10-10-2020, 12:08 | #31 |
Reputacja: 1 | Yusuf przeczekał wybuch Whiliama. Rozumiał jego gniew, tym bardziej że sam solidnie się do jego furii przyłożył, ale widział już że będą z nim ciągłe problemy. Emocje były tak... Niepraktyczne. Nie dla wampirów w każdym razie. Były niezbędne dla śmiertelnych i kochał ich za to, za to że pod wpływem emocji byli wstanie tworzyć, wymyślać i rozwijać świat. W martwym sercu wampira emocje tylko niszczyły. Dlatego tak bardzo starał się je kontrolować i pozwalać zimnej logice prowadzić jego kroki. - Rytuał miał na celu wymazanie naszych wspomnień. W każdym razie znacznej jej części, a wraz z nimi zapewne naszej pełnej siły. - wyjaśnił impulsywnemu wampirowi - Nie pamiętam tylko dlaczego to zrobiliśmy. Być może po to by móc zaznać nowej epoki na "świeżo", bez naleciałości przeszłości? W każdym razie będzie nam łatwo wkręcić się do dzisiejszego społeczeństwa. Nic w naszym wyglądzie, sile i gęstości krwi nie pokazuje naszego pełnego, zablokowanego potencjału. Możemy wejść w gniazdo węży które uwiło się w domenie Mitry jako nowi gracze, nie wywołując większego poruszenia i popłochu przed nagłym pojawieniem się starszyzny i zniszczyć je od środka. |
10-10-2020, 13:34 | #32 |
Reputacja: 1 | -Co? – Spoon spojrzał na Yusufa całkowicie zapominając o kapłanie. Tego się nie spodziewał… -Czekaj… Niech ustawie to sobie w głowie. – powiedział zostawiając mężczyznę i zaczynając krążyć nerwowo po pomieszczeniu. -Specjalnie nam to zrobiono? Ja się na to zgodziłem? Czy może w ogóle mi o tym nie powiedziano? – warknął zły, bo nic absolutnie nic z tego nie rozumiał co doprowadzało go do autentycznej szewskiej pasji. -Nie… - warknął w końcu. -Nie podoba mi się to, nie kupuje tego wyjaśnienia. Mitra zginął, nas zostawiono żebyśmy gnili pod ziemią przez x lat, ale już w trakcie rytuału zrobiono nam coś przez co mamy teraz sieczkę w głowie. Mi to wygląd na czyiś plan i to jest naprawdę wkurzające. – spojrzał ponownie na kronikarza. -Brusilla, gdzie ona jest? – przypomniał o swoim pytaniu. |
11-10-2020, 19:51 | #33 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Ombrose : 11-10-2020 o 19:55. |
11-10-2020, 21:46 | #34 |
Reputacja: 1 | Catherine weszła do pokoju i rozejrzała się , uważnie, dookoła lustrując zgromadzonych tam mężczyzn. Mężczyźni byli ważni w jej istnieniu. Dla jej istnienia. Doskonale zdawała sobie sprawę ze swoich atutów i umiejętności, oraz z tego, że samotnej kobiecie – niezależnie od tego, czy jest śmiertelniczką, czy wampirem – nie jest prosto samej o siebie zadbać. Dlatego doceniła komplement, który usłyszała od Casteliego - „Dziękuję Tony, ty też” odparła z olśniewającym uśmiechem. Dlatego żałowała swoich zagrywek z Qwertym (pocieszenie znajdowała jedynie w tym, że chłopak nie czytał sarkazmu). Yusufa i Utamukeeusa darzyła głębokim szacunkiem, choć ich drogi życiowe były różne, wyczuwała mądrość i doświadczenie. Tacy mężczyźni zawsze byli w cenie. Kolejny wiek… nie sądziła, aby mężczyźni znacząco zmienili się przez te dziesięciolecia. Dlatego teraz, po zaspokojeniu pierwszego głodu, uważnie studiowała twarze dwóch nowych mężczyzn. Darius Shiraz… on był najważniejszy, z tych wszystkich, których dotychczas spotkali. Oczywiście kapłan miał większe umiejętności, ale ten zdawał się mieć większą władze. Kapłani też… często nie byli zainteresowani kobietami. Czasem nic ich nie interesowało, a czasem kierowali swój afekt ku innym mężczyznom lub chłopcom. Mikey Wheeler wykonywał tylko polecenia. Takie osoby też były użyteczne, gdyby przyszła kolej wykonywania jej poleceń. Warto było mieć sprzymierzeńca. Na razie skupiła swoją uwagę na Shirazu. Usiadła niedaleko, dbając o to, aby miał na nią dobry widok. Kiedy mówił – pochylała się w jego stronę, dbając o wypisanie szacunku i zainteresowania na twarzy. Uśmiechała się, kiedy on się uśmiechał. Poważniała, kiedy na jego twarzy pojawiał się poważny, lub zatroskany wyraz. Dostrajała się emocjonalnie. Przynajmniej takie wrażenie mógł odnieść postronny obserwator. Miała nadzieję, że Darius też to zauważy. Nie wtrącała się do dyskusji mężczyzn, nie znała takich, którzy by to lubili. Przeczekała ich złość, łzy, dziwiąc się tak silnej reakcji. Może pamiętali więcej, niż ona? Miała wrażenie, że cała jej przeszłość jest szczelnie zasłonięta jakąś zasłoną. Czasem, na ułamek sekundy, zasłona unosiła się, jakby od podmuchów wiatru i udało się jej coś dostrzec. Jej imię. Imiona innych. Jakieś odczucie z przeszłość. Strzępy wiedzy. Ale było tego mało, bardzo mało. Raczej przeczucie – jak to, że zawsze nosiła suknie – niż pewność. Mitra zginął… wiedziała, oczywiście, kim jest, był, każdy wampir to wiedział.. Co ona czuła? Złość, żal, wściekłość? Nie.. raczej splątanie. Pamiętała tak niewiele… Dobrobyt… to na pewno… bezpieczeństwo… to też. Dostawała wszystko, czego zapragnęła, a nawet więcej, ale czegoś jej brakowało. Czegoś najważniejszego… Yousif twierdziła, ze specjalnie tak przeprowadzono rytuał, żeby zabrać im wspomnienia… Nie było powodu mu nie wierzyć. - Dlaczego? – zapytała. – Dlaczego nie chcecie, żebyśmy pamiętali?
__________________ A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić. |
12-10-2020, 09:53 | #35 |
Reputacja: 1 | Oparłwszy się biodrem o krawędź stołu Tony pogładził gładki podbródek i zamyślił się ignorując niemal całkowicie toczącą się pyskówę Spoona. Dotąd wyrażająca zadowolenie twarz Castellego zwęziła się i przybrała skupiony wyraz. Myślał wielotorowo, starjąc się ogarnąć kilka wątków na raz, analizując słowa jakie padały w prowizorycznej świątyni Mithrasa. Nie mam powodu żeby im nie ufać. Nie wyglądają na kłamców, ale for fuck sake, kto z kainitów jest prawdomówny? Może mówiąc prawdę kłamią, bo tak zostali zmanipulowani... No ale lepszego punktu zaczepienia nie znajdziesz. Londyn zmienił się przez dekady jak spałeś.Trzeba się będzie szybko ogarnąć z tym burdelem. Wziął do ręki list i czytając zapamiętywał kluczowe informacje: "...wiele się zmieniło od czasu gdy ułożyliście się do snu... Mitras unicestwiony kilka lat temu... zdrajcy z wnętrza jego kultu zdradzili go na rzecz jego wrogów. Sam Kult działa... zbiegu okoliczności zostaliście ponownie odkryci i prawnie przekazani nam. Obudziliście się przededniu burzy jaka spowije Londyn swym gniewem. Ja i wielu innych przeszło już na emeryturę, do innych domen... ważne zadanie... powierzyć jako ostatnim Heroldom Słońca. Artefakty znajdują się w Londynie. Są pilnowane przez tych, którzy kiedyś byli nam lojalni... nie mogą być więcej darzeni zaufaniem. Gliniana pieczęć używana przez naszego Pana do stemplowania dokumentów, pozostaje w posiadaniu Lady Anny Bowesley Srebrny pierścień z rubinem, wierzę, że pozostaje w rękach Tremere Sri Sansy Brązowy sztylet w stylu egipskim, ofiarowany Nosferatu Richardowi de Worde. Frygijska czapka, noszona przez naszego Pana w pierwszym mitreum, aż do czasu pretendencji Gwenliian Ferch Arwyn. ... odnalezienie tych przedmiotów i zwrócenie zanim burza się rozszaleje... zabierzcie ze sobą kielich, który użyto do wybudzenia Was. zadzwońcie pod numer 0794 636728 a ja wyślę zespół, który wywiezie Was z Londynu..." Złożył list i schował do wewnętrznej kieszeni marynarki, po czym sięgnął po kielich pytająco patrząc na heroldów kto się zaopiekuje artefaktem. W międzyczasie wyraźnie słyszał co mówił Shiraaz i nie napawało to optymizmem. Wedle słów listu nie powinni byli ufać nikomu z posiadaczy przedmiotów, a na dobry wieczór Anne, została krwawą księżną dominium i zbliżyła się do Camarilli. Nie będzie łatwo odebrać jej pięczęć. A ju napewno nie ułatwi tego powoanie się na Mithrasa. I do tego ta cała burza. Damn... Jeszcze nie mamy dużo czasu. Skoro Anne chce wykończyć Gwen, to ona chyba będzie chyba dla nas priorytetem, bo jak już ją jakiś farciarz wsyśnie to szukanie czapki będzie jak fucking wild-goose chase... Jest Brujahem. Skoro jest już nas tu dwoje, może się z nią dogadamy jakoś, jak Brujah z Brujahem... Fixer uśmiechnął się. Dogadywanie się Brujahów nie należało do rzeczy łatwych, ale Castelli liczył, że skoro Gwen była najstarszą w mieście, to obstawiał, że mogła też być stateczną wampirzycą, nie to co młode pokolenia Krzykaczy. Może nie będzie tak tragicznie. Zachował to na razie dla siebie. Nie ufał na tyle ich wybawcom, aby zdradzać plany przy nich. Nie miał zamairu też zdradzać treści listu, ale Qwerty i tak już zagaił o osobach wymienionych w piśmie, więc nie było ju zczego ukrywać. Podniosłwszy głowę spytał: - Oki doki gaffers, Jak sami stwierdziliście potraktowano nas amnezją, więc rozumiecie zapewne, że nie mamy fucking clue kim są wspomniani przez Sir Uiopa Sri Sansa, Richie-Rich i Gwen. I jaka niby burza wisi nad miastem? |
12-10-2020, 12:15 | #36 |
Reputacja: 1 |
__________________ Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe. ”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej. |
12-10-2020, 15:32 | #37 |
Reputacja: 1 | Qwerty dość szybko zrozumiał, że te telefony nie były żadnymi magicznymi artefaktami. Ostatnio edytowane przez Ombrose : 12-10-2020 o 16:11. |
12-10-2020, 16:39 | #38 |
Reputacja: 1 | Brujah wziął do ręki coś zwane IPhonem numer pięć i zaczął oglądać z ciekawością. Rzekomy telefon, a w rzeczywistości dwie szklane płytki zczepione aluminiową opaską, nie miał nawet tarczy do wykręcania numerów, jak zatem miał wybrać numer? Dostrzegł jednak coś na kształt głośnika przycisk i zaczął szybko dedukowć, że niewielki obiekt rzeczywiści mógł skrywać zaawansowaną technikę, pozwalającą w niekoniecznie mistyczny niemal sposób porozumiewać się z innymi. Nic jednak nie działało, jakby pudełko było wyłączone. - Jak się tym niby dzwoni? Mówi się numer i telefonistka łączy z wybranym numerem? Trzeba to chyba włączyć jakoś. Ktoś wyjaśnił, że ekran reaguje na dotyk, ale dotyk "żywego". Tony w mig pojął i skierował vitae w dłoń nadając jej odrobiny ciepła. Smartfon zareagował na dotyk tak jak mu wytłumaczono. Dalej już było łatwiej. Odblokował, kliknął w kilka obrazków na ekranie. Fucking smart indeed... Ale równocześnie myśląc o telefonie, przypominał sobie kolejne, dotąd ukryte rzeczy. Miał chyba kiedyś styczność z Gwen Arwyn. to juz było dośc istotne. Ale jeszcze bardziej było ważne czemu. Tony miał kontkaty w mafii. Kontakty na tyle ważne, że zainteresowała się nimi starsza klanu Brujah. Nie trzeba było być geniuszem, żeby wiedzieć, że Castelli nie był mięśniakiem od czarnej roboty. Nie z taką posturą, bez blizn na ryju i sladów po wielokrotnie połamanym nosie w tysiącach bójek. Co to to nie... Kontrabandy z opium, bronią. Kanał przerzutowe. Mety dla chłopaków, żeby mogli się skitrać przed coppersami. Przed oczyma pamięci przemknęły mu twarze ludzi, których znał. Którym ufał i którzy ufali jemu. Ciekawe czy ich wnukowie przesiadują dalej w The Guinea na Mayfair, albo w George'u na London Bridge... Trzeba będzie odświeżyć kilka znajomości... I znaleźć nam jakąś mety, bo chyba będziemy musieli improwizować... Surf coach nas czeka jak nic. - myślał szybko. Posłuchał planu Malkavianina, po czym odrzekł z uśmiechem: - Może uda nam się znaleźć Gwen nieco łatwiej. |
12-10-2020, 16:58 | #39 |
Reputacja: 1 | Spoon przerwał nerwowe krążenie i zatrzymał się kiedy usłyszał o Brusilli. Na jego czole pojawiła się ostra pionowa zmarszczka strapienia. Brusilla zaginęła. To zmroziło go i postawiło go w stan najwyższej gotowości. Podszedł do kronikarza żeby samemu spojrzeć na dokumenty. Powoli… Powoli ustawiał sobie wszystko w głowie. Kiedy zapadł w letarg był rok który? 1930? 1940? Coś… Coś koło tego… Wszystko było teraz takie płynne. Spojrzał na daty. 1963… Koło 30 lat… Kiedy… zostawił ją samą. Siłował się ze wspomnieniami. Pamiętał jak oboje starali się przypodobać Mitrze. On koniec końców wybrał jego do rytuału I…. Spoon wcale nie był tym zachwycony. Ale Mitra przyjął ich pod swój dach. Chronił ich. Nie mogli mu odmówić. Rok… 1935? Chyba… Może. W 1963 Brusilla działała dalej w organizacji. Była stronniczek Arwyn… To coś mu mówiło. Kiedy, kiedy czytał list przypomniał sobie że Arwyn coś łączyło z Brusillą. Ale nie był pewien czy się lubiły czy nie, teraz już wiedział. One pomagały sobie gdy go nie było. To ją musi zapytać o Brusille w pierwszej kolejności. Ona też miała mieć jeden z artefaktów, które jeden z Pater – Thomas, chciał zdobyć dla siebie i po to ich przebudził. Bratva i Jakuza…. To też był dobry punkt zaczepienia żeby pytać o Brusillę. Zaraz… Gwen Adryn? Na nią chciano urządzić krwawe łowy? Ona w ogóle o tym wie? Kiedy… Kiedy to miało być… W najbliższym czasie na jakimś cholernym balu? Nie miał dużo czasu. W sumie… To może niekoniecznie musi działać sam. Spoon spojrzał na Casteli. On też był Bruhja, tez mógł chcieć pomóc Arwyn i pogadać z nią… Nagle wyczuł otwarty płomień zanim go zobaczył. Ogień… Zawsze piękny teraz drażnił zmysły przywodząc do szaleństwa. Zmusił się by na niego nie patrzeć choć miał w sobie coś hipnotycznego. Słuchał o wskrzeszeniu Mitry. Miał mieszane uczucia. W końcu mówił to Malkavian. Lubił go ale… Oni mijali się z rzeczywistością. Dopiero gdy inne wampiry potwierdziły że jest to możliwe faktycznie zaczął obracać tą opcje w myślach. Ale… Bez Brusilli. Jaki to miało sens? Nagle otworzył szerzej oczy. BAL JUTRO! Muszą działać dzisiaj! - Arwyn… Muszę z nią porozmawiać. Cholera nawet wykradnę jej tą przeklętą czapkę ku „chwale Mitry”. – Spoon nie mógł powstrzymać sarkazmu. Nie ufał Thomasowi, ale jakby nie było wyciągnął go z grobu, a to coś znaczyło. -Ale… muszę z nią porozmawiać i to teraz kiedy żyje co jutro może nie być już… Aktualne. Gdzie ją znajdę? – zapytał podchodząc do pudełka. Na kase spojrzał bez zainteresowania… Ale podniósł dziwny kawałek sztucznego tworzywa. „Smartfon”. Robili sobie z nich jaja? Przecież telefony nie mają inteligencji. A może… Jest magiczny… Potrząsnął nim sprawdzając czy coś się stanie. Spojrzał na Qwerty. -Przykro mi przyjacielu ale nie mogę zaryzykować, że jutro nie zdążę i coś się stanie Arwyn. Muszę dotrzeć do niej jak najszybciej i dowiedzieć się co się stało z Brusillą. Mogę… - tu ważył chwilę słowa. -Mogę ostatecznie poczekać z nią do krwawych łowów… Ale tu łatwo jest zginąć każdemu wampirowi który bierze w nich udział. To nie jest czysta gra. Ostatnio edytowane przez Rot : 13-10-2020 o 21:29. |
12-10-2020, 17:16 | #40 |
Reputacja: 1 | Catherine z ciekawością obejrzała urządzenia. Nigdy nie miała głowy to tego typu wynalazków, ale te wyglądały na prawdę przyjemnie. Stal i szkło. Elegancja i nowoczesność. Brakowało jej tylko masy perłowej, kości słoniowej i srebra, które pamiętała z telefonów, które używała... używano w jej obecności. Te za to były dużo bardziej poręczne. Świetnie nadawałby się do noszenia za paskiem do pończoch… gdyby je miała, oczywiście. Po kolei sprawdzała, jak pasują do kieszeni w kurtce, jeden mieścił się idealnie, do tego miał głęboki, czerwony kole idealnie współgrający z odcieniem jej sukni. - Wezmę ten – oświadczyła, przesuwając się nieco w stronę Dariusa. - Nauczysz mnie, jak należy go obsługiwać? Wyglądasz na mężczyznę biegłego w technice – uśmiechnęła się, przepraszająco – Ja , niestety nigdy nie miałam głowy do takich rzeczy…. Ale cóż - przewróciła oczami. - Nowoczesność to domena mężczyzn.
__________________ A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić. |