, Lisa zatrzymała się, aby zrównać się z Zevranem.
- Dziękuję za wsparcie. Bardzo mi miło - wyszeptała Piwnemu Rycerzowi do ucha, kładąc przy tym dłoń na jego ramieniu.
- Cała przyjemność po mojej stronie, wierzę, że uda Ci się załatwić sprawę, z którą tu przybyłaś.- odpowiedział z uśmiechem Zev, spoglądając w Lisie w oczy nie przegapiwszy przy tym jej delikatnego i uroczego uśmiechu. Niestety chwila to nie mogła trwać długo, gdyż Tanyr zdążył się już oddalić, co Zevran zauważył kątem oka. Piwny Rycerz lekkim i eleganckim ukłonem przeprosił Lisę i oddalił się od niej, chcąc zrównać się ze swoim towarzyszem. Sher i Kaelon też nie zostawali w tyle; w przeciwieństwie do strażnika, który wykonawszy swoje zadanie udał się z powrotem przed budynek. Tanyr, idący jako pierwszy, zatrzymał się o krok od Hantrela.
- Panie Edmundzie - powiedział, skinąwszy głową na powitanie. - Mamy przesyłkę i chyba zmieściliśmy się w terminie. Ale z powodu paru okoliczności, niespodziewanych, musimy porozmawiać, zanim przekażemy przesyłkę. I nie, nie chodzi o podbicie ceny - uprzedził ewentualne obiekcje.
- Ależ rozumiem, oczywiście. I z tego właśnie względu... - zaczął cicho i spokojnie Edmund. - Omówmy to szybko, wszak nie mogę pozwolić aby nasze “okoliczności” czekały.
- Zapraszam państwa do gabinetu - powiedział już głośniej, choć nadal opanowanym głosem i sam cofnął się do środka.
- Nie mam na myśli twego gościa, a osobę, która wręczyła nam przesyłkę po tamtej stronie oceanu - odparł Tanyr, robiąc tylko jeden krok, a w tym czasie Zev zajął miejsce po jego prawej stronie. - Dotarły do nas niepokojące wieści o tamtym panu. Nie można otwierać przesyłki, bo nie wiemy, czy nie kryje się w niej jakaś niemiła niespodzianka. A gdyby jej... - spojrzał w stronę gabinetu - coś się stało...
Piwny Rycerz z zaciekawieniem spojrzał na Tanyra, jednak szybko wrócił wzrokiem na Hantrela.
- Faktycznie, być może wszyscy jesteśmy zagrożeni tym, co znajduje się w tej przesyłce.- dodał unosząc nieco szkatułkę. W pierwszej chwili Edmund wyglądał na lekko zdezorientowanego. Obrócił głowę, spoglądając za siebie, w głąb pomieszczenia, które wyglądało na puste.
- Ach, księżna - uświadomił sobie kupiec - jej wysokość przebywa teraz w jadalni - powiedział, nieznacznie wskazując dłonią swoją prawą stronę.
- Zapewniam, że nigdy nie naraziłbym jej wysokości na degustowanie czegoś co mogło zostać zatrute i podejmę wszelkie środki ostrożności - powiedział Hantrel z pełną powagą i stanowczością.
- Jakież to niepokojące wieści macie o panu Razorze? Znam człowieka od wielu lat - spytał, wymijając jednocześnie biurko.
- Dowiedzieliśmy się, iż pan Razor para się zakazaną sztuką nekromancji - odparł Tanyr. - Nie jest to nic pewnego, ale... spotkaliśmy go w towarzystwie wampirów. Lepiej więc zachować pewne środki ostrożności.
- Nekromancja? Wampiry? - Zdziwił się Edmund. - Ludzie młodzi są skłonni zaryzykować dla lepszego życia, to bym zrozumiał. Ale ktoś dorosły i tak majętny? - mężczyzna zdawał się wątpić w zasłyszane informacje. - Oczywiście lepiej, jak to mówią, dmuchać na zimne. I zapewniam, że dokładnie sprawdzę zawartość, zanim zostanie ona podana na stół - powiedział, tym razem już zupełnie poważnie.
- Myślę, że możemy się już rozliczyć. Musicie jeszcze tylko podpisać odbiór zapłaty - powiedział Edmund, szykując na biurku jakieś dokumenty.
Tymczasem dało się usłyszeć cichy szept Kaelona:
- Ninja na szafie - przekazał śnieżny elf.
Zev przyjął wiadomość elfa ze spokojem, obecności przybocznych ochroniarzy Hantrela można się było spodziewać. Sama postawa ich zleceniodawcy nie wydawała się nieszczera, być może faktycznie Hantrel nie miał żadnych nieczystych zamiarów odnośnie szkatułki, a być może nie było w niej w ogóle nic niebezpiecznego. Zevran nie mógł wykluczyć tych okoliczności, tak samo jednak jak nie mógł wykluczyć jakieś mrocznego spisku, w którym owa szkatułka miała mieć istotne znaczenie. Niestety jednak trzeba było podjąć jakąś decyzję. Jeśli to wszystko było mistyfikacją, to Edmund dobrze grał swoją rolę i w żaden sposób się nie zdekonspirował, tak więc nie było podstaw do odmowy spełnienia zobowiązania.
- Oczywiście, należy sfinalizować i podsumować całą naszą eskapadę- rzucił lekko, uśmiechając się przy tym, po czym ruszył powoli do przodu i stanął przy biurku, jednak jak najdalej od miejsca w którym miał się znajdować według słów Kaelona Ninja. - Jednakże mimo wszystkich Pana zapewnień, mamy cały czas duże wątpliwości co do zawartości tej szkatułki. Być może Razor tylko uśpił Pana czujność, aby teraz móc zrobić coś bardzo złego. Jeśli to nie problem, czy mógłbym zasugerować otwarcie przesyłki w bardziej kontrolowanych warunkach i przy naszej asyście? – Zapytał wpatrując się w Hantrela i kładąc szkatułkę na biurku, jednak cały czas mocno ją przytrzymując dłonią.
- Jesteśmy zaprawieni w boju, a do tego mamy magów w zespole, moglibyśmy służyć ewentualną ochroną w razie czego, a przynajmniej jej uzupełnieniem.- dodał, na koniec wymownie zerkając w stronę szafy, gdzie zaraz potem zawędrowało także spojrzenie Hantrela.
- Byliśmy świadkami tego, iż Razor utrzymuje kontakty z wampirami - dodał Tanyr. - Rozmawialiśmy z wampirzycami, z którymi przebywał. Ze względu na obecność... Jej Wysokości... powinniśmy postępować bardzo ostrożnie.
- Mam zaufanie do pana Razora, ale oczywiście możemy otworzyć szkatułkę razem - odpowiedział Hantrel. - Warunki tu są dobre, Kazutti zejdź z tej szafy, Ayro jesteś tu? - kontynuował, mówiąc raz do Zevrana, potem do szafy, a następnie rzucając słowa w nieokreślonym kierunku, na które nikt jednak nie odpowiedział.
- Tu jej nie ma - powiedział po chwili Sher i przejechał palcem po nosie.
- Pewnie pilnuje Jej Wysokości, ale pan Tanyr na pewno da sobie radę - powiedział, podchodząc do szkatułki z zamiarem jej otwarcia, omiatając jednocześnie wszystkich wzrokiem... I coś mu jednak nie pasowało.

- A gdzie pan Delamros? I kim pani jest? - zapytał, dostrzegając rudowłosą kobietę, która dotychczas chowała się za innymi.
- Witam panie Hantrel - odpowiedziała Lisa. - Ja jestem właśnie za pana Delamrosa. Bo on został ranny i jest teraz pod opieką w świątyni, ale dał mnie na zastępstwo, aby nie zaniedbać swoich obowiązków wobec pana i w pełni zasłużyć na zakontraktowaną zapłatę - powiedziała uprzejmie i spokojnie, z takim przekonaniem że każdy by uwierzył... Wliczając Edmunda Hantrela.
- Problem jest tylko jeden... - powiedział Tanyr. - Ktoś zapomniał wspomnieć, iż wspomniany Delamros skumał się z piratami i chciał ukraść przesyłkę. Z tego też powodu nie zasługuje na zapłatę.
Ciekaw był co teraz zrobi Lisa. I był przygotowany na to, by ją potraktować jakimś paskudnym zaklęciem gdyby tylko chciała zrobić coś głupiego.
W pierwszej chwili kobieta była bardzo zaskoczona, wręcz zszokowana słowami czarodzieja.
Zevran odwrócił się i spojrzał na Lisę, próżno było jednak szukać w tym wzroku wsparcia. Pewnie użyła szybkiego blefu, jednak po wydarzeniach, które spotkały ich w trakcie podróży nie mógł wykluczyć, że doskonale wiedziała co się stało z ich byłym kompanem, ponieważ trzymała z piratami.
- Delamros powinien się cieszyć, że udało mu się uciec ze statku i nie wpadł w nasze ręce. Tutaj zgadzam się w pełni z Tanyrem i od siebie zawnioskowałbym, aby przypadającą na Delamrosa działkę rozdysponować między naszą czwórkę, zapewniam, że w pełni zapracowaliśmy na te pieniądze - odpowiedział spokojnie wskazując na swoich towarzyszy i siebie na końcu.
- Z obecną tu Lisą poznaliśmy się niedawno, ma do pana jakąś prywatną sprawę handlową. O odstąpieniu jej wynagrodzenia nie było niestety mowy. - Zev postanowił już nie kryć ich rudowłosej towarzyszki. Osiągnęła w końcu cel o jakim im wspomniała, dostała się przed oblicze Hantrela. Jeżeli jednak miała jakieś inne, ukryte zamiary, to Piwny Rycerz tym bardziej nie miał zamiaru Lisy kryć, gdyż bardzo nie lubił, gdy ktoś go wykorzystywał wbrew jego własnej woli.
Ona tymczasem spojrzała na niego z markotną miną i smutkiem w oczach.
- Zechce pani sprostować? - zasugerował zdecydowanie Edmund.
- Tak tak, przepraszam, skoro brakuje osoby dla której są przewidziane pieniądze, to pomyślałam że mogłyby trafić do mnie. No szkoda było przegapić okazję - tłumaczyła się Lisa, nie będąc przy tym już aż tak pewna siebie jak wcześniej.
- Cóż - zaczął Hantrel, choć nie było pewne, czy Lisa nie chciała powiedzieć czegoś jeszcze. - Później, jak załatwię tę ważniejszą sprawę, to wysłucham pani oferty handlowej. Widzę, że głowę ma pani na karku i być może będzie to coś wartego zainwestowania. Ale oprócz zaradności liczy się także etyka. Kwestia zaufania też jest ważna w interesach, a tym się pani nie popisała - podsumował, przyglądając się uważnie rudowłosej.
- Tymczasem pan Zevran podjął ciekawy wniosek - Edmund zwrócił się do konwojentów. - Panowie... Zależy mi na kontrakcie. Jak nie dostanę kontraktu na dostawy dla Jej Wysokości, to cała wasza misja na nic... Jeśli owoce w tej szkatułce nie będą zatrute ani przeklęte, tylko będą dobrze smakować. Jak spełnią swoje zadanie i dostanę kontrakt, to wypłacę wam bonus z części przeznaczonej dla Delamrosa - wyjaśnił Hantrel, przystając na propozycję Zevrana... po spełnieniu odpowiednich warunków.
- To brzmi bardzo rozsądnie - zgodził się Kaelon.
- Nie mam nic przeciwko temu - powiedział Tanyr.
- No w takim wypadku myślę, że nie ma na co czekać! - podjął również Piwny Rycerz ustawiając u prawego boku Hantrela.
 
Aronix jest offline  
Stary 16-02-2020, 20:56   #65
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Wszyscy ustawili się wokół biurka i znajdującej się na nim szkatułce. To właśnie ona i jej zawartość od wielu dni zajmowały umysł zgromadzonych tam osób, będąc źródłem wszystkich intryg i kłopotów, przez co nawet przelewano krew.
Co prawda podczas kontroli celnej, jeden niedźwiedziołak otworzył już szkatułkę - coś czego kurierzy sami z siebie nie mieli zamiaru robić. Wiadomo było od tamtej pory, że w środku są rozmaite owoce egzotyczne - a przynajmniej w tej oficjalnej części, którą było widać po otwarciu. Tamtejsza kontrola wykazała jednocześnie, że nie przemycano żadnych narkotyków. Później i Tanyr sprawdzał, czy przesyłka nosi ślady nekromancji, ale także niczego złego nie wykrył.
Mimo wszystko, teraz gdy Edmund Hantrel sam otwierał szkatułkę, emocji nie brakowało. Czy to właśnie tych owoców się spodziewał? Czy wszystko było z nimi w porządku? O jakim kontrakcie mówił Edmund i jaką rolę w tym wszystkim odgrywała Księżna Margot? I czy nic jej nie groziło?
Choć konwojenci byli oficjalnie nieuzbrojeni, gotowi byli zareagować na pierwszą oznakę zagrożenia. Gdy Edmund otworzył szkatułkę, oczom wszystkich ukazały się ładnie ułożone, świeże i znakomicie wyglądające owoce egzotyczne ze słonecznej Amaraziliji.


Z wnętrza dało się wyczuć delikatny zapach tej mieszanki owoców, a także chłodne powietrze, które z pewnością utrzymało je w dobrym stanie. Tanyr za pomocą magii nie wykrył aby coś było z nimi nie tak - nie były ani zatrute, ani przeklęte.

- Wygląda na to, że wszystko w porządku - powiedział Edmund zamykając szkatułkę i wyglądał przy tym na zadowolonego. - Gratuluję panowie. Możemy się teraz rozliczyć - dodał prawie od razu, wyciągając z szuflady biurka ich kontrakty, oraz solidnie wypchaną sakiewkę złotych monet.
- Kazutti, zanieś szkatułkę kucharzowi - Edmund zwrócił się do ninja, nieznacznie wskazując mu drzwi po swojej lewej stronie. - A panów zapraszam po odbiór zapłaty i proszę o podpis - zwrócił się do pozostałych.
Nadeszła najlepsza część każdej pracy - wypłata! Edmund odliczył dziesięć złotych monet, a następnie dostawił do tego trzy identycznej wysokości słupki, jak na doświadczonego kupca przystało. Podczas gdy kurierzy podpisywali dokumenty odbierając swoją dość wysoką i zasłużoną zapłatę, ninja zgodnie z otrzymanymi wytycznymi zabrał szkatułkę i zniknął z nią za drzwiami.
Gdy zarobione uczciwie złoto znalazło się w posiadaniu kurierów, mieli oni nie tylko pełną kieszeń, ale także satysfakcję spełnienia i mogliby uczcić wykonanie zadania pójściem na wafle... Ale czekały na nich jeszcze dodatkowe bonusy.
- Z uwagi na waszą zasługę i szlachetne pochodzenie - zaczął Edmund, spoglądając głównie na Tanyra i Zevrana - Księżna Margot zgodziła się udzielić wam audiencji - powiedział uprzejmie.
- Mam wielką nadzieję, że Jej Wysokość podpisze ze mną kontrakt. Proszę zatem abyście nie straszyli jej opowieściami o nekromantach - poprosił delikatnie kupiec. - Złoto przeznaczone dla Delamrosa zaczeka tu na was, a tymczasem zapraszam do jadalni - dodał spokojnie, wstając z miejsca i wskazując drzwi którymi weszli do gabinetu.

Wszyscy wyszli z gabinetu i zaraz na głównym korytarzu przeszli przez pierwsze drzwi po prawej stronie. Był tam mniejszy korytarz, który zakręcał w prawo, ale tam nie skręcili. Wcześniej w korytarzu czekał na nich bardzo postawny mężczyzna w zbroi.


Tanyr go rozpoznał, a był to sam Eryk de Perie. Człowiek znany i szanowany. Osobisty rycerz Jej Wysokości, który w pełni zasłużył na ten szlachetny tytuł.
Zevran nie pamiętał nazwiska mężczyzny, ale widział go kiedyś w turnieju rycerskim, który to ów rycerz wówczas wygrał popisując się nie lada zdolnościami bojowymi.
- Witam. Jej wysokość udzieli wam audiencji - zaczął mówić rycerz iście męskim głosem. - Klękać nie musicie, wystarczy ładnie się ukłonić i przedstawić się. Odzywać się należy ze spokojem i szacunkiem, wyraźnie ale bez krzyków - poinstruował zgromadzonych, z czym nikt nie miał nawet zamiaru dyskutować. - Który z panów nazywa się Tanyr de Hayrys? - spytał na koniec.
- To ja. Miło mi jest poznać Eryka de Perie - odpowiedział Tanyr, nie pozostając w tyle jeśli chodzi o rozpoznawanie ważnych osobistości. Jednocześnie odświeżył pamięć Zevranowi, który w tym momencie w pełni już zorientował się z kim rozmawiają.
- Witam, najlepiej będzie jeśli przedstawi się pan jako pierwszy - odpowiedział rycerz, tym razem zwracając się bezpośrednio do czarodzieja.
- Panie Perie, wszyscy wiedzą jak się zachować. Zadbałem o to dobierając tę drużynę - powiedział spokojnie Edmund, co pomijając cwanego Delamrosa zgadzało się w pełni i wyjaśniało gęste sito, które kupiec zastosował wobec kandydatów do zadania jakie wykonali. - Nie pozwólmy Jej Wysokości czekać - zachęcił z entuzjazmem.
- Dobrze zatem - powiedział Eryk i gotów był otworzyć drzwi za swoimi plecami, gdy zauważył potencjalny problem. - Czyi to pies? - spytał.
- Mój. Jest bardzo posłuszny i ręczę za jego dobre wychowanie - odpowiedział Tanyr. - Ale jeśli to miałby być problem, mogę kazać mu zostać.
- Nie trzeba. Jeśli za niego ręczysz, to w porządku - zgodził się Eryk.

Otwarto kolejne drzwi. Za nimi znajdowała się jadalnia, gdzie przy elegancko wyglądającym stole, zasiadała Księżna Margot de Frankia.


Księżna była dobrze znaną i ważną osobistością, a także bardzo lubianą i szanowaną. Sprawowała ona władzę w księstwie Frankia. Była bardzo mądra i inteligentna, o czym świadczyły nie tylko jej rządy, ale także dyplom z alchemii na Akademii Nauk - jedynej na Astarii i wyjątkowej uczelni, do której naprawdę mało kto się dostawał, a której ukończyć z powodzeniem udawało się tak znikomej ilości osób, że spotkanie takiej osoby było wielką rzadkością.
Jej wysokość nie była sama. Towarzyszyła jej pewna dama.


Tanyr wiedział, że kobieta nazywa się Volume de Vilan i jest nie tylko damą dworu Frankia, ale i przyjaciółką Księżnej. Pełniła też z pewnością rolę przyzwoitki.
Zevran nie wiedział kogo ma przyjemność spotkać, ale jej obecność nie budziła żadnych podejrzeń. Piwny Rycerz dostrzegł jednak, że uważny wzrok kobiety badawczo przebiegał po osobach, które wchodziły do pomieszczenia.

Trzecią i ostatnią osobom, która znajdowała się w pomieszczeniu był znany im już marmurowy golem o imieniu David, który również spojrzał w ich kierunku.
- Wasza Wysokość, przepraszam za zwłokę. Oto kurierzy o których mówiliśmy - Edmund przedstawił ich wstępnie.
 
Mekow jest offline  
Stary 29-02-2020, 15:33   #66
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Tanyr de Hayrys - przedstawił się mag, do słów dołączając odpowiedni ukłon. - To dla mnie zaszczyt i przyjemność móc poznać Waszą Wysokość. Lady de Vilan. - Skinął głową. - Miło poznać.
Zev bacznie przyglądał się obu kobietom z nieukrywanym podziwem dla urody każdej z nich. Gdy Tanyr się wyprostował, sam zrobił krok do przodu
- Zevran vis Molen, Pani, do usług wszelakich, to zaszczyt niemały dla mnie! - powiedział głośno wpatrując się jeszcze moment w Księżną i uśmiechając szarmancko, po czym złożył elegancki pokłon, który wręcz miał we krwi. Następnie wzorem swojego poprzednika odwrócił się w stronę towarzyszącej Księżnej damy. - Pani, niezmiernie mi miło, Zevran vis Molen - rzucił pewnym głosem i ponowił ukłon.
- Sher Nazar - przedstawił się uprzejmie khajiit. - Były łowca i szeryf, obecnie do usług Waszej Wysokości - powiedział Sher, kłaniając się nisko obu paniom z nie zaprezentowaną dotychczas gracją.
- Lisa Artful. - Kolejna osoba w kolejce zabrała głos. - Oficer pojednanej gildii złodziejskiej i lojalna poddana Rolanda Pattena. Jestem naprawdę zaszczycona - powiedziała z uśmiechem Lisa, po części się kłaniając i po części kucając, co w efekcie wyglądało bardzo dostojnie.
- Kaelon Surjen, do usług - śnieżny elf nie dał się zbić z tropu wyznaniami stojącej obok niego kobiety i ukłonił się nisko przed księżną. Nie wdawał się jednak przy tym w dodatkową prezentację swojej osoby.

Jej Wysokość przyglądała się każdemu po kolej, a gdy wszyscy już się przedstawili, spojrzała w pierwszej kolejności na Tanyra.
- Znam rodzinę de Hayrys. Z zachodniej prowincji, nad morzem, czarna łódź w herbie? - powiedziała Księżna, w tak dyplomatyczny sposób że mogło to być zarówno stwierdzenie jak i pytanie. Tanyr skinął głową. - Jest pan więc młodym i wykwalifikowanym czarodziejem - stwierdziła, co wcale nie było dziwne skoro sama ufundowała szkołę magii, którą ukończył Tanyr. - Dostarczenie próbek owoców to drobnostka, ale są poważniejsze sprawy, w których pana pomoc może mi się przydać. Proszę powiedzieć, co pan wie o nadchodzącym wydarzeniu? - spytała, udzielając tym samym głosu Tanyrowi.
- Nic, Wasza Wysokość - wyznał szczerze mag. - Prawdę mówiąc przed chwilą dopiero dowiedzieliśmy się o obecności Waszej Wysokości. Ale chętnie pomożemy, jeśli taka będzie konieczność - zapewnił.
- Pan Hantrel dochował więc tajemnicy - zauważyła Volume de Vilan.
- Oczywiście dochowałem, Wasza Wysokość - potwierdził z dumą Edmund.
- Dobrze zatem - powiedziała Księżna z delikatnym uśmiechem. - Mamy jeszcze dużo do zrobienia. Zanim jednak was wtajemniczę, niechaj wszyscy się wypowiedzą. Powiedzcie, jak wam się pracowało dla pana Hantrela? - Księżna zwróciła się do wszystkich zgromadzonych.
- Praca była ciekawa, bo pełna przygód - odparł Tanyr. - Ale ktoś miał za długi język, Wasza Wysokość, bowiem banda piratów chciała przejąć przesyłkę. Dlatego powiedziałem, że były przygody.
O rozrywce, jaką dostarczyła mu Ruda, nie miał zamiaru wspominać.
- Bez zastrzeżeń Wasza Wysokość - podjął Piwny Rycerz, gdy po słowach Tanyra zapadła cisza. - Zadanie okazało się bardziej wymagające niż sądziliśmy, ale z mojego doświadczenia wynika, że to typowe w tej branży. Z zapłatą nie było żadnych problemów, a nawet udało się wynegocjować lekką podwyżkę. Oby więcej takich zleceniodawców - dokończył z lekkim uśmiechem na moment spoglądając na Hantrela, który odpowiedział mu delikatnym skinieniem głowy.
- Wcześniej się nie znaliśmy, ale współpracowaliśmy bardzo dobrze - zauważył Sher. - Wygraliśmy z piratami. Plotki mające nas zniechęcić okazały się bezcelowe, gdyż wykonaliśmy nasze zadanie. I jesteśmy gotowi przystąpić do kolejnych - powiedział khajiit, kłaniając się lekko księżnej.
- Owszem - przyznał Kaelon. - Zastanawia nas jednak, jak kolekcja owoców nabrała aż takiego znaczenia. Chodzi zapewne o wspomniane przez Waszą Wysokość wydarzenie, ale chętnie dowiemy się więcej, oczywiście zachowując tę poufną wiadomość dla siebie - powiedział dyplomatycznie śnieżny elf.
 
Kerm jest offline  
Stary 03-03-2020, 20:19   #67
 
Aronix's Avatar
 
Reputacja: 1 Aronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputację
Zgodnie z życzeniem Księżnej Margot, każdy miał zabrać głos, więc gdy kurierzy się wypowiedzieli, Lisa nie omieszkała czegoś powiedzieć.
- Ja jestem zadowolona, choć dopiero zaczynam pracę dla pana Hantrela i dla Waszej Wysokości - zaczęła spokojnie, kłaniając się przy tym po damsku. - Muszę przestrzec, że wspomniane plotki są bardzo ważne i ma miejsce nekromancki spisek, którego celem jest zapewne Wasza Wysokość - powiedziała szybko, na wypadek gdyby ktoś miał jej przeszkodzić.
- To niedorzeczne, ta pani nie jest moim kurierem i w ogóle... - zaczął gorączkowo Edmund.
- Spokojnie - stojący obok niego Eryk interweniował, powstrzymując uniesionego kupca.
- Jakieś szczegóły tego spisku? - spytał Tanyr. - Bowiem plotki, jak sama nazwa wskazuje, słabe mają podstawy.
- Przyznam, że też jestem ciekaw skąd tak precyzyjne pogłoski… - dodał Zev spoglądając na Lisę. Nie spodziewał się, że jest ona członkiem osławionej pojednanej gildii złodziei. Dziesiątki lat temu złodzieje z różnych części kontynentu, zrzeszeni w poszczególnych gildiach postanowili zrobić coś, co wydawało się praktycznie niemożliwe, a mianowicie dogadać się i połączyć siły tworząc jedną i zorganizowaną całość. W jeden dzień tego nie dokonali, ale osiągnęli zamierzony cel. Dzięki temu zyskali wpływy i możliwości, o których wcześniej mogli tylko pomarzyć. Jeżeli Lisa faktycznie była członkiem zjednoczonej gildii, to zdecydowanie trzeba było się z nią liczyć i być może też bardzo na nią uważać, jeżeli okazałoby się, że jest po przeciwnej stronie.
- To bardzo poważne oskarżenia. Ma pani dowody na ich poparcie? - powiedziała Księżna, przyjmując podejrzenia z należytym dla osób jej klasy społecznej, świętym spokojem.
- Tak Wasza Wysokość - Lisa w pierwszej kolejności odpowiedziała na pytanie Księżnej. - Wiemy od wspomnianych już piratów i od szeryfa Trzymizi, że dostarczona tu dzisiaj przesyłka pochodzi od nekromanty - powiedziała, zerkając na Tanyra i Zevrana. - Dowodem spisku jest transportowana szkatułka i jej zawartość. Owoce mogły zostały zaklęte, a magia szkatułki to maskowała lub utrzymywała klątwę nieaktywną. Albo samo opakowanie mogło przenieść ukrytą klątwę - powiedziała stanowczo i ukłoniła się delikatnie Jej Wysokości.
O ile początek jej wypowiedzi miał ręce i nogi, o tyle ostateczny wniosek mogła wyciągnąć tylko osoba, która nie wiedziała, że szkatułka ma podwójne dno.
- To niedorzeczne - wtrącił mocno niezadowolony Edmund. - Wasza Wysokość, zapewniam że nikt tutaj nie spiskuje z nekromantami - powiedział już spokojniej, kłaniając się lekko Księżnej.
- Jesteś pewny? - rzucił podejrzliwie Sher. - Twoja nowa ochrona jest tu od jak dawna? - spytał, z ręką delikatnie położoną na bukłaku wody.
- Spokojnie - powiedziała Księżna, która nie życzyła sobie awantur. - Panie Hantrel, nawet jeśli coś się stało za pańskimi plecami, to nikt nie będzie pana winić i nie wpłynie to na moją decyzję - powiedziała, ale Edmund nadal wyglądał na zaniepokojonego.
- Panie Hayrys, zakładam że wykryje pan klątwę bez problemu? - Volume de Vilan zwróciła się do Tanyra.
- Potrafię wykryć magię czy truciznę - odparł mag - ale nie odpowiem dokładnie na to pytanie. Na magii nekromanckiej czy klątwach nie znam się zbyt dobrze i specjalista w tej dziedzinie może mnie zaskoczyć - przyznał szczerze. - Z ożywionym truposzem dałbym sobie radę, ale z klątwą? Nie przysięgnę. Uważam, że w takim przypadku Wasza Wysokość nie powinna ryzykować.
- A to znaczy, że będę musiał raz jeszcze obejrzeć i owoce, i tę skrzyneczkę
- dodał.
- Co prawda chwilę temu kontrolnie otworzyliśmy szkatułkę, jednak być może rzeczywiście kryje się w niej jeszcze coś niebezpiecznego, co Tanyr zdoła wykryć, jeśli da mu się dostęp do całej szkatułki. Być może owoce to nie jedyna jej zawartość... - wtrącił Zev. Nie sprawdzili przecież drugiego dna, a to tam mogło się właśnie kryć niebezpieczeństwo.
- Dbając o wszystko, sprawdziliśmy zawartość przesyłki. Jak pan Molen zresztą zauważył - powiedział Edmund, który bardzo starał się pokazać, że nie zaniedbał niczego i jest godny zaufania Księżnej.
- Sprawdzimy ponownie - oznajmił Eryk de Perie. - Gdzie ta szkatułka? - spytał spoglądając na Hantrela.
- Tak, oczywiście - odparł nieco zdezorientowany całą sytuacją kupiec. - Tędy proszę - powiedział z zapraszającym gestem ręki i ruszył w stronę drzwi.
- Idziemy - powiedział Eryk do zgromadzonych w pomieszczeniu. Nie wskazując nikogo konkretnego, pozostawił każdemu możliwość samodzielnego podjęcia decyzji.
- Prosiłbym, by Wasza Wysokość poczekała na nasz powrót - powiedział Tanyr, ruszając za Edmundem i Erykiem. Piwny Rycerz zorientował się, że jeżeli wszyscy pójdą sprawdzić szkatułkę, to w pokoju postaną tylko księżna, Volume oraz golem będący na usługach Hantrela. W tej sytuacji Zev uznał, że należy zadbać o bezpieczeństwo obu znajdujących się w pokoju kobiet, na wypadek gdyby ponowne sprawdzenie szkatułki stworzyło dla nich bezpośrednie zagrożenie. Odwrócił się więc w stronę Shera, Kaelona oraz siłą rzeczy też w stronę Lisy.
- Myślę, że ktoś z nas powinien zostać tutaj z Księżną oraz lady de Vilan, tak na wszelki wypadek. Co Wy na to? - zapytał, spoglądając na swoich towarzyszy.
- Ja idę - stwierdził stanowczo Sher, który z tego co Zevran wiedział, już wcześniej przedkładał opcję udziału złego nekromanty ponad teorię o odwróceniu uwagi przez piratów.
- Ja też - rzuciła ochoczo Lisa, która sama zaczęła ten dodatkowy sprawdzian przesyłki.
- To ja zostanę - postanowił Kaelon i skinął głową na zgodę.
- No dobrze, to ja w takim razie też zostanę. Miejmy nadzieję, że skończy się tylko na czekaniu na wasz powrót - odpowiedział Piwny Rycerz. Uznał, że w razie czego, we dwójkę z Kaleonem będą mieli większe szanse odeprzeć możliwy atak, zwłaszcza że stojącego w kącie golema nie znał i nie wiedział, czy można mu ufać.
 

Ostatnio edytowane przez Aronix : 04-03-2020 o 11:07.
Aronix jest offline  
Stary 10-03-2020, 17:02   #68
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Aż połowa znajdujących się w pokoju osób opuściła pomieszczenie, aby ostatecznie sprawdzić bezpieczeństwo tajemniczej szkatułki i jej zawartości. Edmund, Sher, Tanyr wraz z Novio, Lisa i Eryk de Perie, udali się z powrotem do gabinetu.
- Tędy proszę, tędy - mówił raz po raz, idący na przedzie gospodarz.
Przeszli przez skromny korytarz i główny hol, aby wejść do gabinetu. Edmund starał się jak mógł, aby prowadząc wszystkich nie odwracać się zbytnio plecami do pozostałych. Szczególnie do idącego za nim Erykowi.
Gdy byli już w gabinecie, to właśnie Edmund otworzył kolejne drzwi, te same za którymi udał się wcześniej ninja ze szkatułką.
- Zapraszam - powiedział wchodząc do kolejnego pokoju jako pierwszy, kłaniając się nieznacznie i gestem rąk zapraszając wszystkich dalej.
Pomieszczenie okazało się dobrze urządzoną sypialnią. Było tam parę mebli, dwa stoliki kanapa i fotele, ale najbardziej w oczy rzucało się niezwykle duże i z pewnością wygodne łóżko, z eleganckim posłaniem, oraz baldachimem.
- Tędy proszę - zapraszał dalej Edmund, wskazując kolejne drzwi, w rogu pokoju.

Wtedy to, gdy tylko weszli do sypialni, znajdujący się teraz na przedzie Eryk, nagle zatrzymał się i niebezpiecznie zachwiał się w miejscu. Tylko szybkie oparcie się ręką o stół pozwoliło mu utrzymać się na nogach, co i tak przychodziło mu z trudem. Rycerz obrócił się i z dłonią zaciśniętą na rękojeści miecza spojrzał na Tanyra z taką miną, jakby miał zamiar zabić czarodzieja na miejscu.
Mag na szczęście wstrzymał się od ciśnięcia w niego prewencyjnym zaklęciem bojowym, gdyż rozpoznał, iż Eryk znalazł się pod jakimś lub czyimś wpływem.
- To nie ty - wyszeptał jeszcze Rycerz, już bez śladu gniewu, ale za to z wyraźnym zdezorientowaniem. Było to ostatnie co zrobił zanim stracił przytomność i upadł na dywan. Na nic zdała się jego siła i wytrzymałość, tak samo jak umiejętność władania mieczem i ciężka zbroja. Został momentalnie uśpiony!
- Panie Perie?! - wyrwało się zszokowanemu Edmundowi.


= 0 = 0 = 0 = 0 = 0 = 0 =


Tymczasem w salonie spokojnie kontynuowano rozmowę.
- Miejmy nadzieję, że wszystko będzie w porządku. Taka okazja istotnie mogła wzbudzić zainteresowanie Nekropolii - zauważyła skromnie Volume.
- Cóż, spodziewałem się że transport szkatułki nie będzie taki prosty…- rzucił w odpowiedzi Zev podchodząc bliżej księżnej i Volume - …ale aż takich komplikacji się nie spodziewałem - dokończył z szelmowskim uśmiechem na ustach, ręką opierając się o poręcz krzesła, po czym przesunął powoli wzrokiem po całym pomieszczeniu.
Jadalnia była urządzona bardzo elegancko, ale bez zbędnego przepychu. Duży bogato zdobiony stół w kształcie elipsy i dziesięć krzeseł stanowiły jej jedyne umeblowanie. Nie licząc oczywiście pokrywającego większość podłogi dywanu, oraz kilku obrazów na ścianach przedstawiających różne potrawy, które zapewne miały pobudzać apetyt. Gdyby nie pamiętał poznania niewidzialnej czarodziejki, mógłby przysiąc, że są w pomieszczeniu tylko w piątkę.
- Było aż tak ciężko? - spytała Księżna, z nutą niepokoju w głosie.
- Dotychczas, właściwie raczej nie - odparł Kaelon. - Drobny zatarg z piratami, przez który nieustannie spodziewaliśmy się zasadzki. Ale mieliśmy święty spokój - wyjaśnił elf.
- Pełna zgoda, mistrzami walki nie byli, więc szybko udało się ich pozbyć z pokładu statku. Co ciekawe, dowiedzieliśmy się później, że zmienili plany i postanowili pozbyć się Razora. Z informacji jakie przechwyciliśmy wynikało, że atak się powiódł ale nie wiem, czy faktycznie udało im się dopaść nekromantę oraz, czy te informacje nie były zwykłym blefem.- dodał od siebie Zev, starając sobie przypomnieć co udało im się dowiedzieć za pomocą syna kapitana.
- Nekromanta, nazywający się Razor? - zastanowiła się głośno Księżna, spoglądając na Volume, która kiwnięciem głowy zaprzeczyła posiadaniu informacji o istnieniu wspomnianej osoby.

Wtedy to, otworzyły się podwójne drzwi, w końcu pokoju. Otworzył je ubrany na biało mężczyzna, który od razu ukłonił się nisko Jej Wysokości. Zatrzymał się on w drzwiach, przytrzymując je otwarte, zaś do jadalni weszła niosąca tacę młoda panna.


- Napar z liści herbaty i płatków rumianku - powiedziała uprzejmie kobieta, kłaniając się delikatnie Księżnej. Po czym ruszyła wzdłuż stołu, w obu rękach niosąc porcelanową zastawę.
Przez otwarte na oścież drzwi, bez trudu dało się zauważyć kuchnię, w której znajdował się znany kurierom Galdan. Wojownik skinął im nieznacznie głową na powitanie.
- A świeże owoce z Amaraziliji? - Kaelon spytał kucharza, cofając się o krok od stołu aby przepuścić pokojówkę.
- Przyjadą jutro. Z tego co mi wiadomo - odparł spokojnie mężczyzna o białej brodzie.
- Przywieźliśmy je już dziś - stwierdził elf. - Ale nie dotarły one do kuchni - dodał od razu, spoglądając znacząco na Zevrana.
 
Mekow jest offline  
Stary 26-03-2020, 17:44   #69
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Trudno było przypuszczać, że Perie padł, zmożony trudami drogi. Raczej wyglądało to na działanie osób trzecich, a chociaż użyto dość... pokojowego... zaklęcia, z pewnością nie było to przyjacielskie zachowanie.
- Alarm! - krzyknął Tanyr. - Chrońcie księżnę! - dodał, po czym rzucił zaklęcie mające na celu wykrycie magii.
Wykrycie magii powinno było ujawnić niewidzialną czarodziejkę, a także wszelkie magiczne przedmioty w pomieszczeniu. Szybko okazało się, że w sypialni nikt nie skrywał się pod zaklęciem niewidzialności. Magicznych przedmiotów jednak tam nie brakowało. Edmund miał na palcu magiczny pierścień, Lisa nosiła na szyi jakiś amulet, zaś bukłak na wodę Shera był Tanyrowi dobrze znany i bez wykrycia magii. Do tego, na szafce w rogu pokoju, znajdowały się trzy kolejne magiczne przedmioty: książka, drewniana szkatułka, oraz mały gliniany wazonik.
W międzyczasie, Lisa, wymijając Novio prześlizgnęła się pomiędzy Tanyrem a stolikiem, aby kucnąć przy Eryku. Sher zaczął zaś delikatnie węszyć.
Nagle, dość gwałtownie otworzyły się drzwi i pojawił się ubrany na czarno ninja.
- Co się dzieje? - spytał on od razu, ewidentnie zaalarmowany przez okrzyki.
- Pan Perie zasłabł - odpowiedział krótko Edmund. - Przynieś tu szybko owoce i szkatułkę - dodał od razu.
- Uśpiono go - odparł Tanyr, rozglądając się za źródłem magicznego ataku. - Spróbuj go obudzić, Liso. Choćby siłą - dodał.Ninja skinął szybko głową i zaraz zniknął za drzwiami, zamykając je za sobą.
- Panie Perie. Panie Perie - Lisa próbowała dobudzić Eryka, chwytając go za podbródek i delikatnie potrząsając jego głową.
Tanyr tymczasem starał się ustalić skąd uderzyło zaklęcie usypiające. Mogła tu być magiczna pułapka, ukryta w jakimś obiekcie, która po uaktywnieniu się nie wykazywała już oznak magii... Na logikę. Drzwi, ich klamka lub framuga raczej odparały, skoro Edmund był przy nich pierwszy, nie wspominając już o Kazuttim. Dywan też odpadał, gdyż dopiero potem Hantrel puścił Eryka przodem. Jedyne co pozostało to stolik, zatem Tanyr skupił na nim swoją uwagę.
Mebel nie był jednak magiczny i nie wykazywał żadnych oznak, aby ostatnio miał cokolwiek wspólnego z magią. Nic też na nim nie stało. Urok o opóźnionym działaniu? A może Eryk zwalczał go już chwilę wcześniej, zanim stało się to widoczne? Dla pewności Tanyr sprawdził wszystkie możliwe obiekty... I nic. To nie była magiczna pułapka! Widzieli też, że Rycerz niczego nie jadł i nie pił, więc... ktoś z obecnych w pomieszczeniu osób musiał rzucić na niego zaklęcie usypiające. A niewidzialnej czarodziejki tam nie było.
Dało się usłyszeć odgłos spoliczkowania. A potem kolejny. Mimo to Eryk się nie obudził, ale Lisa nie dawała za wygraną.
- Co tam jest? - spytał tymczasem Sher, wskazując drzwi za którymi zniknął ninja.
- Archiwa. Stare kontrakty i raporty. I drugie biuro - odpowiedział szybko Edmund.
Sher wyminął Tanyra i bez niczyjego zaproszenia ruszył w stronę drzwi. Jednak gdy był w połowie drogi, owe drzwi się otworzyły i stanął w nich Kazutti, trzymając wielki wiklinowy kosz pełen egzotycznych owoców.
Tymczasem Novio, merdając delikatnie ogonem, zaczął spokojnie węszyć w okolicy ud klęczącej nad Erykiem Lisy.
- Novio, nie rusz! - powiedział Tanyr. - Do mnie! - polecił.
- Ktoś rzucił czar i uśpił Perie'ego - poinformował Edmunda. Na tyle głośno, by słyszano go i w sąsiednich pomieszczeniach.
A potem ponownie rzucił wykrycie magii, tym razem kierując to zaklęcie w stronę Kazutti'ego i kosza z owocami.
Novio od razu posłusznie stanął przy nodze czarodzieja. Zaniepokojony zaś Edmund zareagował wprost przeciwnie, podszedł dwa szybkie kroki bliżej i kucnął przy nieprzytomnym rycerzu.
- Miałeś przynieść także szkatułkę - rzucił Sher w stronę Kazuttiego.
Tanyr nie wykrył żadnej magii, ani od owoców, ani od kosza w którym były, ani od ninja... Aczkolwiek obok ubranego na czarno mężczyzny, tuż za drzwiami, było coś magicznego.
- Już przynoszę. Mam tylko dwie ręce - odpowiedział Kazutti, nie wyjaśniając jak w takim razie otworzył drzwi i oddając ciężki kosz Sherowi. Nawet silny khajiit musiał go trzymać oburącz.
Koncentrując się na tym co jest za drzwiami, Tanyr wykrył magię w ostrzu znajdującego się tam miecza. Aby jednak zgłębić naturę tej magii, musiałby być bliżej lub faktycznie go zobaczyć.
- To jest zaraźliwe - rzucił nagle Edmund, wstając jak oparzony.
Jeden rzut oka wystarczał, aby dostrzec że Lisa dołączyła do Eryka w krainie snów.

- Novio, wyciągnij stąd Lisę! - polecił Tanyr. - Wyprowadźcie księżną na zewnątrz! - zawołał tak aby słyszano go w innych pomieszczeniach. - Niech wszyscy wyjdą z domu! - powiedział do Edmunda.
Ninja zniknął szybko za drzwiami, zapewne aby zgodnie z poleceniem przynieść szkatułkę. Novio złapał w zęby nogawkę spodni nieprzytomnej kobiety i zapierając się wszystkimi czterema łapami zaczął ją dość skutecznie ciągnąć w stronę drzwi.
- Ale z owocami wszystko w porządku? - spytał roztrzęsiony Edmund, najwidoczniej mając w głowie tylko swój cenny kontrakt.
Słysząc czarodzieja, Sher odwrócił się i szybkim krokiem zbliżył się do pozostałych w pokoju osób.
- Tak tak, zabierz je stąd - odpowiedział na pytanie kupca, wręczając mu ciężki kosz.
Ta zbywająca odpowiedź wystarczyła, aby Edmund ruszył z powrotem w stronę biura. Tymczasem Sher uważnie spoglądał na Tanyra, czekając aż ich zleceniodawca zostawi ich samych.
- Na wszelki wypadek trzymaj te owoce z dala od księżnej - zasugerował Tanyr.
Gdy Edmund zniknął im z oczu, mag spojrzał na Shera. Nie licząc uśpionego Eryka, tylko oni dwaj zostali w pomieszczeniu.
- Jakieś pomysły? - spytał cicho Tanyr.
- Nie wiemy co było w tajnym schowku szkatułki. To nie przypadek, że gdy mieliśmy tam wejść i sprawdzić, nagle zaczęliśmy zapadać w śpiączkę - powiedział Sher, szybko i cicho, wskazując kciukiem na drzwi.
- To archiwum mi śmierdzi, w przenośni i dosłownie - dodał Sher, muskając jednym palcem swój nos. Wtedy to ponownie otworzyły się drzwi.
- We dwóch nie damy rady - mruknął cicho Sher, a zaraz potem zza drzwi wyszedł ninja, ze szkatułką w rękach.
- Czy możesz postawić szkatułkę na podłodze? - poprosił Tanyr. - I otworzyć? - dodał. po czym rzucił ponownie wykrycie magii.
 
Kerm jest offline  
Stary 26-03-2020, 21:27   #70
 
Aronix's Avatar
 
Reputacja: 1 Aronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputację
Zevran odpowiedział Kaelonowi również zagadkowym spojrzeniem.
- Czyli Kazutti, w ogóle dziś Pana w kuchni nie odwiedził ze szkatułką, bądź z owocami?- dopytał zwracając się już bezpośrednio do kucharza.
- Nie, nic nie przyniósł - odpowiedział spokojnie kucharz. - Od rana byliśmy w kuchni - dodał, odwracając się w stronę wspomnianego pomieszczenia. Przez chwilę wydawało się, że z drugą wypowiedzią zwracał się do Galdana, ale wojownik także spojrzał w bok.
Zaraz potem, w polu widzenia pojawił się ubrany na czarno ninja.
- A o co chodzi? - spytał mężczyzna.
- Alarm! Chrońcie księżnę! - nagle dało się usłyszeć głos Tanyra, jakby sytuacja była nie dość podejrzana.
- Co się tam dzieje? - dopytywała się Volume.
- Chodzi o to, że Kazutti odebrał od nas szkatułkę i miał przekazać owoce do kuchni, ale jak widać tego nie zrobił. - odpowiedział szybko Piwny Rycerz. - Księżno, bardzo proszę wraz z Lady Volume podejść tu bliżej!- powiedział grzecznie ale stanowczo, patrząc się w stronę wejścia do kuchni, ale prawą ręką wskazując miejsce za sobą. Dalej wiedział mniej niż powinien, zwłaszcza w zakresie lojalności podwładnych Edmunda. Dlatego też wolał mieć Księżnę bliżej siebie, niż stojącego w rogu golema, choć gdyby wszyscy naokoło mieli się okazać zdrajcami, raczej niewiele by to zmieniło.
-To może sam pan ninja nam wyjawi co w takim razie zrobił ze szkatułką kiedy zniknął nam z oczu i co spotkało tam naszych towarzyszy?- zapytał, trzymając rękę w pogotowiu, ale jeszcze nie sięgając po miecz, wolał póki co zostawić dla siebie ten element zaskoczenia. Zev uznał, że najrozsądniej póki co będzie nie ruszać się z miejsca i spróbować wybadać kto w tym pomieszczeniu może zagrażać Księżnej. Bezsensem byłoby teraz biec na pomoc Tanyrowi i reszcie, zwłaszcza, że z okrzyku jasno wynikało, że mają chronić Księżną.
Obserwując uważnie ninja i kuchnię, Piwny Rycerz nie widział co się działo za jego plecami. Słyszał jednak jak Lady de Vilan wykazała własną inicjatywę.
- Davidzie, stań za tymi drzwiami i nie wpuszczaj nikogo bez naszego zezwolenia - powiedziała zdecydowanie Volume. - Bez obaw Margot - dodała już znacznie ciszej.
- Wedle rozkazu - odpowiedział krótko golem.
- Jest nas dwóch i często nas mylą ze sobą - odpowiedział tymczasem ninja. - Nazywam się Umzi i od rana pilnowałem kuchni - wytłumaczył nieporozumienie, a stojący za nim Galdan kiwnął potwierdzająco głową.
Kaelon odwrócił się, spoglądając znacząco na Zevrana.
- To nie wyjaśnia, dlaczego Kazutti zabrał szkatułkę w kierunku przeciwnym niż kuchnia - zauważył. - Tanyr też nie wszczął by alarmu bez powodu - dodał od razu, ignorując przy tym stojącą między nimi, kompletnie osłupiałą pokojówkę.
Piwny Rycerz słyszał za plecami kroki marmurowego golema, ale wiedział, że elf widzi co się dzieje za jego plecami i skoro Kaelon nie podnosił żadnego alarmu, to znakiem tego w tej kwestii nie było się czego obawiać.
- Spokojnie, zaraz wszystko wyjaśnimy - zabrała głos Jej Wysokość. - Panowie Umzi i Galdan, proszę wezwać tu straż stojącą przed domem - powiedziała, ani to rozkazując ani prosząc, a jednak zawierając w wypowiedzi oba te tryby. - Wszystkich pozostałych zapraszam do pokoju - dodała takim samym głosem.
Ninja i wojownik ukłonili się Księżnej na znak przyjęcia polecenia i okazania posłuszeństwa.
Piwny Rycerz odwrócił się spoglądając chwilę na golema, po czym wrócił wzrokiem w kierunku pokoju, widząc, jak Umzi i Galdan wykonują wydane im polecenie. W tej sytuacji Zev nieco się uspokoił, zdawało się, że Księżna ma całą sytuację pod kontrolą, jednak okrzyk Tanyra nie mógł być bezpodstawny.
-Cóż albo to wszystko okaże się jednym wielkim nieporozumieniem, albo bardzo misternie uknutym spiskiem…- powiedział pozwalając sobie na nieco lżejszy ton. - I kto by pomyślał, że powodem tego całego zamieszania są owoce?- dodał spoglądając już na Ksieżną.
- Źródłem zamieszania istotnie może być lukratywny kontrakt, ale niekoniecznie - odpowiedziała Jej Wysokość, dając znak pokojówce, aby podała herbatę. Zaraz potem taca znalazła się na stole.

- Otóż, królewicz Ryszard z Piastpoli, żeni się z księżniczką Rose z Wielkiej Bryzy - Księżna Margot podzieliła się poufną informacją.
Zevran doskonale wiedział, że członkowie rodu królewskiego nie pobierali się z przedstawicielami swojej klasy społecznej. Ostatnie takie wydarzenie miało miejsce jakieś trzysta lat temu, więc będzie to największe wydarzenie stulecia.
- Obecni będą wszyscy władcy Doliny Zieleni i nie tylko, a uroczystości przewidujemy na okres całego miesiąca - dokończyła Jej Wysokość.
Wiadomo było, co kontrakt na organizację takiego wesela może oznaczać dla zamożnego kupca z możliwościami... oraz co zgromadzenie w jednym miejscu władców z dziesięciu królestw, czterech księstw i nie tylko, może oznaczać dla nekromantów…
-No to już bardzo wiele wyjaśnia. Idelane miejsce i moment aby zaatakować jednocześnie wszystkie najważniejsze osobistości z Doliny.- podsumował Zev po chwili namysłu. - Czy do tej pory udało się udaremnić jakiekolwiek próby planowania zamachu, w związku z uroczystością?
- Na nas, w żadnym wypadku. Ale jeśli chodzi o znalezienie dobrego dostawcy zapasów, to nie mieliśmy szczęścia - powiedziała Księżna, próbując odrobinę gorącego napoju.
- Albo dwa nieszczęśliwe wypadki, albo kupcy zabijali się o kontrakt - wyjaśniła Volume, również popijając herbatkę.
- Wyprowadźcie księżną na zewnątrz! - zawołał Tanyr z innego pokoju, budząc pewien niepokój wśród zgromadzonych w jadalni pań.
- Co się tam dzieje? I gdzie ta straż? - rzuciła niezadowolona Vilan.
- Powinni już tu być - zauważył Kaelon, spoglądając w stronę kuchni.
Odłożywszy filiżankę, Volume de Vilan ruszyła w kierunku golema, holu i Tanyra, z pewnością aby dowiedzieć się więcej.
Widząc, że chwilowo sytuacja w pomieszczeniu wydawała się w pełni opanowana, Zev zwrócił się ku odchodzącej Volume:
- Pani! Pozwól, że sprawdzę co dzieje się w tamtym pomieszczeniu, tam może być niebezpiecznie. - rzucił w jej kierunku ruszając również w kierunku drzwi. - Pilnuj sytuacji tutaj... - dodał zwracając się do Kaelona, który skinął szybko głową na zgodę. Gdy Zevran minął golema, zatrzymał się przy wyjściu z holu
- Tanyrze! Co tam się dzieje?!- zakrzyknął, mając nadzieję, że jego towarzysz udzieli odpowiedzi.*
 
Aronix jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:30.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172