Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy Oznacz fora jako przeczytane

Sesje RPG - Postapokalipsa Świat umarł. Pogodzisz się z tym? Położysz się i umrzesz przygnieciony megatonami, które spustoszyły Twój świat, zabiły rodzinę, przyjaciół, a nawet ukochanego psa? Czy weźmiesz spluwę i strzelisz sobie w łeb bo nie dostrzegasz nadziei? A może będziesz walczyć? Wstaniesz i spojrzysz na wschodzące słońce po to, by stwierdzić, że póki życie - póty nadzieja. I będziesz walczył. O przyszłość. O jutro. O nadzieję... Wybór należy do Ciebie.


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 15-01-2024, 21:39   #351
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację

Wymknął się z konduktu między rogatkami, a zabudowaniami. Wszedł zgarbiony, niby czymś zajęty, jak większość tych, których mijał. Tylko się sylwetką odróżniał, zwalistą, niedźwiedzią. Skierował swe kroki do wdowy staruchy, gdzie zwykł próżniaczyć jego parobek. Pollanin skrzętnie skrywał uczucia ojcowskie do swego protegowanego, wielkie słowa, wychowanka od miesięcy kilku.

Tam go zastał, gdzie się spodziewał i zatęskniona wdowę. Oboje pijąc herbatkę, tak się o niego bali, że tylko pytali o wieści i dary jakie przywiózł. Co w karty wygrał, jakie tajemnice poznał. Zasiadł z nimi Pollanin herbatki popijając i gładko plotkę puścił o rychłej wizycie afrykańskiej fregaty z czarnymi żołnierzami. Nie jakimiś harapami łowcami, ale z regularnym odziałem piechoty morskiej.

- To może być sygnał o wzmocnieniu libijskich wpływów i rozwoju handlu z Czarnym Lądem. warto w to zainwestować, ale co ja się znam.
- Ile trzeba by zainwestować? - zainteresowała się Lidia, starsza wdowa po oficerze rezysty
- Skąd ty to wszystko wiesz? - spróbował chłopak. Miał na imię Quatre, bo był czwartym dzieckiem, Yago nawet nie dochodził kogo.
- Kochanieńka, seteczkę na początek, a wkrótce przyniosę weksle na dwadzieścia procent. - pytanie zaś młodego zbył.

- Ty quatre, jest taki gość, na pewno znasz. Złotowłosy Jehan. Popatrz dyskretnie gdzie chodzi. Nie wnikaj, za bardzo i nie daj się złapać. Nie musisz go obserwować cały czas. Chcę zobaczyć, czym jest dla ciebie dyskrecja. jak cię złapią to może być ciężko, cię wyciągnąć. Kup też miejsce w magazynach u Grubego na za dwa tygodnie, tu masz zaliczkę.
- A to mi przypomina, choć Yago - przerwała Lidia, Swarny wiedział, że za pożyczkę będzie musiał przytulic panią, ale ani ona ohydna, a do tego nad wyraz dyskretna.

- Szukam ludzi z tatuażami. Takimi - pokazał - Jeden może kuleć. Nowi w mieście. Nie mów młodemu - zgarnął powierzone dobra.

*****

Bił się z myślami Swarny, jaki obrać front, by ku swemu nagiąć. Miał wrażenie, że pragnienie zemsty go zaślepia, ale czy to właśnie nie było jego naturą wrony. Kapitan, niespodziewanie po śmierci Aniji wydał się dla Yago sojusznikiem, a sierżant bratem w opresji. Dojść nie mógł tylko roli Wanadu i przewidzieć Jehana.

Od Lidi udał się do To Tu Tatoo.

Zagadał, że trzeba by coś usunąć, bo musi wytatuować imię dziewczyny, a wolałby nie na czole. Przystawił się na łydce, na szyi. W końcu wybrał mały fragment. a czy to bolesne? czy często to robią? A ona taka zazdrosna, a ojciec ponoć ma udziały w młynach w delcie.

Od tej chwili już wiedział, że może być śledzony. Poszedł się przyzwoicie napić pod srokę, poobracać panienki, zagrał. Coś tam między słowami, że potrzebuje dobrych wioślarzy na fuchę. Wygrał, przegrał.

A przy barze już plotka o frachtowcu afrykanów, już ceny magazynów zaczęły iść w górę. Wykupił kolejny pakiet, pamiętając, żeby sprzedać o poranku. Pilnował się, żeby trzymać się kupy, a na stancję wracać z kompanami. Nie zdecydował tylko, na którą. Tymczasem postanowił przenieść się pod mewę. Ruszył ziomali.

Mistrzu mamy trzy ploty. Yago coś tam powtórzy co usłyszy, przeinaczy, szepnie do ucha kompana i panienki.
Liczę na reakcje z zakładu tatuażu i z zlecenia na wioślarzy, wiążąc to z przybyciem libijskich żołnierzy.
jak bez perturbacji dożyje do rana to sprzedam udziały w magazynach. Lidia otrzyma procent, a Yago dalej będzie obracał gotówką.

Wykonam jeden test cunning na wszystko, raz Swarnemu...

 
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 03-03-2024, 20:10   #352
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację


Perpignan, noc 24/25 sierpnia 2595

Kiedy na czarnym widnokręgu pojawiły się migotliwe światła Perpignanu, Jehan Baudelaire wydał z siebie szczere westchnienie ulgi. Nocna eskapada przyniosła mu bezlik emocji, jakich na co dzień młody Bordenoir nie doświadczał, ale w pewnym momencie skrajne znużenie wzięło górę nad innymi wrażeniami dość ogromną, aby przyćmić swym ciężarem dotychczasową ekscytację Jehana.

Miasto nie spało. W gorących miesiącach lata Perpignan rzadko kiedy zasypiał do końca, lecz tym razem Baudelaire gotów był przysiąc, że nikt w Perpignanie nie zmrużył do tej pory oka. Wieści o porwaniu i odbiciu Mufasy dotarły już zapewne pod każdy strop i stały się źródłem dzikich spekulacji zarówno w siedzibach kupieckich gildii jak i w portowych tawernach lub koszarach Sokołów. Niczyjej uwadze nie uszły postrzelane kutry Fauconich i pośpieszny wyjazd z miasta zmotoryzowanej kolumny konsulatu, wzmocnione straże wokół pałacu regenta i rzęsiście palące się w apartamentach Pięści światła.

Jehan nie pamiętał, kiedy ostatni raz widział na ulicach Perpignanu aż tylu żołnierzy klanu pod bronią, obserwujących tłumy niespokojnych Bordenoir, kontrolujących co większe ich grupy, obsadzających zbudowane z drewnianych belek i stalowych płyt punkty kontrolne.

Kiedy kolumna Komów zwolniła przed jednym z takich punktów kontrolnych czekając, aż Fauconi oczyszczą ulicę z gapiów, Yago Swarny zeskoczył z wozu i zniknął w bocznym zaułku żegnając się z resztą grupy. Komy wystrzeliły niemal natychmiast w dalszą drogę, wypełniły ciasną przestrzeń ulic miasta spotęgowanym rykiem silników.

- Minęli drogę do pałacu - jeden z łączników Diabłów wychylił się z tylnego siedzenia i klepnął Jehana w ramię luzując jednocześnie pasek kabury - Jadą prosto na konsulat!

Kierowca Koma wiozącego Franków podążał w ślad za wozem Assegaia, sunąc niemal zderzak w zderzak, konsekwentnie trzymając się trasy wytyczonej przez pierwsze pojazdy w kolumnie. Trącony w ramię, a potem w kask harap warknął coś wściekle, posłał kapitanowi Confinhalowi ostrzegawcze spojrzenie nie mogąc zdzierżyć faktu, że jakiś Europejczyk dotknął go bez pozwolenia.

- Jadą do konsulatu! - krzyknął porucznik Peregrine odwracając się do siedzącego w tyle Koma kapitana Demarque - Oszukali nas!

Jehan wyprostował się w siedzeniu pojmując w jednej chwili jak zaczyna się spełniać jego najczarniejszy sen - o harapach zgarniających parę zbiegłych niewolników sprzed nosa ludzi regenta za zapewniające bezpieczną kryjówkę mury neolibijskiego konsulatu. Tego właśnie obawiał się od chwili, kiedy kolumna pojazdów wyruszyła w drogę powrotną do Perpignanu i dlatego starał się przedsięwziąć takie środki zaradcze, na jakie tylko mógł sobie w zaistniałych okolicznościach pozwolić.

Przez głowę przebiegł mu na sekundę szaleńczy pomysł, by zabrać rewolwer Confinhala, strzelić harapowi w potylicę, a potem zastąpić go na fotelu kierowcy i poprowadzić wóz do pałacu. Sporą część podróży w obie strony poświęcił obserwacji tego, co robili kierowcy Komów podczas jazdy i gotów był uznać, że jest gotów samemu poprowadzić maszynę - nim jednak zdecydował się na sięgnięcie po broń kapitana, pojazdy jadące z przodu zahamowały nieomal wpadając na siebie.

Droga prowadząca do konsulatu była zabarykadowana metalowymi i drewnianymi zaporami, za którymi stali uzbrojeni żołnierze Morskich Diabłów. Jakiś oficer z przewieszonym przez ramię karabinem uderzył pięścią w maskę pierwszego Koma, wyrzucił z siebie serię poleceń, których dźwięk utonął w ryku silników, nim Jehan zdołał je usłyszeć. Kierowca pierwszego Koma - wiozącego Assegai - wycofał nieznacznie i zawrócił w boczną uliczkę próbując objazdu, który ledwie chwilę później spełzł na niczym.

Baudelaire pozwolił sobie na delikatny uśmieszek tryumfu, kiedy kolumna Neolibijczyków nadziewała się raz za razem na kolejne zapory szczelnie broniące dostępu do konsulatu. Spychani w labirynt ulic Perpignanu, harapowie kluczyli w daremnych próbach sforsowania przeszkód nie zdając sobie do końca sprawy jak przebiegle ktoś zaplanował ich trasę przejazdu przez miasto.

Pojęli to dopiero w chwili, kiedy pierwsze wozy wjechały na plac przed pałacem regenta.

Assegai dostał ewidentnego ataku wściekłości, ale Jehan doświadczył tego widowiska z daleka, odgrodzony od Zbrojmistrza szpalerem Diabłów. Młody Baudelaire widział przez chwilę jak dowódca harapów próbuje się przepychać z oficerem Bordenoir w randze pułkownika, ale moment później już był prowadzony w towarzystwie więźniów i żołnierzy Rezysty ku głównemu wejściu do pałacu.

Jehan nie pamiętał, kiedy ostatni raz smakował równie silne poczucie satysfakcji z doskonale zrealizowanego planu.
 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 23-03-2024, 20:24   #353
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację


Pałac regenta, noc 24/25 sierpnia 2595

Para uprowadzonych z bezdroży Franki niewolników wpadła w stan prawdziwej mentalnej zapaści, kiedy po szaleńczej jeździe neolibijskimi Komami i po dotarciu do miasta gromada ciężko uzbrojonych Europejczyków otoczyła ich ciasnym kordonem i wprowadziła do wnętrza pałacu. Niemalże wleczeni rękami Diabłów, ocaleni przed świętym gniewem Lwów zbiegowie zniknęli wewnątrz oświetlonej jaskrawo budowli, nie potrafiąc wykrztusić z siebie ani jednego słowa i drżąc na całym ciele.

Kapitan Louis Hugo Demarque wymienił uściski dłoni z oficerami łącznikowymi pałacu, a potem odwrócił się w stronę sierżanta Rentona i pozostałych podoficerów Rezysty, stojących opodal Koma, którym przyjechali i obserwujących podejrzliwie dziedziniec pałacu.

Pomimo nocnej pory na obrzeżach placu zaczynał gromadzić się tłum niespokojnych, ale i podekscytowanych mieszkańców, nie mogących zasnąć tej niezwykłej nocy i zwabionych przed siedzibę regenta zamieszaniem czynionym przez zmotoryzowaną kolumnę harapów. Mathieu widział wśród gapiów kolorowe stroje Bordenoir, kontrastujące z nimi białe tuniki jehammedian, uniformy korzystających z przepustek Sokołów oraz przyjezdnych farmerów i pasterzy - i nie mógł się nie zastanowić, czy wśród tej ciżby nie kryją się badawcze oczy ludzi, którzy zeszli niedawno z pokładu Mufasy i którzy najpewniej byli już w Perpignanie.

Najwięcej zgiełku czynili afrykańscy wojownicy, podzielający zauważalny gniew Assegai: pokrzykiwali na Diabłów i siebie nawzajem, tłukąc w karoserie wozów pięściami i trzonkami oszczepów i denerwując trzymane w klatkach hieny. Cętkowane bestie zanosiły się demonicznym chichotem budząc jeszcze większą ekscytację gapiów, których ciżba gęstniała z każdą chwilą.

Czarnoskóry sierżant wyobraził sobie jak gwar tłuszczy tonie na ułamek chwili w trzasku karabinowego wystrzału, być nawet całej ich serii. Już sama panika mogłaby zabić wielu z tych ludzi.

- Renton, pozwólcie na chwilę - powiedział kapitan Demarque pojawiając się u boku instruktora Rezysty - Nasza misja bynajmniej się nie skończyła. Wiem, że wszyscy jesteśmy zmęczeni, ale ktoś z nas musi spędzić resztę nocy wraz z przedstawicielami regenta. Wezmę brzemię tego obowiązku na siebie, zobowiązuje mnie zarówno piastowana funkcja jak i poczucie odpowiedzialności za moich ludzi. Zabieracie zespół do komendantury i odpocznijcie. Co najmniej pięć godzin snu, sierżancie, nie próbujcie tego skracać.

Renton miał wrażenie, źe Sang próbuje nawiązać z nim kontakt wzrokowy, ale nawykły do prawidłowej postawy, Tulończyk spoglądał ponad głową niższego od niego kapitana na zaparkowane wzdłuż krawędzi dziedzińca Komy. Jego wzrok zatrzymał się na postaci Kuoro Wanadu, który słuchał ze stoickim spokojem słów mówiącego coś w uniesieniu Zbrojmistrza.

- I jeszcze jedno, Renton - odezwał się po chwili wzniosłego milczenia Demarque - Nie jestem człowiekiem, którego łatwo zadziwić, a jednak zdołaliście tego dokonać. Nie spodziewałem się niczego podobnego. Bardzo dobra robota, sierżancie. Ta akcja na klifie, abordaż Mufasy, pościg za zbiegami. Tak trzymać, sierżancie, a możecie być pewni, że zostaniecie wymienieni w meldunkach. A teraz odmaszerować.

Zdobywszy się na szokującą wręcz względem niższych szarż poufałość, Demarque wyciągnął przed siebie rękę i poklepał Rentona po ramieniu, a potem odszedł sprężystym krokiem w stronę pałacu.

- Nawet jednego słowa - powiedział Mathieu dostrzegając na ustach kaprala Wildera szyderczy uśmieszek - Ani słowa.

Tym razem post dedykowany sierżantowi i okazja do zasłużonego odpoczynku. Fabularki dla pozostałych graczy w drodze!

No i gratuluję pochwały kapitana, to prawdziwy zaszczyt!


 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 12-04-2024, 05:31   #354
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację


Bordello Boum-Boum!, noc 24/25 sierpnia 2595

Kapral Wilder usłuchał, choć nie był to wtedy rozkaz.

- Dobra. - westchnął w końcu ciężko sierżant ocierając kurz podróży z czarnej twarzy. - Zawijamy się stąd.

Omiótł piękny budynek mimowolnym zachwytem zapewne wiecznego nieoswojenia z kunsztem podświetlonej architekty na tle gęstego mroku nocnego nieba.

Zanim wolny człowiek położy się do snu, to najpierw trzeba oczywiście się umyć. Dumał sobie nagi olbrzym siedząc w białej pianie wypełnionej po brzegi przelewającą się wodą największej balii jaką miał jego ulubiony perpinganski lupanar. Dom rozkoszy tak chętnie odwiedzany przez Rezystę, że przez wielu, w tym Mathieu, uważany za wojskowy, a już mu to szczególnie obiekt równie ważny strategicznie do obrony jak spichlerze, czy stołówka!

Siedząca okrakiem roześmiana dziewczyna na okrągłej o długim zapalonym loncie bombie machała cyckami do przechodniów z szyldu zawieszonego nad drzwiami o jaskrawie czerwonych literach “Bordello Boum-Boum!” Renton zaś siedział w mydlanej wodzie w jednej ręce spłukując zmęczenie flakonem wina a z drugiej posilał się dorodnym udźcem jagnięcej golonki pieczonej w piwie.

Na podwójnym łożu z zielonym baldachimem, który sierżantowi przypomniał kolorem namiot polowy, leżała na brzuchu szczupła brunetka paląc skręta w szklanej lufce. Patrzyła spod tuszu czarnych rzęs na stałego klienta i bez słowa wypuszczała dym. Nad swymi krągłymi pośladkami i zgrabnymi udami, które pokrywały aż po szyję kolorowe tatuaże, leniwie wachlowała bosymi piętami.

- Ehhhh… Nawet żem nie wiedział jaki jestem głodny… - mruknął niepocieszony Mathieu wyrzucając przez otwarte okno ogryzioną kość dla bezpańskich psów lub najbiedniejszych na zupę.
- Otworzyć ci puszkę? - zapytała pani kurwa unosząc brew.
- Tak. - odparł skwapliwie ociekając wodą i wyszedł z kąpieli.
Zza ściany słychać było głośne rytmiczne uderzenia o ramy łoża o ścianę, gdzie odpoczywał kapral Wilder.
- Cipuszki też mi brakowało! - ryknął po wypiciu do reszty czerwonego wina.

Wszak pan kapitan nakazał co najmniej pięć godzin snu... Więc przed zaśnięciem z obliczeń Rentona wynikało, że zostały co najmniej trzy godziny manewrów w łóżku!

I wskoczył na sprężyste wyrko, że aż podskoczyła komoda i stolik w pokoju, a dziwka zachichotała złapana w locie przez wielkie ramiona żołnierza. On, od czasu spotkania Niske, choć próbował, nie potrafił przestać o niej myśleć w wolnych chwilach. Więc tuląc białą dziewczynę zamknął oczy, by zobaczyć afrykańską, filigranową piękność.

Później zaplanowana była z kapralem na mieście akcja na cywila w celu odnalezienia zabójców. Ich sporządzone portery pamięciowe miał nadzieję odebrać od Demarque po jego powrocie ze Pałacu. Liczył też, że żadnych innych durnych rozkazów odciągających ich od tego zadania im przełożony nie wyduma. A oprócz tego jak wyglądali mordercy wedle zeznań brańców, jakim językiem posługiwali się między sobą, oraz tego, że mogli chcieć wykorzystać do jakiejś dywersji mundury Rezysty… nie wiedział jeszcze nic prócz przeświadczenia, że słów Rzeźnika z Queribusu nie można lekceważyć.

 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill
Campo Viejo jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 30-04-2024, 20:21   #355
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację



Przed pałacem regenta, noc 24/25 sierpnia 2595

Assegai był wściekły i chociaż Kuoro Wanadu nie czuł aprobaty dla ekspresyjnego zachowania dowódcy harapów, akceptował je jako naturalną formę komunikacji wśród Lwów. Silnie zakorzeniona kultura plemienna, kult siły i prawa pięści oraz zwyczajna brutalność rządząca na co dzień harapami sprawiały, że dostosowanie się do europejskich obyczajów było dla nich wyjątkowo wielkim wyzwaniem.

- Najchętniej wyprułbym kilku z nich bebechy - warknął dowódca Lwów postukując pięścią w porysowaną karoserię Koma - Ale to nie spodobało by się Elani. Konsulka ma zbyt dobre serce dla tych bladych barbarzyńców. Będąc na jej miejscu nie zdobyłbym się na równie wiele wyrozumiałości. Kilka kanonierek do ostrzelania miasta z morza, a potem dwie setki braci w pełnym ekwipunku. Gdyby te ulice spłynęły krwią, reszta białego motłochu jadłaby nam z rąk.

Wanadu słuchał perory Zbrojmistrza z kamienną miną, zachodząc jednocześnie w głowę jak mógłby przełamać paniczny lęk pojmanych niewolników. O ile w rzecznym wąwozie jakoś komunikowali się oni z sierżantem Rentonem akceptując niecodzienny fakt, że pomimo czarnej skóry był Europejczykiem, o tyle po trafieniu pomiędzy harapów doznali tak silnej traumy, że kontakt z nimi był całkowicie skazany na porażkę - pomimo tego, że Kuoro próbował rozmawiać z parą brańców tak łagodnie jak tylko potrafił.

Oficerowie Rezysty odłączyli się od reszty ekspedycji pozostawiając pod pałacem swojego kapitana i zagłębiając się w ciemne uliczki Perpignanu. Wanadu wymienił zdawkowe skinięcia głów z czarnoskórym sierżantem pomny tego, że znajomość z Rentonem warta była zachodu na przyszłość.

- Mają w rękach wszystkie karty - mówił dalej Assegai - Zamachowca z klifu, Mufasę na holu, a teraz tych dwoje. I jeszcze przez ich obecność musieliśmy oddać tym fiutom z północy resztę zbiegów. Potwarz za potwarzą dla ludu Lwa.

Stojący dotąd w luźnej postawie Neolibijczyk wyprostował się znienacka, uśmiechnął kącikami ust widząc wyłaniającą się z tłumku gapiów znajomą postać. Assegai odczytał bezbłędnie mowę ciała towarzysza, podążył wzrokiem za jego spojrzeniem i wyprostował się podobnie jak Wanadu.

- Jej łono godne jest wydawania na świat najznamienitszych synów Szakala - powiedział pełnym nieskrywanej pożądliwości głosem patrząc jak dwaj odziani w liberie Neolibijczycy torują drogę idącej tuż za nimi Niske.

Kuoro w pełni podzielał zdanie harapa. Doradczyni Elani nie emanowała prowokacyjną urodą opartą na makijażu i podkreślających osobisty erotyzm ruchach ciała, ale wydawała się promieniować mieszaniną witalnej energii i pozornej niewinności.

- Panie Lwów, Kuoro Wanadu - powiedziała melodyjnym głosem - Cieszę się widząc was z powrotem żywych i zdrowych. Szakal darzy was wielkimi łaskami. Konsulka zapoznała się z radiowym raportem, ale pragnie usłyszeć szczegółową opowieść z waszych ust. Assegai, pani Elani chce cię zaszczycić rozmową tak szybko jak to możliwe. Kuoro Wanadu przybędzie do konsulatu nieco później, czeka go wpierw inna rozmowa.

Zbrojmistrz przeciągnął wzrokiem po Niske i neolibijskim magnacie, ale pomimo obaw Kuoro nie wszczął kłótliwej dyskusji - zamiast tego z miejsca wskoczył do Koma klepiąc Wanadu na pożegnanie zaciśniętą pięścią w ramię. Silniki pojazdów ryknęły na wysokich obrotach, rozdarły ciemność nocy wigiem klaksonów płosząc stojących na drodze kierowcom Perpignańczyków.

Żołnierze Morskich Diabłów natychmiast zaczęli rozpędzać tłum gapiów nie czekając na to, aż któryś z harapów przejedzie po stopie zbyt powolnego rodaka.

- Jeśli czujesz się dotknięty faktem, że Elani rozmówi się wpierw z Assegai, nie powinieneś - powiedziała Niske odesławszy wpierw przodem dwóch protestujących przybocznych - To tylko kwestia protokołu. Czcigodna konsulka jest bardzo ciekawa twojej oceny wydarzeń, nim jednak je opowiesz, musisz coś wiedzieć. Odprowadź mnie do konsulatu, proszę. To droga dość daleka, abyś zdążył mi przekazać wszelkie szczegóły pościgu. Co się stało w drodze i dlaczego nie pojmaliście wszystkich zbiegów?

Bartek, ułóż proszę fabularyzowany dialog obojga bohaterów prezentując swoją wersję tego, co wydarzyło się w trakcie ekspedycji i dzieląc się z Niske tymi spostrzeżeniami, które uznasz za właściwe.

 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 01-05-2024, 13:49   #356
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Przed pałacem regenta, noc 24/25 sierpnia 2595

- Jeśli czujesz się dotknięty faktem, że Elani rozmówi się wpierw z Assegai, nie powinieneś - powiedziała Niske odesławszy wpierw przodem dwóch protestujących przybocznych - To tylko kwestia protokołu.

Wanadu zdawał się być spokojny, ale obecność Niske odebrała mu trochę węwnętrznego spokoju. Domyślał się ze konsulka kipiała z wściekłości, podobnie jak Assegai. Spotkał ją niemały policzek, a dodatkowo wyprawa, która udała się tylko dzięki szybkości afrykańskich komów, nie przywiozła oprócz wieści nic oprócz wstydu. Dla Kuoro wieści były cenniejsze niźli wyprawa sama w sobie, domyślał się jednak, że w konsulacie czeka go bardzo ciężka rozmowa z Elani. Miał w sobie jednak na tyle odwagi, że nie zamierzał specjalnie niczego kolorować i mężnie wziąść odpowiedzialność na siebie, miast obwiniać wszystkich wokół za wszystko co mogło uznać za niepowodzenie, licząc, że szczerość zjedna mu nie tylko konsulkę, ale też Assegai, który już zapewne szykował się na niezgorszą naganę.

- Ależ skąd. - przyznał po krótkiej chwili Niske, wiedząc, że to Assegai zbierze jako pierwszy cięgi i być może lwica zostanie już trochę ułagodzona po pierwszym wybuchu. Właściwie to nawet czuł nić współczucia do wojownika.

- Czcigodna konsulka jest bardzo ciekawa twojej oceny wydarzeń, nim jednak je opowiesz, musisz coś wiedzieć. Odprowadź mnie do konsulatu, proszę. To droga dość daleka, abyś zdążył mi przekazać wszelkie szczegóły pościgu. Co się stało w drodze i dlaczego nie pojmaliście wszystkich zbiegów?

Neolibijczyk nadstawił ręki, a Niske pozwoliła wziąść się pod rękę Powoli ruszyli ulica w stronę marmurowego konsulatu, a anubijska piękność pozwoliła sobie stawiać kroki bardzo blisko, ocierając się przy każdym kroku biodrami o noszący ślady szaleńczej podróży uniform Wanadu, powodując, że męskość lwa zaczęła wbrew jego woli rosnąć. Neolibijczyk z trudem skupiając się zaczął swoją opowieść, równocześnie mając nadzieję, że rozmówczyni niczego nie zauważy, choć możliwe że wszzytko było celowym wybiegiem anubijki:

- Gdy dołączyłem do grupy pościgowej, ta właśnie zdybała znanego mi a także kilku wronom Polanina, któren to oskarżony był o morderstwo szalchcianki, skąd inąd także mi znanej. Ja w wine tej wrony nie wierzyłem, a zważywszy, że staliśmy na rozstajach parol dałem za niego, bo dobry z niego tropiciel. Tamże tropiciele, zarówno nasi jak i i Yago zgodnie stwierdzili, że większa grupa, ta którą zidentyfikowano na kultystów złamanego krżyża ruszyła ku granicy z mniejsza ku miastu. O tym przez radio ostrzegłem, bowiem moja fortuna stoi na tym, iż tych kilku szaleńców zaszkodzić może interesom Afryki w regionie bardziej niźli potopienie wszystkich okrętów w Trypolisie. Ci ludzie, zapewne też spod znaku anabatystów, jak wiesz mają niezabliźnione zatargi z Jehameddanami, z którymi to od wielu lat toczą zażarte boje. Biorąc pod uwagę, że zbiegli z niewoli rankorem pewnie podobnym darzą i swoich niedawnych panów i przeciwko temu wszystkiemu złość ich obrócona wedłóg mnie. A podniecając żar pod konflikt dwóch kultów wron, wbiją nie lada klin w plany konsulatu, który to sprzymierzył się z wyznawacami rogatego boga i dzięki czemu zapanował pokój. Obecność Rzeźnika na pograniczu też zapewne nie jest przypadkowa w Queribusie. Mniejsza z tym. Dogoniliśmy zbiegów, ale ci juz byli pod kuratelą swoich, toteż mus nam było nie wszczynać walki, bo tym samym ogień wojny sami byśmy rozpalili. Ale czego nie dało się siła, dowiedliśmy dyplomacją. Przesłuchaliśmy uciekinierów i uznałem, że świetle tego co mówią, mniejszym złem będzie im dać teraz odejść i powrócić do nich, gdy zażegna się większemu złu. Ci złamali prawo jedynie uciekając prawowitemu właścicielowi, a tamci nie tylko uciekli, ale jeszcze spiskują i mogą narobić nieodwracalnych szkód. Wszak nie ma co gasić pustej stodoły, gdy dwór się pali. To była jednak moja decyzja i wezmę za nią odpowedzialność, jak przystało na szanującego się lwa.

Niske słuchała uważnie, cały czas blisko trzymając się neolibijczyka. Ten jednak nie wyczuł w niej żadnej rekacji, nic w opowieści nie spowodowało, że kapłanka mocniej schwyciła ramię mężczyzny, lub choćby zmieniła nienzacznie rytm kroku. Wanadu przekazał szczegóły jakie wyjawili przesłuchiwani jeńcy, starając się niczego nie pominąć, dodając na koniec:

- I tu znów przydał się polanin. Poszedł w miasto szpiegować i szukać sabotażystów za garść dinarów.

- Konsulat uzyskał dostęp do zamachowca z klifu. Do przesłuchujących dołąćzył na prośbę samej Elani doświadczony kapłan Anubisa. Stwierdził on, że więzień nic nie powie, jak mawiają ani kijem ani marchewką, ponieważ jego umysł został zablokowany w bardzo specyficzny, rzadko spotykany sposób, zwany przez nas memetyką. - wyjawiła po chwili ciszy Niske i teraz to Kuoro niemal przystanął z wrażenia. Emocje z pewnością dostrzegła czarna piękność.

- Czyli jest możliwe, że to wrogowie Elani w Afryce stoją za wszystkim. Lub konsulka stała się niemiła szakalowi, w co dość trudno mi wierzyć. - ostrożnie stwierdził Wanadu, domyślając się, że taką magią mógł dysponować ktoś z kapłanów szakala: - Mówisz mi o tym dlatego że anubijski kapłan nie przekazał tej wiedzy konsulce? A w takim przypadku czemu zdradzasz ją mnie? I czymże jest memetyka, bo grzęzne w domysłach?
Wanadu przekazuje w miare zwięźle wszystkie szczegóły wyprawy.

 

Ostatnio edytowane przez 8art : 01-05-2024 o 13:52.
8art jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 02-05-2024, 19:46   #357
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację


W drodze do konsulatu, noc 24/25 sierpnia 2595

Niske zwolniła kroku czekając, aż grupka młodych mężczyzn w jasnych strojach jehameddan wyminie ją i Wanadu w drodze do otwartej całą noc herbaciarni.

- Czcigodna Elani wie o wszystkim, co ma jakikolwiek związek ze sprawami Trypolisu w tym mieście - odrzekła po chwili milczenia - Zapewne nie do końca zdajesz sobie sprawę, dlaczego będąc w tym mieście obcą osobą zostałeś przez nią obdarzony tak wielkim zaufaniem. Mamy połączenie radiowe ze stolicą oraz Algierem, więc zostałeś prześwietlony w ciągu pierwszej doby po przyjeździe do miasta z listem tego anabaptysty. Ogród Czarnego Lwa to nazwa romantyczna i mocno naciągana, w rzeczywistości Perpignan jest gniazdem lokalnych intryg, gdzie niewielu jest ludzi godnych zaufania Córy Szakala. Ty nie masz tu powiązań i nie jesteś uwikłany w żadne układy. Stałeś się przez to czarnym koniem zyskując względy, a także wiedzę, o jakiej w normalnych okolicznościach nie mógłbyś marzyć.

Ujmując swojego rozmówcę pod ramię Niske zeszła z chodnika na drogę, przecięła ją wiodąc Neolibijczyka w półmrok pełnego rozmawiających ze sobą ludzi przejścia między sąsiadującymi kamienicami.

- Lecz nie miej złudzeń co do trwałości tych względów - podjęła swój wywód po wyjściu na równoległą ulicę - Jesteś instrumentem w rękach mojej pani, takim samym jak ja czy każdy inny człowiek służący konsulatowi. Jeśli spełnisz jej oczekiwania, możesz liczyć na zaszczyty, lecz jeśli ją rozczarujesz, pójdziesz na dno niczym odcięta kotwica. Jak każdy, kto budzi rozczarowanie pani Elani.

- Memetyka to prastare słowo, które nie ma nic wspólnego z mocami Anubijczyków, nie wywodzi się z naszej kultury i historii. To nazwa sięgającą czasów przed Przebudzeniem Anubisa. Jest terminem określającym zdolność do manipulowania umysłami ludzi za pomocą gestów, dźwięków bądź kluczowych słów. To coś podobnego do chętnie praktykowanej przez nas hipnozy, ale jest po stokroć bardziej inwazyjne. Działa jak pasożyt, który przejmuje kontrolę nad nosicielem nakazując mu pewne rzeczy albo czegoś zabraniając.

Teraz to Wanadu milczał przez dłuższą chwilę, mimowolnie zwalniając kroku i rozważając w myślach słowa Niske. Jej ostrzeżenie o instrumentalnej roli myśliwego nie zdziwiło, był wszak Neolibijczykiem z krwi i kości i znał doskonale zawiłości dyplomacji w afrykańskich kręgach władzy. Dreszczem zdjęły go za to rewelacje na temat przypadłości więźnia z klifu, które poruszyły temat zupełnie Kuoro obcy i po przeanalizowaniu słów Anubijki wręcz tą obcością zionący.

- Przez chwilę gotów byłem przyjąć, że jakiś rywal pani Elani sięgnął po sztukę magii, aby ją zdyskredytować w Trypolisie i przejąć posadę na ziemi Bordenoir, ale teraz zaczynam powątpiewać w tę wersję - powiedział z leciutkim tonem wahania w głosie.

- Słusznie - przytaknęła Niske - To, co najbardziej poruszające w tym odkryciu to fakt, że nie ma dowodu na to, aby memetyką władali żyjący obecnie ludzie. To sztuka, którą praktykowali Dawni Ludzie przed upadkiem ich świata.

- Jeśli ta magia umarła wraz z Dawnymi, w jaki sposób ktoś oczarował umysł strzelca z klifu? - coraz bardziej skonfundowany Kuoro zatrzymał się pośrodku ulicy spoglądając z góry na stojącą obok Anubijkę - Dawni Ludzie to zamierzchła historia, to prawdziwe mity pełne przeinaczeń i fantazji!

- Tak. I nie. Myślę, że znam już odpowiedź, ale zapytam - Niske wbiła przenikliwe spojrzenie w oczy Wanadu ściskając mocniej dłoń mężczyzny - Czy w swoich podróżach słyszałeś kiedykolwiek o Śniących?

Od razu podpowiem - nie! Kuoro Wanadu nigdy się dotąd nie spotkał z wiedzą na temat memetyki, umysłowych pasożytów ani Śniących!

 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Narzędzia wątku
Wygląd

Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:24.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172